MacOSek Opublikowano 7 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2011 Może pora rozejrzeć się za jakimś Iveco? :> "LEW JEST TYLKO JEDEN" MAN 8-224 SUPER (1471209005) - motoAllegro "KTO JEZDZI MANEM JEST PANEM,A KTO MA IVECO JEZDZI NIEDALEKO..." :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KAX_ Opublikowano 7 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2011 U Was też drogowcy zamiast łatać dziury to stawiają znaki? Ostatnio patrze co tam za nowy znak postawili, a tu "Ubytki w nawierzchni 10km" :mur: 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KAX_ Opublikowano 7 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2011 Rozumiem, że jak postawią taki znak to są zwolnieni z odpowiedzialności za szkody spowodowane wjechaniem w dziurę czy może się mylę? Co do artykułu to normalnie jak bym zaglądał u siebie pod maskę ;) Pierwszy przykład z brzegu termostat. Po co zrobić sam wymienny wkład jak można zrobić całe rozgałęzienie dla miliona wężyków w aluminiowej obudowie razem z termostatem w środku i wołać po 300zł :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BLANTMEN Opublikowano 7 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2011 U Was też drogowcy zamiast łatać dziury to stawiają znaki? Ostatnio patrze co tam za nowy znak postawili, a tu "Ubytki w nawierzchni 10km" :mur: Yup. Na początku zimy niedaleko moich teściów rozkopali skrzyżowanie. Spadł śnieg i musieli na szybko załatać to co wykopali i teraz na drodze dzięki temu wyrósł dziurawy próg zwalniający. Ominąć się nie da, bo za szeroki. Przejechać normalnie też się nie da - można uszkodzić koła. Trzeba się wlec ... z zalecaną przed wybojem prędkością 10km/h :/ Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tony Soprano Opublikowano 7 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2011 (edytowane) Wskoczył jak "straszna pożarna" nie mogła się przebić przez skrzyżowanie i jechał tak od Jubilatu (dla Krakusów) do Błoń, ja pojechałem niestety gdzie indziej. Ale prawdziwy hard core, bo jeszcze gadał przez telefon. Edytowane 7 Marca 2011 przez Tony Soprano 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zwykły User Opublikowano 7 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2011 Pewnie dzwoni do straży informując o pożarze w pobliżu jego miejsca zamieszkania, bo co będzie taki kawał drałował z buta. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siwy05 Opublikowano 8 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Marca 2011 Coś w tym jest. Jak byłem na ustawieniu geometrii, to przyszła babka z mercedesa A klasa i chciała by jej wymienili żarówkę. A ci, że tylko w serwisie jej wymienia bo nie ma normalnego dojścia ;/ . Chyba to samo jest w nowym Mitsubishi colt, wymiana żarówki to rozebranie połowy samochodu. Jak w grubej większości nowych aut, szczerze nawet znalezienie nowego auta, w którym jest możliwość wymiany żarówki bez zdejmowania lampy/zderzaka czy połowy samochodu jest dość dyskusyjne. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 8 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Marca 2011 (edytowane) No niestety, ale już w tych rocznikach widać skutki "masówki" oraz zarabiania na użytkownikach (jak w przytoczonym artykule).skutki masówki widać owszem, nie są to limuzyny klasy wyższej - występują niedoróbki i babole, ale jeżeli chodzi o primerę to była w naszych rękach od początku - ja odkupiłem ją od ojca po tym jak sprzedałem renówkę i przez te 8 lat odpukać nic się nie wysrało, nigdy samochód nie stanął, w zawieszeniu zmieniane były jak na razie tylko łączniki - teraz zaczynają się odzywać sworznie wahaczy, jedyna usterka jaka nęka ten samochód to przepalające się świece żarowe po zimie. Szkoda mi go sprzedawać bo w jednych rękach od początku zadbany i przebieg jak na diesla znikomy bo 90 tyś w dodatku rok temu robiony rozrząd, więc się nim potoczę jeszcze pewnie conajmniej rok albo 2, zabawek przez ręce trochę przepuszczam więc jak ma ochotę to sobie mogę pojeździć czymś co daje frajdę a tak to jako dupowóz primerka idealna. Czy to Cię nie przeraża? Kupuje się nowsze samochody, aby do nich nie dokładać, a tym czasem jest dokładnie odwrotnie. Dokłada się coraz więcej, bo pierdółka za 10 PLN jest na stałe połączona z częścią za 100, 200, 300 PLN.no tak juz jest, z tym, że ja w ciemie nie jestem bity i jak mi zaczyna szumieć łożysko w piaście to nie wymieniam całej piasty za 500zł jak to nakazuje katalog a wypycham łożysko na prasce i wkładam nowe japońskie za 50zł z pobliskiego sklepu z łożyskami, ale biada tym co nie mają czasu wiedzy, możliwości później się słyszy historie, że naprawa tego i tamtego kosztowała 15 tyś zł :o a można to zrobić za 2, np. kuriozum to cena turbiny do outlandera z silnikiem 2.0did w ASO mitsu 5500zł !! a ta sama turbina do tego samego silnika (bo to silnik VW) w ASO skody kosztuje 2200zł. Przykład - ostatnio zmieniałem kpl łożysk w reduktorze w samuraiu bo po tylu latach zaczęły szumieć - koszt pięciu łożysk kulowych w ASO około 1000zł ! takie same japońskie łożyska zakupiłem w stożku (sklep z łożyskami) za 230zł. Edytowane 8 Marca 2011 przez slavOK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 8 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Marca 2011 (edytowane) Ale gdzie tu odkrycie, że ASO drogie? :P Co do nowych-kosztownych i tanich-starych aut. Tak prawda. Też wolę mojego starego Colta (a nawet poluję na starszego, tyle że Lancera GTI z 88-92, zakochany jestem w tej budzie). 90% napraw które były robione, wykonałem sam. A wcale ich wiele nie było. A przy Lancerze wszystko taniutko na samych japońskich częściach. Dla mnie najdroższe w eksploatacji są....taram taram...opony! (tak wiem, pryszcz cenowy bo to na m-c kilka złoty. Z tym że ja nie odkładam co m-c a wydaje jednorazowo, więć boli :P ) Jeszcze mnie nie było nigdy stać na komplet nówek, mam nadzieję że teraz chociaż dwie się uda na front założyć bo w zeszłym sezonie zabiłem jedną na krawężniku :-( Ktoś pytał wcześniej o to moje wyciszanie. Nie, nie jestem w trakcie, na razie same przymiarki. Koszta, nakład pracy, trwałość na podst. doświadczeń innych. Okazuje się co martwiące, że na trwałość ma również wpływ temp. w jakiej wykonujemy takie prace. Bo często maty się lubią odkleić czy coś.. nie wiem. Zacznę od drzwi i się zobaczy. Później grodź, podłoga i bagażnik. Edytowane 8 Marca 2011 przez Havoc Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 8 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Marca 2011 (edytowane) Klik... cmentarzysko samochodów w Szwajcarii, bardzo wymowne foto. Sysak, byłeś ? Warto odwiedzić, bo mają to ze względu na zagrożenia dla środowiska likwidować, szkoda bo to ciekawy pomnik motoryzacji... Edytowane 8 Marca 2011 przez slavOK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sysak Opublikowano 8 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 8 Marca 2011 Ne. To są okolice Berna, ja mieszkam koło Zurychu. Nie słyszałem nawet o tym miejscu wcześniej. Ciekawa historia. Przypomniała mi o tym: KLYK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 ...dorzucanie 7 tyś zł do czegoś wartego 4, w dodatku używanego na codzień jest mało ciekawą alternatywą. ... Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie. Gdy trzeba wyłożyć kasę na naprawę auta to ja nie odnoszę tego do wartości auta, raczej do dochodów a więc i wysokości środków które można przeznaczyć na auto. Po drugie jak chcę wozić pupe autem to trzeba ponosić związane z tym koszty i tyle. Mamy nastoletnie clio (r.1996) wartość auta? nie wiem, może 1500zł? Rok temu były robione jakieś uszczelnienia silnika (konieczny demontaż i montaż skrzyni biegów coś koło 500zł bo trzeba pół auta rozebrać), termostat, hamulce i inna drobnica. W sumie wydane było ponad 1500zł. Gdybym miał patrzeć na wartość auta to te naprawy są totalną pomyłką. Zdaję sobie jednak sprawę, że posiadanie auta kosztuje. Gdy będę miał nowsze droższe auto o wartości 20 000zł to wydanie 3tyś na naprawę będzie uzasadnione a obecnie wydanie 1500zł jest błędem? W tym za 20 000zł też trzeba będzie wymieniać oleje, robić naprawy, wymiany el. ukł. hamulcowego itd. Od wozidła za 20 000zł będę musiał zapłacić więcej AC niż obecnie wydaję na naprawy + OC + AC (płacona z przyzwyczajenia i dla zniżek, kiedyś to auto za 10 000 - 20 000zł trzeba będzie kupić). Gdybym miał kasę to z przyjemnością woziłbym się nowym autem za które płaciłbym kilka tyś AC, traciłoby 10 000zł na wartości każdego roku, kilkaset za przeglądy w ASO. Wniosek z tego taki, że pomimo dokładania do auta kwot zbliżonych do wartości auta jeździmy stosunkowo tanio i w miarę bezpiecznie bo co trzeba zrobić jest robione. Znajomi i rodzina już wielokrotnie złomowali nasze auto, bo nie warto czegoś tam robić, bo auto warte parę groszy. Te jeździ kolejny rok, pali bez względu na temperaturę. Raz jechało na sznurku, raz na lawecie. Te przygody zawdzięcza mechanikom, którzy nie dokręcili filtra oleju. Pomimo tego, że "podwajamy" czasami wartość tego auta, wiem że jak zmienimy auto to już raczej nigdy nie będziemy mieli tak niskich kosztów wożenia dupsk. Taki dziadek ma też tą zaletę, że nie przejmuję się tym czy auto jest otwarte, czy ktoś walnął drzwiami pod marketem, czy też ktoś się na niego połaszczy - te cechy obecnego auta uważam za bezcenne :). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
m4r Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 Taki dziadek ma też tą zaletę, że nie przejmuję się tym czy auto jest otwarte, czy ktoś walnął drzwiami pod marketem, czy też ktoś się na niego połaszczy - te cechy obecnego auta uważam za bezcenne :). Argumenty nie do przebicia. Nie pamiętam już, ile razy po wyjściu z pracy się dziwiłem, że auto niezamknięte. Rysy... hah, mam jedną od kiedy kupiłem. Wgniecenia... otarcia... kto na to patrzy? Odkleiła mi się listwa z jednych drzwi (tak, były malowane), ale mam to gdzieś. Nie jest mi potrzebna - jeszcze nigdy przy parkowaniu o nic nie zahaczyłem. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 Każdy przypadek trzeba traktować indywidualnie. Gdy trzeba wyłożyć kasę na naprawę auta to ja nie odnoszę tego do wartości auta, raczej do dochodów a więc i wysokości środków które można (...) czy też ktoś się na niego połaszczy - te cechy obecnego auta uważam za bezcenne :). A czy Ty zauważasz różnicę pomiędzy 1500zł czy 7 tyś zł ? jak ci ktoś w twoje oczko w głowie do którego dorzuciłeś 1500zł wjedzie i skasuje całkowicie to jeszcze jakoś to przełkniesz, ale jak ktoś ci się wbije w samochód w który włożyłeś 7 tyś zł a z ubezpieczenia odzyskasz 3 tyś zł bo tyle rynkowo jest warte to nie będzie tak miło, takie czynniki też trzeba brać pod uwagę bo na drogach nie jesteśmy sami. Wiadome że są koszty których się nie da uniknąć o czym pisałem wcześniej- widać nie czytasz tematu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 ...twoje oczko w głowie do którego dorzuciłeś 1500zł wjedzie... slavOK Doskonale Cię rozumiem. Co do oczka w głowie, o to właśnie chodzi, że mam odpowiedni stosunek do wozidła i nie jest ono oczkiem w głowie. Oczkiem w głowie są osoby które płaszczą się w aucie a nie ono samo. Nie chciałbym aby kiedykolwiek auto było moim oczkiem w głowie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 (edytowane) Przygoda mnie dzisiaj spotkała nie miła, byłem z puntem mojej kobity na przeglądzie, wracam sobie, stoję na skrzyżowaniu nagle słyszę pisk i bum, kurier sprinterem wbił mi się w zad :/ na szczęście prędkość była na tyle niska, że nic wielkiego się nie stało, tzn poharatany zderzak i pewnie wbity pas tylny... będzie trza wyciągnąć, szczęście w nieszczęściu bo zderzak był do lakierowania więc zrobi się to za friko :) oczywiście spisaliśmy oświadczenie, skserowałem polisę i szkoda już zgłoszona - czekam na rzeczoznawcę z UNIQii, na moje to zderzak do wymiany oraz lakierowania, klapa tylna do lakierowania bo porysował pas do wyciągnięcia wzmocnienie (absorber) pod zderzakiem do wymiany... tak to jest jedziesz sobie spokojnie i ktoś się w ciebie wbije :/ Edytowane 9 Marca 2011 przez slavOK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aurora001 Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 Slavok - a to nie byles wlasnie ty na rogu anielewicza/andersa w warszawie wlasnie? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 Współczucie. Chociaż tak jak mówisz szczęście w nieszczęściu :-) A co do spokojnej jazdy, tak własnie jest. Jakbyś jechał szybciej to byś przejechał przez krzyżówkę wcześniej i sprinter by w kogo innego rypnął ;) Wniosek taki że trzeba zapie** żeby przeżyć na tych drogach. Kumplowi też wpakował się w tyłek TIR. Stara preluda została skrocona o 50%. Dzięki japońcom za długi tyłek Preludki. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Imperator Kret Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 W internecie natrafiłem na informację, że niestety tak. Przy ewentualnym żądaniu odszkodowania zarządca powie, że nie dostosowałeś prędkości do warunków itd. Głupie, ale prawdziwe. Tak czy inaczej warto próbować. Większość zarządców jest ubezpieczona i wtedy decyzja o odszkodowaniu jest podejmowana w zakładzie ubezpieczeniowym. W zeszłym roku rozwaliłem na dziurze felgę i oponę i wypłacili mi odszkodowanie, chociaż musiałem się trochę najeździć. Fakt faktem nie było znaku o dziurach, ale policji na miejsce też nie wezwałem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rafa Opublikowano 9 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2011 przecież ma jak byk napisane w stopce ups :lol2: Piękne autko. Kiedyś mi się takie marzyło. Rzeczywiście szkoda takie coś sprzedawać, z drugiej strony E39 jest dużo nowocześniejsze, bardziej komfortowe, stabilne przy większych prędkościach, cichsze i wciąż jest w klasycznym kształcie z deską do kierowcy. Niestety koszty naprawy np aluminiowego zawieszenia masakra dla przeciętnego portfela. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 nierdzewiejące BMW :) ciekawe czy miało dzwona czy samo z siebie, szpachla nie widać więc chyba samo z siebie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
m4r Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 Samo z siebie. Kuzynowi zaczął rdzewieć sam z siebie ten czarny-matowy kawałek przednich drzwi obok szyby i tylna klapa w e46. Chociaż nie aż tak - małe purchle i to wszystko. A ja mam po zimie wypiaskowaną (lol) szybę. I teraz pytanie - czy są różni producenci szyb i jedne są twardsze, drugie miększe, czy po prostu mam takie cholerne szczęście? Szyba z którą auto kupiłem (nie wiem czy oryginalna) była w bardzo dobrym stanie (załatwił ją kamień spod cieżarówki). Obecna po 1.5 zimy zaczyna mnie denerwować - rysy od wycieraczek to niby norma i są na każdej szybie. Ale żeby cała powierzchnia była równomiernie pokryta hmm... piegami od piasku/soli, widzę pierwszy raz. Szyba i tak idzie do wymiany (kolejny kamień, podziękujmy budującym autostradę za zbieranie syfu na koła i strzelanie nim na trasie :mur: ), więc drugie pytanie - szukać czegoś... hmm... lepszego (nie znam nawet firm), czy zmienić szybę w zwykłym zakładzie jak ostatnio? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KiMR Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 Samo z siebie. Kuzynowi zaczął rdzewieć sam z siebie ten czarny-matowy kawałek przednich drzwi obok szyby i tylna klapa w e46. Chociaż nie aż tak - małe purchle i to wszystko. A ja mam po zimie wypiaskowaną (lol) szybę. I teraz pytanie - czy są różni producenci szyb i jedne są twardsze, drugie miększe, czy po prostu mam takie cholerne szczęście? Szyba z którą auto kupiłem (nie wiem czy oryginalna) była w bardzo dobrym stanie (załatwił ją kamień spod cieżarówki). Obecna po 1.5 zimy zaczyna mnie denerwować - rysy od wycieraczek to niby norma i są na każdej szybie. Ale żeby cała powierzchnia była równomiernie pokryta hmm... piegami od piasku/soli, widzę pierwszy raz. Szyba i tak idzie do wymiany (kolejny kamień, podziękujmy budującym autostradę za zbieranie syfu na koła i strzelanie nim na trasie :mur: ), więc drugie pytanie - szukać czegoś... hmm... lepszego (nie znam nawet firm), czy zmienić szybę w zwykłym zakładzie jak ostatnio? Jak wygląda wymiana szyby? Wycinają ja z zewnątrz i w środku nic nie muszą rozbierać? Czy jednak coś w środku grzebią? W jakim samochodzie wymieniałeś i ile taka przyjemność kosztowała? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
draak Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 (edytowane) Ja byłem zmuszony do wymiany niedawno- koszt to 1,5k (szyba oryginalna volvo z czujnikiem zmierzchu/deszczu). W poprzednim aucie za szybę przednią (podgrzewaną) wymienianą poza ASO (ale z tej samej huty- Saint Gobain) zapłaciłem 700PLN. Zatem dysproporcje są spore- choć przy standardowej szybie czołowej koszty nie powinny być wysokie. edit- szyba jest wycinana i przynajmniej w tych dwóch modelach (s40/mondeo) nie wymagane było rozbieranie tapicerki z słupków czołowych. Edytowane 10 Marca 2011 przez draak Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KWS89 Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 Przy odrobinie szczęścia- w ciągu najbliższego miesiąca zainwestuję w oryginalne reflektory ksenonowe do Lancera- fundusz jest, ale lamp w normalnej cenie brak. A jutro popołudniu będę zmieniał żarówki na Phillipsy Premium. O różnicach poinformuję, o ile jakiekolwiek będą. Ogólnie- od poniedziałku natłukłem ~150km jeżdżac po mieście i dochodzę do wniosku, że powinienem zacząć brać jakieś krople na uspokojenie, bo to, że ktoś robi sobie manewr zmiany pasa pół metra przed moją maską, bez jakiegokolwiek uprzedzenia o tym zamiarze, skutkuje podniesieniem ciśnienia... I zauważyłem, że każdy student dąży do posiadania własnego, wiekowego auta i parkowania jak pipa, bo przyjazd autobusem jest ponad jego możliwości... Przykład- robię badania naukowe do pracy inż.- muszę przyłazić na 6 rano 3 razy w tygodniu przez miesiąc i siłą rzeczy- wolę przyjechać autem, zaparkować po ludzku i mieć spokój. Ale to, co się dzieje, kiedy kończę robotę o tej 10-12tej i muszę przemieścić się na zupełny wygwizdów uniwersytetu, bo tam mam zajęcia- szlag ciężki mnie trafia. Dlaczego? Parkowanie równoległe- jestem zablokowany- z przodu i z tyłu łącznie może z pół metra. I cholera ciężka mnie trafia, bo muszę gonić na autobus, kupić bilet i później dymać pół kilometra piechotą... Wystarczy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaciekCi Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 Dlaczego? Parkowanie równoległe- jestem zablokowany- z przodu i z tyłu łącznie może z pół metra. I cholera ciężka mnie trafia, bo muszę gonić na autobus, kupić bilet i później dymać pół kilometra piechotą... Paaaanie. ;) przecież tam by jeszcze smart wszedł. Akurat Lancer ma bardzo dobry promień skrętu, dasz radę. :) Jeśli jeszcze masz wersję z czujnikami to w ogóle bajera. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KWS89 Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 (edytowane) W to nie wątpię- skręca świetnie. Ale jeżeli w parkowaniu prostopadłym, zostanę z dwóch stron zaparkowany na naprawdę niewielką odległość, i jegomość z tyłu zaparkuje w miejscu, gdzie teoretycznie jest zakaz, ale nikt go nie respektuje, i zostawia miejsce tylko na przejechanie auta, w takim momencie niestety- jest kiepsko. Nie chcę psuć komuś dnia, wzywając straż uniwersytecką, bo w teorii, mogą upomnieć, a później dać symboliczny mandat w równowartości trzech czteropaków, chyba, że na straż wiejską-policję, ale gościa też nie odholują, bo on jest zablokowany przez kolejnych jegomościów którzy zaparkowali równolegle do niego- kółko się zamyka, nóż w kieszeni otwiera. Całe szczęscie- jeżdżę tylko tam trzy razy w tygodniu, wtedy kiedy mam badania i zajęcia na "K3"... Podobała mi się zima z tymi siarczystymi mrozami- strucle nie odpalały, a część ludzi rezygnowała z aut... Czekam na wiosnę- zacznę jeździć na uczelnię rowerem. EDIT: A, czujników nie mam. Nie chciałem, bo we wszystkich autach w których miałem je zainstalowane- z niewyjaśnionych przyczyn się dupiły po roku-dwóch... Ostatnio padły w niespełna rocznej Skodzie Yeti. Edytowane 10 Marca 2011 przez KWS89 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Konar Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 [...] Ogólnie- od poniedziałku natłukłem ~150km jeżdżac po mieście i dochodzę do wniosku, że powinienem zacząć brać jakieś krople na uspokojenie, bo to, że ktoś robi sobie manewr zmiany pasa pół metra przed moją maską, bez jakiegokolwiek uprzedzenia o tym zamiarze, skutkuje podniesieniem ciśnienia... I zauważyłem, że każdy student dąży do posiadania własnego, wiekowego auta i parkowania jak pipa, bo przyjazd autobusem jest ponad jego możliwości... Przykład- robię badania naukowe do pracy inż.- muszę przyłazić na 6 rano 3 razy w tygodniu przez miesiąc i siłą rzeczy- wolę przyjechać autem, zaparkować po ludzku i mieć spokój. Ale to, co się dzieje, kiedy kończę robotę o tej 10-12tej i muszę przemieścić się na zupełny wygwizdów uniwersytetu, bo tam mam zajęcia- szlag ciężki mnie trafia. Dlaczego? Parkowanie równoległe- jestem zablokowany- z przodu i z tyłu łącznie może z pół metra. I cholera ciężka mnie trafia, bo muszę gonić na autobus, kupić bilet i później dymać pół kilometra piechotą... Wystarczy. Panieee, bo to tylko słabiaki używają kierunków. Kozaki informują o zmianie kierunku ruchu za pomocą swojej wrodzonej zajebistości i i alejestemwy^%&baności połączonej ze statusem społecznym "bogaty, jestem zalałem samochód za xxx czy może x,xx" :lol2:. Ja mam problem z wykryciem tych jakże porządnych motorniczych, bo chyba 16 letnia blacha blokuje te fale i zawsze na twarzy rysuje się grymas najserdeczniejszego polskiego pozdrowienia. Zastanawiam się czy jeszcze sprzedam swojego Kropskiego czy może jednak wykorzystam, któregoś wafelka i wezmę kasy z ubezpieczenia za jakieś kuku. Nawet bak benzyny (przy obecnych cenach) i po połówce dla dwóch świadków wystarczy, żeby upolować jakiegoś nieskutecznego w korzystaniu z oświetlenia pojazdu. Bawi mnie co dzieje się na tym kampusie, parchów pod dostatkiem, ale zabawniejsze są akcje jak ktoś ma się za nie wiadomo co wsiadając do czegoś nieco nowszego. Wtedy to już prawo dżungli, a raczej Sodomia i Gomoria (nie, nie Gomora). Polecam parking na Prawocheńskiego klyk, vis a vis piekarni. Dwa tygodnie temu, w piątek, wykład na auli biologii, więc tam postawiłem miejsce, bo to stosunkowo blisko. Jak przyjechałem o ósmej, zastawione były prawie wszystkie miejsca, ale się udało się coś dla karocy znaleźć w wyznaczonych "boxach". Po 3 godzinach wracam, a tam na środku po między dwoma zewnętrznymi rzędami rząd po środku... :mur: Ok, fajnie. Nawet przebiegle, tylko jeden problem, na tym parkingu jak jest pełny ledwie mijają się dwa samochody (cm na lusterkach i zderzakach z drugiej strony). To co się działo z dodatkową linią po środku było po prostu nie do ogarnięcia dla mojej małej główki, chyba nieco bardziej rozgarniętej od mięsożernej rosiczki z prawem jazdy... Oczywiście wyjechać nie było jak, trąbić to sobie można było, a do roboty jechać mus. To wreszcie z pomocą kumpla i kręceniem kierownicą w tę i we tę, ruszaniem się po parę cm wyjechałem. Następnym razem włoskie plastiki delikatnie odcisną swoje piętno na blacharce jakiegoś przypadkowego jelenia niezależnie od ceny fury, a ja nie będę miał żadnych skrupułów i wyrzutów sumienia. 2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KWS89 Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 Właśnie na Prawocheńskiego zastawili mnie na amen, i taką sytuację opisałem. ;) Dlatego dziś poprosiłem kumpla, żeby złożył podanie o "magiczny" kluczyk do bramki od WBZ, więc w ciągu 2 tygodni powinienem mieć pilot doń... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Niemiec Opublikowano 10 Marca 2011 Zgłoś Opublikowano 10 Marca 2011 I zauważyłem, że każdy student dąży do posiadania własnego, wiekowego auta i parkowania jak pipa, bo przyjazd autobusem jest ponad jego możliwości... Przykład- robię badania naukowe do pracy inż.- muszę przyłazić na 6 rano 3 razy w tygodniu przez miesiąc i siłą rzeczy- wolę przyjechać autem, zaparkować po ludzku i mieć spokój. Ale to, co się dzieje, kiedy kończę robotę o tej 10-12tej i muszę przemieścić się na zupełny wygwizdów uniwersytetu, bo tam mam zajęcia- szlag ciężki mnie trafia. Dlaczego? Parkowanie równoległe- jestem zablokowany- z przodu i z tyłu łącznie może z pół metra. I cholera ciężka mnie trafia, bo muszę gonić na autobus, kupić bilet i później dymać pół kilometra piechotą... Wystarczy. wiem o czym mowisz, bo mieszkam na mlecznym i na parkingu polowa aut to jakies WCI, SC, CB czy inne BSU. oczywiscie wiekszosc z nich umiejetnosc parkowania zostawila w rodzinnym miescie, choc u ludzi z NO tez z tym bywa roznie, ale miejscowi sa jakos bardziej rozzgarnieci i potrafi koles panda postawic sie na dwoch miejscach. a od roku stoja sobie dwa golfy na kapciach: WCI i TKI, wrosniete w parking i nikt nie potrafi nic z nimi zrobic. fajnie tez ludzie parkuja w okolicach chemii biologii - zakaz, przejscie a ja i tak postawie swego avensisa czy laancera, a co mnie inni. jak juz kupili prawko to chociaz by sie parkowac nauczyli. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...