Skocz do zawartości
Hanu

Zarobki, praca

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę żeś to wszystko pozawyżał ;) . Koszty o kilkaset zł, a cene za metr to nie wiem skad wziąłes ;) . Gdzie Ty chcesz mieszkac, ze liczysz 10k/m2? Aż tak drogo to jeszcze nie jest* ;) . Jednak rozumowanie jak najbardziej słuszne - wyjedź moze na pare miechow za granice i zarob na start te kilkadziesiat tysi;]

 

*Licz 7-8k za metr (no chyba, że chcesz mieszkac w jakims nowym lokum w Środmiesciu, albo na Złotej 44 ;) - wtedy faktycznie wychodzi te Twoje 10k+ ;) ).

Oj, na pewno nie są one zawyżone o kilkaset zł. Może porównując do jakiejs rudery na głębokiej Pradze, to i owszem, bo tam można wynająć i za 500zł. Ale wówczaj pojawiają się kompensujące to koszty rzeczy skradzionych/uszkodzonych i ew. leczenia/dodatkowych wizyt u dentysty :wink:. Ot, np. moja dziewczyna ze współlokatorkami kilka dni temu z powodu dłuższego wyjazdu przekazała w inne ręce przyzwoite mieszkanko na Kabatach (a więc blokowisko -> ceny jeszcze dość normalne). Żaden luksus, po prostu zadbane mieszkanie w dość nowym bloku, tylko podstawowe wyposażenie, blisko metra (absolutna konieczność) 3 pokoje (na 4 osoby). Za wynajęcie płaciły 1700 + opłaty, w praktyce ok. 2000zł. Więc to moje 1000zl + opłaty za 1-/2-pokojowe, małe przyzwoite mieszkanie w okolicy, gdzie nie będe bał się o swoje zdrowie i skąd nie będę dojeżdżał 1,5 godziny to wcale nie jest dużo.

 

Tak samo z cenami za m^2. Również mam dość dobre porównanie, bo obok mnie powstały ostatnio dwa bloki. Jeden to faktycznie apartamentowiec z klasą, wygląda to naprawdę elegancko, ale ceny równie eleganckie: 12-15k/m^2. Majątek, ale oczywiście wszystko poszło na pniu :rolleyes:. Ja jednak nie mierzę tak wysoko i dlatego bardziej skupiłem się na drugim, "zwykłym" bloku. Ot, normalne, nieduże mieszkania, a architekta powinni za jaja powiesić, bo budynek wygląda kiepsko (po prostu staro w negatywnym sensie) tuż po samym wybudowaniu. Ceny: od okrągłych 10k/m^2 za mieszkania na wyższych piętkach i od gorszej strony wzwyż. Również wyprzedane od ręki. Fakt, przyznaje, że lokalizacja jest bardzo dobra (Stary Mokotów, blisko do metra, dobre dojazdy w różne strony), ale to ciągle tylko "zwykłe" mieszkania. Dlaczego podalem akurat ten przykład? Ponieważ jak napisałem wcześniej - kupienie mieszkania na Ursusie czy innym końcu miasta, gdzie musiałbym spędzać >2h dziennie w autobusie/tramwaju na dojazdach nie wchodzi w grę. Zbyt duża strata czasu po prostu, a raczej przez pierwsze parę lat i tak nie będę raczej pracował po 8h dziennie (podejrzewam raczej 10-12 => świeżych doi się do oporu). W takiej sytuacji każda chwila się liczy i powiedzenie "czas to pieniądz" staje się prawie że namacalne.

 

A może chca wybraz zaoczne? Nie pomyslałes o tym?

Czy Ty zazdroscisz ludziom których stac na zaoczne studia oraz pracujac moga sie juz czesciowo uniezaleznic od rodziców? A Ty (nie wiem co Ty tam studiujesz i gdzie) musisz wiecznie, przynajmniej przez pierwsze 3 lata studiów dziennych, życ na garnuszku rodziców, nie mając "swoich" pieniedzy.

 

PS. Piszac o zaoczych studiach mam na mysli zaoczne studia na UW, SGH, PW itp. Jesli mówimy o prywatnych uczelniach to taki np. Łazarski nie ma sie czego wstydzic.

Znam kilka takich osób i w ich przypadku w pełni się z Tobą zgadzam. Dostali się (albo mogli się dostać) bez problemu na dzienne, ale potem zmienili tryb na zaoczny, ponieważ mieli już po prostu sprecyzowane możliwości zawodowe i szansę, by wcześniej zacząć "karierę". W takiej sytuacji jak najbardziej, chwała im za umiejętność wzięcia życia za jaja i wykorzystania szansy. Ale z drugiej strony, znakomita większość studentów zaocznych (przynajmniej na SGH) trafiłą tu, bo nie dostali się na dzienne. Taka jest smutna prawda, na zaocznych poziom merytoryczny zajęć jest sporo niższy, a ilość materiału już znacznie skromniejsza. Ktoś szacował kiedyś z paru przedmiotów matematycznych, jak to wygląda i wyniki były koszmarne (w niektórych przypadkach robili np. ok. 30% pełnego zakresu z dziennych :?). Niestety, na niekorzyśc zaocznych działa też znacznie większa niż na dziennych liczba matołów, którzy się tam trafiają. Oczywiście tacy znajdą się wszędzie, ale statystyki nie da się oszukać (no dobra, da się, ale wiadomo, o co mi chodzi :wink:) i skoro na zaocznych jest ich istotnie więcej, to o czymś to też świadczy. Najbardziej szkoda mi w tym przypadku tych "świadomych", ponieważ ci słabsi siłą rzeczy obniżają poziom ogółu i mimo wszystko tamci są równani do średniej. W rezultacie z zajęć wynoszą mniej niż by teoretycznie mogli i muszą dodatkowo "niepotrzebnie" pracować i nadrabiać sami.

 

ale reasymujac dal nam do zrozumienia ze nalezy jak najwiecej kursow robic i to nie poto zeby mie durny papierek na ktory czasem jakis mniej obyty pracodawca patrzy ale z tych kursow i uzyskanych certyfikatow wyniesc jak najwiecej informacji - nauki , gdyz teraz nie liczy sie tylko papierek a nawet on w mniejszymn stopniu co tak naprawde umiejestnosc sprzedania swoiich umiejetnosci:)

Dokładnie. Za miesiąc, po mojej ostatniej szalonej sesji, zostaną mi do absolutorium na obu kierunkach 3 - słownie: trzy - przedmioty ("odrobinę" przyspieszyłem sobie studia, jestem na IV roku). Ale oprócz tego plan zapełniony będzie całym zestawem innych, nieobowiązkowych, "technicznych", np. z serii wykorzystanie narzędzi xxx w yyy. Poza tym, wreszcie plan baaardzo się rozluźni i motto przewodnie kolejnego pół roku brzmi "tydzień bez warsztatów/szkolenia to tydzień stracony". No i oczywiście praca/praktyki jakieś. Raczej kilka krótkoookresowych niż jedna na stałe, bo chcę jeszcze posmakować różnych rzeczy i zobaczyć, co mi najbardziej odpowiada w praktyce. A może akurat uda się gdzieś przy okazji załapać na firmowe kursy itp.

 

Konkluzja mojego ględzenia brzmi: inwestować w siebie, Panowie, ile tylko się da!

 

 

@Przemol^N

Mało płacą? Oj, to byś sie zdziwił. Oczywiście nie mówię tu o przysłowiowym okienku, ale np. zarządzaniu ryzykiem czy wycenie pochodnych. Tam, jeśli jesteś dobry, pensje robią się naprawdę soczyste. O co bardziej prestiżowych bankach inwestycyjnych już nawet nie wspominając (ech, rozmarzyłem się :rolleyes:).

 

 

Ufff, to się elaborat kolejny urodził B-). Pozdr.

Edytowane przez LordFury

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I takich ludzi się potem zatrudnia np. w bankach, i takim ludziom się płaci 5 cyfrowe kwoty.

Sarkazz znasz takich ludzi? Jak pisałem też studiowałem na UW, jestem o wiele starszym rocznikiem i jakoś tym moim kolegom którzy tam zostali i skończyli nie udało się (w Polsce) takiej pracy dostac, poza wyjątkami. Nadmienię że to właśnie mój rocznik zrobił tyle zamieszania na tych olimpiadach w USA, ale mnie już tam nie było... Częśc siedzi za granicą... Nie generalizuj!! Nie wiem kto Ci takich rzeczy naopowiadał, ale do Ciebie suche fakty chyba nie przemawiają :wink:

 

Pięciocyfrowe kwoty to możesz dostawac w nielicznych bankach, gdzie dostałeś się po znajomości itp. W dużych instytucjach publicznych zaczynasz od stażu za 1400 brutto (przykładowo) i męczysz się przez powiedzmy rok. Potem z wielkiej łaski dostajesz 2 netto i powoli pniesz się w górę. Jedynym sposobem na dośc wysokie zarobki to częsta zmiana pracy, a najlepiej załapac się do czegoś w stylu PROKOM, HP etc. czyli usługi informatyczne (ja w tym robię). Wtedy możesz realnie myślec o takich kwotach.

 

Pisząc to założyłem że nie masz znajomości, dzięki którym zrobili by z Ciebie admina w PKO w ciągu roku pracy :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale takie są właśnie suche fakty. Wszędzie gdzie pracuje się z wielkimi pieniędzmi, potrzebni są ludzie nie dość że najlepsi, do tego wiarygodni. I co najważniejsze - płaci się im tyle, żeby im się po prostu nie chciało (bo opłacać się zawsze opłaca) kraść, bo i tak mają dużo. Ja akurat swoje zdanie opieram na tym co prorektor mówił na wykładzie, a sądzę że on ma jakieś pojęcie na temat tego szeroko rozumianego IT.

 

Co do prokomu, podobno koleś z mojej szkoły już w liceum dostał od nich oferte pracy. Bez studiów. Bo miał wiedzę. Ja żałuję że nie kodowałem już w kołysce :sad:

 

Też się na UW nasłuchałem takich rzeczy. Zapomniał tylko powiedziec że dotyczy się to kilku procent szczęśliwców. Życzę Ci Sarkazz żebyś się wśród nich znalazł B-)

No jasne że kilku procent, przecież są też ludzie którzy kończa informatykę, a nie potrafią programować :lol: I w ogóle niewiele potrafią, bo na 3 i ściągach jechali. :lol: Tacy delikwenci też się zdarzają. Ogólnie przecież niewielu ludzi jest "na topie" tzn. jest bezpośrednio odpowiedzialne np. za internetowe systemy bankowe i ich bezpieczeństwo, bo w końcu tych banków nie jest nieskończenie wiele. Edytowane przez Sarkazz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat swoje zdanie opieram na tym co prorektor mówił na wykładzie, a sądzę że on ma jakieś pojęcie na temat tego szeroko rozumianego IT.

Też się na UW nasłuchałem takich rzeczy. Zapomniał tylko powiedziec że dotyczy się to kilku procent szczęśliwców. Życzę Ci Sarkazz żebyś się wśród nich znalazł B-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego podalem akurat ten przykład? Ponieważ jak napisałem wcześniej - kupienie mieszkania na Ursusie czy innym końcu miasta, gdzie musiałbym spędzać >2h dziennie w autobusie/tramwaju na dojazdach nie wchodzi w grę. Zbyt duża strata czasu po prostu, a raczej przez pierwsze parę lat i tak nie będę raczej pracował po 8h dziennie (podejrzewam raczej 10-12 => świeżych doi się do oporu). W takiej sytuacji każda chwila się liczy i powiedzenie "czas to pieniądz" staje się prawie że namacalne.

W USA to jest normalna sprawa: trzeba wybrać, czy drożej na miejscu, czy taniej dalej, ale wkalkulować stratę czasu. Podobnie wielu znajomych mieszka na odludziu, i nie wszyscy wybierają pracę gdzieś w centrum (gdzie zawsze wyższe zarobki), lecz na owym odludziu => mniej zarobią, ale nie tracą czasu...

A nie pamiętacie tego Japończyka, który się powiesił w pracy, bo żeby nie tracić czasu na dojazdy, firma zrobiła mu kąt do spania, by tyrał po 16-18 h dziennie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale takie są właśnie suche fakty. Wszędzie gdzie pracuje się z wielkimi pieniędzmi, potrzebni są ludzie nie dość że najlepsi, do tego wiarygodni. I co najważniejsze - płaci się im tyle, żeby im się po prostu nie chciało (bo opłacać się zawsze opłaca) kraść, bo i tak mają dużo.

Ale stary gadasz bzdury naprawde :? Wybacz ale nie moge tego słuchać. ZAWSZE ludziom będzie się chciało kraść. A niby posłowie, prezesi, itd. to co mają mało że kradną? Ten co ma dużo bedzie chciał mieć więcej. Zawsze. Taka prawda. Jedyne co może człowieka utemperować to poczucie uczciowsci oraz zasady moralne, a nie myślenie "A mam 20.000 miesięcznie. Nie nie wezme i nie ukradne już tych 5.000 wiecej" :mur: :mur:

 

Ogólnie widzę, że Ty chyba nie myślisz samodzielnie, tylko masz wpojone to co Ci mówią wykładowcy na uczelnie. Wykładowca to jakiś guru dla Ciebie? Podobnie było w temacie o Nalotach.... i monopolu. Też Ci wykładowca wbił do głowy jakieś suche fakty i [ciach!]ły, a Ty to dalej rozpowiadasz bez WŁASNEJ interpretacji danego zagadnienia. Taki z Ciebie STUDENT? B-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ziom, lista serwerów na które się włamałeś świadczy o uczciwości :lol: :lol: :lol: I jeszcze lista firm którym sprzedałeś jakieś kradzione info :lol: :lol: :lol: To świadczy o uczciwości :lol: :lol: :lol: Pomścijmy "^BerZerK^"a, bo mu coś logiczne myślenie kiepsko idzie. :lol: :lol: :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja pisalem ze 'hackier' jest czysty itd? Nie ja tylko wysmialem twoje uwielbienie i chec chwalenia sie studiami na UW ktore chcesz przekuc na to ze student dzienny jest uczciwszy od 'hackera' i to ma byc przewaga studencika nad kims bez studiow a z taka sama wiedza (nie mowiac o tym ze czesto lepsza). A to jest twierdzenie tak samo debilne jak to ze np policjanci sa uczciwi a biskupi nie klamia (heh porownanie na czasie :-> )

No ale coz, w koncu to tylko rozmowa z toba, Sarkazz, nie mozna spodziewac sie za duzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ziom, lista serwerów na które się włamałeś świadczy o uczciwości :lol: :lol: :lol: I jeszcze lista firm którym sprzedałeś jakieś kradzione info :lol: :lol: :lol: To świadczy o uczciwości :lol: :lol: :lol: Pomścijmy "^BerZerK^"a, bo mu coś logiczne myślenie kiepsko idzie. :lol: :lol: :lol:

Po pierwsze "ziom" to sobie mów do kogoś ze swojej rodziny.

 

Po drugie W OGÓLE nie czytasz i nie ODPOWIADASZ na posty, które nota bene dotyczą Ciebie, tylko rzucasz jakieś ogólniki.

 

Po trzecie NIE NAPISAŁEM, że haker który kradnie kase z banków etc ma być przyjety do pracy!! Ale haker który pomaga w wykrywaniu luk, działa dla dobra ogółu, współpracuje z policją itd. dlaczego by nie? (a w ogóle dlaczego haker od razu to musi być? PO RAZ 1000000x powtarzam. Spójrz na przykład mojej koleżanki i mnie. jesteśmy hakerami? Nie sądze)

 

Po czwarte EOT bo masz swój świat i nie bedę gadał do ściany :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może pójdźmy wszyscy na dzienne na UW (ja drugi raz :wink: ) bo zaraz po skończeniu dostaniemy pięciocyfrowe wypłaty, świadectwo uczciwości (lepsze niż zaświadczenie o niekaralności :rolleyes: ) i na dodatek PAN nam opowie jak to cudownie jest na rynku pracy i jak rozchwytywani są studenci UW w bankach itp... :mur: :mur:

 

Sarkazz przeczytaj chociaż ze 3-4 strony wstecz bo do Ciebie nic nie dociera.... Człowieku najadłeś się głodnych bajeczek i myślisz że ktoś to tutaj kupi, ehhhh :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja pisalem ze 'hackier' jest czysty itd?

Nie, ale rozmawiamy o bardzo konkretnej pracy - zabezpieczenia banków, i tym jacy ludzie się tym zajmują. Widocznie masz problemy z uświadomieniem sobie jakiego typu praca to jest, i jakiego typu ludzie są do niej odpowiedni. Współczuję.

 

Nie ja tylko wysmialem twoje uwielbienie i chec chwalenia sie studiami na UW ktore chcesz przekuc na to ze student dzienny jest uczciwszy od 'hackera' i to ma byc przewaga studencika nad kims bez studiow a z taka sama wiedza (nie mowiac o tym ze czesto lepsza).

Nie studiuje na UW, przewagą studentów z UW, jest to, że w większości jest to czołówka ludzi zainteresowanych informatyką z polski, tak jakoś wyszło że UW ma renomę w informatyce, i tam lądują. I są to pasjonaci, a nie hackerzy, którzy pomimo bycia pasjonatami, zyskują wiedzę w zły sposób, i nie są wiarygodni. Widocznie do ciebie to nie dociera.

 

A to jest twierdzenie tak samo debilne jak to ze np policjanci sa uczciwi a biskupi nie klamia (heh porownanie na czasie :-> )

J/W, widocznie twoje zdolności myślenia są ostro ograniczone skoro nie umiesz posklejać kilku prostych faktów. Ci którzy królują w topcoder to pasjonaci, a nie zapryszczeni włamywacze którzy chcą światu pokazać jacy to są super. I którzy studiują na UW zazwyczaj? Ci pierwsi.

 

No ale coz, w koncu to tylko rozmowa z toba, Sarkazz, nie mozna spodziewac sie za duzo.

No. Masz problemy z rozumieniem podstawowych problemów i założeń, więc to po tobie nie można się spodziewać czegokolwiek więcej, aniżeli głupiego przytykania się i wiecznego narzekania, obrażania, bez mówienia czegokolwiek od siebie.

 

Po pierwsze "ziom" to sobie mów do kogoś ze swojej rodziny.

Bo co, ziomuś?

 

Po drugie W OGÓLE nie czytasz i nie ODPOWIADASZ na posty, które nota bene dotyczą Ciebie, tylko rzucasz jakieś ogólniki.

Kto jak kto, ale to ja cały czas trzymam się tematu, a niektórzy, tak jak berbeć tutaj jakieś przytyki odstawiają w ogóle nie rozwijając tematu.

 

Po trzecie NIE NAPISAŁEM, że haker który kradnie kase z banków etc ma być przyjety do pracy!! Ale haker który pomaga w wykrywaniu luk, działa dla dobra ogółu, współpracuje z policją itd. dlaczego by nie? (a w ogóle dlaczego haker od razu to musi być? PO RAZ 1000000x powtarzam. Spójrz na przykład mojej koleżanki i mnie. jesteśmy hakerami? Nie sądze)

Zdaje sobie sprawę z istnienia ludzi którzy robią to dla sportu, ale używam słowa "hacker" w społecznym rozumieniu tego słowa, jak chcesz uściślać - możesz zastąpić to słowem "cracker" w każdej mojej wypowiedzi, i już nie ma problemu. I bynajmniej nie chodzi o ziomka który pisze cracki...

 

Po czwarte EOT bo masz swój świat i nie bedę gadał do ściany :?

No. Jak najbardziej. Nie pierwszy i nie ostatni raz jestem oporny na wasze, nielogiczne moim zdaniem wywody.

 

Ok, no to się bawimy w czepianie.

 

Może pójdźmy wszyscy na dzienne na UW (ja drugi raz :wink: ) bo zaraz po skończeniu dostaniemy pięciocyfrowe wypłaty

Proszę, zacytuj gdzie napisałem że zaraz po skońceniu studiów dziennych na UW dostaniesz 5cyfrową wypłatę.

 

, świadectwo uczciwości (lepsze niż zaświadczenie o niekaralności :rolleyes: ) i na dodatek PAN nam opowie jak to cudownie jest na rynku pracy i jak rozchwytywani są studenci UW w bankach itp... :mur: :mur:

Nie, ziąąąąąą, będę wiecznie narzekał, i w ogóle oleje studia, bo na nich się niczego sensownego nie można nauczyć. :lol: W końcu ile tu osób tak pisze :lol:

 

Sarkazz przeczytaj chociaż ze 3-4 strony wstecz bo do Ciebie nic nie dociera.... Człowieku najadłeś się głodnych bajeczek i myślisz że ktoś to tutaj kupi, ehhhh :lol:

Nooo. Ah ja głupi słucham znajomych którzy skończyli takie a nie inne studia, i tak a nie inaczej pracowali. Ehhh... głupi, głodne bajeczki only. I mam guru na uczelni. Straszne. Edytowane przez Sarkazz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weź już nie ciągnij tego wątku, Informatyka na UW jest obsadzana właśnie przez takich ludzi jak pisze, olimpiady, konkursy. I takich ludzi się potem zatrudnia np. w bankach, i takim ludziom się płaci 5 cyfrowe kwoty. Na studiach są świadectwa? Jakie? To po co korelujesz świadectwa z paskami ze studiami? Chodzi o PRZESZŁOŚĆ. I wybacz, osoby które są super w hackingu, nie dostają prac w bankach. Bo bank to nie jest sklep osiedlowy.

Tutaj tak napisałeś :lol: I lepiej skończmy tą kłótnię bo jest bez sensu. Sarkazz Ty jeszcze nie wyszedłeś spod "spódnicy mamusi" a wszystko wiesz lepiej od ludzi, którzy już samodzielnie żyją. I co najlepsze ja z UW nie wykorzystałem praktycznie nic w mojej karierze zawodowej. Wielu prymusów często tam zostaje i pracują jako cwiczeniowcy. Spytaj ich o zarobki... ok?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj tak napisałeś :lol:

ROTFL

 

Była ciągle mowa o prawdziwych pasjonatach, a nie o WSZYSTKICH STUDENTACH. "Olimpiady, konkursy" c'nie? Chyba mi nie powiesz że wszyscy studenci Informatyki UW to wielcy pasjonaci, bo tak niestety nie jest :lol:

 

wszystko wiesz lepiej od ludzi, którzy już samodzielnie żyją.

Wow. Dopiero teraz to zauważyłeś? Przecież ja ZAWSZE wszystko wiem lepiej, a potem się plaskam i kłócę z 5cioma osobami na raz. Dopiero teraz to zauważyłeś? To taki forumowy folklor..

 

 

I co najlepsze ja z UW nie wykorzystałem praktycznie nic w mojej karierze zawodowej. Wielu prymusów często tam zostaje i pracują jako cwiczeniowcy. Spytaj ich o zarobki... ok?

No ja wiem, bo moja głupia siostra się bawi w prace na uczelni na 5 roku, pomimo bardzo sensownych ofert pracy. Czysty debilizm moim zdaniem. A jeden ćwiczeniowiec którego akurat znam, to sobie normalnie pracuje oprócz tego jako programista. I raczej nie narzeka na zarobki, bo wiadomo że na uczelni dopiero od doktora w górę się jakieś tam pieniądze zaczynają, a dopiero tak po 40stce możesz się ustawić, jak połapiesz np. prace na prywatnej uczelni jako wykładowca. Tylko kto pracuje TYLKO na uczelni, jak nie dośc że ma SOLIDNĄ wiedzę, to ma też CZASU sporo? No chyba nikt... Edytowane przez Sarkazz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, w sumie każdy ma swój sposób na zdobycie dobrej pracy ale zauważ Sarkazz że chyba tylko Ty prawie NARZUCASZ ten swój, a on odbiega trochę od dzisiejszych realiów. Ja ani nikt inny nie napisałem że studia są niepotrzebne, a Ty starasz się udowadniac że bez nich nic nie zdziałasz. Zostawmy może już ten temat... Mam nadzieję że podobny temat powstanie za kilka lat :rolleyes: i wtedy opowiesz jak Ci się powiodło, i czy w końcu "ruszyłeś palcem" :lol: B-) Pozdr.!!

Edytowane przez Konkor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo z cenami za m^2. Również mam dość dobre porównanie, bo obok mnie powstały ostatnio dwa bloki. Jeden to faktycznie apartamentowiec z klasą, wygląda to naprawdę elegancko, ale ceny równie eleganckie: 12-15k/m^2. Majątek, ale oczywiście wszystko poszło na pniu :rolleyes:. Ja jednak nie mierzę tak wysoko i dlatego bardziej skupiłem się na drugim, "zwykłym" bloku. Ot, normalne, nieduże mieszkania, a architekta powinni za jaja powiesić, bo budynek wygląda kiepsko (po prostu staro w negatywnym sensie) tuż po samym wybudowaniu. Ceny: od okrągłych 10k/m^2 za mieszkania na wyższych piętkach i od gorszej strony wzwyż. Również wyprzedane od ręki. Fakt, przyznaje, że lokalizacja jest bardzo dobra (Stary Mokotów, blisko do metra, dobre dojazdy w różne strony), ale to ciągle tylko "zwykłe" mieszkania. Dlaczego podalem akurat ten przykład? Ponieważ jak napisałem wcześniej - kupienie mieszkania na Ursusie czy innym końcu miasta, gdzie musiałbym spędzać >2h dziennie w autobusie/tramwaju na dojazdach nie wchodzi w grę. Zbyt duża strata czasu po prostu, a raczej przez pierwsze parę lat i tak nie będę raczej pracował po 8h dziennie (podejrzewam raczej 10-12 => świeżych doi się do oporu). W takiej sytuacji każda chwila się liczy i powiedzenie "czas to pieniądz" staje się prawie że namacalne.

Czyli tak jak napisałem - chcesz mieszkac blisko centrum w nowym budynku:>. (Kazdy by chciał ;) .) Pisz od razu takie rzeczy, a nie uogolniasz, ze ceny za metr w Wawie to 10k+, bo ludzi w bład wprowadzasz. 10k za metr (rynek wtorny) to jest tylko w Srodmiesciu i w częsci Mokotowa (oczywiście w innych dzielnicach też sie zdarzają takie ceny, ale nie mowmy tu o nowych apartamentowcach z garazami, itp.). Obecnie srednia cena za metr na rynku wtornym wynosi cos koło 8200 zł, ale trzeba pamietac, ze ową srednią zawyzają drogie dzielnice (ktorych jest wiecej, niz tych tanich ;) ). Nie popadajmy w skrajnosci (na Pradze to nawet za 6k od metra mieszkanko kupisz), bo nie na tym to polega. Mieszkanie w dobrej dzielnicy i w przyzwoitej odleglosci od centrum dostaniesz (poki co - jeszcze pojdzie w gore) za 8k od metra i tego sie trzymaj ;)

 

Też się na UW nasłuchałem takich rzeczy. Zapomniał tylko powiedziec że dotyczy się to kilku procent szczęśliwców. Życzę Ci Sarkazz żebyś się wśród nich znalazł B-)

Ta, znam to - moj wykladowca od zarządzania tez powtarza przy kazdej okazji, ze na pewno wszyscy jak tu siedzimy zostaniemy w przyszlosci managerami, dyrektorami albo pootwieramy wlasne firmy, jednak patrząc po ludziach z kierunku to wiekszosc bedzie pracowala za grosze lub wyjedzie za granice i bedzie sie "pieła po szczeblach kariery" od zmywaka w gore :lol: . No ale co ten biedny wykładowca ma powiedziec? "Sluchajcie, dostaliscie sie na najbardziej oblegany kierunek i to sie chwali, ale nie oszukumy sie - sytuacja w kraju sami wiecie jak wyglada, wiec zrobcie sobie lepiej kurs operatora wozka widlowego czy cos w tym stylu i jedźcie na zachod, bo w Polsce dobrej pracy nie znajdziecie"? :lol: Zmierzam do tego, ze tylko idiota bierze dosłownie to, co wykladowcy mowią na temat znaczenia danych studiow na rynku pracy ;)

 

EDIT:

Chociaż muszę przyznac, ze jestem miłe zaskoczony swoją grupą - większość osób pracuje wieczorami :) . A ja myslałem naiwnie, ze bede jedynym pracującym :lol: ;) .

 

EDIT2:

W ogóle to jak czytam posty Sarkazza w tym topicu to przypomina się monolog Pana Adasia z Dnia Swira:

 

(troche pozamieniam kolejnosc i powycinam)

 

"Sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Mysleliśmy, ze nogi Boga złapaliśmy (...) Przez pięc lat stron tysiące, młodość w bibliotekach... I oto mi płacą, jakby ktoś dał mi w mordę" ;)

 

Życiowe, nieprawdaż? :lol:

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hahah ta pogawedka juz za dluga:P a tak troche odbiegajac od tematu szukam pracy:)

Elokwentny , uczciwy , nie palacy, posiadam samochod , prawko kat A , dobra znajomosc ang , komunikatywna znajomosc : niemiecki , znajomosc systemow windows i linux , pakietow biurowych , dobre obycie na gieldzie zwizanej z rynkie IT, dobra umiejetnosc dopasowywania podzespolow komp i zlozenia ich w jednego pc-ta:P,

umiejetnosc inwestowania na gieldzie, znajomosc c++ ,html , poczatkujaca PHP SQL , obsluga baz danych oraz tworzenie baz w accesie , umiejetnosc tworzenia projektow sieci komputerowych przewodowych .... haha wiecej pisac mi sie niechce:P to tak polzartem polserio co umie po 3 latach;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym:

W tym temacie to mnie juz wkurza, to ze inni zarabiaja 600-1000zl to nie znaczy, ze tak jest dobrze i mamy sie cieszyc z tego co mamy.

 

Co mnie obchodzi, ze ktos zarabial 700zl na reke? To znaczy ze jak ja mam 1300zl to mam sie cieszyc i siedziec cicho i nie narzekac, ze malo bo inni maja jeszcze mniej?

 

Place w tym kraju to parodia i tyle, wiekszosc duzych firm jak i tych mniejszych wyzyskuje pracownika.

A nic nie zanosi sie na zmiany, jestemy dymani w dupe za marne grosze.

Wiem jak to jest "żyć na własnym". Pracuję na pełnnym etacie i gdyby nie pomoc rodziny NIGDY BYM sobei nie poradził. Never-Ever. To mają być warunki?

 

Może powiem wam jak wygląda sytuacja mojej siostry w Nowej Zeladni (wcale nie bardzo bogaty kraj). Wyjechała sobie z facetem mając lat 18. Teraz ma 26. Dostawali takie socjalne (dodatkowe pieniądze), że od ręki mieli samochód, domek jednorodzinny i starczało na wszystko. Poszli do pracy - i stać ich było na wyjazdy, przyjemności i dodatki. Pracują uczciwie, prowadzą spokojne życie. Coś za coś. Uczciwość w pracy za uczciwy poziom życia.

 

A u nas? Śmiech na sali. Gdybym do wypłaty dostawał choćby 500 PLN socjala na mieszkanie, to już byloby o czym rozmawiać. Nawet nie chce myśleć, co sięstanie jak rodzicom zabraknie. Powiedzą "utrzymaj się sam". Tylko niech mi ktoś powie jak to zrobić pracując solidnie i uczciwie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u nas? Śmiech na sali. Gdybym do wypłaty dostawał choćby 500 PLN socjala na mieszkanie, to już byloby o czym rozmawiać. Nawet nie chce myśleć, co sięstanie jak rodzicom zabraknie. Powiedzą "utrzymaj się sam". Tylko niech mi ktoś powie jak to zrobić pracując solidnie i uczciwie ?

Dosłownie "utrzymać się" da radę. Gorzej jeśli ma się jakieś ambicje i mierzy się wysoko. Wówczas trzeba mieć sporo szczęścia i ostro zapier$#lać, a i znajomości w żadnym wypadku by nie zaszkodziły (taka smutna prawda).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko niech mi ktoś powie jak to zrobić pracując solidnie i uczciwie ?

zapisz się na UW to 5 cyfr ci stukać będzie na konto co miesiąc :lol:

nie mogłem się powstrzymać... ale tak cciekawych rzeczy się człowiek dowiaduje czytając ten temat...

 

btw

to zgadzam się z Tobą zavader w 100% - u nas nie ma czegoś takiego jak u twojej siostry.

 

tzn " Pracują uczciwie, prowadzą spokojne życie. "

 

tzn spokojne życie niby jest ale na jakim poziomie to inna sprawa...

IMO nie ma jednak co się nad tym użalać - tak już jest i z dnia na dzień się to nie zmieni - trzeba poprostu się dostosować jednocześnie "wysoko odbijając się od średniej krajowej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem może jeszcze tak, że oczywiście się da. Można:

* Jadać mało

* Nie mieć samochodu

* Nie nosić super ciuchów - ubierać się w lumpeksach

* Nie studiować

* Nie chodzić do kina / teatru / kupować książek

* Nie mieć internetu / telefonu

 

Tylko co to wtedy za życie. Brak kontaktu z ludźmi (bo za co?), wyglądasz jak jełop, nie masz żadnych przyjemności.

To jest we-ge-ta-cja. I za co to? Za 8h dziennie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sarkazz

A ja myślę że to ty zazdrościsz ludziom którzy się dostali na dzienne... I przez 5 lat w zasadzie nic nie muszą robić...

Nie majac przy tym nic oprócz magistra który nie poparty zadna praktyka jest dla pracodawcy niczym papier toaletowy. Gdybym sie chciał dostac na dzienne studia to bym sie dostał ale wiem ze konczac je nic nie mam oprócz papierka.

Odnosnie wypadów do pubów itd. - po pracy nie mozna tego zrobic? I nie dosc ze mozna to jeszcze masz za co.

Moi starzy nie moga spełnic wszytkich moich zachcianek bo mało (stosunkowo do moich potrzeb, czyli ponad 6000 na miesiac) zarabiaj.

 

 

PS. Nie zdziw sie jesli to Ty bedziesz pracował u mnie a nie ja u Ciebie ;)

 

..::EDIT::..

zapisz się na UW to 5 cyfr ci stukać będzie na konto co miesiąc

Piekne podsumowanie <brawo> Edytowane przez guziq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małe słowo co do żądań finansowych przy rozmowach o prace. Żelazna zasada : ZAWSZE mówcie więcej niż chcecie. Pracodawca powie , ze może dać nieco mniej, ale to i tak będzie więcej niż sobie zakładacie. Druga sprawa: zapier.... do upadłego w okresie próbnym ( pierwsza umowa na 3 mies.), wtedy dajecie podstawę do podwyżki, bo zwyczajowo w dobrych firmach to normalne, ze można renegocjować umowę, gdy pracodawca wie na co cię stać po tym co pokazałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość [RONIN]

Powiem może jeszcze tak, że oczywiście się da. Można:

* Jadać mało

* Nie mieć samochodu

* Nie nosić super ciuchów - ubierać się w lumpeksach

* Nie studiować

* Nie chodzić do kina / teatru / kupować książek

* Nie mieć internetu / telefonu

 

Tylko co to wtedy za życie. Brak kontaktu z ludźmi (bo za co?), wyglądasz jak jełop, nie masz żadnych przyjemności.

To jest we-ge-ta-cja. I za co to? Za 8h dziennie ?

Odrobina przedsiębiorczości, zaradności i zaciętości i można większość tych punktów spokojnie obalić B-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może powiem wam jak wygląda sytuacja mojej siostry w Nowej Zeladni (wcale nie bardzo bogaty kraj). Wyjechała sobie z facetem mając lat 18. Teraz ma 26. Dostawali takie socjalne (dodatkowe pieniądze), że od ręki mieli samochód, domek jednorodzinny i starczało na wszystko. Poszli do pracy - i stać ich było na wyjazdy, przyjemności i dodatki. Pracują uczciwie, prowadzą spokojne życie. Coś za coś. Uczciwość w pracy za uczciwy poziom życia.

Czy to prawda, ze emigrant w NZ może ubiegać się o skrawek ziemi od państwa? Gdzies czytałem cos takiego - moze ktos potwierdzic/zdementowac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małe słowo co do żądań finansowych przy rozmowach o prace. Żelazna zasada : ZAWSZE mówcie więcej niż chcecie. Pracodawca powie , ze może dać nieco mniej, ale to i tak będzie więcej niż sobie zakładacie.

W ogromnej wiekszosci przypadków konczy sie to jednak tekstem "W takim razie dziekujemy, zadzwonimy do pana" i masz pozamiatane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam na przykład kobieta, która mnie zatrudniała powiedziała. "1500 na początek - to takie minimum. Ale na pewno szybko pensja się zmieni."

 

I teraz po prostu mam motywację i jest o co walczyć. Szczególnie że wszyscy wokół mnie zarabiają 4-5 razy tyle ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...