Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

auto jak kazde inne ;) czym sie rozni od takiego CC czy SC ? ;)

No nie przesadzaj. CC i SC miałem okazję jeździć parę lat, to jest mercedes w porównaniu do PseudoAuta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jezdziłem tico i nie widze w nim nic dziwnego... no moze oprocz tego ze na 10 osob ktore krytukują to auto bez podawania argumentów tylko z 2-3 nim jezdziły ;) tak poza tym ja nie widze wiekszych roznicy miedzy cc czy sc...

kwestie wygladu pomijam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jezdziłem tico i nie widze w nim nic dziwnego... no moze oprocz tego ze na 10 osob ktore krytukują to auto bez podawania argumentów tylko z 2-3 nim jezdziły ;) tak poza tym ja nie widze wiekszych roznicy miedzy cc czy sc...

kwestie wygladu pomijam ;)

Ależ my nie krytykujemy komfortu jazdy. To względna kwestia. Poziom bezpieczeństwa jaki oferuje ten pojazd mówiąc delikatnie jest niesatysfakcjonujący :wink: Podobnie jak jakość karoserii która wygina się pod naciskiem dłoni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby do SC/CC wstawić drugą parę drzwi, byłaby taka sama kupa jak Tico. A tak - nadal trochę kupa, ale odrobinę zgrabniejsza w sylwetce.

 

Oczekiwania panów dotyczące bezpieczeństwa biernego w miejskich puszkach po sardynkach są, wydaje mi się, odrobinkę wygórowane i co najmniej bezsensowne. To nie są i nigdy nie będą Mercedesy W123 pod tym względem, tylko z założenia tanie w produkcji spalinowe wózki na zakupy. Że u nas w kraju Tico lub SC pełni często rolę uniwersalnego pojazdu rodzinno-dostawczego, to już nie wina tych samochodów :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ my nie krytykujemy komfortu jazdy. To względna kwestia. Poziom bezpieczeństwa jaki oferuje ten pojazd mówiąc delikatnie jest niesatysfakcjonujący :wink: Podobnie jak jakość karoserii która wygina się pod naciskiem dłoni.

Pfff... W każdym sie wygina.

Tico... jak tico. Kumpel miał, zdarzało się jeździć w 5 osób i było trochę ciasno, ale przynajmniej łatwo się wsiadało/wysiadało. Jedyne co mnie denerwowało, to metaliczny dźwięk zamykania drzwi (podobnie jak tylnych w punto mk1). No i Sparta wewnątrz.

Jeździłem też cc... Takie same plastiki, tak samo ciasno, podobne podświetlenie wnętrza, takie same prędkości. Sc też się zdarzyło, ale zdecydowanie rzadziej, więc się nei wypowiem.

I tak maluch > all.

 

 

A wracając jeszcze do wyposażenia i wszystkiego, co potrafi zmniejszyć cenę auta. Nie powinno się oszczędzać na bezpieczeństwie- jasna sprawa. Ale mając do wyboru pojazd z pełnym pakietem (klimatyzacja, radio, elektryka, tajemnicze trzyliterowe skróty), a takie samo auto kilka tys. tańsze i bez tego wszystkiego- wybrałbym to drugie. Nawet nie z tego względu, że taniej, a z tego, że nie lubię wszędobylskich elektroncznych zabawek, które imo skutecznie wyłączają kierowcy myślenie i wyobraźnię.

 

Jakby do SC/CC wstawić drugą parę drzwi, byłaby taka sama kupa jak Tico. A tak - nadal trochę kupa, ale odrobinę zgrabniejsza w sylwetce. (...)

Gdyby historia potoczyła się trochę inaczej, być może jeździłbyś czymś takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stare powiedzenie mówi, że "lepiej źle jechać, jak dobrze iść". Najważniejsze, że człowiek może sobie - jeszcze może, bo pewnie już niedługo - wybrać, czy chce jeździć tanim i "niebezpiecznym", czy drogim i "bezpiecznym" samochodem. Zapewne już niedługo nikt nie kupi sobie starego, dużego i względnie bezpiecznego samochodu, bo nie będzie go stać na płacenie podatków od niego. A wszystko po to, "By żyło się lepiej! Wszystkim!" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

Stare powiedzenie mówi, że "lepiej źle jechać, jak dobrze iść".

Stare powiedzenie mówi: z gófna twarożku nie zrobisz... :lol: W tej samej cenie co żelazko można kupić Astrę1, Golfa2, itp - samochody o 10 klas lepsze i najczęściej pomimo starszego rocznika w całkiem niezłym stanie. Na roczniku się nie jeździ, a np. nieśmiertelny G2 1.6D spala 4.5-5l byle czego na trasie i 5.5-6l w mieście (wiem bo jeździłem - przy 160km/h 6l na trasie, btw - jak to się ma do najnowszych osiągnięć techniki? :lol:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@tomazzi jesteś jednym z ogromnego grona ludzi którzy wolą starego trupa z pełnoletnością na karku(dodał bym dużego) jak kupić nowe małe autko(nowe to nie znaczy prosto z fabryki ale 3-4letnie). Czy się mylę?

nie powiesz mi, ze mlodsze cc czy tico zapewni lepszy komfort i bezpieczenstwo niz kilka lat starszy escort czy astra? widzialem tico po strzale w dupe przy ok 20kph i tylna belka lezala obok auta a astra z polowy lat 90 ma strefy zgniotu, napinacze i poduszki powietrzne. nie mowie tu juz o mozliwosci bezpiecznego wyprzedzania, bo to co oferuje tico czy cc (nie mowie o sportingu) to smiech na sali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wracając jeszcze do wyposażenia i wszystkiego, co potrafi zmniejszyć cenę auta. Nie powinno się oszczędzać na bezpieczeństwie- jasna sprawa. Ale mając do wyboru pojazd z pełnym pakietem (klimatyzacja, radio, elektryka, tajemnicze trzyliterowe skróty), a takie samo auto kilka tys. tańsze i bez tego wszystkiego- wybrałbym to drugie. Nawet nie z tego względu, że taniej, a z tego, że nie lubię wszędobylskich elektroncznych zabawek, które imo skutecznie wyłączają kierowcy myślenie i wyobraźnię.

Ta, zwlaszcza elektryka i klima, bo kierowca, ktory musi mocowac sie z otwarciem szyby w parny dzien, a jednoczesnie w aucie jest 30*C i slonce ostro grzeje, to kierowca myslacy i z wyobraznia :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak maluch > all.

Chyba do śmigania po lesie z obciętym dachem.

Lubię małe samochody, ale maluch to gruba przesada w dół.

Nawet nie z tego względu, że taniej, a z tego, że nie lubię wszędobylskich elektroncznych zabawek, które imo skutecznie wyłączają kierowcy myślenie i wyobraźnię.

E tam, ABSy są fajne. Inna rzecz, że w małym samochodzie nie ma gdzie tego wszystkiego upchnąć. Ile miejsca jest pod maską SC? 0, albo i -1. Ile miejsca jest w Mercedesie W124? Kolega ma, zajrzałem - mimo obecności potwora 2.5D można tam śmiało przemycać co najmniej dwóch Wietnamczyków.

Jedyną, ale dość znaczącą zaletą braku "trzyliterowych skrótów" jest prostota konstrukcji, czytaj - nie ma co się popsuć. W Audi A4 innego kolegi regularnie wieszał się Climatronic, dmuchając bezpardonowo zimnem w nogi przy całkowitym ignorowaniu nastaw na pomarańczowym telewizorku. Jakiś nieznany mi bliżej czujnik powodował błędy, sygnalizowane przez uporczywe, a irytujące mruganie na owym telewizorku. Prawdopodobnie lekko luźna klema sprawiała, że kilka razy samochód zgasł i nie odpalał ni cholery, dopóki nie dokręciło się solidnie tej klemy - ja jeździłem na poluzowanej klemie kilka tygodni, zanim się przypadkiem kapnąłem, smyrnąwszy niechcący kabel.

Inna rzecz, że kiedy przejechałem się z nim z Poznania do domu, a zaraz potem wsiadłem do swojego pocisku, wrażenia były takie, jak po przesiadce z Della Optiplex (z dobrze dobranym i perfekcyjnie wyciszonym chłodzeniem) na piwnicznego składaka z wyjącym boxowym wiatraczkiem i zasilaczem Codegena.

Ale i tak porównywanie jest nieco z rzyci, bo poza wspólnym rocznikiem (1999) i zasilaniem benzyną nasze pojazdy różnią się dokładnie wszystkim. Ceną również - mój jest gdzieś cztery razy tańszy, ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami.

Gdyby historia potoczyła się trochę inaczej (...)

Gdyby historia potoczyła się inaczej, prawdopodobnie jeździłbym Beskidem II lub III, względnie Syreną 210/310. Ale "gdyby", więc nie dywaguj.

nie powiesz mi, ze mlodsze cc czy tico zapewni lepszy komfort i bezpieczenstwo niz kilka lat starszy escort czy astra? widzialem tico po strzale w dupe przy ok 20kph i tylna belka lezala obok auta a astra z polowy lat 90 ma strefy zgniotu, napinacze i poduszki powietrzne. nie mowie tu juz o mozliwosci bezpiecznego wyprzedzania, bo to co oferuje tico czy cc (nie mowie o sportingu) to smiech na sali.

Komfort z oczywistych powodów nie, ale wymienione przez ciebie przykłady, będąc kilka lat starsze niż Tico, gniją okrutnie. Poczucia bezpieczeństwa raczej nie zapewnia przerdzewiała podłoga, n'est-ce pas? :>

Zresztą - powtórzę się - nie wymagaj od małych toczydełek stref zgniotu jak w większych o segment czy dwa "pełnowymiarowych" samochodach. Możemy się bawić w złośliwostki, ale róbmy to z głową.

Ta, zwlaszcza elektryka i klima, bo kierowca, ktory musi mocowac sie z otwarciem szyby w parny dzien, a jednoczesnie w aucie jest 30*C i slonce ostro grzeje, to kierowca myslacy i z wyobraznia :lol:

Elektryczne szyby w SC nie są niczym dziwnym, klimatyzacja też się trafia (ale to już w Sportingach albo wersji Suite). Szyderstwo nie całkiem trafione :>

No i znajdź mi tak tu gloryfikowanego Gulfa MkII z elektrycznymi *pełnosprawnymi* szybami i działającą "klimą".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przeżyłem małą chwilę grozy - jadę sobie trasą wiślańska (na wysokości ochab) , w kierunku katowic, deszczyk pada, więc zachowałem dosyć spory dystans do samochodu z przeciwka. Normalnie, mimo złych warunków można bez większych problemów jechać tam więcej niż przepisowe 70, jednak wleczący się przez dłuższą chwilę TIR na lewym pasie, skutecznie mnie do tego zniechęcił. Już miałem go z ciekawości zapytać, czy czasem sobie pasów nie pomylił, ale zauważyłem, że prawym jedzie traktor obkaszający trawę obok drogi (o którym pewnie kierowca tira słyszał dużo wcześniej). Ułamek sekundy później patrze, a samochód przedemną wpadł w poślizg i przywalił w barierki na pasie zieleni, odbił się i stanął w poprzek drogi. Szybko lusterko, hamulec, awaryjne, podjeżdżam bliżej, jednak auto mimo sporych uszkodzeń, zjechało na pobocze o własnych siłach. Kierowca samochodu poprzedzającego rozbita tigrę, szybko zatrzymał samochód i wyszedł sprawdzić czy wszystko wporządku, jednak dziewczyna z rozwalonego samochodu wyszła o własnych siłach i nie wyglądała na ranną.

 

Nie było to groźne ta na jakie na początku się wydawało, ale i tak to był mój pierwszy raz, jeżeli chodzi i zobaczenie wypadku na żywo. Dało mi to też sporo do myślenia. Wystarczyło, że trzymałbym się 3-4m za zderzakiem, przez co wszystko mogło skończyć się dużo poważniej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, ale czy światła włączone w ruchu miejskim przyczyniają się ZNACZĄCO do poprawy bezpieczeństwa? Poza terenem zabudowanym, nie mam zastrzeżeń, zresztą tu nie chodzi o oszczędność pieniędzy (równie dobrze można się przyczepić, że jeżdźenie ze światłami powoduje większą emisję CO2 do atmosfery, zużycie osprzętu, żarówek itp.) tylko o mydlenie ludziom oczu, podczas gdy tak naprawdę mało co się dzieje ażeby NAPRAWDĘ poprawić bezpieczeństwo na drogach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi w sobotę tłumik implodował :lol: Nie przeżył redukcji z 5 na 3 i urwał się zaraz za kolektorem. Najlepsze jest to, że na łączeniu było widać ślady zużycia materiału, co mechanicy w Aso skutecznie przegapili...-_-

No i miałem subaru 1.3 :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak napewno nie zaszkodzą.

Proponuje jeszcze w kasku dodatkowo jeździć / nie zaszkodzi a może pomóc podczas wypadku.

To samo z ubraniem, te rajdowe nie palne. Najlepiej to jakiś pancerz jak eqzoszkielet.

Może 20kilowe gaśnice zawsze to więcej/lepiej jak 1kg. Lub instalacje gaśniczą.

itp. itd.

 

Totalny nonsens.

Jazda samochodem jest obarczona niebezpieczeństwem i się na to niejako godzimy. Ale nie za zasadzie że chcesz jechać to musisz kurs w NASA przejść i mieć taki sam sprzęt jak do startu w kosmos.

Wiadomo postęp idzie do przodu i mamy coraz bezpieczniejsze samochody, może kiedyś doczekamy się normalnych dróg. Teraz tylko modlić się o większy rozsądek ludzi którzy kierują samochodami.

Bo chyba największym niebezpieczeństwem jesteśmy sami dla siebie i co by nam nie kazali nosić/wozić/ubierać to w chwili szaleństwa/nie uwagi sobie i tak krzywdę zrobimy.

 

100zł/rok? Przecież to 'nic'.

Bardzo chętnie podam Ci konto na które możesz wpłacić 100zł w końcu to nic dla Ciebie?!

 

I tak na zakończenie

Po prostu to następny durny przepis państwa na zasadzie że wie co lepsze dla obywatela od niego samego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuje jeszcze w kasku dodatkowo jeździć / nie zaszkodzi a może pomóc podczas wypadku.

To samo z ubraniem, te rajdowe nie palne. Najlepiej to jakiś pancerz jak eqzoszkielet.

Może 20kilowe gaśnice zawsze to więcej/lepiej jak 1kg. Lub instalacje gaśniczą.

itp. itd.

 

Totalny nonsens.

Masz rację - nonsens.

Ale porównujesz to do tak prostej czynności jak ruszenie palcem, żeby przełączyć włącznik?

 

Bardzo chętnie podam Ci konto na które możesz wpłacić 100zł w końcu to nic dla Ciebie?!

To nic, jeśli chodzi o możliwość poprawy mojego/czyjegoś bezpieczeństwa. Ty go nie poprawisz, więc sorry - nie wpłacę :razz:

 

I tak na zakończenie

Po prostu to następny durny przepis państwa na zasadzie że wie co lepsze dla obywatela od niego samego.

Hoho.. spodziewałem się takiej puenty :lol:

 

Sprawą trochę inną jest obowiązkowe zapinanie pasów, jeżdżenie w kasku na moto itp.

Nie robiąc tego możesz zaszkodzić tylko sobie - nikomu innemu. Jak najbardziej jestem za zniesieniem tych nakazów, ale pod jednym warunkiem - po wypadku taka osoba ma się leczyć za własne pieniądze, a nie z moich składek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieprzeni niedzielni kierowcy od siedmiu boleści. Sorry, ale ja nie jeżdżę 50km/h wszędzie gdzie popadnie. Światła w dzień znacznie poprawiają widoczność samochodu nawet w mieście w słoneczny dzień. Dlaczego? Bo jak się trafi gość z przeciwka jadący normalnie (czyli 70km/h), a ja w tym czasie zacznę wyprzedzać przy 70km/h, to jeszcze zdążę go zobaczyć i się cofnąć za wyprzedzane auto. Powiecie oczywiście, że obaj zasuwamy zdecydowanie za szybko? Mam to gdzieś. Wolę dwóch wariatów z 70km/h i światłami niż jednego 50km/h bez świateł. Miasto jest miastem. Bez świateł to sobie można na pustyni jeździć, bo już na parkingu jest to niebezpieczne. Ludzie! Obudźcie się. Zacznijcie dużo jeździć, a zauważycie które przepisy są dobre, a które debilne. Ani pasy, ani światła nie szkodzą nikomu. Natomiast na pewno ratują życie.

 

Miałbym jeszcze kilka pomysłów na poprawę bezpieczeństwa na drogach jak opaski odblaskowe dla pieszych i rowerzystów, obowiązkowe światła w rowerach oraz kilka innych, ale w tym chorym społeczeństwie, które uważa jeżdżenie bez pasów za wolność osobistą to chyba nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak najbardziej jestem za zniesieniem tych nakazów, ale pod jednym warunkiem - po wypadku taka osoba ma się leczyć za własne pieniądze, a nie z moich składek.

Nie ma szans, tak jak na całkowicie prywatną służbę zdrowia - sprywatyzuje się ten chory twór dopiero wtedy, kiedy sam zapadnie się pod własnym ciężarem, ale będzie jak zwykle za późno. I stanie się to, czego obecnie przeciwnicy tego pomysłu boją się najbardziej - ci, których nie stać, poumierają na katar, grypę albo inny banał, a śmiertelność noworodków w niezamożnych rodzinach wróci do poziomu z XV wieku.

Teraz, kiedy jeszcze jest szansa jakoś to poukładać, populiści nie dają mądrym ludziom dojść do słowa. Co za planeta.

Ani pasy, ani światła nie szkodzą nikomu. Natomiast na pewno ratują życie.

 

Miałbym jeszcze kilka pomysłów na poprawę bezpieczeństwa na drogach jak opaski odblaskowe dla pieszych i rowerzystów, obowiązkowe światła w rowerach oraz kilka innych, ale w tym chorym społeczeństwie, które uważa jeżdżenie bez pasów za wolność osobistą to chyba nie ma sensu.

Szkodzą dziwnie pojmowanej dumie polactwa, które zawsze wie lepiej, niż "oni". Duma, mój drogi simplicio, może być jak widzisz potężną siłą, pchającą do niesłychanych czynów :>

Sam zapinam pasy zawsze, nawet jak jadę po bułki do Tesco - wyrobiłem sobie tak silny odruch, że czasem wsiadając na rower przed ruszeniem sięgam lewą ręką nad lewe ramię po pas. Światła - nie muszę pamiętać o ich włączaniu, bo zapalają się po przekręceniu kluczyka, o ile stosowny dynks jest we właściwej pozycji. Włoskie quasi-sportowe auta mają pewne udogodnienia :> Kosztu żarówek nie zauważam, raz na rok czy dwa można zaszaleć i wydać te 50 zł na świecidełka. Nie pamiętam, kiedy ostatnio zaglądałem w klosze, a wszystko świeci jak trzeba. Nie kupujcie chińskich żarówek na Allegro, to i przepalać się co chwila nie będą.

 

Co do rowerzystów - ciekawa rzecz, zauważam że coraz więcej ludzi, nawet w jakichś totalnych wioskach, porusza się na rowerach w kamizelkach odblaskowych (nawet w dzień - chwalebne), a pod zadkiem kolarza zazwyczaj coś sobie czerwono mruga. Widoczność tak okamizelowanego rowerzysty przebija niektóre supernowe. Być może prawo doboru naturalnego zadziałało jak zawsze bezbłędnie i "cichociemni" idioci zwyczajnie poginęli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale pod jednym warunkiem - po wypadku taka osoba ma się leczyć za własne pieniądze, a nie z moich składek.

Prościej byłoby w ogóle zlikwidować państwową służbę zdrowia. Znika nie tylko problem zapiętych pasów, ale i leczenia otyłych, palaczy, narkomanów, alkoholików itd. Każdy by ponosił konsekwencje finansowe swoich czynów. Następny by się 10x zastanowił czy mu się opłaca palić jak go nie stać na leczenie. A może nie chce się leczyć, tylko umrzeć w wieku 30 lat ale palić. I dobrze. Każdy ma prawo o SOBIE decydować.

 

ale w tym chorym społeczeństwie, które uważa jeżdżenie bez pasów za wolność osobistą to chyba nie ma sensu.

Chory jest przepis który to nakazuje. Chcesz? Jeździj w pasach nikt Ci nie broni. Ale nie każ innym się zapinać jak nie mają na to ochoty. Najwyżej wylecą przez przednią szybę.

 

A propos świateł.

Uważam (nie interesują mnie zakłamane statystyki w TV), że światła nie wnoszą znaczącej poprawy widoczności w dzień. Natomiast jest za obowiązkiem jazdy na światłach cały rok z prostego powodu. NIE DA SIĘ zdefiniować czym są "warunki pogorszonej widoczności", "zmrok" itp. Dla jednego jest jeszcze jasno, dla drugiego już dawno za ciemno. I teraz jak policjant ma to rozstryzgnąć. Policjant powie, że "jedzie Pan bez świateł a jest już zmierzch", a ty "nie jest jeszcze widno". Nie ma możliwości rozstrzygnąć kto ma rację bo to jest SUBIEKTYWNE odczucie.

Jazda na światłach ma ten plus że (teoretycznie) zawsze każdy jeździ na światłach i jest w każdych warunkach widoczny. Podczas kontroli nie ma wymówki. Masz albo nie masz świateł. Proste i BEZDYSKUSYJNE. Prawo ma być jasne i przejrzyste. Jeśli jest nie precyzyjne to jest złe i panuje pogarda dla prawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najwyżej wylecą przez przednią szybę.

Wylecą przez szybę i anihilują, jak rozumiem?

 

Masz albo nie masz świateł. Proste i BEZDYSKUSYJNE. Prawo ma być jasne i przejrzyste. Jeśli jest nie precyzyjne to jest złe i panuje pogarda dla prawa.

Powiedział zwolennik zapinania albo nie zapinania pasów, wedle uznania :lol: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Wylecą przez szybę i anihilują, jak rozumiem?

 

2. Powiedział zwolennik zapinania albo nie zapinania pasów, wedle uznania :lol: .

1. Jeśli woleli się nie zapiąć to wylecą. Czy anihilują? W niektórych wypadkach na pewno. Wolna wola. Nie zapinasz- bierzesz takie ryzyko na siebie. masz do tego prawo.

2. :blink: :blink: Co ma piernik do... pasów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nic, jeśli chodzi o możliwość poprawy mojego/czyjegoś bezpieczeństwa. Ty go nie poprawisz, więc sorry - nie wpłacę :razz:

Się mylisz jeżdżę na światłach, więc??

 

Poglądy mam natomiast inne, co nie zmienia faktu że fizycznie dla Ciebie i tobie podobnych jestem "bezpieczniejszy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Jeśli woleli się nie zapiąć to wylecą. Czy anihilują? W niektórych wypadkach na pewno. Wolna wola. Nie zapinasz- bierzesz takie ryzyko na siebie. masz do tego prawo.

2. :blink: :blink: Co ma piernik do... pasów?

1. Kompletnie nie zrozumiałeś. To nie jest branie ryzyka na siebie, tylko narażanie na ryzyko innych uczestników ruchu oraz (przede wszystkim) inne osoby w samochodzie.

 

2. Nie widzisz analogii? Tak jak światła, pasy poprawiają bezpieczeństwo. To jest dla mnie wystarczający powód istnienia obowiązku ich zapinania. Jako zwolennik przejrzystych i bezdyskusyjnych przepisów powinieneś to zrozumieć - dziwi mnie, że jest inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...