Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

Pojedź na wakacje do Rzymu albo Neapolu i przestaniesz narzekać na polskich kierowców.

Do tego dorzucam jeszcze Bukareszt i nasze podwórko okazuje się wielce kulturalnym i uprzejmym 

 

A ja jeszcze na letnich kapciach...

 

Miałem zmieniać, ale L4 wpadło i [gluteus maximus], po jutrze zmienię, bo czas najwyższy. Chociaż już ze dwa albo trzy lata zastanawiam się, czy to ma sens, ale dla spokoju ducha to zrobię. 

Edytowane przez piotreek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie mieszka w Murmańsku czy innym Ekaterinburgu i rzadko wyjeżdża poza miasto, to zimówki aż takie must be nie są.

 

Założyłem z ciekawości do jednego auta Nokiana A4 a do drugiego D4 i zobaczę jaka różnica między nimi. Na razie więcej kilometrów zrobiłem na A4 i bardzo cicha ta opona.

Edytowane przez amanda99

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja muszę zobaczyć jak w VW Polo będzie działał ABS na zimowych oponach. Bo obecnie ABS pozwala na 1/3 sekundy zablokować koła. Czegoś takiego nawet w autach z lat 90tych nie widziałem. Przewaga dzięki technice czy jak to było. Auto z tego roku.

Edytowane przez Kilokush

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprzedaż samochodu - robisz to źle. Wczoraj o 20:07 wystawiłem samochód na otomoto, o 20:17 zadzwonił pierwszy chętny, dzisiaj o 8:30 przyjechał obejrzeć i o 9:00 miałem kasę w ręce. Handlarz o imieniu Mirek ;)

Oferujesz usługi pośrednictwa w tym zakresie? Płacę chałwą i czerstwymi historyjkami z życia wieśniaka.
  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogloszenie wpisujesz pierwszy właściciel, kupiony w PL, serwisowany w ASO, przebieg około 100ķ i tak sprzedajesz auto w kilka godzin.

 

Należy się 50zł :D

No, prawie trafiłeś. 211k, sprowadzony, trzeci właściciel i nawet nie zaznaczyłem że bezwypadkowy, bo nie lubię robić ludzi w chuja. Ale niska cena robi swoje. Przyjechał handlarz, pomierzył lakier(oryginalny tylko na dachu i tylnej klapie :lol: ), zobaczył że dieselek nie kopci z wydechu, stargował 600 zł z ceny i pojechał w długą. Zrobi blacharkę, skręci przebieg i pewnie wystawi za 2 tygodnie w cenie o parę k wyższej.

 

Nawet się cieszę, że poszło do handlarza. Przynajmniej nie muszę się użerać z ludźmi szukającymi perełki za 5k zł. 7 lat temu kupiony za 22k a teraz poszedł za 4400 zł. Chciałbym tak mało stracić na nowym samochodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na nowym samochodzie zyskujesz kilka lat świętego spokoju z awariami (chyba, że kupisz niemiecki bubel premium klasy prestiż, ale nikt normalny tak nie robi), brak szpachli na słupkach, wszystkie szyby z jednego rocznika, silnik, którego nikt wcześniej nie pałował na zimnym, tapicerkę, z której nikt nie musiał spierać resztek po trupie. Dodatkowo przy kupnie nie słuchasz bredni wąsatego Mirka-laweciarza o dziadku-lekarzu. Przy kontroli nie masz szans na konfiskatę, bo był kradziony i się jorgnęli. Nie trzeba się zastanawiać, ile naprawdę jest Świętego Przebiegu. Jak dla mnie dobry interes, nie wiem gdzie tu strata. Na coś te szekle trzeba wydawać, czemu nie na komfort psychiczny?

  • Upvote 6

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to dla odmiany, z życia starych samochodów. Niedawno zepsuł się akumulator, Jenox się nazywał. To utwierdzi jonasa, co do opinii o tej marce. W lutym miałby 6 lat służby. Pewnie będzie już wtedy przetopiony.

Aku się zepsuł, tzn uległ awarii. Nie zużył.

 

Teraz w służbie 4max, zobaczymy jak sobie da radę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tam, Centrę kupiłem, gdy miałem akumulator w samochodzie osobowym 4x Ah, teraz przy 7x Ah to już spore pieniądze, a dizel ma być tani, prawda? 

Jenox źle nie wypadł wytrzymując blisko 6 lat. 

 

Stare ałto w ciągu miesiąca dwukrotnie zajrzało do portfela i na akumulator już za dużo nie zostało. Ma za to 100% nowych przewodów hamulcowych sztywnych i elastycznych :) w zestawieniu z hamulcami to na aku można przyżydzić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na nowym samochodzie zyskujesz kilka lat świętego spokoju z awariami (chyba, że kupisz niemiecki bubel premium klasy prestiż, ale nikt normalny tak nie robi), brak szpachli na słupkach, wszystkie szyby z jednego rocznika, silnik, którego nikt wcześniej nie pałował na zimnym, tapicerkę, z której nikt nie musiał spierać resztek po trupie. Dodatkowo przy kupnie nie słuchasz bredni wąsatego Mirka-laweciarza o dziadku-lekarzu. Przy kontroli nie masz szans na konfiskatę, bo był kradziony i się jorgnęli. Nie trzeba się zastanawiać, ile naprawdę jest Świętego Przebiegu. Jak dla mnie dobry interes, nie wiem gdzie tu strata. Na coś te szekle trzeba wydawać, czemu nie na komfort psychiczny?

Też doszedłem do takich wniosków kupując rok temu nowa HR-V, święty spokój i brak stresu, to cenniejsze niż utrata wartości.Ale amatorzy premium tego nie ogarniajom, prestiż na wsi ważniejszy...

Edytowane przez B@nita

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowy też może być ciekawy.

Mam Octavię 2 i się po latach okazało że klapa spawana a mam z salonu.

Dwa firmowy Transit po najeździe na mały kamyczek bokiem szpachla na pół auta była fabrycznie, a też od nowego na firmie. Jakaś pomsta w tych polskich cebulowych salonach.

Najgorsze że nic nikomu nie zrobisz.

 

Teraz nawet po salonach chodzę z miernikiem lakieru i innym też tak radzę.

Edytowane przez AudiAWX

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem za salonowcami.

Jednak faktycznie i z nimi trzeba uważać. Chodząc na jazdy próbne po salonach Suzuki też trafiłem raz na demo-powypadkowca. Oczywiście wyszło to niechcący, bo nagle zapaliły się wszystkie kontrolki na pulpicie podczas jazdy, kiedy testowaliśmy różne systemy włączając różne przyciski. Sprzedawca przyznał się, że miał nim niemały wypadek i cały przód był uszkodzony (nie z jego winy). Samochód naprawili, ale czasem jakieś sensory wariują i włącza się choinka. 

 

Co do akumulatorów zauważyłem, że najdłużej chodzą te salonowe właśnie, ale pewnie wynika to z tego, że nowy samochód jest "czysty elektrycznie" - niezaśniedziałe przewody, nie ma dużych strat na stykach, kablach, itp. Zazwyczaj w rodzinie po 6 latach autka idą na sprzedaż, ale jak jest jakiś kontakt z kupującym, to minimum  8 lat te aku od nowości wytrzymują.

 

Teraz chyba te z systemami start/stop tyle nie pociągną.

 

edit:

 bmw to hitlerowska firma z wojennymi tradycjami - dobrze przetestowała swoje produkty w boju, więc dają rade

Edytowane przez MiG29

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie w każdym da się wyłączyć.

 

Na szczęście mam na to guziczek. Zaraz po odpaleniu i zapięciu pasów to kolejna czynność automatycznie do wykonania przed ruszeniem. Boli mnie tylko to, że permanentnie tego nie mogę wyłączyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...