Skocz do zawartości
demno

Sprawa Studenta Politechniki

Rekomendowane odpowiedzi

takie rozwiązanie jest ok...

 

@hary - gdyby traktować te sprawy jednakowo niedługo byś musiał nosić paragony za mp3 w komórce, nie mógłbyś nagrać nic z radia czy telewizji... ba nawet nie mógłbyś siąść z gitarą i zagrać jakiś znany utwór... użytek osobisty powinien zostać poszerzony...

 

a postępowanie w sprawie naruszeń patentowych/licencyjnych/itp. powinno być być na wniosek poszkodowanego, nie z urzędu! precz z faszyzmem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a postępowanie w sprawie naruszeń patentowych/licencyjnych/itp. powinno być być na wniosek poszkodowanego, nie z urzędu! precz z faszyzmem!

No właśnie. Dlaczego kradzież auta nie jest ścigana z urzędu, tylko na wniosek pokrzywdzonego?

 

Tak jak napisałeś grzechuk- faszyzm. Doprowadzono prawo do absurdu, w imię interesu wąskiego grona lobbystów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, widziałeś kiedyś jakiś przykład programisty z dużej firmy, który nie dostał wynagrodzenia bo ludzie piracą? Jeśli tak to podeślij jakiegoś linka do tej informacji. Wydaje mi się jednak że potencjalny przykładowy farmer traci więcej z powodu kradzieży. Różnica jest taka, że farmer traci realne pieniądze, programista jedynie potencjalne zyski - nie wiem jak wy, ale ja między tymi dwoma pojęciami widzę sporą różnicę.

Jeśli jakiś program nie przynosi dochodów to się go porzuca. A mógłby przynosić, gdyby ludzie zapłacili za jego używanie. Czemu mówisz o dużych firmach a nie o małych. Wiadomo, że duże firmy mają dobrą płynność finansową niezależną od pojedynczego programu. Inaczej ma się sprawa z małymi twórcami. Ostatnio widziałem, nie wiem czy był to dowcip, fake, ale przy instalacji jakiegoś oprogramowania pojawiał się manifest programistów, którzy zaznaczali że tym razem okradasz "biednych" ludzi którzy próbują zarobić na chleb i im go odbierasz ;)

 

Zgodzę się że potencjalny farmer traci zyski, ale ilu farmerów jest okradanych a ilu programistów i firm softwareowych, o artystach z innych dziedzin nie wspomnę. Zresztą pomyśl w ten sposób. Masz swoją firemkę, musisz opłącić 700 peso ZUSu, jakieś inne drobiazgi miesięcznie. Piszesz programik dla mas, który jest super wypas, ale ludzie Ci za niego nie płacą, bo używają skrakowanych wersji. Myślisz, że w takiej sytuacji nadal byś nie uważał ich za złodziei? Wszak oni nie kradną, tylko odbierają Ci potencjalny zysk... Czyli zamiast zarobić 5k miesięcznie, zarabiasz marne 1200. Nawet jakby nie wszyscy kupili to i tak zarobiłbyś 3k.

 

Zgadzam się z harym, ale trzeba jeszcze dodać, że potencjalnych zysków NIE DA się oszacować. Bo nie ma żadnej pewności, że user który nie ściągnąłby płyty (jakiejkolwiek) z internetu, kupiłby ją w sklepie.

Będę strzelał... twierdzę, iż potencjalne zyski będą większe niż ich brak - oczywiście zależy to od oprogramowania, ale to sprawa innego rodzaju. np weźmy pod uwagę znany.. i lubiany.. system Windows tada.wav Gdyby pod karą ścięcia głowy zabroniono uzywania piratów, śmiem twierdzić że dochody microsoftu z Polski wzrosły by dosyć znacznie. Część ludzi pewnie zrezygnowała by z najnowszych gier, i zaczęła grywać w tux racer. Nie będzie jednak tak, że nagle każdy przestanie używać windowsa. Po prostu nie kupią sobie ciucha i zainwestują w soft jednego miesiąca.

 

@ PelzaK - nie wiem jak TY ale mnie po prostu nie stać na kupowanie kota w worku jeśli miałbym kupić Fallout'a 3 (obie wcześniejsze wersje kupione za spore pieniądze) to bym stracił 1/10 swojego miesięcznego kapitału bo TAK ściągnąłem popełniając PRZESTĘPSTWO pograłem z 2h i wyłączyłem bo gra nie zachwyca a na screenach wydaje się extra...

Nie wiem jak Ty.. ale ja słyszałem o czymś takim jak wersja DEMO. Wyszło demo ut3.. zassałem, zagrałem , spodobało mi się, kupiłem pierwszy egzemplarz zaraz po wprowadzeniu na polski rynek. Nie musiałem nic kraść, krakować, czuć oddechu Władzy na karku :)

 

Jeszcze jak to usunąłeś to, powiedzmy, że w połowie jesteś rozgrzeszony (przyjmijmy że to było takie pełne_demo). Co innego zobaczyć i wyrzucić, a co innego ściągać jak najęty, używać do woli, jeszcze się tym dzielić z innymi.

 

Zresztą to nie jest rozmowa o tym, czy mnie na to czy tamto stać a kogoś nie, to jest rozmowa o tym kto postępuje dobrze a kto źle. Jak mnie nie stać na vipera to przecież nie pójdę do salonu dodga i nie przywłaszczę sobie. Jest wiele rzeczy, które chciałbym, mieć a które są poza moim zasięgiem i da się z tym żyć.

Edytowane przez PelzaK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...] Jest wiele rzeczy, które chciałbym, mieć a które są poza moim zasięgiem i da się z tym żyć.

Właśnie- rzeczy. Tu mowa o niematerialnym bycie, którego nie da się twórcy zabrać. Można sobie go "rozmnożyć", ale twórcy nie da się go zabrać. Nie zmienisz tego, choćbyś powiesił wszystkich piratów wzdłuż równika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu mowa o niematerialnym bycie, którego nie da się twórcy zabrać. Można sobie go "rozmnożyć", ale twórcy nie da się go zabrać. Nie zmienisz tego, choćbyś powiesił wszystkich piratów wzdłuż równika.

bzdura - oprogramowanie jest jak najbardziej materialne - to dyskretne różnice pól em w modułach pamięci, to prąd potrzebny do zasilenia biura projekcyjnego, to paliwo napędzające tiry z wersjami box...

to że czegoś nie można dotknąć nie oznacza, że tego nie ma, czy jest mniej istotne...

 

a tak btw - ja też nie uważam piractwa za kradzież, ale za oszustwo gospodarcze... do tego się Pigmej już nie przyczepisz ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bzdura - oprogramowanie jest jak najbardziej materialne - to dyskretne różnice pól em w modułach pamięci, to prąd potrzebny do zasilenia biura projekcyjnego, to paliwo napędzające tiry z wersjami box...

to że czegoś nie można dotknąć nie oznacza, że tego nie ma, czy jest mniej istotne...

Sam sobie przeczysz. Materialne, czyli istniejące fizycznie, namacalne. Słowo pochodzi od "materia". Encyklopedia PWN definiuje materię jako:

materia [łac.], fiz. wszystkie obiekty wytwarzające pole grawitacyjne i podlegające działaniu tego pola, np. ciała niebieskie, atomy, elektrony, a także pole elektromagnetyczne i wszystkie inne pola fizyczne

Sam program nie jest materialny. Materia o której mówisz (prąd elektryczny) to coś potrzebne do tchnięcia w program "życia". Bez tego jest tylko zapisem binarnym na nośniku magnetycznym (który może być nie zasilany i zapis jest), bądź optycznym (cd, dvd).

Program można porównać do wiersza napisanego przez kogoś na kartce. Mogę przepisać sobie treść tej kartki na swoją kartkę, a autor wciąż posiada oryginał. Nie zabrałem mu tego. Natomiast bez jego zgody skopiowałem. Dlatego piractwo to powielenie bez zgody, a nie kradzież.

 

Druga kwestia. Ja nie twierdzę, że jeśli coś jest niematerialne/nienamacalne to wolno to kopiować bez zgody autora. Ja tylko stwierdzam, że piractwo to nie to samo co kradzież rzeczy materialnej. To powielenie. Odebranie potencjalnego/hipotetycznego/nie pewnego zysku. Nie zaś zawłaszczenie czegoś za co autor/właściciel praw autorskich zapłacił (materialnie).

 

Równie dobrze można rozpatrzyć takie dwie sytuacje:

- Sytuacja pierwsza- Piractwo nie istnieje. Adam napisał program. Jego dzieło okazało się totalnym crap-em i nikt po skorzystaniu z dema nie kupił programu. Adam nic nie zarobił.

- Sytuacja druga- Piractwo istnieje. Adam napisał program. Jego dzieło okazało się użyteczne. Niestety nikt nie kupił jego dzieła, lecz po obejrzeniu dema skopiował z sieci. Adam nic nie zarobił.

Z punktu widzenia portfela Adama- obie sytuacje są takie same.

 

do tego się Pigmej już nie przyczepisz ;-)

Dyskutuje z argumentami nie z osobą. Nie bierz personalnie różnicy zdań na różne tematy :wink: Nic do Ciebie nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ma tu do rzeczy prad i jakies paliwo?

pewnie jakies urojenia autora.

 

sam swiety nie jestem. mam cala mase legalnego softu zaczynajac od systemu operacyjnego, poprzez pakiet biurowy i komercyjny pakier av i fw. wsio legalne na 3 kompach.

gry kore mnie ciesza tez kupuje jako oryginaly, nie zawsze po premierze, bo czasami uwazam, ze cena ktora za nia chca jest wzieta z ksiezyca i nawet po kilku krotnym przejsciu pirata jak dana pozycja stanieje to ja kupuje, bo uwazam, ze nie byla warta 100 w dniu premiery, ale 20 czy 40 pol roku czy rok pozniej. bardzo czesto tworcy oprogramowania czy tez dystrybutorzy ustalaja cena na podstawie wlasnego widzimisie a nie realnej wartosci. chyba lepiej sprzedac 50k sztuk po 40pln niz 10k sztuk po 100. moim zdaniem w wiekszosci przypadkow cena softu jest oderwana od rzeczywistosci i polskich realiow.

juz pisalem, ze nie mialem najmniejszych oporow przed zakupem offce za 400pln czy 3 stanowiskowego NISa za 350 a jeszcze bardziej mnie ucieszyla jego tegoroczna cena na poziomie 140pln. widac, ze symantec pomyslal i wyciagnal wnioski i tego zycze innym producentom softu, bo to odbije sie na wzroscie ich sprzedazy a za tem zyskow i na spadku piractwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle trzymacie się bzdurnych argumentów. Sprawa jest prosta, dla uproszczenia zróbmy ją binarną. Ktoś wykonuje prace, jeśli dostaje za nią pieniądze jest OK, w przeciwnym razie nie jest OK. Jeśli farmer sprzedaje pomarańcze, dostaje pieniądze - jest OK. Jak mu skroją plantację, nie jest OK. Jeśli programista pisze program i dostaje pieniądze ze sprzedaże.. jest ok. Jak ludzie używają jego programu bez płacenia - NIE JEST K... OK. Bez znaczenia jest czy jest to kradzież czy nie. Nie jest OK znaczy, że ktoś jest niezadowolony.

 

Oczywiście, że piracenie nie odpowiada kradzieży w jako takim rozumieniu tego słowa, dlatego użyłem stwierdzenia jest ok, nie jest ok. Tak czy siak, uzywając/wykorzystując czyjeś niematerialne dzieła postępujecie niewłaściwie a żeby się o tym przekonać, to proponuję coś zrobić i spróbować to sprzedać żeby zarobić na chleb.

 

Tak samo pitolenie za przeproszeniem o potencjalnych/hipotetycznych zyskach... Jak mietek zrobi utwór i wszyscy go sobie powielą to kto wyżywi jego rodzinę? Nie ważne że powielenie to nie jest faktyczna kradzież przedmiotu. Piosenki jako takiej ukraść nie można, bo zawsze będzie ona istniała skoro już powstała. Więc skoro ukraść jej dosłownie nie można, to można ją tylko powielić... i to powielenie jest nazwane kradzieżą dobra niematerialnego, wiedzy, patentu etc. Ta kradzież wpływa ZAWSZE na obniżenie dochodów twórcy, ale zawsze pośrednio. Jak ktoś powieli czyjeś opatentowane rozwiązanie to niewątpliwie dochód prawdziwego twórcy zostanie podzielony na 2 wytwórców.

Stąd widać, że próbujecie się po prostu usprawiedliwić, aby przypadkiem nie nazwać siebie złodziejami, bo w końcu powielacie a nie kradniecie naprawdę. To jest Panowie dokładnie to samo zjawisko, z dokładnością do możliwości kradzieży wynikającej ze specyfiki kradzionej rzeczy materialnej i niematerialnej. A samo ciągłe wytykanie różnic między kradzieżą mandarynek i powieleniem programu to tylko mydlenie oczu sobie i innym, aby ukryć prawdziwą istotę rzeczy. Zło jest złem w takiej czy innej formie ;)

Edytowane przez PelzaK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle trzymacie się bzdurnych argumentów. Sprawa jest prosta, dla uproszczenia zróbmy ją binarną. Ktoś wykonuje prace, jeśli dostaje za nią pieniądze jest OK, w przeciwnym razie nie jest OK. Jeśli farmer sprzedaje pomarańcze, dostaje pieniądze - jest OK. Jak mu skroją plantację, nie jest OK. Jeśli programista pisze program i dostaje pieniądze ze sprzedaże.. jest ok. Jak ludzie używają jego programu bez płacenia - NIE JEST K... OK. Bez znaczenia jest czy jest to kradzież czy nie. Nie jest OK znaczy, że ktoś jest niezadowolony.

Ty tu się trzymałeś bzdurnych argumentów próbując nas przekonać że piractwo=kradzież. I zakładasz, że ktoś tu pisał o tym że piractwo jest dobre, a nikt tu tak nie napisał. Ale widzę (lub też wydaje mi się), że już jesteś prawie gotowy zrozumieć różnicę między kradzieżą a piractwem.

 

Jak mietek zrobi utwór i wszyscy go sobie powielą to kto wyżywi jego rodzinę?

Nikt. Bo skoro wszyscy sobie powielili to znaczy, że zrobił na tyle kiepski utwór, że nie warto za niego płacić. Widać nie zasłużył sobie na okazanie mu szacunku w postaci zapłacenia za ten utwór. Edytowane przez hary

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle trzymacie się bzdurnych argumentów. Sprawa jest prosta, dla uproszczenia zróbmy ją binarną. Ktoś wykonuje prace, jeśli dostaje za nią pieniądze jest OK, w przeciwnym razie nie jest OK. Jeśli farmer sprzedaje pomarańcze, dostaje pieniądze - jest OK. Jak mu skroją plantację, nie jest OK. Jeśli programista pisze program i dostaje pieniądze ze sprzedaże.. jest ok. Jak ludzie używają jego programu bez płacenia - NIE JEST K... OK. Bez znaczenia jest czy jest to kradzież czy nie. Nie jest OK znaczy, że ktoś jest niezadowolony.

Jesli programista isze program i dostaje pieniądze...jest OK. Jesli ludzie nie uzywają jego programu bo jest za drogi... Nie jest OK

 

 

Jesli ludzie uzywają jego programu bez płacenia... Nie jest OK <=> Jesli ludzie nie kupują jego programu bo jest za drogi.. Nie jest OK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@HeatheN, połowa artykułu jest oparta na założeniu, że mienie to także coś niematerialnego. Pokaż definicję, która to stwierdza. Mienie to rzeczy będące czyjąś własnością.

Nie martw sie.... juz oni sie dobiora na rozprawie oskarżonemu i znajda odowiednie luki/definicje nagną przepisy aby zabulił:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli programista isze program i dostaje pieniądze...jest OK. Jesli ludzie nie uzywają jego programu bo jest za drogi... Nie jest OK

 

 

Jesli ludzie uzywają jego programu bez płacenia... Nie jest OK <=> Jesli ludzie nie kupują jego programu bo jest za drogi.. Nie jest OK

Jesli programista pisze program i dostaje pieniadze... jest OK. Jesli ludzie nie uzywaja jego programu bo jest za drogi...JEST OK

 

Jesli jest za drogi i nie warto za niego placic to uzywaj programu konkurencji, nikt ci nie kaze uzywac akurat tego - popros znajomego klepacza kodu niech ci napisze za pol ceny taki sam i bedzie cacy:)

Jesli faktycznie bedzie za drogi to rynek zweryfikuje jego cene:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam sobie przeczysz. Materialne, czyli istniejące fizycznie, namacalne. Słowo pochodzi od "materia". Encyklopedia PWN definiuje materię jako:

 

materia [łac.], fiz. wszystkie obiekty wytwarzające pole grawitacyjne i podlegające działaniu tego pola, np. ciała niebieskie, atomy, elektrony, a także pole elektromagnetyczne i wszystkie inne pola fizyczne

Sam program nie jest materialny. Materia o której mówisz (prąd elektryczny) to coś potrzebne do tchnięcia w program "życia". Bez tego jest tylko zapisem binarnym na nośniku magnetycznym (który może być nie zasilany i zapis jest), bądź optycznym (cd, dvd).

Program można porównać do wiersza napisanego przez kogoś na kartce. Mogę przepisać sobie treść tej kartki na swoją kartkę, a autor wciąż posiada oryginał. Nie zabrałem mu tego. Natomiast bez jego zgody skopiowałem. Dlatego piractwo to powielenie bez zgody, a nie kradzież.

tlenu też nie dotkniesz, nie poczujesz ani zobaczysz... a jest jak najbardziej materialny i nie wiem jaką byś definicje tutaj nie przytoczył - nie masz racji, pisząc, że sam sobie przeczę -

 

Dyskutuje z argumentami nie z osobą. Nie bierz personalnie różnicy zdań na różne tematy icon_wink3.gif Nic do Ciebie nie mam.

i taka postawa mi się podoba!

 

A co ma tu do rzeczy prad i jakies paliwo?

tak samo co tutaj ma cena nawozu w przypadku ostatecznej ceny zebranego zboża... niby nic a jednak!

 

pewnie jakies urojenia autora.

dziękuję, zawsze lubiłem jak nieznajomi nazywali mnie obłąkanym... mając świadomość racji od razu polepszało mi się samopoczucie widząc jak błądzą po omacku w swoim świecie...

 

Oczywiście, że piracenie nie odpowiada kradzieży w jako takim rozumieniu tego słowa, dlatego użyłem stwierdzenia jest ok, nie jest ok. Tak czy siak, uzywając/wykorzystując czyjeś niematerialne dzieła postępujecie niewłaściwie a żeby się o tym przekonać, to proponuję coś zrobić i spróbować to sprzedać żeby zarobić na chleb.

 

Tak samo pitolenie za przeproszeniem o potencjalnych/hipotetycznych zyskach... Jak mietek zrobi utwór i wszyscy go sobie powielą to kto wyżywi jego rodzinę? Nie ważne że powielenie to nie jest faktyczna kradzież przedmiotu. Piosenki jako takiej ukraść nie można, bo zawsze będzie ona istniała skoro już powstała. Więc skoro ukraść jej dosłownie nie można, to można ją tylko powielić... i to powielenie jest nazwane kradzieżą dobra niematerialnego, wiedzy, patentu etc. Ta kradzież wpływa ZAWSZE na obniżenie dochodów twórcy, ale zawsze pośrednio. Jak ktoś powieli czyjeś opatentowane rozwiązanie to niewątpliwie dochód prawdziwego twórcy zostanie podzielony na 2 wytwórców.

Stąd widać, że próbujecie się po prostu usprawiedliwić, aby przypadkiem nie nazwać siebie złodziejami, bo w końcu powielacie a nie kradniecie naprawdę. To jest Panowie dokładnie to samo zjawisko, z dokładnością do możliwości kradzieży wynikającej ze specyfiki kradzionej rzeczy materialnej i niematerialnej. A samo ciągłe wytykanie różnic między kradzieżą mandarynek i powieleniem programu to tylko mydlenie oczu sobie i innym, aby ukryć prawdziwą istotę rzeczy.

piractwo to oszukiwanie ludzi, wykorzystywanie ich pracy, potencjalnych zysków nie można oszacować (wiadomo widełki są od ilości spiraconych do zera - ale nie można zakładać, że cokolwiek zostanie sprzedane... dla niektórych produktów byłoby to 60% a dla innych zero - dlatego takie szacunki są moim zdaniem błędne w założeniach), nie mówię, że piractwo jest dobre... ja je tylko klasyfikuję jako nie-kradzież

 

Nikt. Bo skoro wszyscy sobie powielili to znaczy, że zrobił na tyle kiepski utwór, że nie warto za niego płacić. Widać nie zasłużył sobie na okazanie mu szacunku w postaci zapłacenia za ten utwór.

jeśli utwór sobie zastrzegł a wszyscy go sobie powielili, nastąpiło złamanie prawa - nie ważne jak kiepski był utwór... chciałbyś aby twoi wszyscy sąsiedzi wywłaszczyli cie - bo ich jest więcej? to nie jest postępowanie stricte demokratyczne, tylko anarchistyczne...

 

Nie martw sie.... juz oni sie dobiora na rozprawie oskarżonemu i znajda odowiednie luki/definicje nagną przepisy aby zabuliłicon_smile3.gif

noi to jest w naszym prawie najbardziej zjeb@n3... Edytowane przez grzechuk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak Ty.. ale ja słyszałem o czymś takim jak wersja DEMO.

Szkoda, ze wielu producentow jednak nie slyszalo... nie wspominam juz o tym, ze czesto wersje demo roznych programow sa tak beznadziejnie poograniczane, ze nawet nie sposob stwierdzic, czy owy program sie do czegokolwiek nadaje.

 

tlenu też nie dotkniesz, nie poczujesz ani zobaczysz... a jest jak najbardziej materialny i nie wiem jaką byś definicje tutaj nie przytoczył - nie masz racji, pisząc, że sam sobie przeczę -

Teraz to zes walnal jak lysy grzywa o kant kuli... co maja obiekty zbyt male, by je dostrzec golym okiem, do informacji i danych? Niestety, ale oprogramowanie, czy dane sa bytami niematerialnymi, choc maja swoja fizyczna reprezentacje w postaci zapisu na jakims nosniku. Ta reprezentacja to nie sa jednak owe dane senso stricte i nie da sie jej oddzielic od nosnika i pokazac "oto fizyczne, materialne, dane".

 

BTW. tlenu dotykasz caly czas ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle trzymacie się bzdurnych argumentów.

Oczywista oczywistość nie? :lol2: :wink: Już to znamy.

 

Sprawa jest prosta,[...]

Tu się zgodzę. To proste- piractwo nie jest kradzieżą, tylko zwielokrotnieniem czyjegoś dzieła. O ile nie jest ono fair wobec twórcy, o tyle nie jest kradzieżą i nie wolno go tak rozpatrywać.

Fakt, że autor nie zarobi czy zarobi nie ma tu żadnego znaczenia. Dyskusja toczy się na temat procederu piractwa.

 

Stąd widać, że próbujecie się po prostu usprawiedliwić, aby przypadkiem nie nazwać siebie złodziejami, bo w końcu powielacie a nie kradniecie naprawdę. To jest Panowie dokładnie to samo zjawisko, z dokładnością do możliwości kradzieży wynikającej ze specyfiki kradzionej rzeczy materialnej i niematerialnej. A samo ciągłe wytykanie różnic między kradzieżą mandarynek i powieleniem programu to tylko mydlenie oczu sobie i innym, aby ukryć prawdziwą istotę rzeczy.

A ty jakim prawem zarzucasz tutaj komuś piractwo? :angry:

 

Zło jest złem w takiej czy innej formie ;)

W sumie tak. Jednak morderstwo to nie to samo zło co zabranie dziecku lizaka :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sądzę, że piractwo jest kradzieżą. Wydaje mi się że przedmiotem kradzieży nie jest rzecz, tylko szerzej jest to mienie, czyli przedmiot prawa własności.

Samo piracenie nie jest kradzieżą wprost - tak jak np. w przypadku kradzieży auta. Zabrałem właścicielowi jego mienie bez jego zgody, a on nie może z niego korzystać, rozporządzać nim itp... Piracenie poprzez powielanie czegoś bez wiedzy autora to kradzież jego pracy i mienia intelektualnego (niematerialnego) -tym samym jego praw autorskich majątkowych.

Kradzieży dokonać można nie tylko na rzeczy, ale także na materialnych prawach z nią związanych. Dla mnie osobiście nie ma żadnej różnicy między kradzieżą auta, mandarynek w sklepie, a nielegalnym ściągnięciem muzyki czy też programów z internetu. Nazywanie tego " powielaniem " to moim zdaniem mydlenie oczu.

Edytowane przez RAV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli utwór sobie zastrzegł a wszyscy go sobie powielili, nastąpiło złamanie prawa - nie ważne jak kiepski był utwór... chciałbyś aby twoi wszyscy sąsiedzi wywłaszczyli cie - bo ich jest więcej? to nie jest postępowanie stricte demokratyczne, tylko anarchistyczne...

Ale ty mnie zupełnie nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że jak ktoś się na czymś nie zna, nie jest w czymś nawet trochę dobry to nie powinien się takim czymś zajmować, a jak jest uparty to cóż, jego strata. A w przypadku przeciwnym, jeśli coś ma jakąś wartość, zawsze znajdą się ludzie którzy za to dla własnej przyjemności zapłacą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sądzę, że piractwo jest kradzieżą. Wydaje mi się że przedmiotem kradzieży nie jest rzecz, tylko szerzej jest to mienie, czyli przedmiot prawa własności.

Samo piracenie nie jest kradzieżą wprost - tak jak np. w przypadku kradzieży auta. Zabrałem właścicielowi jego mienie bez jego zgody, a on nie może z niego korzystać, rozporządzać nim itp...

Kopiując program nie kradniesz zadnego mienia. Powiem więcej. Kupując program tez go nie dostajesz. Czy kupujesz program czy go ukradniesz nigdy nie jestes jego włascicielem. Autor cały czas moze z niego korzystac i nim rozpiorzadzać

 

 

Kradzieży dokonać można nie tylko na rzeczy, ale także na materialnych prawach z nią związanych. Dla mnie osobiście nie ma żadnej różnicy między kradzieżą auta, mandarynek w sklepie, a nielegalnym ściągnięciem muzyki

Fajnei ze dla ciebie, ale w polskim prawie sciąganie muzyki nie jest nielegalne.

 

Jak juz jestesmy przy kopiowaniu. Jezeli zbuduje sobie idealna replike jakiegos samochodu to jest to kradziez?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Villentretenmerth

Jak juz jestesmy przy kopiowaniu. Jezeli zbuduje sobie idealna replike jakiegos samochodu to jest to kradziez?

A to jest bardzo ciekawe pytanie SGJ.

 

Ciekaw jestem Waszego zdania na tę kwestię :)

Edytowane przez Darth Sidious

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli zbuduje sobie idealna replike jakiegos samochodu to jest to kradziez?

Tak. Jesli jednak ten hipotetyczny konstruktor jest na tyle zdolny, aby zbudowac idealna kopie samochodu przy uzyciu ogolnodostepnych czesci bez pomocy szpiegostwa przemyslowego, to po co mialby sie bawic w kopiowanie jesli moglby tworzyc wlasne pojazdy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli zbuduje sobie idealna replike jakiegos samochodu to jest to kradziez?

Jeśli przyjąć za słuszne argumenty przeciwników tzw. piractwa - jak najbardziej. Robiąc idealną replikę, pozbawiasz producenta oryginalnego auta zysku z jego sprzedaży. Dokładnie tak samo jak z filmami czy muzyką - jeśli ściągniesz idealną kopię z netu to prawdopodobnie już nie kupisz oryginału, ergo producent traci. Tyle tylko, że mało kto jest w stanie zrobić replikę porsche w garażu, a ściągnąć mp3 z netu potrafi każde dziecko.

 

jeśli nie będziesz tero robił na skale przemysłową (czyt. dla siebie) to nikomu nic do tego... co innego jakbyś chciał sprzedawać

Nie. Każdy może sobie wytwarzać repliki na skalę przemysłową i czerpać z tego zysk. Są takie firmy. Nielegalne byłoby to dopiero wtedy, gdybyś sprzedawał repliki jako oryginalne samochody, tak samo oznakowane itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że mało kto jest w stanie zrobić replikę porsche w garażu, a ściągnąć mp3 z netu potrafi każde dziecko.

Czyli argumentem jest tutaj dla Ciebie ilość. Rozumiem że jeśli piractwo byłoby okazjonalne, przeciwnicy przestaliby go nazywać kradzieżą.

 

Mało tracimy- ok.

Dużo- kradzież.

Edytowane przez Pigmej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli argumentem jest tutaj dla Ciebie ilość. Rozumiem że jeśli piractwo byłoby okazjonalne, przeciwnicy przestaliby go nazywać kradzieżą.

 

Mało tracimy- ok.

Dużo- kradzież.

Nie wg mnie tylko wg ludzi myślących w ten sposób, do których ja osobiście (jako zwolennik wszelkiego p2p) się nie zaliczam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli ściągniesz idealną kopię z netu to prawdopodobnie już nie kupisz oryginału, ergo producent traci.

jak "towar" bedzie dobry to go kupie a jak sie nie obroni to czeka go del i go nie kupie i nie bede uzywal/sluchal/ogladal kopii sciagnietej z neta.

 

najlepszym przykladem ostatnich tygodni jest gta4. ludzie sie napalili, placili po 130pln za swoja kopie/licencje czy jak to zwal a chwile po odpakowaniu i paru godzinach walczenia z DRM i innym syfem okazywalo sie, ze produkt, ktory byl ok na innych platformach na tej (PC) jest syfem wyludzajacym kase i ludzie sprzedaja ten "towar" masowo na allegoro za 60% ceny. czy wg. ciebie to co zrobil producent/wydawca nie jest kradzieza lub lzej to nazywajac wyludzeniem? to dziala w dwie strony.

Edytowane przez Niemiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak "towar" bedzie dobry to go kupie a jak sie nie obroni to czeka go del i go nie kupie i nie bede uzywal/sluchal/ogladal kopii sciagnietej z neta.

Mnie tego nie musisz tłumaczyć :P Kilkaset oryginalnych DVD (za niektóre wydania specjalne dałem absurdalne kwoty) i kilkadziesiąt gier (coś koło 100) stoi u mnie na półce.

 

(Damn, ludzie, czytajcie uważnie posty, na które odpowiadacie. Podpowiadam - na początku zdania jest tam "jeśli" :P .)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak "towar" bedzie dobry to go kupie a jak sie nie obroni to czeka go del i go nie kupie i nie bede uzywal/sluchal/ogladal kopii sciagnietej z neta.

 

najlepszym przykladem ostatnich tygodni jest gta4. ludzie sie napalili, placili po 130pln za swoja kopie/licencje czy jak to zwal a chwile po odpakowaniu i paru godzinach walczenia z DRM i innym syfem okazywalo sie, ze produkt, ktory byl ok na innych platformach na tej (PC) jest syfem wyludzajacym kase i ludzie sprzedaja ten "towar" masowo na allegoro za 60% ceny. czy wg. ciebie to co zrobil producent/wydawca nie jest kradzieza lub lzej to nazywajac wyludzeniem? to dziala w dwie strony.

W przypadku GTA4 jak się nie myle demko żadne nie było wypuszczone, tak więc jesli ktoś chciał sprawdzić ta gre musiał albo iść i w ciemno wydac 150zeta lub sciagnać pirata i zobaczyć co to za gra. Jeśli docenił to zapewne kupił chociażby po to aby pograć przez neta. W tym przypadku pomijam osoby ktory sciagneły zeby po prostu grać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kopiując program nie kradniesz zadnego mienia. Powiem więcej. Kupując program tez go nie dostajesz. Czy kupujesz program czy go ukradniesz nigdy nie jestes jego włascicielem. Autor cały czas moze z niego korzystac i nim rozpiorzadzać

Przeczytaj cały post ze zrozumieniem. Kopiując program naruszasz czyjeś prawa autorskie majątkowe. Ludzie kopiują programy, przez to mogą z nich korzystać, a to skutkuje tym, że nie kupują oryginałów. Ide o zakład ze 99% tak robi (nie twierdze, że ktoś z forum).

Nie kupiłeś programu = autor nie dostał kasy, przez to uszczupliłeś jego dochód. Jeśli zabierasz komuś kasę to dla mnie jest kradzież. PROSTE.

 

Fajnei ze dla ciebie, ale w polskim prawie sciąganie muzyki nie jest nielegalne.

Przyznaję Ci rację, nie wiedzialem o tym. :wink: Edytowane przez RAV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...