D3T3 Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Opublikowano 6 Grudnia 2010 Rzuciłem papierosy po prawie 17 latach palenia. ... Dziś, jak dobrze liczę, mija 3 miesiące i tydzień bez papierosa i wydaje mi się, że dam radę. Heh, a ja się trzymam. Już 2,5 roku bez fajka, da się !!! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AragornPL Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zamierzam rzucic totalnie, tak w 100%. Cwiczenia fizyczne? Raczej nie, bo nigdy w zwyczaju nie mialem gimnastykowania sie. Pobrne w zainteresowania. W jedne rzeczy chce sie jeszcze bardziej wglebic, w innych ponadrabiac, a do jeszcze innych powrocic (np. do fotografii na wieksza skale). Dzieki za porady, mysle, ze generalnie dam rade. Trzymajcie sie mocno! :D /wybaczcie brak pl znakow, ale jade autobusem i pisze z komorki Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
q8ic Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Opublikowano 6 Grudnia 2010 Niestety, ale liczenie ile to się wytrzymało bez papierosa świadczy o tym, że dopuszczasz myśl o powrocie do nałogu. Że stan, w którym jesteś teraz nie jest permanentny. Takie myślenie powoduje, że pojawia się niewypowiedziany wniosek: porzuciłem coś dla mnie cennego, przyjemnego, fajnego - co jest kłamstwem. Tylko trzeba sobie to kłamstwo uświadomić - że przyjemność jest okupiona wyczekiwaniem, torturą większą niż sama przyjemność. A jeżeli jarałeś bez ograniczeń - że ta przyjemność rujnuje Ci zdrowie. Tutaj nie ma czego wytrzymywać, czy liczyć,bo skoro rzuciłeś tzn. że nie musisz się tym już zajmować. Zabij mnie a nie powiem kiedy rzuciłem - gdzieś w lutym ale kiedy dokładnie - nie wiem. Easyway. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
D3T3 Opublikowano 6 Grudnia 2010 Zgłoś Opublikowano 6 Grudnia 2010 Wiesz, jeśli paliło się połowę dotychczasowego życia, to jednak bądź co bądź jest to wydarzenie które się pamięta. Co do myśli o powrocie to wygląda to troszkę inaczej. Tak samo jak kiedyś lubiłem palić i było to dla mnie przyjemnie (do pewnego czasu), to obecnie czerpię przyjemność i satysfakcję z tego, że udało mi się rzucić. Wcale też nie uważam, że rzucając palenie straciłem coś cennego czy fajnego. Palić zacząłem dawno temu pewnie tak samo jak większość zaczynając od 2-3 fajków dziennie, a kończąc na 2 paczkach (fajek co max 0,5 h). W początkach palenie wydawało się fajne, cool, z kumplami pod szkołą, przy browarku itd. Wydawało się, że przecież w każdej chwili mogę przestać, tylko po co, skoro lubię palić. Tak więc brnęło się dalej uzależnienie, aż do momentu gdy nie palisz już dla przyjemności palenie tylko z obowiązku dostarczenia organizmowi nikotyny i z przyzwyczajenia. Powoli zacząłem dostrzegać że np. pierwszy fajek w ciągu 5 min. po pobudce rano to przegięcie. To jak się miotałem w pociągu podczas 6h podróży i palenie na tempa w kiblu, czy palenie przy każdej nadarzającej się okazji nawet gdy dopiero co paliłem. To zaczyna się widzieć dopiero gdy sam masz już dość palenia. Rzucenie łatwe nie jest i wie o tym każdy kto pali nałogowo. Nie mówię tu o paleniu w przerwach w szkole i na imprezce. Mówię o nałogowcach palących powyżej paczki dziennie nie wyobrażających sobie dnia bez papierosa. Znam wielu palących, jak i takich którzy rzucili palenie. Z tych drugich każdy którego by nie zapytać zna dokładnie czas jaki już nie pali, co nie oznacza wcale, że liczy dni, ale po prostu dla każdego rzucenie było na tyle ciężkim przeżyciem, że dokładnie je pamięta. Wielu z nich twierdzi, że o paleniu nie da się zapomnieć, a nałóg będzie o sobie przypominał w stresujących sytuacjach już do końca życia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pulitry Opublikowano 20 Lutego 2011 Zgłoś Opublikowano 20 Lutego 2011 Dopisuję się do listy ex-smokers. Polecam książkę Easyway - na prawdę dobry materiał motywujący! Też proponuje nie odliczać ile to już minęło. Autor powyższej książki dokładnie opisuje, że to nie ma sensu. Be a happy non-smoker for the rest of your life! 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość G.r.a.h.a.m.o.w.ski Opublikowano 21 Lutego 2011 Zgłoś Opublikowano 21 Lutego 2011 EHhh palenie palenie Palenie do cholery jest przyjemne. Nie ma to jak papierosil o poranku albo papierosik przy komputerowej sesji noca . Ale ja juz mam papierosiki w du*&@. CO mi pomoglo? Strach przed choroba. Wylysieniem i obnizeniem potencji. Powaznie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...