Skocz do zawartości
TK

Auto Do 25 Tysięcy

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze japońskie i mamy państwa Osi vs. Alianci. 

Jestem!

 

Melduję się jako szczęśliwy posiadacz Carismy '03 z jednostką 1.9 DID. Cacko troszkę mnie kosztowało (22k), ale spokojnie mogę powiedzieć, że było warto. Na starcie musiałem dołożyć 500 (dwie rolki, pasek i rurka przy egr) - sprawy wynikające z przebiegu - autko ma 230k przejechane.

 

I choć pewnie u niektórych wywoła to pusty śmiech to co do przebiegu jestem przekonany. Autko sprowadzone z Niemiec, książeczka, cały czas robiony w serwisie, kupiony od konsultanta który jeździł non stop po autobanach.

 

Spalanie około 6.5 w cyklu mieszanym i po mieście, na trasie około 6.2. Silnik nie bierze grama oleju, nie dymi, obroty stoją pięknie. Dynamika też jak najbardziej ok, przyśpieszenie bardzo przyjemne (samochód po drobnych modyfikacjach ma około 130KM - nie chip - proszę nie linczować), max. rozbujałem do 215kmh - na trasie 140kmh osiąga bardzo szybko, potem jest już wolnej a na autostradzie można jechać spokojnie bez potu 180. I to właśnie ciekawe, bo ten silnik jest produkcji Renault!

 

Zawieszenie w bardzo dobrym stanie, ale wystarczyło przejechać 10k po polskich 'drogach' i już delikatnie skrzypią mi plastiki....

 

Brat dostał nową służbową Astrę, chyba 1.7 TDI i po 25k przejechanych ten samochód nadaje się na złom - to tak w kwestii porównania....

 

Wady - głośny przy dużych prędkościach, słabe światła i (przynajmniej w moim modelu) lekki świergot dobiegający z silnika - na pewno nic z wydechem, z kolektorami, ani zawory itp. Moim zdaniem łożysko od alternatora, czyli kolejna sprawa związana z przebiegiem...

 

Spokojnie mogę polecić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brat dostał nową służbową Astrę, chyba 1.7 TDI i po 25k przejechanych ten samochód nadaje się na złom - to tak w kwestii porównania....

nie ma takiego silnika - mylisz pewnie z 1.7 CDTi

tak w kwestii porównania - można się tylko zastanawiać czy to kwestia służbowego auta, katowanego przez pracowników, czy raczej brat nie potrafi o nie zadbać.

Asia to bardzo przyzwoity samochodzik :P

 

aha - zanim coś polecisz to napisz ile już zrobiłeś tym samochodem, pzdr

Edytowane przez dymy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze japońskie i mamy państwa Osi vs. Alianci.

Przynajmniej wiadomo, dlaczego Oś przegrała - non stop się użerali o bzdety :>

Alianci są jakoś słabiuchno reprezentowani, zaledwie kilka mało pochlebnych wzmianek o żabojadach i coś tam bąknięte na temat hinduskiego już (chyba?) Jaguara. Jankeskie wynalazki trzymają się swoich długich prostych za oceanem i słusznie - wygrywając "podkręcalnością" silników i ewentualnie sporymi gabarytami (jak wiemy z niniejszej pogadanki bardzo cenionymi w pewnych kręgach :>) przegrałyby wszystkim innym: ekonomią, ergonomią, hamulcami, jakością wykonania i wykończenia. 3288951[/snapback]

Z deszczu pod rynnę. Może pozostańmy jednak przy wyższości Niemców nad Francuzami.

Zaiste, tak będzie lepiej dla obu stron.

BTW: Mam 3110c. ;]

To fajnie masz, bo to zacny sprzęt. Jakby miał lepszy aparat foto i był nieco tańszy, sam bym go sobie kupił - jedna z niewielu nowszych Nokii, która nie sprawa na mnie wrażenia gejowskiego gadżetu.

Jakieś konkretne przykłady i historie? Pytam poważnie.

Mr. Pink, który regularnie wpada na warsztat popatrzeć na Allegro za jakimiś częściami do swojego Gulfa III. Bardzo tęskni za swym poprzednim samochodem, Escortem z wolnossącym klekotem - widziałem jego silnik, który po ~500 000 km wyglądał zapewne tak samo sucho i czysto jak po 50 000.

Mr. Brown, którego Passat TDI przy większych mrozach nie odpala, skazując Mr. Browna na komunikację miejską. Sprawiedliwość oddawszy, ów Passat jest bliżej bierzmowania niż pierwszej komunii.

Mr. White, który kupił Borę (oczywiście TDI), bezwypadkową po dziadku (oczywiście), i teraz coś mu dziwnie chodzi na jałowym, jakby metaliczne odgłosy. Oczywiście.

Powtórzę się, nie twierdzę bynajmniej, że germańska myśl techniczna jest do rzyci. Przeciwnie, jest bardzo dobra, bo z niczego te stereotypy by nie powstały. Przeczę natomiast tezie, jakoby germańska myśl techniczna była jedynie słuszna na całym świecie, a do tego nic się w tych samochodach nie działo. Dzieje się, może mniej, może więcej jak w każdych, ale dzieje się.

Zapewne macie swoje bezawaryjne i super wygodne wozy francuskie czy włoskie, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Opinie jakie są każdy widzi...

Ale co mnie "każdy" i "opinie"? Ważne jest, co dzieje się z moim bolidem - a nie dzieje tyle, by na niego narzekać.

 

Twój ruch, waćpan.

Damn, mój ulubiony wątek. Dawno się tak dobrze nie bawiłem na forum :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak abstraciach!ąc od tej dyskusji, może autor tematu pomyślałby nad Volvo S80? Bardzo ładne, trwałe, wygodne no ale niestety dośc twarde. S60 jeszcze ładniejsze i odrobinę mniejsze, ale skoro rozważasz R75 to i S80 bać się nie powinieneś ;)

S80 za 25k? S60 za 25k? Samochody super, ale nie w tych pieniądzach. Sam szukam sensownego S40 do 30k i ciężko znaleźć coś w dobrym stanie (01r<). To co piszą w opisach aukcji można w buty wsadzić, niestety trzeba każde auto oglądać samemu.

Jednak do tych 25k można znaleźć okazje na S40. Polecam to autko. Wersji V jest dużo więcej na rynku wtórnym i łatwiej coś znaleźć, ale dla mnie to już nie to samo co stylowa S.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Villentretenmerth

Co do samochodów francuskich to wszyscy tak na nie psioczą, a ciekawe ilu tak na prawde miało francuza.

Ja posiadam "francuza". Citroen ZX 1,8L benzin automat, rocznik 1997 (gaz od 180k założony) - aktualny przebieg - 229k (auto sprowadzone z Francji w 1998r. - przebieg po sprowadzeniu - 7k km.) Nic mi się jakoś nie sypie, leję Pb98 + gaz, oczywiście wymiana oleju, rozrządu itp. w terminie - i nie ma mocnych.Silniki nie bierze w ogóle oleju (ani kropli).Też się zastanawiam skąd opinie w PL że "francuz" to jakiś shit, dochodzę do wniosku że 80% ludzi którzy twierdzą że francuz to siht nigdy NA OCZY nie widziało francuza, nie mówiąc o jeżdżeniu.

 

eot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się zastanawiam skąd opinie w PL że "francuz" to jakiś shit, dochodzę do wniosku że 80% ludzi którzy twierdzą że francuz to siht nigdy NA OCZY nie widziało francuza, nie mówiąc o jeżdżeniu.

O matko... 

 

1.Mialem Puga 106 96rocznik po lifcie

2.Kolejna przygoda Pug 406 1.8 2000rok

3.Wujek od nowosci miał Citroena C5, po 150 000 zaczelo sie wrzystko walic, skrzynia biegow, zawieszenie hydro, elektryka i turbina....

4.Kolega z ktorym jedzilem duzo jego Laguną II,

Jeden człowiek i aż 4 przypadki, śmiało mogę dodać jeszcze siebie z Pugiem 206 ... Mówisz, że 80% ludzi na oczy nie widziało francuza a może to Ty nie widziałeś na oczy innego francuza niż Twój? ;) 

 

Fakt faktem jest, że dużo zależy od konkretnego egzemplarza i trafiają się "perełki" , ale jak już było pisane "jedna jaskółka wiosny nie czyni". :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Villentretenmerth

Jeden człowiek i aż 4 przypadki, śmiało mogę dodać jeszcze siebie z Pugiem 206 ... Mówisz, że 80% ludzi na oczy nie widziało francuza a może to Ty nie widziałeś na oczy innego francuza niż Twój? ;)

Widziałem "innego franzuza niż mój" - Citroen C5 2.0HDi (bez FAPu) automat mojego brata, ("3.Wujek od nowosci miał Citroena C5, po 150 000 zaczelo sie wrzystko walic, skrzynia biegow, zawieszenie hydro, elektryka i turbina....") - przebieg większy niż 150k, nic się nie "wali" (ani skrzynia,ani zawieszenie, ani turbina - na razie). Apropos zawieszenia, zapytaj u mechaników o zawieszenie w takim Passacie (głównie przód) - to się dopiero "wali".

 

Fakt faktem jest, że dużo zależy od konkretnego egzemplarza i trafiają się "perełki" , ale jak już było pisane "jedna jaskółka wiosny nie czyni". :)

Oczywiście, ja nie twierdzę że tak nie może być.Ale też nie napisałem że mój ZX to 8 cud świata :)

A ogólnie np. co do przebiegów, zależy (dużo) również od tego, kto gdzie tankuje :lol: (jeżeli wiesz co mam na myśli).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Franzcuza mam ja i nie narzekam ;) szwagier ma tez 406 ale 1997r 1.9TD a inny znajomy 407 2.0HDI i wszyscy troje nie robilismy jeszcze nic z naszymi autami poza normalnymi rzeczami eksploatacyjnymi. Zeby nie bylo ja mam swoj prawie rok, szwagier okolo 1.5 roku, kumpel tez okolo 1.5 roku. Trzeba tylko znalezc zadbany egzemplarz i autko sie naprawde oddzwdzieczy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracajac do tematu...gdybym mial teraz wydac 25k to wybieralbym miedzy:

 

2. Peugot 307

Jeżeli mówimy tu o modelu z 2005 w zwyż to jeszcze może może...Lecz, jeżeli nie, to najgorszy Peugeot jaki wyszedł ostatnimi czasy. Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(..)Taki Plymouth Prowler kosztuje sześciocyfrową kwotę, a wnętrze wrzeszczy CapsLockiem "JESTEM PLASTIKOWY TAK BARDZO, ŻE JA PIE...LĘ!". Srogi womit estetyczny.

Ejże! Jakto? Czemuż to między szeregi panzerwagonów próbujesz wcisnąć amerykańca, którego jakością wykonania pokona nawet Fiat 125p z początków produkcji? Czym mam Ci dogryźć? "Rajskim"Twingo z deską od wózka akumulatorowego - z czasów gdzie jeszcze nie było tyle plastiku w samochodach? ;]

 

Mr. Pink, który regularnie wpada na warsztat popatrzeć na Allegro za jakimiś częściami do swojego Gulfa III. Bardzo tęskni za swym poprzednim samochodem, Escortem z wolnossącym klekotem - widziałem jego silnik, który po ~500 000 km wyglądał zapewne tak samo sucho i czysto jak po 50 000.

Jeszcze powiedz jaki silnik, jaki rocznik, jaki przebieg i za ile ów pan kupił ten samochód oraz od kogo. Jeśli to kolejny sprzęt klasy 1.8 GT '91 na sportowym zawieszeniu od młodego Mr. SzybkiSpodŚwiateł, to wszystko jasne. ;]

 

Mr. Brown, którego Passat TDI przy większych mrozach nie odpala, skazując Mr. Browna na komunikację miejską. Sprawiedliwość oddawszy, ów Passat jest bliżej bierzmowania niż pierwszej komunii.

Jakoś w PL jest dużo więcej starszych i nowszych diesli, które nie mają z tym problemów. Wina najwyraźniej leży po stronie użytkownika, który nie wie jak opiekować się dieslem w zimie lub tankuje "kompot z ropy" zamiast czystej ropy.

 

Mr. White, który kupił Borę (oczywiście TDI), bezwypadkową po dziadku (oczywiście), i teraz coś mu dziwnie chodzi na jałowym, jakby metaliczne odgłosy. Oczywiście.

I jeździ dalej zamiast jechać do serwisu? Oby następnym jego autem był jakiś Francuz, bo Niemcy takim dbającym użytkownikom bardzo dziękują za współpracę...

Odnośnie zaś samego dziadka, to jest u nas taki na wiosce, co ma malucha od nowości (gdzieś z końca produkcji, więc stosunkowo młody egzemplarz). Pan wygląda na ponad 70 i przerzuca biegi dopiero jak silnik konkretnie wyje. Nie wiem nic na temat serwisowania tego auta, ale nie wróżę mu 25 lat życia, jak niektórym innym egzemplarzom tego modelu.

 

Powtórzę się, nie twierdzę bynajmniej, że germańska myśl techniczna jest do rzyci. Przeciwnie, jest bardzo dobra, bo z niczego te stereotypy by nie powstały. Przeczę natomiast tezie, jakoby germańska myśl techniczna była jedynie słuszna na całym świecie, a do tego nic się w tych samochodach nie działo. Dzieje się, może mniej, może więcej jak w każdych, ale dzieje się.

I chyba mamy konsensus. Nikomu nie bronię zakupu "pięknej" 156, w której spasowanie lamp od samego projektu woła o pomstę do nieba, ale niech ów nabywca ma świadomość, iż (przy mniejszej niż średnia krajowa ilości szczęścia) może odwiedzać pana ZłotaRączka częściej niż ulubionego sąsiada.

 

Twój ruch, waćpan.

Kiedy nie czas na walkę lepiej jej zaprzestać. Toż to do ugody zmierzamy.

 

Damn, mój ulubiony wątek. Dawno się tak dobrze nie bawiłem na forum :>

W rzeczy samej. Wielki to dla mnie zaszczyt zmierzyć się z waćpanem na słowa a nie szpady.

 

2. Peugot 307

 

4. Astra 2

Nie wydaje mi się rozsądnym wydać tyle kasy na coś tak małego i jednocześnie tak szybko tracącego na wartości. Zdecydowanie lepsza inwestycją (chociaż też nie najlepszą) był by odpowiednio model 406 oraz Vectra B fl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ejże! Jakto? Czemuż to między szeregi panzerwagonów próbujesz wcisnąć amerykańca, którego jakością wykonania pokona nawet Fiat 125p z początków produkcji? Czym mam Ci dogryźć? "Rajskim"Twingo z deską od wózka akumulatorowego - z czasów gdzie jeszcze nie było tyle plastiku w samochodach? ;]

Cóż znowu, przedstawiłem jedynie ilustrację do pojęcia "tandetnych amerykańców" jako powód, dla którego trzymają się od tego wątku z daleka.

Dla postronnych, którzy zaczęli czytać od tej strony - nie wrzucam do jednej szufladki jakichś Camaro, Mustangów i innych "muscle" razem z plastixem dla czarnoskórej biedoty. Ale rozmawiamy tu o przeciętnych samochodach, a nie o fetyszach. No i powodzenia w znalezieniu "prawdziwego" Camaro w stanie innym niż agonalny za 25 tysięcy :>

Swoją drogą obejrzałem sobie to rajskie Twingo i z tego miejsca spieszę zapewnić, że już nigdy, przenigdy nie będę narzekał na spartański wystrój wnętrza w moim zwijaczu asfaltu. Co więcej, czuję się pełnoprawnym członkiem elitarnego klubu Saaba, jeśli o przeładowane deski rozdzielczej idzie.

Jeszcze powiedz jaki silnik, jaki rocznik, jaki przebieg i za ile ów pan kupił ten samochód oraz od kogo. Jeśli to kolejny sprzęt klasy 1.8 GT '91 na sportowym zawieszeniu od młodego Mr. SzybkiSpodŚwiateł, to wszystko jasne. ;]

(...)

Jakoś w PL jest dużo więcej starszych i nowszych diesli, które nie mają z tym problemów. Wina najwyraźniej leży po stronie użytkownika, który nie wie jak opiekować się dieslem w zimie lub tankuje "kompot z ropy" zamiast czystej ropy.

(...)

I jeździ dalej zamiast jechać do serwisu? Oby następnym jego autem był jakiś Francuz, bo Niemcy takim dbającym użytkownikom bardzo dziękują za współpracę...

Wszyscy wymienieni panowie chwalą się posiadaniem "bezawaryjnych" pojazdów i snują długie opowieści, jak to "kompletnie nic" przy nich nie robią, "leją i jeżdżą", a ewentualne przyznanie się do winy wymyka im się po dłuższej rozmowie i jakby niechcący. Wprawdzie trzy próbki na kilkaset tysięcy obiektów to żaden wynik pomiarowy, ale daje mi do myślenia nad istotą określenia "bezawaryjny VW".

Zgadzam się - "jak dbasz, tak masz". Ale to samo stwierdzenie pasuje do wielu innych marek i modeli, może z wyjątkiem Alfy Romeo 33 i niektórych Citroenów/Renault :>

Odnośnie zaś samego dziadka, to jest u nas taki na wiosce, co ma malucha od nowości (gdzieś z końca produkcji, więc stosunkowo młody egzemplarz). Pan wygląda na ponad 70 i przerzuca biegi dopiero jak silnik konkretnie wyje. Nie wiem nic na temat serwisowania tego auta, ale nie wróżę mu 25 lat życia, jak niektórym innym egzemplarzom tego modelu.

Hell yeah, podobnie "niepaląca kobieta". Nic z eksploatacyjnych egzorcyzmów nie zrobione, płyny i klocki pamiętają fabrykę, gałka biegów i kierownica okrutnie wytarta od biżuterii, za to lusterko nienagannie wypolerowane i skierowane domyślnie w twarz kierowcy.

Albo, w przypadku gdy ścierwojad-handlarz kłamie, pospawany z ośmiu części czteroślad, którego elementy wyposażenia wnętrza zostały starannie wyselekcjonowane spośród najmniej zużytych na całym szrocie, a owa "niepaląca" to tylko ozdobnik na kartce za szybą, bo coś wpisać trzeba, skoro poduszki wystrzelone i nie da się pochwalić "3xAirBagiem". Przebieg rzecz jasna 120 kkm, Polak się przecież zna i nie kupi zajeżdżonego trupa z 250 kkm na desce. Mało któremu znawcy przyjdzie do głowy użycie kalkulatora, żeby przekonać się, jacy głupi są ci Rzymia... eee Niemcy, że robią rocznie mniej niż 10 000 po autostradach i kupują sobie do tego celu TDI.

Anegdotka #2 na temat przebiegu - mój kolega, ten od "korekty" w Avensisie, ma Tojtojkę Corollę, ściągniętą z Austrii. Winietek z autobahnów na szybie była cała masa, na liczniku 250 kkm. Miał świadomość, że jest cofnięty, ale nie miał technicznej możliwości sprawdzenia o ile, więc poszukał pomocy u jakiegoś specjalisty. Specjalista sprawdził, co trzeba, poprosił, żeby kolega sobie usiadł, zapytał jak się czuje i czy zgadnie, ile samochód ma naprawdę przebiegu. "300" i "400" okazały się nietrafione - "560 kkm" to było to. Ale nadal jeździ i to ostro, a to już coś przez duże C. Silnik 1.6 100KM benzyna, nie wiem jaki typ, nie znam się na sushi.

I chyba mamy konsensus. Nikomu nie bronię zakupu "pięknej" 156, w której spasowanie lamp od samego projektu woła o pomstę do nieba, ale niech ów nabywca ma świadomość, iż (przy mniejszej niż średnia krajowa ilości szczęścia) może odwiedzać pana ZłotaRączka częściej niż ulubionego sąsiada.

Mylisz gwiazdy z ich odbiciem nocą na powierzchni stawu, 156 to już nie wczesne lata 90., gdzie od samego istnienia sypało się w AR wszystko na potęgę. Podobnie jak w Mercedesach, gdzie nie sypało się wtedy nic. Teraz z Merców sypie się rdza - zbliża się Apokalipsa, a Adolf Hitler z Ottonem von Bismarckiem podnoszą swym bezsilnym gniewem temperaturę całego piekła o dobre kilkanaście stopni.

Co do wolności wyboru - chwalmy Pana, że takowa istnieje i daje, wzorem debilnej reklamy debilnego jogurtu, tyle możliwości. Na szczęście czasy, gdy do wyboru była Syrenka, 126p i Żyguli, minęły bezpowrotnie. Nawiasem mówiąc, to zapewne z tego okresu biorą początek straszne morskie opowieści na temat Fiatów.

Kiedy nie czas na walkę lepiej jej zaprzestać. Toż to do ugody zmierzamy.

Nie zmierzamy, bośmy nigdy nie walczyli. Ze studiowania Internetu wynika, że walka oznaczałaby w tym przypadku "twoją starą" gdzieś w okolicach drugiej strony wątku, a dalej byłoby już tylko gorzej :>

Chyba że wprowadzamy nową jakość do sieciowych potyczek. Skoro tak - gimnazjaliści, patrzcie i uczcie się.

W rzeczy samej. Wielki to dla mnie zaszczyt zmierzyć się z waćpanem na słowa a nie szpady.

Na szpady też nie byłby to honor, bom szermierz szpady giętej doprawdy mikrego autoramentu. Inaczej niż giętkiego języka, w dowolnym tego pojęcia rozumieniu :>

A propos - mojej żonie trochę daleko do stereotypu postawnej, cycatej blondynki, a mimo to nie zamieniłbym się na żaden inny model. Drogie Bravo, co jest ze mną nie tak?

Nie wydaje mi się rozsądnym wydać tyle kasy na coś tak małego i jednocześnie tak szybko tracącego na wartości. Zdecydowanie lepsza inwestycją (chociaż też nie najlepszą) był by odpowiednio model 406 oraz Vectra B fl.

A ty znowu swoje, o rozmiarach. Jak w tym dowcipie:

Po wojnie atomowej, kiedy cała ludzkość nawzajem się wybiła, podchodzi szympansica do szympansa i podaje mu jabłko. Ten odrzuca jabłko i mówi:

- Nie zaczynajmy znowu z tą starą historią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mr. Pink, który regularnie wpada na warsztat popatrzeć na Allegro za jakimiś częściami do swojego Gulfa III. Bardzo tęskni za swym poprzednim samochodem, Escortem z wolnossącym klekotem - widziałem jego silnik, który po ~500 000 km wyglądał zapewne tak samo sucho i czysto jak po 50 000.

Mr. Brown, którego Passat TDI przy większych mrozach nie odpala, skazując Mr. Browna na komunikację miejską. Sprawiedliwość oddawszy, ów Passat jest bliżej bierzmowania niż pierwszej komunii.

Mr. White, który kupił Borę (oczywiście TDI), bezwypadkową po dziadku (oczywiście), i teraz coś mu dziwnie chodzi na jałowym, jakby metaliczne odgłosy. Oczywiście.

Powtórzę się, nie twierdzę bynajmniej, że germańska myśl techniczna jest do rzyci. Przeciwnie, jest bardzo dobra, bo z niczego te stereotypy by nie powstały. Przeczę natomiast tezie, jakoby germańska myśl techniczna była jedynie słuszna na całym świecie, a do tego nic się w tych samochodach nie działo. Dzieje się, może mniej, może więcej jak w każdych, ale dzieje się.

 

Ale co mnie "każdy" i "opinie"? Ważne jest, co dzieje się z moim bolidem - a nie dzieje tyle, by na niego narzekać.

zgrabnie używasz języka ale nie da się ukryć, że trącisz demagogią ;)

tendencyjnie obsadzasz role, tymczasem bohaterami tych przypowiastek mógłby być sam Roger Perejro i jego Alfa Romet :lol:

najzabawniejsza jest konkluzja w której niczym Borysewicz u schyłku kariery sprzedajesz banał w stylu - jest jak jest ;)

i wierzę, że znajdzie się czytelnik oszołomiony tym kolorowym, obrazotwórczym językiem, który pomyśli sobie - coś tam coś tam

jak dla mnie jednak - puste bicie piany i zero konstruktywnej argumentacji (bez urazy)

są auta mniej i bardziej udane - to jasne jak oczy tej blondynki ale takie uogólnianie prowadzi wbrew pozorom do jakiejś czarnej du.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anegdotka #2 na temat przebiegu - mój kolega, ten od "korekty" w Avensisie, ma Tojtojkę Corollę, ściągniętą z Austrii. Winietek z autobahnów na szybie była cała masa, na liczniku 250 kkm. Miał świadomość, że jest cofnięty, ale nie miał technicznej możliwości sprawdzenia o ile, więc poszukał pomocy u jakiegoś specjalisty. Specjalista sprawdził, co trzeba, poprosił, żeby kolega sobie usiadł, zapytał jak się czuje i czy zgadnie, ile samochód ma naprawdę przebiegu. "300" i "400" okazały się nietrafione - "560 kkm" to było to. Ale nadal jeździ i to ostro, a to już coś przez duże C. Silnik 1.6 100KM benzyna, nie wiem jaki typ, nie znam się na sushi.

Ja jestem od zawsze związany z sushi, więc opowiem jeszcze coś. :) Mój tata, kupił w roku 1991 Toyotę Carinę II, prościutko przypłynęła do nas na statku z kraju wiśni. Zrobił nią 100kkm i jedyna rzecz, która się z... nie, nie zepsuła a zużyła to była żarówka w dniu sprzedaży auta. Wyobraźcie sobie, że przez te 100kkm nawet klocki nie były zmienione - samochód cały czas regularnie serwisowany i przeglądany w salonie Toyoty w Warszawie, gdzie była zakupiona. Sprzedał ją dosyć znajomemu panu w Lublinie, gdzie Toyotka jeździ do dziś, ma już grubo ponad 500kkm i śmiga jak ta lala. :) Prawdziwe japońskie sushi z dawnych lat to było coś, nie to co ówczesne "sushi z torebki" dostępne w każdym hipermarkecie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam czytam i smiac mi sie chce...wiecie czemu?

Auto wyjezdzajace z salonu moze miec ukryta wade i zwalic sie po 100km...wtedy jednak jest gwarancja, wiec szczesliwy posiadacz moze conajwyzej poużalać sie nad swoim losem. Auto UŻYWANE, nie ważne jakiej marki, MA PRAWO SIE psuć. Alfa, gulf czy inne wozidło...psuja sie albo nie, statystyki mowia roznie...prawda jest jednak taka ze statystycznie ja i moj pies mamy 3 nogi, wiec nie ma co patrzec na te wyniki..bo wystarczy ze pan XXX powie ze jego brat, ojciec, kuzyn i kolega maja GOLFA/audio/lancie/alfe/daewoo :wink: i nic nie robia, jedynie leja benzyne i wyjdzie w mniejszym gronie ze te auta sa bezawaryjne...przy zakupie autka uzywanego najwazniejsze jest racjonalne myslenie/posiadanie wiedzy/znajomego, i nie kupowanie kota w worku, ludzie sępią na mechanika, przegląd itd. Potem sie dziwia ze auto to totalna padaka.

Moim zdaniem nie nalezy zbytnio patrzec na marke, poszukac autka np:

-pojemnosc

-sedan/kombi/etc

-lpg/pb/on

-klima/elektryka

-airbagi

-ble ble

-rocznik

Otomot wypluje tysiace rezultatow, sortujemy, odrzucamy auta ktore nam sie nie podobaja (nie ze wzgledu na marke, jeno wyglad/stan), wybieramy te ktore sie podobaja i te ktore sa w promieniu 50km np:) i mozna z mechanikiem/znajomym/wiedza jezdzic ogladac (weryfikujemy ogloszenie) upatrzyc cel i go dobrze przetrzepac i sprawdzic. I cieszyc sie autkiem...w ktorym tak czy siak na pewno cos sie spartaczy...

Malo jezdze, krotko prawko mam, pierwsze auto...ale z historii i opowiadan znajomego mechanika/tescia/kumpla...którzy nie jedno autko mieli, wynika ze wszystko sie psuje mniej lub bardziej...a to w oplu musial przegub robic, a to w golfie mu cos alternator siadł, a to w citroenie zawieszenie pada itd itd... czasem powazniejsze usterki (uszczelka pod glowica) czasem wrecz trywialne jak zawieszony plywak (nie pokazuje poziomu paliwa) i ludzie z tym jezdza.... wiec najwazniejsze nie jest to CO TO ZA MARKA, tylko jaki jest stan autka w momencie zakupu, bo jesli historia jest nieznana, to okazuje sie niejednokotnie ze jakis imbecyl 30kkm zrobil na jednym oleju, nie zmienil rozrzadu a twierdzil ze wszystko bylo robione i pokazal lewa ksiazke serwisowa..i nagle i silnik do remontu, inny dekiel jezdzil na lpg i zapiekl wtryski (bo myslal ze jak ma lpg to pb mu nie potrzebne), inny pompe paliwa zatarl bo rezerwa mu nie swiecila i nie zwrocil uwagi.

Jak chcecie dobre auto, kupcie od rodziny/dobrego sąsiada/znajomego ktore bylo dobrze i regularnie serwisowane i znana jest jego hisotria...inaczej jesli liczycie ze autko zrobi 150kkm i nic sie w nim nie stanie to sie grubo mylicie.... Prosty dowod;

wejdzcie na jakiekolwiek forum danej marki... a zdziwicie sie ze na kazdym beda tematy;

-pomoc/najczęstsze problemy....

I to nawet w tych markach uwazanych za bezawaryjne......

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym kupowaniem od rodziny czy znajomych to też nie ma co szaleć. Mogą tak samo zakatować samochód jak i obca osoba. Plusem jest to że nie zawsze muszą kłamać(aczkolwiek i tu się często zdarzaja wyjątki) co do faktycznego stanu. I uważam że marka ma znaczenie przy wyborze auta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się że najistotniejszą rolę odgrywa stan bo warunki eksploatacji mają najbardziej znaczący wpływ na zużycie.

natomiast co do marki czy raczej modelu miałbym jednak wątpliwości. są usterki, które trafiają się notorycznie w pewnych rozwiązaniach i potrafią skubnąć po kieszeni bardziej niż inne dlatego moim zdaniem warto się upewnić czy dane autko to nie ryzykowna inwestycja. siłą rzeczy kupujemy kota w worku bo nikt z fus czytać nie będzie i nawet jeśli to świetny mechanik to może dać się zwieść przy oględzinach. tym bardziej ma to znaczenie ponieważ jak wieść niesie lubimy zakupy na skraju bankructwa i w razie draki ciężko nam wygospodarować większą gotówkę na naprawę.

prawdą jest niestety, że zwykle wybór jest ograniczony i jeśli trafia się coś zadbanego to nie ma w czym przebierać.

 

i jeszcze jedno z czym nie mogę się zgodzić - miałem troszkę do czynienia z handlem i nauczyłem się obserwując nasze społeczeństwo, że jeśli kupować to byle nie przez/od znajomych tudzież jakiejś piątej wody po kisielu, która przypomina sobie o więzach krwi gdy tylko ma okazję zarobić na takiej transakcji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eee panowie z ta rodzina to mi raczej chodzilo o normalna zdrowa :wink: rodzine, z ktora ma sie kontakt etc, bo ja np moge smialo powiedziec na co cierpi

opel corsa B 1,2 mojego kumpla z pracy;)

opel vectra C 1,6 mojego tescia

Golf 3 szfagra

 

Bo co jak co ale faceci jak sie spotkaja to potrafia godzinami nawijac o autach...szczegolnie jak sie sypia :lol2:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Auto wyjezdzajace z salonu moze miec ukryta wade i zwalic sie po 100km...

Jeszcze przed wyjechaniem z salonu mają wady :) . Malo ktore auto z salonu jest naprawde nowe. Sporo jest uszkadzanych w transporcie (od rys po wybite szyby), wiele modeli ma tzw kampanie, czyli poprawianie przez dealera bledów danej serii. Tego nie znajdziesz w internecie.

Dla przykladu obecnie jeden z modeli Chryslera posiada cztery takie naprawy, w tym jedna wiąże sie z wyciągnieciem calej skrzyni biegów. Do tego wiele aut jest uzbrajanych w dodatkowe wyposazenie po opuszczeniu fabryki. Dzieki wspaniałomyslemu montowaniu calego wnetrza na zatrzaskach, polowa z nich jest polamanych po takiej operacji. Autko idzie oczywiscie jako nowe niesmigane do klienta. Slyszalem autentyczna historię, jak szczesliwy wlasciciel znalazl cztery luźno leżące wkręty w drzwiach nowego/niebitego niemieckiego samochodu ;) . Komus nie chcialo sie wyciagnac :rolleyes:

 

Co do stanu samochodu:

1. Niektore wady sa niewykrywalne, nawet przy rozebraniu samochodu w drobny mak. Copperfield nie pomoze.

2. Co z tego, ze ktos dba o samochod, serwisuje na oryginalnych czesciach, zmienia olej co 5k etc etc skoro nie umie nim jezdzic. Widzialem juz takich "dbajacych" artystów co katuja samochod na 1500rpm i wysokim biegu, bo spali im 300 gram mniej paliwa :blink:

3. Kupując uzywany samochod zawsze pakujemy sie w bagno - kwestia jak wielkie ;) . A wyjatek tylko potwierdzi tą regułe.

Edytowane przez MaSell

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgrabnie używasz języka ale nie da się ukryć, że trącisz demagogią ;)

tendencyjnie obsadzasz role, tymczasem bohaterami tych przypowiastek mógłby być sam Roger Perejro i jego Alfa Romet :lol:

najzabawniejsza jest konkluzja w której niczym Borysewicz u schyłku kariery sprzedajesz banał w stylu - jest jak jest ;)

i wierzę, że znajdzie się czytelnik oszołomiony tym kolorowym, obrazotwórczym językiem, który pomyśli sobie - coś tam coś tam

jak dla mnie jednak - puste bicie piany i zero konstruktywnej argumentacji (bez urazy)

są auta mniej i bardziej udane - to jasne jak oczy tej blondynki ale takie uogólnianie prowadzi wbrew pozorom do jakiejś czarnej du.. ;)

Najmilszy, upewniasz mnie powyższym, że czytasz tylko tam, gdzie rzadko pisane. Tym samym postępujesz podobnie jak bardzo duża część społeczeństwa, co jednak jako czciciela "Passata-kombi-w-tedeiku" powinno cię radować. Sprawne niewystawanie przed szereg też jest rodzajem osiągnięcia :> Już dużo wcześniej uprzedziłem, że cała ta oralno-palczasta gimnastyka do niczego nie doprowadzi, a już na pewno nie do jakichś przełomowych wniosków.

 

Ale rozumiem to, takiemu ULISSESu już się znudziło, a szczerze powiedziawszy mnie również. Powiedziane zostało już chyba wszystko w temacie "spaghetti-vs-golonka", nikt nie wyskakuje z niczym wartym uwagi lub choćby zbesztania, a w dodatku napaskudziliśmy koledze w wątek. Pożytek z tego tylko taki, że jeśli ktoś będzie potrzebowała argumentu za/przeciw włoskiemu/niemieckiemu małemu/dużemu, ma je niemal wszystkie na tacy.

 

ULISSES - stokrotne podziękowania, warto było, nawet jeśli konkluzja nijaka. Cytując klasyka: "Więcej takich zielonych sznureczków w Polsce!".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem dlaczego ale błędnie zakładasz, że mam słabość do vagów. miałem raczej na uwadze, że stając w ostrej opozycji sam popadasz w skrajny antagonizm.

jak biegle zauważył Twój adwersarz żadna z tych historyjek nie ma ścisłego związku z myślą techniczną, której tyczy się Twoja rozprawka.

prawej było posadzić tych kolorowych woźniców na różnej maści wierzchowcach, choć koń jaki jest - każdy widzi.

jeden wniosek nasuwa się po całej lekturze - klucz do zadowolenia to stosowna afirmacja bo przecież wierzyć znaczy chodzić po wodzie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem dlaczego ale błędnie zakładasz, że mam słabość do vagów. miałem raczej na uwadze, że stając w ostrej opozycji sam popadasz w skrajny antagonizm.

Fakt, poniosła mnie fantazja. W wątłą pierś biję się z hukiem. Na nędzne usprawiedliwienie dodam tylko, że nie widziałem tu godnych przeciwników w innych barwach niż czarno-czerwono-żółte.

Nie widziałem też zwolenników barw zielono-biało-czerwonych, panie Kaeres. To nieładnie tak ruszyć lawinę kamyczkiem i udać się cichcem do ciekawszych zajęć :>

jak biegle zauważył Twój adwersarz żadna z tych historyjek nie ma ścisłego związku z myślą techniczną, której tyczy się Twoja rozprawka.

prawej było posadzić tych kolorowych woźniców na różnej maści wierzchowcach, choć koń jaki jest - każdy widzi.

Szanowny adwersarz pytał o przykłady VW, które znam z autopsji. Nie opowiastki szwagra wujka siostry znajomego kolegi, bo takie można wyczytać w Internecie. Można bowiem też wyczytać, że cały Księżyc jest zrobiony z zielonego sera - czy francuscy producenci Brie mają zacząć się bać? :>

Do rzeczy - ponieważ pytanie było o VW, nie mówiłem nic na temat Mr. Gray'a, któremu Citroen Berlingo zapala czasem na desce losowe lampki kontrolne, nie wspomniałem jakich bardzo brzydkich słów używał Mr. Blue, kiedy w "niezniszczalnej" Mazdzie 323F padły na amen te fikuśne silniczki do podnoszenia świateł, nie zająknąłem się nawet na temat dostępności części do Lancii Delty (coś z układem chłodzenia i halogenami), z którymi miał nielichy problem Mr. Yellow, ani nie mruknąłem o permanentnie zepsutym mechanizmie otwierania szyberdachu z pełnoletniego Audi, którym zadręczał wszystkich elektryków w naszym dziale Mr. Red.

Nie stosuj waść inkwizytorskich sztuczek, jeśli chcesz mi zarzucać demagogię :>

jeden wniosek nasuwa się po całej lekturze - klucz do zadowolenia to stosowna afirmacja bo przecież wierzyć znaczy chodzić po wodzie ;)

Dlatego regularnie puszczam sobie w trasie ten-kawałek-co-nie-znam-tytułu, którego refren brzmi "mam najlepszy wóz, najszybszy w mieście" i tak dalej. Polecam jako multimedialną postać wspomnianej przez cię afirmacji.

:>

Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu, to jednym z bardziej oklepanych, a zarazem tanich rozwiązań będzie właśnie rzeczona Octavia. Rozważyć można jeszcze (z tych bardziej przyziemnych) Vectrę B, Audi A4, Passata, Accorda i Avensis. Jeszcze kilka innych modeli jest w tych cenach, ale klasa, mała popularność, ceny części, awaryjność, wątpliwa uroda lub celownik tudzież śmigło na masce wykluczają je jako auto dla Kowalskiego.

 

ULISSES - stokrotne podziękowania, warto było, nawet jeśli konkluzja nijaka. Cytując klasyka: "Więcej takich zielonych sznureczków w Polsce!".

Mi się raczej nasuwa: "Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba!"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widziałem też zwolenników barw zielono-biało-czerwonych, panie Kaeres. To nieładnie tak ruszyć lawinę kamyczkiem i udać się cichcem do ciekawszych zajęć :>

:>

Wspomniałem dlaczego opuściłem ten wątek.

A skoro panuje durna opinia, że o gustach się nie dyskutuje to i uciekłem stąd bo gust szukającego mnie zniesmaczył do dalszego wysilania się i przekonywania.

Ale wątek czytam bo jest zabawny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek cały czas, z przyjemnościa się czyta wasze posty panowie. Co do autka dalej jestem za Octavia (ps ta mi sie bardzo podoba: http://ogloszenia.wp.pl/id_ogl,18224047,ka...gloszenia.html# ). Rover 75 tez jest świetny, ale boję się co do napraw jak cos (odpukać) by się stało. Do zakupu jeszcze 3-4 miesiące, dlatego też zwróciłem się do was moi drodzy o pomysły, porady etc. :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek cały czas, z przyjemnościa się czyta wasze posty panowie. Co do autka dalej jestem za Octavia (ps ta mi sie bardzo podoba: http://ogloszenia.wp.pl/id_ogl,18224047,ka...gloszenia.html# ). Rover 75 tez jest świetny, ale boję się co do napraw jak cos (odpukać) by się stało. Do zakupu jeszcze 3-4 miesiące, dlatego też zwróciłem się do was moi drodzy o pomysły, porady etc. :).

W ogłoszeniu praktycznie każde się bardzo podoba. Mały cytat z ogłoszenia :

 

pierwszy właściciel, serwisowany w ASO, sprowadzony, bezwypadkowy, zarejestrowany w Polsce

AUTO IDEALNE!!!! AUTO ZAREJESTROWANE!!! OD ROKU W KRAJU!!!

Sprzedawca przeczy sam sobie. Jest w najlepszym przypadku DRUGIM właścicielem a nie pierwszym (a skoro już tak kombinuje to można powiedzieć że trzecim a licznik jest przekręcony z 220 tys. KM :twisted: :twisted: :twisted: - i zdziwił byś się jak niedaleko rozmijam się z prawdą pisząc te słowa)

Edytowane przez Kyle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogłoszeniu praktycznie każde się bardzo podoba. Mały cytat z ogłoszenia :

 

Sprzedawca przeczy sam sobie. Jest w najlepszym przypadku DRUGIM właścicielem a nie pierwszym (a skoro już tak kombinuje to można powiedzieć że trzecim a licznik jest przekręcony z 220 tys. KM :twisted: :twisted: :twisted: - i zdziwił byś się jak niedaleko rozmijam się z prawdą pisząc te słowa)

Co do tego to tak, masz racje, z licznikiem tez nie wierze ze on ma 110 tys, 210 albo i 310 to tak. Ale to nie zmienia faktu ze octavia bardzo ladna jest :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tego to tak, masz racje, z licznikiem tez nie wierze ze on ma 110 tys, 210 albo i 310 to tak. Ale to nie zmienia faktu ze octavia bardzo ladna jest :)

Pozycja i ilość miejsca za kierownicą ci odpowiadają?

Pytam całkiem poważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozycja i ilość miejsca za kierownicą ci odpowiadają?

Pytam całkiem poważnie.

Wiesz co, szczerze mówiąc, siedziałem w wielu autach i jakoś w żadnym nigdy mi nie brakowało miejsca, jednak w wielu autach siedzenie za mną musi się bardzo "poświęcić" i chłopa z tyłu nie usadzisz. Jedynymi samochodami w których do tej pory siedziałem, aby po ustawieniu fotela "dla mnie" było jeszcze przyzwoicie miejsca z tyłu to Lexus LS, Audi A8, Merc S. ;) Także nie rozumiem aspektu miejsca za kierownicą, w każdym samochodzie, według mnie, jest wystarczająco miejsca, tylko, że czasem kosztem miejsca z tyłu. :)  Chyba, że chodzi Ci o szerokość ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...