Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Nie no. Ty dalej nie kumasz. Masakra. UWAGA Heathen! CZERWONE DLA PIESZEGO OZNACZA ŻE MOŻESZ WEJŚĆ NA PASY JEŚLI NIC NIE JEDZIE, ALE JEŚLI COŚ CIĘ POTRĄCI TO BĘDZIE TO TWOJA WINA!!!!

Nie no. Ty dalej nie kumasz. Masakra. UWAGA Pigmej! CZERWONE DLA PIESZEGO OZNACZA ZE NIE POWINIEN WEJSC NA PASY! BEZ WZGLEDU NA TO CZY JEDZIE COS CZY NIE, A ZROBI CO UWAŻA ZA STOSOWNE. JESLI COS GO POTRACI TO BEDZIE JEGO WINA!!!

 

Nie rob z czerwonego zielone, (jesli nic nie jedzie, bo jak to w nawyk wejdzie to nikt na kolor juz nie bedzie patrzyl, tylko na to czy nic nie jedzie) bo wtedy sygnalizacja wogole nie bedzie dla pieszych potrzebna! I damy im prawo polegania na własnym "rozsądku", który (sam użyłeś zwrotu JAK SIĘ KOMUŚ SPIESZY) schodzi na dalszy plan w takich sytuacjach...(gdy sie czlowiek spieszy to sie diabel cieszy)

Jedynie "mniejsze poszanowanie prawa", dla tego przepisu spowoduje ze bedziesz zadowolony, bo trzeba rozdzielic prawo/przepis ktory jest moim zdaniem sluszny! (zakaz wejscia na czerwonym! bo ruch jest otwarty dla aut!) od nadgorliwosci organow scigania, z tym drugim sie nie zgodze, bo panowie niebiescy niejednkrotnie zajmuja sie tym czym "teoretycznie" nie powinni. Przepis jest dobry, jego egzekwowanie nie.(tu chyba dochodze do pewnego porozumienia, bo zaczynam "łapac" Twój pkt widzenia)

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no. Ty dalej nie kumasz. Masakra. UWAGA Pigmej! CZERWONE DLA PIESZEGO OZNACZA ZE NIE POWINIEN WEJSC NA PASY! BEZ WZGLEDU NA TO CZY JEDZIE COS CZY NIE, A ZROBI CO UWAŻA ZA STOSOWNE. JESLI COS GO POTRACI TO BEDZIE JEGO WINA!!!

No właśnie! ZROBI CO UWAŻA ZA STOSOWNE. Zgadza się. Problem w tym, że z tego powodu przepis jest martwy z punktu widzenia pieszego, a wykorzystuje go jedynie policja do koszenia mandatów o 22 w nocy na pustej drodze!

Gdyby ludzie od małego byli uczeni, że jak ku... chnia jedzie samochód, to się do ku...chni nędzy nie włazi pod maskę, bo natychmiastowy hamulec to tylko w grze Carmageddon był, a normalny samochód potrzebuje 20-40m w zależności od prędkości z jaką się porusza. Nie liczę już odległości przebytej w czasie potrzebnym na zauważenie pieszego i przerzucenie nogi z gazu na hamulec.

 

Nie rob z czerwonego zielone, (jesli nic nie jedzie, bo jak to w nawyk wejdzie to nikt na kolor juz nie bedzie patrzyl, tylko na to czy nic nie jedzie) bo wtedy sygnalizacja wogole nie bedzie dla pieszych potrzebna! I damy im prawo polegania na własnym "rozsądku", który (sam użyłeś zwrotu JAK SIĘ KOMUŚ SPIESZY) schodzi na dalszy plan w takich sytuacjach...(gdy sie czlowiek spieszy to sie diabel cieszy)

O dziwo śmiem twierdzić, że takie rozwiązanie jest właśnie dobre. Nie róbmy z siebie baranów! To, czy możemy przejść czy nie, powinno zależeć od nas. Jest wiele przejść bez sygnalizacji i jakoś sobie tam ludzie radzą.

 

Podobnie beznadziejny jest STOP przy wyjeździe z ulicy podporządkowanej jak i obowiązek zatrzymania się na zielonej strzałce. Każdy kto ma pojęcie o jeździe samochodem zwolni, upewni się że jest czysto i wjedzie bez zatrzymywania się. Natomiast policja ma kolejne 2 przepisy na których może się obłowić zdzierając mandaty z "kryminalistów".

 

Jedynie "mniejsze poszanowanie prawa", dla tego przepisu spowoduje ze bedziesz zadowolony, bo trzeba rozdzielic prawo/przepis ktory jest moim zdaniem sluszny! (zakaz wejscia na czerwonym! bo ruch jest otwarty dla aut!) od nadgorliwosci organow scigania, z tym drugim sie nie zgodze, bo panowie niebiescy niejednkrotnie zajmuja sie tym czym "teoretycznie" nie powinni. Przepis jest dobry, jego egzekwowanie nie.(tu chyba dochodze do pewnego porozumienia, bo zaczynam "łapac" Twój pkt widzenia)

No właśnie. W teorii przepis jest dobry, ale w praktyce korzystają z niego złośliwi policjanci, by obedrzeć polskiego uczestnika ruchu z ostatniej złotówki za wykroczenie, które w praktyce nie stwarzało żadnego zagrożenia - vide pusta droga na przejściu z czerwonym czy 22 w nocy i równie pusta droga. Jak ktoś wbiegnie na czerwonym i zmusi samochód do hamowania, to jak najbardziej zasługuje na mandat. Ale jeśli jest pusta droga, a ktoś wejdzie na czerwonym i dostanie za to mandat, to jest już nadużywanie przepisów, totalna złośliwość i brak kontaktu z rzeczywistością ze strony stróżów prawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no. Ty dalej nie kumasz. Masakra. UWAGA Pigmej! CZERWONE DLA PIESZEGO OZNACZA ZE NIE POWINIEN WEJSC NA PASY! BEZ WZGLEDU NA TO CZY JEDZIE COS CZY NIE, A ZROBI CO UWAŻA ZA STOSOWNE. JESLI COS GO POTRACI TO BEDZIE JEGO WINA!!!

Wiesz co to jest rozumowanie warunkowe?

 

1. Gdyby ludzie od małego byli uczeni, że jak ku... chnia jedzie samochód, to się do ku...chni nędzy nie włazi pod maskę,

2. Podobnie beznadziejny jest [...] obowiązek zatrzymania się na zielonej strzałce. Każdy kto ma pojęcie o jeździe samochodem zwolni, upewni się że jest czysto i wjedzie bez zatrzymywania się. Natomiast policja ma kolejne 2 przepisy na których może się obłowić zdzierając mandaty z "kryminalistów".

1. Najśmieszniejsze jest to że tego nie trzeba uczyć. Człowiek się rodzi z odruchami obronnymi. Z chęcią przetrwania. Instynktownie wyczuwa zagrożenie. Natomiast takie przepisy POZBAWIAJĄ człowieka tego naturalnego instynktu. W tym jest ogromne zagrożenie. To już jest regres. Całkowite wypranie człowieka z jego człowieczeństwa. Nie myśl, nie zastanawiaj się- wykonuj polecenia. A zaczyna się od takich głupot jak to durne przechodzenie na czerwonym.

Jak ktoś tego nie widzi to... :sad: W każdym razie jest to straszne.

2. I to jest kolejny przykład. Dawniej (może niektórzy nie pamiętają) były na stałe zielone strzałki. Było wiadomo że trzeba zerknąć na pieszych i dopiero. Dziś w miejsce jednego sygnalizatora daje się PO jednym dla każdego kierunku plus świecąca strzałka itd.

Na dobrą sprawę (zakładając że każdy by słuchał sygnalizacji) to NIKT nie musi myśleć. Wystarczy że patrzy ślepo w "swój" sygnalizator.

Otóż dawniej było lepiej. ZAWSZE trzeba było pomyśleć.

 

Teraz myślenie jest niepożądane i trzeba je zwalczać. Ot taka konkluzja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kończąc dysputę o przechodzenie na czerwonym - owszem przechodzi się masowo na czerwonym. Jest to nieoficjalnie dopuszczone przez policje głownie z powodu ilości papierkowej roboty jaką musieliby wykonać. Do tego typu rzeczy podchodzi się w Londynie rozsądniej (choć absurdy zdarzają się w innych kwestiach). W tej chwili kończy się debata w celu pozwolenia na lewoskręt rowerzystom, na czerwonym - bez wydawania milionów na dodatkowe światełko. Kolejnym przykładem rozsądnego podejścia do spraw ruchu drogowego jest masowe wprowadzenie rond zamiast skrzyżowań. Nawet jeśli jest to zwykłe T a rondo namalowane jest farbą i obok stoi znak w jakich godzinach obowiązuje rondo, a w jakich skrzyżowanie.

To typowy przykład tworzenia prawa pod ludzi - do tego miasta przyjeżdżają osoby, którzy na oczy nie widziały komputera, a w ciągu paru lat robią prawko i pakują się na ulice (tu o prawko dużo łatwiej).

OT - najwyzsza pora, miesiac temu dostalem mandat 30 funtow za to ze na rowerze wg nadgorliwych policjantow na rowerach przejechalem na czerwonym, a sprawa wygladala tak, ze skrecalem w lewo w mala uliczke, bylo czerwone a ja zatrzymalem sie za sygnalizatorem, a zatrzymalem sie zeby przepuscic ludzi ktorzy mieli zielone, podjechali do mnie na rowerach i juz bylem w [gluteus maximus], za to ich debilne tlumaczenie ze stworzylem ogromne zagrozenie przejezdzajac na czerwonym przez 'przejscie' mnie rozwalilo bo przejezdzajac przez przejscie jechalem moze 5km/h bo 2 metry dalej sie zatrzymalem, a czerwone wtedy bylo zarowno dla mnie jak i dla pieszych wiec jak by wlezli mi pod rower to tez na czerwonym, najsmieszniejsze bylo to ze dostalem mandat za przejazd na skrzyzowaniu na czerwonym a prawda byla taka ze zatrzymalem sie, tylko ze ZA sygnalizatorem a nie przed... to tyle jesli chodzi o absurdy... a ja nadal jezdze na czerwonym jak 90% normalnych rowerzystow tylko teraz rozgladam sie za policja... tak jak w Polsce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz jakieś problemy w odróżnianiu praw sensownych od bezsensownych? Wiesz co to przesada? Idąc Twoim tokiem myślenia, to każdy przekaz pieniędzy powinien być zapisywany i gdy np pożyczasz od rodziców 50 PLN, bo skończyła Ci się gotówka, a do bankomatu/banku daleko, to powinieneś zapłacić podatek, podobnie jak byś te 50 PLN dostał na urodziny. A na koniec podatek od wszystkich prezentów (darowizn), które co roku dostajesz od znajomych. Kumpel postawił Ci piwo bo fajny z Ciebie gość? Płacisz podatek! Do diaska! Nie dajmy się zwariować! Poza tym przykłady o pedofilach i homoseksualistach to nie bardzo mają związek z motoryzacją...

Przyklad lekko bez snesu, bo jesli dobrze kojarze, prawo podatkowe bierze takie rzeczy pod uwage.

 

Poza tym mam wrazenie, ze ktos tu uparcie przekreca brzmienie przepisow. W Polsce nie wolno przechodzic na czerwonym i kropka. Mozna dyskutowac nad sensownoscia tego przepisu, ale nie nad jego brzmieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce nie wolno przechodzic na czerwonym i kropka. Mozna dyskutowac nad sensownoscia tego przepisu, ale nie nad jego brzmieniem.

Toż my właśnie dyskutujemy nad jego (bez)sensownością.

Edytowane przez Pigmej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepis jak przepis trochę dziwny i można by go zmienić ale w/g mnie lepiej by było coś z samymi sygnalizatorami zrobić.

 

Pusta droga z lewej i prawej no i ku... czerwone dla pieszych, no i co trza czekać te 30s lub dłużej aż się zmieni albo ciach!... i przejść na czerwonym.

Teraz problem jak to zrobić że przy pustej drodze(bo akurat auta nie jadą lub ich w danej chwili w okolicy nie ma) żeby można było przejść i światło się zmieniło na zielone.

Tu jest otwarta droga do popisów.

 

No i samochód to nie człowiek i na odwrót(światła dla obu powinny być jednak troszkę inaczej synchronizowane) bo ludek sonie dojdzie i w miejscu zatrzyma a autem jednak hamowanie i rozpędzanie trochę trwa czyli im "płynniej" światła powinny świecić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapominasz o jednym. Zmiana przepisów to koszt prawie zerowy w porównaniu z dowolny patentem na to, co opisujesz. Żadne czujniki ruchu itp urządzenia do sterowania światłami nie będą tańsze, niż prosta zmiana ustawy.

Problem leży w tym, że:

a) teraz jest dobrze, bo policja musi mieć kasę na prawdziwe działania, a kasa ta jednak na drodze nie leży

b) kasa taka przy okazji napycha kieszenie ludziom, którzy tylko pociągają za sznurki, a tacy nigdy nie mają dość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za dyskusje ;]

Heathen czytaj ze zrozumieniem. Kto mówi, że czerwone gdy nic nie jedzie ma oznaczać zielone? Ono oznacza "żółte mrugające". Samochód ma pierwszeństwo, możesz wejść jeśli droga jest pusta i tyle. I tak być imho powinno. To tak jakby się przyczepiać do wyłączania świateł na mniejszych skrzyżowaniach po 23. Ta sama droga, tak samo auta jeżdża, tak samo ludzie chodzą. Ale mniej i jeśli jest pusto można przejść ! Więc jeżeli IDENTYCZNA sytuacja występuje w środku dnia jak w nocy to dlaczego nie można już przejść? Bo jest południe a nie północ?

 

Tak apropo koszenia mandatów, może mały dowcip dla rozluźnienia atmosfery?

Mówi komendant czy ktoś tam do policjanta z drogówki.

No Stasiek, dostajesz awans! Od dziś przechodzisz do biura.

Nie! Tylko nie to! Przecież ja się buduję!

Edytowane przez Havoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, to ja zaliczyłem swoją pierwszą kraske... Latarnia ;|

 

Była ulewa, wchodziłem w zakręt, nie dostosowałem prędkości, auto zarzuciło, ja odruchowo po hamulcach (brawo dla mnie...) przywaliłem w latarnie swoimi drzwiami, o dziwo tylko troche pokaleczony od stłuczonej szyby, a mogło być... dużo gorzej. Auto ciężko ;/ Z pozoru tylko drzwi, a tak naprawdę coś się stało ze słupkiem i naprawa będzie kosztować troche kasy. Tragedia, kasa kasą, ale psychicznie to jest chyba natrudniejsze. Nie wiem kiedy znowu usiąde za kierownicą...

Żałuje, że nie posłuchałem się niektórych wypowiedzi w stylu "poćwiczyć na pustym parkingu poślizgi, manewry".... Może to by mnie uratowało. Już nie mówiąc o tym, że mogłem na pewno zwolnić na zakręcie, bo był ostry, nie jechałem szybko, ale w deszczu okazało się to być jednak o wiele za dużo. Tak to człowiek wie jak ruszać, skręcać, parkować, ale nie ma pojęcia co zrobić jak nagle traci kontrole nad autem... bynajmniej ja nie miałem po kursie, dopiero życie to zweryfikowało.

Edytowane przez FoX 13

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi przedwczoraj wjechał pewien starszy pan w bagażnik jak stałem grzecznie na światłach. Powiedział, że się zagapił i "pomylił gaz z hamulcem" :lol: . Śpieszyłem się więc tylko wziąłem od niego wizytówkę, nawet żadnego oświadczenia nie pisałem bo nie miałem czasu, a bagażnik się zamykał normalnie, zderzak też nie pęknięty, tylko trochę odstaje teraz od reszty karoserii ale nawet nie wiem czy chce mi się to naprawiać :) . Jakiś mechanik powinien rzucić okiem. W każdym razie sytuacja mało przyjemna, bo nie było nawet gdzie zjechać na pobocze i przez te 20 sek wymiany zdań wkurzyliśmy masę ludzi :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bynajmniej?

Na niektórych kursach może jest taka dodatkowa opcja jak poślizgi na mokrym asfalcie etc., na moim nie było, za co nie obwiniam szkołe jazdy, a siebie, że nie pomyślałem o tym chociażby sam - z tym że bądźmy szczerzy, jest to mało popularne, stąd mało osób to praktykuje, i ja to zaniechałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, to ja zaliczyłem swoją pierwszą kraske... Latarnia ;|

 

Była ulewa, wchodziłem w zakręt, nie dostosowałem prędkości, auto zarzuciło, ja odruchowo po hamulcach (brawo dla mnie...) przywaliłem w latarnie swoimi drzwiami, o dziwo tylko troche pokaleczony od stłuczonej szyby, a mogło być... dużo gorzej. Auto ciężko ;/ Z pozoru tylko drzwi, a tak naprawdę coś się stało ze słupkiem i naprawa będzie kosztować troche kasy. Tragedia, kasa kasą, ale psychicznie to jest chyba natrudniejsze. Nie wiem kiedy znowu usiąde za kierownicą...

Żałuje, że nie posłuchałem się niektórych wypowiedzi w stylu "poćwiczyć na pustym parkingu poślizgi, manewry".... Może to by mnie uratowało. Już nie mówiąc o tym, że mogłem na pewno zwolnić na zakręcie, bo był ostry, nie jechałem szybko, ale w deszczu okazało się to być jednak o wiele za dużo. Tak to człowiek wie jak ruszać, skręcać, parkować, ale nie ma pojęcia co zrobić jak nagle traci kontrole nad autem... bynajmniej ja nie miałem po kursie, dopiero życie to zweryfikowało.

Nie chcę teraz mędrkować bo stratę masz i nie piszę tego aby Cię pogrążyć.

Ale po 2 letnim graniu w Richard Burns Rally nauczyłem się wychodzić z poślizgu przednio-napędówką.

Raz uratowało mi to skórę w sytuacji podbramkowej na śniegu.

Faktycznie nie nacisnąłem wtedy hamulca tylko kontra i gaz.

 

PS. Na kursie możesz poznać tylko zasady i ew. je przetrenować kilka godzin ale odruchów nie wyrobisz.

Edytowane przez Kaeres

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I kto by pomyślał, że gry uczą jeździć ;)

Ja niestety nie miałem na tyle opanowania, to była chwila, odruchowo hamulec bo człowiek chce się jak najszybciej zatrzymać i wyjść z tej sytuacji, sam nie wiem czy następnym razem z nerwów znowu bym tego nie zrobił... Odruchy to właśnie przyzwyczajenia, a przyzwyczajenia trzeba ćwiczyć, a z tym to tylko jakieś właśnie parkingi etc.

Aczkolwiek pogram w Richardsa ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

FoX 13- Lepiej jednak te parkingi. Pograsz, poczujesz się pewnie i potem zaliczysz kolejne dzwona. Żadna gra nie zastąpi parkingu i jazdy w realu. Na kompie nie odczuwasz drgań, drobnych przeciążeń, przechyłów, charakterystycznych dźwięków, nie czujesz realnego zachowania kierownicy, itd.

Wiem wiem. Zaraz mi ktoś powie że są feedbacki w kierach kompowych- to nie to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pigmej, nie chcę tutaj przecież komuś powiedzieć że dzięki grze możemy zostać kierowcą rajdowym :)

Po prostu odruch hamowania przy wejściu w poślizg został u mnie wyeliminowany (mam nadzieję).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No w sumie racja... Co real to real ;) tylko tak się zastanawiam, no parking niby spory, ale mimo to mam obawe, że te moje treningi sie skończą jakąś kraksą :| w stylu bede w takim poslizgu ze dojade do jakiegos nawet kraweznika i po mnie, ogólnie ciemną wizje mam po ostatnim wypadku, po prostu wiem, że tego nie kontrolowałem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można rozlać wodę. Wtedy tracisz przyczepność przy niższych prędkościach, więc teoretycznie jest to bezpieczniejsze.

Gorzej jak trafi na dobry aquaplaning na cala os albo obie. Wtedy gorzej niz na lodzie i jak skonczy sie woda to moze fiknac na boczek :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorzej jak trafi na dobry aquaplaning na cala os albo obie. Wtedy gorzej niz na lodzie i jak skonczy sie woda to moze fiknac na boczek :)

Wystarczy, ze troche popada i juz mozna cwiczyc! Zaczynajac od malych predkosci, po troche osiagajac moment gdy samochod traci przyczepnosc. Poznajemy wtedy w miare bezpieczna predkosc dla naszego wehikulu, plus mozemy wyksztalcac odpowiednie nawyki przekraczajac te bariere.

 

Niektorzy jednak mimowolnie zaczynaja szkolenie od gornej granicy. Pierwsze doswiadczenie uczy ich na przyklad, ze przy 80km/h i mokrej nawierzchni nie da sie wejsc w ostry (90 stopni) zakret ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pigmej, nie chcę tutaj przecież komuś powiedzieć że dzięki grze możemy zostać kierowcą rajdowym :)

Nie twierdzę że tak powiedziałeś :wink:

 

No w sumie racja... Co real to real ;) tylko tak się zastanawiam, no parking niby spory, ale mimo to mam obawe, że te moje treningi sie skończą jakąś kraksą :| w stylu bede w takim poslizgu ze dojade do jakiegos nawet kraweznika i po mnie, ogólnie ciemną wizje mam po ostatnim wypadku, po prostu wiem, że tego nie kontrolowałem ...

Człowieku. Jak ty się boisz wsiąść do auta teraz to może lepiej zrób sobie z miesiąc przerwy od samochodu i dopiero zacznij te treningi. Na siłę i w strachu to nic z tego nie będzie. I to nie jest złośliwość. Dobra rada po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)

Nie wiem kiedy znowu usiąde za kierownicą...

ASAP. Im dłużej zwlekasz, tym bardziej się będziesz bał - sprawdzone na sobie i ojcu.

 

Wejść się da na pewno :mrgreen:

Wyjść też, tylko z różnym efektem ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowieku. Jak ty się boisz wsiąść do auta teraz to może lepiej zrób sobie z miesiąc przerwy od samochodu i dopiero zacznij te treningi. Na siłę i w strachu to nic z tego nie będzie. I to nie jest złośliwość. Dobra rada po prostu.

 

ASAP. Im dłużej zwlekasz, tym bardziej się będziesz bał - sprawdzone na sobie i ojcu.

Biorąc pod uwage obie Wasze wypowiedzi ;) Wypracuję kompromis, niezależny i tak ode mnie... auto wróci (o ile wróci a nie pójdzie na sprzedaż) za jakies 1,5-2 miesiące, do tego czasu raczej nie pojeżdze bo i nie ma czym... ale jak już będzie, to na pewno zaczne jeździć, z wielką ostrożnością, a kiedy wsiąde w deszcz to... jeszcze nie wiem ;)

 

Gorzej jak trafi na dobry aquaplaning na cala os albo obie. Wtedy gorzej niz na lodzie i jak skonczy sie woda to moze fiknac na boczek

I właśnie o to się martwie. Że moje treningi skończą się kiepsko, dlatego sam nie wiem czy się w to bawić. Ale może przy małej prędkości coś popróbuję, przydałoby się, na pewno.

Edytowane przez FoX 13

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ASAP. Im dłużej zwlekasz, tym bardziej się będziesz bał - sprawdzone na sobie i ojcu.

+1

 

Kiedy straciłem przez pewnego poznaniaka lusterko i lewą przednią szybę, nie miałem wielkiego wyboru - jakoś trzeba było do domu te 100 km wrócić, i to od razu po posprzątaniu okruchów szkła z siedzenia. I może nawet lepiej, bo bym się pewnie do tej pory strachał bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 lipca miałem wypadek, kolo wymusił pierwszeństwo i wyjechał mi prosto z podporządkowanej(miał znak "stop")

Jechałem z rocznym synkiem oplem Combo-Tour wersja "cosmo"

Fure kupiłem od znajomego 3 miesiące wcześniej, zdążyłem nim zrobić raptem 4 tyś km.

Fura-igiełka silnik 1.3 cdti, palił w mieście ok 7 litrów , nowe wszystkie tarcze przód/tył,nowy rozrząd-łańcuch,

wymienione wszystkie płyny , nawet w skrzyni biegów,

nówki opony Nokain + zbieżność ,

alu, klima full przegląd z wymianą czynnika, filtrów, spr. szczelności, ozonowanie itd.

przyciemnione szyby.samochodzik jeździł i działał jak zegarek-dosłownie.

Co do wypadku nie było jak i gdzie uciekać, jedynie odbiłem w lewo (pamiętam że nic nie jechało z przeciwka), inaczej trafiłbym gościa centralnie w drzwi kierowcy,

a tak dostał w lewe nadkole - przekosiłem mu cały przód samochodu.

szczęście ,że wolno jechałem ok 40 ale i tak guzik to dało, a że combolot ciężki coś 1,5 tony szkód narobił.

Wylądowałem na lewym poboczu po 2 stronie jezdi , odpaliła mi się poduszka, śmierdziało tym gazem ,

zrobiło się w samochodzie troche "Szaro"

po sekundzie doszedłem umysłem do siebie-walnięcie jakby nie patrzeć jakieś tam było- dzieciak się konkretnie rozpłakał,

odwracam się patrze , fotelik go przytrzymał, pasy zadziałały, myślę trzeba się wydostać i do dziecka , chcę otworzyć moje drzwi

a tu guzik, cholera co jest, patrze a tu dosłownie 10 cm. od moich drzwi znak drogowy na takiej konkretnej rurze stalowej i on mi blokował

otwarcie dzrzwi.

2 myśl ok wychodze przez drzwi pasażera, ale nie bo pewnie się zakleszczyły od uderzenia(jak się potem okazało nie było problemu z ich otworzeniem) więc znów otwieram swoje, nie wiem jak to zrobiłem,

ale je tak mocno odepchnałem że mogłem się zmieścić i wyjśc mimo że znak blokował.

Lece do dzieciaka, odsunąłem drzwi , szybko go wyciągnąłem z fotelika i po chwili jak już był u mnie na rekach się uspokoił.

Cały czas starałem się zachować spokój- to podstawa , nerwy, agresja to bez sensu w takich przypadkach.

Tamten gość wydawał się troche zdezorintowany .

Ja zadzwoniłem pod 112 , wezwałem pogotowie ,żeby dzieciaka obejrzeli, policje itd.

Podstawa to nerwy na luz i bycie opanowanym.

Zadzwoniłem do kumpla od którego kupiłem samochód, na szczęście był w mieście i miał wolny dzień.

Po 20 minutach przyjechał.Porobiliśmy zdjęcia całego zdarzenia, samochodów, znaków i okolicy.

Pogotowie przyjechało po 4-5 minutach, dzieciaka obejrzeli, przebadali i stwierdzili że wszycho ok, bo był w foteliku i prawidłowo przypięty, miał tylko

zaczerwinione ramionka od pasów.

u mnie ucierpiała skóra na nadgarstku- poparzenie od otwierającj się poduszki.

policja , która przyjechała po 20 minutach stwierdziła ewidente wymuszenie przez 2 kierowcę.

Oczywiście badanie na alko i czy synek był w foteliku i czy był zapęty.

Ja na to że tak i oczywiście że zapięty, na co odpowiedzieli że spotykali się że rodzice roczne dzieci na kolanach wożą- pięknie , życzę powodzenia takim rodzicom.

Policja szybko przyjechała bo podobno jak jest wzywane pogotowie do wypadku to muszą być szybko .

Po 1,5 godzinie od wypadku kumpel mówi , widze że jestes ok wsiadaj w mój samochód (traffic-long) jedź i odstaw dzieciaka.

Zebrałem klamoty ze swojego samochodu, wsiadłem w jego i odwiozłem synka do domu.

minęły 2 tygodnie , sprawca miał oc w Link-4 - niestety- jak stwierdził policjant i teraz bujam się i czekam na odszkodowanie.

z tego co wiem będę miał szkodę całkowita , aż mnie wątroba boli jak se pomyslę że fura jak igiełka była a teraz szrot, m.in. walnieta podłużnica i wiele innych uszkodzeń,

niby robić można ale to już nie fabryka więc ...

szkoda , wielka szkoda i porażka. uj z wakacji itd , szczęście że mój roczny synek-Bartek jest cały i zdrowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...