Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli już o oświetleniu mówimy to zdradźcie mi proszę jakim sposobem wlepianie tych niebieskich diod dumnie nazywanych LEDami w zderzaki stało się tak popularne ?

Albo jakim sposobem mój gust powoduje u mnie odruchy wymiotne gdy to widzę ? (jest tutaj jakiś psycholog i wytłumaczy mi moje nieprzystosowanie) ?

Edytowane przez Kaeres

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twin Combo Parking Bonus.

http://img265.imageshack.us/img265/4408/dsc00410l.jpg

 

Oczywiście Poznań. Jak nie umiesz parkować swojej bezsensownej landary, to kup sobie Tico.

Shit happens. Czasem inaczej się nie da, kto był na parkingu Leclerca w Rzeszowie, wie o czym mówię. Nawet tico nie da rady postawić zgodnie z liniami, żeby jeszcze otworzyć drzwi i wysiąść bez gimnastyki artystycznej (no, chyba, że obok jest drugie tico). Aczkolwiek tutaj mogli, bo mieli więcej miejsca... duużo więcej.

 

Heh, dzisiaj miałem okazję lecieć za mistrzem lewego pasa. Albo wielkość auta (honda crv) ma wpływ na wielkość.. ego, albo to był jeden z niedzielnych, których chyba będzie przez weekend od groma na drogach.

Jako że przyszło mi się za nim chwilę wlec, to przyuważyłem jeszcze ciekawy sposób jazdy:

  • zaczyna się lewy pas- jadę prawym, a później wbijam przed maskę gościa, który chce mnie wyprzedzić i jest już na lewym pasie, niech żyją lusterka! (yhy, tak miałem, dwa razy jak tylko skończyła się wysepka i dwa razy musiałem hamować)
  • zaczynam wyprzedzać, jadąc 10 km/h szybciej, niż ludzie wyprzedzani, ale 30 km/h wolniej, niż dopuszczalna prędkość (a ja naiwny, myślałem że po wyprzedzeniu zjedzie... kierowcy ciężarowych zawsze zjadą, riskepta dla nich...)
  • jadę... jadę... jadę... mógłbym zjechać i przepuścić tych za mną (a.k.a. piszącego te słowa), bo kolejne "wyprzedzane" przeze mnie auto jest pół km dalej, ale nie, boję się ruszyć kierownicę w moim 4x4 na gładkiej jak stół nawierzchni (no, kawałek polskiej drogi bez dziur, ostatnio coraz dłuższy).
  • jadę dalej... oo kończy się pas, bo są strzałki... (/me już od dawna na prawym pasie i jedzie te cholerne 60 na ograniczeniu do 100, nie nie było śniegu, śliskiej drogi, ani deszczu meteorytów)
  • pie...ę, pojadę jeszcze tych kilka metrów, to wyprzedzę i wbiję się przed maskę tego auta, które było 500m przede mną, a teraz jego tył jest na równo z moim przodem... (m4r znudzony zmienia katalog z mp3 w radiu i obserwuje manewry kawałek dalej)
  • zajeżdżam drogę Bogu-ducha-winnemu kolesiowi, bo akurat skończył mi się pas. Dlaczego nie było oznaczeń, takich jak błyskający znak i namalowane strzałki na drodze?! Cholerni drogowcy!!!11one (gość przede mną po heblach, ja profilaktycznie redukcja i noga z gazu... nie lubię świecić stopami bez potrzeby)
Jak już go wyprzedziłem (nie pytajcie jakim cudem, niech wystarczy "zgodnie z przepisami"), widziałem w lusterku jak wpycha się między dwóch kierowników, bo znowu kończył mu się pas. Nie wiem, albo ślepy, albo upośledzony.

 

A jutro jadę na wycieczkę po okolicznych cmentarzach. Jak zwykle każdy się wykręci, oprócz mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chojrakrock-

:blurp:

 

 

Nie mam siły do jazdy w święta- wyjazd na Zatorze zawalony, pogoda-kiła, czerwona fala.

 

Już się boję jutrzejszego wyjazdu drogą nr.16 do miasta oddalonego o 70km, czuję, że utknę w jakimś korku, bo ktoś się wpieprzy do rowu albo pójdzie na czołówkę- jak co roku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja wczoraj na A1 miałem niemiłą przyjemność patrzenia jak TIR wyprzedza TIRa trwało to około 10 minut aż w końcu wyprzedzany go wpuścił.....

heh mialem wczoraj to samo na nowym odcinku A4 - koles zaraz po wjezdzie na autostrade zaczal wyprzedzac tira przed nim - i tak 5-7 minut bo sie rozpedzali we dwoch tak samo ... brak slow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówiąc, to ten opelek z kufrem na dachu postawił się tak, że laguną nie było szans poprawnie się zaparkować i wypuścić pasażerów z prawej strony.

w takiej sytuacji zawsze można pasażerów wypuścić przed wjechaniem na swoje miejsce. tak, wiem, że teraz koleś z opla nie będzie miał jak wejść i może nam porysować drzwi, i jeśli nie spisaliśmy numerów to mamy nieciekawie, no ale... dało się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Się śmiejesz.... ;) ale na A1 na wysokości Tczewa jakiś czas temu była niezła akcja - nawalony koleś (chyba golfem 3?) cisnął pod prąd przez ok. 20km :)

 

 

w takiej sytuacji zawsze można pasażerów wypuścić przed wjechaniem na swoje miejsce. tak, wiem, że teraz koleś z opla nie będzie miał jak wejść i może nam porysować drzwi, i jeśli nie spisaliśmy numerów to mamy nieciekawie, no ale... dało się :)

Nawet jeżeli spisaliśmy, to też mamy nieciekawie - ja podziękuję za taką "radę" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lepszą akcję. 4 lata temu byłem na ukrainie na wymianie szkolnej. Niedaleko polskiej granicy jest krótki kawałek w miarę ładnej dwupasmowej drogi. To co tam zobaczyłem przebiło wszystko:

 

Dziadzia jedzie po tej dwupasmówce pod prąd, nie po pasie tylko idealnie środkiem jezdni tam gdzie linia, zygzakiem bo był naj***ny jak szpak... na składaku. Nawet rasowy kamikadze by się zawstydził :lol: :lol: :lol:

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lepszą akcję. 4 lata temu byłem na ukrainie na wymianie szkolnej. Niedaleko polskiej granicy jest krótki kawałek w miarę ładnej dwupasmowej drogi. To co tam zobaczyłem przebiło wszystko:

 

Dziadzia jedzie po tej dwupasmówce pod prąd, nie po pasie tylko idealnie środkiem jezdni tam gdzie linia, zygzakiem bo był naj***ny jak szpak... na składaku. Nawet rasowy kamikadze by się zawstydził :lol: :lol: :lol:

Tylko Turbodymoman mógłby go zawstydzić ;)

 

Wczoraj odebrałem auto od mechanika. Portfel uszczuplił się o całe 2000zł. Wymiana hamulców, płynów, olejów, filtrów, konserwacja podwozia, kompletne sprzęgło i masa innych rzeczy ....... do poprawienia po poprzednich mechanikach :? W lutym robiłem sprzęgło. I co się okazało - zapłaciłem chyba za pudełko ... Niby wszystko wymienili, tylko że jakimś dziwnym trafem rozleciało się 2 dni temu. Pękła osłona jakiejś sprężyny, ta wyskoczyła i ocierała o wszystko co tylko mogła. Oczywiście sprzęgło całe zardzewiałe i zniszczone. Hamulce też robiłem, notabene u tego samego mechanika. I co - nowe szczęki założone na przerdzewiałe, stare tarcze w których po uderzeniu młotkiem zrobiły się dziury. Po prostu brak słów. Paragon do faktury mam długi, jak rolka papieru toaletowego ;) Nasuwa się pytanie - czy tacy ludzie nie biorą pod uwagę, że jak czegoś nie zrobią poprawnie, to właściciel samochodu może mieć wypadek, a w najgorszym przypadku zginąć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy tacy ludzie nie biorą pod uwagę, że jak czegoś nie zrobią poprawnie, to właściciel samochodu może mieć wypadek, a w najgorszym przypadku zginąć?

Większość nie bierze. Dlatego trzeba stać nad nimi jak kat. Zwłaszcza gdy wymianie podlega tak krytyczna część wyposażenia jak hamulce. Dlatego wolę robić naprawy "partiami" i asystować przy każdej. Nawet gdy przez to sumaryczny koszt napraw wychodzi trochę drożej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość nie bierze. Dlatego trzeba stać nad nimi jak kat. Zwłaszcza gdy wymianie podlega tak krytyczna część wyposażenia jak hamulce.

Dlatego hamulce robiłem sam (no, z teściem) w garażu - wymiana tarcz i klocków z przodu, bębnów, okładzin i rozpieraków z tyłu, na deser wymiana płynu i odpowietrzenie układu. Cała sobota od rana do późnego popołudnia minęła jako sen złoty, ale mam przynajmniej pewność, co zostało zrobione. Koszt to tylko części (coś około 250~280 zł za wszystko - kocham swój samochód), przy okazji maznąłem bębny i zaciski na strażacką czerwień :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego hamulce robiłem sam (no, z teściem) w garażu - wymiana tarcz i klocków z przodu, bębnów, okładzin i rozpieraków z tyłu, na deser wymiana płynu i odpowietrzenie układu. Cała sobota od rana do późnego popołudnia minęła jako sen złoty, ale mam przynajmniej pewność, co zostało zrobione. Koszt to tylko części (coś około 250~280 zł za wszystko - kocham swój samochód), przy okazji maznąłem bębny i zaciski na strażacką czerwień :>

 

 

 

Parę m-cy temu zmieniałem tarcze i klocki w pasku. Cały komplecik (brembo+ferodo) na przód wyszedł ok 150zł, tak więc tragedii nie ma ;) Oczywiście w tej cenie tarcze nie wentylowane (90KM).

 

Troszkę gorzej wyszło z wymianą amorków i paru pierdółek (tuleje itp) w zawieszeniu na przodzie, ale to już do warsztatu dawałem. Potem jeszcze geometria i wyszło łącznie 700zł. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...