Skocz do zawartości
KAMILcom

Tanie Auto Z Duszą

Rekomendowane odpowiedzi

To był raczej żart sytuacyjny, niż konkretny argument przy wyborze. Mimo wszystko kolega sam wspomniał, że ma 195 cm wzrostu, więc wolałby coś większego, niż np. Nissana Micrę 1.0, bo mało pali i łatwo się parkuje.

Zwróć uwagę, najdroższy, że mały samochód, na przykład Corsa, nie oznacza wcale mało miejsca dla kierowcy, czy to nad głową, czy to na nogi. To, co z tyłu lub w bagażniku pomijam, oczywiste jest przecież, że segment D wygra tutaj z B.

Mówisz o miejscu zamieszkania czy wychowaniu? Bo jeśli o tym pierwszym, to uważaj - miasta są w mniejszości. :P

O obu.

Pojedź na dowolną wioskę, rzuć okiem na to, co przed stodołami stoi - Gulf, Gulf, Gulf, Passat, Gulf, zabytkowe Audi, Gulf. Biedniejsi gospodarze mają "2", zamożniejsi "3", ci którym naprawdę się powiodło "4". Aby tylko nie odstawać od gromady. Ohyda.

Dla mnie to nadal kwestia gustu i przesądów. Jeśli ktoś naprawdę by chciał kupić BMW czy Merca zamiast Astry, R19, Gulfa, to by kupił. Są auta tych marek w tych cenach. A że im się podoba jak zwykle model za ponad 20 tysi, to już inna bajka. Dla mnie stwierdzenie, że nie stać mnie na daną markę, jest śmieszne. Może nas nie być stać na jakiś nowszy model danej marki, ale nie na samą markę. Zwłaszcza, że Jaguara można mieć już za mniej niż 10 tysięcy (sic!).

Jasne, że można, z pewnymi wyjątkami (Bugatti dajmy na to) przeciętny człowiek o przeciętnych zarobkach może sobie pozwolić na dowolną markę. Pozostaje kwestia stanu i rocznika - wg ciebie lepszym wyborem czterokołowej zabawki będzie pełnoletnie BMW z podtlenkiem LPG i obłędnie wielką pojemnością silnika, wg mnie Punciak HGT.

I na tej podstawie kupuje auto prawdziwy fan samochodów. Ma człowiek 12 lat i odwraca głowę za każdym razem, jak przejeżdża jego motoryzacyjne marzenie. Gdy dorośnie i jego marzenie jest w zasięgu jego portfela, to czemu zamiast niego, brać małe ekonomiczne popychadło, bo żonie bardziej się podoba, mało pali i jest nowsze (grrr)? No czemu? Życie jest tylko jedno. A od samego jedzenia słodyczy szczęśliwym się nie będzie. Czasami duży chłopiec potrzebuje dużej zabawki.

A nie można tak zakombinować, żeby żonie kupić owoż popychadło, niech się buja po bułki, a sobie wziąć fetysz, niechby i wymagał comiesięcznego dłubania przez całą sobotę? Do tego lepiej dążyć, miast sztucznie obniżać sobie sufit.

Nie zawsze finanse pozwalają i trzeba szukać kompromisów, takie życie.

Niestosownie? Myślę, że będzie wyglądać genialnie...

Myślę, że jednak niestosownie. Ja wiem, czym jest Delta Integrale, ty wiesz, kilka osób tutaj też być może wie lub coś tam kojarzy. Co mówią laicy, widząc oferty Allegro z tym samochodem? "Co to, Poloneza kupujesz?". W drugą, nazistowską stronę, też to działa - dla ciebie E30 czy E36 w jakiejś rzadkiej czy ciekawej wersji silnikowej będzie obiektem uwielbienia, 3/4 przechodniów obrzuci cię natomiast mianem buraka i dresa.

W standardzie? A jeśli nawet, to napisałem, że właśnie do tegoż roku ciężko się o to było doprosić.

Np. taki Fiatu Uno '98, silnik 1.0 więc wspomagania brak (i chyba nie jest do dostania na całym Allegro w połączeniu z tym silnikiem). Pytanie więc: dlaczego??? Skoro ma tym (z założenia) jeździć moja żona po zakupy, to po co ma ćwiczyć sobie bicepsy próbując zaparkować tym samochodem? Ja swoim czołgiem nawracam i parkuję bez wysiłku pomimo sporej wagi i szerokich gum. Podobna jazda w przypadku miejskiego hatchbacka z tych lat jest niewykonalna, bo ręce się męczą już przy samym skręcaniu, a jak przyjdzie nam obrócić kierownicą praktycznie na postoju (na rozgrzanym asfalcie), to jest to męczarnia.

Dlatego, przyjacielu mojej kozy, że marki takie jak Fiat czy Daewoo nigdy nie aspirowały (a jeśli nawet, to rynek szybko te zapędy ukracał) do klasy Premium, Prestige czy jak to tam zwać, co w wymierny sposób przekładało się na opcje wyposażenia czy jakość wykonania. Również dlatego, że nowe Audi A3 kosztuje trzy do czterech razy tyle, co nowe Grande Punto - znikąd się to nie bierze i nikt mi nie powie, że płaci się za sam znaczek.

Inna rzecz, że jeśli patrzymy na wyposażenie, to taki Fiat, nawet z dopłatami, wychodzi taniej po uwzględnieniu wszystkich możliwych bajerów - a możliwości są coraz większe, nawet w segmentach A i B. Powiedziałbyś piętnaście lat temu, że następca Cinquecento będzie miał poduszkę powietrzną i immobilizer w standardzie?

Dlatego podtrzymują swoją opinię. Dla początkującego kierowcy lepszy będzie duży krążownik (jeśli stać go na jazdę), niż mała zabaweczka. Duży krążownik nie budzi zapędów "szybkich i wściekłych", jest bezpieczniejszy i przyjemniejszy, oraz (pomijając parkowanie) łatwiejszy w prowadzeniu. Nie trzeba trzymać mocno kierownicy, nie słychać każdego kamyczka i dziury - można zająć się samą jazdą i czerpaniem z tego przyjemności.

Chwila. Mówimy o wyborze między "dużym i mocnym" a "małym i słabym", czy "krążownikiem" a "popierda...czem"?

Młodemu i niedoświadczonemu powierzyłbym raczej małe i słabe, żeby miał okazję poćwiczyć pokorę i cierpliwość, co zaprocentuje, kiedy przesiądzie się więcej koni. Wsadzając świeżaka do czegoś z >150 KM przy odrobinie pecha zamawiaj od razu trumnę, bo nie uwierzę, że człowiek młody nie będzie próbował osiągnąć granic możliwości swego pojazdu, które w tym przypadku będą bardzo wysoko. A im wyżej się wlezie, tym boleśniej spada, no nie?

PS. My dwaj w temacie o samochodach - chcemy dobrze, a kończy się jak zwykle. ;]

Ano, bywa. Myślę, że wszyscy się do tego już przyzwyczaili? :>

 

Nawiasem mówiąc, tutaj da się jeszcze poprzekomarzać bez spinania i toczenia jadu. Spróbujcie na elektroda.pl, w dziale o samochodach, nakłapać coś na VW albo w ogóle niemieckie samochody. O ja. Paranoja sięga tam tak daleko, że kiedy jakiś facet pytał o małolitrażowy samochód do miasta, inny facet polecił mu Passata 1.9 TDI, oczywiście srebrnego kombi. I nikt za bardzo nie protestował.

I tylko nieśmiałe pytania o argumenty "za" germańcem ucinane są apodyktycznym "niemieckie, więc na pewno dobre". Nieistotne, czy mowa o 3, 30 czy 300 tysiącach złotych.

Kiedyś kolega na 2 biegach do 100 km/h rozbujał ją, co chyba jest fajnym wynikiem ?

Bo ja wiem, też tak umiem. Ale żeby zaraz "wynik" ...

ULLISSES jak zwykle w tym dziale z prawidłowym podejściem do sprawy. Kciuk w górę chłopie! ;-)

Jest was już dwóch, a jak mówi sycylijskie przysłowie, dwóch to kompania, a trzech to tłum. Jeszcze trochę i będzie z tego licząca się siła :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiej się, śmiej z passatów 1.9tdi i innych golfów, na zdrowie. Nazywaj to owczym pędem, skoro uwazasz, że ich popularność wzięła się znikąd. A mój pasek o przebiegu 340k ma nadal sprawną tubrinę i przejchał się ostatnio z Lublina do Tarnowskich Gór w tą i spowrotem około 700km. Specjalnie był tankowany pod korek i wyszło mu poniżej 5l/100km

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio mialem okazje przejechac sie corsą b... ciasna, ale po odsunieciu max fotelu jest w sam raz (zdawalem na pandzie i jezdzilo mi sie bardzo podobnie)... do tego spalanie 5/100... ekonomiczny i w sam raz do miasta (tras dluzszych niz 200km nie przewiduje czesciej niz raz na pol roku)

link do przykladowego auta

jakies szczegolne wady jesli chodzi o to auto? z zalet to czesci dostane wszedzie i pewno tanio, wiec nie musicie ich pisac... ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie, cała ta dyskusja jest mega śmieszna. Jaki jest temat? "Tanie auto z DUSZĄ". A debata jest jak zwykle na temat wyższości jednej marki nad drugą (jestem zagorzałym fanem VW). Odnosząc sie do tego - przy 2,5k nie ważna marka a stan auta - zadbany Fiat będzie mniej awaryjny od zajechanego VW.

 

O VW mogę co nieco powiedzieć - posiadam 2 - Polo i Derby (choć to prawie to samo) Tu można zobaczyć: http://forum.purepc.pl/Motoryzacja-f95/Pok...0&start=120 .

Pierwszym przejechałem osobiscie prawie 240 tys km, ma 16 lat i jest kompletnie niezawodny - rocznie robi około 40 tys. Auto jest ocynkowane i rdzy nie ma. Drugi jeździ na zloty.

 

Do czego zmierzam - dbam o swoje autka, nie czuję się wieśniakiem jeżdżąc VW, nie piłuję i cieszę się bezawaryjną jazdą. Druga sprawa - do takiego Polo części są ohydnie tanie - amortyzatory - 50 zł, łożyska kół 20 zł, jeździ na oponach 13" - najtańsze, mała pojemność silnika - małe opłaty, tani akumulator... ehhhh dużo tego by wymieniać. Na dieslu pali 4l. Dużo napraw można zrobić samemu. Jeszcze czegoś potrzeba? Derby to Polo sedan - wszystkie części te same, ale to autko ma już duszę - nietypowe nadwozie (ile jest 2-drzwiowych sedanów segmentu B?), jest uroczo kanciaste i tak samo tanie w utrzymaniu.

 

Nie namawiam nikogo do zakupu (im mniej takich aut tym lepiej), ale proponowanie na pierwsze auto jakiegoś wielkiego starego krążownika to jakieś cholerne nieporozumienie - utrzymanie wielokrotnie droższe, przyjemność z jazdy (dla mnie) żadna. Wolę lekkie i mocne. A jak ktos ma już trochę doświadczenia i oleju w głowie, to znajdzie auto małe mocne i w miare komfortowe zarazem.

Powiedzcie szczerze - kto kupując auto za 2,5k chce, żeby mu paliło 10l? Jak kogoś stać na paliwo, to stać go rownież na dobre auto.

Chyba, że chodzi tu o przedłużanie męskości (co zarzuca się fanboyom VW) i auto musi byc wielkie.

 

Kolejny argument - mało miejsca - jeździł ktoś z Was VW Lupo? Z przodu miejsca jak w aucie segmentu C... Jak ktoś jeździ sam/w 2 osoby, to wybór jest dla mnie oczywisty...

Dlatego dużym autom mowie stanowcze nie!!! ;)

 

Wracając do "auta z duszą"... No błagam nie żadne R19... Citroen XM, tak on ma duszę, ale nie R19. Bardziej szukałbym czegoś masowego ale z unikalnym nadwoziem - jak Civic Coupe, Jetta 2d, Kadett kombi 2d, Trabant 1,1, Wartburg 1,3 jak się ma 2 sprawne ręce - Rover Mini lub Garbus (choć do tych dwóch trzeba trochę dopłacić). I zapewniam - regularnie serwisowane auto będzie równie niezawodne jak nowe.

Edytowane przez Bombay

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie wozidełko miastowe. Na koleinach to strach przekraczać 80 bo gotowe pofrunąć. Naprawdę 5 bierze? Skąd wiesz jak go jeszcze nie masz, a może masz cięższa nogę i będzie 7 [;

http://www.autocentrum.pl/spalanie/opel/corsa/b.html <-to się nadaje jako źródło informacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiej się, śmiej z passatów 1.9tdi i innych golfów, na zdrowie. Nazywaj to owczym pędem, skoro uwazasz, że ich popularność wzięła się znikąd. A mój pasek o przebiegu 340k ma nadal sprawną tubrinę i przejchał się ostatnio z Lublina do Tarnowskich Gór w tą i spowrotem około 700km. Specjalnie był tankowany pod korek i wyszło mu poniżej 5l/100km

Nie twierdzę, że znikąd - w latach 80. i 90. to były naprawdę dobre, choć nie najtańsze wózki. Śmieszy mnie ogromnie (i z tego szydził będę niemiłosiernie) "uzasadnianie" kupna niemieckiego samochodu wyłącznie tym, że jest on niemiecki, co automatycznie implikuje jego rzekomą niezawodność i nieśmiertelność - na imieninach u szwagra usłyszysz mnóstwo takich zapewnień, mimo że szwagier buja się starą renówką. I to jest owczy pęd, nieważne czy nazwę to tak, czy inaczej.

 

Mój jaszczomb przy przebiegu 120k nadal jest sprawny, a kosztował 1/4 Passata. Przejechał kiedyś na jednym baku maksymalnie 600 km, choć jazda była mocno kapelusznicza (80, 90 km/h, dużo hamowania silnikiem) - 4,89 l/100. Warto mi dopłacać te 3/4, żeby trząść się o turbinę przy byle mocniejszym depnięciu, męczyć z brakiem elastyczności (tak, uważam TDI za mało elastyczne, luzackie wyprzedzanie na piątce to nie wszystko w tym temacie, a przyczep nie ciągam), bulić więcej za filtry, rozrząd i jeszcze słuchać agrodźwięku? Nie sądzę. Kiedy dojedzie do 200k (a raczej dojedzie i nie będzie to niczym szczególnym - silniki F.I.R.E. nie należą do wybitnie nietrwałych jednostek) i zacznie się sypać, to go zezłomuję i kupię następne "auto na F", bo jakoś się sprawdza. Chyba że do tego czasu zmienię samochód - wtedy nie będzie to już moim zmartwieniem.

 

 

O tym, że dyskusja jest bezcelowa, zarówno ja, jak i ULLISSES wiemy doskonale. Ot, ćwiczenia z retoryki :>

Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty to masz pecha biedaku, albo ja mam szczescie bo w obu astrach mialem wspomaganie, kumplowa felicja i sejcz tez no i znajomy w R19 tez mial. mialem okazje jezdzic tez W461 300D bez wspomagania i jakos nie czulem sie zmeczony jak musialem krecic fajera, powiem ze jazda dawala mi kupe radochy mimo tej calej siermieznosci pojazdu.

Owszem, jak się szuka, to się znajdzie. Inna sprawa, że wspomaganie zazwyczaj jest standardem w kombi oraz w przypadku większych silników - 1.6+. Kumpel ma Astrę '94 1.4 i wspomagania nie ma. Wyhaczyć Corsę czy Matiza ze wspomaganiem też ciężko.

Nie czułeś się zmęczony, bo jesteś przyzwyczajony do machania kierą. Moje dziewcze też ma wspomaganie w Vectrze, ale nawet tam chodzi to znacznie ciężej, niż w moim samochodzie. Naprawdę jest różnica.

 

Mój dobry kolega stwierdził kiedyś, że turnieje szachowe wzbudzają w nim więcej emocji niż linia nadwozia Golfa - ja uważam, że jest piękna w swojej prostocie. I o ile mnie pamięć nie myli, jak ostatnio zmieniałem skarpetki to nie musiałem potem zamiatać widłami ;]

Osobiście też uważam, że Golf 3 ma swój urok - szczególnie zadbany, w czarnym kolorze i wersji 3D. Czerwono-czarne lampy też robią robotę. Natomiast "lexusy" potrafią tragicznie oszpecić ładny samochód.

Do tego przyzwoicie się tym jeździ. Jest to po stokroć lepszy pomysł na auto, niż jakiś Matiz, SC czy inny twór oparty o ekonomię i przeznaczony do miasta na zakupy.

 

I znów. Szwagier brata ma Golf 3 1.4 (bodajże '92) i wspomagania znów fabryka nie dała.

 

Zwróć uwagę, najdroższy, że mały samochód, na przykład Corsa, nie oznacza wcale mało miejsca dla kierowcy, czy to nad głową, czy to na nogi. To, co z tyłu lub w bagażniku pomijam, oczywiste jest przecież, że segment D wygra tutaj z B.

Owszem, tylko jakim kosztem? ;]

Drzwi z papieru, silnik nad nogami, szum powietrza, opon i wszelkie dźwięki słychać tak dobrze, jak na zewnątrz. Do tego każdy kamyk czy dziurę można wyczuć na kierownicy. Typowe dwuosobowe auto.

 

O obu.

Pojedź na dowolną wioskę, rzuć okiem na to, co przed stodołami stoi - Gulf, Gulf, Gulf, Passat, Gulf, zabytkowe Audi, Gulf. Biedniejsi gospodarze mają "2", zamożniejsi "3", ci którym naprawdę się powiodło "4". Aby tylko nie odstawać od gromady. Ohyda.

Heh, mieszczuch się znalazł. ;]

Na wsi mieszkam, więc wiem co tam stoi. A w miastach jest lepiej? SC, Matiz, całe stada paskudnych francuskich, włoskich i japońskich kompaktów. Dla kontrastu zaraz obok typowe miejskie autka: X5, X6, Q7, Nissan Navara i to paskudne terenowe Mitsubishi z lexusami z tyłu. Litości! Sedany i kombi na miejskich blachach można na palcach policzyć.

Znajomy mieszka w mieście, miesięcznie potrafi z żoną odłożyć 1000 PLN! Tanie mieszkanie, sklepy pod nosem, jedno małe dziecko. Pod blokiem Golf 4 '00 śmierdzący nowością. Miesięcznie idzie mu na paliwo 30 PLN. W prostej kalkulacji wynika, że 99% życia auto spędzi stojąc na parkingu.

Do czego między innymi zmierzam? Te Gulfy, Passaty i Audi robią codziennie przynajmniej 20 km, aby ich właściciel mógł dojechać do pracy i z powrotem. Robią czasami spore przebiegi i nie sprawiają raczej problemu. Sprawdzają się jako samochody, bo zostały zaprojektowane do jeżdżenia, a nie do stania pod blokiem. Dlatego właśnie ludzie kupują te oklepane Golfy, Audi czy inne panzerwagony. Bo jeżdżą, jeżdżą i jeszcze długo będą jeździć.

 

Jasne, że można, z pewnymi wyjątkami (Bugatti dajmy na to) przeciętny człowiek o przeciętnych zarobkach może sobie pozwolić na dowolną markę. Pozostaje kwestia stanu i rocznika - wg ciebie lepszym wyborem czterokołowej zabawki będzie pełnoletnie BMW z podtlenkiem LPG i obłędnie wielką pojemnością silnika, wg mnie Punciak HGT.

Znajdź linijkę w tym temacie, w którym mówię, że silnik musi być duży. No znajdź...

Znajdź też linijkę, w której mówię o jakichkolwiek ponadprzeciętnych osiągach. I na kij Ci taki Punciak? A tak - zapomniałem. Przecież mamy setki kilometrów autostrad, którymi co weekend przeciętny Kowalski jedzie na wakacje. No i przecież w mieście taki HGT nadal pali mało, bo przecież mały i lekki jest. A poza miastem jest w nim super wygodnie, bo sportowe zawieszenie świetnie dopasowuje się do wspaniałych, szerokich i gładkich jak stół dróg w naszym kraju.

 

A nie można tak zakombinować, żeby żonie kupić owoż popychadło, niech się buja po bułki, a sobie wziąć fetysz, niechby i wymagał comiesięcznego dłubania przez całą sobotę? Do tego lepiej dążyć, miast sztucznie obniżać sobie sufit.

Nie zawsze finanse pozwalają i trzeba szukać kompromisów, takie życie.

Ale my tutaj nie szukamy auta dla żony, lecz dla (jak zgaduję) kawalera. BTW: Moja żona nigdy nie będzie jeździć niczym poniżej segmentu D. Już mi to zapowiedziała. ;]

 

Myślę, że jednak niestosownie. Ja wiem, czym jest Delta Integrale, ty wiesz, kilka osób tutaj też być może wie lub coś tam kojarzy. Co mówią laicy, widząc oferty Allegro z tym samochodem? "Co to, Poloneza kupujesz?". W drugą, nazistowską stronę, też to działa - dla ciebie E30 czy E36 w jakiejś rzadkiej czy ciekawej wersji silnikowej będzie obiektem uwielbienia, 3/4 przechodniów obrzuci cię natomiast mianem buraka i dresa.

Akurat z E36 to pudło, bo uważam ten model za najbardziej oklepany na świecie (a dokładniej w Polsce). Porównując go z E34/E32, to nie jest wart swojej ceny. Wyjątek może stanowić model 328 Coupe, ze względu na stylistykę i dobre osiągi.

Ale ja o czym innym...

A niech mnie obrzucają. Zazdrość to typowa cecha Polaków. A potem wsiądą do swojego mało palącego miejskiego popychadła, za które wywalili w salonie 30-50 tysięcy. :mur:

 

Dlatego, przyjacielu mojej kozy,

Wolałbym jak byś nie stosował tego wyrażenia wobec mnie.

 

że marki takie jak Fiat czy Daewoo nigdy nie aspirowały (a jeśli nawet, to rynek szybko te zapędy ukracał) do klasy Premium, Prestige czy jak to tam zwać, co w wymierny sposób przekładało się na opcje wyposażenia czy jakość wykonania. Również dlatego, że nowe Audi A3 kosztuje trzy do czterech razy tyle, co nowe Grande Punto - znikąd się to nie bierze i nikt mi nie powie, że płaci się za sam znaczek.

Inna rzecz, że jeśli patrzymy na wyposażenie, to taki Fiat, nawet z dopłatami, wychodzi taniej po uwzględnieniu wszystkich możliwych bajerów - a możliwości są coraz większe, nawet w segmentach A i B. Powiedziałbyś piętnaście lat temu, że następca Cinquecento będzie miał poduszkę powietrzną i immobilizer w standardzie?

Aleś się teraz zapędził. Nie rozmawiamy o nówkach. Rozmawiamy o wyższości jednego modelu/klasy, nad drugim modelem/klasą w przypadku wydania tej samej sumy zielonych.

Inna sprawa, że taki Fiat po 10 latach (odliczając pedantów i niedzielnych kierowców) wygląda na zajechany samochód, a taki Mietek, nadal reprezentuje luksus, którego próżno szukać za te pieniądze w mniej prestiżowych markach, nawet w przypadku młodszych modeli od rzeczonego Miecia.

 

 

Chwila. Mówimy o wyborze między "dużym i mocnym" a "małym i słabym", czy "krążownikiem" a "popierda...czem"?

Ja mówię o wyższości standardów marek prestiżowych nad markami "ekonomicznymi" w przypadku wydawania tej samej gotówki. O 100km/h na drugim biegu, czy ściganiu się z pod świateł mówią inni.

 

Młodemu i niedoświadczonemu powierzyłbym raczej małe i słabe, żeby miał okazję poćwiczyć pokorę i cierpliwość, co zaprocentuje, kiedy przesiądzie się więcej koni.

Osobiście nigdy nie widziałem siebie w kompakcie i raczej mi to nie grozi. Kto raz zakosztował w wygodzie, nie zrobi kroku w tył.

Niech więc każdy poszukujący samochodu przewiezie się najpierw czymś większym, a potem kompaktem w tej samej cenie. Myślę, że może być w szoku.

 

Wsadzając świeżaka do czegoś z >150 KM przy odrobinie pecha zamawiaj od razu trumnę, bo nie uwierzę, że człowiek młody nie będzie próbował osiągnąć granic możliwości swego pojazdu, które w tym przypadku będą bardzo wysoko. A im wyżej się wlezie, tym boleśniej spada, no nie?

I znów o tych kucykach. Ja nie mówię, że ma to być M5 czy S6 z V8 pod maską. Ma to być przyzwoitych rozmiarów wygodny samochód.

 

Nawiasem mówiąc, tutaj da się jeszcze poprzekomarzać bez spinania i toczenia jadu. Spróbujcie na elektroda.pl, w dziale o samochodach, nakłapać coś na VW albo w ogóle niemieckie samochody. O ja. Paranoja sięga tam tak daleko, że kiedy jakiś facet pytał o małolitrażowy samochód do miasta, inny facet polecił mu Passata 1.9 TDI, oczywiście srebrnego kombi. I nikt za bardzo nie protestował.

Na elektrodzie panuje ogólnie dziwny klimat, więc to mnie nie dziwi.

Natomiast tutaj nikt nie wspomniał, że ma to być auto do miasta. W czym problem?

 

Panowie, cała ta dyskusja jest mega śmieszna. Jaki jest temat? "Tanie auto z DUSZĄ". A debata jest jak zwykle na temat wyższości jednej marki nad drugą (jestem zagorzałym fanem VW). Odnosząc sie do tego - przy 2,5k nie ważna marka a stan auta - zadbany Fiat będzie mniej awaryjny od zajechanego VW.

Problem w tym, że dla większości opornych na motoryzację, stan auta to przede wszystkim jak największa liczba w rubryce "data produkcji". Nie ważne, że pasy już się nie zwijają, że zamek bagażnika nie działa, że nie ma ABS, wspomagania czy centralki. Że drzwi cienkie jak papier, że przy przebiegu ponad 100 tysi silnik nadaje się do remontu, bo połowa (z nielicznych) kucyków uciekła na zieloną polanę, że każdy plastik przemawia do nas przy pokonywaniu najmniejszej nierówności.

Ważne jest, że deska się świeci od środków czyszczących i zderzaki są w kolorze nadwozia - bo przecież czarne to obciach na całe osiedle. No i jest nowsze od Mercedesa obok, więc na pewno lepsze od niego pod każdym względem.

 

Do czego zmierzam - dbam o swoje autka, nie czuję się wieśniakiem jeżdżąc VW, nie piłuję i cieszę się bezawaryjną jazdą. Druga sprawa - do takiego Polo części są ohydnie tanie - amortyzatory - 50 zł, łożyska kół 20 zł, jeździ na oponach 13" - najtańsze, mała pojemność silnika - małe opłaty, tani akumulator... ehhhh dużo tego by wymieniać. Na dieslu pali 4l. Dużo napraw można zrobić samemu. Jeszcze czegoś potrzeba? Derby to Polo sedan - wszystkie części te same, ale to autko ma już duszę - nietypowe nadwozie (ile jest 2-drzwiowych sedanów segmentu B?), jest uroczo kanciaste i tak samo tanie w utrzymaniu.

Derby klasę robi, Połowce to stylu Reno5 jeszcze trochę brakuje.

 

Nie namawiam nikogo do zakupu (im mniej takich aut tym lepiej), ale proponowanie na pierwsze auto jakiegoś wielkiego starego krążownika to jakieś cholerne nieporozumienie - utrzymanie wielokrotnie droższe, przyjemność z jazdy (dla mnie) żadna.

Zrób kilka km w Mieciu beczce, a następnie wróć i powtórz ostatnie zdanie...

 

Wolę lekkie i mocne.

W celu? Żeby udowodnić gościowi w Golfie GTI, Fordzie RS, Alfie T-Spark czy BMW 325, że jesteś szybszy?

 

Powiedzcie szczerze - kto kupując auto za 2,5k chce, żeby mu paliło 10l? Jak kogoś stać na paliwo, to stać go rownież na dobre auto.

Jak to ma być LPG i wywoływać błysk w oku za każdym razem, jak go widzę; wywoływać radość za każdym razem jak wsiadam i jadę; wywoływać spokój i przyjemność, to czemu nie?

W przypadku 2 tysi km miesięcznie jazda na PB jest głupim pomysłem, nie zależnie czy auto pali 5, 10 czy 15 litrów. Natomiast w przypadku przebiegów poniżej 1000 km miesięcznie, to nawet benzyna nie jest dużym wydatkiem.

Ludzie wydają 200-300 PLN miesięcznie na papierosy, alkohol, fast-foody czy inne głupoty. Ja wolę wydać taką sumę na coś, co da mi większą przyjemność, na dłużej i bez bólu głowy następnego dnia.

 

 

Chyba, że chodzi tu o przedłużanie męskości (co zarzuca się fanboyom VW) i auto musi byc wielkie.

To chyba bardziej zarzuca się fanom BMW, Merca itp. Chyba, że patrzymy na VR6 lub nawet GTI.

Faceci to duzi chłopcy, którzy mają nadal prawo bawić się zabawkami. Dla jednych jest to PDA, dla innych stara S-klasa lub Uno 1.3 Turbo. Nie mówię więc tutaj, co bardziej pasuje dużemu chłopcu. Mówię tutaj, co jest wygodniejsze i (wg mnie) bardziej przyjemne. Jeśli autor stwierdzi, że Uno 1.3T będzie lepsze od S-klasy, to nic mu na to nie poradzę. Taki jego wybór. Niech jednak wcześniej wsiądzie do tej S-klasy, aby wiedział przynajmniej, z czego rezygnuje i żeby wiedział, że była to jego świadoma decyzja, a nie oparta o głupie gadanie, że im nowsze auto i mniejsze, tym lepsze.

 

Kolejny argument - mało miejsca - jeździł ktoś z Was VW Lupo? Z przodu miejsca jak w aucie segmentu C... Jak ktoś jeździ sam/w 2 osoby, to wybór jest dla mnie oczywisty...

Ale... to jest tak tragicznie brzydkie, że głowa boli. Chyba, że mówimy o najnowszym modelu. ;]

 

Dlatego dużym autom mowie stanowcze nie!!! ;)

Nie martw się, przejdzie Ci ;]

 

Wracając do "auta z duszą"... No błagam nie żadne R19... Citroen XM, tak on ma duszę, ale nie R19.

Hehe, podoba mi się to. Jednak jesteś swojski facet. ;]

Tylko... XM to model z pneumatycznym zawieszeniem. Więc historia podobna, jak ze Sarfane.

 

Bardziej szukałbym czegoś masowego ale z unikalnym nadwoziem - jak Civic Coupe, Jetta 2d, Kadett kombi 2d, Trabant 1,1, Wartburg 1,3 jak się ma 2 sprawne ręce - Rover Mini lub Garbus (choć do tych dwóch trzeba trochę dopłacić). I zapewniam - regularnie serwisowane auto będzie równie niezawodne jak nowe.

No i teraz mówisz z sensem. Inna sprawa, że Civic Coupe już swój metraż ma. ;]

W przypadku Kadetta, to chyba miałeś na myśli hatchback, bo kombi 2d to jeszcze nie widziałem, jak długo żyję.

Trabant, Wartburg i reszta to raczej dla naprawdę zagorzałych fanatyków.

Jak już jedziemy po bandzie, to może W123 Coupe?

 

Generalnie chyba się starzeję, bo częściej obracam głowę za wypieszczonym Fiacikiem 125p, Mieciem W123, Passatem B2, niż nowym Q7, X6, Insignią, C/E/S-klasą, których coraz więcej na naszych drogach.

Na szczęście obracam się jeszcze za nową serią 3, 5 i 7, oraz (co mnie samego dziwi) za nowymi Audi czy 159 (chłopaki dostali w końcu dobrych stylistów!)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natomiast "lexusy" potrafią tragicznie oszpecić ładny samochód.

+1

Owszem, tylko jakim kosztem? ;]

Drzwi z papieru, silnik nad nogami, szum powietrza, opon i wszelkie dźwięki słychać tak dobrze, jak na zewnątrz. Do tego każdy kamyk czy dziurę można wyczuć na kierownicy. Typowe dwuosobowe auto.

Chyba naprawdę masz jakieś traumatyczne przeżycia - wieziono cię kiedyś w SC z prędkością 140 km/h? Opis idealnie pasuje :>

Heh, mieszczuch się znalazł. ;]

Bo jeżdżą, jeżdżą i jeszcze długo będą jeździć.

I tylko one, bo reszta co - po dziesięciu latach na złom? Nigga, please.

Znajdź linijkę w tym temacie, w którym mówię, że silnik musi być duży. No znajdź...

Znajdź też linijkę, w której mówię o jakichkolwiek ponadprzeciętnych osiągach. I na kij Ci taki Punciak? A tak - zapomniałem. Przecież mamy setki kilometrów autostrad, którymi co weekend przeciętny Kowalski jedzie na wakacje. No i przecież w mieście taki HGT nadal pali mało, bo przecież mały i lekki jest. A poza miastem jest w nim super wygodnie, bo sportowe zawieszenie świetnie dopasowuje się do wspaniałych, szerokich i gładkich jak stół dróg w naszym kraju.

Nie wykręcaj się - rozmawiamy o zabawkach na czterech kołach, co zresztą potwierdzasz poniżej.

Nie, Punto HGT jest okropne do miasta, twarde, głośne, chleje jak stara ... no, chleje. Ale jeśli rozmawiamy o czystym funie, sądzę że jest w stanie zapewnić go w przyzwoitej ilości.

Co do pojemności - wydajesz się mieć awersję do <1.5, nie wiem czemu. Właściwie to domyślam się - BMW nie robi mniejszych silników. Właśnie - na cholerę ci do miasta pięciometrowe BMW? :>

Akurat z E36 to pudło, bo uważam ten model za najbardziej oklepany na świecie (a dokładniej w Polsce). Porównując go z E34/E32, to nie jest wart swojej ceny. Wyjątek może stanowić model 328 Coupe, ze względu na stylistykę i dobre osiągi.

Ale ja o czym innym...

A niech mnie obrzucają. Zazdrość to typowa cecha Polaków. A potem wsiądą do swojego mało palącego miejskiego popychadła, za które wywalili w salonie 30-50 tysięcy. :mur:

Margają mi się te modele, ale sens wyłapałeś.

Zazdrośni Polacy, którzy opluwają innych za cokolwiek, wsiadają na rower albo do MPK i nie są w stanie czerpać radości z jazdy nawet Matizem, bowiem żółć zalewa im czaszki i serca. Przykre, ale zdarza się.

Wolałbym jak byś nie stosował tego wyrażenia wobec mnie.

OK

Aleś się teraz zapędził. Nie rozmawiamy o nówkach. Rozmawiamy o wyższości jednego modelu/klasy, nad drugim modelem/klasą w przypadku wydania tej samej sumy zielonych.

Inna sprawa, że taki Fiat po 10 latach (odliczając pedantów i niedzielnych kierowców) wygląda na zajechany samochód, a taki Mietek, nadal reprezentuje luksus, którego próżno szukać za te pieniądze w mniej prestiżowych markach, nawet w przypadku młodszych modeli od rzeczonego Miecia.

Ale rozmawiamy o pieniądzach, a te w przypadku dziesięcioletniego zajechanego Fiata i dziesięcioletniego dwukrotnie zajechanego Mercedesa są zupełnie inne.

Ja mówię o wyższości standardów marek prestiżowych nad markami "ekonomicznymi" w przypadku wydawania tej samej gotówki.

Tyle że zwracam ci po raz kolejny uwagę, że marki "ekonomiczne" nie śpią i coraz częściej pożyczają rozwiązania z marek prestiżowych. A cena ta sama.

Osobiście nigdy nie widziałem siebie w kompakcie i raczej mi to nie grozi. Kto raz zakosztował w wygodzie, nie zrobi kroku w tył.

Niech więc każdy poszukujący samochodu przewiezie się najpierw czymś większym, a potem kompaktem w tej samej cenie. Myślę, że może być w szoku.

A co jeśli nadal wybierze kompakt? Coś jest z nim nie tak?

I znów o tych kucykach. Ja nie mówię, że ma to być M5 czy S6 z V8 pod maską. Ma to być przyzwoitych rozmiarów wygodny samochód.

Co ty z tymi rozmiarami? Jeśli jestem niskiego wzrostu i wygodnie mi w Polo, po diabła mam brać Opla Omegę?

Problem w tym, że dla większości opornych na motoryzację, stan auta to przede wszystkim jak największa liczba w rubryce "data produkcji". Nie ważne, że pasy już się nie zwijają, że zamek bagażnika nie działa, że nie ma ABS, wspomagania czy centralki. Że drzwi cienkie jak papier, że przy przebiegu ponad 100 tysi silnik nadaje się do remontu, bo połowa (z nielicznych) kucyków uciekła na zieloną polanę, że każdy plastik przemawia do nas przy pokonywaniu najmniejszej nierówności.

Ważne jest, że deska się świeci od środków czyszczących i zderzaki są w kolorze nadwozia - bo przecież czarne to obciach na całe osiedle. No i jest nowsze od Mercedesa obok, więc na pewno lepsze od niego pod każdym względem.

Ale tu już marka nie ma znaczenia, bo opisany przez ciebie typ kupca weźmie to, co mu handlarz podsunie i dobrze zbajerzy. Z umiłowaniem motoryzacji nie ma to wiele wspólnego.

W celu? Żeby udowodnić gościowi w Golfie GTI, Fordzie RS, Alfie T-Spark czy BMW 325, że jesteś szybszy?

Może dlatego, że mocne i lekkie zawsze będzie żwawsze i dające więcej frajdy niż mocne i ciężkie?

Ludzie wydają 200-300 PLN miesięcznie na papierosy, alkohol, fast-foody czy inne głupoty. Ja wolę wydać taką sumę na coś, co da mi większą przyjemność, na dłużej i bez bólu głowy następnego dnia.

Ale dobrej wódki musimy się kiedyś razem napić. Kropka.

Faceci to duzi chłopcy, którzy mają nadal prawo bawić się zabawkami. Dla jednych jest to PDA, dla innych stara S-klasa lub Uno 1.3 Turbo. Nie mówię więc tutaj, co bardziej pasuje dużemu chłopcu. Mówię tutaj, co jest wygodniejsze i (wg mnie) bardziej przyjemne. Jeśli autor stwierdzi, że Uno 1.3T będzie lepsze od S-klasy, to nic mu na to nie poradzę. Taki jego wybór. Niech jednak wcześniej wsiądzie do tej S-klasy, aby wiedział przynajmniej, z czego rezygnuje i żeby wiedział, że była to jego świadoma decyzja, a nie oparta o głupie gadanie, że im nowsze auto i mniejsze, tym lepsze.

W porządku, ale nie uważaj za gorszego kogoś, kto wzgardzi S-klasą na rzecz mniejszego czy tańszego pierdzidełka. Zresztą Mercedes ze swoim zamiłowaniem do korozji może szybko stracić koronę. Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, że znikąd - w latach 80. i 90. to były naprawdę dobre, choć nie najtańsze wózki. Śmieszy mnie ogromnie (i z tego szydził będę niemiłosiernie) "uzasadnianie" kupna niemieckiego samochodu wyłącznie tym, że jest on niemiecki, co automatycznie implikuje jego rzekomą niezawodność i nieśmiertelność - na imieninach u szwagra usłyszysz mnóstwo takich zapewnień, mimo że szwagier buja się starą renówką. I to jest owczy pęd, nieważne czy nazwę to tak, czy inaczej.

 

Mój jaszczomb przy przebiegu 120k nadal jest sprawny, a kosztował 1/4 Passata. Przejechał kiedyś na jednym baku maksymalnie 600 km, choć jazda była mocno kapelusznicza (80, 90 km/h, dużo hamowania silnikiem) - 4,89 l/100. Warto mi dopłacać te 3/4, żeby trząść się o turbinę przy byle mocniejszym depnięciu, męczyć z brakiem elastyczności (tak, uważam TDI za mało elastyczne, luzackie wyprzedzanie na piątce to nie wszystko w tym temacie, a przyczep nie ciągam), bulić więcej za filtry, rozrząd i jeszcze słuchać agrodźwięku? Nie sądzę. Kiedy dojedzie do 200k (a raczej dojedzie i nie będzie to niczym szczególnym - silniki F.I.R.E. nie należą do wybitnie nietrwałych jednostek) i zacznie się sypać, to go zezłomuję i kupię następne "auto na F", bo jakoś się sprawdza. Chyba że do tego czasu zmienię samochód - wtedy nie będzie to już moim zmartwieniem.

 

 

O tym, że dyskusja jest bezcelowa, zarówno ja, jak i ULLISSES wiemy doskonale. Ot, ćwiczenia z retoryki :>

Nie próbuję cię namówić na przesiadkę na tdi/kombi/niemca tylko dla samego faktu posiadania takowego ;) O turbinę nie drżę, kiedy potrzebuję to dociskam. Nie robię tego jadnak z jakichś drogowych ambicji i nie wyprzedzam automatycznie, jak tylko wykalkujuję, że o włos zdąże, jak wycisnę ile fabryka dała (czy ile zostało). Jak padnie to padnie, ale z tego, co widzę, to jeszcze troszeczkę wytrzyma.

 

Nie twierdzę, że niemieckie auto musi być długiowieczne, a inne padają jak muchy. Kiedy i co się posypie, to już najbardziej zależy od tego, co człowiek ma w głowie - i przy zakupie, i za kierownicą. Przyznam jednak, że jak kiedyś nie zwracałem uwagi na te passaty, to odkąd zacząlem jeździć takim, bardzo mi się spodobały. ;) Mowię oczywiście o samochodzie do jazdy, a nie do zabawy.

 

A co do słabej elastyczności tdi, to względem czego porównujesz? Bo chyba nie swojego fiacika?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrób kilka km w Mieciu beczce, a następnie wróć i powtórz ostatnie zdanie...

Nie wiem czy to dobre porównanie, ale jeździłem dużo Fordem Scorpio (ten powszechnie uznawany za brzydki :)) i dziękuję. Czułem się jakbym jeździł na poduszkach, układ kierowniczy jak na jakiś gumach. Taki poduszkowiec, który przy każdym ruchu kierownicą buja się z burty na burtę. Ja po prostu lubię twarde zawieszenia... Ale to po prostu mój gust i o tym się nie dyskutuje ;)

 

W celu? Żeby udowodnić gościowi w Golfie GTI, Fordzie RS, Alfie T-Spark czy BMW 325, że jesteś szybszy?

Żeby na codzień spalać 7l, a kiedy mam ochotę docisnąć (sam dla siebie) to mam czym. Taka frajda z jadzy nieokupiona ciężkimi pieniędzmi. Przykład? Polo ;) G40 - 115KM w budzie mającej niecałe 800kg.

 

W przypadku Kadetta, to chyba miałeś na myśli hatchback, bo kombi 2d to jeszcze nie widziałem, jak długo żyję.

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...nt_20071212.jpg

Co do Traba i Wartburga, to silniki tych, które napisałem są już czerosuwowe od VAG'a, jeśli chodzi o resztę, to tam nie ma się co popsuć ;) A duszę te auta mają.

 

Generalnie chyba się starzeję, bo częściej obracam głowę za wypieszczonym Fiacikiem 125p, Mieciem W123, Passatem B2, niż nowym Q7, X6, Insignią, C/E/S-klasą, których coraz więcej na naszych drogach.

Zdecydowanie się zgadzam :) Nowe auta są wszystkie takie same, bo styliści dużo większą wagę zwracają na CX i inne duperele, a nie na to "żeby [gluteus maximus] szalały" ;)

 

Bardzo podoba mi się taka merytoryczna rozmowa :) Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

panowie trochę błądzicie w tym zachwycie nad silnikami TDI i niemiecką technologią mam w ostatnim czasie "przyjemność" zajmować się diagnostyką samochodów z grupy VAG i te wszech-wychwalane TDI nie są do końca takie niezawodne, co 3cia octavia z tdi nie zależnie czy to 90 czy 110 ma problemy z odpalaniem po 100tyś km, błędy w mapach dawki paliwa na rozgrzanym silniku - trzeba korygować, turbiny tdi 130, 110 km problemy z zacierającymi się kierownicami łopatek, padają regulatory ciśnienia doładowania (bardzo przyjemne uczucie podczas wyprzedzania jak akurat nam się regulator zawiesi), tdi 130 KM padające końcówki wtrysków pompy, listwy, turbiny, o kołach dwu masowych czy niezawodności 2.0TDI czy t w passatach czy w audi nie wspomnę... można wymieniać i wymieniać, naprawdę im głębiej się siedzi w temacie tym więcej widać i to w cale nie mówię o samochodach co mają naryte 500tyś, oczywiście nie gloryfikuje silników dCi, HDI, JTD itd, ale nie był bym do końca tak w 100% przychylny zdaniu, że TDI jest niezniszczalne, może było ale to produkowane 10-15 lat temu, te silniki w golfach zwłaszcza 90km robią po 500tyś bez problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

padają regulatory ciśnienia doładowania (bardzo przyjemne uczucie podczas wyprzedzania jak akurat nam się regulator zawiesi)

Potwierdzam (tzn nie wiem, czy akurat dokladnie to bylo przyczyna), mialem stycznosc z czyms takim w wersji 115km. Pewien czas temu podczas jazdy po autostradzie naszych zachodnich sasiadow, jadac pod gore nagle "ktos" wylaczyl mi turbo. Niezapomniane doznanie, gdy mimo wciskania gazu w podloge, chwilowe spalanie pokazuje 8.5l, a predkosc ze 140 spada na 80 i wyprzedza mnie sznur tirow. Pomagalo wylaczenie silnika na 5 sek, wtedy wszystko wracalo do normy (przynajmniej do nastepnego wydarzenia), ale mimo wszystko jazda 80 kilka-kilkanascie kilometrow do nastepnego parkingu i zastanawianie sie, co by bylo gdyby to wydarzylo sie podczas wyprzedzania na odcinku specjalnym w polsce - niezapomniane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiesz coś ciekawego nt. tego samego silnia w octavii 2 z motorem 105. Naprawili czy popsuli? Warto go chipować? Tak sie składa że jest w rodzinie i mnie osobiście troche brakuje kopa w porónaniu do paska 130km (co go ukradli- niech sie udławią i tak był przekrecony i miał 400kKm) i do Vextry 2,2 (co sie rozbiła, mniejsza o okoliczności). Auto oszczędne przyspiesza ze stoickim spokojem do znamionowych 185, jednak nie ma tego wgniatania w fotele jak w pasku. No i czy spalanie wzrosnie - teraz jedzie sie w okolicach 6l a w trasie bez oszczedzania szczególnego mozna zejść poniżej 5 ... Turbina, wystarczy pamietać że jest. Parę minut spokojnie, ostatnie 2 kilometry spokojnie i nie trzeba trzymać włączonego silnika po zatrzymaniu - tak mi sie wydaje [;

Edytowane przez q8ic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I na tej podstawie kupuje auto prawdziwy fan samochodów. Ma człowiek 12 lat i odwraca głowę za każdym razem, jak przejeżdża jego motoryzacyjne marzenie. Gdy dorośnie i jego marzenie jest w zasięgu jego portfela, to czemu zamiast niego, brać małe ekonomiczne popychadło, bo żonie bardziej się podoba, mało pali i jest nowsze (grrr)? No czemu? Życie jest tylko jedno. A od samego jedzenia słodyczy szczęśliwym się nie będzie. Czasami duży chłopiec potrzebuje dużej zabawki.

Marzenia motoryzacyjne sa po to, żeby były marzeniami. Poczytaj sobie: 3416888[/snapback]

Wychodząc z marketu wpadłem w zachwyt. Jak pięknie wygląda ogromne, dość kanciaste i klasyczne auto pomiędzy krągłymi jak pluszowe misie małymi miejskimi wózkami na zakupy, które niektórzy śmią nazywać samochodami.

Ja rozumiem jakbyś sie zachwycał w124 coupe, ale nie (moim zdaniem) jednym z najbrzydszych bmw w historii ;)

 

Śmiej się, śmiej z passatów 1.9tdi i innych golfów, na zdrowie. Nazywaj to owczym pędem, skoro uwazasz, że ich popularność wzięła się znikąd. A mój pasek o przebiegu 340k ma nadal sprawną tubrinę i przejchał się ostatnio z Lublina do Tarnowskich Gór w tą i spowrotem około 700km. Specjalnie był tankowany pod korek i wyszło mu poniżej 5l/100km

Wow, 700km! Na trasie! Toż to jest szczyt możliwosci VW!

Znam trzy pojazdy z silnikiem 1.9TDI w wieku do 7 lat, w tym dwa passaty. W kazdy przy przebiegu 150k +-20k był problem z peknieta glowica albo uszczelka pod głowica. Uzylem słowa "albo", bo pojazdy krotko po odkryciu tego faktu zostawaly sprzedawane i ich dalszy los nie jest znany :wink: . Może i zbieg okoliczności, ale...

 

Myślę, że jednak niestosownie. Ja wiem, czym jest Delta Integrale, ty wiesz, kilka osób tutaj też być może wie lub coś tam kojarzy. Co mówią laicy, widząc oferty Allegro z tym samochodem? "Co to, Poloneza kupujesz?". W drugą, nazistowską stronę, też to działa - dla ciebie E30 czy E36 w jakiejś rzadkiej czy ciekawej wersji silnikowej będzie obiektem uwielbienia, 3/4 przechodniów obrzuci cię natomiast mianem buraka i dresa.

Integrale to cos jak obecnie mitsubishi evo, tylko nieco szybsze ;) . A co do fajnego E30 3417208[/snapback]

Paranoja sięga tam tak daleko, że kiedy jakiś facet pytał o małolitrażowy samochód do miasta, inny facet polecił mu Passata 1.9 TDI, oczywiście srebrnego kombi. I nikt za bardzo nie protestował.

Znajomi rodziców szukali małego samochodu miejskiego dla kobiety do dojezdzania do pracy, z automatem. Kupili Avensis kombi. Z automatem ;)

 

Owszem, jak się szuka, to się znajdzie. Inna sprawa, że wspomaganie zazwyczaj jest standardem w kombi oraz w przypadku większych silników - 1.6+. Kumpel ma Astrę '94 1.4 i wspomagania nie ma. Wyhaczyć Corsę czy Matiza ze wspomaganiem też ciężko.[...I znów. Szwagier brata ma Golf 3 1.4 (bodajże '92) i wspomagania znów fabryka nie dała.]

Mieszkamy w takim kraju, gdzie ludzie kupuja slabo wyposazone wersje, przez co tak wyglada rynek samochodow uzywanych. Akurat astra 1.4 i golf 3 1.4 to byly najbardziej podstawowe wersje. Wiesz ze taka stara glupia corsa (samochod sprzed 10lat!) w serii mogla byc cala w skorze, z klimatronikiem, grzanymi fotelami, full elektryka, 16' alu, ciemnymi szybami i dwururką? Corsa w roku modelowym 2010 ma juz byc z grzana kierownica w wersji tylko troche wyzszej niz standardowa. Ja tego w zadnym bmw z mpakietem nie widzialem.

 

Wszystkie nowe modele BMW mają bardzo słabe wspomaganie. Chyba nie ma innego nowego samochodu w ktorym tak ciezko kreci sie kierownica. Do tego dochodzi bardzo ciezkie otwieranie drzwi, klamke trzeba dosłownie szarpnąć.

PS sprawdz jakiegos nowego fiata (2005+) i funkcje city. Wszystko wymieka ;)

 

A niech mnie obrzucają. Zazdrość to typowa cecha Polaków. A potem wsiądą do swojego mało palącego miejskiego popychadła, za które wywalili w salonie 30-50 tysięcy. :mur:

Ale... co w tym złego ;) ?

 

Kto raz zakosztował w wygodzie, nie zrobi kroku w tył.

Niech więc każdy poszukujący samochodu przewiezie się najpierw czymś większym, a potem kompaktem w tej samej cenie. Myślę, że może być w szoku.

Cholera, to ja chyba jestem inny, bo jak wsiadam w cos pokroju nowego mondeo/A6/whatever to mnie szlag trafia. Żeby otworzyć wszystkie drzwi i bagaznik, trzeba kliknac cztery razy w przyciski na pilocie. Wsiadam, wkładam kluczyk. Już coś na mnie piszczy! Ah, otwarte drzwi. Siadam na wypasionym skórzanym fotelu o temperaturze 5'C. W dupe zimno jakbym siadł w kałuże, ale co tam - jest wypas jest grzany fotel... który sie nagrzewa dobre 3minuty ;) . Chwile potem zaczyna mi sie robić tęcza na obydwu ekranach przed nosem. Guzik mnie obchodzi, ze navi szuka sygnaly gps, mam malo plynu w spriskiwaczu, kolejny przeglad za 4100km, a poziom oleju jest ok! Odpalam silnik. Nic sie nie dzieje. No tak, trzeba miec wcisniete sprzeglo (nawet na luzie) i hamulec, inaczej nie mozna uruchomic silnika. Wreczcie slysze obrzydliwy klekot. Ponownie pisk, tym razem przypominajacy jakas melodyjke. No tak bezpieczenstwo najwazniejsze! Zapinam pasy, chwila spokoju. Szyba troche zaparowana, wiec przebijam sie przez 16 opcji w menu zeby ustawic na nia nawiew. Klikam na ikonke z czworokatem i malymi strzaleczkami zeby po chwili... dostac stumieniem lodowatego powietrza po twarzy. Jakis germaniec wymyslil, ze jak ma wiać na szybe to tylko z maksymalna sila dmuchawy. Inteligencja ponad wszystko. Czas na hamulec reczny. Klikam przycisk z literką P /ciagne za małą dzwigienkę... i czekam czekam. No tak, zapomniałem! Żeby zwolnic hamulec reczny to trzeba wcisnac hamulec nozny. Nareszcie mogę ruszyć. Wrzucam wsteczny i... pisk! WTF? A, to przeciez inteligentne czujniki parkowania, które widzą murek pół metra przed samochodem. Ważne, że im szybciej wyjadę, tym szybciej przestanie piszczeć... ale szybko nie mozna bo wtryski padną a turbo sie rozleci ;) .

 

Niezłe mi "zakosztowanie w wygodzie", autentycznie wole matiza do ktorego wsiade i pojade, a [gluteus maximus] mi od wypasu nie zmarźnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do słabej elastyczności tdi, to względem czego porównujesz? Bo chyba nie swojego fiacika?

Względem benzyny o zbliżonej pojemności. Bez turbo, żeby nie było - benzyna z turbo każdego diesla poniży jeśli o akcelerację chodzi. Za to spalaniem diesel poniży większość benzyn, więc coś za coś. Bardzo nie podoba mi się w klekotach z turbo zjawisko turbodziury, które sprawia na mnie wrażenie ospałości połączonej z niezdecydowaniem i niepewnością. Benzyna ciągnie w miarę równo w dość szerokim zakresie obrotów, a jeśli komuś nie szkoda auta, może cisnąć takie na przykład VVTi na niskich biegach powyżej 100 km/h i ono jedzie. Zrób to samo w TDI - na dwójce obroty skończą się gdzieś około 60 km/h i tyle. Inna rzecz, że owo VVTi obciążone przyczepką czy toną ładunku zwyczajnie ryknie, stęknie i osika się olejem, próbując żwawo ruszyć. Ale że nie mam zamiłowania do transportu lądowego, gardzę tym ficzerem. Choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu będzie to atut.

Nawiasem mówiąc mój fiacik jest wystarczająco elastyczny jak na swoją pojemność, choć rzecz jasna słaby. No i żadnej trzęsiawki nad turbiną, pompowtryskami i tak dalej, dźwięk też jakoś mało rolniczy.

Bardzo podoba mi się taka merytoryczna rozmowa :) Pozdro

+1

panowie trochę błądzicie w tym zachwycie nad silnikami TDI i niemiecką technologią

Gwoli ścisłości - TDID w Fiacie Croma pojawiło się w 1986 roku. Makaroniarze uznali, że zanadto łomocze, że nie umieją go złożyć staranniej tak, żeby nie łomotał i oddali go na pastwę ochotnikom, w tym przypadku germańcom - tak w dużym uproszczeniu. Gdyby niemieckie silniki były lepsze, Fiat zapewne montowałby je u siebie. A ponieważ to VAG stosuje włoskiego Common Raila ...

Szkoda mi tylko Audi, które nieco splugawiło się romansem z ludowozami. Firmie, która wynalazła napęd quattro, należało się więcej od losu. Podobnie jak Alfie Romeo, pod maską której widać tu i ówdzie mało nobilitujące napisy na "F".

może było ale to produkowane 10-15 lat temu, te silniki w golfach zwłaszcza 90km robią po 500tyś bez problemów.

Wolnossące japońskie benzyny też tak potrafią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wow, 700km! Na trasie! Toż to jest szczyt możliwosci VW!

Znam trzy pojazdy z silnikiem 1.9TDI w wieku do 7 lat, w tym dwa passaty. W kazdy przy przebiegu 150k +-20k był problem z peknieta glowica albo uszczelka pod głowica. Uzylem słowa "albo", bo pojazdy krotko po odkryciu tego faktu zostawaly sprzedawane i ich dalszy los nie jest znany :wink: . Może i zbieg okoliczności, ale...

No i z czego ta drwina, jak pisałem o dystansie na którym było mierzone spalanie? A przykłady, że samochód każdej marki można zajechać to też znam.

 

 

 

 

Względem benzyny o zbliżonej pojemności. Bez turbo, żeby nie było - benzyna z turbo każdego diesla poniży jeśli o akcelerację chodzi. Za to spalaniem diesel poniży większość benzyn, więc coś za coś. Bardzo nie podoba mi się w klekotach z turbo zjawisko turbodziury, które sprawia na mnie wrażenie ospałości połączonej z niezdecydowaniem i niepewnością. Benzyna ciągnie w miarę równo w dość szerokim zakresie obrotów, a jeśli komuś nie szkoda auta, może cisnąć takie na przykład VVTi na niskich biegach powyżej 100 km/h i ono jedzie. Zrób to samo w TDI - na dwójce obroty skończą się gdzieś około 60 km/h i tyle. Inna rzecz, że owo VVTi obciążone przyczepką czy toną ładunku zwyczajnie ryknie, stęknie i osika się olejem, próbując żwawo ruszyć. Ale że nie mam zamiłowania do transportu lądowego, gardzę tym ficzerem. Choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu będzie to atut.

Nawiasem mówiąc mój fiacik jest wystarczająco elastyczny jak na swoją pojemność, choć rzecz jasna słaby. No i żadnej trzęsiawki nad turbiną, pompowtryskami i tak dalej, dźwięk też jakoś mało rolniczy.

To zjawisko z turbiną można zmniejszyć trzymając go na właściwych obrotach. Poza tym przy zmianie biegów nie spuszczać za nisko obrotów, wtedy przy zapięciu jest nadal pod parą.

 

 

A benzyną już tak nie jeżdzę. Wydmuchane uszczelki, pęknięte głowice, padnięte pompy wody wolę znać jako rzeczy, które przytrafiają się innym

Edytowane przez MariuszDW

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pojedź na dowolną wioskę, rzuć okiem na to, co przed stodołami stoi - Gulf, Gulf, Gulf, Passat, Gulf, zabytkowe Audi, Gulf. Biedniejsi gospodarze mają "2", zamożniejsi "3", ci którym naprawdę się powiodło "4". Aby tylko nie odstawać od gromady. Ohyda.

Pytanie z nurtu gdybologii. Hipotetycznie przyjmując, że zamiast Golfów i innych niemieckich wozideł wieś ochoczo sprowadza zamiast nich różne modle AR w tym w szczególności 159 ;)

 

Automatycznie opatrujesz nalepką 'trzoda' czy też skłaniasz się do wersji +10 do 'yeah!'?

 

Śmieszy mnie ogromnie (i z tego szydził będę niemiłosiernie) "uzasadnianie" kupna niemieckiego samochodu wyłącznie tym, że jest on niemiecki, co automatycznie implikuje jego rzekomą niezawodność i nieśmiertelność - na imieninach u szwagra usłyszysz mnóstwo takich zapewnień, mimo że szwagier buja się starą renówką. I to jest owczy pęd, nieważne czy nazwę to tak, czy inaczej.

Ja wiedziałem, że chcę kupić starego golfa bo dobrze utrzymany egzemplarz jest mocno niezawodny i tani w utrzymaniu (i jak do tej pory nie mylę się).

 

Hit me. I mów mi po niemiecku...;]

 

Mój jaszczomb przy przebiegu 120k nadal jest sprawny, a kosztował 1/4 Passata. Przejechał kiedyś na jednym baku maksymalnie 600 km, choć jazda była mocno kapelusznicza (80, 90 km/h, dużo hamowania silnikiem) - 4,89 l/100. Warto mi dopłacać te 3/4, żeby trząść się o turbinę przy byle mocniejszym depnięciu, męczyć z brakiem elastyczności (tak, uważam TDI za mało elastyczne, luzackie wyprzedzanie na piątce to nie wszystko w tym temacie, a przyczep nie ciągam), bulić więcej za filtry, rozrząd i jeszcze słuchać agrodźwięku? Nie sądzę. Kiedy dojedzie do 200k (a raczej dojedzie i nie będzie to niczym szczególnym - silniki F.I.R.E. nie należą do wybitnie nietrwałych jednostek) i zacznie się sypać, to go zezłomuję i kupię następne "auto na F", bo jakoś się sprawdza. Chyba że do tego czasu zmienię samochód - wtedy nie będzie to już moim zmartwieniem.

agrodźwięk - fantastyczne stwierdzenie, zupełnie jak uczucie gdy słucham jego personifikacji odpalając mojego Golfa ;]

 

Z dotychczasowych wypowiedzi można odczuć, że jesteś człowiekiem mocno praktycznym. Więc spytam - a co z komfortem jazdy, wygłuszeniem, choćby przyzwoitą mocą, nawet podstawowym wyposażeniem?

 

Nie lepiej dopłacić i cieszyć się tą namiastką luksusu jaką w porównaniu do SC jest choćby klimatyzacja czy ABS?

 

peace ; ]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie z nurtu gdybologii. Hipotetycznie przyjmując, że zamiast Golfów i innych niemieckich wozideł wieś ochoczo sprowadza zamiast nich różne modle AR w tym w szczególności 159 ;)

 

Automatycznie opatrujesz nalepką 'trzoda' czy też skłaniasz się do wersji +10 do 'yeah!'?

Ale czemu mieliby kupować sedana klasy premium do wożenia ziemniaków i prosiaków na targ, a w niedzielę żony do kościoła? Bez sensu.

 

No ale gdyby - cieszyłbym się, że naród się bogaci, 159 kosztuje minimum 40.000 złotych, i to mocno używana.

Ja wiedziałem, że chcę kupić starego golfa bo dobrze utrzymany egzemplarz jest mocno niezawodny i tani w utrzymaniu (i jak do tej pory nie mylę się).

 

Hit me. I mów mi po niemiecku...;]

Ja wiedziałem, że chcę kupić małe, oszczędne, tanie gówienko do miasta i nie czuję, bym się pomylił.

 

Zasadniczo po niemiecku mówię do swojego psa, lepiej wtedy słucha. Aber jeśli das ist twoje życzenie - jawohl, mein Freund :>

Z dotychczasowych wypowiedzi można odczuć, że jesteś człowiekiem mocno praktycznym. Więc spytam - a co z komfortem jazdy, wygłuszeniem, choćby przyzwoitą mocą, nawet podstawowym wyposażeniem?

 

Nie lepiej dopłacić i cieszyć się tą namiastką luksusu jaką w porównaniu do SC jest choćby klimatyzacja czy ABS?

 

peace ; ]

Lepiej, tyle że na razie mam inne priorytety finansowe niż zmiana samochodu. Mógłbym sprzedać, dopłacić (mam z czego, mądrze się ożeniłem z kobietą o dużej dyscyplinie finansowej i jeszcze ze dwa jaszczomby bym sobie mógł dokupić) i wziąć coś oczko czy dwa wyżej, ale po co? Żeby pokazać sąsiadom? Przyzwyczaiłem się do wad SC i jakoś pożycie układa nam się znośnie, a odkąd udało się szczęśliwie skończyć poznańską uczelnię, w trasę będę wyruszał kilka razy w roku. Może. Na realizowanie motoryzacyjnych marzeń mam jeszcze czas, trzydziestka za trzy lata dopiero :>

 

A oczekiwanie od pojazdu klasy Matiza wygłuszenia i komfortu na przykład Audi ... nigga, please. To se ne da. Aha, miało być po niemiecku - das ist unmoeglich.

 

Buzi :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiesz coś ciekawego nt. tego samego silnia w octavii 2 z motorem 105. Naprawili czy popsuli? Warto go chipować?

Warto, to dobre silniki, o ile silnik jest w dobrym stanie technicznym, sprzegło, turbo, przebieg to wszystko ma znaczenie, w każdym razie każda szanująca się firma zajmująca się chiptuningiem powinna przed modyfikacją programu sprawdzić stan techniczny jednostki jak i podzespołów, jak masz napikane km na liczniku to warto podjechać do firmy co zmodyfikują mapy odpowiednio do stanu jednostki, zazwyczaj wrzucają gotowce :rolleyes:, bezpiecznie dla tego silnika i przeniesienia napędu to 140KM/~320 N·m.

koszt takiego zabiegu z hamowaniem to zależnie od rejonu 1200-1600zł

spalanie spadnie lub pozostanie na takim samym poziomie o ile nie zmienisz stylu jazdy:P Octavia ma fajnie krótko zestopniowaną skrzynie więc przyspieszenie będzie przyjemne.

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej, tyle że na razie mam inne priorytety finansowe niż zmiana samochodu.

Właśnie. Witaj w klubie. Zastanawiam się właśnie czy polska wieś nie kieruje się podobnymi przemyśleniami. Bo jakby kogoś było stać na lepszy wózek to chyba by sobie kupił zamiast trząść się w XX-latku?

 

A że polski naród generalnie rzecz biorąc jest mało kreatywny, ludzie mieszkający na wsiach zasięgają opinii (o dziwo) wiejskich mechaników, łykając je jak gąsior ziemniaka. Ci pierwsi (mechanicy nie gąsiory) mają zresztą na wsiach status niewiele gorszy od proboszcza. I tak się to zakręciło wraz z otwarciem granicy i kręci się do dziś - coś jak g***o w przeręblu.

 

Pożałowania godne nie jest to że odsetek Golfów na wsiach jest wyższy niż kurs złota na ostatnim notowaniu. Zastraszające jest w jak opłakanym technicznie stanie są niektóre z tych samochodów. A mandat i tak dostanie ten kto kupił sobie lepszy, sprawny technicznie samochód, bo właściciel trupa boi się granicy ryzyka wynoszącej 90-95km/h.

 

Co do marzeń motoryzacyjnych może będę mało oryginalny, ale co tam - Mitsu Lancer prosto z salonu (tak wiem, wiem głupi jestem, bo chcę z salonu....) ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W przypadku Kadetta, to chyba miałeś na myśli hatchback, bo kombi 2d to jeszcze nie widziałem, jak długo żyję.

to krotko zyjesz ;) jest kadeciak kombi w sumie to 3d a nie 2d, w podobnej wersji nadwoziowej widzialem tez astre F i g. do takich nietypowych aut mozna dodac corse A w 2d sedanie albo corse b w budzie kombi ;)

 

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...nt_20071212.jpg

http://static2.freeads.co.uk/img/120x90/a0...f0e86d3c917.jpg

http://www33.patrz.pl/u/f/23/05/74/230574.jpg

http://oglobo.globo.com/blogs/arquivos_upl...-sedan-1985.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widać Opel lubi wypuszczać takie dziwolągi :P. Pare dni temu widzialem najnowsza Astre 2d/3d kombi :)

Przypuszczam, ze widziales tzw. Delvana ;)

 

Dołączona grafika

 

Delvan konwersja małego samochodu dla biznesu o ładowności ok. 0,5 tony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój jaszczomb przy przebiegu 120k nadal jest sprawny, a kosztował 1/4 Passata. Przejechał kiedyś na jednym baku maksymalnie 600 km, choć jazda była mocno kapelusznicza (80, 90 km/h, dużo hamowania silnikiem) - 4,89 l/100. Warto mi dopłacać te 3/4, żeby trząść się o turbinę przy byle mocniejszym depnięciu, męczyć z brakiem elastyczności (tak, uważam TDI za mało elastyczne, luzackie wyprzedzanie na piątce to nie wszystko w tym temacie, a przyczep nie ciągam), bulić więcej za filtry, rozrząd i jeszcze słuchać agrodźwięku? Nie sądzę. Kiedy dojedzie do 200k (a raczej dojedzie i nie będzie to niczym szczególnym - silniki F.I.R.E. nie należą do wybitnie nietrwałych jednostek) i zacznie się sypać, to go zezłomuję i kupię następne "auto na F", bo jakoś się sprawdza. Chyba że do tego czasu zmienię samochód - wtedy nie będzie to już moim zmartwieniem.

O ile mistrzu jastrzębi i retoryki do tej pory zgadzałem się z tobą w 247%, o tyle teraz muszę zareagować.

Proszę cię nie pisz, że dopłacasz tylko do awaryjności auta, i droższych kosztów utrzymania. Jak to powtarzałeś nie raz jeden lubi pomarańcze a drugi jak mu stopy śmierdzą, bo jest coś takiego (mowie o autach w analogicznym stanie technicznym) JAK KOMFORT. I uwierz mi komfort jest BEZCENNY, a z twoich wypowiedzi wynika że kupiłeś CC tylko dlatego że nic lepszego nie potrzebowałeś, albo masz bardzoooooooo niskie wymagania które stawiasz dupowozowi, bo nie dopuszczam do siebie myśli że poszedłeś na giełdę z 15k w kieszeni a wróciłeś CC za 4k.

Sam zamieniłem espero na lybre, oba auta nie są jakieś ekestremalne, i szczytem współczesnej jak i ówczesnej techniki nie były (no moze espero i współczynnik oporu powietrza miało genialny heheh). Kumpel patrzy i pyta dlaczego, dlaczego zamieniłem 13 LPG na 10l benzyny...prawda jest taka że wsiadając rano do espero, rozwożąc lepszą połówkę do pracy, a małą do babci, dostawałem K*****Y, niewyspany człowiek, wsiada do auta, które trzeszczy, które przytłacza swoją tandetą...... nie mogłem tak dłużej poprostu.....a teraz, jazda to czysta przyjemność, przyjemność która jest bezcenna.

 

Dobra widze ze simic o to pytał i mu jako tako odpisałeś:)

 

dyscyplinie finansowej i jeszcze ze dwa jaszczomby bym sobie mógł dokupić) i wziąć coś oczko czy dwa wyżej, ale po co?

Pytanie to ma taki oddźwięk jakbyś nigdy lepszą furą nie jeździł:) co oczywiście prawdą nie jest. Znajomego co CC na forda Mk2 zamienił nawet nie miałem odwagi cywilnej spytać PO CO TO ZROBIŁ, bo to wydaje się oczywiste :wink:

 

I na koniec rada, łap dzień łap chwilę:)

Edytowane przez HeatheN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to dobre porównanie, ale jeździłem dużo Fordem Scorpio (ten powszechnie uznawany za brzydki :)) i dziękuję. Czułem się jakbym jeździł na poduszkach, układ kierowniczy jak na jakiś gumach. Taki poduszkowiec, który przy każdym ruchu kierownicą buja się z burty na burtę. Ja po prostu lubię twarde zawieszenia... Ale to po prostu mój gust i o tym się nie dyskutuje ;)

Czyli: Przyznajesz, że jest to znacznie wygodniejsze auto od kompakta w tej cenie? A to, że wolisz twardo, to już Twój wybór.

Drogi w mojej okolicy mocno tępią wielbicieli sportowego zawieszenia. No chyba, że ktoś lubi jeździć 30-40 km/h, bo przy większych prędkościach to strach o felgi i zawieszenia. Po prostu moment nieuwagi i w najlepszym przypadku spód samochodu pocałuje asfalt, w najgorszym nie ma koła w samochodzie lub wydechu.

 

Żeby na codzień spalać 7l, a kiedy mam ochotę docisnąć (sam dla siebie) to mam czym. Taka frajda z jadzy nieokupiona ciężkimi pieniędzmi. Przykład? Polo ;) G40 - 115KM w budzie mającej niecałe 800kg.

Też mam niezły zapasa mocy pod butem i mógłbym nie schodzić poniżej 100km/h gdyby nie krzyżówki, ronda i ostre zakręty, ale po co? Moc wykorzystuję głównie w przypadkach, gdy jest duży ruch w obie strony, a jakiś idiota blokuje drogę jadąc 50km/h, tworząc za sobą sznur samochodów.

 

(ciach: foto z Kadettem)

Heh, rzeczywiście rozbrajający model. Człowiek uczy się całe życie.

 

Co do Traba i Wartburga, to silniki tych, które napisałem są już czerosuwowe od VAG'a, jeśli chodzi o resztę, to tam nie ma się co popsuć ;) A duszę te auta mają.

Sam jestem fanatykiem 125p, ale Trabi i Wartburg to już dla mnie fanatyzm ekstremalny.

 

Zdecydowanie się zgadzam :) Nowe auta są wszystkie takie same, bo styliści dużo większą wagę zwracają na CX i inne duperele, a nie na to "żeby [gluteus maximus] szalały" ;)

Niestety. Takie czasy. Ekonomia, ekonomia i jeszcze raz ekonomia. Chociaż powoli widać światełko w tunelu. Nowe Audi, AR 159/Brera, nowe Merce czy BMW znów wyglądają obłędnie. Chociaż w tańszych markach też trafi się coś ładnego. Vectra C, Volvo S80 (1gen) czy nawet Chevrolety Evanda, Cruze oraz Honda Civic i nowe Polo (o Scirocco miażdżącym wszystkie modele VW nie wspominając). Jak chcą, to potrafią zrobić coś, co przyciąga wzrok. Nawet Stilo uważam za ładny samochód - jakże inny od tych okrągłych mydelniczek z napisem Fiat.

 

(..) ale nie był bym do końca tak w 100% przychylny zdaniu, że TDI jest niezniszczalne, może było ale to produkowane 10-15 lat temu, te silniki w golfach zwłaszcza 90km robią po 500tyś bez problemów.

W tym temacie akurat tylko o takich mowa. Osobiście dostaję drgawek na myśl o serwisowaniu nowego Diesla.

 

Powiesz coś ciekawego nt. tego samego silnia w octavii 2 z motorem 105.

Prosiłbym o zachowanie przedziału cenowego. Mimo lekkiego OT nadal staramy się (ja i kolega jonas) rozmawiać o samochodach w przedziale cenowym z tematu. Octavia 2 jest zdecydowanie poza tym przedziałem.

 

Marzenia motoryzacyjne sa po to, żeby były marzeniami. Poczytaj sobie: 3417502[/snapback]

Ja rozumiem jakbyś sie zachwycał w124 coupe, ale nie (moim zdaniem) jednym z najbrzydszych bmw w historii ;)
Każdy ma swój gust. W palecie BMW były znacznie brzydsze modele - E46 compact i seria 1 hatchback.

 

Integrale to cos jak obecnie mitsubishi evo, tylko nieco szybsze ;) . A co do fajnego E30 3417502[/snapback]

Znajomi rodziców szukali małego samochodu miejskiego dla kobiety do dojezdzania do pracy, z automatem. Kupili Avensis kombi. Z automatem ;)
Dobry wybór. Myślę, że jesteś świadomy, ile potrafi kupić kobieta w supermarkecie idąc tylko po 1-2 rzeczy. ;]

 

Mieszkamy w takim kraju, gdzie ludzie kupuja slabo wyposazone wersje, przez co tak wyglada rynek samochodow uzywanych. Akurat astra 1.4 i golf 3 1.4 to byly najbardziej podstawowe wersje. Wiesz ze taka stara glupia corsa (samochod sprzed 10lat!) w serii mogla byc cala w skorze, z klimatronikiem, grzanymi fotelami, full elektryka, 16' alu, ciemnymi szybami i dwururką? Corsa w roku modelowym 2010 ma juz byc z grzana kierownica w wersji tylko troche wyzszej niz standardowa. Ja tego w zadnym bmw z mpakietem nie widzialem.

Nic dziwnego - M-pakiet jest kierowany do trochę innych odbiorców.

 

Wszystkie nowe modele BMW mają bardzo słabe wspomaganie. Chyba nie ma innego nowego samochodu w ktorym tak ciezko kreci sie kierownica. Do tego dochodzi bardzo ciezkie otwieranie drzwi, klamke trzeba dosłownie szarpnąć.

PS sprawdz jakiegos nowego fiata (2005+) i funkcje city. Wszystko wymieka ;)

Przypominam, że nie gadamy o nowych samochodach, lecz o tych do 3 tysięcy ( z małym haczykiem).

 

Cholera, to ja chyba jestem inny, bo jak wsiadam w cos pokroju nowego mondeo/A6/whatever to mnie szlag trafia. (..)

Niezłe mi "zakosztowanie w wygodzie", autentycznie wole matiza do ktorego wsiade i pojade, a [gluteus maximus] mi od wypasu nie zmarźnie ;)

Jak wyżej.

 

(..) I uwierz mi komfort jest BEZCENNY, a z twoich wypowiedzi wynika że kupiłeś CC tylko dlatego że nic lepszego nie potrzebowałeś, albo masz bardzoooooooo niskie wymagania które stawiasz dupowozowi, bo nie dopuszczam do siebie myśli że poszedłeś na giełdę z 15k w kieszeni a wróciłeś CC za 4k.

2 drobiazgi:

1. Z tym "bezcenny" to bym nie przesadzał. "Wart wiele" jest już lepszym stwierdzeniem.

2. Kolega nie kupił CC i nie za 4 tysie. Kupił SC i sądząc po silniku (1.1 - sic!) dał co najmniej 2 razy tyle.

 

Sam zamieniłem espero na lybre, oba auta nie są jakieś ekestremalne, i szczytem współczesnej jak i ówczesnej techniki nie były (no moze espero i współczynnik oporu powietrza miało genialny heheh). Kumpel patrzy i pyta dlaczego, dlaczego zamieniłem 13 LPG na 10l benzyny...prawda jest taka że wsiadając rano do espero, rozwożąc lepszą połówkę do pracy, a małą do babci, dostawałem K*****Y, niewyspany człowiek, wsiada do auta, które trzeszczy, które przytłacza swoją tandetą...... nie mogłem tak dłużej poprostu.....a teraz, jazda to czysta przyjemność, przyjemność która jest bezcenna.

Dokładnie o to chodzi. Poza "bezcenny".

 

Pytanie to ma taki oddźwięk jakbyś nigdy lepszą furą nie jeździł:) co oczywiście prawdą nie jest. Znajomego co CC na forda Mk2 zamienił nawet nie miałem odwagi cywilnej spytać PO CO TO ZROBIŁ, bo to wydaje się oczywiste :wink:

 

I na koniec rada, łap dzień łap chwilę:)

+1 dla obu akapitów. To właśnie o tym cały czas gadam. Tylko nie do wszystkich to dociera. Bo w to, że tego nie potrzebują to ciężko mi uwierzyć. No chyba, że ktoś robi 100-200 km miesięcznie.

 

Na koniec prośba do wszystkich: Wiem, że pozwalamy sobie na jakiś tam lekki offtop, ale tyczy się on nadal samochodów w poszukiwanym roczniku/przedziale cenowym. Dlatego wolałbym rozmowy o nowych silnikach TDI oraz Skodzie II pozostawić na inny temat. Gdzieś tam na forum był przedział cenowy do 60-65 tysięcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to krotko zyjesz ;) jest kadeciak kombi w sumie to 3d a nie 2d, w podobnej wersji nadwoziowej widzialem tez astre F i g. do takich nietypowych aut mozna dodac corse A w 2d sedanie albo corse b w budzie kombi ;)

 

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...nt_20071212.jpg

http://static2.freeads.co.uk/img/120x90/a0...f0e86d3c917.jpg

http://www33.patrz.pl/u/f/23/05/74/230574.jpg

http://oglobo.globo.com/blogs/arquivos_upl...-sedan-1985.jpg

 

biorąc pod uwagę to, że ople lubią się z rudą to dostanie reperaturek do takich dziwolągów graniczy z cudem, ja bym był z dala od podejmowania takich "oryginalnych" decyzji zakupowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie to ma taki oddźwięk jakbyś nigdy lepszą furą nie jeździł:) co oczywiście prawdą nie jest. Znajomego co CC na forda Mk2 zamienił nawet nie miałem odwagi cywilnej spytać PO CO TO ZROBIŁ, bo to wydaje się oczywiste :wink:

 

I na koniec rada, łap dzień łap chwilę:)

Pytanie z gatunku "wolisz chleb ze smalcem czy schabowego z młodymi ziemniaczkami i bukietem surówek". Zamieniłeś chlebek na schabik i czemu tu się dziwić, że smaczniejsze? Ja swoim chlebem i smalcem będę się opędzał jeszcze czas jakiś, bo w sumie nie powoduje sensacji żołądkowych (ani żadnych innych zresztą) i wychodzi tanio, a że smak przaśny i nienadzwyczajny - cóż.

 

Za poradę dziękuję, ale nie skorzystam. Zbyt kojarzy mi się z beztroskim wydawaniem waluty na prawo i lewo, bo jutro mogę wpaść pod samochód czy coś tam. Jak do tej pory nie uważam, żeby życie przeciekało mi przez palce, żebym coś przegapił albo nie zdążył czegoś zrobić we właściwym czasie - może jedynie kupowanie piwa i prezerwatyw nie budzi już takich emocji, jak dawniej :> A nawet jeśli wpadnę jutro pod samochód, to co z tego - ubezpieczony jestem na zadowalającą kwotę, więc żony z długami nie zostawię, a wiecznie żyć się nie da. Zeskrobać z asfaltu to co zostanie, zebrać do garnka, garnek do ziemi, na wierzch tabliczkę "ur., zm., spoczywaj w pokoju", tada.wav.

Ot, ulało mi się filozoficznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...