Skocz do zawartości
kilobajt

Topic śmiechu

Rekomendowane odpowiedzi

[ot]Akurat tego nie było ;] [/ot]

 

 

Rodzinny, niedzielny obiad przerwała 10-letnia córka, oświadczając:

- Nie jestem już dziewicą.

Zapada grobowa cisza, którą przerwał ojciec:

- Marta - mówi do żony - ty jesteś temu winna. Ubierasz się tak frywolnie, że faceci oglądają się za tobą na ulicy i gwiżdżą! Mało tego, zachowujesz się obscenicznie przy naszej córce.

Do starszej, 20-letniej córki, krzyczy:

- Ty też jesteś winna! Pieprzysz się z pierwszym lepszym kolesiem na naszej sofie gdy tylko wyjdziemy z domu i to na oczach młodszej siostry! I jeszcze masz w szafce wibrator!

W tej chwili odzywa się jego żona:

- Zamknij się! A kto wydaje połowę każdej pensji na prostytutki? Kto spaceruje po dzielnicy czerwonych latarni z naszą córeczką? A odkąd mamy telewizję kablową, oglądasz pornole nawet przy małej! No i ta twoja szmatława sekretareczka. Myślisz że nie wiem po co zostajesz po godzinach w pracy?

Pełna zwątpienia matka zwraca się do córeczki, będącej powodem dyskusji:

- Jak to się stało, skarbie?

- To przez nauczycielkę. Zmieniła mi rolę w jasełkach. Nie jestem już dziewicą, tylko pastereczką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze to malo smieszne.. ale ja upadlem na podloge ze smiechu jak to zobaczylem u mnie pod drzwiami :lol: :lol: :lol: to moja byla nauczycielka biologi z gimnazjum i podstawowki :lol: :lol: :lol:

 

Dołączona grafika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZYTAJCIE !!!

 

Przed bitwą pod Grunwaldem spotykają się obie armie.

Zadowoleni z tego, że się wzajemnie odnaleźli urządzają

imprezkę.

W krzyżackim obozie wszyscy zapier.oleni, klina klinem popychają.

sytuacja trwa kilka dni.

Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i

odbierając podawaną mu flaszkę, pyta sługi:

- Co to my dzisiaj mamy?

- Dzisiaj ma być bitwa, Wielki Mistrzu...

- O ku.wa... - powiedział skacowany Mistrz przecierając twarz.

Gdy już po paru głębszych Mistrz zaczął kontaktować, doszedł do

wniosku, że zamiast wymordowywać się wzajemnie można by

wystawić do walki po jednym rycerzu z obu stron i wygra ta strona,

której rycerz zwycięży.

Nie będzie musiało tylu ginąć. Jak pomyślał - tak zrobił.

Wysłali więc kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gości z

jednym mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga

na całego!

Trzeba znaleźć Jagiełłę! Po pewnym czasieodnaleźli go w

końcu w stogu siana. Przystał na wszystko co mu powiedzieli...

Teraz trzeba wybrać odważnego do walki.

Krzyżacy nie mieli z tym większego problemu - wybrali

oczywiście Zygfryda

de Loewe - najmężniejszego z mężnych.

Był to rycerz z drewna nie strugany. 3,80 wzrostu, 2,40 w

barach. Teraz trzeba znaleźć dla niego konia. Niestety, jakiego by

nie przyprowadzili,to albo się załamywał albo Zygfryd kolanami o

ziemie szorował... Sytuacja beznadziejna. Na szczęście Wielki

Mistrz miał znajomości u Hannibala.

-Masz tu ode mnie tego słoniokonia - na pewno będzie dobry.

Rzeczywiście, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie

dotykał.

Kolejny problem to miecz: szukają i szukają, ale żaden nie

jest dobry. Największy miecz jaki znaleźli w całych

Prusach to Zygfryd w trzech palcach trzymał! To przecież

bez sensu!

Poszli więc do kowala, aby wykuł odpowiednie oręże. Kowal

wykuł najpotężniejszy miecz jaki istniał - siedmiometrowy! Zygfryd

zważył go w ręku, jak machnął, to za jednym zamachem ściął 14

dębów! No, tym to mogę walczyć!

Pozostała jeszcze zbroja. Jakiej by nie znaleźli to albo za

mała, albo jakaś taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal

wykuł odpowiednią zbroję dla Zygfryda. Płytówka -

pasowała jak ulał, zdobiona złotem i nader wszystko wytrzymała. Zygfryd

był gotowy do walki.Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem.

Jagiełło szuka ochotnika, ale nikt się nie zgłasza. Król

postanawia wziąć ich sposobem - polewa dodatkową porcję miodu (wiele razy).

Niestety, nawet totalnie zapier.oleni nie chcą walczyć. Jagiełło poszedł do

starego druha - Zawiszy Czarnego. Niestety, ten nie był skory do

opuszczania domu.

- Ubrudzę się tylko, jeszcze może mi się coś stać... Daj mi

spokój!

Kolejny był Maćko z Bogdańca - ale ten również nie był chętny.

- Tu Jagienka na mnie czeka, a ja się będę gdzieś po jakiś

polach bitwy chędożył? Nie ma mowy!

Następny Jurand - ale ten ma oczy wyje.ane Załamany Król wziął sznur i poszedł do lasu się powiesić.

Idzie i nagle widzi: jakiś kurdupel - metr dwadzieścia - konus

taki, ubrany w marną skórzaną kurteczkę, z zardzewiałą szabelką u pasa,

opiera się o drzewo i napruty jak worek... spawa. U Króla pojawiła się

iskierka nadziei, takie małe światełko w tunelu. Podchodzi i

pyta, czy ten się zgodzi na walkę.

- No pewnie! - odpowiedział

Nie był w stanie powiedzieć nic więcej.

Teraz trzeba go wyposażyć. I tu problem. Jakiego konia by

nie znaleźli, to dla małego Polaczka olbrzym. Nie utrzymałby go

nawet. Olali sprawę.Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie

był w stanie unieść.Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie

przynieśli, to dla naszego bohatera jak dom wielka - popijawy by

mógł w środku urządzać. Dali se siana. Zostawili mu tylko

to co miał - cienką skórę i przerdzewiałą szabelkę. Na koniec

poprosili tylko o jedno:

- Po wszystkim możesz robić co chcesz, ale w dzień bitwy, na

Boga, przyjdźtrzeźwy!

Słonce wzeszło, obie armie stoją naprzeciwko siebie. Z

szeregu krzyżackiego wyłania się wspaniały rycerz. Ale gdzie

Polak???...

Szukają go i szukają.

W końcu znaleźli - oczywiście zaje.any jak dzwonek.

Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cucą go i wypychają.

Na ugiętych nogach, zataczając się wychodzi na pole bitwy.

Naprzeciw niemu wielki Zygfryd de Loewe w błyszczącej złotem

zbroi, z wyje.anym mieczem, na potężnym słoniokoniu. Spina

wierzchowca i rusza do ataku. Pędzi z ogromną prędkością, ziemia drży podkopytami słoniokonia, drugie

słonce błyszczy na złotej piersi Zygfryda (wielki miecz

zasłania to pierwsze). Jagiełło wytrzeźwiał natychmiast i pojął co

zrobił. "Ja pier.ole! Przecież on zaraz zmiażdży naszego i wpadnie w

nas - rozniesie nas w puch. Jesteśmy już martwi!" - pomyślał zasłaniając

twarz.

- W NOGI, kurrrrwa, W NOGI!!! - krzyczy

Król i wszyscy spier.alają gdzie popadnie.

Zygfryd de Loewe na swym słoniokoniu wpada na kurdupla

Polaka - huk, trzask, uniósł się tylko kurz i dym...

Wielki Mistrz podjeżdża na miejsce potyczki, abypogratulować

swojemu zwycięstwa. Kurz opada, a tu straszny widok:

słoniokoń leży z obciętymi nogami, parenaście metrów dalej Zygfryd

(całe piszczele ma pokrwawione), a Polak stoi niewzruszony opierając się o

szablę i mówi:-

Gdyby nie było "W NOGI", to bym cię

kurrwa zaje.ał..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze to malo smieszne.. ale ja upadlem na podloge ze smiechu jak to zobaczylem u mnie pod drzwiami :lol: :lol: :lol: to moja byla nauczycielka biologi z gimnazjum i podstawowki :lol: :lol: :lol:

 

http://img386.imageshack.us/img386/8730/skanujfi2.jpg

:? no i co w tym jest śmiesznego ? zwykła ulotka wyborcza...

 

poza tym mógłbyś zmneijszyć to zdjecie albo chociaż użyć spojlera, bo waży ponad 600kilo... i troche się otwwiera a nie każdy ma łącze 6mb...

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z cyklu wysłane mailem:

 

 

Warszawa. Facet stoi oparty o Most Poniatowskiego i spogląda na płynącą poniżej Wisłę. Po kwadransie podchodzi do niego policjant i sądząc, że ma do czynienia z przyszłym samobójcą lekko klepie faceta w ramię i pyta:

- Coś nie w porządku, przyjacielu?

- Okulary wpadły mi do tego Dunaju.

- To przecież nie Dunaj, tylko Wisła.

- Dunaj czy Wisła, cóż to za różnica, skoro i tak nie mam okularów!

 

 

Diabeł złapał Polaka, Ruska, Niemca i wskazując na hotel, mówi:

- Ten z was, który zamieszka w tym hotelu, dostanie ode mnie kupę forsy. Jest tylko jeden problem: w hotelu mieszka duch Zielone Oczko.

- To żaden problem! - powiedział Niemiec i wszedł do środka.

Po chwili Niemiec widzi przed sobą obrzydliwe monstrum.

- Cześć, jestem duch Zielone Oczko!

Niemiec wyskoczył z hotelu przerażony, a po chwili do środka wszedł Rusek. Gdy tylko zobaczył monstrum, które powiedziało: "Cześć, jestem duch Zielone Oczko!", natychmiast wyskoczył przestraszony. Po chwili do środka wchodzi Polak i widzi przed sobą monstrum.

- Cześć, jestem duch Zielone Oczko!

Polak:

- A dorobić ci fioletowe?

 

Środek zimy. Fąfara mówi do kumpla:

- Wczoraj widziałem, jak dwie kobitki kąpały się w morzu.

- O kurcze, w taki ziąb? Pewnie to morsy.

- Jedna rzeczywiście, mors. Ale ta druga całkiem, całkiem!

Do sklepu z materiałami weszła Fąfarowa. Pooglądała materiały i wyszła. Po chwili młody sprzedawca mówi do kierownika:

- Szefie, ta pani stwierdziła, że jedwab za drogi.

Kierownik poucza go:

- Bo źle rozmawiasz. Powinieneś powiedzieć, że to okazja, że to ostatni dzień po takich cenach, albo "Szanowna pani, wśród jedwabników wybuchła zaraza i jutro podrożeje jedwab".

Po chwili do sklepu wchodzi następna klientka i prosi o tasiemkę. Narzeka, że za droga. Sprzedawca:

- A czy szanowna pani wie, że wczoraj wybuchła zaraza wśród tasiemców?

 

Dowcipy z Dzikiego Zachodu

Indianie przychodzą do szamana i pytają:

- Jaka będzie zima w tym roku?

- Bardzo mroźna, zbierajcie chrust na opał.

Jednak zima była łagodna. Po roku Indianie znów odwiedzają szamana.

- Jaka będzie zima w tym roku?

- Bardzo mroźna, zbierajcie chrust na opał.

Jednak zima znów była łagodna.

Po roku szaman nie chcąc znów się ośmieszyć, poszedł do meteorologa i pyta:

- Jaka będzie zima w tym roku?

- Oj, bardzo mroźna! Indianie już dwa lata zbierają chrust na opał!

 

• • •

Stary wódz Apaczów stojąc na szczycie góry pokazuje synowi cudowny krajobraz, rozciągający się u ich stóp.

- Pewnego dnia te ziemie powrócą do Indian.

- Kiedy, ojcze?

- Gdy tylko NASA wyśle na Księżyc wszystkie Blade Twarze.

 

Super zagadki

 

- Jak wygląda turystyczna ubikacja na Syberii?

- Składa się z dwóch kijów. Jeden jest dłuższy, a drugi krótszy. Dłuższym odgania się niedźwiedzia, a krótszym odgania się wilki.

 

• • •

- Jakiej pierwszej rzeczy w życiu uczy się mały Eskimos?

- Żeby nie jeść żółtego śniegu.

W muzeum sztuki starożytnej blondynka zobaczywszy siedzącego na krześle kustosza, mówi do męża:

- Ten facet w rogu sali to faraon Ramzes.

- Nie pleć głupstw! Przecież on już nie żyje od trzech tysięcy lat!

- Niemożliwe! Widziałam, jak się poruszył!

 

 

Córka hrabiego telefonuje do lokaja.

- Janie, jak zareagował hrabia gdy mu powiedziałeś, że będę na kolacji ze swoim narzeczonym?

- Pozytywnie.

- Naprawdę?

- Tak. Gdy mu to powiedziałem, wyjął z dubeltówki naboje i wymienił je na śrut.

 

Humor z zeszytów szkolnych

• Woda słona zawiera w sobie sól, a słodka cukier.

• W karczmie muzykant rżnął skrzypce od ucha do ucha.

• Konopnicka żyła od urodzenia aż po śmierć.

• Prostokąt różni się od kwadratu tym, że raz jest wyższy, a raz szerszy.

• Jontek na swoim zegarze w chałupie znalazł wskazówki do życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rok 2008, miejsce: stolica PL: Toruń, czas akcji: późny wieczór

Mrok, w sumie już późne lato, ale jeszcze nawet ciepło. Ide aleją św.

Jarosława, na rogu Dwóch Braci mijają mnie zakonnice, w oddali widze jak

jakieś starsze babunie biją młodych typów. Wchodze w brame, ciemno jak w

[gluteus maximus]. Mam nadzieje, że nikt mnie tu nie zobaczy.

-hej, ty! - rozległ się głos. O, juz jest, dobrze, nie musze czekać, juz

mnie skręca, od dawna mam ochote, im szybciej tym lepiej.

-masz kase? - zapytał, nie widziałem jego twarzy, miał kaptur, ale był

dobrze ubrany, nie jakiś brudas. Pewnie dobry jest, musi mieć sporo kasy z

tego interesu, w sumie nie dziwie sie.

-mam - odpowiedziałem,

-ile? - zapytał,

-ile masz? - oby mi starczyło kasy, pomyślałem

-z 20...

-biore 10, tych lepszych, te tanie sa do [gluteus maximus]...

-ok, masz

Dałem mu wcześniej odliczoną kase, długo na to zbierałem, ale opłacało sie..

Wreszcie moge wrócić do domu i nacieszyc się nowym nabytkiem. O, nawet

karbowane z środkiem plemnikobójczym i jakieś smakowe... Rarytasy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z serii polska w przyszłości:

 

2008 rok. Polska. Zakonnice wchodzą do tramwaju, wyjmują różance i mówią:

- Medaliki do kontroli!

Na to jeden z pasażerów wyciąga krucyfiks i mówi:

- Ja mam miesięczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...