Skocz do zawartości
Zwykły User

Dziwaczne Przepisy, Podatki, Ustawy...

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Villentretenmerth

Faszyzm! Yeeeeaah!

Byle się na czas ustawić po stronie bijących, a nie bitych i gra gitara :>

 

W oczywisty sposób nabijam się niecnie, ale odrobina obcego zamordyzmu znakomicie by wpłynęła na poczucie tożsamości narodowej Polaków, patriotyzm wśród młodzieży i takie tam bzdety. Nie wiedzieć czemu najlepiej nasz wspaniały naród pracuje, działa i myśli, kiedy trzyma go za pysk jakiś najeźdźca. Zdumiewające.

To po prostu nasza historia i dzieje Polski tak wpłynęły na obywateli (zresztą nie tylko na nas, na Rosjan np. również).

 

Ludzie przestaną kupować auta, zmniejszy się sprzedaż paliw, więc znowu wzrośnie jej cena. To automatycznie podbije ceny wszystkich innych produktów, a to z kolej wyprowadzi ludzi na ulice. A osły z wiejskiej będą ciągnięte za hak. I dobrze.

Wtedy ma szanse przejąć władzę ktoś rozsądny... albo populiści. Oby to pierwsze. Ale innej metody nie ma. Martwi tylko, że na 99,999% wykorzystają to Niemcy na spółkę z Rosją :sad: :wink:

Rosjanie są tutaj cały czas (po 89r. nie "wyparowali" - zmienili "barwy"). A z Niemcami się zawsze dogadywali nie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosjanie są tutaj cały czas (po 89r. nie "wyparowali" - zmienili "barwy"). A z Niemcami się zawsze dogadywali nie ;)

Nie powiedziałem, że ich nie ma. Po prostu jak coś by się u nas zakotłowało, to już legalnie i z otwartą przyłbicą podzielą nas na dwoje :wink: I nikt nawet nie zareaguje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nikt nawet nie zareaguje.

Jeśli będzie szansa, że trafię pod germańskiego oprawcę, to o ile nie będzie łapanek, publicznych egzekucji i Nowego Gestapo, nawet nie zamierzam protestować, wygłupiać się w konspiracje czy rzucać jak kamień na szaniec. A raczej nie będzie, barbarzyńskie metody zostawił sobie już tylko wujcio Putin na Czeczenów i Gruzinów, niechaj ich bogowie mają nieszczęśników w opiece.

 

Jeśli zaś chodzi o interwencję z zewnątrz jakichś naszych "przyjaciół", dajmy na to Jankesów albo Brytyjczyków - nigga, please. Chyba że Amerykańcom będzie zależało na utrzymaniu tutaj swoich baz. Ale właściwie co im za różnica, w Rzeszy siedzą jak chcą, a gdzie ta Rzesza będzie sięgać, to wszak nie ich sprawa.

 

Pigmej - nie wiem, "z kond" jesteś, ale jeśli z powodów geograficznych grozi ci inwazja kacapów, to zaiste rozumiem twój frasunek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pigmej - nie wiem, "z kond" jesteś, ale jeśli z powodów geograficznych grozi ci inwazja kacapów, to zaiste rozumiem twój frasunek.

Wschodnia Małopolska. Niestety bliżej do zaboru sowieckiego :sad:

 

Jeśli zaś chodzi o interwencję z zewnątrz jakichś naszych "przyjaciół"

No żadnego zabezpieczenia nie mamy. Żadnego paktu o wzajemnej pomocy militarnej. Nic. :sad:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wschodnia Małopolska. Niestety bliżej do zaboru sowieckiego :sad:

O ja.

Uciekaaaaj!

 

A skoro już na ten temat weszliśmy - to prawda, że tam u ciebie jeszcze jedzą niemowlęta, śpią na drzewach i czczą pioruny?

Przepraszam, samo się nasunęło :>

No żadnego zabezpieczenia nie mamy. Żadnego paktu o wzajemnej pomocy militarnej. Nic. :sad:

Mieliśmy kiedyś i też nic. Wnioski płyną jasne i proste - "ustami proroka Jahwe mówi, co czynić: nie bronić, nie bronić, wyjść i się poddać!".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. A skoro już na ten temat weszliśmy - to prawda, że tam u ciebie jeszcze jedzą niemowlęta, śpią na drzewach i czczą pioruny?

 

2. Mieliśmy kiedyś i też nic. Wnioski płyną jasne i proste - "ustami proroka Jahwe mówi, co czynić: nie bronić, nie bronić, wyjść i się poddać!".

1. Naturalnie.

2. Z innymi trzeba próbować... A z tamtymi- nie paktować!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Villentretenmerth

Racja ULISSES.

 

"Ordnung muß sein"

 

ps. @jonas - nikt nie jest doskonały - nawet "Aryjczycy" - chodź ci co tak myśleli wiesz jak skończyli ;)

 

EOT.

Edytowane przez Darth Sidious

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Podatek ekologiczny" to coś co dopiero planuje MF.

Najgłupszym przepisem jaki obowiązuje jest zakaz odliczenia VAT od samochodu osobowego

kupowanego na potrzeby firmy. Nie jest to standard światowy, taki zakaz to produkt urzednika

z głową w komuniźmie.

Przepis już wygenerował dużą ilość strat i innych zbytecznych przepisów

o kratkach i klasyfikacjach na samochody dostawcze i osobowe.

Zamiast usunąć bubla z przepisów dorabiano kolejne buble których celem byo uszczelnienie bubla pierwotnego.

Straty bezpośrednie to przez wiele lat zakupy przez firmy nieco droższych wersji i psucie tych samochodów przy pomocy

montowanych siatek i kratek. Straty pośrednie to szybsza korozja samochodu po takiej przeróbce, większa ilość wypadków

drogowych spowodowanych gorszą widocznąścią przez kratkę oraz zbyteczne zajęcie dla drogówki polującej na tych którzy taką

kratę zdemontowali dla poprawy widoczności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanko mam: na co się tym razem zrzucamy!!!

link-->http://moto.onet.pl/1553680,1,kanalizacja-...kul.html?node=2

Artykuł zawiera wiele nieścisłości:

Opłata recyclingowa dotyczy nie tylko sprowadzanych samochodów.

Tabelka dotycząca innych produktów:

http://www.eldom.pl/strona-oplata-recyclingowa-121.html

Bez takiej opłaty spora część zagranicznych wysypisk śmieci i złomowisk wylądowała by u nas bo recycling kosztuje.

Uściślenia wymaga również "zamiast akcyzy" bo w projekcie chodzi o obowiązującą "akcyzę na samochody"

nie "akcyzę na paliwa" lub jakąś inną akcyzę.

Lobbystom chodzi konkretnie o akcyzę na samochody osobowe z silnikami powyżej 2 litrów.

Tu jest to dokładnie opisane:

http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/11...pic_akcyze.html

Wypociny "ekspertów" lobbystów trudno pozostawić bez krytycznego komentarza.

Zniesienie akcyzy na samochody może mieć jakiś pozytywny wpływ na branżę ale pod warynkiem że nie będzie

wiązało się z wprowadzeniem innego dodatkowego wyższego podatku od posiadania samochodów.

Zwiększenie podatków pogorszy sytuację branży motoryzacyjnej niezależnie jaką nazwę temu podatkowi się nada.

"Podatek ekologiczny" czy bardziej obrazowo "składka na nowy samochód dla prezesa przez wszystkich których nie stać

na zakup nowego samochodu i muszą jeździć starym"

Jeśli ktoś by chciał naprawdę podjąć operację antykryzysową dla branży motoryzacyjnej to wystarczy cakowicie

usunąć postkomunistyczne ograniczenie na odliczanie VAT przy zakupie samochodu osobowego na potrzeby firmy.

Problem jednak jest w tym że MF chce zwiększenia podatków nie ich obniżenia.

Naszemu rządowi (naszemu ?) przyświeca jakaś taemnicza koncepcja podwyższania podatków na "pakiet antykryzysowy"

Koncepcja jest o tyle tjemnicza że nikt nie wymienia co w skład tego pakietu wchodzi.

Na chłopski rozum w "pakiet" powinno wchodzić głównie obniżanie podatków bo to nakręca koniunkturę i przeciwdziała kryzysowi.

Rząd najwyraźniej chce wywołać kryzys przy pomocy podwyżek podatków aby potem móc z nim walczyć przy pomocy

zgromadzonych środków na pakiet antykryzysowy.

Walka w takim przypadku będzie polegała na rozdawaniu dotacji i zakupie dodatkowego sprzetu dla policji do rozpędzania demonstracji

niezadowolonej z kryzysu i zwiększonych podatków ludności. Oczywiście do czasu zmiany rządu na jakiś z mniejszą zawartością

mądrych inaczej w składzie. Najwyraźniej obecny rząd zakłada że jak za komuny nie da się go zmienić i może działać jak za komuny

czyli dotacje i walka z ludnością przy pomocy państwa policyjnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

Należy zlikwidować podatek dochodowy i akcyzę. Natomiast VAT ustalić na jednym poziomie np. 15% na WSZYSTKO (zero zwolnień itp). Jeśli do tego dorzucimy likwidację ZUS i dobrowolne ubezpieczenia to już jesteśmy w raju. I nawet mi nie będzie przeszkadzało jak politycy co jakiś czas coś ukradną.

ŚWIĘTE SŁOWA - tylko jest jedna wada - wzrosło by bezrobocie (biurwy - skarbówka, ZUS) - o 20% + jakieżby powstało oburzenie, bo już nie będzie wczasów za symboliczną złotówkę (za kasę podatnika ofc).

 

A co do aut: nie jestem na bieżąco z przepisami, ale jak wygląda teraz rejestracja składaków? Kiedyś można było zarejestrować pojazd z datą złożenia - czyli np. auto z r. 1995 miało w dowodzie 1998 - to by częściowo rozwiązało "problem" z tradycyjnym już debilizmem polskiego ustawodafcy...

 

Poza tym: podstawą jakiegokolwiek prawa jast "nie działanie wstecz" czyli samochody już zarejestrowane nie mogą nagle zacząć podlegać nowym przepisom - co z kolei stwarza dalsze możliwości (nowsze auto ze starym dowodem ;) ) Może nizbyt to moralne - ale nie można dawać robić się w h...

 

dwaIP: jak to czytam to mi skóra cierpnie - emigracja mi się nie uśmiecha, bo właśnie kupiłem dom i zrobiłem totalny "home makeover" - ale kto wie - na szczęście dzieci w szkole angielkski mają ;)

Edytowane przez tomazzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ŚWIĘTE SŁOWA - tylko jest jedna wada - wzrosło by bezrobocie (biurwy - skarbówka, ZUS) - o 20% + jakieżby powstało oburzenie, bo już nie będzie wczasów za symboliczną złotówkę (za kasę podatnika ofc).

Nie. Zwolnienie tych ludzi zmusiłoby ich do poszukania sobie innej pracy. To wszystko. Dlaczego panuje przekonanie że to Państwo ma zapewnić ludziom byt- dać pracę albo zasiłek? NIE. Pracę masz sobie znaleźć sam. Trzeba się przekwalifikować, iść na jakiś kurs itp.

Nie mówię też żeby od razu wywalić wszystko. Wiadomo że tak się nie da. Sukcesywnie likwidować te urzędnicze molochy. W jednym roku zlikwidować połowę etatów US, za dwa lata ZUS, itd. Rynek w tym czasie wchłonie tych ludzi, bo obniżone obciążenia podatkowe nakręcą koniunkturę. Rynek rozkwitnie i będzie potrzebował nowych rąk do pracy.

 

Co do wczasów. Nie będzie co prawda tanich wczasów za złotówkę, ale jak pójdziesz do pracy to dostaniesz 5000 zł zamiast 1000zł. Sam sobie pojedziesz tam gdzie chcesz, bo Cię będzie swobodnie stać. A satysfakcja że pojechałeś za swoje pieniądze zarobione, a nie za dane od kogoś- bezcenna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

Heh, zgadzam się :) A z tymi wczasami to nie był żart - przynajmniej skarbówka robi takie prezenty swoim przepracowanym urzędnikom...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tyle, że paniom z okienek nie będzie pewnie się chciało przekwalifikować gdzie on znajdą drugą tak "ambitną" pracę? Poza tym, co nie którzy po takiej pracy mają z paczony charakter i nic się już z tym nie da zrobić. Np pani z okienka pójdzie pracować do McDonald, podejdziesz do kasy poprosisz o BicMaca a pani zapyta się czy masz pismo nr 27 w dwóch egzemplarzach i czy masz zakupiony znaczek skarbowy i skieruje cię do innego "okienka" ;)

Edytowane przez DoctorPulse

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

dwaIP: jak to czytam to mi skóra cierpnie - emigracja mi się nie uśmiecha, bo właśnie kupiłem dom i zrobiłem totalny "home makeover" - ale kto wie - na szczęście dzieci w szkole angielkski mają ;)

Napisałem tylko czarny scenariusz który w całej rozciągłości nie ma dużych szans na spełnienie. :)

W praktyce będzie dużo lepiej :)

Jeśli rządy będą sprawowane żle to w następnych wyborach parlamentarnych z PO stanie się to samo co było z AWS

niezależnie jak by się PR nie napinał lub nadymał.

Czarny scenariusz nie musi się sprawdzić tyle że jakieś zmiany w rządzie w resortach finansowo-gospodarczych wydają się być

niezbędne do zmiany z polityki głupiej na rozsądną.

 

Nie. Zwolnienie tych ludzi zmusiłoby ich do poszukania sobie innej pracy. To wszystko. Dlaczego panuje przekonanie że to Państwo ma zapewnić ludziom byt- dać pracę albo zasiłek? NIE. Pracę masz sobie znaleźć sam. Trzeba się przekwalifikować, iść na jakiś kurs itp.

Nie mówię też żeby od razu wywalić wszystko. Wiadomo że tak się nie da. Sukcesywnie likwidować te urzędnicze molochy. W jednym roku zlikwidować połowę etatów US, za dwa lata ZUS, itd. Rynek w tym czasie wchłonie tych ludzi, bo obniżone obciążenia podatkowe nakręcą koniunkturę. Rynek rozkwitnie i będzie potrzebował nowych rąk do pracy.

 

Co do wczasów. Nie będzie co prawda tanich wczasów za złotówkę, ale jak pójdziesz do pracy to dostaniesz 5000 zł zamiast 1000zł. Sam sobie pojedziesz tam gdzie chcesz, bo Cię będzie swobodnie stać. A satysfakcja że pojechałeś za swoje pieniądze zarobione, a nie za dane od kogoś- bezcenna.

Realistycznym sposobem obniżenia VAT z obecnych 22% jest obniżanie tego podatku metodą drobnych kroków.

Przykładowo od połowy 2009 roku o 1% czyli z 22% na 21% od 2010 20% i.t.d. aż do 15%

Radykalne obniżenie w jednym ruchu na 15% było by złe bo oznaczało by destabilizację systemu finansowego i gospodarczego.

Nie ma również w mojej ocenie jakiegokolwiek sensu gospodarczego zwiększanie niższych stawek VAT.

Przykładowo VAT na żywność nie powinien być zwiększany i taka zwyżka niczego korzystnego nie ma szans przynieść.

Przy krokowej redukcji podatku nie będzie konieczności gwałtownej redukcji zatrudnienia w administracji i związanego

z taką redukcją wzrostu bezrobocia (wzrost bezrobocia jest zabójczy dla koniunktury bo zmniejsza popyt na rynku)

Jakieś oszczędności w wydatkach budżetu przy obniżaniu VAT zapewne są konieczne (przytoczone wczasy za 1 zł)

 

Niestety na razie mamy jakieś dyrdymały o "pakiecie antykryzysowym" i zwiększnie podatków na ten pakiet zamiast realistycznego

przeciwdziałania kryzysowi poprzez obniżanie podatków. Zwiększanie podatków zwiększa ryzyko kryzysu nie tylko w branży

motoryzacyjnej, zwiększa ryzyko kryzysu i recesji w całej gospodarce.

Edytowane przez dwaIP

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma również w mojej ocenie jakiegokolwiek sensu gospodarczego zwiększanie niższych stawek VAT.

Przykładowo VAT na żywność nie powinien być zwiększany i taka zwyżka niczego korzystnego nie ma szans przynieść.

Tu się nie zgodzę. Są dwa powody dla których należy opodatkować WSZYSTKO równo VATem 15%:

- Obniżka podatku na towary obecnie sprzedawane po stawce 22%, która jest wygórowana.

- Likwidacja kilku stawek na rzecz jednej.

 

Nieprawdą jest natomiast że podniesienie 7% stawki na żywność, z równoczesnym obniżeniem stawki 22% na 15% spowoduje wzrost cen żywności. Należy pamiętać, że głównym obciążeniem ceny żywności (która jest relatywnie tania) nie jest ostateczny podatek 7%. To koszt transportu (paliwo 22%), koszt mediów potrzebnych do produkcji (22%), koszt urządzeń potrzebnych do produkcji (22%) i wreszcie koszt pracownika (ZUS, podatek dochodowy, inne opłaty). Obniżenie tych obciążeń spowoduje właśnie finalny efekt w postaci OBNIŻKI cen żywności. Mimo że na finalny produkt zostanie podniesiona stawka.

 

Jakie zalety zaś z jednej 15% stawki na wszystko? Kolosalne:

- Redukcja biurokracji (realny zysk dla Państwa i obywateli),

- Brak możliwości oszukiwania na zaniżonym podatku (odciążenie Policji, Policji Skarbowej i sądów),

- Uproszczenie rozliczania się z fiskusem dla samego przedsiębiorcy,

- Transparentność rozliczeń,

- Niesłychane oszczędności spowodowane brakiem konieczności rozróżniania "co po jakiej stawce". Jakieś listy, analizy, itd. Tego nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu się nie zgodzę. Są dwa powody dla których należy opodatkować WSZYSTKO równo VATem 15%:

- Obniżka podatku na towary obecnie sprzedawane po stawce 22%, która jest wygórowana.

- Likwidacja kilku stawek na rzecz jednej.

 

Nieprawdą jest natomiast że podniesienie 7% stawki na żywność, z równoczesnym obniżeniem stawki 22% na 15% spowoduje wzrost cen żywności. Należy pamiętać, że głównym obciążeniem ceny żywności (która jest relatywnie tania) nie jest ostateczny podatek 7%. To koszt transportu (paliwo 22%), koszt mediów potrzebnych do produkcji (22%), koszt urządzeń potrzebnych do produkcji (22%) i wreszcie koszt pracownika (ZUS, podatek dochodowy, inne opłaty). Obniżenie tych obciążeń spowoduje właśnie finalny efekt w postaci OBNIŻKI cen żywności. Mimo że na finalny produkt zostanie podniesiona stawka.

 

Jakie zalety zaś z jednej 15% stawki na wszystko? Kolosalne:

- Redukcja biurokracji (realny zysk dla Państwa i obywateli),

- Brak możliwości oszukiwania na zaniżonym podatku (odciążenie Policji, Policji Skarbowej i sądów),

- Uproszczenie rozliczania się z fiskusem dla samego przedsiębiorcy,

- Transparentność rozliczeń,

- Niesłychane oszczędności spowodowane brakiem konieczności rozróżniania "co po jakiej stawce". Jakieś listy, analizy, itd. Tego nie ma.

To jest dużo bardziej skomplikowane niż sądzisz.

Nie jesteś w stanie przewidzieć żadnej ceny po takiej operacji zmiany stawek VAT na jednolitą 15%.

Nie uwzględniasz praw podaży i popytu oraz oddziaływanie w skali makro strumienia pieniądza kierowanego na rynek.

Zapewne sądzisz że żywność zdrożeje w stosunku do innych towarów o jakiś obliczony % skoro uznajesz że zwiększenie VAT na żywność

jest warunkiem koniecznym do obniżenia podstawowej stawki VAT. Tu też się mylisz.

Nie jest warunkiem koniecznym ani nawet czymś pomocnym.

Pomijasz w rozumowaniu szarą stefę obrotu żywnością bezpośrednio rolnik-konsument oraz zmianę skali tej strefy

po zwiększeniu VAT.

 

Skutek zależy od tempa obniżania stawek VAT .

Gwaltowna zmiana to groźba gwałtownej zwyżki kursów walut, generalnie kierunek destabilizacja

i z całą pewnością utrata kontroli nad równowagą budżetu.

Obniżanie stawek VAT stopniowe w odpowiednim tempie to możliwość zachowania kontroli nad skutkiem i korzystna stymulacja wzrostu

gospodarczego.

Zwiększanie stawki VAT na żywność najzwyczajniej nie ma żadnego sensu ekonomicznego.

O naiwności politycznej takiej koncepcji nie muszę chyba zbyt wiele pisać bo było to przećwiczone praktycznie nie tak dawno temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dwaIP-

Odnoszę wrażenie że nie czytasz dokładnie. Napisałem wyraźnie co spowoduje jedna stawka VAT.

- Redukcja biurokracji (realny zysk dla Państwa i obywateli),

- Brak możliwości oszukiwania na zaniżonym podatku (odciążenie Policji, Policji Skarbowej i sądów),

- Uproszczenie rozliczania się z fiskusem dla samego przedsiębiorcy,

- Transparentność rozliczeń,

- Niesłychane oszczędności spowodowane brakiem konieczności rozróżniania "co po jakiej stawce". Jakieś listy, analizy, itd. Tego nie ma.

A także:

Nieprawdą jest natomiast że podniesienie 7% stawki na żywność, z równoczesnym obniżeniem stawki 22% na 15% spowoduje wzrost cen żywności. Należy pamiętać, że głównym obciążeniem ceny żywności (która jest relatywnie tania) nie jest ostateczny podatek 7%. To koszt transportu (paliwo 22%), koszt mediów potrzebnych do produkcji (22%), koszt urządzeń potrzebnych do produkcji (22%) i wreszcie koszt pracownika (ZUS, podatek dochodowy, inne opłaty). Obniżenie tych obciążeń spowoduje właśnie finalny efekt w postaci OBNIŻKI cen żywności. Mimo że na finalny produkt zostanie podniesiona stawka.

Jakie znaczenie dla Kowalskiego ma, czy na żywność nałożono 3, 10, 50, czy 95% podatku? Żadne. Dla Kowalskiego liczy się to ile zapłaci za chleb, masło itp. Powtarzam: cenę robią obciążenia "pośrednie". Te które trzeba ponosić w trakcie. A tam wszędzie jest 22 zamiast 15.

Przykład masz powyżej. Podstaw tam gdzie pokazałem 15 zamiast 22 i przelicz ile taniej wyjdzie finalny produkt. I dolicz do niego nie 7 a 15% VATu. Porównaj obie cyfry.

Ten cały pośredni VAT płaci klient końcowy.

 

 

 

Skutek zależy od tempa obniżania stawek VAT .

Gwaltowna zmiana to groźba gwałtownej zwyżki kursów walut, generalnie kierunek destabilizacja

i z całą pewnością utrata kontroli nad równowagą budżetu.

Obniżanie stawek VAT stopniowe w odpowiednim tempie to możliwość zachowania kontroli nad skutkiem i korzystna stymulacja wzrostu

gospodarczego.

Zwiększanie stawki VAT na żywność najzwyczajniej nie ma żadnego sensu ekonomicznego.

O naiwności politycznej takiej koncepcji nie muszę chyba zbyt wiele pisać bo było to przećwiczone praktycznie nie tak dawno temu.

Nigdzie nie napisałem że ma to być zrobione jednego dnia. Stawkę 7% powoli podnosimy aż do 15%, a stawkę 22% powoli obniżamy aż do 15%. Tak by w końcu pozostała tylko jedna 15%. ZERO zwolnień, odliczeń, ulg itp. NIC. To też jest jeden z krytycznych parametrów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dwaIP-

Odnoszę wrażenie że nie czytasz dokładnie. Napisałem wyraźnie co spowoduje jedna stawka VAT.

 

A także:

 

 

Jakie znaczenie dla Kowalskiego ma, czy na żywność nałożono 3, 10, 50, czy 95% podatku? Żadne. Dla Kowalskiego liczy się to ile zapłaci za chleb, masło itp. Powtarzam: cenę robią obciążenia "pośrednie". Te które trzeba ponosić w trakcie. A tam wszędzie jest 22 zamiast 15.

Przykład masz powyżej. Podstaw tam gdzie pokazałem 15 zamiast 22 i przelicz ile taniej wyjdzie finalny produkt. I dolicz do niego nie 7 a 15% VATu. Porównaj obie cyfry.

Ten cały pośredni VAT płaci klient końcowy.

...

Napisałeś co Ci się wydaje że by spowodowało co by spowodowało to oddzielna bajka.

Uproszczenie w postaci jednej stawki VAT ma jaąś wartość ale wartość ta nie pokrywa strat z podwyżki VAT na żywność.

1. Nierealne ze względów politycznych i dlatego utrudnia obniżanie podstawowej stawki VAT 22%.

2. Żywność będzie droższa o 8% w supermarkecie przy jednolitych 15% niż przy 2 stawkach 15% podstawowej i dotychczasowej

7% na żywność. Kowalski to sobie policzy i zażąda obniżenia stawki na żywność. Kowalski będzie bezwzględny i skuteczniy bo będzie w

zdecydowanej większości.

Edytowane przez dwaIP

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę się uczepić...

Jedynym rozwiązaniem, które mogłoby stymulować kierowców do bardziej proekologicznych zachowań, jest podatek ekologiczny, którego wysokość uzależniona byłaby od emisji CO2, i który objąłby wszystkie samochody zarejestrowane w Polsce.

Błąd! Największą emisję CO2 powodują jak wiadomo najstarsze (tanie) samochody, których posiadaczami jak wiadomo są ludzie biedni. Przy wzroście kosztów użytkowania takiego samochodu część ludzi musiała by z niego zrezygnować. Sprzedać piekielnie ciężko, złomować się nie opłaca, nowszego też nie ma za co kupić. Co dalej...? Na pewno nic dobrego!

Jedyny ratunek to dopłaty* do remontu silnika/układu wydechowego/instalacji katalizatora/wymiany samochodu na nowszy/wymiany silnika (sic! - nie ma potrzeby wywalania sprawnego i dobrze utrzymanego samochodu tylko dlatego, że konstrukcja silnika ma 20-30 lat).

 

* - Dlaczego Kowalski ma płacić za to, że nie stać go na nowszy samochód?? Wszyscy politykami i prezesami być nie mogą! Ktoś musi pracować za 1200 PLN i jednocześnie mieć prawo do zakupu "ekologicznego" samochodu!

 

Wprowadzenie podatku 3000 rocznie zabije przemysł samochodowy. Strzelając 80% obywateli jeździ autami powyżej 10 lat i nie stać ich na zakup nowszego. Podatek taki spowoduje zapełnienie się polskiego rynku zabawkami w stylu Seicento, Matiz, Aveo i innymi "mikrusami" oraz szrotami złożonymi z 2 części i więcej lecz używanymi tylko dlatego, iż mają mniej jak 10 lat. Będzie bowiem taniej kupić 2 porządnie rozbite samochody i złożyć z nich jeden (tutaj pole popisu dla handlarzy i "magików"), niż kupić używany.

 

Podatek jest tym bardziej głupi i nierealny, iż przykładowo w jego założeniu fabrycznie nowy Hammer H3 z 6 litrowym silnikiem benzynowym jest mniej szkodliwy dla środowiska niż Seicento 900cc z 1998 roku...

 

Doszłoby także do paradoksu, gdzie taniej byłoby utrzymać 5-letni samochód z silnikiem 5.0 niż 10 letni z silnikiem 2.0.

 

Na koniec zmusiło by to ludzi do kupowania aut nie do końca tych, które by chcieli, nawet jeśli było by ich stać na ich zakup. Wygryzło by to z rynku wszystkie lepsze marki i duże wygodne, bezpieczne samochody. Przeciętny Kowalski wybierałby między Aveo, Pandą i innymi małymi puszkami francuskich czy koreańskich producentów. Wszystko większe od Astry niemal wyparowało by z polskich dróg i było rarytasem na miarę Poloneza w czasach PRL-u. Motoryzacja zrobiła by krok w tył o ćwierć wieku!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę się uczepić...

Uczepić się można nawet do elementarnej wiedzy w dziedzinie podatków i technicznej autora słów z przytoczonego cytatu.

Akcyza na paliwa jest podatkiem ściśle związanym z emisją CO2.

Emisja CO2 jest zależna od ilości spalonego paliwa.

Autor cytowanego zdania najzwyczajniej tego nie wie i trudno uznać go za kogoś innego niż totalnie niekompetentnego ekologa-oszołoma.

"Jedynym rozwiązaniem, które mogłoby stymulować kierowców do bardziej proekologicznych zachowań, jest podatek ekologiczny, którego wysokość uzależniona byłaby od emisji CO2, i który objąłby wszystkie samochody zarejestrowane w Polsce."

Do spełnienia postulatu cytowanego ekologa-oszołoma wystarczy zmienić nazwę podatku z "akcyza na pliwa " na "podatek ekologiczny" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Nierealne ze względów politycznych i dlatego utrudnia obniżanie podstawowej stawki VAT 22%.

2. Żywność będzie droższa o 8% w supermarkecie przy jednolitych 15% niż przy 2 stawkach 15% podstawowej i dotychczasowej

7% na żywność. Kowalski to sobie policzy i zażąda obniżenia stawki na żywność. Kowalski będzie bezwzględny i skuteczniy bo będzie w

zdecydowanej większości.

1. Zgadza się. Jedynym hamulcem jest polityka. Nie ekonomia. Kowalski bowiem ma zaprogramowane tylko jedno: "wyższy podatek= wyższe ceny". Koniec i kropka. Do szerszej analizy zagadnienia nie jest zdolny. Choćby dlatego, że nie ma pojęcia o istnieniu innych czynników wpływających na ostateczną cenę. Dlatego nie należy tego konsultować społecznie tylko wdrożyć. Jak ceny spadną (a spadną) to wtedy już Kowalski nie będzie "peniał".

2. Bzdura. Wyjaśniłem to wcześniej, ale widzę że z uporem nie czytasz. Powtórzę raz jeszcze (ostatni).

Na sklepową cenę żywności obłożonej obecnej 7% składa się szereg kosztów. Paliwo, media, urządzenia, pensja pracownika*. Wszystkie one są na 22% VATcie. Obniżenie ich do docelowych 15% spowoduje że te 15% VATu na żywność będzie liczonej od MNIEJSZEJ kwoty netto produktu. Mniejszej dlatego że opodatkowane 22% obecnie paliwo, media, urządzenia itd. będzie mniejszym udziałem w cenie produktu.

Zatem jeśli chleb kosztuje:

OBECNIE- 2zł netto + 7%VAT = 2,14zł,

PO ZMIANIE- np. 1,50zł + 15%VAT = 1,73zł.

Jaśniej się tego nie da zobrazować.

 

---

*- pensja pracownika- W tym wypadku jest skrótem myślowym. Chodzi o to, że pracownik dostając pensję i kupując produkty płaci na każdym kroku VAT. Czyli jest to de facto kolejny koszt pracownika. Gdyż na zakup tych samych dóbr o niższym VATcie potrzebował by mniejszej wypłaty. W ten oto prosty sposób pośrednio pracodawca musi zapewnić VAT za kupowane przez pracownika dobra. A że sam nie ma zamiaru tego pokrywać to naturalnie przerzuca to na wyższy koszt produktu który wytwarza. Finalnie płaci za to nabywca jego produktu.

Edytowane przez Pigmej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Zatem jeśli chleb kosztuje:

OBECNIE- 2zł netto + 7%VAT = 2,14zł,

PO ZMIANIE- np. 1,50zł + 15%VAT = 1,73zł.

Jaśniej się tego nie da zobrazować.

...

Napisałem wcześniej że "Nie jesteś w stanie przewidzieć żadnej ceny"

Teraz mogę napisać nie jesteś w stanie wyliczyć nawet jeśli są wszystkie dane.

Zmieniasz cenę netto do wyliczenia ceny chleba a żadna cena netto nie ulegnie automatycznie zmianie w wyniku zmiany VAT.

Naucz się podstaw rachunkowości potem pogadamy na ten temat ale w innym wątku bo ten jest na inny nieco węższy temat.

Edytowane przez dwaIP

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość <account_deleted>

Myślę że wszycscy zapomnieli już dawno o podstawowej zasadzie demokratycznego państwa, czyli że urzędnicy, ministrowie, prezydent itd to NASI pracownicy - to nie są żadni ONI. Fakt że o tym nie pamiętamy skutkuje w bezradności - nie mamy, bo nie chcemy mieć wpływu na decyzje podejmowane przez "NICH". W tak zwananym "wolnym świecie" panuje głęboki marazm - niektórzy co bardziej świadomi ponarzekają, zabluźnią i na tym koniec - jest ich zbyt mało.

 

VAT jest genialnym wynalazkiem - każdy płaci podatek proporcjonalny do swoich rzeczywistych zarobków (jak ktoś ma lewe źródła dochodu to kupując chleb albo browara za lewe pieniądze odpala część państwu). A skoro tak, to cała reszta opłat jest poprostu wielokrotnym opodatkowaniem tego samego dochodu (a to jest niezgodne z naszym prawem, tylko że nikt tego głośno nie powie). Tłumaczenie, że ZUS, podatek dochodowy, składki takie czy śmakie są przecież zupełnie czym innym to zwykła ściema. Rząd poprostu robi NAS w h - od lat. Nie potrafią powiedzieć NAM w twarz, że poprostu brakuje kasy - liczą na to, że w tłoku zamotanych przpisów Kowalski nie doliczy się swoich rzeczywistych kosztów poniesionych na utrzymanie państwa (18%min. p.d. + w większości 22%VAT + składki) Jest to sytuacja niemal identyczna jak w dużych korporacjach z rozdrobnionym akcjonariatem - zarząd nie jest właścicielem - to grupa pracowników, ale w sytuacji braku silnego właściciela to zarząd decyduje o wszystkim - łącznie z dywideną, czyli ile kasy dostanie właściciel firmy. To tak jakby kierownik zakładu powiedział właścicielowi wypie...dalaj Paranoja? - niestety nie.

 

O co mi chodzi? To proste - nie jest tak na prawdę ważne czy VAT będzie na poziomie 22 czy 15% - bo to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej. Niemniej jednak od czegoś należy zacząć - równe stawki są (edit: a raczej byłyby) dobrym krokiem ku normalności.

Edytowane przez tomazzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałem wcześniej że "Nie jesteś w stanie przewidzieć żadnej ceny"

Teraz mogę napisać nie jesteś w stanie wyliczyć nawet jeśli są wszystkie dane.

Zmieniasz cenę netto do wyliczenia ceny chleba a żadna cena netto nie ulegnie automatycznie zmianie w wyniku zmiany VAT.

Naucz się podstaw rachunkowości potem pogadamy na ten temat ale w innym wątku bo ten jest na inny nieco węższy temat.

Wszystko co robisz to negujesz moje słowa. Może sypnij jakimś konkretem. I nie zaczynaj wypowiedzi od: "jestem na rachunkowości to klękaj".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A słyszeliście Żuczki Moje Drogie o tzw: opłacie zapasowej(sponsorować będziemy interwencyjne zapasy paliwa jak by nam Putin kurek zakręcił)

Bosko, od [gluteus maximus] strony znów się biorą z tą dywersyfikacja dostaw ropy do Polski.

Jak ja ich kocham!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A słyszeliście Żuczki Moje Drogie o tzw: opłacie zapasowej(sponsorować będziemy interwencyjne zapasy paliwa jak by nam Putin kurek zakręcił)

Bosko, od [gluteus maximus] strony znów się biorą z tą dywersyfikacja dostaw ropy do Polski.

Jak ja ich kocham!

Żuczki słyszały.

Nie wyszło do końca z podatkiem ekologicznym, bo pewnie jakiś wścibski pismak zwąchał w czym rzecz i puścił w świat, więc próbują inaczej, ale teraz już dyskretniej.

 

A potem się dziwić, że kto może dyma państwo jak i na ile się da. Chcieliście wyruchać Freda, to teraz Fred wyrucha was. I błędne orgiastyczne koło zamyka się niczym wąż pożerający własny ogon, więc wygląda w tym kraju jak wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...