Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Nikt nie wpadł na to przy konkursie, który ogłosiłem jakiś czas temu - szukanie dobrego egzemplarza samochodu używanego to droga krzyżowa połączona z brutalnym zbiorowym gwałtem na własnej psychice. Pani Rzeczywistość była jednak na tyle łaskawa, że nie musiałem tego znowu przechodzić.

Jestem beznadziejny w robieniu konkursów.

Problem często leży w tym, że kupujący mając mniej kasy niż powinni (ja z założenia odrzucam tanie oferty bo w okazje nie wieże) chcieliby auto, jak najnowsze, bez przebiegu, w stanie salonowym.

Ja kupując Civicke, wykonałem kilkanaście telefonów. Na scenie zostały teoretycznie dwie (Warszawa lub Bytom) 

Kupiłem tą z Bytomia (bo bliżej), ale znajomy z W-wy zrobił dla mnie rekonesans tego drugiego egzemplarza i także stwierdził że  "dobry egzemplarz do dokładniejszego sprawdzenia w serwisie" i pewnie też bym ją kupił. 

Przy tylu klubach zrzeszających miłośników danych marek w całej Polsce, nie widzę kompletnie żadnego problemu by kupić dobre auto, nie jeżdżąc na drugi koniec Polski w ciemno i narzekając że wszędzie oferują strucle spawane z 10ciu... 

Szczęście? Nie sądzę, po prostu głowa na karku i odpowiednia ilość gotówki. Swoje poprzednie dwa auta też kupiłem na zasadzie przyjazd do wytypowanego i po oględzinach zakup.

 

ps. tak wiem wiem, dobre auta sprzedają się w rodzinie i ich nie ma na rynku, lub schodzą w 5 sekund po pojawieniu się ogłoszenia. :> a ja kupowałem pierwsze lepsze strucle

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja 318i 2.0 poszła latem za nieco poniżej 20k, rocznik 2004, stan kocykowy. Nie wiem co można dostać za połowę tej kwoty, ale musi to być ciekawe doświadczenie jak już się takie coś kupi, a potem wytrzeźwieje i przyjrzy z bliska przy świetle dziennym.

No jak co, 2w1 okazja. Nie zdzwie sie jak pod ktoryms dywanikiem bedzie ladny spawik albo nawet inny kolor :biggrin:

 

Znaczna czesc osob kupuje auto bez jakiegos wiekszego przemyslenia. Ludzie ogladaja auta z najnizszego przedzialu a po duzej llosci aut juz na zdjeciach widac ze jezdzil jakis niedbaly osobnik albo mlody "strit rejser'. Mam znajomego ktory 3 auta kupowal w PL z mechanikiem i w zasadzie tylko jedno byloby godne uwagi. Zadnego sprawdzenia nawet na glupiej stacji a potem jest placz i narzekanie ze auto dobre kupic itp itd. To samo z przebiegiem, ale to juz wszystko powiedziane bylo w tym temacie nie jeden raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak co, 2w1 okazja. Nie zdzwie sie jak pod ktoryms dywanikiem bedzie ladny spawik albo nawet inny kolor :biggrin:

 

Znaczna czesc osob kupuje auto bez jakiegos wiekszego przemyslenia. Ludzie ogladaja auta z najnizszego przedzialu a po duzej llosci aut juz na zdjeciach widac ze jezdzil jakis niedbaly osobnik albo mlody "strit rejser'. Mam znajomego ktory 3 auta kupowal w PL z mechanikiem i w zasadzie tylko jedno byloby godne uwagi. Zadnego sprawdzenia nawet na glupiej stacji a potem jest placz i narzekanie ze auto dobre kupic itp itd. To samo z przebiegiem, ale to juz wszystko powiedziane bylo w tym temacie nie jeden raz.

Dokładnie.

Ostatnio widziałem w TVN reportaż, o kolesiu co za 60k kupił używane Volvo w KOMISIE,  po przejażdżce dookoła komisu i uwierzeniu na słowo właścicielowi. 

Jak się później okazało auto nie było bezwypadkowe...dla mnie wstyd byłoby z tym do TV iść.

Głupota i naiwność ludzka nie zna granic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie.

Ostatnio widziałem w TVN reportaż, o kolesiu co za 60k kupił używane Volvo w KOMISIE,  po przejażdżce dookoła komisu i uwierzeniu na słowo właścicielowi. 

Jak się później okazało auto nie było bezwypadkowe...dla mnie wstyd byłoby z tym do TV iść.

Głupota i naiwność ludzka nie zna granic.

No i wlasnie o tym mowie. Ostatnia rzecz jakiej bym zaufal to handlarz od ktorego chce kupic auto. A przyjdzie taki kowalski, handalrzyk mu powie ze panie super igla nie bite od dziadka z garazu jak nowka i kowalski lyknie haczyk, handlarzyk auto sprzeda i liczy $ a cala reszta go nie obchodzi. Kupowalismy w domu 2 auta i obydwa byly z komisu, ale kazde bylo na gruntownym sprawdzeniu w ASO i auta sa proste, zadbane z czego jedno od jedynego wlasciciela w Wloch, w dieslu z oryginalnym przebiegiem 160tys. Jezdzi u nas juz 4 rok bez zadnej awarii i pojezdzi jeszcze dlugo. Tanio nie bylo, ale cos za cos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy zaczęło wychodzić że auto koleżanki jest problemowe, pewnie bite itd. zaczęli się rozglądać za nowym, ale w między czasie (ze strachu o małą) auto przejął ojczym. Pojechał gdzieś sobie do urzędu i jak traf chciał że facet jakiś zaczął się z niedowierzaniem autu przyglądać. 5 lat wcześniej, za jego kadencji, auto zostało jak się okazało zmiażdżone z przodu i z tyłu. Szkoda całkowita itd...

Udało się oddać do komisu, ale pipy są bo nie zrobili z tym nic więcej z tego co wiem.. ;/ Auto pewnie znalazło kolejnego frajera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co z tymi karami za przebiegi? Bo cos kiedys o tym gadali i nie wiem czy cos w tym kierunku zrobili czy nic

A co ma być? 

Głupota i naiwność ludzka nie zna granic.

Właśnie. Samochodu serwisowanego w ASO, trzymanego na kocyku i polerowanego kozim worem nie sprzedasz w Bolandzie, jeśli ma więcej niż 200k przebiegu na zegarach. Nie mówię o trupach za tysiąc pincet, bo tam ważne jest, żeby jechało w miarę prosto i nie wymagało za dużych kombinacji na przeglądzie.

Ludzie chcą być, a więc będą oszukiwani. Chcącemu nie dzieje się krzywda, te wszystkie płacze i pomstowania nad złymi handlarzami, co oszukistujo i okłamywujo bo żenio złom, są co najmniej zabawne. Jest popyt, więc ktoś zapewnia podaż. Są chętni na okazję po dziadku w kombiku tedeiku za 10k, z przebiegiem 168k i z rocznika dwa dziewięć, zatem ktoś taką okazję podsunie im pod nos, doprawiwszy plakiem, polerką i bajerą. Nigdy nie było mi szkoda głupich ludzi, bo nad moją głupotą nikt się nie będzie litował.

Nawet jeśli czasem pojawi się w tej powodzi dobrowolnych frajerów jakiś rozsądny, który bimbając na 345k na blacie kupi dziesięcioletniego klekota, to zaraz zostanie wyśmiany i zbesztany, że nie umie poszukać okazji i dobrze kupować. Do kogo więc pretensje?

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pretensji do ludzi który dają się ruchać :)
Odniosłem się do stwierdzenia że ciężko kupić używane dobre auto.
Imho jak ktoś ma łeb na karku i odpowiednią ilość gotówki to problem duży nie jest.

A Ciebie uważam za człeka mądrego, który skoro szarpnął się na nówkę, dysponowałby odpowiednią ilością gotówki,  dlatego nie zgadzam się ze stwierdzeniem:

 szukanie dobrego egzemplarza samochodu używanego to droga krzyżowa połączona z brutalnym zbiorowym gwałtem na własnej psychice. 

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie mówię, że to E46 za 9 tys. to igła. Właściciel chciał 12 na początku. Do zrobienia na pewno jest komplet amortyzatorów z tyłu, tarcze i klocki i parę mniejszych pierdółek. Co nie zmienia faktu, że kumpel jak włoży w niego 5 tys. zł to będzie miał dopieszczone auto bo spod spodu i blacharsko wygląda bardzo dobrze, raczej bez jakichś większych przygód typu przystanek, nawet szyby wszystkie oryginalne z tego samego rocznika. Te za 14 tys. zł i tak były do zrobienia jedyna różnica taka, że właściciel wołał więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie mówię, że to E46 za 9 tys. to igła. Właściciel chciał 12 na początku. Do zrobienia na pewno jest komplet amortyzatorów z tyłu, tarcze i klocki i parę mniejszych pierdółek. Co nie zmienia faktu, że kumpel jak włoży w niego 5 tys.

IMHO w praktyce wygląda to tak:

- jak ktoś ma jednocześnie wywalone takie rzeczy, jak amory, tarcze i klocki - czyli umówmy się główne podzespoły eksploatacyjne odpowiedzialne za bezpieczeństwo - to znaczy, że od dawna kładł lachę i myślał o sprzedaży, albo jest abnegatem i takich rzeczy jest więcej; mniej więcej po 3 miesiącach wiedział o prawie wszystkich.

- jak zaczynasz robić takie <span style='color: red;'>[ciach&#33;]</span>ły, to wychodzi, że amory to nie tylko amory, tylko też poduszki, a jak wyciągniesz jedno i drugie, to się okaże, że warto też zakonserwować kielichy od wewnątrz. Przy hamulcach wyjdzie, że tarcze kotwiczne żre rdza i trzeba je wymienić, bo za chwilę ręczny się posypie. Do tego zaciski warto zregenerować jak to wszysko już rozebrane.

 

I tak okazuje się, że prace do wykonania są niedoszacowane, a auto zamiast jeździć, to stoi i tracisz jeszcze czas na jeżdżeniu do mechaników i autobusem do pracy.

 

A auto od pedanta i naprawdę zadbane widać na pierwszy rzut oka i w przypadku starszych BMW naprawdę nie warto iść w taniznę, chyba, że masz gdzie grzebać, masz umiejętności i masz gdzieś dobre ceny na części. Jak kupowałem 323ti, to z moich początkowych, szacunkowych 3K do zrobienia finalnie zrobiło się 7K a i tak na końcu miałem jeszcze kilka kwestii, które czekały na sam koniec, jak już nie będzie nic innego typu wymiana mat grzejnych na siedziskach i wariujące ABS i ASC. I kupując je wiedziałem, że będę zgrzytał zębami, ale cóż, chciałem 323ti, a przebierać się w nich nie da.

 

Gdyby pewien dość znany racer sprzedawał swoje 323ti swapowane na 328 wtedy, jak ja chciałem je kupić, to nie miałby wówczas problemów ze znalezieniem kupca za 17.5K - wziąłbym bez zastanawiania, bo auto wyglądało wówczas tak:

http://www.bmw-sport.pl/viewtopic.php?f=86&t=21260&start=1800

i było w nie wsadzone naprawdę kupę pracy i pieniędzy, a ja zawsze chiałem mieć właśnie takie coś. Ale może i dobrze, że nie sprzedał, bo skończył jako M3 S50B32 ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym, że ceny E46 330i dla przykładu zaczynają się od 12 tys. a kończą na 35 tys. zł. Sam sobie odpowiedz ile można w E46 zrobić za 24 tys. zł i czy warto celować w igły gdzie ktoś "na słowo" wymieniał wszystko na "najdroższe oryginalne części" czy wolisz zrobić to wszystko sobie samemu i mieć pewność a i tak zostanie w kieszeni kasy na jakieś inne auto ;)

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że są rzeczy, których zrobić się nie da i za 24 - jak wspawana ćwiartka, spawana czy prostowana podłużnia etc. Nie wmówisz mi, że za 12K kupisz E46, które nie miało poważnej stłuczki. Poważnej, czyli naruszającej geometrie pojazdu czy przynajmniej ważne elementy nośne. To jest po prostu niemożliwe i wystarczy przejrzeć ceny na ebay.de lub autoscout.de. 12letnie BMW w reichu nie kosztuje tyle, co 12letni passat B5. Po prostu. Ceny BMW w Polsce są zaniżone przez megatony złomu zwiezione na lorach i spawane w stodołach pod Starogardem Gdańskim.

 

Okolice 25K w górę to jest normalna cena za 330CI nie wolne od wad. 330CI za 12K to szrot i włożenie w niego 24K tego nie zmieni.

 

A później Jonas ma problem ze sprzedaniem normalnego samochodu za normalną cenę, bo każdy mu płacze, że przynajmniej X tysięcy za drogo.

 

Jonas, ile najbardziej wąsaty janusz chciał, żebyś mu ze świnki spuścił?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nawet nie koniecznie trzeba szukać auta od pedanta ale od normalnego właściciela który wymieniał to co trzeba na czas i nie wkładał najtańszego szitu. Odpada wtedy wkladanie tony części za gruba kasę a zawsze jest tak ze przy wymianie jednej trzeba wymienić kolejna. Auto bardziej zadbane od razu widać, najlepsza rzeczą do powierzchownych i wstępnych oględzin jest rzut oka na tarcze, zacisk itp. Juz się wyleczylem z takich aut. Oglądałem e46 323coupe za 12k. Wszystko pięknie, tu przycierka tam przycierka, klima nie działa, check świeci. Na start z 4-5k bo jeszcze opłaty. A ile czasu zmarnowane na szukanie problemu i nie wiadomo jak kosztownego. Rzezila sprężarka po włączeniu, wiec możliwe może być czyszczenie układu. Kolejny 1000 z hakiem itd itd... Bmki to wymagające auta i chociaż każde możliwe naprawy robie sam w garażu to takiej bawary bym nie kupił bo to jak strzał w kolano.

Edytowane przez _Paulo_

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A później Jonas ma problem ze sprzedaniem normalnego samochodu za normalną cenę, bo każdy mu płacze, że przynajmniej X tysięcy za drogo.

 

Jonas, ile najbardziej wąsaty janusz chciał, żebyś mu ze świnki spuścił?

Ano coś tam smęcili, ale w sumie zainteresowanie było słabe i wielkich cenowych żądań nie pamiętam. Jeden czub zadzwonił, że w ten przebieg to on nie wierzy, więc doradziłem mu księdza jak ma problem z wiarą. Innemu kolor nie pasował, nic nie mogłem na to poradzić, podobnie jak temu który szukał dziesięcioletniego diesla z przebiegiem poniżej 150k i źle przeczytał ogłoszenie - pewnie znajdzie takiego za 9k, hłe hłe hłe. Ten, który w końcu kupił, obskakiwał miernikiem lakieru wokoło, coś tam znalazł (prawy tył przytarty przez Helmuta), ucieszył się z jakiegoś powodu, stargował pincet i pojechał. Nie interesowało go w ogóle czy coś jest do zrobienia, jaki tu olej wlewać, kiedy ostatnio zmieniałem filtry, nic. Lakier, przebieg i rocznik. No i ten kaseciak, wie pan, chujnia trochę, c'nie? Nie wiem, nie używam radia w samochodzie.

 

Bmki to wymagające auta

To fakt, ale to dlatego, że E46 ma płeć żeńską - a to mnie boli, a tamto mi posmaruj, a tu brzydkie się zrobiło, a tam znów coś skrzypi, wiecznie marudzi. Miałem kolejno chłopczyka (jaszczomba), dziewczynkę (E46), znów chłopczyka (krótką GV), a teraz mam dorosłego samca.

Po czym poznać samochód płci męskiej? To proste - nic mu nie przeszkadza, robi to czego się od niego oczekuje, nie marudzi, wystarczy go nakarmić na czas i czasem umyć, od święta kupić jakiś fant, ale tak to zawsze jest gotowy do działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja bmka za 12k przebieg 280tys. km (pb), ale na dzień dobry wymiana termostatu, zbiornika wyrównawczego, panewek, czujnika absów, przepustnicy, wyczyszczenie chłodnicy (bamber chyba na żniwach jej używał). Tyle dobrze, że wachacze, amortyzatory i klocki dopiero po ponad roku zaczęły o sobie przypominać.

A czy kupi się za 12tys. czy za 24tys. to i tak kilka setek będzie trzeba władować w środek. Znajoma ma 10tys. na kupno samochodziku, ale ma być czarny metalik, kształcie sportowym, klima, benzyna, rocznik 2005+ (coś jak Peżot x06) i do tego ma jeszcze starczyć na instalację lpg :o i jak takiej wytłumaczyć, że za 8tys. (po odjęciu lpg) to znajdzie szrota, który będzie podziwiać w garażu...

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno pisałem o nie gasnącej kontrolce w kształcie silnika w Opel Corsa D. Problem rozwiązany: po odłączeniu akku i odczekaniu przed podłączeniem tyle co przy resetowaniu BIOS przez wyciągnięcie baterii, lampka prawidłowo gaśnie po odpaleniu auta :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedawno pisałem o nie gasnącej kontrolce w kształcie silnika w Opel Corsa D. Problem rozwiązany: po odłączeniu akku i odczekaniu przed podłączeniem tyle co przy resetowaniu BIOS przez wyciągnięcie baterii, lampka prawidłowo gaśnie po odpaleniu auta :)

 

Jak już chyba pisałem, nowsze auta mają system autoadaptacji, po odpięciu aku skasowałeś zebrane wyniki ze wszystkich czujników i auto przez jakiś czas będzie jeździć na założonych wartościach średnich, dopiero jak zbierze odczyty ze wszystkich czujników w różnych warunkach - przełączy się na wartości zaadaptowane. Wówczas albo okaże się, że błąd był jednorazowy i wynikał np. z kiepskiego paliwa i przytkania się jednego wtrysku na chwilę, albo wróci, bo jakiś czujnik jest walnięty i daje odczyty, z którymi komp sobie nie radzi. Dokładnie tak miałem, jak miałem walnięty czujnik prędkości w dyfrze - po odpięciu kompa błąd się kasował, po przejechaniu ~200km pierwsze wyjście powyżej coś 5.3K rpm i prędkości >140KM wywalało ponownie błąd i dostawałem ogranicznik obrotów na 5K do następnego dopięcia aku. A po skasowaniu autoadaptacji do momentu jej zakończenia spalanie +40%

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już wiem czemu Januszom z Małopolskiego palą tedeiki 4.5L na sto. Dziś robiłem 200 km trasą krajówkami głównie. #NieZnamTrasyToNieZapierdylam #EcoDriving. Jadąc wioskami 50 km/h i nie więcej jak 100 km/h poza. Corsa spaliła jedynie 5.4L na sto! Będzie argument do dyskusji przy świątecznym stole z wąsatymi wujkami fanami diesla!

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...