Skocz do zawartości
d0nMD

Samochód Tani W Utrzymaniu

Rekomendowane odpowiedzi

Clio 1.5 dci to rozsądna propozycja w gąszczu starych limuzyn BMW, VOLVO, itp. Auto z przodu bardzo wygodne (siedziałem, ale nie prowadziłem) , silnik w wersji 68km jest raczej mało awaryjny, choć jak to z turbodieslami lepiej jeździć na długich trasach, niż na mieście po 2km.

spalanie tego samochodu jest wręcz symboliczne.

Inna sprawa to turbodiesel jako pierwszy samochód. Jako, że z braku doświadczenia, brawury początkujący często kręcą wysoko - nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie. No chyba, że jesteś twardy, i kiedy twoi koledzy będą butować - pojedziesz w stylu kapeluszniczym.

troszke powyzej 7l po miescie to jak na 65koni troszke duzo

za to w trasie da sie zejsc do 4 z haczkiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce optymalny zakup to auto mające ponad 2 lata z przebiegiem poniżej 10 tys. przy małych

samochodach i ponizej 20 tys przy większych.

Auto mające ponad dwa lata a poniżej 10 tysięcy śmierdzi na kilometr kręceniem licznika. Jaki normalny człowiek kupuje nowe auto żeby nim robić 5 tysięcy rocznie? To są sporadyczne przypadki, na które prawdopodobieństwo trafienia wynosi tyle co 6 w Totka.

 

Poza tym optymalny zakup to granatowy Passat 1.9 TDI (kombi!!) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale w Yarisa to człowiek o ciut większych gabarytach pokroju 187cm ledwo się mieści. Zresztą Yarisa łatwo sprawdzić samemu można się zapisać na 1h doszkolenie w jakiejś szkole jazdy :) Dla mnie to za małe jest.

mam 187cm wzrostu i jezdzilem Y2 i jakos nie mialem problemow, zeby sie w nim zmiescic. co prawda pozycja za kierownica srednii mi odpowiadala, bo siedzi sie wysoko, ale miejsca na nogi i nad glowa mialem wystarczajaco. przeszkadzal tez troche uklad kierowniczy, ktory byl jakis taki nijaki. spalanie wersji 1.0 tez nie bylo jakies rewelacyjne, bo w olsztynskich korkach wynosilo ok.8-9l. duzo wygodniej jezdzilo mi sie grande punto.

 

Poza tym optymalny zakup to granatowy Passat 1.9 TDI (kombi!!) ;)

nie prawda, bo srebrny gulf variant tdi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Auto mające ponad dwa lata a poniżej 10 tysięcy śmierdzi na kilometr kręceniem licznika. Jaki normalny człowiek kupuje nowe auto żeby nim robić 5 tysięcy rocznie? To są sporadyczne przypadki, na które prawdopodobieństwo trafienia wynosi tyle co 6 w Totka.

 

Poza tym optymalny zakup to granatowy Passat 1.9 TDI (kombi!!) ;)

Przesadzasz z tym totkiem i stanem psychicznym właściciela (zwłaszcza relatywnie zamożnego

który niechętnie kupi auto używane)

Samochody będące w prywatnym użytkowaniu z takimi przebiegami nie są niczym nadzwyczajnym.

Wynika to ze statystycznego rozkladu dystansów jakie musi pokonać właściciel takim autem.

Policz ile przejedzie rocznie ktoś kto ma 5 km do pracy a musi korzystać z samochodu bo

nie ma komunikacji miejskiej lub jest bardzo niewygodna a taxi jest za drogie.

Dojazdy do pracy przy takim dystansie to 2640 kilometrów rocznie (10 kilometrów w obie strony)

Jeśli ma do tego drugi większy samochód na dalsze wyprawy to oba auta mogą mieć bardzo niski

przebieg bo dalsze wyprawy nie są codziennie. Jeśli przejdzie na emeryturę lub zacznie pracować

w domu to roczne przebiegi takiego samochodu mogą być jeszcze mniejsze.

Faktem jest że taki samochód nie trafia często do sprzedaży bo do sprzedania samochodu trzeba

mieć jakiś powód i dodatkowo często znajdzie się ktoś znajomy kto to odkupi zanim trafi do

publicznej oferty.

 

Co powiesz na to ? :)

http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samochody będące w prywatnym użytkowaniu z takimi przebiegami nie są niczym nadzwyczajnym.

Ciężko mi w to uwierzyć, zwłaszcza w Polsce.

 

Wynika to ze statystycznego rozkladu dystansów jakie musi pokonać właściciel takim autem.

Policz ile przejedzie rocznie ktoś kto ma 5 km do pracy a musi korzystać z samochodu bo

nie ma komunikacji miejskiej lub jest bardzo niewygodna a taxi jest za drogie.

Dojazdy do pracy przy takim dystansie to 2640 kilometrów rocznie (10 kilometrów w obie strony)

Jeśli ma do tego drugi większy samochód na dalsze wyprawy to oba auta mogą mieć bardzo niski

przebieg bo dalsze wyprawy nie są codziennie. Jeśli przejdzie na emeryturę lub zacznie pracować

w domu to roczne przebiegi takiego samochodu mogą być jeszcze mniejsze.

Pięknie wyemancypowane, niestety przypadki takie jak powyżej są równie prawdopodobne jak pokonanie Niemców w piłkę nożną na wyjeździe 3:0. Naprawdę, chciałbym, żeby kiedyś było mnie stać na kupno nowego auta po to, żeby nim robić 10km dziennie. A po przejechaniu 10k sprzedać je za 20k mniej - nie ma co, złoty interes.

 

Co powiesz na to ? :)

Powiem na to, że papier wszystko przyjmie. A dopóki bym nie zobaczył samochodu i facjaty sprzedającego to w żadną bajkę nie uwierzę, chociażby tam na desce rozdzielczej gołe baby tańcowały. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do turbo, dopoki silnik sie nie rozgrzeje, to przyspieszamy spokojnie, bez buta w podloge, po dluzszej jezdzie, pozwolic mu postac z minute na luzie i tyle.

 

Jezdzilem Clio II 1,5 dci kolegi i jakis zachwycony nie bylem, mialem wrazenie ze to auto strasznie klockowate jest, chociaz moze to przyzwyczajenie do wiekszych aut, bo z reguly takimi jezdze (megane, octavia, passat, transporter), co do plastikow, zdecydowanie lepsze wydaja mi sie te w skodzie, niz w clio, aczkolwiek nie nieguje tego ze w nowym clio moze z tym byc juz lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Auto mające ponad dwa lata a poniżej 10 tysięcy śmierdzi na kilometr kręceniem licznika. Jaki normalny człowiek kupuje nowe auto żeby nim robić 5 tysięcy rocznie? To są sporadyczne przypadki, na które prawdopodobieństwo trafienia wynosi tyle co 6 w Totka.

Czas wyjac nos z rury wydechowej.

Moj tata zawsze kupowal nowe auta (Fiaty, bo pracowal na Fiacie). Do pracy, 12km w jedna strone, jezdzil razem z kolegami na zmiane roznymi autami, autem jezdzil do sklepu, kilka razy w roku do rodziny (odpowiedznio 350 i 250km w jedna strone) i przebiegi roczne tego auta zawsze byly wlasnie ~5k. Ostatnio z racji ze jest na emeryturze do pracy nie musi jezdzic, czesciej odwiedza rodzine do tego dochodza wypady na Chorwacje i przebiegi roczne to nadal ~5k, sporadycznie troszke wiecej (patrz wakacje). Tak wiec mozna kupic auto 5 letnie z przebiegiem 25k w stanie idealnym i stwierdzenie ze smierdzi kreceniem licznika na kilometr jest zupelnie nie trafne. Osobiscie znam bardzo wielu ludzi ktorzy maja nowe auta i jezdza nimi bardzo malo, maja dwa auta lub wiecej, lub tez kupili nowe auto ale dostali firmowke, wiec "to wlasciwe" pilnuje miejsca na parkingu. To nie sa sporadyczne przypadki..

Edytowane przez Powerslave

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A potem są wielkie wojny, gdy ktoś stwierdza że auta na F są awaryjne. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie. Dla odmiany 20K to ja robię w rok bez chuchania, dmuchania, głaskania i trzymania w ogrzewanym garażu pod kocykiem.

 

Wracając do tematu, to co kolega powie na propozycję 1.5 Diesel? A może jakaś benzynka 1.4.-1.6?

Benzynka na turbie to taki średni pomysł na oszczędne i bezproblemowe auto, szczególnie gdy jest to nasze pierwsze auto. Nad Dieslem też bym się 2 razy zastanowił. Wtryski po 1700/sztuka (z tego, co wyczytałem w opiniach).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas wyjac nos z rury wydechowej.

Moj tata zawsze kupowal nowe auta (Fiaty, bo pracowal na Fiacie). Do pracy, 12km w jedna strone, jezdzil razem z kolegami na zmiane roznymi autami, autem jezdzil do sklepu, kilka razy w roku do rodziny (odpowiedznio 350 i 250km w jedna strone) i przebiegi roczne tego auta zawsze byly wlasnie ~5k. Ostatnio z racji ze jest na emeryturze do pracy nie musi jezdzic, czesciej odwiedza rodzine do tego dochodza wypady na Chorwacje i przebiegi roczne to nadal ~5k, sporadycznie troszke wiecej (patrz wakacje). Tak wiec mozna kupic auto 5 letnie z przebiegiem 25k w stanie idealnym i stwierdzenie ze smierdzi kreceniem licznika na kilometr jest zupelnie nie trafne. Osobiscie znam bardzo wielu ludzi ktorzy maja nowe auta i jezdza nimi bardzo malo, maja dwa auta lub wiecej, lub tez kupili nowe auto ale dostali firmowke, wiec "to wlasciwe" pilnuje miejsca na parkingu. To nie sa sporadyczne przypadki..

i te osoby doplacaja po 5-10tys za diesla tylko po to zeby przez te 2 lata zaoszczedzic 500zl na paliwie i sprzedac auto :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A potem są wielkie wojny, gdy ktoś stwierdza że auta na F są awaryjne. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie. Dla odmiany 20K to ja robię w rok bez chuchania, dmuchania, głaskania i trzymania w ogrzewanym garażu pod kocykiem.

Ba, królowo, wojny to są wtedy, jak ktoś napisze, że auta na F są mało awaryjne. Przebiegi - służbowe auta, na przykład Pandy, robią 20k w pół roku i nadal jeżdżą bez odprawiania egzorcyzmów i remontów. Znaczy że firmy kupują jakieś specjalne wersje czy co?

Dobrze mi znany posiadacz Audi A4 z 1997 roku był bardzo zadowolony i dumny ze swojego pojazdu. Słusznie, kupił za swoje, zawsze takie chciał. Auto od pierwszego właściciela, autentyczne 170k przebiegu, 1.8 automat. I tak - a to nie wchodził trzeci bieg w tym automacie, a to się klamki zacinały, a to komputer głupiał, a to klima, a to coś tam. Nie twierdzę, że to było złe auto, tylko zwyczajnie się starzało, jak każde. Zatem ogarnij się trochę z wciskaniem każdemu laikowi dziesięciolatków - nie każdy ma tak nasrane pod deklem jak my dwaj, żeby kochać i wybaczać :>

i te osoby doplacaja po 5-10tys za diesla tylko po to zeby przez te 2 lata zaoszczedzic 500zl na paliwie i sprzedac auto :)

+1, moda to potężna siła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas wyjac nos z rury wydechowej.

Moj tata zawsze kupowal nowe auta (Fiaty, bo pracowal na Fiacie). Do pracy, 12km w jedna strone, jezdzil razem z kolegami na zmiane roznymi autami, autem jezdzil do sklepu, kilka razy w roku do rodziny (odpowiedznio 350 i 250km w jedna strone) i przebiegi roczne tego auta zawsze byly wlasnie ~5k. Ostatnio z racji ze jest na emeryturze do pracy nie musi jezdzic, czesciej odwiedza rodzine do tego dochodza wypady na Chorwacje i przebiegi roczne to nadal ~5k, sporadycznie troszke wiecej (patrz wakacje). Tak wiec mozna kupic auto 5 letnie z przebiegiem 25k w stanie idealnym i stwierdzenie ze smierdzi kreceniem licznika na kilometr jest zupelnie nie trafne. Osobiscie znam bardzo wielu ludzi ktorzy maja nowe auta i jezdza nimi bardzo malo, maja dwa auta lub wiecej, lub tez kupili nowe auto ale dostali firmowke, wiec "to wlasciwe" pilnuje miejsca na parkingu. To nie sa sporadyczne przypadki..

Moj kolega z pracy w tamtym roku sprzedal polowke siedmio letnia z przebiegiem 30 tysiecy. W kolejce ustawilo sie wiele osob znajomych z pracy, a tylko jeden mogl kupic.

Takie auta sie zdarzaja tylko imo nie na allegro/otomoto, bo zostaja one odsprzedane znajomym lub rodzinie.

 

A co do polecanego auta to moze kolega d0nMD by napisal ile planuje rocznie km pokonywac, pomogloby to w wyborze silnika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Pięknie wyemancypowane, niestety przypadki takie jak powyżej są równie prawdopodobne jak pokonanie Niemców w piłkę nożną na wyjeździe 3:0. Naprawdę, chciałbym, żeby kiedyś było mnie stać na kupno nowego auta po to, żeby nim robić 10km dziennie. A po przejechaniu 10k sprzedać je za 20k mniej - nie ma co, złoty interes.

...

Powiem na to, że papier wszystko przyjmie. A dopóki bym nie zobaczył samochodu i facjaty sprzedającego to w żadną bajkę nie uwierzę, chociażby tam na desce rozdzielczej gołe baby tańcowały. ;)

Teoretyczne wyliczenia rozładów prawdopodobieństwa przebigu mogą być obarczone sporym błedem

z powodu małej ilości danych ale wbrew pozorom informacja tego typu jest do uzyskania w krótkim czasie

przy niewielkich kosztach i bezbłędnie. Wystarczy że pracownik dokonujący obowiązkowych przeglądów

zapisze kilkaset przebiegów samochodów będących u pierwszego właściciela w prywatnym użytkowaniu.

Nawet bez zapisywania taki pracownik ma doskonałą oriientację jaki jest odsetek samochodów z

przebiegiem poniżej 5 tys rocznie u pierwszego wlaściciela (a taki licznika nie przekręci chyba że jest oszustem

a wtedy i tak zrobi to dopiero przed samą sprzedażą)

 

Przebieg na poziomie 700 km rocznie to typowe przypadki gdy samochód jest wykorzystywany głównie

jako wózek na zakupy w najbliższym supermarkecie.

Nie jest to zbyt ekonomiczne ale się zdarza.

Warto też zauważyć że cena tego 5 letniego BMW z przebiegiem 3.5 tys. jest około 15-20 tys większa niż cena

rynkowa identycznego pięcioletniego samochodu z przebiegiem 50-60 tys.

W Polsce niski przebieg jest niżej wyceniany rynkowo.

(bo mniej takich ofert oraz więcej przekrętów i trudniej sprawdzić)

Dzięki temu że jest niżej wyceniany to zakup auta z niskim przebiegiem (prawdziwym oczywiście)

jest bardziej opłacalny niż u sąsiadów.

.. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie.

Zgsdza się, to żadne osiągnięcie, dlatego warto zwracać uwagę na przebieg kupując używany samochód.

W przypadku pierwszego właściciela ryzyko przekrętu jest mniejsze i jednocześnie większe szanse

na poprawne zweryfikowanie prawdziwości przebiegu.

i te osoby doplacaja po 5-10tys za diesla tylko po to zeby przez te 2 lata zaoszczedzic 500zl na paliwie i sprzedac auto :)

Akurat w ten model nie miał wersji z silnikiem wysokoprężnym.

W przypadku silnika wysokoprężnego trafienie na przebieg 5 tys. rocznie jest mało realne bo

ogranicza się do przypadków szczególnych gdy kupującemu zmienił sie nagle po zakupie pokonywany

dystans na znacznie krótszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A potem są wielkie wojny, gdy ktoś stwierdza że auta na F są awaryjne. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie. Dla odmiany 20K to ja robię w rok bez chuchania, dmuchania, głaskania i trzymania w ogrzewanym garażu pod kocykiem.

Też robię takie przebiegi rocznie jakże awaryjnym francuzem z mega awaryjnym 1.9dci w dodatku silnik jest "podkręcony" z nominalnych 120km/280nm na 160km/340nm, zawieszenie też nie ma lekko bo na lato mam 18 cali, i od 3 lat jeżdżę bez awarii oczywiście co jakiś czas trzeba wymienić jakiś łącznik czy klocki i jak na razie tyle, z tym, że ja olej zmieniam co 10-12tyś km a nie co 30 jak piszę w książce serwisowej :blink:

 

Wracając do tematu, to co kolega powie na propozycję 1.5 Diesel? A może jakaś benzynka 1.4.-1.6?

Benzynka na turbie to taki średni pomysł na oszczędne i bezproblemowe auto, szczególnie gdy jest to nasze pierwsze auto.

wszystko zależy od tego jak się uzywa turbinki, należy tylko pamiętać o tym by po pałowaniu nie wyłączać silnika od razu, no i olej zmieniać max co 15 tyś km a nie co 30tyś.

 

Nad Dieslem też bym się 2 razy zastanowił. Wtryski po 1700/sztuka (z tego, co wyczytałem w opiniach).

Masz racje 1.5 dci jest wrażliwe na jakość paliwa, jak się zatankuje syf to pojawiają się problemy, ale jak tankujesz na dobrych stacjach dobre paliwo ten silnik odwdzięcza się fajną kulturą pracy i spalaniem na poziomie 5 litrów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie aut na F:

Wyjątki się zdarzają - nie przeczę ;]

 

Odnośnie turbiny:

Owszem, jak się zna zasady, to nie ma problemów. Jednak dla początkującego kierowcy to już ryzykowna sprawa. Z drugiej strony podstawowe instrukcje są w tym temacie. Kwestia jeszcze wybrania zadbanego auta z takim silnikiem - a z tym może być ciężko mimo młodego wieku samochodu.

 

Odnośnie Diesla:

Znów się zgadzam. Jak jednak sam piszesz, wymaga szczególnej uwagi - w porównaniu z wolnossącą benzyną. Poza tym problem ten sam co wyżej - trzeba dobrze sprawdzić co się kupuje. Jak używał samochodu poprzedni właściciel, to możemy jedynie zgadywać.

 

W przypadku benzyny mniej komplikacji, mniej strachu i mniejsza szansa na minę. Oczywiście jak ktoś woli TB lub TD, to niech bierze. Jednak auto trzeba wtedy dokładniej "przetrzepać".

 

BTW:

Była u mnie w okolicy do sprzedania wersja 2.0 Sport w niebieskim kolorze za 18K. Niechętnie to przyznaję, ale całkiem interesujący egzemplarz silnikowy i stylistyczny. Nazwanie go typowym miejskim maluchem nie było by na miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas wyjac nos z rury wydechowej.

Kiedy ja lubie zapach ropy - od razu przypominaja mi sie czasy z dziecinstwa kiedy na wsi u dziadka jezdzilem traktorem po polu...;)

 

Wystarczy że pracownik dokonujący obowiązkowych przeglądów

zapisze kilkaset przebiegów samochodów będących u pierwszego właściciela w prywatnym użytkowaniu.

Nawet bez zapisywania taki pracownik ma doskonałą oriientację jaki jest odsetek samochodów z

przebiegiem poniżej 5 tys rocznie u pierwszego wlaściciela (a taki licznika nie przekręci chyba że jest oszustem

a wtedy i tak zrobi to dopiero przed samą sprzedażą)

Troche za duzo tych warunkow. Poza tym nie jest mi wiadome zeby taka ewidencja byla gdziekolwiek prowadzona. Jesli jest inaczej, chetnie dam sie wyprowadzic z bledu.

 

Przebieg na poziomie 700 km rocznie to typowe przypadki gdy samochód jest wykorzystywany głównie

jako wózek na zakupy w najbliższym supermarkecie.

Nie jest to zbyt ekonomiczne ale się zdarza.

I tego nie zrozumiem nigdy. Po jaka cholere kupowac nowy samochod zeby traktowac go jako wozidlo do supermarketu, a za 2 lata liczyc sie ze spadkiem 20k na wartosci.

 

Dzięki temu że jest niżej wyceniany to zakup auta z niskim przebiegiem (prawdziwym oczywiście)

jest bardziej opłacalny niż u sąsiadów.

Tej prawdziwosci nigdy nie mozesz byc pewien. Mialem okazje dosc dlugo rozmawiac z grupka handlarzy, ktorzy dlugo zajmuja sie sprowadzaniem samochodow i niejeden liczniki przekrecili. Na haslo 'oryginalna ksiazeczka serwisowa z pieczatkami' zarechotali tak glosno, ze sploszyli stado kaczek na jeziorze 2km dalej.

 

W przypadku pierwszego właściciela ryzyko przekrętu jest mniejsze i jednocześnie większe szanse

na poprawne zweryfikowanie prawdziwości przebiegu.

Ryzyko jest niby mniejsze, ale szanse ze kupujesz samochod z kreconym licznikiem masz taka sama.

Edytowane przez simic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

I tego nie zrozumiem nigdy. Po jaka cholere kupowac nowy samochod zeby traktowac go jako wozidlo do supermarketu, a za 2 lata liczyc sie ze spadkiem 20k na wartosci.

...

Tej prawdziwosci nigdy nie mozesz byc pewien. Mialem okazje dosc dlugo rozmawiac z grupka handlarzy, ktorzy dlugo zajmuja sie sprowadzaniem samochodow i niejeden liczniki przekrecili. Na haslo 'oryginalna ksiazeczka serwisowa z pieczatkami' zarechotali tak glosno, ze sploszyli stado kaczek na jeziorze 2km dalej.

...

Ryzyko jest niby mniejsze, ale szanse ze kupujesz samochod z kreconym licznikiem masz taka sama.

Kupiłem w 2002 r. nowy samochód wiedząc że przebiegów dużych robił nie będę.

Przyczyna była prosta: kalkulacja kosztów, w tym amortyzacji i niezawodności samochodu

oraz przyszłych kosztów serwisu. Nadal użytkuję ten sam samochód, jak dotychczas jest niezawodny

i nie ponoszę kosztów napraw związanych z przebiegiem. Niewiele mnie interesuje utrata wartości

rynkowej bo i tak nie planuję sprzedawać. (Bardzo stary samochód w dobrym stanie może kosztować

więcej niż nowy bo staje się kolekcjonerski lub jako egzemplarz nadający się do muzeum :) )

W 2002 były zaporowe opłaty na samochody sprowadzane z zagranicy a rynek w Polsce bardzo płytki.

(najczęściej sprowadzane były rozbite)

Płytki na tyle że przez wiele miesięcy nie mogłem znaleść nic używanego i sensownego.

Obecnie zamiast nowego kupił bym auto używane ok. 2-3 lata z małym przebiegiem od pierwszego

właściciela i oczywiście bezwypadkowe.

Do samochodu musiały by być wszystkie dokumenty i pełna informacja o każdej najmniejszej

wymienionej lub naprawianej w nim drobnostce. Nie rozmawiał bym z żadnym pośrednikiem, tylko i

wyłącznie z właścicielem.

Dodatkowo umowa kupna sprzedaży musiała by poza stwierdzeniem że był pierwszym uzytkownikiem,

zawierać zapis o bezwypadkowości i przebiegu.

 

Wbrew pozorom istnieją bardzo proste możliwości weryfikacji prawdomówności sprzedającego jeśli jest

komplet informacji o samochodzie. Coś się nie zgadza nie kupuję.

Oszust miał by u mnie mizerne szanse na tranzakcję a gdyby mu się udało to po stwierdzeniu

oszustwa lub fałszerstwa zglaszam sprawę do prokuratury bez żadnych negocjacji z oszustem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kupiłem w 2002 r. nowy samochód wiedząc że przebiegów dużych robił nie będę.

Przyczyna była prosta: kalkulacja kosztów, w tym amortyzacji i niezawodności samochodu

oraz przyszłych kosztów serwisu. Nadal użytkuję ten sam samochód, jak dotychczas jest niezawodny

i nie ponoszę kosztów napraw związanych z przebiegiem. Niewiele mnie interesuje utrata wartości

rynkowej bo i tak nie planuję sprzedawać. (Bardzo stary samochód w dobrym stanie może kosztować

więcej niż nowy bo staje się kolekcjonerski lub jako egzemplarz nadający się do muzeum :) )

Jesli mowisz o tym Mondeo ktore pali gume przy 100km/h to "chyba" raczej nie bedzie to nigdy auto kolekcjonerskie ktorego cena zmieni sie na plus... chyba ze chowasz w garazu Ferrari;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli mowisz o tym Mondeo ktore pali gume przy 100km/h to "chyba" raczej nie bedzie to nigdy auto kolekcjonerskie ktorego cena zmieni sie na plus... chyba ze chowasz w garazu Ferrari;]

W przypadku tego mondeo to na zaliczenie go do grupy "kolekcjonerski zabytek" w cenie powyżej ceny

zakupu trzeba by bardzo dlugo czekać bo jest tego bardzo dużo.

To kwestia czasu bo nawet bardzo popularne kiedyś samochody obecnie w odpowiednim

stanie i wieku są drogie:

http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=2

Im większy i rzadziej kupowany gdy był w produkcji tym wcześniej jego cena rynkowa zaczyna rosnąć

zamiast spadać. :

http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli sugerujesz kupic nowy samochod dlatego, zeby za 100lat nasi prawnukowie sprzedali go z zyskiem?

Jeśli kupisz odpowiedni samochód w dobrym stanie w wieku powyżej 20 lat (w pobliżu ceny minimalnej) to taka

inwestycja bedzie odrobinę efektywniejsza :) Juz na starcie będzie za ta samą kwotę wiele zabytkowych

samochodów.

Nowy jest po to aby nim jeździć i nie trafiać nadmiernie często do warsztatu naprawczego.

(poza wyjątkowymi modelami robionymi na zamówienie i wiesz że zostanie wkrótce zamknięta produkcja)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba pora poleciec po jakiegos 20 letniego gulfa w dieslu ;) potrzymam troche i zarobie na tym :lol:

Jesli ktoś wie co i kiedy kupić to naprawe można na tym zarobić i to niekoniecznie za 100 lat.

(z takim gulfem to chyba trzeba by czekać ze 100 lat na zyski)

Taki samochód kilka lat temu można było kupić 10 razy taniej a jak zrobiło się naprawdę mało to zdrożały:

http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko chcąc sprzedawać takie samochody z zyskiem warto by były w stanie jak najbardziej zbliżonym do oryginału, pognity parch z toną szpachli, lakierowany 10x raczej nie wróży manny z nieba a o takie samochody z tamtych lat jest naprawdę ciężko.

Argument z tym zarabianiem na mondeo z 2002 roku mnie wbił w ziemie :D szybciej takie mondeo zgnije niż jego wartość zacznie rosnąć...

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mi na prawdę obojętne z tym silnikiem.

Jak do tej pory to jeździłem tylko Toyotą Yaris i to z pewnym starszym Panem na siedzeniu obok ;]

 

Wpadło mi w oko pewne S80:

http://otomoto.pl/volvo-s80-s80-170km-idea...-C11275760.html

Silnik bez żadnych turbo no i ten stan "idealny" (mam nadzieję, że można darować sobie " ").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze sobie posprawdzaj ceny części do takiego volvo... klocki, elementy zawieszenia, komplet rozrządu itd. samochód ma nalatane 260 tyś co przy silniku benzynowym może rodzić problemy... Widzę, że sam nie wiesz czego chcesz pierwsze wrzucasz linki do oszczędnego clio a następnie do paliwożernej limuzyny volvo, z silnikiem co ma 170km...

samochód jest sprowadzony i NIEOPŁACONY dodaj opłaty, silnik 2.5 czyli 18,6% akcyzy... jak się zmieścisz w 4 tyś z opłatami za ten samochód to będzie dobrze.

 

zwróć uwagę na licznik wyświetlen strony:

Liczba wyświetleń strony: 3000

Jak taki idealny to dlaczego jeszcze tego nie sprzedał, liczba wyświetleń sugeruje, że wisi na otomoto dosyć długo.

S80 nie jest synonimem słowa oszczędność.

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...