Skocz do zawartości
AdamBe

Wyraź Swój Sprzeciw Przeciwko Biernemu Paleniu

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kaaban

Na szczęście to nie moja działka, ale widzę, że ktoś na górze dostrzega jacy ograniczeni są palacze :wink: pzdr

 

EDIT

Jeszcze może dodam, w UK zakaz palenia w pub'ach i innych dyskotekach w naturalny sposób przeniósł się do domów. Jak idę do znajomych posiedzieć to nikt nie pali w domu. Naturalnym jest, że wychodzi się na zewnątrz aby puścić dymka. W ostateczności do kuchni jeżeli aura nie sprzyja. Widać, że wystarczy dać przykład i ludzie zrozumieją :) Ale tak tak wiem to jest ograniczenie, to tak samo jak z tym sąsiadem co głośno słucha muzyki :lol:

 

Człowieku, jest 9 strona dyskusji, a ty dalej nie rozumiesz. Nie chodzi o to, czy palenie jest szkodliwe, czy nie, czy bierni palacze na tym tracą, czy nie. Chodzi o samo zakazywanie dorosłym ludziom, mówienie im, co mają robić, a czego nie. Myślenie za nich, robienie z nich idiotów. I przede wszystkim wpychanie się w prywatną własność brudnymi butami. Nie widzisz w tym nic złego, tak?

 

Ja i pigmej od paru stron mnożymy przykłady, a wy nawet nie raczycie na nie odpowiedzieć, tylko wracacie do "problemu" palenia. Bo takiego problemu tak naprawdę nie ma!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tak nie chodzi o palenie (chyba źle przeczytałem temat :wink: ) toż to znowu zakaz/nakaz który narzuca się dorosłemu człowiekowi. To tak jak z bredniami Korwina na temat zapinania pasów :D pzdr

Edytowane przez chemiczny_ali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Kaaban

A jak to nazwiesz jak nie "zakazem/nakazem"?

 

Dlaczego brednie z pasami?

 

Takimi ogólnikami to każdy może jechać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nakaz zapinania pasów jest bezsensowny mam rozumieć? No tak zapomniałem to ja decyduję czy mając wypadek chce zginąć i to ja decyduję czy mając wypadek, podróżując bezwładnie zabiję kogoś. Jestem dorosły i mam prawo decydować :wink: pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Kaaban

Człowieku, masz prawie 30 lat, bądź poważny i poważnie dyskutuj, albo nie włączaj się do rozmowy, jak masz tylko ironizować i rzucać ogólnikami. :rolleyes:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

Jak już napisałem wcześniej popieram. Oczywiście również popieram poglądy Pigmeja problem w tym, że imho ludzie są zbyt ułomni aby żyć wedle takich praw (ograniczonych do absolutnego minimum).

 

Ale przecież żyli tak. Przez setki lat. Żyli, byli wolni, mieli dodatni przyrost naturalny, itd. To nie jest fikcja literacka. TAK BYŁO. I tak może być. Na pewno nie z roku na rok. Tylko teraz ludzie nie widzą na ulicach jak to jest jak jest inaczej, normalnie. A nieznanego się boją. Bo normalność przez lata tresury stała się czymś zapomnianym, nienormalnym (i na odwrót). Większa część społeczeństwa nie jest w stanie myśleć abstrakcyjnie. Nie jest w stanie wygenerować sobie w głowie innej niż wokoło nich jest wizji świata. Po prostu nie jest do tego zdolna. I dlatego ludzie boją się zmian, "bo może być gorzej to nie ruszajmy".

 

Jeszcze może dodam, w UK zakaz palenia w pub'ach i innych dyskotekach w naturalny sposób przeniósł się do domów. Jak idę do znajomych posiedzieć to nikt nie pali w domu. Naturalnym jest, że wychodzi się na zewnątrz aby puścić dymka. W ostateczności do kuchni jeżeli aura nie sprzyja. Widać, że wystarczy dać przykład i ludzie zrozumieją :) Ale tak tak wiem to jest ograniczenie, to tak samo jak z tym sąsiadem co głośno słucha muzyki :lol:

 

A czy przed wprowadzeniem zakazu palenie w domach było nagminną praktyką? Czy może jest tak, że po prostu palenie w domu nigdy nie było normalne, zawsze wychodziło się na zewnątrz, tylko teraz to dostrzegłeś i zupełnie bez uzasadnienia powiązałeś to z odgórnym zakazem palenia?

Uważam, że to ta druga opcja. Po prostu było to oczywiste więc nawet nie zwracałeś na to uwagę.

 

Tak tak nie chodzi o palenie (chyba źle przeczytałem temat :wink: ) toż to znowu zakaz/nakaz który narzuca się dorosłemu człowiekowi. To tak jak z bredniami Korwina na temat zapinania pasów :D pzdr

 

Nakaz zapinania pasów jest bezsensowny mam rozumieć? No tak zapomniałem to ja decyduję czy mając wypadek chce zginąć i to ja decyduję czy mając wypadek, podróżując bezwładnie zabiję kogoś. Jestem dorosły i mam prawo decydować :wink: pzdr

 

Dlaczego skupiasz się tylko na tych którzy giną zabici poprzez lecące bezwładnie niezapięte ciało innej osoby? A co z tymi którzy nie mogli się oswobodzić z pasów i np. spłonęli w aucie żywcem, utonęli bo auto wpadło do wody, uderzyli w przeszkodę i gdyby wylecieli przez szybę to by moze przeżyli, a tak to silnik wbił im się w brzuch etc. Na jakiej podstawie twierdzisz że zapięcie pasów jest gwarantem bezpieczeństwa?

I ile jest przypadków na 1000 zderzeń czołowych z udziałem niezapiętego kierowcy, że wypada on przez szybę, wpada do auta na przeciwko i łamie innemu kierowcy kark? Ile? kilka procent ze wszystkich zderzeń czołowych z niezapiętym kierowcą? Dla tych kilku promili w skali wszystkich wypadków, odbiera się ludziom prawo do decydowania. I to już nie jest kwestia decydowania o swoim widzimisię. Wolałbyś spłonąć żywcem w aucie zapięty w pasy, czy wylecieć przez szybę i np. połamać nogi i ręce? Niech każdy wybiera sam.

Argument o tym że można zabić kogoś innego jest śmieszny. Tak samo można zabić kogoś na przejściu i mimo to nie zabraniamy ruchu kołowego, bo pieszy nie ma szans z autem. Pomyśl nad tym przez chwilę nim odpiszesz, że "tak trzeba bo tak".

Edytowane przez Pigmej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To przecież proste. Nie podoba ci się demokracja, w dodatku chciałbyś większej wolności dla jednostki - na pewno jesteś anarchistą, nosisz długie włosy, śmierdzące ciuchy i najchętniej mieszkałbyś w lesie. Jak jeszcze masz pewne poglądy wspólne z Korwinem-Mikke, który jest najpierw błaznem, potem wizjonerem, a politykiem i populistą okazjonalnie i niechętnie, to sprawa wyjaśnia się od razu - nie trzeba cię słuchać ani traktować poważnie, spadaj.

 

Obyśmy nie doczekali czasów, w których fanatyczne lewactwo wejdzie ci do domu w majestacie eko-faszystowskiego prawa przesiąkniętego politpoprawnością, zmierzy i zważy telewizor, kuchenkę i stolec, orzeknie że te rzeczy są nieekologiczne i w związku z tym ulegają natychmiastowej utylizacji, za którą musisz zapłacić. Jeśli zaś będziesz miał więcej niż dwa pokoje, ulokują jakiegoś pastowanego imigranta z gromadką jego kóz, bo przecież jako biały Europejczyk musisz odpokutować za kolonizację i wojny religijne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)

A czy przed wprowadzeniem zakazu palenie w domach było nagminną praktyką? Czy może jest tak, że po prostu palenie w domu nigdy nie było normalne, zawsze wychodziło się na zewnątrz, tylko teraz to dostrzegłeś i zupełnie bez uzasadnienia powiązałeś to z odgórnym zakazem palenia?

Uważam, że to ta druga opcja. Po prostu było to oczywiste więc nawet nie zwracałeś na to uwagę. (...)

 

Być może. Pytanie brzmi dlaczego? Bo w domu u siebie nie będę smrodził? A w knajpie można? :wink: pzdr Edytowane przez chemiczny_ali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może. Pytanie brzmi dlaczego? Bo w domu u siebie nie będę smrodził? A w knajpie można? :wink: pzdr

 

Owszem, między innymi po to idę się napić piwa w pubie, żebym mógł sobie przy tym piwie zapalić bez konieczności ruszania tyłka czy stania na mrozie/deszczu/śniegu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

Być może. Pytanie brzmi dlaczego?

 

Bo właściciel domu zabronił. Gdyby było inaczej nikt by się nie krępował. Czyż nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale w knajpie nie jesteś sam, uszanuj drugiego człowieka.

 

Co tu ma do rzeczy "szanowanie drugiego człowieka", wchodząc do knajpy w której można palić doskonale zdajesz sobie sprawę że ludzie tam palą, jak nie odpowiada to naprawdę możesz sobie znaleźć taką w której palić nie można i masz gwarancje że do takiej nie pójdę jak będę chciał posiedzieć z papierosem, może to ty uszanuj moje prawo do takiej a nie innej rozrywki. Tak samo jak ja nie pójdę i nie nadymię w miejscu gdzie jest zakaz, tak samo ty nie wyganiaj ludzi z miejsc gdzie zakazu nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

@Pigmej nawet jak właściciel Ci powie, a możesz palić to i tak pewnie wyjdziesz :wink:

 

Jaki jest sens pytania czy mogę zapalić, skoro bez względu na odpowiedź powinno się wyjść? Nie widzisz absurdu w tym co mówisz? :blink: No zastanów się przez chwilę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może zakończę, bo niestety zaczyna brakować mi argumentów.

 

Żyję w kraju gdzie wprowadzono zakaz i dla mnie jako nie palącego są same plusy. Niestety jest to kolejny zakaz (a z tym się zgadzam, że nakazy/zakazy są złe), ale jak widać interes dalej się kręci.

 

@Pigmej jak wchodzisz do kogoś to na drzwiach nie masz napisane "zakaz palenia". Nie widzisz absurdu w tym, że piszesz, że właściciel zabronił. Problem w tym, że nie zabronił. Sam nie pali, ale tobie pozwoli, zapalisz czy wyjdziesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mówię "idę zapalić" a właściciel kładzie mi popielniczkę przed nos i mówi "pal tutaj", to dlaczego miałbym wychodzić? Miałem kilka takich sytuacji w mieszkaniach ludzi niepalących i nie widzę nic nieuprzejmego jeśli postawiony w takiej sytuacji nie wychodziłem na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

@Pigmej jak wchodzisz do kogoś to na drzwiach nie masz napisane "zakaz palenia". Nie widzisz absurdu w tym, że piszesz, że właściciel zabronił. Problem w tym, że nie zabronił. Sam nie pali, ale tobie pozwoli, zapalisz czy wyjdziesz?

 

Nie palę, więc nawet nie zapytam. Jednakowoż jeżeli bym palił to:

Wchodząc do domu (nad którego wejściem oczywiście nie ma żadnego znaku) i pytając czy mogę zapalić, zapalił bym słysząc "TAK". I nie uważam tego za nietaktowne, ponieważ jeśli pytam to po coś. Jeśli natomiast wiem że gospodarz nie pali to od razu bez pytania wyjdę na zewnątrz.

Po prostu pytanie o to ma miejsce tylko w sytuacji gdy nie wiem czy gospodarz pali. A jeśli odpowie, że mogę to zapalę. Po to pytam.

 

I to samo lokal. Jeżeli gospodarz (właściciel) nie życzy sobie palenia to wywiesza znaczek "zakaz palenia". Jeżeli jest mu to obojętne to nie wywiesza, co jest przyzwoleniem na palenie. Zdanie innych gości się tutaj nie liczy. Podobnie jak w domu. Gdy pytamy o to czy można zapalić to pytanie to kierujemy nie do innego gościa, tylko do właściciela domu (gospodarza). Jest to logiczne, bo to jego dom. Tak jak knajpa jest własnością jej właściciela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyję w kraju gdzie wprowadzono zakaz i dla mnie jako nie palącego są same plusy.

 

Podejrzewam, ze to jest sedno owijanej przez większość osób w bawełnę argumentacji. Nieważne czy zakaz jest sprawiedliwy i czy ogranicza wolność palaczy - ważne, że dogadza tym, którym okazjonalnie dym przeszkadza. Zakaz jest dobry gdy im osobiście odpowiada. Gdyby wprowadzano jakieś restrykcje uderzające w tych, którzy teraz tak popierają ustawę antynikotynową, pewnie podniósłby się wśród nich głos sprzeciwu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam te posty i troche nie wierze. Doszło nawet do porównania palenia i jazdy w pasach. :blink:

 

Z tymi zakazami to troche nie tak. Nikt nie zakazuje wam palenia. Palcie sobie nawet 5 naraz ale w wyznaczonych strefach. Jak można egoistycznie podchodzic do sprawy i nie brac pod uwage tych którzy nie palą? Smród po kilku godzinach spędzonych w zadymionym pubie jest straszny. Żeby nie było mam za sobą ponad 10lat nałogowego palenia. Wiem co to nałóg. Ale skoro rzuciłem to niechce być uszczęśliwiany przez innych i wdychać dymu bo jakis koleś nie potrafi poradzic sobie z nałogiem.

 

O ile nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem zakazu palenia np na przystankach to już w pomieszczeniach zamkniętych typu restauracja czy też puby zakaz powinien być.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem zakazu palenia np na przystankach...

 

Jakieś to twoje myślenie na odwrót jest. Zakaz palenia w miejscach typu przystanek jak najbardziej powinien być, bo są to miejsca w których ludzie przebywają niekoniecznie dobrowolnie (jakoś człowiek musi się poruszać, choćby do szkoły czy pracy). Ale do "tej konkretnej" restauracji czy pubu nikt na siłę nie wciąga, więc zakazy palenia w takich miejscach powinny być w gestii właściciela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Kaaban

Tak czytam te posty i troche nie wierze. Doszło nawet do porównania palenia i jazdy w pasach. :blink:

 

Z tymi zakazami to troche nie tak. Nikt nie zakazuje wam palenia. Palcie sobie nawet 5 naraz ale w wyznaczonych strefach. Jak można egoistycznie podchodzic do sprawy i nie brac pod uwage tych którzy nie palą? Smród po kilku godzinach spędzonych w zadymionym pubie jest straszny. Żeby nie było mam za sobą ponad 10lat nałogowego palenia. Wiem co to nałóg. Ale skoro rzuciłem to niechce być uszczęśliwiany przez innych i wdychać dymu bo jakis koleś nie potrafi poradzic sobie z nałogiem.

 

O ile nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem zakazu palenia np na przystankach to już w pomieszczeniach zamkniętych typu restauracja czy też puby zakaz powinien być.

 

Ok a ja uważam że u ciebie w domu powinien być zakaz używania wody, projekt zostanie przegłosowany, na pewno się zgadzasz?

 

 

Jakieś to twoje myślenie na odwrót jest. Zakaz palenia w miejscach typu przystanek jak najbardziej powinien być, bo są to miejsca w których ludzie przebywają niekoniecznie dobrowolnie (jakoś człowiek musi się poruszać, choćby do szkoły czy pracy). Ale do "tej konkretnej" restauracji czy pubu nikt na siłę nie wciąga, więc zakazy palenia w takich miejscach powinny być w gestii właściciela.

 

Akurat tutaj to też można jeszcze podrążyć, bo jeżeli wiatę stawia prywatny przewoźnik i nie ma nic przeciwko paleniu pod nią, to chyba również tam nie powinien obowiązywać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

Z tego co tutaj piszecie to wszystkie zakazy należy wrzucić do kosza :unsure:

 

Taaa. Czyli anarchia? Zacytuj choć jedno takie stwierdzenie.

 

Zakaz palenia w miejscach typu przystanek jak najbardziej powinien być, bo są to miejsca w których ludzie przebywają niekoniecznie dobrowolnie...

 

Akurat tutaj to też można jeszcze podrążyć, bo jeżeli wiatę stawia prywatny przewoźnik i nie ma nic przeciwko paleniu pod nią, to chyba również tam nie powinien obowiązywać :)

 

Tutaj sprawa jest raczej prosta. Jako że zarówno drogi jak i przewozy osób powinny być w pełni prywatne, to właściciel drogi buduje wiaty i on ustala czy wolno. Przewoźnicy raczej nie budowaliby infrastruktury typu wiaty bo raz że musieliby kupić przestrzeń od właściciela drogi, a dwa po co właściciel drogi miałby się godzić na stawianie masy wiat. Raczej wolałby postawić je sam i najmować za opłatą każdemu przewoźnikowi. Ale oczywiście nie wykluczam pomysłu kaaban-a. Jak zwykle powinien to zweryfikować wolny rynek.

Jak by się w każdym razie nie stało to właścicielem wiaty byłby ten czy inny "prywaciarz". I to też jego decyzja. Pewnie pod naciskiem PASAŻERÓW (a nie całego społeczeństwa, w tym tych którzy z wiat nie korzystają) ustanowiono by zakaz palenia. A może powstałyby przystanki z częścią dla palących. To właśnie jest piękno wolnego rynku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj sprawa jest raczej prosta. Jako że zarówno drogi jak i przewozy osób powinny być w pełni prywatne, to właściciel drogi buduje wiaty i on ustala czy wolno. Przewoźnicy raczej nie budowaliby infrastruktury typu wiaty bo raz że musieliby kupić przestrzeń od właściciela drogi, a dwa po co właściciel drogi miałby się godzić na stawianie masy wiat. Raczej wolałby postawić je sam i najmować za opłatą każdemu przewoźnikowi. Ale oczywiście nie wykluczam pomysłu kaaban-a. Jak zwykle powinien to zweryfikować wolny rynek.

Jak by się w każdym razie nie stało to właścicielem wiaty byłby ten czy inny "prywaciarz". I to też jego decyzja. Pewnie pod naciskiem PASAŻERÓW (a nie całego społeczeństwa, w tym tych którzy z wiat nie korzystają) ustanowiono by zakaz palenia. A może powstałyby przystanki z częścią dla palących. To właśnie jest piękno wolnego rynku.

 

wszystko fajnie tylko musialoby sie to wiazac ze zmiana prawa... ostatnio na wykopie czytalem o pewnym sklepikarzu, co to mu ktos zastawil parking i policja nie mogla nic zrobic... ciezko byloby z egzekwowaniem takiego zakazu... chyba najlepsza kara bylaby kara hanby za takie rzeczy... np fotografia w miejscu gdzie jest reklama ze wskazaniem konkretnie dnia i godziny... wogole za drobne rzeczy kary powinny byc drobne, paranoja, ze za psia kupe pod blokiem mozna w niektorych powiatach dostac 500-1000zl kary (swoja droga uwazam, ze skoro od psow jest podatek to na cos powinien byc on przeznaczany, np na kosze na kupy itd.), a za picie piwa w parku 100zl (gdzie jest szkodliwosc spoleczna do cholery?) nie mowiac juz o palaczach trawy (tutaj juz stajesz sie kryminalista)

 

ale co tam, i tak wiekszosc ludzi za-zakazami ma juz doszczetnie wyprane mozgi socfaszystowska papka o solidarnosci, (nie)sprawiedliwosci spolecznej i innych tego typu gownach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Kaaban

Taaa. Czyli anarchia? Zacytuj choć jedno takie stwierdzenie.

 

 

 

Tutaj sprawa jest raczej prosta. Jako że zarówno drogi jak i przewozy osób powinny być w pełni prywatne, to właściciel drogi buduje wiaty i on ustala czy wolno. Przewoźnicy raczej nie budowaliby infrastruktury typu wiaty bo raz że musieliby kupić przestrzeń od właściciela drogi, a dwa po co właściciel drogi miałby się godzić na stawianie masy wiat. Raczej wolałby postawić je sam i najmować za opłatą każdemu przewoźnikowi. Ale oczywiście nie wykluczam pomysłu kaaban-a. Jak zwykle powinien to zweryfikować wolny rynek.

Jak by się w każdym razie nie stało to właścicielem wiaty byłby ten czy inny "prywaciarz". I to też jego decyzja. Pewnie pod naciskiem PASAŻERÓW (a nie całego społeczeństwa, w tym tych którzy z wiat nie korzystają) ustanowiono by zakaz palenia. A może powstałyby przystanki z częścią dla palących. To właśnie jest piękno wolnego rynku.

 

U mnie w mieście wiaty zostały postawione przez prywatnego przewoźnika i on tam ustala zasady (nie mam pojęcia na jakich zasadach, czy wynajmuje pas chodnika czy jak, ale jest to "jego").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się sprowadza do tego żo ty Wy chcecie decydować jakie zakazy są konieczne a jakie nie!

Bo skoro mówicie że nie jesteście anarchistami i akceptujecie niektóre zakazy jednocześnie mówiąc jakie mają być a jakie nie to czym się to różni od tego systemu? Że tu ktoś inny decyduje a w Waszym systemie decydowaliby Wam podobni???

Tutaj sprawa jest raczej prosta. Jako że zarówno drogi jak i przewozy osób powinny być w pełni prywatne...

 

I co jeszcze? Kolejne skrajności...a co z powietrzem, morzem, rzekami? To dopiero prowadzi do anarchii i absurdu! Edytowane przez rafa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się sprowadza do tego żo ty Wy chcecie decydować jakie zakazy są konieczne a jakie nie! Bo skoro mówicie że nie jesteście anarchistami i akceptujecie niektóre zakazy jednocześnie mówiąc jakie mają być a jakie nie to czym się to różni od tego systemu? Że tu ktoś inny decyduje a w Waszym systemie decydowaliby Wam podobni???

widac czytanie ze zrozumieniem szwankuje... mowimy o tym, ze wszelkie zakazy/nakazy powinny zalezec od wlasciciela posesji/lokalu, to oczywiste, ze musi istniec jakies prawo, ktore bedzie chronic nietykalnosc osobista ludzi (jak zakaz zabijania czy kradziezy), ale to sie wywodzi z naszego dziedzictwa cywilizacyjnego... zakazywanie ludziom robic czegos na terenie prywatnym, gdzie wstep jest w pelni dobrowolny i gdzie wlascicielowi jest wszystko jedno jest przejawem kultu panstwa, gdzie trzeba wszystko regulowac, pokazywac obywatelom jak maja zyc... 

 

I co jeszcze? Kolejne skrajności...a co z powietrzem, morzem, rzekami? To dopiero prowadzi do anarchii i absurdu!

jak ktos jest wlascicielem gruntu i sobie wybuduje droge to jest jej wlascicielem, chyba logiczne? ale po twojej wypowiedzi widac, ze nie potrzebnie sie fatygowalem, szukajac w niej logiki... co jest absurdalnego w prawu wlasnosci?

Edytowane przez grzechuk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

wszystko fajnie tylko musialoby sie to wiazac ze zmiana prawa...

 

A mówiąc wprost ze zmianą obecnego bezprawia w prawo :wink:

 

1. Wszystko się sprowadza do tego żo ty Wy chcecie decydować jakie zakazy są konieczne a jakie nie!

Bo skoro mówicie że nie jesteście anarchistami i akceptujecie niektóre zakazy jednocześnie mówiąc jakie mają być a jakie nie to czym się to różni od tego systemu? Że tu ktoś inny decyduje a w Waszym systemie decydowaliby Wam podobni???

2. I co jeszcze? Kolejne skrajności...

3. a co z powietrzem, morzem, rzekami? To dopiero prowadzi do anarchii i absurdu!

 

1. Najważniejsze to wprowadzić zasadę "chcącemu nie dzieje się krzywda". Zasadne są też zakazy oparte na tgz. dylemacie więźnia (np. zakaz kradzieży).

2. To nie są skrajności. Drogi poza miastem, autostrady, itp. powinny być w pełni prywatne. Budową i poborem opłat od kierowców powinni się zajmować prywatni właściciele. Dbali by o konkurencyjność cen, o jakość drogi, jej przepustowość, odśnieżanie itp. I przede wszystkim budowano by tam gdzie są na prawdę potrzebne, a nie gdzie się linia na mapie narysowała panu ministrowi.

Do dyskusji pozostaje kwestia jak rozwiązać drogi w mieście. Ja osobiście skłaniałbym się za takim rozwiązaniem:

- Wewnętrzne drogi osiedlowe oddać pod kuratele rad osiedla, czy zarządcy osiedla.

- Drogi główne miasta czyli sam szkielet pozostaje w rękach miasta, ale ich obsługą techniczną zajmuje się firma prywatna wyłoniona w drodze licytacji. Oczywiście należy wówczas określić pewne ogólne kryteria typu jak ma przebiegać, że ma być odśnieżona w zimie. I umowa na ileś lat. Prywatna firma ma sama sobie skalkulować ile ją to będzie kosztować razem z zyskiem i najniższa oferta wygrywa. I takiej firmie płaci się z pieniędzy z np. obowiązkowej opłaty od kierowców.

Nawet nie trzeba pisać w umowach nic o dbaniu o stan nawierzchni. Wystarczą dobre sądy. Jak firma dostanie po [gluteus maximus] paroma dobrymi procesami o zniszczone auto, albo co gorsza zdrowie to momentalnie zacznie dbać o stan nawierzchni.

To samo zresztą kolej, przewozy miejskie, lotnicze.

3. Powietrze w sensie tlenu jest podobnie jak woda dobrem wspólnym ludzkości. Nie mogą być przedmiotem handlu. Można co najwyżej handlować np. dostawą wody. Ale nie samą wodą.

Morza i oceany oprócz wąskiego pasa wód terytorialnych są wspólne i nikt nie ma prawa ich kupować. Tak zostać powinno.

Rzeki są na tyle wąskie i otoczone ze wszystkich stron terytorium danego kraju, że są własnością kraju. Powinny być ogólnodostępne i opłaty jedynie od jednostek mechanicznych (generują skażenie). Co najwyżej należy wprowadzić pewne obostrzenia jak np. że zakłady mają wpuszczać do rzeki ścieki, powyżej punktu ich poboru, że nie wolno wpuszczać do rzek substancji trujących itp. Takie ogólne. Oczywiście zarówno na drogach jak i na wodzie i w powietrzu muszą być pewne zasady poruszania się (np. kodeks drogowy). Ale też ogólne i najważniejsze rzeczy.

Lasy państwowe też można sprywatyzować. Spokojnie o wycinkę. Jeśli tylko będzie zapotrzebowanie na drzewo, zwierzęta leśne (mięso), czy nawet leśne tereny rekreacyjne to na pewno ktoś zaspokoi ten popyt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś to twoje myślenie na odwrót jest. Zakaz palenia w miejscach typu przystanek jak najbardziej powinien być, bo są to miejsca w których ludzie przebywają niekoniecznie dobrowolnie (jakoś człowiek musi się poruszać, choćby do szkoły czy pracy). Ale do "tej konkretnej" restauracji czy pubu nikt na siłę nie wciąga, więc zakazy palenia w takich miejscach powinny być w gestii właściciela.

 

Przystanki bo nie jeżdże autobusem ;) a na poważnie to dlatego że to wsumie jakies tam świeże powietrze i efekt nie jest tak skomasowany jak w pomieszczeniu zamkniętym.

 

Ok a ja uważam że u ciebie w domu powinien być zakaz używania wody, projekt zostanie przegłosowany, na pewno się zgadzasz?

 

 

Co za brednie!!! Woda jest niezbędna do życia. Papierosy nie!!!

 

Jak ktoś sięga po papierosa to jest JEGO wybór. Trzeba pamiętać że człowiek jest istotą społęczną! (Aronson) Chcesz palić? Pal ale nie TRUJ innych. Jeśli jesteście tacy liberalni dla palaczy to może ja będę każdej nocy grał wam w pokoju w którym śpicie na perkusji! Przecież nikt nie może mi zabronić bo JA TAK CHCE!

 

ps

 

ja kończe wywody bo sie chyba zaczynam zbytnio nakręcać :rolleyes:

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...