Skocz do zawartości
BLANTMEN

Sprzedawcy W Sklepach

Rekomendowane odpowiedzi

Jest jeden wyjątek - izba przyjęć w szpitalu, przynajmniej w mojej wsi. Tam wskazane jest wręcz rozpoczęcie od kapralskiego przeczołgania wszystkiego po glebie, tupania, wrzasków, chamstwa jakiego horda pijanych drwali nie zna, używania mięcha w ilości, która owych drwali zawstydzi i wprawi w osłupienie. Inaczej można zejść na twardawej ławeczce, czekając na łaskę tępej prukwy w okienku

Cos Ci powiem :) 2 lata temu zmuszony bylem zglosic sie do szpitala. Powazna , dluga ,ciezka operacja i jeszcze ciezsza rekonwalescencja. Rozpisywac sie nie bede , sprawy onkologiczne. Czekalem na tej "laweczce" , jednak do mnie juz wtedy nic nie docieralo - warzywo , z tym ze ostatnia rzecza jaka pamietam z rejestracji bylo to , ze kilku doroslych chlopow okladalo sie po "mordach". Zwrocilem na to uwage bo bardzo glosno sie zrobilo. Ponoc miejsc nie bylo itd. , w kazdym razie...to byla wolnoamerykanka. Tutaj juz nawet nie chodzilo o chamstwo , oni sie po prostu lali po "mordach" bo jeden drugiemu w kolejke wlazl.

 

 

Firekage - jaki "Jonasz", na demony i diabły? :>

Soreks , poprawilem. Jak w tym badaniu , umsyl upraszcza slowa :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podciągałbym tego pod olewanie pracy. U mnie na sklepie jest tak, że na wystawie jest tylko prawy but od pary, lewy jest na zapleczu. Metoda dobra, szczególnie na kradzieże. Problem polega na tym, że tych butów jest tak dużo, w wielu różnych rozmiarach, że naprawdę czasem trudno znaleźć ten jeden szukany. To nie do końca była wina opieszałości sprzedawcy, że tak długo to trwało w Twoim wypadku, moze mieli jakiś dziwny system z tym związany.

Ten "dziwny system" to sie pewnie po chlopsku "burdel na magazynie" nazywa ;) Wiemy, znamy, przerabialismy nie raz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciężko jest się uśmiechać i siać ogólną radość dookoła, kiedy co drugi klient to idiota.

uśmiechnę się i obsłużę z pełną życzliwością, jeśli i klient będzie chociaż przyzwoity.

jeśli jesteś bęcwałem, który 15 minut stoi w kolejce po czym staje przy kasie i zaczyna się ZASTANAWIAĆ co to by sobie kupił... (a za nim kolejne 20 osób do obsłużenia czeka w najlepsze)

jeśli będziesz się mnie pytał, jak smakuje mydło (historia prawdziwa!)

czy te jabłka to kwaśne czy słodkie (nie jadam jabłek!!!)

czy bułeczki to dzisiejsze (mimo kartki z duuużymi literami 'mamy tylko świeże pieczywo')

 

generalnie klienci uważają, że sprzedawca to jest niewiadomo jaki poradnik domowy - musi wiedzieć jaka śmietana najlepsza do zupy, czy ta kiełbasa nadaje się do smażenia, jak bardzo gazowana jest woda gazowana...

skąd wogle ten pomysł się wziął? oO

 

i tak samo w mej pracy w McD, ja bardzo życzliwie podchodzę do klienta. do czasu.

kiedy mi się dureń na drivie (przez te głupie słuchawki, przez które NIC nie słychać poza warkotem silników waszych samochodów, których nie jesteście łaskawi na tę chwilę wyłączyć) wygłupia, żartuje i zamiast składać zamówienie o numer telefonu się mnie pyta to potem sobie poczeka na kanapki tak długo, jak to tylko możliwe.

przy czym oczywiście smacznego i miłego dnia życzę, bo w makdonaldzie nie jestem u siebie i na nieuprzejmość pozwolić sobie nie mogę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

generalnie klienci uważają, że sprzedawca to jest niewiadomo jaki poradnik domowy - musi wiedzieć jaka śmietana najlepsza do zupy, czy ta kiełbasa nadaje się do smażenia, jak bardzo gazowana jest woda gazowana...

skąd wogle ten pomysł się wziął? oO

Zastanawia mnie co Cie w tym dziwi :blink: Tak sie akurat sklada , ze i ten etap mam na "koncie". Nie jest to nic nienormalnego. Wiekszosc sprzedawcow w spozywkach zna swoj towar. Przykladem niech bedzie wlasnie ta kielbasa. Zna sie wedliny , mieso i wie co jest dobre , smaczne , warte kupienia. Myslisz ,ze to jest doradzanie na pale bez znajomosci :blink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciężko jest się uśmiechać i siać ogólną radość dookoła, kiedy co drugi klient to idiota.

uśmiechnę się i obsłużę z pełną życzliwością, jeśli i klient będzie chociaż przyzwoity.

jeśli jesteś bęcwałem, który 15 minut stoi w kolejce po czym staje przy kasie i zaczyna się ZASTANAWIAĆ co to by sobie kupił... (a za nim kolejne 20 osób do obsłużenia czeka w najlepsze)

jeśli będziesz się mnie pytał, jak smakuje mydło (historia prawdziwa!)

czy te jabłka to kwaśne czy słodkie (nie jadam jabłek!!!)

czy bułeczki to dzisiejsze (mimo kartki z duuużymi literami 'mamy tylko świeże pieczywo')

 

generalnie klienci uważają, że sprzedawca to jest niewiadomo jaki poradnik domowy - musi wiedzieć jaka śmietana najlepsza do zupy, czy ta kiełbasa nadaje się do smażenia, jak bardzo gazowana jest woda gazowana...

skąd wogle ten pomysł się wziął? oO

 

i tak samo w mej pracy w McD, ja bardzo życzliwie podchodzę do klienta. do czasu.

kiedy mi się dureń na drivie (przez te głupie słuchawki, przez które NIC nie słychać poza warkotem silników waszych samochodów, których nie jesteście łaskawi na tę chwilę wyłączyć) wygłupia, żartuje i zamiast składać zamówienie o numer telefonu się mnie pyta to potem sobie poczeka na kanapki tak długo, jak to tylko możliwe.

przy czym oczywiście smacznego i miłego dnia życzę, bo w makdonaldzie nie jestem u siebie i na nieuprzejmość pozwolić sobie nie mogę :)

Bo sprzedawca ma sie znac! Powinien doradzic, a nie sprzedawaca nie znajac swojego towaru, a potem takie buruny jak sprzedaz 10 skalarow o 40l akwarium, czy tez wciskanie jakiegos tandetnego zasilacza... nie wszyscy maja czas przestudiowac forum, literature itd, chieliby sie poradzic sprzedawcy, ale nie moga bo sprzedawcy niejednokrotnie sa zieloni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurel@ Przyznam ci racje. Wg,was sprzedawca np.w spożywczaku powinien znać smak i zapach wszystkiego?,po pierwsze nie może sobie od tak spróbować nie płacą za to,po drugie nie...nie to po prostu absurd.Powinien znać tylko cenę i co gdzie stoi. Może idzcie do szefa sklepu i jemu zawracajcie głowę?

 

Heathen@ sprzedawca w zoologu to inna sprawa,on po prostu musi umieć doradzić,inaczej... musi posiadać jakąś wiedzę aby robić to co robi.

Edytowane przez Sopel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurel@ Przyznam ci racje. Wg,was sprzedawca np.w spożywczaku powinien znać smak i zapach wszystkiego?,po pierwsze nie może sobie od tak spróbować nie płacą za to,po drugie nie...nie to po prostu absurd.Powinien znać tylko cenę i co gdzie stoi. Może idzcie do szefa sklepu i jemu zawracajcie głowę?

 

Heathen@ sprzedawca w zoologu to inna sprawa,on po prostu musi umieć doradzić,inaczej... musi posiadać jakąś wiedzę aby robić to co robi.

Przepraszam Cie bardzo , ale pracowales kiedys w ogole w branzy spozywczej :blink: Czlowieku , polowa towaru idzie po terminach za friko dla pracownikow , wiele towarow idzie jako bonusy przy rozliaczaniu sie miedzy firmami itd. Powiem wiecej , pracujac w spozywczym w ciagu pol roku znasz ponad polowe towarow , ich smak , jakosc.

 

Nie wedlug nas ma "znac" , a wedlug mnie ZNA bo w tym pracuje , czesto sam sobie kupuje , na przerwach sniadaniowych spozywa np. wedliny z danego sklepu. Bez jaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo sprzedawca ma sie znac! Powinien doradzic, a nie sprzedawaca nie znajac swojego towaru, a potem takie buruny jak sprzedaz 10 skalarow o 40l akwarium, czy tez wciskanie jakiegos tandetnego zasilacza... nie wszyscy maja czas przestudiowac forum, literature itd, chieliby sie poradzic sprzedawcy, ale nie moga bo sprzedawcy niejednokrotnie sa zieloni...

oj bez przesady...sprzedawca wie jaki zasilacz jest kiepski a który zdatny...wybiera tańszy ale komu? Temu kto się nie zna i łazi po wszystkich z kartką i pyta się ile za ten komputer w danym sklepie skasują... jeden spyta się klienta czy chce ten zasilacz a ten powie czy jak kupi droższy to mu komputer będzie szybciej działał ... :mur: lamy kupują tam gdzie jest taniej a nie gdzie jest lepsza jakość w tej samej cenie [porównanie tego samego łeb w łeb między sklepami]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aurel to wedlug twego mniemania sprzedawca jest tylko po to by podac towar i przyjac kase??

Sorry bardzo ale nie tedy droga

 

Wkurzajace jednak jest jak przylaza klienci jedynie sie podpytac, co dobre, co lepsze a i tak nic nie kupuja ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj bez przesady...sprzedawca wie jaki zasilacz jest kiepski a który zdatny...wybiera tańszy ale komu? Temu kto się nie zna i łazi po wszystkich z kartką i pyta się ile za ten komputer w danym sklepie skasują... jeden spyta się klienta czy chce ten zasilacz a ten powie czy jak kupi droższy to mu komputer będzie szybciej działał ... :mur: lamy kupują tam gdzie jest taniej a nie gdzie jest lepsza jakość w tej samej cenie [porównanie tego samego łeb w łeb między sklepami]

 

Kazdemu wedlug zasady "fifo" , wypychania z magazynu tego co zalega. Pewnie i procent do wyplaty jest z opchniecia szajsu...

 

Ostatnio w pewnym sklepie widzialem ciekawa akcje. Typka skladala kompa , dosc mocny konfig bo i SLI planowala. Polecono jej RASURBRO , chyba wiecie , gdzie to sprzedaja :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wkurzajace jednak jest jak przylaza klienci jedynie sie podpytac, co dobre, co lepsze a i tak nic nie kupuja ;/

Taa... albo traktują sprzedawcę jak darmową pomoc techniczną i serwis - bo i to się zdarza, a jak odmówi się pomocy (bo nie mam takiego obowiązku, zwłaszcza jeśli towar nie został zakupiony u nas), to mają wielki problem i wyskakują z gębą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w pewnym sklepie widzialem ciekawa akcje. Typka skladala kompa , dosc mocny konfig bo i SLI planowala. Polecono jej RASURBRO , chyba wiecie , gdzie to sprzedaja icon_biggrin3.gif

W madtechu :huh:

Sprzedawca może doradzić między produktami a nie opowiadać który jak smakuje, jak się sprawuje po 15 praniach itp :mur: jednak najlepiej odpowiedzieć nie wiem nie próbowałem wtedy nikt nie wróci z towarem który niby miał być takim jak sprzedawca mówił ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez to jest smieszne, zeby sprzedawca, ktory sprzedaje jakblka nie wiedzial czy sa kwasne czy slodkie :lol2:

To on nie wie co zamawia??

 

Wkurzajace jednak jest jak przylaza klienci jedynie sie podpytac, co dobre, co lepsze a i tak nic nie kupuja ;/

Sam nie potrzebuje pomocy w doborze sprzetu elektronicznego, ale jak slysze takie cos to rece opadaja.

Moze bys chcial aby za doradztwo placono??

A co jesli przyjde do Twojego sklepu z zamiarem kupna, ale ostatecznie nie kupie nic gdyz z zaprezentowanych przez Ciebie wad i zalet towaru X i Y wyniknie, ze sprawe warto raz jeszcze przemyslec??

Wystawisz rachunek??

O dziwo jakis czas temu chcac kupic karte graf.(grudzien 07) sprzedawca nie dosyc, z mi odradzil zakupu to jeszcze zrobil wyklad na temat nieoplacalonosci pamieci DDR3 :blink:

 

Ja rozumiem, ze czas i w ogole(ostatnio w kablowce babka musiala uczyc goscia otwierac pudlo od dekodera, ze o tlumaczeniu co to jest kabel zasilajacy nie wspomne :damage_wall:, wiec siedzial bite 40 min.), ale z Waszych postow wynika iz robicie WIELKA laske, ze w ogole sprzedajecie, a macie za co zjesc tak naprawde dzieki klientowi.

 

ps. ehh troche mnie ta mentalnosc polska(?) zdenerwowala, ale o dziwo jak ide cos kupic to od wejsciu do wyjscia ze sklepu mijaja srednio 3 minuty....

Po prostu nie wierze w czyste intencje sprzedawcy, lubie czy wrecz musze miec wiedze na temat kupowanego sprzetu oraz nie lubie przeplacac tak jak wielu frajerow, wiec wole przed zakupem czegokolwiek(z elektroniki) sie wyedukowac i to dziala bardddzoo dobrze.

Edytowane przez trymek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z Waszych postow wynika iz robicie WIELKA laske, ze w ogole sprzedajecie, a macie za co zjesc tak naprawde dzieki klientowi.

Prosty przykład: - klient przychodzi kupić tusz do drukarki - oczywiście na pytanie o model/producenta lub cokolwiek co pozwoli na identyfikacje urządzenia, zazwyczaj pada odpowiedź: nie wiem, i tu zaczyna się litania: że on nie musi się znać, że mamy obowiązek mu sprzedać ten tusz, że płaci i wymaga, że to, że tamto, itp... (niestety tego typu przypadki stanowią większość) Kto komu robi łaskę w tym wypadku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosty przykład: - klient przychodzi kupić tusz do drukarki - oczywiście na pytanie o model/producenta lub cokolwiek co pozwoli na identyfikacje urządzenia, zazwyczaj pada odpowiedź: nie wiem, i tu zaczyna się litania: że on nie musi się znać, że mamy obowiązek mu sprzedać ten tusz, że płaci i wymaga, że to, że tamto, itp... (niestety tego typu przypadki stanowią większość) Kto komu robi łaskę w tym wypadku?

W ramach anegdoty: widzialem na wlasne oczy akcje, jak przychodzi koles do sklepu z tuszami i prosi o zamiennik. Pytanie sprzedawczyni o model drukarki, pada odpowiedz "jakis HP".

Panienka, z promiennym usmiechem, siega za siebie i sciaga z haka pierwszy z brzegu tusz (akurat HP miala zaraz za soba).

Gosciu: "a to bedzie dzialac?"

Odpowiedz: "W jakims HP na pewno".

 

A tak ogolnie, to nie wyciagajmy skrajnych przypadkow, bo poki co jest tak, ze norma jest ogol, a nie margines ;) A ogol nie zawsze musi sie znac i logicznym jest, ze pyta sie sprzedawcy, ktory powinien miec chociaz mgliste pojecie o sprzedawanym asortymencie.

Przytoczone przez aurel przyklady z branzy spozywczej nie zawsze sa takie bez sensu, bo np. nie kazda kielbasa nadaje sie na grilla, tak jak i nie kazda smietana jest doba do zupy (bo np. jest za kwasna czy rozpada sie na grudki po dodaniu do owej zupy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosty przykład: - klient przychodzi kupić tusz do drukarki - oczywiście na pytanie o model/producenta lub cokolwiek co pozwoli na identyfikacje urządzenia, zazwyczaj pada odpowiedź: nie wiem, i tu zaczyna się litania: że on nie musi się znać, że mamy obowiązek mu sprzedać ten tusz, że płaci i wymaga, że to, że tamto, itp... (niestety tego typu przypadki stanowią większość) Kto komu robi łaskę w tym wypadku?

co prawda w IT nie pracuje, ale rozmowa z klientem w wiekszosci przypadkow przebiega tak samo. nic nie wie, co by pozwolilo zidentyfikowac posiadany przez niego sprzet i skacze jeszcze z ryjem, ze nie jestem mu w stanie sprzedac tego po co on przyszedl.

 

Panowie , ale to sa skrajne przypadki. Tak samo my jako klienci mozemy przytoczyc "buractwo" sprzedawcow.

to chyba w innym swiecie zyjemy albo dawno nie miales okazji pracowac.

 

 

Skrajnym przypadkiem jest dla mnie NORMALNY klient :D:D:D:D

Potwierdzam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to chyba w innym swiecie zyjemy albo dawno nie miales okazji pracowac.

 

Potwierdzam

Nie w innym swiecie , a z innymi klientami. Ci , ktorzy do mnie przychodzili doskonale wiedzieli po co przyszli. Hurtownicy , klienci koncowi = chemia budowlana dla przykladu.

 

Wracajac do spozywki. Jak mowilem , po 6 mc. w takiej firmie wie sie sporo o tym co sie tam sprzedaje :)

 

Mowicie , ze klient nie wie po co przyeszedl , mowicie ze to nie jest wyjatek? To prosze udac sie do byle jakiego MM , Saturna , do byle jakiej sieci i zapytac sie cos konkretniej na dziale audio , z kompami itd... Jak mowilem , takich przykladow mozna mnozyc.

 

"czy pogram na tym komputerzew najnowsze gry (Prostreet)"?

"tak , superszybki procesor ,duzy dysk twardy"

...i 8400Gs na pokladzie...

Edytowane przez Firekage

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I właśnie "dzięki" takim sprzedawcom jak aurel sytuacja wygląda jak wygląda. W głowach wam się przewraca. Jesteście pracownikami najniższego szczebla a oczekujecie traktowania na miarę króla. Sprzedawcom się wydaje, że skoro klient jest nerwowy a nawet niemiły, to mogą mu odpłacić tym samym. Otóż nie, taką specyfikę ma zawód sprzedawcy - jeśli nie jesteś w stanie utrzymać nerwów na wodzy i spokojnie wszystkiego wyjaśniać nie jest to zawód dla ciebie.

I te pretensje, że klient się dopytuje o towar... Sprzedawca musi wiedzieć, co sprzedaje. Jeśli nie wie i ma nieprzyjemności z tego powodu może być wdzięczny jedynie sobie. Za to klient nie musi się na wszystkim znać, od tego ma sprzedawcę, aby ten mu doradził, pomógł wybrać. Logiczne i proste jak 2+2, ale tylko w Polsce sprzedawcy mają z tym problem :rolleyes:

Nie zgadzam się z pigmejem, że to kwestia zarobków. Masz na wszystko odpowiedź, ale nie przekonałeś mnie w ogóle. Głowę daję, że jeśli zarabialiby więcej byłoby gorzej. Wnioskuję tak na podstawie kontaktu z kilkoma rodakami pracującymi w UK.

 

A tak ogolnie, to nie wyciagajmy skrajnych przypadkow, bo poki co jest tak, ze norma jest ogol, a nie margines ;) A ogol nie zawsze musi sie znac i logicznym jest, ze pyta sie sprzedawcy, ktory powinien miec chociaz mgliste pojecie o sprzedawanym asortymencie.

Przytoczone przez aurel przyklady z branzy spozywczej nie zawsze sa takie bez sensu, bo np. nie kazda kielbasa nadaje sie na grilla, tak jak i nie kazda smietana jest doba do zupy (bo np. jest za kwasna czy rozpada sie na grudki po dodaniu do owej zupy).

Bingo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prosze udac sie do byle jakiego MM... Jak mowilem , takich przykladow mozna mnozyc.

Zapraszam... myślę, że po dwóch góra trzech godzinach z "klientami" zmienisz zdanie...

 

mothman czy to że sprzedawca jest na samym dole, upoważnia klienta do tego żeby traktował go źle ? w głowach przewraca się właśnie klientom niestety... Fakt, że sprzedawca musi znać się ta swojej branży i na tym co sprzedaje, nie zwalnia to jednak klienta od chociażby posiadania minimalnej wiedzy na temat tego co chce kupić - vide nieszczęsne tusze do drukarki - czy chociażby (pierwszy lepszy przykład) nazwa dostawcy internetu - 90% klientów nie wie z jakiej firmy mają internet...

Edytowane przez Wreq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapraszam... myślę, że po dwóch góra trzech godzinach z "klientami" zmienisz zdanie...

Z klientami mialem kontakt znacznie dluzszy , nie paru godzinny :) Zdania nie zmienie. Wiekszosc osob to klienci , ktorzy nie chca wydac kasy w bloto , kupic bubla i po prostu licza na pomoc , na fachowa pomoc sprzedawcy , ktory jakies minimum powinien soba reprezentowac. Pomijam idiotow , ktorzy przychodza ponabijac sie.

 

Edit - dodam cos jeszcze odnosnie super sprzedawcow. Ciotka brala lapka , do lapka chciala myche , koles : "mamy na ps2 , moze byc?" Soreks , w tym samym sklepie brany lapek , od tego samego sprzedawcy...kilka sekund wczesniej.

Edytowane przez Firekage

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh, szkoda slow.

Klienci z ryjem na was leca??

Jakos wydaje sie to bardzo wyolbrzymione, no moze jeden klient na sto.....

Swoja drogo ciekawe jak dlugo byscie zabawili np. w takiej Japonii :lol:

Publiczny lincz po jednym dniu pracy polskiego sprze...,tzn. krolewicza gwarantowany...

Zawsze mozecie isc sprzedawac pyry na stragan aczkolwiek dla niektorych bylby to powazny problem, bo przeciez jest kilka gatunkow tego warzywa. :lol2:

 

NIE PASUJE PRACA TO ZMIENCIE BRANZE!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez to jest smieszne, zeby sprzedawca, ktory sprzedaje jakblka nie wiedzial czy sa kwasne czy slodkie :lol2:

To on nie wie co zamawia??

 

Wydaje mi się że to nie pracownik(sprzedawca) zamawia towar,raczej szef.

To nie bazar...

Dla mnie to jest po prostu śmieszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh, szkoda slow.

Klienci z ryjem na was leca??

Jakos wydaje sie to bardzo wyolbrzymione, no moze jeden klient na sto.....

Swoja drogo ciekawe jak dlugo byscie zabawili np. w takiej Japonii :lol:

Publiczny lincz po jednym dniu pracy polskiego sprze...,tzn. krolewicza gwarantowany...

Zawsze mozecie isc sprzedawac pyry na stragan aczkolwiek dla niektorych bylby to powazny problem, bo przeciez jest kilka gatunkow tego warzywa. :lol2:

 

NIE PASUJE PRACA TO ZMIENCIE BRANZE!

Wyolbrzymione :D taa... mówisz to jako osoba która nigdy chyba nie pracowała jako sprzedawca... faktycznie szkoda słów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgadzam się z pigmejem, że to kwestia zarobków. Masz na wszystko odpowiedź, ale nie przekonałeś mnie w ogóle. Głowę daję, że jeśli zarabialiby więcej byłoby gorzej. Wnioskuję tak na podstawie kontaktu z kilkoma rodakami pracującymi w UK.

Sęk w tym, że ja podałem konkretne, logiczne argumenty na poparcie mojej tezy. Ty zaś "dałeś głowę" i nic poza tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podałem konkretne, logiczne argumenty na poparcie mojej tezy

I w związku z tym powinienem ci się pokłonić w pas? Przecież to nie był żaden afront z mojej strony żebyś mi tu pokazywał, jaki to jestem nie poparty argumentami :rolleyes: Uważam, że jesteś w błędzie i nie widzę sensu, aby dalej się rozwodzić na ten temat, bo ty zdania nie zmienisz i ja także.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...