HeatheN Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Ano właśnie, badania dowodzą (kij wie na czym badali, ale wiadomo że to uśrednienie), że po 30sek. stania w korku tracimy więcej paliwa niż na ponowny rozruch silnika. Znakiem tego że dojeżdżając do świateł to najlepiej w ogóle zgasić engine (o ile hamulce nam działają okey bez wspomagania) i się dotoczyć ;] Zostaje tylko jeden problem...współczuję jechać wtedy przed HeatheN, bo wyjdzie z klamką i pacnie w łeb :D Kiedys bawiłem się w eco driving, co by zobaczyć co mi to da. Faktycznie 1l... Czasowo 2-3 minuty później Mam konkretną trasę codziennie o tej samej porze, dane po 5dniach (i dobry komputer pokładowy:P) Gra warta świeczki? W moim odczuciu nie, teraz chociaż wiem że nie jeżdżę jak cipka, która jak zatankuje więcej niż 30zł paliwka to juz drży przy dystrybutorze. Co nie oznacza że zaraz mrugam, cisnę jak głupi, ruszam z piskami, wyprzedzam na pasach itd itd. Jeśli mam to określić to nie jeżdżę agresywnie, raczej dynamicznie osiągam zamierzoną prędkość i ją stale utrzymuję... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 No i słusznie, żebyś czasem nie pomyślał że Cię atakowałem czy coś ;) Osobiście wolę matematykę wspomaganą moto-stats. Spokojna jazda po mieście, z utrzymywaniem 3000-4500RPM pozwoliła mi zaoszczędzić 1-2l /100km. Mój rekord to 7.6 po mieście, a na trasie 5.8. Benzyna 1.6 i trochę ponad 100 kucy. Da się? Da. I to bez tamowania ruchu, często wręcz wyprzedzając zawalidrogi, ale wykorzystując do tego moment przyśpieszania do tych 50-60km/h. A potem utrzymanie prędkości do następnych świateł. Można dynamicznie i oszczędnie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Kiedys bawiłem się w eco driving, co by zobaczyć co mi to da. Faktycznie 1l... Eco driving nie ma nic wspólnego z pizdowatą jazdą, tylko z używaniem mózgu na drodze. No ale nie każdy jest w stanie to ogarnąć. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
HeatheN Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) Eco driving nie ma nic wspólnego z pizdowatą jazdą, tylko z używaniem mózgu na drodze. No ale nie każdy jest w stanie to ogarnąć. Zaplanowałem trasę, odpowiedni stan techniczny auta jest (cisnienie, zbieżnosć itd), wywaliłem zbędne rzeczy i zmiany biegów przy 2500-3000 obrotow, dynamiczne osiągniecie i utrzymywanie stałej prędkosci, częste hamowanie silnikiem... wielka mi filozofja która jedynie wybrańcy są w stanie pojąć....i sorry ale w moim 130 konnym benzynowym parchu takie obroty=pizdowata jazda...bez względu na to co uważasz. Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez HeatheN 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) No bo błednie do tego podszedłeś. Jeszcze mi powiedz że na luz wrzucasz bo "nie spala wtedy" to już mnie rozłożysz całkiem ;) Tak niskie obroty=większe zużycie paliwa. Bo po zmianie biegów przy 2,5k RPM to na ile Ci zbijało? 1500RPM przy następnym biegu? Przecież ile koni by nie było to trzeba pedał do podłogi wciskać żeby to się jakoś toczyło. Zrób to samo ale zmieniaj biegi przy 3500-4k RPM i zobacz jak spalanie Ci wyjdzie. Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez Havoc Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość ZlyUser Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) HeatheN , a jaką masz definicję piz^&ej jazdy? Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez ZlyUser Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Pewnie taką jaką uskuteczniał ;) 1500rpm i przyśpieszanie do 50km/h w 10minut. Please, don't do it! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
HeatheN Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) No bo błednie do tego podszedłeś. Jeszcze mi powiedz że na luz wrzucasz bo "nie spala wtedy" to już mnie rozłożysz całkiem ;) Tak niskie obroty=większe zużycie paliwa. Bo po zmianie biegów przy 2,5k RPM to na ile Ci zbijało? 1500RPM przy następnym biegu? Przecież ile koni by nie było to trzeba pedał do podłogi wciskać żeby to się jakoś toczyło. Zrób to samo ale zmieniaj biegi przy 3500-4k RPM i zobacz jak spalanie Ci wyjdzie. Oj chyba pomieszałeś Bo mi przy dynamicznej jeździe teraz pali wiecej niz przy takim mulowatym, ze zmiana biegow przy 2500 Niskie obroty=wieksze obciazenie silnika=brak przyspieszenia = i tak naprawde wieksze zło dla silnika (zerwanie filmu olejowego itd) ale spalanie miałem mniejsze Wyższe obroty=silnik oddycha=auto leci=wieksze spalanie ZlyUser Kurde musiałbyś się ze mna przejechac i sam zobaczysz, nie ze nagle moje 10,5 sek do setki urwie ci głowe...ale chodzi o podejscie -jadę, 300m ode mnie koleś włącza się do ruchu, ale zamiast ruszyc dynamicznie to robi to tak ze ja po paru sekundach jestem juz 4m za nim i musiałem wychamowywac do 30km/h z 80km/h bo kolesiowi ciezko bylo troszke depnąć= dla mnie jeździ jak pipka -skrzyżowanie pomarańczowe-zielone-2-3sekundy koleś rusza i zaczyna sie toczyc zamiast ruszyć żwawo=jezdzi jak pipka -fajna prosta, na koncu z górki odcinek 200m...najlepiej sie rozbujać i hamować silnikiem do samego końca...ale co? przede mną koleś jedzie 50km/h (okres jesienny widać chmurę z wydechu wiec widać ze koles nie hamuje silnikiem )=jeździ jak pipka -koles widzi czerwone wiec sie toczy, spowalniając ruch na pasie na który chce skrecic/nie moge opuścić skrzyżowania i ci za mną i zaczyna się kakofonia klaksonów..= szkoda słów...na te toczydła..dobrze ze jeszcze nie spycha auta.. Nie zyskiwałem zbyt wiele jeżdżąc podobnie, a teraz chociaż mimo iż pali 1l wiecej, nikt na mnie nie trąbi, nie mruga i nie wyzywa od emerytów. Spokój ducha i sumienia w moim wypadku jest wart każdego litra więcej. I panowie na koniec mała dygresja, bo już widzę spinanie pośladów u co niektórych. Nie powiedziałem pizdowata jazda=eco driving, ten drugi, szczególnie w odcinkach poza miejskich przynosi wymierne rezultaty. Niestety w jeździe po mieście 90% spalania w moim wypadku zależy operowania przepustnicą... a tutaj (sic moje auto jest jakies dziwne c'nie Havoc :wink: ) jak depne* to pali więcej^^ *-nie chwytać mnie za słówka i nie wyjeżdżać z tekstami PO CO DEPTAĆ w mieście...bo tu chodzi o skrót myslowy Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez HeatheN 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Dokładnie! Zmień auto bo to jakiś mutant :D A tak serio. Różne są silniki i różnie pracują. Mam na myśli to że mój japoniec żre naprawdę mniej (mierzone wielokrotnie) przy jeździe na wyższych obrotach, ale dżapańce to wiertarki wysoko-rpmowe. One tak lubią. Mimo wszystko uważam że bład może być w technice, bo jednak wyższe obroty i duże prędkości zeżrą paliwo. Ale ja np. jadąc do pracy dopiero na długiej prostej mam gdzie wrzucić trójkę (powyżej 40km/h) a tak młucę go na 2jeczce i 3000rpm, ledwie muskając pedał gazu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maSTHa212 Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 A tak serio. Różne są silniki i różnie pracują.O to, to. Sporo osób o tym zapomina i wszystko równają do jednej znanej sobie jednostki napędowej. A jak słusznie kolega zauważył, japońce mają maksymalny moment (czyt. najwydajniejsze spalanie) dopiero przy wyższych obrotach. Natomiast nie do końca zgodzę się z tym Tak niskie obroty=większe zużycie paliwa. Bo po zmianie biegów przy 2,5k RPM to na ile Ci zbijało? 1500RPM przy następnym biegu? Przecież ile koni by nie było to trzeba pedał do podłogi wciskać żeby to się jakoś toczyło.U siebie wszystkie niutki mam pod nogą już od 1500rpm czyli w praktyce zawsze. I po mieście rzadko kiedy przekraczam 2500rpm. Zrzuca wtedy na 1500....tylko co z tego? Auto zbiera się dokładnie tak samo przy 1500, 2500 czy 3500 więc po co pałować i marnować paliwo? Swoją drogą i tak jestem zdania, że dynamiczna jazda i tak zużywa znacznie mniej paliwa niż toczenie się w korku na 1-2. A ecodriving? Ogólnie przydatna sprawa, ale niewiadomo jakich oszczędności nie należy się spodziewać. 1-1,5l mniej to już moim zdaniem ładny wynik. A z innej beczki. Generalnie nie psiocze na sytuację na warszawskich drogach i ogólnie na remonty - robią, poprawiają, budują. Nie ma sprawy. Ale jak pół centrum jest zamknięte to niech ktoś mi wytłumaczy co za baran wymyśla, że pas do skrętu, niedawno jeszcze normalnie dostępny dla wszystkich, nagle stał się exlusivem dla taryfiarzy i autobusów?? Jeszcze rozumiałbym gdyby ulica w którą skręcałem była dostępna tylko dla komunikacji miejskiej. Ale nie, jest to normalna i otwarta ulica tylko z jakiegoś niezrozumiałego mi powodu z ulicy poprzecznej mogą w nią skręcać tylko taksówki i busy? Czy ktoś ma jakiś pomysł? Oczywiście uliczka poprzeczna do tej głównej jest tak samo przejezdna. Jeśli ktoś jest z Wawy to chodzi o Grzybowską i Królewską (z tej pierwszej nie można skręcać w lewo w Królewską czyli w stronę Jana Pawła). I o ile z premedytacją złamałem przepis i skręciłem (za co od razu dziabneli mnie niebiescy) to nijak nie byli mi w stanie wyjaśnić czemu ktoś postawił tam ten znak. Tym bardziej, że nie są to główne ulice w mieście, ba, są wręcz mało używane jak na ścisłe centrum miasta. Panowie policjanci byli tylko tak uprzejmi żeby podzielić się informacją, że ich by tam nie było gdyby nie telefony od taryfiarzy, którzy podobno non stop dzwonią i donoszą o kierowcach łamiących przepisy w tym miejscu? Ręce opadają. Co takiej mendzie przeszkadza, że ktoś skorzysta z tego samego pasa do skrętu? Cały wieczór próbowałem to rozkminić i niestety bez sukcesu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jonas Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Skąd się tacy biorą? {retoryczne}Z Poznania. Jak już zostanę krwawym tyranem, zrobię im drugie Drezno A.D. 1945. I parę innych pechowych miast z tego okresu. Znakiem tego że dojeżdżając do świateł to najlepiej w ogóle zgasić engine (o ile hamulce nam działają okey bez wspomagania) i się dotoczyć ;] Zostaje tylko jeden problem...współczuję jechać wtedy przed HeatheN, bo wyjdzie z klamką i pacnie w łeb :D I mnie wkurze brak jakiegokolwiek myślenia ludzi. Osobiście dojeżdżając do krzyżówki mam zaplanowane wszystko aż do czasu zjazdu z niej. Wiem kiedy wyłączyć lub nie silnik. Wiem jak szybko się do niej dotoczyć żeby nie tamować ruchu, oraz wiem kiedy zacząć ruszać "bez laga". Dziwi mnie że ja, dosyć młody kierowca, potrafię więcej niż stare pryki które pewnie jeżdżą od zarania dziejów. Ale to pewnie kwestia przyzwyczajeń z czasów kiedy po krajowej 7mce jeździło 5 maluchów na godzinę. Mój kolega tak robił (pozdrawiam cię Krzysiu, zwany Łułką) - jak tylko jego samochód stawał na dłużej niż 5 sekund, gasił silnik. Nie wiem po co, może lubił wymieniać rozrusznik w swoim Rdzoplu. Sprawne ruszanie za kimś jest dość łatwe, wystarczy obserwować (w miarę możliwości - jak przed nami stoi odrapany bus DHLa, to wielkie gie się zobaczy) dwa-trzy poprzedzające samochody. O ile ten przed nami nie zasnął albo nagle nie wystraszy się liścia na asfalcie, jest szansa ruszyć gładko niczym po lubrykancie. Zaplanowałem trasę, odpowiedni stan techniczny auta jest (cisnienie, zbieżnosć itd), wywaliłem zbędne rzeczy i zmiany biegów przy 2500-3000 obrotow, dynamiczne osiągniecie i utrzymywanie stałej prędkosci, częste hamowanie silnikiem... wielka mi filozofja która jedynie wybrańcy są w stanie pojąć....i sorry ale w moim 130 konnym benzynowym parchu takie obroty=pizdowata jazda...bez względu na to co uważasz. Świnka zaczyna ładnie chrumkać powyżej 3000, orgazm akustyczny oraz najwyższa dostępna moc jest przy 5000. Nijak się to ma do ekodrajwingu, o którym tyle mówią, ale nie kupuje się niebanalnego zestawu audio, żeby brał mało prądu, no nie? :> 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacimiierz Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Jak to nie, przecież w tym kraju co drugi zestaw kina domowego ma moc muzyczną 1000 W i pobór prądu 70W, perpetum mobile. Co do jazdy na zamek bo ktoś tam coś wytknął, jak twoim zdaniem kolego pałowanie na kończącym się pasie do samego końca olewając jakiekolwiek luki po drodze byle tylko przeskoczyć parę samochodów na przód jest poprawnym wykonaniem manewru to gratuluje, takich jak ty nie wpuszczam nawet jak byś 40 tonowym zestawem jechał. :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Jak to nie, przecież w tym kraju co drugi zestaw kina domowego ma moc muzyczną 1000 W i pobór prądu 70W, perpetum mobile. Co do jazdy na zamek bo ktoś tam coś wytknął, jak twoim zdaniem kolego pałowanie na kończącym się pasie do samego końca olewając jakiekolwiek luki po drodze byle tylko przeskoczyć parę samochodów na przód jest poprawnym wykonaniem manewru to gratuluje, takich jak ty nie wpuszczam nawet jak byś 40 tonowym zestawem jechał. :) mi też wytknął, widocznie ma problemy z czytaniem, bo właśnie o taką głupotę mi chodzi... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Imperator Kret Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Spoko, jestem przyzwyczajony do tego, że duża część nie rozumie tego manewru. Na takich co nie chcą wpuszczać też są metody :wink: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) a jaką masz definicję piz^&ej jazdy? Jedyną słuszną, tak jeżdżą wszyscy w koło oprócz mnie :lol2: No jak szybko znalazły się dowody na poparcie tej definicji Spoko, jestem przyzwyczajony do tego, że duża część nie rozumie tego manewru. Na takich co nie chcą wpuszczać też są metody :wink: Blondynka za kierownicą, kierunkowskaz i telefon przy uchu jako klapka na oczy :wink: Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez Klaus Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
konkurs Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) Kiedyś to jeździłem "dynamicznie", czyli zielone to ruszam, a nie wrzucam 1, jak jest 50 to 50, a 70 to 70, ustępowałem miejsca jak się jeden z drugim chciał wbić itd... ale teraz mam wszystkich w poszanowaniu. Jak mnie jeden z drugim wkurzy, bo albo siedzi mi na tyłku, trąbi jak jeszcze zielone się nie zaświeci (:o), to w ... mam wszystkich i jadę jak emeryt - tyczy się jak jakiś szpaner (jest takie słowo? ;) ) jedzie za mną. Nie dzierżę takich ludzi, ale w normalnym ruchu nie lubię być zawalidrogą. 90% kierowców to chamy, to i ja mam ich w poważaniu i blokuje wkurzających ewenementów jak "jazda na zamek" czy innych bezmózgich kierowcuff. Jak facet mi jedzie na tyłku, to ładnie zwalniam do 30km/h gdy coś jedzie z naprzeciwka, a jak jest czysto to ciut przyspieszam. Raz widziałem jak wielce pan mercedesem jechał środkiem drogi (na szybkiego ruchu) 50km/h, i nie dało się wyprzedzić, a "Sejciento", które za nim jechało wyprzedziło go z prawej <lol> Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez konkurs Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacimiierz Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Mam na tyle stare auto, że po prostu nie wpuszczam, jestem na swoim pasie i niestety dla ów króla szos mam pierwszeństwo a zazwyczaj mam na tyle czasu, że na ewentualny przyjazd policji chętnie zaczekam. ;) 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Kacimiierz widzę niekonsekwencję w Twoim rozumowaniu. Wcześniej wyrażałeś niezadowolenie z kierowców, który zostawiają 4 m do poprzedzającego pojazdu i blokują dojazd do prawo/lewo skrętu. Opisałeś też jak sobie z tym radzisz na przeciwległym pasie. Następnie odrzucasz jazdę na zamek błyskawiczny i twierdzisz, że nie za ch... nie wpuścisz nikogo przed siebie na zweżce. Bierzemy teraz jedno z ciekawszych miejsc tego typu w Bytomiu, Strzelców Bytomskich, okolice budowy autostrady A1. Jedziemy od strony centrum miasta. W godzinach szczytu mamy tam istny młyn. Od zjazdów z obwodnicy oba na obydwu pasach sznurki aut. Na zjazdach z obwodnicy chcą się pozabijać. Teraz jak powinno być Twoim zdaniem - od samego centrum jedziemy prawym pasem, szczelnie aby żaden cwaniak się nie wcisnął, nie puszczamy ni chu... I co mamy w tej sytuacji? Sznurek samochodów dwukrotnie dłuższy. Ktoś kto będzie chciał skręcić w prawo np. na któryś z wjazdów na obwodnicę musi stać w tym sznurku, nikt go przecież nie wpuści bo cwaniaczek ma stać na końcu sznureczka jak wszyscy. Nikt przecież nie będzie wiedział, że ten chce skręcić w prawo. Wszyscy będą go traktować jak cwaniaczka któremu nie chce chce się stać w ogonku. Dlatego skłaniam się do teorii zamka błyskawicznego wg Puma Gdyby tylko Kacimiierz miał jadąc od Bytomia skręcać tam na obwodnicę i stać bez potrzeby w ogonku kilkaset metrów miałby inne zdanie na ten temat i kierowców jadących zderzak w zderzak. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Yog-Sothoth Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Co do jazdy na zamek bo ktoś tam coś wytknął, jak twoim zdaniem kolego pałowanie na kończącym się pasie do samego końca olewając jakiekolwiek luki po drodze byle tylko przeskoczyć parę samochodów na przód jest poprawnym wykonaniem manewru to gratuluje, takich jak ty nie wpuszczam nawet jak byś 40 tonowym zestawem jechał. :) Nie pisałeś o pałowaniu a tym bardziej o jakiś lukach, więc skończ z takimi głodnymi kawałkami. Tak czy inaczej sprawy to mocno nie zmienia - gość dojeżdża do końca pasa i przydałoby się go wpuścić, mi tam rybka ile jechał po tym wolnym pasie, tym bardziej że i tak musi się dostosować do prędkości pasa docelowego. A u was i tak widać ból że jakiś "cfaniak" przejechał wolnym pasem i chce się wcisnąć. 3 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
:Focus Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 http-~~-//www.youtube.com/watch?v=hQWF1olNfCw Polecam oglądnąć, może niektórzy się nauczą jazdy na zamek. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacimiierz Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Ja nie mówię, że nie można korzystać z pasa, który się kończy ale jak ktoś przejeżdża 500 metrów obok sznura stojących samochodów i nawet nie szuka możliwości wcześniejszego wjechania na prawidłowy pas tylko ciśnie ile wlezie kończącym się pasem byle tylko zyskać parę cennych sekund to niestety ale takiego czegoś nie uznaję bo jaka tu płynność? Tylko blokują prawidłowy pas bo muszą ruszyć od zera a ktoś wpuszczający ich musi znacznie zwolnić. I nie widzę tu jakiejś niekonsekwencji, może po prostu źle się wyraziłem wcześniej, blokowanie pasa do skrętu w lewo swoją drogą ale zawsze można sobie z tym poradzić. 1 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
konkurs Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) Tak jak u mnie w mieście, 2 pasy, jeden pas w lewo, drugi prosto. W godzinach południowych, pas wprost jest zakorkowany, a w lewo pusty, więc debile co tam będą czekać w korku, migacz na lewy pas, przejechać 500m i potem na siłę "wjeżdżać" się z powrotem. "Nosz kurka wodna" takich to tylko "całować" (bejsbalem?) :/ Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez konkurs Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 konkurs może zaczniesz troszkę panować nad sobą zarówno na drodze jak i na forum? Nie porównuj zamka błyskawicznego z jazdą z niewłaściwego pasa na skrzyżowaniu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
konkurs Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) Miałem ciężki dzień, to i się wszędzie odstresowuję... Generalnie oni jadą prawidłowo, bo mogą jechać tamtym pasem do iluś tam metrów przed światłami (bo potem jest ciągła), więc żadnych przepisów nie łamią, ale to jest zwykłe chamstwo, gdy x kierowców spokojnie czeka na swoją kolej, a tu jeden z drugim wpieprza się (nie mówię tu o niemiejscowych, bo tym wybaczam :D ), bo to wielce państwo, które nie będzie czekać z plebsem. A co zrobić? Trzeba ich wpuścić, żeby nie tamować lewoskrętu. No cóż, minus otwarcia granic jest taki, że jest więcej takich ewenementów, którzy dostali za grosze złom i teraz szpanują po mieście. Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez konkurs Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) Polecam sen No cóż, minus otwarcia granic jest taki, że są chipsy Lay's. http://www.youtube.com/watch?v=5jdW0idCdT0 Scana 4:04 oraz 5:28 mówi wszystko. Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez Klaus Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Yog-Sothoth Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Ja nie mówię, że nie można korzystać z pasa, który się kończy ale jak ktoś przejeżdża 500 metrów obok sznura stojących samochodów i nawet nie szuka możliwości wcześniejszego wjechania na prawidłowy pas tylko ciśnie ile wlezie kończącym się pasem byle tylko zyskać parę cennych sekund to niestety ale takiego czegoś nie uznaję bo jaka tu płynność? Tylko blokują prawidłowy pas bo muszą ruszyć od zera a ktoś wpuszczający ich musi znacznie zwolnić. A z czego to wynika? Właśnie z takiego spojrzenia innych - o luka to się wcisnę, co tam że mogę jechać jeszcze 300m po wolnym pasie. Jazda na zamek właśnie NA TYM polega żeby dojechać pasem kończącym się do końca i dopiero tam powoli szykować się do zmiany pasa. Ja wiem z czego wynika ta niechęć do jazdy takim pasem - każdy po prostu boi się że zostanie uznany przez takich panów szos za cwaniaka i nie wpuszczony, a może i jeszcze obtrąbiony. Ja z reguły zaczynam zmieniać pas dopiero na 10-50m przed końcem w zależności od prędkości poruszających się samochodów i na szczęście zauważam coraz większą uprzejmość i zrozumienie u kierowców. 2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
konkurs Opublikowano 11 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 11 Sierpnia 2011 (edytowane) Generalnie przyjęło się, przyjeżdżasz ostatni, stoisz w korku ostatni, a nie cwaniak będzie szukać okazji 10m przed końcem drogi. W sumie taki cwaniak mniej szkodzi, niż pseudokierowca jadący tym pasem, który jak ustępuje mu miejsca, to boi się, że ruszę od razu (?). Przez takich wbijących się tylko trasa się wydłuża, bo kulturalny kierowca zrobi miejsce, a tamty będzie panikować "wjechać czy nie wjechać?. Przeważnie mam wszystko gdzieś, i wpuszczam wszystkich, bo i tak mi się nie spieszy, a i "mrugnięcie" powoduje, że lepiej się jedzie ;] Edytowane 11 Sierpnia 2011 przez konkurs Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sysak Opublikowano 12 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 12 Sierpnia 2011 Bez przesady. Nie czuj się bardziej kulturalny tylko temu, że robisz coś źle. ;-) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maSTHa212 Opublikowano 12 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 12 Sierpnia 2011 Wjeżdżanie na zamek samo w sobie jest dobrym (najlepszym?) rozwiązaniem, ale tylko w pewnych warunkach czyli np: gdy normalnie ulica ma dwa pasy, a czasowo jeden wyłączyli do remontu to wtedy dojeżdzając wszyscy sobie ładnie nawzajem pomagamy i raz lewa, raz prawa. To samo w momencie, gdy przed skrzyżowaniem są dwa pasy, a za zbiegają się do jednego. Ale absolutnie nie widzę powodu, żeby wpuszczać osoby w sytuacji, gdy są 2 pasy do jazdy na wprost i jeden dedykowany do zjazdu w lewo/prawo i ktoś leci środkowym do samego końca, żeby wbić się przy samym zjeździe i pokazać jaki to on jest życiowo zaradny i lepszy od tego plebsu co tam karnie czeka na swoją kolej. Nie upłynnia to jazdy, a wręcz przeciwnie, bo gdyby za wczasu ustawili się tam gdzie trzeba to nie byłoby żadnego zwalniania i każdy poruszałby się bez przyhamowywania. No ale jak wiadomo zawsze jest kilku takich co im się bardziej spieszy niż reszcie (której też się spieszy, ale nie są chamami ze wsi). 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
OCM4n14k Opublikowano 12 Sierpnia 2011 Zgłoś Opublikowano 12 Sierpnia 2011 (edytowane) Metoda na zamek to chyba dobre rozwiązanie jedynie w korkach, a kiedy ruch jest stały i dość szybki to taki zamek tylko spowolni poruszanie się (wyłączono jeden pas na drodze ekspresowej na pewnym odcinku, brak korków, brak sensu w tej metodzie). W korkach będzie ten plus, że korek jest zdecydowanie mniejszy i nie blokuje poprzednich skrzyżowań/zjazdów. Edytowane 12 Sierpnia 2011 przez OCM4n14k Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...