Skocz do zawartości
Gość Koko_

O Obrocie śmieci Niebieskich

Rekomendowane odpowiedzi

Do 2012 r. będą dokować na orbicie swoje pojazdy i wkrótce potem zainstalują się na stałe w przestrzeni wokół Ziemi. Ukoronowaniem ma być założenie kolonii na Księżycu w 2020 roku. A przecież żaden człowiek nie stanął na Srebrnym Globie od grudnia 1972 roku...

Także inne kraje Azji nie marnują czasu. Pierwszy indyjski satelita został wystrzelony w 1975 roku. Dziś z kosmodromu koło Madrasu Hindusi regularnie wysyłają na orbitę własne satelity meteorologiczne i telekomunikacyjne. – „Robimy to tak tanio, że taniej już się nie da. Rocznie wydajemy tylko pół miliarda dolarów” – mówi Krishnaswamy Kasturirangan, szef indyjskiego programu kosmicznego. To rzeczywiście niewiele w porównaniu z budżetem wojskowym Indii, sięgającym 14 mld dol. Projektowi patronuje sam prezydent Indii A.P.J. Abdul Kalam, spec od technologii rakietowej i ojciec indyjskiej broni atomowej. W 2008 roku w kierunku Księżyca ma polecieć Chandrayan- 1 – automatyczna sonda, która sporządzi mapy nieznanych dotąd części Srebrnego Globu.

W podniebnym wyścigu bierze udział również Japonia, ale z coraz mniejszym wigorem. Jak dotąd może pochwalić się najwyższym w świecie wskaźnikiem awaryjności: od 1980 roku na 49 lotów zawiodło pięć pojazdów. W listopadzie 2003 roku, zaledwie w miesiąc po chińskim sukcesie, Japończycy musieli zniszczyć podczas startu rakietę nośną H-2A – flagowy pojazd swego programu kosmicznego – bo jeden z jej członów nie odłączył się. Wraz z nią spłonęły dwa satelity szpiegowskie.

 

ORBITALNE BUBLE

 

Symbolem nieudolności człowieka w eksploracji kosmosu stała się stacja orbitalna Mir, która słynęła z mnożących się awarii. W rzeczywistości był to jednak jeden z najbardziej udanych projektów kosmicznych w historii. Wystrzelony na orbitę w 1986 roku Mir nie miał ze strony USA godnego konkurenta, pozostając jedynym załogowym obiektem stale obecnym w przestrzeni pozaziemskiej. Faktem jednak jest, że pod koniec lat 90. ten sklecony z kilku modułów labirynt korytarzy, zapchanych sprzętem naukowym, kablami i przedmiotami osobistymi załogi, zaczął zamieniać się w śmiertelną pułapkę dla kosmonautów. 23 marca 2001 roku ogołoconą ze sprzętu stację sprowadzono na niższą orbitę. W czasie wchodzenia w atmosferę ziemską rozpadła się na kilka części, które utonęły w Pacyfiku, nie robiąc nikomu krzywdy.

Do czasu „zezłomowania” Mira największym kawałkiem kosmicznego śmiecia, który spadł na Ziemię, była amerykańska stacja kosmiczna Skylab. W założeniu miała działać co najmniej osiem lat, ale wytrzymała tylko sześć. W 1979 roku zeszła z orbity, rozpadła się na kawałki i wylądowała w Oceanie Indyjskim oraz na pustkowiach zachodniej Australii.

Współcześnie nie brak głosów, że największym kosmicznym bublem jest Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Planowana pierwotnie jako zachodnia konkurencja dla Mira, po zakończeniu zimnej wojny stała się wspólnym projektem Rosji, USA, Europy, Japonii, Kanady i kilku innych państw. Szacowany na 100 miliardów euro projekt od początku ma kłopoty finansowe. Problemem jest też skomplikowany status prawny modułów dostarczanych przez poszczególne państwa oraz uzależnienie od amerykańskich wahadłowców. Niedawna katastrofa Columbii i „uziemienie” amerykańskiej floty kosmicznej postawiło cały projekt pod znakiem zapytania. Podobnie jak niedawne amerykańskie zapowiedzi całkowitego wycofania wahadłowców ze służby w ciągu kilku lat i zastąpienia ich innymi pojazdami, które na razie są w fazie projektowania.

 

SATELITA GOLFOWY

 

Międzynarodowa stacja kosmiczna nie przetrwałaby ostatnich lat, gdyby nie zaangażowanie Rosjan. A ci – jakby złapali w kosmosie drugi oddech. Po katastrofie Columbii zapewniali dostawy surowców, żywności i regularne wymiany dwuosobowej załogi. Rosja też cierpi na braki budżetowe, ale – w odróżnieniu od Ameryki – stara się je łatać w prawdziwie wolnorynkowy sposób. Każda okazja do zarobienia pieniędzy jest dobra. To Rosjanie wysłali w kosmos pierwszego turystę – amerykańskiego multimilionera Dennisa Tito – a po nim trzy inne osoby. I choć za tygodniowy pobyt na stacji kosmicznej trzeba zapłacić 20 mln dol., wszystkie „orbitalne bilety” są już wykupione do 2009 roku. Nic dziwnego, że do pracy wzięły się firmy prywatne, które w ciągu kilku lat chcą regularnie wysyłać turystów w krótkie loty suborbitalne, podczas których będzie można popatrzeć na kosmos i zaznać stanu nieważkości.

Rosjanie nie mają też oporów przed zarabianiem na kosmicznej reklamie. W 1996 roku wypuścili ze stacji Mir metrowej wysokości puszkę pepsi, która trafiła potem do filmu reklamowego i zainkasowali za to 5 mln dol. 22 listopada 2006 r. rosyjski kosmonauta Michaił Tiurin zagrał w orbitalnego golfa. Wyszedł z ISS w przestrzeń kosmiczną i uderzył pozłacaną piłkę golfową kijem kanadyjskiej firmy E21 Golf, która sponsorowała całe wydarzenie (wysokości kontraktu nie ujawniono). Amerykanie mocno krytykowali ten pomysł, obawiając się, że piłka może wejść na kurs kolizyjny ze stacją i uszkodzić ją.

 

post-152072-1198183165_thumb.jpg

 

Źródło: Focus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi lotami kosmicznymi to ciekawa sprawa. Koszmarnie daleko zostawilo zsrr i usa reszte swiata, oni takie loty kosmiczne testowali... ponad 40 lat temu, to samo np. z pociskami balistycznymi, bardzo daleko zostal swiat wtedy :)

Edytowane przez qbec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...