Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Częstochowa -> Łódź -> Toruń -> Świecie -> i na Gdańsk (ponad 100km autostrady :) )

 

Kilka razy jechałem podobną trasę Kielce -> Łódź -> reszta tak samo -> Gdynia. Najwięcej czasu traci się w Łodzi (szczególnie w ciągu dnia) lub na jej ominięciu. Warto skorzystać z A1 - zaoszczędza się sporo czasu kosztem kilkunastu zł.

Raz tylko jechałem tą trasą w nocy i jechało się po prostu świetnie. 6h i byłem na miejscu (nie jadąc bardzo szybko).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanko, szykuje mi się wyjazd do Holandii nie moim autem. Sprawa wygląda tak, że będzie ze mną jechał współwłaściciel tego auta, ale wpisany w dowód jako druga osoba, czyli bez przetłumaczenia tego punktu na inny język w dowodzie rejestracyjnym (jak ktoś ma auto na dwie osoby to będzie wiedział o co mi chodzi). Na dobrą sprawę Niemiec czy Holender nie będą musieli wiedzieć, że to chodzi o współwłaściciela. Pytanie jest takie, czy nie będzie z tym problemów jakichś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanko, szykuje mi się wyjazd do Holandii nie moim autem. Sprawa wygląda tak, że będzie ze mną jechał współwłaściciel tego auta, ale wpisany w dowód jako druga osoba, czyli bez przetłumaczenia tego punktu na inny język w dowodzie rejestracyjnym (jak ktoś ma auto na dwie osoby to będzie wiedział o co mi chodzi). Na dobrą sprawę Niemiec czy Holender nie będą musieli wiedzieć, że to chodzi o współwłaściciela. Pytanie jest takie, czy nie będzie z tym problemów jakichś?

Nie Edytowane przez bamboocha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale chodzi oto, że on jest wpisany jako adnotacje urzędowe, a to nie jest przetłumaczone, tak jak inne pozycje w dowodzie.

 

Poczytałem trochę na necie i chyba nie ma problemu jazda nawet nie swoim autem bez właściciela czy współwłaściciela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już wiem, można spokojnie jechać :)

 

To teraz zapytam o wariant trasy:

1. Klik Przejście w Olszynie. Do można tam śmiało jechać, gorzej z powrotem przez "betony"

 

2. Klik Przez Zgorzelec.

 

Miałem okazję jechać część trasy z punktu jeden i było ok, nie jechałem przez trasę w punkcie dwa. Słyszałem, że tam są jakieś góry (?).

 

Powrót raczej będzie przez Zgorzelec, żeby ominąć betony.

 

Która opcja lepsza?

 

 

I jeszcze jedno, wiecie może jak to jest z dowodem osobistym? Kończy mi się 5 lipca, a planowany powrót jest 3 lipca. Czy istnieje jeszcze coś takiego jak kiedyś, że dokument musiał być ważny np przez 3 miesiące?

 

Uprzedzam odpowiedzi, że teraz nie ma kontroli na granicach, wiem bo byłem nie raz, chodzi mi o ewentualną kontrolę drogówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki wszystkim za info, w piatek zobaczymy jak bedzie.

 

Ale kurde mam gacie pelne przed pierwszym tak dalekim wyjazdem z mala. Niby auto sprawdzone, wszystko chodzi itd, ale caly czas z tylu glowy kolacze sie a co jak cos sie zepsuje. Chyba ze to juz goraczka przedwyjazdowa.

Edytowane przez ^BerZerK^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się zgrywać ale może to pomoże Ci się otrząsnąć.

W wieku 18lat (pół roku po zrobieniu prawka) jechałem nad morze i z powrotem (zbaczając jeszcze do rodziny przy zachodniej granicy).

Łącznie jakieś 1400km i jedno co pamiętam to, że nie mogłem się doczekać tej podróży.

Zlej na wszystko, samochód jeździ na co dzień to musiałbyś mieć niesamowitego pecha aby te kilkaset km mu miało zaszkodzić :)

Wiadomo, przegląd płynów, stan ogumienia i heja w drogę.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale kurde mam gacie pelne przed pierwszym tak dalekim wyjazdem z mala. Niby auto sprawdzone, wszystko chodzi itd, ale caly czas z tylu glowy kolacze sie a co jak cos sie zepsuje. Chyba ze to juz goraczka przedwyjazdowa.

 

Uspokój mosznę. Parę lat temu wystąpiła nagła życiowa okoliczność, z powodu której zrobiłem nieprzygotowanym jaszczombem trasę Piła-Wrocław-Piotrków Trybunalski-Piła w dwa dni, w lipcu bez klimy. Nie sprawdziłem absolutnie niczego, żadnych płynów, terminu przeglądu czy coś, nawet wody do picia sobie nie wziąłem z pośpiechu i improwizowałem gdzieś na tankszteli. Nie popsuło się absolutnie nic, nie dostałem mandatu ani też nie przyładowałem w inny obiekt.

Dołączona grafika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się zgrywać ale może to pomoże Ci się otrząsnąć.

W wieku 18lat (pół roku po zrobieniu prawka) jechałem nad morze i z powrotem (zbaczając jeszcze do rodziny przy zachodniej granicy).

Łącznie jakieś 1400km i jedno co pamiętam to, że nie mogłem się doczekać tej podróży.

Zlej na wszystko, samochód jeździ na co dzień to musiałbyś mieć niesamowitego pecha aby te kilkaset km mu miało zaszkodzić :)

Wiadomo, przegląd płynów, stan ogumienia i heja w drogę.

 

 

Ja z kumplem rok temu przejechałem bałkany (w tym trasę Transforgarską w Rumunii) w Micrze 1.0 z 95 roku, w której jedyne co było robione przed wyjazdem to wymiana 15-letnich opon. ;-) Było super, z wyjątkiem kiedy było ostro pod górkę gdzie silnik nie dawał rady i z ostrej górki gdzie trzeba było robić pitstop co jakiś czas, żeby się hamulce nie zapaliły. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś tam z trasy 20 w Niemczech.

 

Dołączona grafika

 

Przejdżaliśmy jakieś 30-40s po dzwonie. Gościu ostro cisnął. Prawdopodobnie jakaś cieżarówka wyprzedzała drugą i dzwon gotowy.....

 

Nikomu nic się na szczeście nie stało.

 

Kto zgadnie co to za fura??:>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

^BerZerK^ w moim przekonaniu najgorsze co może Cię spotkać, to przecenienie Twoich predyspozycji do jazdy nocą.

W zeszłym roku jechaliśmy z dziećmi (3 i 4 latka) nad morze. Trasa ok. 650km w jedną stronę. Autko - Clio 1.2 z 1996 roku bez żadnych udogodnień. Kieruje u nas tylko małżonka. Ze względu na dzieci wybraliśmy jazdę nocną. Po ok 150km zmęczenie dało znać o sobie. Potem było już tylko gorzej. Dłużej trwały odpoczynki niż jazda. Świt nie przyniósł poprawy sytuacji. Zmęczenie nie odeszło wraz ze wschodem słońca. Podróż trwała wieczność. Powiedziałem żonie, że nie chcę ab przechodziła takie katorgi i następne wakacje trzeba zaplanować bliżej. Ona nie wyobraża sobie wakacji bez może więc za ok 10 dni wybieramy się znów nad może :)

Autko spisało się dobrze poza jednym ale... Wracając tankujemy paliwko pod korek na stacji kilkadziesiąt km od miejsca wypoczynku. Ruszamy, jedziemy jakieś 3km. Silnik gaśnie. Pierwsza myśl, będziemy tu czekać tydzień ż ktoś nas stąd zabierze... Do domu ponad 500km. Wychodzę z autka, zachodzę z drugiej strony, otwieram maskę, wszystko ładnie pięknie. Nic urwanego nie widać czyli z diagnozy nici. Wychodzi żona z autka, krzyczy paliwo się leje... Szybka ewakuacja dzieciarni z autka. Gaśnica. Myśl, cale 40l zaraz popłynie a ja będą się temu przyglądał. A tu kap, kap parę kropli i koniec. Uratowało nas to, że auto dotoczyło się do jakiegoś asfaltowego zjazdu i dało się dostrzec te parę kropli. Na trawie pewnie nie byłoby tego widać nawet. Okazało się, spadł wąż z filtra paliwa. Podejrzewam, że ktoś chciał nam zajumać paliwo mimo, że parkowaliśmy na posesji. Był na tle miły, że nie przedziurawił baku (dawniej, pod blokiem ktoś był mniej miły i przebił bak siekierą, czy przecinakiem, dużym śrubokrętem). Podniosłem autko, polukałem, nałożyłem przewód na filtr i auto jeździ do dziś.

Tego roku wybieramy się już innym autem, mam nadzieję, że będzie nie mniej dzielne niż Clio.

 

Pocieszające jest to, że mimo że auta się psują to stosunkowo rzadko pozostają unieruchomione. Clio przez 6 lat tylko dwa razy nie wróciło o własnych silach do domu. Za każdym razem w parę dni po wymianie oleju odkręcił się filtr oleju. Gdy do wymiany filtra mechanik podszedł z sercem, może siła rąk auto nie miało takich problemów.

 

Jeśli ^BerZerK^ jedziesz być może z rezerwowym kierowcą to problemy jazdy nocnej dotyczą w takim stopniu.

 

Pozdrawiam i życzę spokojnej i bezpiecznej podróży. No i pogody bo pewnie na wypoczynek się wybieracie.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jakiś kretyn w tirze zapier****ł na obwodnicy z ładunkiem z tartaku. I traf chciał że zaczęło się z niego sypać efekt niżej. Takich to tylko do pieca :angry:

Dobrze tyle że nie trafiło w szybę.

post-143571-0-78347600-1308913718_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

parcia na jazde bez wzgledu na wszystko nie mam i nigdy nie mialem.

jak czuje ze koniec to zjezdzam na parking na 30-45min i spie.

zona prowadzi wiec w razie czego zmiana jest.

 

nie chodzi mi o to zeby probowac dojechac, tylko faktycznie dojechac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że od ładnych kilku lat nie leciałem nad morze, a nawet więcej niż 50km na północ od Warszawy. I może dlatego wypad do Krynicy Morskiej i jazda osławioną "siódemką" tak mnie zaskoczyła. Ta droga to jakiś jeden wielki koszmar. W szoku w ogóle, że tego typu "coś" łączy stolice z wybrzeżem. Może nie byłem w temacie, ale wydawało mi się, że do Trójmiasta z Wawy jest dwupasmówka i tylko co jakiś czas są zwężenia do jednego pasa. A jest dokładnie na odwrót: non stop jeden pas i czasem jakiś ułamek autostrady. Masakra. Chociaż nie powiem ma to swoje plusy: w jedną stronę spaliłem ciut więcej niż 1/4 baku :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm wykupowal ktos Assistance Auto 24h w mbanku ? Ma to jakis sens ?

 

 

1) Wariant STANDARD - obowiàzuje na terytorium RP

SYTUACJA

W JAKIEJ PRZYSŁUGUJE

ÂWIADCZENIE

• Awaria

• Przebita opona

• Kradziez pojazdu

• Rozładowany akumulator

• Wypadek drogowy

 

5 zeta za miesiac do 2 uzyc w ciagu roku kazde po 500 zeta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nie wiem ile się powstrzymywałem z tym postem, tym bardziej że chyba nawet był tu temat o tym...

 

Nienawidzę wszystkich idiotów z ledami na zderzakach! Jeżeli uważają że są fajni to mają naprawdę źle w [gluteus maximus]ch i życzę im jak najgorzej, tym bardziej że jeżdżą z wyłączonymi światłami, w ogóle.

 

Jeżeli jest tu taki osobnik to niech wie że powinien zginąć.

 

Tyle ode mnie. Jak na razie wylewam żale na forum, choć dziś już szala goryczy się przelała i gościa opierdzieliłem na przejściu dla pieszych.

Tym bardziej zadziwiające że jeżdżą z tym od Dełu po Ałdi, ale najwidoczniej to kolejny stan umysłu po Gulfach. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorsi są Ci którzy przed skrętem w lewo stoją grzecznie w kolejce, ale jak przyjdzie skręcać to odbijają w prawo i dopiero potem w lewo. Wszystko fajnie tylko czemu do połowy pasa do jazdy na wprost i tak że ledwo człek zdoła wyhamować ?!?!

Edytowane przez Mac'
  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...