Skocz do zawartości
Hanu

Zarobki, praca

Rekomendowane odpowiedzi

Ach, czyli pisząc, że "jest trochę prawdy w tym co piszę" miałeś w rzeczywistości na myśli, że prawdą jest praktycznie wszystko. Nice, to się właśnie nazywa demagogia. Według Twojej opinii "80% mojej firmy, włącznie z prezesem" nie szanuje ludzi mniej zarabiających - aż nie chce mi się tego komentować. Pomijając już nawet aspekt moralny, sięgnijmy po zwykłą logikę - byłoby bardzo nierozważne ekonomicznie gdybym nie szanował ludzi, od których zależy moja praca i pensja. A Filipa znam na tyle żeby wiedzieć, że szanuje on ludzi jak mało kto. W ogóle jest to jedna z najbardziej inteligentnych osób z jakimi miałem okazję rozmawiać, z naprawdę twardym kręgosłupem moralnym. Do wszystkiego doszedł bardzo ciężką pracą i osobiście irytuje mnie jak ktoś kto nie ma o człowieku zielonego pojęcia wypisuje anonimowo tym podobne bzdury na forum.

Z wielką chęcią napisze jak sie nazywam, nie ma problemu, tylko nie widze specjalnego powodu czemu miałbym to robić? Bardzo ciężka praca Filipa Jacka? No nie pier**l. Ile razy na meetingach opowiadał że początki firmy to było zwykłe opier****nie umów. Rzeczywiście ciężka praca.

 

Po drugie, w tej branży nie pracuje się od ósmej do szesnastej, nie rozumiem więc dlaczego miałbym zwolnić kogoś, kto pojawia się w biurze rzadko ale ma efekty (a jak efektów nie ma, to uwierz mi, że odejdzie sam).

Mówie o wypiepszaniu ludzi bez efektów. W każdej normalnej firmie taki pracownik nie miałby racji bytu, ale oczywiście w E. jest jak najbardziej miło widziany. Przykład? Np. ja. Odszedłem z firmy po roku, ze stanowiska kierownika struORT: ORT: ktury? Dlaczego? Było wiele powodów, ale zdecydowanie nie dlatego nie nie dawałem rady (myśle że 12-14 umów miesięcznie to jest jakiś wynik). Umowy z firmą nie mam rozwiązanej, zwyczajnie tam nie pracuje. Dlaczego sami nie rozwiążą umowy? Dlaczego pare dni temu dzwonili do mnie, abym wrócił do nich pracować w BOK-u?

 

Taaaaa, fajnie wiedzieć, że moje marzenia są produkowane przez firmę, naprawdę, ciekawa koncepcja.

Nie odnosiłem sie do twoich marzeń, bo do nich nic nie ma. Chodziło mi o koncepcje że 5% spełnia swoje marzenia a 95% pracuje na tych co spełniają marzenia. Ciekawa sprawa skąd E. to wie. Jakieś konkretne artykuły, statystyki może?

 

 

 

Nie masz zielonego pojęcia ani o tym co robię dla swoich Klientów, ani o tym co robi dla nich potem firma. Raz pozyskany przeze mnie Klient jest potem stale obsługiwany przez Dział Obsługi Klienta. E. jest jedyną firmą tego typu na polskim rynku nastawioną przede wszystkim na długofalową współprace z Klientem. Na chwilę obecną jeszcze jest dużo do zrobienia w tej materii ale za parę lat wartość dodana dla Klienta ze strony E. będzie nieporównywalna z żadną inną firmą doradztwa finansowego.

Pie***lisza waćpan i to bardzo. Wiem jak to wygląda od środka, bo pracowałem w tej firmie prawie rok. Długofalowa wspołpraca? Nic tam o niej nie słyszałem, z żadnym z moich klientów BOK sie nigdy nie skontaktował. Odwrotnie wręcz, to oni kontaktowali sie ze mną. Wszystko to co taki doradca mówi na ostatnich stronach prezentacji to bajeczki. Chodzi mi tu o BOK czy Infolinie itp. Oczywiście mówie jak jest teraz, bo to zapewne się będzie zmieniało, miejmy nadzieje na lepsze. Co do tej nieporównywalności z innymi firmami to fakt, nikt nie będzie wiedział o E. a jak już będzie wiedział to tylko negatywy. Wiesz dlaczego ludzie wolą zaufać doradcy Z OF niż z E.? Reklama i rozpoznawalność to jedna rzecz. Ale przedewszystkim wiedza. Wybacz und3r ale patrząc w przeszłość nie zaufałbym chłopakowi totalnie bez wiedzy, umiejętności, po 3 dniach szkoleń, żerującemu na mojej naiwności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pie***lisza waćpan i to bardzo. Wiem jak to wygląda od środka, bo pracowałem w tej firmie prawie rok. Długofalowa wspołpraca? Nic tam o niej nie słyszałem, z żadnym z moich klientów BOK sie nigdy nie skontaktował. Odwrotnie wręcz, to oni kontaktowali sie ze mną. Wszystko to co taki doradca mówi na ostatnich stronach prezentacji to bajeczki. Chodzi mi tu o BOK czy Infolinie itp. Oczywiście mówie jak jest teraz, bo to zapewne się będzie zmieniało, miejmy nadzieje na lepsze. Co do tej nieporównywalności z innymi firmami to fakt, nikt nie będzie wiedział o E. a jak już będzie wiedział to tylko negatywy. Wiesz dlaczego ludzie wolą zaufać doradcy Z OF niż z E.? Reklama i rozpoznawalność to jedna rzecz. Ale przedewszystkim wiedza. Wybacz und3r ale patrząc w przeszłość nie zaufałbym chłopakowi totalnie bez wiedzy, umiejętności, po 3 dniach szkoleń, żerującemu na mojej naiwności.

No und3r to jak to w końcu jest, że ja nie mam zielonego pojęcia jak to jest i jak to dbacie o klienta a człowiek który pracował rok w firmie pisze z goła co innego niż Ty ?

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z wielką chęcią napisze jak sie nazywam, nie ma problemu, tylko nie widze specjalnego powodu czemu miałbym to robić? Bardzo ciężka praca Filipa Jacka? No nie pier**l. Ile razy na meetingach opowiadał że początki firmy to było zwykłe opier****nie umów. Rzeczywiście ciężka praca.

Ile razy rozmawiałeś z Filipem w cztery oczy, tak prywatnie? Nie masz o człowieku pojęcia i tyle. Popracowałeś, niech będzie ten rok (chociaż Twoja wiedza o firmie jest zatrważająco mała jak na taki czas pracy), i wydaje Ci się, że wiesz cokolwiek o jej początkach i ciężkiej pracy. F. w pierwszych miesiącach dosłownie nie miał co jeść, a potem jak tylko coś zarobił to od razu pożyczał (współpracownikom, z których większości już w firmie nie ma). Przez lata robił średnio ponad 300km dziennie samochodem. Zresztą nie wiem nawet po co ja to piszę, przecież lepiej sobie wykreować z głowie obraz człowieka opier**lającego umowy bez stresu, może jeszcze zdalnie z Majorki. A fakt, że E. był w początkach swojego istnienia agencją Allianz to inna sprawa - Filip nie miał nigdy milionów na start-up od banku czy innego źródła, wszystko zbudował od zera.

 

Mówie o wypiepszaniu ludzi bez efektów. W każdej normalnej firmie taki pracownik nie miałby racji bytu, ale oczywiście w E. jest jak najbardziej miło widziany.

Dlaczego pracownik, który nie generuje żadnych kosztów, miałby nie mieć w "normalnej firmie" racji bytu? Ja np. daje wielu ludziom szanse nauczenia się zawodu, nie skreślam od razu, wolę poczekać aż człowiek sam się zdeklaruje. Ja sam się nieźle obijałem przez pierwszy rok pracy, też się nie pojawiałem w biurze tygodniami. W ogóle E. wyrósł na tym, że Filip dawał szansę nawet tym, którzy na to nie zasługiwali.

 

Przykład? Np. ja. Odszedłem z firmy po roku, ze stanowiska kierownika struORT: ktury?

Co to znaczy kierownika struORT: ORT: ORT: ktury? Skoro odszedłeś to jest wielce prawdopodobne, że próbowałeś uzyskać status kierownika oddziału ale się nie udało (nie wnikam w przyczyny). Oczywiście to tylko moje przypuszczenie, jeśli miałeś już prawo do pełnej dyferencji z obrotu biura to sorry, ale wątpię abym się mylił. Oczywiście napisać możesz co chcesz, znam też osobiście jeden przypadek człowieka, który odszedł będąc już kierownikiem, ze względu na studia i rodziców (oba powody ściśle powiązane).

 

Dlaczego sami nie rozwiążą umowy?

Dlatego, żebyś dostał za rok rezerwę STORNO w wysokości 20%? Tylko pamiętaj, że musisz donieść komplet dokumentów jeśli się przeterminowały (zwłaszcza chodzi mi o legitymację studencką). Naprawdę dziwi mnie, że nie wiesz takich rzeczy. A może pracowałeś 7 miesięcy i po prostu zaokrągliłeś do roku, hę?

 

Dlaczego pare dni temu dzwonili do mnie, abym wrócił do nich pracować w BOK-u?

Czyżbyś przypadkiem nie sugerował kilka zdań dalej w swoim poście, że coś takiego jak BOK (DOK) nie istnieje?

 

Chodziło mi o koncepcje że 5% spełnia swoje marzenia a 95% pracuje na tych co spełniają marzenia. Ciekawa sprawa skąd E. to wie. Jakieś konkretne artykuły, statystyki może?

To nie jest koncepcja E. ( :lol: ), to moja prywatna koncepcja i żadne statystyki nie są mi potrzebne. Wystarczy się rozejrzeć. Jeśli miałbym ją zmienić to tylko proporcje na np. 97/3.

 

Pie***lisza waćpan i to bardzo. Wiem jak to wygląda od środka, bo pracowałem w tej firmie prawie rok.

Ach, a jednak prawie rok, kto da mniej?

 

Długofalowa wspołpraca? Nic tam o niej nie słyszałem, z żadnym z moich klientów BOK sie nigdy nie skontaktował.

Sam jestem klientem E. i BOK kontaktuje się ze mną w każdą rocznicę polisy z pytaniem, czy czegoś nie potrzebuję itp. Jak pracowałeś "prawie rok" to nie dziwne, że nikt z BOKu nie kontaktował się z Twoimi Klientami. BOK kontaktuje się w rocznice polis i wtedy, jak ich o to poprosisz albo w analizie wykażesz taką potrzebę. Jak wpisywałeś na stronie dot. ubezpieczeń dokładne dane co do daty zakończenia np. ub. terminowych jakie posiada Klient to też możesz być pewny, że BOK będzie to zmieniał. To samo tyczy się refinansowania kredytów, jeśli będzie to dla Klienta opłacalne.

 

Wszystko to co taki doradca mówi na ostatnich stronach prezentacji to bajeczki. Chodzi mi tu o BOK czy Infolinie itp.

Znaczy się co, Infolinia też nie istnieje? :lol: Człowieku, numer masz na stronie, zadzwoń jak nie wierzysz :lol: Zaraz napiszesz, że Punktów Obsługi Klienta np. w Złotych Tarasach czy w Andersii w Poznaniu też nie ma.

 

Co do tej nieporównywalności z innymi firmami to fakt, nikt nie będzie wiedział o E. a jak już będzie wiedział to tylko negatywy.

Interesująca koncepcja w odniesieniu do firmy, która zdobywa Klientów tylko drogą polecenia.

 

Wiesz dlaczego ludzie wolą zaufać doradcy Z OF niż z E.?

Z doświadczenia? Nie wiem, nie zaobserwowałem niczego podobnego :lol: . Bywałem u Klientów stale współpracujących z OF czy EX i teraz współpracują ze mną. Zresztą wyprzedzamy te firmy o lata świetlne, spójrz na statystyki sprzedaży albo liczbę oddziałów. W zeszłym roku E. zrobił 60% (!) całego obrotu AXA jeśli chodzi o umowy U. L., przy czym w zeszłym roku znacznie więcej sprzedawaliśmy narzędzi innych firm. Sam sprzedałem jedną umowę AXA przez cały 2009.

 

Reklama i rozpoznawalność to jedna rzecz. Ale przedewszystkim wiedza. Wybacz und3r ale patrząc w przeszłość nie zaufałbym chłopakowi totalnie bez wiedzy, umiejętności, po 3 dniach szkoleń, żerującemu na mojej naiwności.

Nie masz zielonego pojęcia o mojej wiedzy. Nie wiesz jak szkolę swoich współpracowników. A system szkoleniowy E. jako całość przechodzi metamorfozę praktycznie z miesiąca na miesiąc. Niedawno rozmawiałem z Filipem na temat kilku zmian i cały czas wprowadzamy je w życie. Obecnie jest to imo najlepiej przemyślany cykl szkoleniowy w firmach doradczych. Wiedza statystycznego pracownika E. po załóżmy roku jest znacznie większa niż statystycznego pracownika OF po analogicznym okresie (zresztą to logiczne, ponieważ doradca E. musi być polecany, a do doradcy z OF ludzie wchodzą z ulicy, ergo taki człowiek nie musi się za bardzo starać). Zresztą jak możesz pisać, że jeden z wielu kanałów dystrybucji Czarneckiego (Grupy Getin) jest lepszą firmą doradczą? Bo ma reklamę? Teraz i E. stać na reklamę, ale jej nie potrzebujemy, w przeciwieństwie do OF (Getin) czy Ex (GE, chociaż chyba nastąpiły tu jakieś zmiany - przestało mnie to interesować jakiś czas temu). Dlaczego w zeszłym roku Ex zamknął chyba z połowę placówek, skoro Klienci darzą reklamujące się firmy większym zaufaniem? :lol: . My w 2009 otworzyliśmy więcej biur niż Ex w tym momencie ma, bez reklamy. Mimo tego, że jesteśmy największą firmą doradczą i potroiliśmy się zeszłym roku, i tak cały rynek doradztwa zaliczył obsuwę ponad 40%, ciekawe nie? Jakoś inni nie bardzo sobie radzą.

 

No und3r to jak to w końcu jest, że ja nie mam zielonego pojęcia jak to jest i jak to dbacie o klienta a człowiek który pracował rok w firmie pisze z goła co innego niż Ty ?

Ty nie masz zielonego pojęcia, a człowiek który pracował pewnie z 7 miesięcy ma bardzo nikłe i najwyraźniej również problemy z logicznym myśleniem (albo po prostu nie zna faktów). Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(współpracownikom, z których większości już w firmie nie ma)

To może jeszcze napisz, dlaczego ich już w firmie nie ma.

 

Nie masz o człowieku pojęcia i tyle.

Ty oczywiście wiesz o nim wszystko bo ci sie zwierzał jak na spowiedzi (analogiczna sytuacja jak z moim byłym kierownikiem).

 

F. w pierwszych miesiącach dosłownie nie miał co jeść, a potem jak tylko coś zarobił to od razu pożyczał... ...Filip nie miał nigdy milionów na start-up od banku czy innego źródła, wszystko zbudował od zera.

I dlatego mam go uważać za swojego Boga, mentora, idola itepe? Nyga plis ;) Odnośnie samej jego osoby mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony to cholernie inteligentny facet, z drugiej nie podobał mi sie jego lans jakie to ma zajebiste buty, zegarek czy samochód.

 

Dlaczego pracownik, który nie generuje żadnych kosztów, miałby nie mieć w "normalnej firmie" racji bytu?

Bo nie generuje również żadnych zysków?

 

Co to znaczy kierownika struORT: ORT: ktury? Skoro odszedłeś to jest wielce prawdopodobne, że próbowałeś uzyskać status kierownika oddziału ale się nie udało

Pisałem wcześniej że powodów mojego odejścia było wiele. I nie, nie próbowałem uzyskać statusu kierownika biura, wogóle sie na to nie porywałem. Dlaczego? Bo wiem, że bym nie dał rady. Znam swoje możliwości. Pewnie zaraz napiszesz jaki to ze mnie cienias etc, bo boje sie odpowiedzialności itp. I wiesz co? Być może masz racje. Być może, bo przecież mnie nie znasz.

 

Dlatego, żebyś dostał za rok rezerwę STORNO w wysokości 20%? Tylko pamiętaj, że musisz donieść komplet dokumentów jeśli się przeterminowały (zwłaszcza chodzi mi o legitymację studencką). Naprawdę dziwi mnie, że nie wiesz takich rzeczy.

Działalność gospodarcza mój drogi :) Nie 20% tylko 10%. Dziwi mnie, że nie wiesz takich rzeczy ;) A tak serio, 10-20% zaleznie od tego czy analiza była kompletna.

 

Czyżbyś przypadkiem nie sugerował kilka zdań dalej w swoim poście, że coś takiego jak BOK (DOK) nie istnieje?

Nie sugerowałem, że nie istnieje. Pisałem że nie działa tak jak jest to zachwalane. Napisałem również, że będzie sie to zmieniało w co nie wątpie.

 

Znaczy się co, Infolinia też nie istnieje?

j.w. czytaj całą wypowiedź.

 

Wiedza statystycznego pracownika E. po załóżmy roku jest znacznie większa niż statystycznego pracownika OF po analogicznym okresie.

Po roku - ok. Ale powiedz mi, jaki jest sens wypuszczać do ludzi takiego pracownika w powiedzmy pierwszym tygodniu jego pracy, kiedy jest totalnie zielony? Nie uważasz, że zraża to ludzi?

 

Nie masz zielonego pojęcia o mojej wiedzy. Nie wiesz jak szkolę swoich współpracowników

Masz racje. I wcale nie mam potrzeby wiedzieć jak ty to robisz, wystarczy mi że wiem, jak z tym było w moim biurze.

 

Zresztą jak możesz pisać, że jeden z wielu kanałów dystrybucji Czarneckiego (Grupy Getin) jest lepszą firmą doradczą?

Wskaż mi, gdzie napisałem, że jest najlepszą grupą doradczą. Napisałem, że jest najbardziej rozpoznawalną.

 

W zeszłym roku E. zrobił 60% (!) całego obrotu AXA jeśli chodzi o umowy U. L., przy czym w zeszłym roku znacznie więcej sprzedawaliśmy narzędzi innych firm.

Nic tylko pogratulować. serio. Co do drugiej części zdania, chciałeś chyba napisać innych, jedynych słusznych, firm. Bo choć E. ma w zanadrzu pełen wachlarz możliwości, sprzedawanych jest tylko kilka. Tłumaczone jest to tym, że są najlepsze. Być może i są.

 

Niezmiernie z kolei dziwi mnie podejście Boku czy tam DOKu (jak zwał tak zwał) do klienta chcącego zaciągnąć kredyt hipoteczny. W ciężkim szoku byłem po meetingu z przedstawicielami tej części firmy, gdy usłyszałem, że albo wogóle nie obsłużą albo obsłużą z opóźnieniem klienta, który nie ma funduszu inwestycyjnego założonego przez pośrednika z E. (cytat w miare dokladny, pamiętam to jakby to bylo wczoraj). To jest fajne podejście do klienta?

 

Ty nie masz zielonego pojęcia, a człowiek który pracował pewnie z 7 miesięcy ma bardzo nikłe i najwyraźniej również problemy z logicznym myśleniem (albo po prostu nie zna faktów).

...albo po prostu fakty są takie, że lepiej puszczać ściemy niż mówić jak jest. Ale masz racje, mam problemy z logicznym myśleniem, wogóle jestem guuupi i niedorozwinięty ;) Mam taką a nie inną opinie o firmie, widocznie z goła odmienną od twojej, niemniej nie uważam tego za powód aby sie wzajemnie opi***alać.

 

Tyle tylko, że odnosze wrażenie, że wszystko to co piszesz, piszesz jakbyś był zapatrzony w jedyną słuszną racje. Oczywiście, nie bronie ci tego, ale nie staraj sie ludzi nawracać na siłe :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może jeszcze napisz, dlaczego ich już w firmie nie ma.

Co to ma za znaczenie? Mieli inny pomysł na życie, nie dali rady, kot im zdechł - jaka różnica?

 

Ty oczywiście wiesz o nim wszystko bo ci sie zwierzał jak na spowiedzi (analogiczna sytuacja jak z moim byłym kierownikiem).

Klasyczna demagogia. Nie wiem o nim wszystkiego, ale znacznie więcej niż Ty. I po prostu osobiście mnie denerwuje jak piszesz, że gość nie pracował ciężko, bo pracował ciężej niż jestem sobie w stanie wyobrazić, szczerze mówiąc. Zresztą dalej zap***rza nieźle, wcale nie jest lekko.

 

Z jednej strony to cholernie inteligentny facet, z drugiej nie podobał mi sie jego lans jakie to ma zajebiste buty, zegarek czy samochód.

Po prostu jest szczery, osiągnął wszystko ciężką pracą i daje szansę osiągnąć to samo innym.

 

Bo nie generuje również żadnych zysków?

I to ma być argument? Generować zyski zawsze może zacząć.

 

Działalność gospodarcza mój drogi :) Nie 20% tylko 10%. Dziwi mnie, że nie wiesz takich rzeczy ;) A tak serio, 10-20% zaleznie od tego czy analiza była kompletna.

No widzisz, mylisz fakty. W zeszłym roku zmieniły się zasady rozliczenia STORNO. Ty pracowałeś pewnie jeszcze częściowo na starych, czyli wypłatę dostawałeś w proporcji 80-20. Teraz jest 70-20-10. A działalność gospodarcza nie ma ze STORNO żadnego związku - przysługuje Ci to tak czy inaczej, dlatego właśnie nikt z Tobą nie rozwiązuje na siłę umowy - tylko dla Twojego dobra.

 

Nie sugerowałem, że nie istnieje. Pisałem że nie działa tak jak jest to zachwalane. Napisałem również, że będzie sie to zmieniało w co nie wątpie.

Ależ działa. Owszem, będzie działało coraz lepiej, ale już teraz BOK robi naprawdę dużo.

 

j.w. czytaj całą wypowiedź.

Czytałem uważnie i szczerze mówiąc współczuję Ci, że prezentując firmę Klientowi robiłeś to ze świadomością, że znaczna część tego co mówisz to bajeczki. I tak prawie rok? Doprawdy, ja nigdy nie okłamałbym świadomie Klienta. Dziwi mnie, że zamiast się dowiedzieć jak to dokładnie jest z tym BOKiem, wolałeś myśleć, że to bujda :lol:

 

Po roku - ok. Ale powiedz mi, jaki jest sens wypuszczać do ludzi takiego pracownika w powiedzmy pierwszym tygodniu jego pracy, kiedy jest totalnie zielony? Nie uważasz, że zraża to ludzi?

Nie. Najlepsza nauka to nauka przez praktykę. Pragmatyzm jest kluczem, mój młody padawanie.

 

Wskaż mi, gdzie napisałem, że jest najlepszą grupą doradczą. Napisałem, że jest najbardziej rozpoznawalną.

Wskaż mi, gdzie ja napisałem, że Ty napisałeś jakoby OF był najlepszą grupą doradczą :P . Napisałem, że z Twojej wypowiedzi wynika, jakoby była lepszą od E. Pisałeś, że ludzie darzą ją większym zaufaniem itp.

 

Nic tylko pogratulować. serio. Co do drugiej części zdania, chciałeś chyba napisać innych, jedynych słusznych, firm. Bo choć E. ma w zanadrzu pełen wachlarz możliwości, sprzedawanych jest tylko kilka. Tłumaczone jest to tym, że są najlepsze. Być może i są.

Są.

 

Niezmiernie z kolei dziwi mnie podejście Boku czy tam DOKu (jak zwał tak zwał) do klienta chcącego zaciągnąć kredyt hipoteczny. W ciężkim szoku byłem po meetingu z przedstawicielami tej części firmy, gdy usłyszałem, że albo wogóle nie obsłużą albo obsłużą z opóźnieniem klienta, który nie ma funduszu inwestycyjnego założonego przez pośrednika z E. (cytat w miare dokladny, pamiętam to jakby to bylo wczoraj). To jest fajne podejście do klienta?

Nie. To jest nieprawda. Mam Klientów, którym BOK robił kredyt a dopiero potem ja zakładałem inwestycję. Kiedyś było z tym rzeczywiście ciężko, jak w całym BOKu pracowało parę osób. Wtedy rzeczywiście pierwszeństwo mieli starsi Klienci.

 

Tyle tylko, że odnosze wrażenie, że wszystko to co piszesz, piszesz jakbyś był zapatrzony w jedyną słuszną racje. Oczywiście, nie bronie ci tego, ale nie staraj sie ludzi nawracać na siłe :)

Coś takiego jak "zapatrzenie" w cokolwiek kłóci się z moją inteligencją. A nawracać nie nawracam, lubię po prostu czasem zmierzyć się z kimś na argumenty ;) Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś takiego jak "zapatrzenie" w cokolwiek kłóci się z moją inteligencją. A nawracać nie nawracam, lubię po prostu czasem zmierzyć się z kimś na argumenty

W takim wypadku proponuje zakończyć tą wymiane poglądów :) Każdy ma swoje zdanie na dane tematy i żadnemu z nas nie uda sie przekonać do swojego tej drugiej strony. Otwarcie przyznaje, że poniosłem klęske w owej wymianie argumentów. Przyznaje Ci racje, niemniej swojego zdania nie zmienie ;) Poza tym, sam temat zszedł na odmienną droge niż główny wątek. Więc jak już pisałem kochajmy sie i szanujmy, i poważnie mówiąc, chciałbym sie kiedyś z Tobą napić wódki, za samą myśle że w miare sensowną wymiane argumentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że nie można jednoznacznie określić szczęścia.

Aktualnie jestem szczęśliwy. Kończę LO, liczę dostać się na lepsiejsze studia, robię prawo jazdy, oglądam anime i gram do wczesnego rana. Mam już odłożone pieniądze na samochód oraz dom poza miastem.

Oczywiście stan majątkowy zawdzięczam tylko swojemu ojcu, którego widuję tylko późnym wieczorem.

Czy gdybym mieszkał w m-2 w blokach, musiał się zastanawiać czy kupić Poloneza czy może zaoszczędzić pareset złotych i kupić jednak Malucha, a wychodząc z domu kombinować 2zł na piwo (kwotę 5zł na piwo w lokalu zupełnie przy tym założeniu odrzucam :D) to czy byłbym mniej szczęśliwy? Z pewnością tak. Mógłbym być przy tym jednak bardziej zdeterminowany do rozwoju i wyścigu o pieniądze, ale też mógłbym olać to - będzie jak będzie. I tak myśli większość ludzi, których znam. Co wyjdzie pokaże los, na maturze przecież nie trzeba zdawać przedmiotów dodatkowych, studia to 'marketing i zarządzanie', jakiś szybki kurs z darmówek unijnych, praca to byleby była, no i w piątek trzeba wyjść na imprezę. Nie myślą w ogóle o przyszłości. Chyba wydaje im się, że rodzice będą ich utrzymywać wiecznie, albo że zarobią na normalne życie jako kasjer w Biedronce, albo na dorywczych pracach przez agencje. Nie jest to też pewne, bo ostatnio od kolegi, który zakończył naukę po gimnazjum usłyszałem, że 10zł/h to "psie pieniądze" i woli w ogóle nie pracować, jak ma pracować za tak niską kwotę. No cóż - życzyłem mu znalezienia lepiej płatnego zatrudnienia, a pomyślałem, że w dzisiejszych czasach nawet psu nie należy się buda za darmo.

Miałem już przyjemność pracować na inwentaryzacji, na kuchni jako "ty młody cho no zrób to i to" oraz na sprzątaniu (nawiasem po Sylwestrze w TVP2). Zarabiałem od 100 do 300zł za dzień pracy (który trwał nawet 12h) co wydaje mi się nienajgorsze jak na brak żadnych kwalifikacji oraz niemęczące acz monotonne zajęcia.

Nie jest szczytem moich marzeń wykonywać taką pracę na stałe i wstydzić się tego co robię, być tym na samym dole, zaledwie trochę wyżej od bezrobotnych i amatorów trunków z wysoką zawartością siarki.

Chciałbym wykonywać to co lubię i potrafię - znalazłoby tu się kilka zagadnień z IT. Jeśli przynosiłoby to określone profity, to nie widzę problemów, aby podział na pracę i czas wolny od pracy w ogóle zniknął. Nie mógłbym jednak utrzymać tego stanowiska, gdyby wykonywanie pracy jaka mi odpowiada nie było możliwe. Tu widzę kolejny problem. Jakie kwalifikacje czy umiejętności mogę wykorzystać do upragnionej pracy, nie ważne czy u kogoś, czy otwierając własną działalność.

Do pierwszej możliwości niezbędne jest wykształcenie w konkretnym kierunku i konkretne umiejętności, wiedza. Pojawia się konieczność ukończenia studiów, znajomości języków czy szeregu innych rzeczy. Studia (nie mówię tu o 'zarządzaniu i marketingu' oraz pokrewnych) wymagają całkiem sporo poświęcenia, czasu i wytrwałości. Szczególnie zważając na fakt, że w mojej ocenie, większość wiedzy, która jest niezbędna do zdania sprawdzianów, egzaminów, sesji itp., jest zupełnie zbędna w rzeczywistych warunkach, gdzie do rozwiązania jest konkretny problem. Nie widzę również przeciwskazań, aby w pracy posiłkować się dowolnymi pomocami. Ile jest zawodów, których wykonywanie wymaga ogromnej wiedzy na tu i teraz? Braknie palców u jednej ręki? Nie sądzę. Naukę więc, przynajmniej w szkołach średnich i na uniwersytecie z pośredniej relacji, traktuję raczej jako sprawdzian cierpliwości i debilizmo-odporności, niżeli prawdziwe przygotowanie do podjęcia zatrudnienia w konkretnej dziedzinie.

Druga możliwość otwiera całkiem inny świat. Świat, gdzie to my decydujemy o wszystkim. My decydujemy czy nasze umiejętności są wystarczające do prowadzenie danej działalności. My zbieramy największe zyski. W dalszej kolejności rozwoju wypadków my mówimy innym co mają robić. I niestety my również ponosimy odpowiedzialność i straty w razie niewypału. Znacznie bardziej podoba mi się ta możliwość, ale potrzeba pomysłu (i to naprawdę zaj@#$ście dobrego), kapitału (i nie przeczcie, bo za darmo to nawet stoiska na bazarze nie ma) i determinacji w dążeniu do celu. Cel zaś musi być realny do osiągnięcia i na tyle bezpieczny, by niepowodzenie nie oznaczało utraty całego majątku. Nie znam co prawda żadnego przypadku, gdzie ktoś wziął kredyt pod dom/mieszkanie, krach i spie#$alaj pod most. Zdaję sobie (stety i niestety) sprawę, że taki scenariusz jest możliwy.

Niezależnie od tego jak potoczy się moja kariera w danej firmie lub też co bym wolał - jak potoczą się losy mojej własnej firmy, uważam za ważniejsze założenie szczęśliwej rodziny. To raczej nie tak o recepcie na szczęśliwą rodzinę, ale najlepszym planem emerytalnym, są właśnie dzieci. Jeśli będą miały zapewnione dobre warunki materialne, dobre wykształcenie i moje wsparcie, oczywiście w miarę możliwości, to liczę (tzn. mam nadzieję), że w razie Bóg wie czego, zadbają również o mnie na stare lata (zakładam również możliwość ciężkiej choroby, inwalidztwa czy jakiejkolwiek innej niezdolności do pracy).

Zakładając jednak gładki rozwój wypadków, chciałbym osiągnąć podobne rezultaty o jakich pisze und3r (choć kwoty o jakich pisze wydają mi się mało realne) i MaSell. Będę dawał z siebie wszystko, aby w ciągu powiedzmy 15 lat, dorobić się może nie fortuny, ale zabezpieczenia dla mnie i mojej rodziny. Aby móc sobie pozwolić na luksus, mieć świadomość, że mogę wszystko, że wszystko jest w zasięgu mojej ręki. Żebym mógł zobaczyć kawałek świata i poznać go naocznie. Żeby przed domem nie stał 10-letni imigrant z zachodu. Żebym robiąc zakupy nie patrzył na ceny. Żebym zapewnił własnym dzieciom jeszcze lepsze życie i warunki do rozwoju niż sam miałem (wątek emerytalny tutaj wyłączam z kontekstu).

Tak po krótce wygląda moje stanowisko względem otaczającej mnie czasoprzestrzeni w kwestii sukcesu życiowego, czyli nauki, pracy i rodziny. Jeśli gdzieś skaziłem polską mowę to wybaczcie, ale napisałem to jednym tchem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezmiernie z kolei dziwi mnie podejście Boku czy tam DOKu (jak zwał tak zwał) do klienta chcącego zaciągnąć kredyt hipoteczny. W ciężkim szoku byłem po meetingu z przedstawicielami tej części firmy, gdy usłyszałem, że albo wogóle nie obsłużą albo obsłużą z opóźnieniem klienta, który nie ma funduszu inwestycyjnego założonego przez pośrednika z E. (cytat w miare dokladny, pamiętam to jakby to bylo wczoraj). To jest fajne podejście do klienta?

Hmmm jeszcze nie zdazyłem podziekowac und3r-owi za to ze mnie wkrecil do tej straszliwej firmy E. (pracuje od marca 2009) powiem tak, analizowalem sobie posty, ktore wszyscy pisali na tym forum, na gazecie i w sumie stwierdzilem ze jezeli chodzi o argumenty to und3r wszystko dobrze uzasadnial i wiedzialem w co sie pakuje i w pelni swiadomosci zdecydowalem sie na prace.

Kilka sprostowan:

BOK-biuro obslugi klienta u nas na Slasku nazywa sie to DOK-dzial obslugi klienta i zapewniam, ze cos takiego istnieje, poniewaz sam tam przechodze. Na Slasku jest 6biur byly 2 osobie odpowiedzialne za obsluge 3500klientow, dlatego tez klienci ktorzy mieli inwestycje byli obslugiwani duzo szybciej anizeli klienci bez inwestycji.

Ogolnie jezeli chodzi o rozwiazania umowy o pracy, ja nie pracowalem wogole od polowy listopada do stycznia (w miedzyczasie bylem na wigilii pracowniczej). Nikt nie chcial ze mna rozwiazac umowy, mi tez sie nie spieszylo bo mial byc transfer z ofe, za grudzien dostalem wyplaty cale 400zl (samo storno, byloby wiecej ale byl pierwszy laps w mojej karierze) ale na styczen juz 1900zl. Dlaczego nie pracowalem, przede wszystkim nie oplacalo mi sie, bo dostalem propozycje przejscia do innej firmy ogolnie warunki:

jp=10zl, brak storna, klienci glownie z bazy klientow bo np zaciagali k.hip za posrednictwem tej firmy, oplacona komorka, dostaje laptopa, na auto moge sie zapisac kiedy potrzebuje (15osob w biurze, dwa auta) wiecie co to za firma?

Moj byly kierownik i kolega juz tam pracuja.

Stwierdzilem ze tam zawsze jest czas i postanowilem zostac w DOK-u bo tutaj mam fajna perspektywe, bede obslugiwal praktycznie 400klientow (co rok Ci sami) i mam z tego calkiem dobre pieniadze.

Dodatkowo na zarobki nie moge narzekac jak pracowalem 5terminami w tygodniu srednio do reki bylo jakies 2800zl-jak na studenta dziennego, mieszkajacego z rodzicami, nie moge narzekac :D poza tym juz w wieku 22lat dostac przelew na 4000zl jest calkiem milo (tym argumentem zamknalem usta Mojemu Ojcu, ktory za kazdym razem smial sie, ze jade na pranie mozgu, matka mu odpowiedziala jak piora mu mozg za 4000zl to niech mu go dalej piora).

Wiedza merytoryczna ja na nia nie narzekam, Moi klienci sa zadowoleni z obslugi bo przykaldowo ogarnalem im kredyty gotowkowe (zlote konto, platinium, badz gotowkowe dla mniej zamoznych klientow), pokazalem ciekawe ubezpieczenia, daltego tez jak wysypalem sie z polecen jechalem do nich i wystawiali mi jednego dwoch znajomych z ktorymi sie spotkalem i bralem komplety polecen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pracownik, ktory nic nie robi, wlasnie generuje tylko koszty.

Tak, jeśli ma umowę o pracę ;) U nas prawie wszyscy wykonują albo własną działalność, albo są studentami pracującymi na umowę zlecenie na czas nieokreślony. Podstawowej pensji po prostu nie ma. Czyli pracownik, który nic nie robi, po prostu nie zarabia, ale kosztów nie generuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chetnie przeczytalem pare ostatnich stron tego tematu - zaciekawiliscie mnie Panowie, wiec anonimowo pozwole sie podzielic swoja historia.

 

Mam 25 lat, niecale 2 lata doswiadczenia (pracuje jako konsultant SAP) - zarobki w danym momencie ksztaltuja mi sie na poziomie 7k netto i wcale nie uwazam tego za jakos strasznie duzo. Mysle o wlasnym mieszkaniu, porzadnym samochodzie, rodzinie, w przyszlosci o domu a na to potrzeba z 2x tyle.

 

W pewnym sensie jestem dopiero na poczatku drogi i musze dalej pracowac duzo i ciezko zeby rozwijac sie dalej. Czas? Prace zaczynam okolo 8 koncze kolo 18, nierzadko dziabie cos jeszcze na lapku po godzinach dla innych klientow. Praca jest odpowiedzialna, zreszta kto wie czym zajmuja sie konsultanci SAP ten ma pojecie.

 

Disclaimer:

 

Weekend jest swiety - zadnych telefonow maili i innych glupot + dodatkowo piatek konczymy kolo 14.

 

Z zazenowaniem i wspolczuciem (bez szyderstwa) patrze na kolegow ktorych zadowala 2k na reke - dla mnie to jest wegetacja i brak checi zeby cos zmieniac, swego rodzaju osiadanie w cieplym kur....dolku. Nie wspominajac o jednym koledze ktory jest happy majac 600 ze stazu (ma studia)....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jezeli sie mieszka z rodzicami (ergo - koszty utrzymania = 0zl), to takie 600zl na wlasne przyjemnosci to nie jest zla rzecz.

Si magistri, tylko rozmawiamy tu o próbie samodzielnego utrzymania się, a nie wydatkach na piwo.

Nie wątpię, że można przeżyć za 2k. Podobno nawet są tacy herosi, którzy wraz z rodziną dają radę za 1k czy ile tam teraz minimalna wynosi, twierdząc przy tym, że pieniądze to nie wszystko, ludziom pokroju und3ra czy MaSella zarzucając brudne sprawki. Nieprędko się coś zmieni w tym zakątku Europy, jeśli każdemu zarabiającemu nieco lepiej ponad przeciętną przypisuje się z defaultu złodziejstwo, oszustwo, brak życia osobistego i tak dalej. A fe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja orientacyjnie zapytam. Jestem na 5 roku informatyki i zaczynam swoja przygodę z pracą programisty, konkretnie .NET. Jestem już po rekrutacji w pewnej firmie i została tylko kwestia zarobków, które ma się rozstrzygnąć na najbliższym spotkaniu. I tu się pojawia pytanie, w jakie okolice celować. Jakimś super wymiataczem nie jestem, ale coś jednak potrafię :wink: Miasto to Rzeszów, w którym wg słuchów ponoć szału nie ma jeśli chodzi o ten zawód. Z jednej strony sobie myślę, że w moim wypadku trzeba brać co dają, popracować trochę, czegoś się nauczyć i jeśli będzie mało to szukać czegoś innego. Z drugiej jednak strony jak mam zarobić parę zł więcej niż w biedronce na kasie to chyba nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieprędko się coś zmieni w tym zakątku Europy, jeśli każdemu zarabiającemu nieco lepiej ponad przeciętną przypisuje się z defaultu złodziejstwo, oszustwo, brak życia osobistego i tak dalej. A fe.

Nie ma co się dziwić. Na ogól wyższe zarobki kojarzą się z politykami, a politycy ze złodziejami. Wystarczy włączyć TV i zaraz będzie gadanie, że ktoś coś ukradł, zrobił jakiś przekręt, itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio zacząłęm udzielać korków z matmy, fajny sposób na dorobienie i ciekawe wyzwanie

bardzo małym wysiłkiem można odłożyc spore kwoty, minusem jest to że tracę czas na dojazdy ale nie mam takiej renomy by to do mnie przyjeżdżali. Trafiają się różni ludzie od podstawówki do studiów. Można liczyc że za dobrze wykonaną robotę zostanie się poleconym. Dorwać jakiegoś ucznia na dłuższy czas to żyła złota. No i praca w komfortowych warunkach, ciepło przytulnie.

 

30zl/h okolo 4 godziny w tyg na razie (ogłoszenie dałem miesiąc temu, co kilka dni ktoś zadzwoni czasami są to tylko jednorazowe zlecenia do sprawdzianu, ale zawsze opłacalne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj aż ci z US zadzwonią:) ...no chyba ze podatek od tego dochodu odprowadzasz?

Fajnie to można na boku wiele rzeczy zrobić....choćby nawet szrot z wystawek z Niemiec sprzedawac na allegro...

 

A raczej praca (8-10godzin) powinna być na tyle intratna by nie trzeba było dorabiać;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tu się pojawia pytanie, w jakie okolice celować.

Tak na przyszłość, to warto rzucić podczas umawiania się na rekrutację hasełko "to o jakiej kwocie będziemy rozmawiać?" - reakcja osoby rekrutującej najczęściej wiele mówi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj aż ci z US zadzwonią:) ...no chyba ze podatek od tego dochodu odprowadzasz?

Fajnie to można na boku wiele rzeczy zrobić....choćby nawet szrot z wystawek z Niemiec sprzedawac na allegro...

 

A raczej praca (8-10godzin) powinna być na tyle intratna by nie trzeba było dorabiać;/

e tam, ludzie kręcą na lewo gorsze rzeczy, już to widzę jak za korepetycje będą go ścigać :rolleyes:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e tam, ludzie kręcą na lewo gorsze rzeczy, już to widzę jak za korepetycje będą go ścigać :rolleyes:

Skoro mowilismy ze w PL jest fe...wiec wystarczy jeden niezadowolony klient, lub mniej zaradny sąsiad którego zawiść zeżre....który przejdzie sie do US i [gluteus maximus] zbita...a wbrew pozorom jest to dość popularne nadal:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro mowilismy ze w PL jest fe...wiec wystarczy jeden niezadowolony klient, lub mniej zaradny sąsiad którego zawiść zeżre....który przejdzie sie do US i [gluteus maximus] zbita...a wbrew pozorom jest to dość popularne nadal:)

Nie wydaje mi sie. Taka sprawa bylaby trudna do udowodnienia, bo skad niby US wezmie kontakt do ludzi, ktorych on jezdzi prowadzic korepetycje. A znowu zarobki nie sa az tak ogromne, zeby przeprowadzac nie wiem jakie akcje. No i to sie bierze z reki do reki, wiec naprawde ciezko by bylo cos zdzialac chlopakom z US. Allegro itp. to inna sprawa, bo tam masz czarno na bialym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jezeli sie mieszka z rodzicami (ergo - koszty utrzymania = 0zl), to takie 600zl na wlasne przyjemnosci to nie jest zla rzecz.

Nie jest zla rzecz? Jezeli rozmawiamy o licealiscie ktorego marzenia zamykaja sie na paczce fajek i nowym dysku to moze i tak.

 

W momencie w ktorym rozmawiamy o doroslym czlowieku po studiach to juz przestaje byc smieszne a zaczyna byc po prostu przykre. Na co moze wystarczyc 600 zlotych na miesiac? Dwa tankowania pare piw i wypad na pizze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten temat i tak patrze jak rozne sa punkty widzenia....

 

Niektorzy usilnie probuja sobie wmowic ze 2k wystarczy na jakies zycie inni oglupieni chyba jakims slodkim sraniem ze 20k to malo by godnie zyc..

 

Jedni znowu ze duze pieniadze to juz sukces... Inni ze pieniadze szczescia nie daja...

 

Powiem tak. Wszystko zalezy od wymagan i oczekiwan, od charakteru i sumienia...

 

Znam rodziny gdzie ludzie zyja za jakies 3k miesiecznego dochodu i sa szczesliwi.

Mam tez znajomka ktory zgarnial od 35 do 80k miesiecznie, niestety w tej chwili jest 34 letnim rozwodnikiem, po zawale serca i operacji zoladka - usowanie wrzodow...

 

Tak wiec kto co lubi.

 

Jedni wola zarabiac uczciwie swoje 3 tysiace i miec swiety spokoj i czyste sumienie, inni beda sprzedawali ludziom bajeczki, oszukiwali, okradali i beda chcieli jeszcze wiecej, mimo ze i tak tych pieniedzy nie spozytkuja.

 

Sam nie wiem czy potrafilbym pracowac jako adwokat i ratowac szumowiny, badz byc jakims doradzca finansowym i sprzedawac ludziom bajki o zajebistym zyciu, sukcesach i dazeniu do celu, w myslach liczac tylko jaka prowizje dostane z tego debila ktory powierzy mi swoje pieniadze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedni wola zarabiac uczciwie swoje 3 tysiace i miec swiety spokoj i czyste sumienie, inni beda sprzedawali ludziom bajeczki, oszukiwali, okradali i beda chcieli jeszcze wiecej, mimo ze i tak tych pieniedzy nie spozytkuja.

Musiałbym mieć chyba z 10 miliardów rocznie, żeby nie wiedzieć na co spożytkować zarobione pieniądze. Zresztą wychodzę za założenia, że ciężka praca potrafi ustawić nie tylko moje życie, ale też kilku pokoleń mojej rodziny - wolę odchodzić z tego świata ze świadomością, że moim bliskim będzie się lepiej żyło, zamiast wiedzieć, że będę tylko generował niewygodne dla nikogo koszty pochówku ;)

 

Sam nie wiem czy potrafilbym pracowac jako adwokat i ratowac szumowiny, badz byc jakims doradzca finansowym i sprzedawac ludziom bajki o zajebistym zyciu, sukcesach i dazeniu do celu, w myslach liczac tylko jaka prowizje dostane z tego debila ktory powierzy mi swoje pieniadze.

Doradcą, nie doradzcą. Poza tym nie wiesz na czym ta praca polega, mylisz z maklerem giełdowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doradcą, nie doradzcą. Poza tym nie wiesz na czym ta praca polega, mylisz z maklerem giełdowym.

Pewnie (jak nazwa wskazuje) na doradzaniu klientowi jak pomnożyć bądź odłożyć gotówkę stosując produkty które starasz się sprzedać, ale chyba przyznasz, że czasami skuteczność takich produktów jest mocno dyskusyjna i obarczona sporym % ryzyka zwłaszcza przy tych bardziej agresywnych, o takich rzeczach zazwyczaj się nie mówi i później dziwisz się, że ludzie mają takie a nie inne opinie o doradcach czy funduszach jak potracili pieniądze a potracili albo przez swoją niewiedzę albo przez to, że doradca patrzył na klienta właśnie przez pryzmat prowizji od sprzedanego produktu i nie do końca wyjaśnił co się stanie jak klapnie. Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musiałbym mieć chyba z 10 miliardów rocznie, żeby nie wiedzieć na co spożytkować zarobione pieniądze. Zresztą wychodzę za założenia, że ciężka praca potrafi ustawić nie tylko moje życie, ale też kilku pokoleń mojej rodziny - wolę odchodzić z tego świata ze świadomością, że moim bliskim będzie się lepiej żyło, zamiast wiedzieć, że będę tylko generował niewygodne dla nikogo koszty pochówku ;)

Yhym, przyklad mojego znajomego....

1 rozwod, 2 fajne zwiazki zakoczone - powod... caly czas siedzi w biurze. Chyba ze znajdzie sobie pusta blache ktora bedzie czerpala przyjemnosc z wydawania jego pieniedzy, a nie osobe chcaca stworzyc zdrowy zwiazek...

 

Kase pozytkuje, oczywiscie, garnitury za 10k, dwa fajne samochody, ladne mieszkanko, co z tego jak pokaze sie w tych gajerach w firmie, samochody ma tylko po to by do niej dojechac.

Nawet glupi wyjazd zagraniczny na ktory namawialismy go 2 miesiace, wypelniony byl tylko gadka przez telefon... Bo firma sobie nie poradzi.

 

 

Doradcą, nie doradzcą. Poza tym nie wiesz na czym ta praca polega, mylisz z maklerem giełdowym.

 

Ah tak. Zapomnialem ze Ty lepiej wiesz to co ja wiem...

 

Pewnie (jak nazwa wskazuje) na doradzaniu klientowi jak pomnożyć bądź odłożyć gotówkę stosując produkty które starasz się sprzedać, ale chyba przyznasz, że czasami skuteczność takich produktów jest mocno dyskusyjna i obarczona sporym % ryzyka zwłaszcza przy tych bardziej agresywnych, o takich rzeczach zazwyczaj się nie mówi i później dziwisz się, że ludzie mają takie a nie inne opinie o doradcach czy funduszach jak potracili pieniądze a potracili albo przez swoją niewiedzę albo przez to, że doradca patrzył na klienta właśnie przez pryzmat prowizji od sprzedanego produktu i nie do końca wyjaśnił co się stanie jak klapnie.

 

Daj spokoj

Przeciez to samarytanie pragnacy tylko niesc ludziom pomoc.

Umozliwiajac im godne zycie, piecie sie w gore po szczeblach kariery oraz zapewniajac ich potomkom dobre wyksztalcenie itd itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wolę odchodzić z tego świata ze świadomością, że moim bliskim będzie się lepiej żyło, zamiast wiedzieć, że będę tylko generował niewygodne dla nikogo koszty pochówku ;)

A ja wolę wygenerować koszta pochówku i rzewne łzy dzieci z tęsknoty za ojcem.... niż konflikt wśród dzieci (które de facto ojca miały na papierze, bo był wiecznie zapracowany...a o zgrozo może dojść nawet do sytuacji braku potomstwa!) o to któremu więcej w spadku się należy;)

 

Bo o ile nie śmiałem do tej pory pisać pieniądze szczęścia nie dają (bo właśnie że dają:D) , o tyle gdy pojawia się kwestia rodziny, to w przedstawionym modelu/trybie życia rodzina na pewno byłaby zaj***e bogata:) ale czy szczęśliwa i z prawdziwego zdarzenia?

Ale to tak delikatnie z ironią nie bierz tego do siebie:)

Pzdr

 

ps. tak średnio raz na rok pojawia się nagonka na und3ra i firmę E. ludzie, patrzcie w swoje portfele bo to się już niesmaczne robi:) jonathan to bardzo dobrze podsumował:)

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...