Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

To, że butla LPG ma homologację na 10 lat wcale nie oznacza, że po tym okresie na drugi dzień się rozszczelni albo wybuchnie.

Oznacza to raczej tylko tyle, że ktoś kto nie ma większego pojęcia wklepał taka a nie inna liczbę gdzieś w jakimś przepisie (bliżej mi nieznanym) i tak jest.

Jeżeli dla kogoś wymiana butli, której cena rozłożona na okres 10 lat wyjdzie zapewne jako parę złotych miesięcznie, jest takim problemem to najwyraźniej robi bardzo małe przebiegi roczne albo cena 5zł za litr 95 nie jest dla niego problemem. ;)

Sam chętnie zainstalował bym lpg do mojego twingo bo robiąc 1500km miesięcznie raczej by mi się to zwróciło. Jest tyko problem tego typu, że nie wiem czy chcę długo zostać z tym autem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie lubię mieć usranego samochodu o który się brudzę jak do niego wsiadam, oczywiście, że przez zimę samochodu nie poleruje i myję najczęściej na bezdotykowej (nie wyobrażam sobie by machać gąbką przy temp. ~0st), ale jak są ciepłe pory to samochód myję pod domkiem ręcznie gąbką i nie zajmuje mi to 3h a może 20 minut łącznie z wycieraniem wnęk drzwiowych, do tego odkurzanie i jest fajnie, wosk zarzucam raz na 2 miesiące używając do tego celu maszynki dość szybko się uwijam, co do myjni bezdotykowej - ciężko dobrze domyć samochód za kilka zyli bo zazwyczaj 1 zyl = 1min a machanie tą lancą przez przykładowe 4 minuty gdzie trzeba jeszcze syf spłukać nie jest zbyt wydajne, jak przejedziesz palcem po tak "umytym" samochodzie to zostaje syf.

Nie spuszczam się nad lakierem jak ten gość nad tą astrą z linku który był kilka postów wyżej ale lubię mieć czysto w koło, zresztą nawet jak terenówką z wypadu pod dom wracam to ją karszerem dobrze z syfu spłukuje a nie zostawiam aż samo odleci.

 

btw. jak z to jest z tą pianą aktywną ? nie powoduje to zmatowień lakieru, w końcu to dość agresywna chemia jest.

Edytowane przez slavOK
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To podejście odzwierciedla polskie podejscie do motoryzacji. Strzelam, że połowa samochodow na naszych drogach jest kupowana (czesto nieswiadomie) według tej zasady ;)

Że jest kupowana to pół biedy, dajcie bogowie szczęście, powodzenie i pieniądze wszystkim rodakom, niech sobie kupują dowolną ilość Gulfów na ropę, gaz ziemny, mocz wielbłąda czy skórki od pomarańczy. Ból pały jest taki, że wydając ostatnie zaskórniaki na igiełkę-okazję-kombika-w-tedeiku czy cokolwiek innego trzeba potem oszczędzać na naprawach, przeglądach i tak dalej. I to już nie jest śmieszne, bo o wysranych klockach hamulcowych posiadacz-dyletant może się dowiedzieć wjeżdżając komuś do kabiny, a wybite amortyzatory, których pan Czesio nawet nie widział na oczy podbijając pieczątkę za "załącznik", poinformują o niesprawności wyrzucając na wyboju auto do rowu lub na drzewo. Albo robiąc mielone kotlety z pieszych na przejściu, bo kółka, zamiast łapać asfalt i hamować, skakały jak po kolorowych dropsach na dyskotece.

 

Dlatego często wyznacznikiem "niezawodnosci" samochodu na polskich drogach jest moje "ulubione" powiedzenie - "zrobił trase 300km i nie zawiódł".

Ominął mnie jako dumnego właściciela etap posiadania Fiata 126p, pewnie dlatego ani nie mam durnych uprzedzeń do makaronu, ani też nie dziwię się, jak zrobię kilkaset km w jedną stronę, wrócę i nic po drodze nie będę pod maską grzebał. Uznaję po prostu, że tak ma być, bo o auto dbam, to jeździ. Oby wszystkie moje następne samochody były równie "awaryjne", jak bordowy parch, amen.

 

Nie dość, że przednia rozrywka, to jeszcze czasem czegoś ciekawego można się dowiedzieć ;)

Bo ja wiem, najwięcej dowiedziałem się, jakeśmy z ULLISSESem toczyli batalie na spaghetti i leberwurst. Żeby tylko dosrać szanownemu interlokutorowi celnym faktem lub ciekawostką, namiętnie i hurtowo pochłaniałem wszystko o włoszczyźnie. Teraz miażdżę głupków wychwalających TDI lub Common Raila jako niemiecki wynalazek, a oni cichcem wciągają gluty upokorzenia i milkną wstydliwie.

Niestety żadnemu z nas się już nie chce :>

 

Nie mam obaw, bo fiata 500 nie posiadam, a ty mieszkasz wystarczajaco daleko ode mnie ;)

Jestem staroświecki. Proponowałbym najpierw kino, może też jakiś przytulny lokal, rozmowę ... :>

 

Takie podejście jest tak głeboko zakorzenione w społeczeństwie, że sprawia mi swego rodzaju frajdę mówienie wszystkiego na odwrót, oczywiscie poparte argumentami ;) .

Kilkuletnie dzieci też przechodzą ten etap, negacji wszystkiego i obserwowania, gdzie są granice i kiedy rodzic przyleje w dupsko. Jest z tego masa radochy, iść pod prąd i patrzyć, jak ludziom wysypują się estetycznie pometkowane szufladki z pojęciami i hasełkami :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można jak ma się bezpośredni odpływ do kanalizy

 

Jeżeli barany z rady miejskiej nie uchwaliły takiego kretyńskiego przepisu który to zakazuje to też można, bo to nie jest przepis ogólnokrajowy.

Zamiast zajmować się uchwalaniem debilnych zakazów może niech się zajmą smrodami co wpuszczają do rowów melioracyjnych (które to zazwyczaj swoje ujście mają w rzekach) nieczystości z pralek/zmywarek/kibli itd. bo to jest zmora na wioskach... jak idziesz chodnikiem koło takiego rowu to nos ukręca.

Wydaje mi się, że takie praktyki są o wiele bardziej szkodliwe dla środowiska aniżeli mycie samochodu pod domem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że jest kupowana to pół biedy, dajcie bogowie szczęście, powodzenie i pieniądze wszystkim rodakom, niech sobie kupują dowolną ilość Gulfów na ropę, gaz ziemny, mocz wielbłąda czy skórki od pomarańczy. Ból pały jest taki, że wydając ostatnie zaskórniaki na igiełkę-okazję-kombika-w-tedeiku czy cokolwiek innego trzeba potem oszczędzać na naprawach, przeglądach i tak dalej. I to już nie jest śmieszne, bo o wysranych klockach hamulcowych posiadacz-dyletant może się dowiedzieć wjeżdżając komuś do kabiny, a wybite amortyzatory, których pan Czesio nawet nie widział na oczy podbijając pieczątkę za "załącznik", poinformują o niesprawności wyrzucając na wyboju auto do rowu lub na drzewo. Albo robiąc mielone kotlety z pieszych na przejściu, bo kółka, zamiast łapać asfalt i hamować, skakały jak po kolorowych dropsach na dyskotece.

Jak się przegląd robi u Pana Czesia za worek ziemniaków (w końcu łatwo i tanio przywieść z wioski majac kombi w dieslu ;) ), to potem wychodzą takie kwiatki:

Dołączona grafika

 

Bo ja wiem, najwięcej dowiedziałem się, jakeśmy z ULLISSESem toczyli batalie na spaghetti i leberwurst. Żeby tylko dosrać szanownemu interlokutorowi celnym faktem lub ciekawostką, namiętnie i hurtowo pochłaniałem wszystko o włoszczyźnie. Teraz miażdżę głupków wychwalających TDI lub Common Raila jako niemiecki wynalazek, a oni cichcem wciągają gluty upokorzenia i milkną wstydliwie.

Niestety żadnemu z nas się już nie chce :>

Dobrze, że większość tych rozmów mnie ominęła, bo nie przepadam za leberwurst ani tym bardziej włoszczyzną. Za sushi i hamburgerami też. W ogóle nie lubie samochodów, mam dobry rower ;)

 

Jestem staroświecki. Proponowałbym najpierw kino, może też jakiś przytulny lokal, rozmowę ... :>

Jakbyś się nie obrócił, [gluteus maximus] zawsze z tyłu :D . Nie musisz się tak czaić. Jakby co, to mam gdzie ;) Edytowane przez MaSell
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ale jak pozostałość tarczy trzyma się na miejscu nie mając punktu styku z "korpusem"? Magiczny klej doktora Lewina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

btw. jak z to jest z tą pianą aktywną ? nie powoduje to zmatowień lakieru, w końcu to dość agresywna chemia jest.

 

Jak jej nie zostawiasz na naprawdę długo to lakier jest ok. Natomiast ze sporą miłością zjada woski i inne kosmetyki położone na aucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lepsze sa koszta przesylki i informacja o nich na innych aukcjach tego pacjenta. powinni takich ludzi eliminowac z allego.

 

a wracajac do tematu to ciekawe jak to uzadzenie ma dzialac ^^

Edytowane przez Niemiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Główne cechy:

zmniejsza spalanie od 10%-21%

zwiększa moc Twojego silnika

wydłuża czas zycia baterii

zmniejsza emisje spalin

Nie widzę sensu, na pewno nie zwiększa mocy tak jak TO a jest niewiele tańsze. ; /

Edytowane przez MaciekCi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale większość właścicieli takich pojazdów sprawia wrażenie szpanerów i zachwaca się jakiego to wspaniałego pojazdu nie mają ;)

 

Przejedź się E-klasą, serią 5 po naszych pięknych drogach, potem dowolnym innym autem segmentu D i niżej. Jak nadal nie czujesz różnicy, to ja wysiadam.

Druga sprawa, że naturalne jest chwalenie swojego samochodu, bo kupujemy takie auto, jakie nam się podoba. Jeśli nie chwalimy swojego samochodu, to wychodzimy na totalnego motoryzacyjnego ignoranta, który kupił dany model tylko dlatego, że sąsiad sprzedawał więc miał blisko. ;)

 

Wszystko się zgadza, ale nie chodzi tu o koszty, a o sam fakt, że LPG w aucie fabrycznie do tego nieprzystosowanym wymaga od właściciela więcej uwagi.

 

Jak dla mnie to klima już sprawia więcej problemów oraz rozrząd. Poza tym moja wypowiedź była głównie ripostą na rzekome niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą butla, a nie ogólnej kwestii LPG.

 

Apropo homologacji - rozumiem, że poduszki powietrzne też co 10lat wymieniasz, bo właśnie po takim okresie kończy się gwarancja na ich poprawne działanie w razie wypadku.

 

1. Nie mam poduszek, więc niczego nie muszę wymieniać.

2. Wymianę butli wymuszają nasze przepisy, a nie ja sam - nie do mnie więc pytanie.

 

Że jest kupowana to pół biedy, dajcie bogowie szczęście, powodzenie i pieniądze wszystkim rodakom, niech sobie kupują dowolną ilość Gulfów na ropę, gaz ziemny, mocz wielbłąda czy skórki od pomarańczy. Ból pały jest taki, że wydając ostatnie zaskórniaki na igiełkę-okazję-kombika-w-tedeiku czy cokolwiek innego trzeba potem oszczędzać na naprawach, przeglądach i tak dalej. I to już nie jest śmieszne, bo o wysranych klockach hamulcowych posiadacz-dyletant może się dowiedzieć wjeżdżając komuś do kabiny, a wybite amortyzatory, których pan Czesio nawet nie widział na oczy podbijając pieczątkę za "załącznik", poinformują o niesprawności wyrzucając na wyboju auto do rowu lub na drzewo. Albo robiąc mielone kotlety z pieszych na przejściu, bo kółka, zamiast łapać asfalt i hamować, skakały jak po kolorowych dropsach na dyskotece.

No niestety, ale w tym kraju jest jakieś społeczne parcie na samochód - im masz nowszy, tym większy respekt na dzielni. Więc ludzie zamiast zrobić mały remoncik auta, które bezproblemowo służyło kilka lat, wolą kupić tą "igiełkę-okazję-kombika-w-tedeiku", bo przecież nowsze się nie psują - bo są nowsze. No i przecież ta igiełka jest w takim stanie, że przez 5 lat nic nie trzeba będzie robić. Nikt już jednak nie patrzy, że ta igła ma delikatny zawias, droższe części i więcej zabawek, które mogą się spierniczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę sensu, na pewno nie zwiększa mocy tak jak TO a jest niewiele tańsze. ; /

 

Nakładki sam bym przygarnął. Z jednego powodu - obecne, fabryczne, gumowe strasznie mi piszczą pod butami, kiedy jest deszcz, a blacha może by była cichsza. Ale nie przygarnę, bo owe fabryczne są w takim stanie, że jeszcze z 10 lat wytrzymają zanim się zetrą. Po prostu szkoda dłubania - piszczenie gumy przecierpię.

 

No niestety, ale w tym kraju jest jakieś społeczne parcie na samochód - im masz nowszy, tym większy respekt na dzielni. Więc ludzie zamiast zrobić mały remoncik auta, które bezproblemowo służyło kilka lat, wolą kupić tą "igiełkę-okazję-kombika-w-tedeiku", bo przecież nowsze się nie psują - bo są nowsze. No i przecież ta igiełka jest w takim stanie, że przez 5 lat nic nie trzeba będzie robić. Nikt już jednak nie patrzy, że ta igła ma delikatny zawias, droższe części i więcej zabawek, które mogą się spierniczyć.

 

Bo ludzie się boją napraw i ogólnie mają dziwne podejście do motoryzacji. Mógłbym napisać jak znajoma szukała swojego pierwszego auta przez dwa lata :plum: . Ale jej ciężkie przejścia w poszukiwaniu odpowiedniej ilości ramion w felgach (odrzuciła auto bo zamiast 5 miało 11) to już materiał na osobne wypracowanie. Tak samo jak moje i kumpli rady od serca kwitowane tekstem "nie, bo to, bo tamto".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze plusikują tę kompromitację, wstręciuchy. A co tam, też zaplusikuję, dobra fota :>

 

 

Z cyklu koffany pamiętniczku: przepis na bezproblemową jazdę po mieście to Citroen Jumper, o taki. Nie było odważnego, który wyskakiwałby znienacka albo z podporządkowanej przed maskę, zajeżdżać drogi też nikomu jakoś się nie spieszyło. Wprawdzie to był klekot, więc tradycyjnie zakres użytecznych obrotów żałośnie wąski, jedynka ma zastosowanie tylko do pierwszego turlnięcia, potem się kończy, no i te 300k km przebiegu odbija się na ogólnej spójności całego pojazdu (to odpada, tamto nie działa, coś tam jeszcze hałasuje), ale bardzo mi się podoba umiejscowienie gałki biegów i bardzo dobra widoczność do przodu i w lewo. W prawo już mniej, z tyłu nie widać nic, jedynie w bocznych zwierciadłach (rozmiarów małego żagla, bezanu lub topsela dajmy na to). No i wspomniany szacun na dzielni, przesiadłem się po pracy do parcha i znów było jak zwykle, nawet nieogarnięci wąsacze w Skodach wyjeżdżali beztrosko, zmuszając mnie do hamowania. Może pora rozejrzeć się za jakimś Iveco? :>

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach/respekt przed dużymi autami jest od dawna znaną prawidłowością na drogach. Przyznam, że sam nieraz korzystałem z przywileju masy/rozmiaru auta, gdy ruch jak diabli a śmigło na masce blokuje komórki uprzejmości u innych. Wybierasz klienta, który nie zabije się lekko zwalniając - najlepiej pustą taryfę. O dziwo prawie nikt nie trąbi i zwykłe sorry/dzięki przekazane awaryjnymi wystarcza. Nie radzę jednak wbijać się przed młodych, emerytów, kobiety i dużo większe pojazdy - lepiej już poczekać.

 

Jak poszukiwania Bety?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak poszukiwania Bety?

 

Nędznie, są albo 318, albo 325/328, wytypowanego 320 z silnikiem M52B20 niewiele i raczej strucle. W niedzielę, jak bogowie pozwolą, wyjazd do Gniezna, zagłębia szpachlowników i krętaczy oraz komisów. Allegro uprzejmie proponuje odwiedzenie Lublina, Białegostoku lub szeroko pojętego Śląska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie radzę jednak wbijać się przed młodych, [...] - lepiej już poczekać.

Też nie radzę. ;) Wkur... mnie palanty*, którzy nie umieją ocenić prędkości i mi się wpieprzają przed maskę tak, że muszę awaryjnie hamować, inna sprawa, że jak widzę z daleka, bądź się nie spieszę, zawsze wpuszczę. Jeśli nie wpuszczam, to naprawdę gdzieś mi się spieszy. :)

 

* Głównie przedział wiekowy 35-50 , przeważnie VW / Skoda / stary merc.

 

 

EDIT: Aha, sytuacja oczywiście dotyczy jakichś znaczących prędkości, bo gdzieś gdzie się stoi, jakieś wjazdy/wyjazdy , światła , tam wystarczy kierunkowskaz i zawsze wpuszczę. Staram się łamać stereotypy mając rejestrację zaczynającą się na W :mrgreen:

Edytowane przez MaciekCi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że jak postawią taki znak to są zwolnieni z odpowiedzialności za szkody spowodowane wjechaniem w dziurę czy może się mylę?

 

Co do artykułu to normalnie jak bym zaglądał u siebie pod maskę ;) Pierwszy przykład z brzegu termostat. Po co zrobić sam wymienny wkład jak można zrobić całe rozgałęzienie dla miliona wężyków w aluminiowej obudowie razem z termostatem w środku i wołać po 300zł :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U Was też drogowcy zamiast łatać dziury to stawiają znaki? Ostatnio patrze co tam za nowy znak postawili, a tu "Ubytki w nawierzchni 10km" :mur:

 

Yup. Na początku zimy niedaleko moich teściów rozkopali skrzyżowanie. Spadł śnieg i musieli na szybko załatać to co wykopali i teraz na drodze dzięki temu wyrósł dziurawy próg zwalniający. Ominąć się nie da, bo za szeroki. Przejechać normalnie też się nie da - można uszkodzić koła. Trzeba się wlec ... z zalecaną przed wybojem prędkością 10km/h :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, że jeszcze nikt tego nie linkował tutaj, więc zapraszam na art o naprawach samochodów: klik

 

Czyli co, ULLISSES, zostajemy przy dziesięcioletnich starociach? :lol: :D

Ten art mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że warto jednak zostać przy starszym aucie tak długo jak się da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli co, ULLISSES, zostajemy przy dziesięcioletnich starociach? :lol: :D

Ten art mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że warto jednak zostać przy starszym aucie tak długo jak się da.

 

No tak kiedyś liczyłem na skróty:

 

opcja 1) Obecne auto jest warte jakieś 4kPLN. Jak bym chciał kupić to, co mnie interesuje (E39), to trzeba wyskoczyć minimalnie z kolejnych 7k (w tym przerejestrowanie, opłata skarbowa), co daje 11k. Mam więc za 11k auto między 1996 a 2000 rokiem z kosmicznym przebiegiem, zmęczonym wnętrzem podzespołami, które w tym modelu są znacznie droższe i pewnie bardziej zawodne (postęp ssie!).

 

opcja 2) Jak dołożę 7k do obecnego, to: zrobię remont silnika, założę sekwencję, nowe progi, a z pomocą dobrego kumpla lakier na całe auto (niektóre el. do malowania, niektóre tylko polerka).

 

W pierwszym wypadku mam tykającą bombę, w drugim auto w całkiem niezłym stanie, które bez mrugnięcia okiem zabieram na trasę Zakopane-Gdańsk-Zakopane i wiem, że przejedzie. Oczywiście wszystkie obliczenia są tak "pi razy drzwi", ale decyzja naprawdę jest warta przemyślenia.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli co, ULLISSES, zostajemy przy dziesięcioletnich starociach? :lol: :D

Ten art mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że warto jednak zostać przy starszym aucie tak długo jak się da.

 

Co Ty, przecież nowe samochody się nie psują :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączona grafika

 

 

Wskoczył jak "straszna pożarna" nie mogła się przebić przez skrzyżowanie i jechał tak od Jubilatu (dla Krakusów) do Błoń, ja pojechałem niestety gdzie indziej. Ale prawdziwy hard core, bo jeszcze gadał przez telefon.

Edytowane przez Tony Soprano
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...