Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Dziwne, że jeszcze nikt tego nie linkował tutaj, więc zapraszam na art o naprawach samochodów: klik

 

Coś w tym jest. Jak byłem na ustawieniu geometrii, to przyszła babka z mercedesa A klasa i chciała by jej wymienili żarówkę. A ci, że tylko w serwisie jej wymienia bo nie ma normalnego dojścia ;/ . Chyba to samo jest w nowym Mitsubishi colt, wymiana żarówki to rozebranie połowy samochodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest. Jak byłem na ustawieniu geometrii, to przyszła babka z mercedesa A klasa i chciała by jej wymienili żarówkę. A ci, że tylko w serwisie jej wymienia bo nie ma normalnego dojścia ;/ . Chyba to samo jest w nowym Mitsubishi colt, wymiana żarówki to rozebranie połowy samochodu.

 

Jak w grubej większości nowych aut, szczerze nawet znalezienie nowego auta, w którym jest możliwość wymiany żarówki bez zdejmowania lampy/zderzaka czy połowy samochodu jest dość dyskusyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak kiedyś liczyłem na skróty:

 

opcja 1) Obecne auto jest warte jakieś 4kPLN. Jak bym chciał kupić to, co mnie interesuje (E39), to trzeba wyskoczyć minimalnie z kolejnych 7k (w tym przerejestrowanie, opłata skarbowa), co daje 11k. Mam więc za 11k auto między 1996 a 2000 rokiem z kosmicznym przebiegiem, zmęczonym wnętrzem podzespołami, które w tym modelu są znacznie droższe i pewnie bardziej zawodne (postęp ssie!).

 

opcja 2) Jak dołożę 7k do obecnego, to: zrobię remont silnika, założę sekwencję, nowe progi, a z pomocą dobrego kumpla lakier na całe auto (niektóre el. do malowania, niektóre tylko polerka).

 

W pierwszym wypadku mam tykającą bombę, w drugim auto w całkiem niezłym stanie, które bez mrugnięcia okiem zabieram na trasę Zakopane-Gdańsk-Zakopane i wiem, że przejedzie. Oczywiście wszystkie obliczenia są tak "pi razy drzwi", ale decyzja naprawdę jest warta przemyślenia.

 

 

Tak tylko jak zreanimujesz czupensa za taką kasę to jesteś skazany na toczenie się nim przez dłuuugie lata bo żal będzie tego sprzedawać, o ile z klasykami czy jakimiś samochodami do sportu można tak postępować o tyle dorzucanie 7 tyś zł do czegoś wartego 4, w dodatku używanego na codzień jest mało ciekawą alternatywą.

 

 

Czyli co, ULLISSES, zostajemy przy dziesięcioletnich starociach? :lol: :D

Ten art mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że warto jednak zostać przy starszym aucie tak długo jak się da.

samochód ULLISSESa ma chyba ze 20 lat akurat ;)

bez przesady 10 letni samochód nie jest znów jakimś starym czupem, ja mam primerę p12 z 2003 roku, moja punto z 2001 i nie uważam by to były jakieś bardzo stare samochody, trzymają się kupy i wyglądają dobrze.

stary to w moim garażu jest samurai z 87 roku :P chociaż pod względem sprawności technicznej przeskakuje sporo tych 10 letnich samochodów poruszających się po naszych drogach.

Edytowane przez slavOK
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko jak zreanimujesz czupensa za taką kasę to jesteś skazany na toczenie się nim przez dłuuugie lata bo żal będzie tego sprzedawać, o ile z klasykami czy jakimiś samochodami do sportu można tak postępować o tyle dorzucanie 7 tyś zł do czegoś wartego 4, w dodatku używanego na codzień jest mało ciekawą alternatywą.

 

Owszem - chciałbym nim jeździć jak najdłużej. Ogólnie ta perspektywa by mnie nie przerażała, bo auto samo w sobie jest genialne oraz dąży do miana youngtimera, a potem klasyka. Gdy jednak patrzę na ceny paliw oraz głupotę ogólnie znaną pod hasłem "ekologia", to mam mieszane uczucia. Będę miał auto w dobrym stanie na LPG (który podobno jest ekologiczny bardziej niż PB), ale jakiś polityk ubzdura sobie, że auto powyżej 15 lat są "be" i będę płacił daninę w wysokości 3000 PLN rocznie. Nie widzi mi się finansowanie głupoty szumnie zwanej "ekologią". Nikt nie przyjedzie i nie sprawdzi, że np. moje auto emituje mniej zanieczyszczeń, niż zajeżdżony 5-letni dostawczak czy autobus. Ja będę płacił, a dostawczak będzie truł i nie będzie płacił.

 

samochód ULLISSESa ma chyba ze 20 lat akurat ;)

 

W lutym skończył 19 ;)

 

bez przesady 10 letni samochód nie jest znów jakimś starym czupem, ja mam primerę p12 z 2003 roku, moja punto z 2001 i nie uważam by to były jakieś bardzo stare samochody, trzymają się kupy i wyglądają dobrze.

 

No niestety, ale już w tych rocznikach widać skutki "masówki" oraz zarabiania na użytkownikach (jak w przytoczonym artykule).

 

stary to w moim garażu jest samurai z 87 roku :P chociaż pod względem sprawności technicznej przeskakuje sporo tych 10 letnich samochodów poruszających się po naszych drogach.

 

Czy to Cię nie przeraża? Kupuje się nowsze samochody, aby do nich nie dokładać, a tym czasem jest dokładnie odwrotnie. Dokłada się coraz więcej, bo pierdółka za 10 PLN jest na stałe połączona z częścią za 100, 200, 300 PLN. Zamiast jednego stalowego wahacza, jest 5 małych "patyczków" z aluminium... itp, itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety, ale już w tych rocznikach widać skutki "masówki" oraz zarabiania na użytkownikach (jak w przytoczonym artykule).

skutki masówki widać owszem, nie są to limuzyny klasy wyższej - występują niedoróbki i babole, ale jeżeli chodzi o primerę to była w naszych rękach od początku - ja odkupiłem ją od ojca po tym jak sprzedałem renówkę i przez te 8 lat odpukać nic się nie wysrało, nigdy samochód nie stanął, w zawieszeniu zmieniane były jak na razie tylko łączniki - teraz zaczynają się odzywać sworznie wahaczy, jedyna usterka jaka nęka ten samochód to przepalające się świece żarowe po zimie. Szkoda mi go sprzedawać bo w jednych rękach od początku zadbany i przebieg jak na diesla znikomy bo 90 tyś w dodatku rok temu robiony rozrząd, więc się nim potoczę jeszcze pewnie conajmniej rok albo 2, zabawek przez ręce trochę przepuszczam więc jak ma ochotę to sobie mogę pojeździć czymś co daje frajdę a tak to jako dupowóz primerka idealna.

Czy to Cię nie przeraża? Kupuje się nowsze samochody, aby do nich nie dokładać, a tym czasem jest dokładnie odwrotnie. Dokłada się coraz więcej, bo pierdółka za 10 PLN jest na stałe połączona z częścią za 100, 200, 300 PLN.

no tak juz jest, z tym, że ja w ciemie nie jestem bity i jak mi zaczyna szumieć łożysko w piaście to nie wymieniam całej piasty za 500zł jak to nakazuje katalog a wypycham łożysko na prasce i wkładam nowe japońskie za 50zł z pobliskiego sklepu z łożyskami, ale biada tym co nie mają czasu wiedzy, możliwości później się słyszy historie, że naprawa tego i tamtego kosztowała 15 tyś zł :o a można to zrobić za 2, np. kuriozum to cena turbiny do outlandera z silnikiem 2.0did w ASO mitsu 5500zł !! a ta sama turbina do tego samego silnika (bo to silnik VW) w ASO skody kosztuje 2200zł.

 

Przykład - ostatnio zmieniałem kpl łożysk w reduktorze w samuraiu bo po tylu latach zaczęły szumieć - koszt pięciu łożysk kulowych w ASO około 1000zł ! takie same japońskie łożyska zakupiłem w stożku (sklep z łożyskami) za 230zł.

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale gdzie tu odkrycie, że ASO drogie? :P

 

Co do nowych-kosztownych i tanich-starych aut. Tak prawda. Też wolę mojego starego Colta (a nawet poluję na starszego, tyle że Lancera GTI z 88-92, zakochany jestem w tej budzie). 90% napraw które były robione, wykonałem sam. A wcale ich wiele nie było. A przy Lancerze wszystko taniutko na samych japońskich częściach.

 

Dla mnie najdroższe w eksploatacji są....taram taram...opony! (tak wiem, pryszcz cenowy bo to na m-c kilka złoty. Z tym że ja nie odkładam co m-c a wydaje jednorazowo, więć boli :P ) Jeszcze mnie nie było nigdy stać na komplet nówek, mam nadzieję że teraz chociaż dwie się uda na front założyć bo w zeszłym sezonie zabiłem jedną na krawężniku :-(

 

Ktoś pytał wcześniej o to moje wyciszanie. Nie, nie jestem w trakcie, na razie same przymiarki. Koszta, nakład pracy, trwałość na podst. doświadczeń innych. Okazuje się co martwiące, że na trwałość ma również wpływ temp. w jakiej wykonujemy takie prace. Bo często maty się lubią odkleić czy coś.. nie wiem. Zacznę od drzwi i się zobaczy. Później grodź, podłoga i bagażnik.

Edytowane przez Havoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klik...

 

cmentarzysko samochodów w Szwajcarii, bardzo wymowne foto.

Sysak, byłeś ? Warto odwiedzić, bo mają to ze względu na zagrożenia dla środowiska likwidować, szkoda bo to ciekawy pomnik motoryzacji...

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

E34?

 

Tak - autko jest z lutego 1992.

 

Sysak, szkoda że historia z Twojego linka to fake. Ale pomarzyć i pooglądać przykurzone klasyki zawsze można. ;)

 

slavOK (post niżej): Wypraszam sobie - jak na razie chromu jest więcej niż rudej - to nie Fiat. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...dorzucanie 7 tyś zł do czegoś wartego 4, w dodatku używanego na codzień jest mało ciekawą alternatywą.

...

 

Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie.

Gdy trzeba wyłożyć kasę na naprawę auta to ja nie odnoszę tego do wartości auta, raczej do dochodów a więc i wysokości środków które można przeznaczyć na auto.

Po drugie jak chcę wozić pupe autem to trzeba ponosić związane z tym koszty i tyle. Mamy nastoletnie clio (r.1996) wartość auta? nie wiem, może 1500zł? Rok temu były robione jakieś uszczelnienia silnika (konieczny demontaż i montaż skrzyni biegów coś koło 500zł bo trzeba pół auta rozebrać), termostat, hamulce i inna drobnica. W sumie wydane było ponad 1500zł. Gdybym miał patrzeć na wartość auta to te naprawy są totalną pomyłką. Zdaję sobie jednak sprawę, że posiadanie auta kosztuje. Gdy będę miał nowsze droższe auto o wartości 20 000zł to wydanie 3tyś na naprawę będzie uzasadnione a obecnie wydanie 1500zł jest błędem? W tym za 20 000zł też trzeba będzie wymieniać oleje, robić naprawy, wymiany el. ukł. hamulcowego itd. Od wozidła za 20 000zł będę musiał zapłacić więcej AC niż obecnie wydaję na naprawy + OC + AC (płacona z przyzwyczajenia i dla zniżek, kiedyś to auto za 10 000 - 20 000zł trzeba będzie kupić). Gdybym miał kasę to z przyjemnością woziłbym się nowym autem za które płaciłbym kilka tyś AC, traciłoby 10 000zł na wartości każdego roku, kilkaset za przeglądy w ASO.

Wniosek z tego taki, że pomimo dokładania do auta kwot zbliżonych do wartości auta jeździmy stosunkowo tanio i w miarę bezpiecznie bo co trzeba zrobić jest robione.

Znajomi i rodzina już wielokrotnie złomowali nasze auto, bo nie warto czegoś tam robić, bo auto warte parę groszy. Te jeździ kolejny rok, pali bez względu na temperaturę. Raz jechało na sznurku, raz na lawecie. Te przygody zawdzięcza mechanikom, którzy nie dokręcili filtra oleju.

Pomimo tego, że "podwajamy" czasami wartość tego auta, wiem że jak zmienimy auto to już raczej nigdy nie będziemy mieli tak niskich kosztów wożenia dupsk.

Taki dziadek ma też tą zaletę, że nie przejmuję się tym czy auto jest otwarte, czy ktoś walnął drzwiami pod marketem, czy też ktoś się na niego połaszczy - te cechy obecnego auta uważam za bezcenne :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki dziadek ma też tą zaletę, że nie przejmuję się tym czy auto jest otwarte, czy ktoś walnął drzwiami pod marketem, czy też ktoś się na niego połaszczy - te cechy obecnego auta uważam za bezcenne :).

 

Argumenty nie do przebicia. Nie pamiętam już, ile razy po wyjściu z pracy się dziwiłem, że auto niezamknięte.

Rysy... hah, mam jedną od kiedy kupiłem. Wgniecenia... otarcia... kto na to patrzy? Odkleiła mi się listwa z jednych drzwi (tak, były malowane), ale mam to gdzieś. Nie jest mi potrzebna - jeszcze nigdy przy parkowaniu o nic nie zahaczyłem.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie.

Gdy trzeba wyłożyć kasę na naprawę auta to ja nie odnoszę tego do wartości auta, raczej do dochodów a więc i wysokości środków które można (...) czy też ktoś się na niego połaszczy - te cechy obecnego auta uważam za bezcenne :).

 

A czy Ty zauważasz różnicę pomiędzy 1500zł czy 7 tyś zł ? jak ci ktoś w twoje oczko w głowie do którego dorzuciłeś 1500zł wjedzie i skasuje całkowicie to jeszcze jakoś to przełkniesz, ale jak ktoś ci się wbije w samochód w który włożyłeś 7 tyś zł a z ubezpieczenia odzyskasz 3 tyś zł bo tyle rynkowo jest warte to nie będzie tak miło, takie czynniki też trzeba brać pod uwagę bo na drogach nie jesteśmy sami. Wiadome że są koszty których się nie da uniknąć o czym pisałem wcześniej- widać nie czytasz tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...twoje oczko w głowie do którego dorzuciłeś 1500zł wjedzie...

 

slavOK Doskonale Cię rozumiem.

Co do oczka w głowie, o to właśnie chodzi, że mam odpowiedni stosunek do wozidła i nie jest ono oczkiem w głowie. Oczkiem w głowie są osoby które płaszczą się w aucie a nie ono samo. Nie chciałbym aby kiedykolwiek auto było moim oczkiem w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przygoda mnie dzisiaj spotkała nie miła, byłem z puntem mojej kobity na przeglądzie, wracam sobie, stoję na skrzyżowaniu nagle słyszę pisk i bum, kurier sprinterem wbił mi się w zad :/ na szczęście prędkość była na tyle niska, że nic wielkiego się nie stało, tzn poharatany zderzak i pewnie wbity pas tylny... będzie trza wyciągnąć, szczęście w nieszczęściu bo zderzak był do lakierowania więc zrobi się to za friko :) oczywiście spisaliśmy oświadczenie, skserowałem polisę i szkoda już zgłoszona - czekam na rzeczoznawcę z UNIQii, na moje to zderzak do wymiany oraz lakierowania, klapa tylna do lakierowania bo porysował pas do wyciągnięcia wzmocnienie (absorber) pod zderzakiem do wymiany... tak to jest jedziesz sobie spokojnie i ktoś się w ciebie wbije :/

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczucie. Chociaż tak jak mówisz szczęście w nieszczęściu :-)

 

A co do spokojnej jazdy, tak własnie jest. Jakbyś jechał szybciej to byś przejechał przez krzyżówkę wcześniej i sprinter by w kogo innego rypnął ;) Wniosek taki że trzeba zapie** żeby przeżyć na tych drogach. Kumplowi też wpakował się w tyłek TIR. Stara preluda została skrocona o 50%. Dzięki japońcom za długi tyłek Preludki.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie.

 

Tylko Ty piszesz o naprawach bieżących niezbędnych do dalszego bezproblemowego użytkowania auta i nie rusza Cie to, ze ktoś Ci zadrapie auto więc pewnie 3Kzł na lakiernika byś nie wydał, a o lakierowaniu miedzy innymi pisał ULLISSES. Z jednej strony pomysł dobry bo można by doprowadzić do fajnego stanu i mógłby być już z tego dobry youngtimer ale z drugiej strony dla kogoś kto nie miał by czasu raz na 3-4 miesiące poświęcić dnia na porządną konserwacje lakieru to nie wiem czy jest sens wkładania kasy w lakier. Sam miałem taki dylemat przy zmianie auta bo jak to mówią "wiesz co masz, nie wiesz co kupisz" no chyba, że kupujemy auto od kogoś z rodziny lub znajomego gdzie mniej więcej znamy historię auta. W poprzednie auto też sporo inwestowałem aby utrzymać je w jak najlepszym stanie ale pewnego dnia powiedziałem sobie po prostu, że koniec z pakowaniem pieniędzy w to auta bo powoli traci to sens i samochód poleciał na sprzedaż póki można było za niego dostać jakiej sensowne pieniądze, więc kwestia za każdym razem do porządnego przemyślenia. Jeśli aktualne auto spełnia nasze wszystkie wymagania (w moim niestety kilku rzeczy mi bardzo brakowało) to można w niego inwestować ale u mnie auto w które wsadziłem dwa razy więcej niż jest warte miało by już chyba dożywocie ;)

 

Ponowie ponawiam pytanko z poprzedniej strony: Wie ktoś czy jeśli zarządca drogi ustawi znak informujący o dziurach to jest zwolniony z odpowiedzialności za uszkodzenie pojazdu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W internecie natrafiłem na informację, że niestety tak. Przy ewentualnym żądaniu odszkodowania zarządca powie, że nie dostosowałeś prędkości do warunków itd. Głupie, ale prawdziwe. Tak czy inaczej warto próbować. Większość zarządców jest ubezpieczona i wtedy decyzja o odszkodowaniu jest podejmowana w zakładzie ubezpieczeniowym. W zeszłym roku rozwaliłem na dziurze felgę i oponę i wypłacili mi odszkodowanie, chociaż musiałem się trochę najeździć. Fakt faktem nie było znaku o dziurach, ale policji na miejsce też nie wezwałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Aurora001 nie to nie ja, nie mieszkam w Wawie i nie mam zwyczaju jeździć tam na przeglądy ;)

@ULLISSES oczywiście, wyciągałem koło zapasowe nawet, pas tylny się wbił kilka cm dobrze, że pas tylko a nie przyłamało błotników... raz już mi gość w d. wjechał to wiem co się dzieje pod zderzakiem mimo, że po wierzchu nic nie widać, ale z wszystkim sobie poradzimy mam znajomych blacharzy, lakierników, jak robiłem w komisie to sporo ludzi z tej branży się poznało :) pas mi gość wyciągnie za 150zyli, lakierowanko 200 zyli w komorze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przecież ma jak byk napisane w stopce

 

ups :lol2:

 

Piękne autko. Kiedyś mi się takie marzyło. Rzeczywiście szkoda takie coś sprzedawać, z drugiej strony E39 jest dużo nowocześniejsze, bardziej komfortowe, stabilne przy większych prędkościach, cichsze i wciąż jest w klasycznym kształcie z deską do kierowcy.

Niestety koszty naprawy np aluminiowego zawieszenia masakra dla przeciętnego portfela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo z siebie. Kuzynowi zaczął rdzewieć sam z siebie ten czarny-matowy kawałek przednich drzwi obok szyby i tylna klapa w e46. Chociaż nie aż tak - małe purchle i to wszystko.

 

A ja mam po zimie wypiaskowaną (lol) szybę. I teraz pytanie - czy są różni producenci szyb i jedne są twardsze, drugie miększe, czy po prostu mam takie cholerne szczęście?

Szyba z którą auto kupiłem (nie wiem czy oryginalna) była w bardzo dobrym stanie (załatwił ją kamień spod cieżarówki). Obecna po 1.5 zimy zaczyna mnie denerwować - rysy od wycieraczek to niby norma i są na każdej szybie. Ale żeby cała powierzchnia była równomiernie pokryta hmm... piegami od piasku/soli, widzę pierwszy raz.

Szyba i tak idzie do wymiany (kolejny kamień, podziękujmy budującym autostradę za zbieranie syfu na koła i strzelanie nim na trasie :mur: ), więc drugie pytanie - szukać czegoś... hmm... lepszego (nie znam nawet firm), czy zmienić szybę w zwykłym zakładzie jak ostatnio?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slavOK: Pierwszy rdzewieje błotnik lewy przedni, drzwi kierowcy oraz tylna klapa, więc rdza w tym miejscu jest bardzo podejrzana.

 

m4r: Rdzewienie listw ozdobnych to norma chyba w każdym aucie, a tylna klapa to chyba po przygodzie. Tam sama z siebie to rdzewieje listwa nad rejestracją, co prowadzi do problemów z podświetleniem samej rejestracji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo z siebie. Kuzynowi zaczął rdzewieć sam z siebie ten czarny-matowy kawałek przednich drzwi obok szyby i tylna klapa w e46. Chociaż nie aż tak - małe purchle i to wszystko.

 

A ja mam po zimie wypiaskowaną (lol) szybę. I teraz pytanie - czy są różni producenci szyb i jedne są twardsze, drugie miększe, czy po prostu mam takie cholerne szczęście?

Szyba z którą auto kupiłem (nie wiem czy oryginalna) była w bardzo dobrym stanie (załatwił ją kamień spod cieżarówki). Obecna po 1.5 zimy zaczyna mnie denerwować - rysy od wycieraczek to niby norma i są na każdej szybie. Ale żeby cała powierzchnia była równomiernie pokryta hmm... piegami od piasku/soli, widzę pierwszy raz.

Szyba i tak idzie do wymiany (kolejny kamień, podziękujmy budującym autostradę za zbieranie syfu na koła i strzelanie nim na trasie :mur: ), więc drugie pytanie - szukać czegoś... hmm... lepszego (nie znam nawet firm), czy zmienić szybę w zwykłym zakładzie jak ostatnio?

 

Jak wygląda wymiana szyby? Wycinają ja z zewnątrz i w środku nic nie muszą rozbierać? Czy jednak coś w środku grzebią? W jakim samochodzie wymieniałeś i ile taka przyjemność kosztowała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem zmuszony do wymiany niedawno- koszt to 1,5k (szyba oryginalna volvo z czujnikiem zmierzchu/deszczu). W poprzednim aucie za szybę przednią (podgrzewaną) wymienianą poza ASO (ale z tej samej huty- Saint Gobain) zapłaciłem 700PLN. Zatem dysproporcje są spore- choć przy standardowej szybie czołowej koszty nie powinny być wysokie.

 

edit- szyba jest wycinana i przynajmniej w tych dwóch modelach (s40/mondeo) nie wymagane było rozbieranie tapicerki z słupków czołowych.

Edytowane przez draak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widziałem, żeby coś rozbierali. Z wewnątrz mogą dłubać przy lusterku (jeżeli jest przymocowane do szyby) i naklejkach, które w większości przypadków są w stanie przenieść na nową szybę bez zniszczenia.

 

ULLISSES - nie wiem czy było bite, ale to, co widziałem, to był raczej ślad po jakimś niefortunnym odprysku.

Btw, listwy w polonezie mi nie rdzewieją :twisted:. Ale fakt - farba obłazi i widać chrom (Jaki idiota maluje chrom? FSO! :D).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...