Skocz do zawartości
Sid

Codzienność za kierownicą

Rekomendowane odpowiedzi

A tak serio. Różne są silniki i różnie pracują.

O to, to. Sporo osób o tym zapomina i wszystko równają do jednej znanej sobie jednostki napędowej. A jak słusznie kolega zauważył, japońce mają maksymalny moment (czyt. najwydajniejsze spalanie) dopiero przy wyższych obrotach. Natomiast nie do końca zgodzę się z tym

Tak niskie obroty=większe zużycie paliwa. Bo po zmianie biegów przy 2,5k RPM to na ile Ci zbijało? 1500RPM przy następnym biegu? Przecież ile koni by nie było to trzeba pedał do podłogi wciskać żeby to się jakoś toczyło.

U siebie wszystkie niutki mam pod nogą już od 1500rpm czyli w praktyce zawsze. I po mieście rzadko kiedy przekraczam 2500rpm. Zrzuca wtedy na 1500....tylko co z tego? Auto zbiera się dokładnie tak samo przy 1500, 2500 czy 3500 więc po co pałować i marnować paliwo? Swoją drogą i tak jestem zdania, że dynamiczna jazda i tak zużywa znacznie mniej paliwa niż toczenie się w korku na 1-2. A ecodriving? Ogólnie przydatna sprawa, ale niewiadomo jakich oszczędności nie należy się spodziewać. 1-1,5l mniej to już moim zdaniem ładny wynik.

 

A z innej beczki. Generalnie nie psiocze na sytuację na warszawskich drogach i ogólnie na remonty - robią, poprawiają, budują. Nie ma sprawy. Ale jak pół centrum jest zamknięte to niech ktoś mi wytłumaczy co za baran wymyśla, że pas do skrętu, niedawno jeszcze normalnie dostępny dla wszystkich, nagle stał się exlusivem dla taryfiarzy i autobusów?? Jeszcze rozumiałbym gdyby ulica w którą skręcałem była dostępna tylko dla komunikacji miejskiej. Ale nie, jest to normalna i otwarta ulica tylko z jakiegoś niezrozumiałego mi powodu z ulicy poprzecznej mogą w nią skręcać tylko taksówki i busy? Czy ktoś ma jakiś pomysł? Oczywiście uliczka poprzeczna do tej głównej jest tak samo przejezdna. Jeśli ktoś jest z Wawy to chodzi o Grzybowską i Królewską (z tej pierwszej nie można skręcać w lewo w Królewską czyli w stronę Jana Pawła). I o ile z premedytacją złamałem przepis i skręciłem (za co od razu dziabneli mnie niebiescy) to nijak nie byli mi w stanie wyjaśnić czemu ktoś postawił tam ten znak. Tym bardziej, że nie są to główne ulice w mieście, ba, są wręcz mało używane jak na ścisłe centrum miasta. Panowie policjanci byli tylko tak uprzejmi żeby podzielić się informacją, że ich by tam nie było gdyby nie telefony od taryfiarzy, którzy podobno non stop dzwonią i donoszą o kierowcach łamiących przepisy w tym miejscu? Ręce opadają. Co takiej mendzie przeszkadza, że ktoś skorzysta z tego samego pasa do skrętu? Cały wieczór próbowałem to rozkminić i niestety bez sukcesu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd się tacy biorą? {retoryczne}

Z Poznania. Jak już zostanę krwawym tyranem, zrobię im drugie Drezno A.D. 1945. I parę innych pechowych miast z tego okresu.

 

Znakiem tego że dojeżdżając do świateł to najlepiej w ogóle zgasić engine (o ile hamulce nam działają okey bez wspomagania) i się dotoczyć ;] Zostaje tylko jeden problem...współczuję jechać wtedy przed HeatheN, bo wyjdzie z klamką i pacnie w łeb :D

 

I mnie wkurze brak jakiegokolwiek myślenia ludzi. Osobiście dojeżdżając do krzyżówki mam zaplanowane wszystko aż do czasu zjazdu z niej. Wiem kiedy wyłączyć lub nie silnik. Wiem jak szybko się do niej dotoczyć żeby nie tamować ruchu, oraz wiem kiedy zacząć ruszać "bez laga". Dziwi mnie że ja, dosyć młody kierowca, potrafię więcej niż stare pryki które pewnie jeżdżą od zarania dziejów. Ale to pewnie kwestia przyzwyczajeń z czasów kiedy po krajowej 7mce jeździło 5 maluchów na godzinę.

 

Mój kolega tak robił (pozdrawiam cię Krzysiu, zwany Łułką) - jak tylko jego samochód stawał na dłużej niż 5 sekund, gasił silnik. Nie wiem po co, może lubił wymieniać rozrusznik w swoim Rdzoplu.

 

Sprawne ruszanie za kimś jest dość łatwe, wystarczy obserwować (w miarę możliwości - jak przed nami stoi odrapany bus DHLa, to wielkie gie się zobaczy) dwa-trzy poprzedzające samochody. O ile ten przed nami nie zasnął albo nagle nie wystraszy się liścia na asfalcie, jest szansa ruszyć gładko niczym po lubrykancie.

Zaplanowałem trasę, odpowiedni stan techniczny auta jest (cisnienie, zbieżnosć itd), wywaliłem zbędne rzeczy i zmiany biegów przy 2500-3000 obrotow, dynamiczne osiągniecie i utrzymywanie stałej prędkosci, częste hamowanie silnikiem... wielka mi filozofja która jedynie wybrańcy są w stanie pojąć....i sorry ale w moim 130 konnym benzynowym parchu takie obroty=pizdowata jazda...bez względu na to co uważasz.

 

Świnka zaczyna ładnie chrumkać powyżej 3000, orgazm akustyczny oraz najwyższa dostępna moc jest przy 5000. Nijak się to ma do ekodrajwingu, o którym tyle mówią, ale nie kupuje się niebanalnego zestawu audio, żeby brał mało prądu, no nie? :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie, przecież w tym kraju co drugi zestaw kina domowego ma moc muzyczną 1000 W i pobór prądu 70W, perpetum mobile.

 

Co do jazdy na zamek bo ktoś tam coś wytknął, jak twoim zdaniem kolego pałowanie na kończącym się pasie do samego końca olewając jakiekolwiek luki po drodze byle tylko przeskoczyć parę samochodów na przód jest poprawnym wykonaniem manewru to gratuluje, takich jak ty nie wpuszczam nawet jak byś 40 tonowym zestawem jechał. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie, przecież w tym kraju co drugi zestaw kina domowego ma moc muzyczną 1000 W i pobór prądu 70W, perpetum mobile.

 

Co do jazdy na zamek bo ktoś tam coś wytknął, jak twoim zdaniem kolego pałowanie na kończącym się pasie do samego końca olewając jakiekolwiek luki po drodze byle tylko przeskoczyć parę samochodów na przód jest poprawnym wykonaniem manewru to gratuluje, takich jak ty nie wpuszczam nawet jak byś 40 tonowym zestawem jechał. :)

 

mi też wytknął, widocznie ma problemy z czytaniem, bo właśnie o taką głupotę mi chodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jaką masz definicję piz^&ej jazdy?

 

Jedyną słuszną, tak jeżdżą wszyscy w koło oprócz mnie :lol2:

 

No jak szybko znalazły się dowody na poparcie tej definicji

 

Spoko, jestem przyzwyczajony do tego, że duża część nie rozumie tego manewru. Na takich co nie chcą wpuszczać też są metody :wink:

 

Blondynka za kierownicą, kierunkowskaz i telefon przy uchu jako klapka na oczy :wink: Edytowane przez Klaus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś to jeździłem "dynamicznie", czyli zielone to ruszam, a nie wrzucam 1, jak jest 50 to 50, a 70 to 70, ustępowałem miejsca jak się jeden z drugim chciał wbić itd... ale teraz mam wszystkich w poszanowaniu. Jak mnie jeden z drugim wkurzy, bo albo siedzi mi na tyłku, trąbi jak jeszcze zielone się nie zaświeci (:o), to w ... mam wszystkich i jadę jak emeryt - tyczy się jak jakiś szpaner (jest takie słowo? ;) ) jedzie za mną. Nie dzierżę takich ludzi, ale w normalnym ruchu nie lubię być zawalidrogą.

 

90% kierowców to chamy, to i ja mam ich w poważaniu i blokuje wkurzających ewenementów jak "jazda na zamek" czy innych bezmózgich kierowcuff. Jak facet mi jedzie na tyłku, to ładnie zwalniam do 30km/h gdy coś jedzie z naprzeciwka, a jak jest czysto to ciut przyspieszam.

 

Raz widziałem jak wielce pan mercedesem jechał środkiem drogi (na szybkiego ruchu) 50km/h, i nie dało się wyprzedzić, a "Sejciento", które za nim jechało wyprzedziło go z prawej <lol>

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacimiierz widzę niekonsekwencję w Twoim rozumowaniu.

 

Wcześniej wyrażałeś niezadowolenie z kierowców, który zostawiają 4 m do poprzedzającego pojazdu i blokują dojazd do prawo/lewo skrętu. Opisałeś też jak sobie z tym radzisz na przeciwległym pasie.

 

Następnie odrzucasz jazdę na zamek błyskawiczny i twierdzisz, że nie za ch... nie wpuścisz nikogo przed siebie na zweżce.

Bierzemy teraz jedno z ciekawszych miejsc tego typu w Bytomiu, Strzelców Bytomskich, okolice budowy autostrady A1. Jedziemy od strony centrum miasta. W godzinach szczytu mamy tam istny młyn. Od zjazdów z obwodnicy oba na obydwu pasach sznurki aut. Na zjazdach z obwodnicy chcą się pozabijać. Teraz jak powinno być Twoim zdaniem - od samego centrum jedziemy prawym pasem, szczelnie aby żaden cwaniak się nie wcisnął, nie puszczamy ni chu... I co mamy w tej sytuacji? Sznurek samochodów dwukrotnie dłuższy. Ktoś kto będzie chciał skręcić w prawo np. na któryś z wjazdów na obwodnicę musi stać w tym sznurku, nikt go przecież nie wpuści bo cwaniaczek ma stać na końcu sznureczka jak wszyscy. Nikt przecież nie będzie wiedział, że ten chce skręcić w prawo. Wszyscy będą go traktować jak cwaniaczka któremu nie chce chce się stać w ogonku.

 

Dlatego skłaniam się do teorii zamka błyskawicznego wg Puma

 

Gdyby tylko Kacimiierz miał jadąc od Bytomia skręcać tam na obwodnicę i stać bez potrzeby w ogonku kilkaset metrów miałby inne zdanie na ten temat i kierowców jadących zderzak w zderzak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do jazdy na zamek bo ktoś tam coś wytknął, jak twoim zdaniem kolego pałowanie na kończącym się pasie do samego końca olewając jakiekolwiek luki po drodze byle tylko przeskoczyć parę samochodów na przód jest poprawnym wykonaniem manewru to gratuluje, takich jak ty nie wpuszczam nawet jak byś 40 tonowym zestawem jechał. :)

 

Nie pisałeś o pałowaniu a tym bardziej o jakiś lukach, więc skończ z takimi głodnymi kawałkami. Tak czy inaczej sprawy to mocno nie zmienia - gość dojeżdża do końca pasa i przydałoby się go wpuścić, mi tam rybka ile jechał po tym wolnym pasie, tym bardziej że i tak musi się dostosować do prędkości pasa docelowego. A u was i tak widać ból że jakiś "cfaniak" przejechał wolnym pasem i chce się wcisnąć.

  • Upvote 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię, że nie można korzystać z pasa, który się kończy ale jak ktoś przejeżdża 500 metrów obok sznura stojących samochodów i nawet nie szuka możliwości wcześniejszego wjechania na prawidłowy pas tylko ciśnie ile wlezie kończącym się pasem byle tylko zyskać parę cennych sekund to niestety ale takiego czegoś nie uznaję bo jaka tu płynność? Tylko blokują prawidłowy pas bo muszą ruszyć od zera a ktoś wpuszczający ich musi znacznie zwolnić.

 

I nie widzę tu jakiejś niekonsekwencji, może po prostu źle się wyraziłem wcześniej, blokowanie pasa do skrętu w lewo swoją drogą ale zawsze można sobie z tym poradzić.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak u mnie w mieście, 2 pasy, jeden pas w lewo, drugi prosto. W godzinach południowych, pas wprost jest zakorkowany, a w lewo pusty, więc debile co tam będą czekać w korku, migacz na lewy pas, przejechać 500m i potem na siłę "wjeżdżać" się z powrotem. "Nosz kurka wodna" takich to tylko "całować" (bejsbalem?) :/

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem ciężki dzień, to i się wszędzie odstresowuję...

 

Generalnie oni jadą prawidłowo, bo mogą jechać tamtym pasem do iluś tam metrów przed światłami (bo potem jest ciągła), więc żadnych przepisów nie łamią, ale to jest zwykłe chamstwo, gdy x kierowców spokojnie czeka na swoją kolej, a tu jeden z drugim wpieprza się (nie mówię tu o niemiejscowych, bo tym wybaczam :D ), bo to wielce państwo, które nie będzie czekać z plebsem. A co zrobić? Trzeba ich wpuścić, żeby nie tamować lewoskrętu.

 

No cóż, minus otwarcia granic jest taki, że jest więcej takich ewenementów, którzy dostali za grosze złom i teraz szpanują po mieście.

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię, że nie można korzystać z pasa, który się kończy ale jak ktoś przejeżdża 500 metrów obok sznura stojących samochodów i nawet nie szuka możliwości wcześniejszego wjechania na prawidłowy pas tylko ciśnie ile wlezie kończącym się pasem byle tylko zyskać parę cennych sekund to niestety ale takiego czegoś nie uznaję bo jaka tu płynność? Tylko blokują prawidłowy pas bo muszą ruszyć od zera a ktoś wpuszczający ich musi znacznie zwolnić.

 

A z czego to wynika? Właśnie z takiego spojrzenia innych - o luka to się wcisnę, co tam że mogę jechać jeszcze 300m po wolnym pasie. Jazda na zamek właśnie NA TYM polega żeby dojechać pasem kończącym się do końca i dopiero tam powoli szykować się do zmiany pasa. Ja wiem z czego wynika ta niechęć do jazdy takim pasem - każdy po prostu boi się że zostanie uznany przez takich panów szos za cwaniaka i nie wpuszczony, a może i jeszcze obtrąbiony. Ja z reguły zaczynam zmieniać pas dopiero na 10-50m przed końcem w zależności od prędkości poruszających się samochodów i na szczęście zauważam coraz większą uprzejmość i zrozumienie u kierowców.

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie przyjęło się, przyjeżdżasz ostatni, stoisz w korku ostatni, a nie cwaniak będzie szukać okazji 10m przed końcem drogi. W sumie taki cwaniak mniej szkodzi, niż pseudokierowca jadący tym pasem, który jak ustępuje mu miejsca, to boi się, że ruszę od razu (?). Przez takich wbijących się tylko trasa się wydłuża, bo kulturalny kierowca zrobi miejsce, a tamty będzie panikować "wjechać czy nie wjechać?.

 

Przeważnie mam wszystko gdzieś, i wpuszczam wszystkich, bo i tak mi się nie spieszy, a i "mrugnięcie" powoduje, że lepiej się jedzie ;]

Edytowane przez konkurs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wjeżdżanie na zamek samo w sobie jest dobrym (najlepszym?) rozwiązaniem, ale tylko w pewnych warunkach czyli np: gdy normalnie ulica ma dwa pasy, a czasowo jeden wyłączyli do remontu to wtedy dojeżdzając wszyscy sobie ładnie nawzajem pomagamy i raz lewa, raz prawa. To samo w momencie, gdy przed skrzyżowaniem są dwa pasy, a za zbiegają się do jednego. Ale absolutnie nie widzę powodu, żeby wpuszczać osoby w sytuacji, gdy są 2 pasy do jazdy na wprost i jeden dedykowany do zjazdu w lewo/prawo i ktoś leci środkowym do samego końca, żeby wbić się przy samym zjeździe i pokazać jaki to on jest życiowo zaradny i lepszy od tego plebsu co tam karnie czeka na swoją kolej. Nie upłynnia to jazdy, a wręcz przeciwnie, bo gdyby za wczasu ustawili się tam gdzie trzeba to nie byłoby żadnego zwalniania i każdy poruszałby się bez przyhamowywania. No ale jak wiadomo zawsze jest kilku takich co im się bardziej spieszy niż reszcie (której też się spieszy, ale nie są chamami ze wsi).

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Metoda na zamek to chyba dobre rozwiązanie jedynie w korkach, a kiedy ruch jest stały i dość szybki to taki zamek tylko spowolni poruszanie się (wyłączono jeden pas na drodze ekspresowej na pewnym odcinku, brak korków, brak sensu w tej metodzie). W korkach będzie ten plus, że korek jest zdecydowanie mniejszy i nie blokuje poprzednich skrzyżowań/zjazdów.

Edytowane przez OCM4n14k

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi metoda działa zawsze. I w korkach i przy większych prędkościach. Tylko ogólnie coś jest mało stosowana nawet w UK, widać wszechobecną uprzejmość na drodze (tylko nie w stolicy na północy, tam to same sciach!ysyny, aż się ostatnio oburzyłem :D ) :lol2: pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, jeśli ludzie zachowaliby odstępy między autami tak, aby ci z kończącego się pasa mogli tam spokojnie wjechać (bo zwalniać drastycznie przed wpuszczeniem każdego to chyba nie ma sensu). W Polsce to chyba nierealne, prawie wszyscy uwielbiają jechać na czyjejś [gluteus maximus], a jak się znajdzie troche miejsca to jakiś baran wyprzedzi i się tam wciśnie :P. Powiem może inaczej, metoda ma sens jeśli wszyscy by się do niej dostosowali i zachowywali się odpowiednio przed końcem zamkniętego pasa, a jeśli wszyscy jadą wtedy równo przy swoich tyłkach i nie wpuszczą nikogo to lipa. Wystarczy, aby zrobić odstępy w taki sposób, żeby ci z kończącego się pasa mogli wjechać płynnie na główny pas.

 

To tak samo jak z rondami, na których są dwa pasy. Ludzie skręcając w lewo jadą do końca prawym pasem i blokują tych, którzy chcą pojechać w prawo z innego wjazdu. Jaka kultura na drodze, takie warunki ;).

Edytowane przez OCM4n14k

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świnka zaczyna ładnie chrumkać powyżej 3000, orgazm akustyczny oraz najwyższa dostępna moc jest przy 5000. Nijak się to ma do ekodrajwingu, o którym tyle mówią, ale nie kupuje się niebanalnego zestawu audio, żeby brał mało prądu, no nie? :>

 

A dobrze pamiętam, że świnka to 318i/Ci? Jeśli tak, to chyba na wyrost ten orgazm akustyczny :wink:

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dobrze pamiętam, że świnka to 318i/Ci? Jeśli tak, to chyba na wyrost ten orgazm akustyczny :wink:

 

Si, 318i, 2.0, 143 KM. Jakie tam na wyrost, dobrze gada to wilgotnieję :>

 

Ale wyobraża sobie że to 335i R6 przy 7tyś/min :lol2:

 

Nawet nie próbuję, jechałem R6 - to tak, jakbym chciał sobie teraz wmawiać, że moja mikro-wieża Mediona to audiofilski zestaw za grube tysiące. Nie ta liga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czara goryczy na ludzi, którzy znaleźli prawo jazdy w paczce flipsów się już przelała. Sytuacja analogiczna do tej, która wydarzyła się dwa tygodnie temu, tylko że manewr rozpoczynałem jednak mając te +20km/h, a nie startować jak filip z konopii, długa fajna prosta, pusto z naprzeciwka, szerokie pobocze. Nic tylko wyprzedzać wszystko, co się rusza...

No, ale nie ma tak dobrze- kierownik w wieku lat na oko 18-20max, blachy z zapomnianej przez boga i ludzi wiochy na końcu świata, nastoletnie audi w jedynym prawdziwym TDi, i pasażerka- słowem, para wracająca z przedweekendowego moczenia tyłka w augustowskich jeziorach.

 

Jadę już przed rozpoczęciem manewru ~120-130, i będąc w okolicach ok. 50m za Audi B4, widzę wiadro sadzy wysypującej się z wydechu, ok- zabierasz się za manewr widząc to, że zbliżam się szybciej- ok, odpuszczę, bo jeszcze mnie zepchniesz, dohamowuję, a gość się rozmyslił nad wykonaniem manewru- ok, nie chcesz- to ja polecę- 4 bieg, lusterko, kierunek, but- i co widzę? Znowu zaczyna przyspieszać... Nigga please- stare tdi vs. nowe w połowie manewru- kosmetyka...

 

Kiedy gość został z tyłu, i stałem się kimś, kim gardzę- specjalnie zwolniłem do okolic 80km/h i czekałem aż będzie się zabierał za wyprzedzanie, tym razem mnie. I za każdym razem kiedy chciał rozpocząć manewr (ciężko było nie zauważyć chmury niespalonego oleju napędowego w lusterku...- znając życie przegląd przeszedł za flachę wódy w okręgowej SKP...) - dodawałem gazu i odchodziłem, tylko po to, żeby poczuł na swojej skórze to, co czują inni użytkownicy drogi kiedy on robił na złość.

Miałem czym- miałem gdzie- nie żałuję. Znając życie, będę znowu jeździł spokojnie przez pół roku, do kolejnego ataku alergii na współużytkowników dróg...

Edytowane przez KWS89
  • Upvote 5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

E tam R6. Fajna jest zamiana z R6 na V8 nawet przy tej samej pojemności 3,2. Miło mruczy :wink:

 

Mój kolega, z którym byłem po świnkę, ma E39 serię 5, po swapie na 4.4 V8. Gdzieś w wydechu ma małą dziurkę, ale nie szuka gdzie ani nie naprawia, bo dzięki niej bulgot (tak chyba można określić ten dźwięk) jest bardziej soczysty.

I pomyśleć, że ludzie śmieją się z audiofilów :>

 

Znając życie, będę znowu jeździł spokojnie przez pół roku, do kolejnego ataku alergii na współużytkowników dróg...

 

Mam propozycję nie do odrzucenia, Don Corleone - udostępnię ci jaszczomba na miesiąc, opcja Stealth w pakiecie. Będziesz całkowicie niewidzialny dla wszystkich, wliczając rowerzystów, dopóki nie zaczniesz wyprzedzać czegokolwiek, wliczając rowerzystów. Chyba tylko stare, zdezelowane PKSy nie próbowały się ze mną idiotycznie ścigać. No i TIRy, jak nie ma litewskich/białoruskich blach to rzadko za kierownicą siedzi posiadacz wiotkiego mikroczłonka.

Jesteś pewien, że w tym Audi pasażerem była kobieta? Kto by się spodziewał, taka ciepła marka dla miłych nażelowanych metrochłopców z dyskretnym makijażem, a tu masz, samica. Życie jest pełne niespodzianek.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie odpoczywam w Świnoujściu i muszę powiedzieć, że takiej kultury kierowców nigdzie jeszcze nie widziałem, zatrzymują się przed przejściem dla pieszych choćby stał jeden człowiek, mają duże poszanowanie dla rowerzystów (jest duże dróg dla rowerów), nikt na nikogo nie trąbi, normalnie tu jest inny świat :!: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...