greg505 Opublikowano 25 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Stycznia 2010 Clio 1.5 dci to rozsądna propozycja w gąszczu starych limuzyn BMW, VOLVO, itp. Auto z przodu bardzo wygodne (siedziałem, ale nie prowadziłem) , silnik w wersji 68km jest raczej mało awaryjny, choć jak to z turbodieslami lepiej jeździć na długich trasach, niż na mieście po 2km. spalanie tego samochodu jest wręcz symboliczne. Inna sprawa to turbodiesel jako pierwszy samochód. Jako, że z braku doświadczenia, brawury początkujący często kręcą wysoko - nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie. No chyba, że jesteś twardy, i kiedy twoi koledzy będą butować - pojedziesz w stylu kapeluszniczym. troszke powyzej 7l po miescie to jak na 65koni troszke duzo za to w trasie da sie zejsc do 4 z haczkiem ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 25 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Stycznia 2010 7l - pewnie w warszawie. Są Miasta i miasta. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Veilroth Opublikowano 25 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Stycznia 2010 W Polsce optymalny zakup to auto mające ponad 2 lata z przebiegiem poniżej 10 tys. przy małych samochodach i ponizej 20 tys przy większych. Auto mające ponad dwa lata a poniżej 10 tysięcy śmierdzi na kilometr kręceniem licznika. Jaki normalny człowiek kupuje nowe auto żeby nim robić 5 tysięcy rocznie? To są sporadyczne przypadki, na które prawdopodobieństwo trafienia wynosi tyle co 6 w Totka. Poza tym optymalny zakup to granatowy Passat 1.9 TDI (kombi!!) ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Niemiec Opublikowano 25 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Stycznia 2010 Ale w Yarisa to człowiek o ciut większych gabarytach pokroju 187cm ledwo się mieści. Zresztą Yarisa łatwo sprawdzić samemu można się zapisać na 1h doszkolenie w jakiejś szkole jazdy :) Dla mnie to za małe jest. mam 187cm wzrostu i jezdzilem Y2 i jakos nie mialem problemow, zeby sie w nim zmiescic. co prawda pozycja za kierownica srednii mi odpowiadala, bo siedzi sie wysoko, ale miejsca na nogi i nad glowa mialem wystarczajaco. przeszkadzal tez troche uklad kierowniczy, ktory byl jakis taki nijaki. spalanie wersji 1.0 tez nie bylo jakies rewelacyjne, bo w olsztynskich korkach wynosilo ok.8-9l. duzo wygodniej jezdzilo mi sie grande punto. Poza tym optymalny zakup to granatowy Passat 1.9 TDI (kombi!!) ;) nie prawda, bo srebrny gulf variant tdi Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
greg505 Opublikowano 25 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Stycznia 2010 7l - pewnie w warszawie. Są Miasta i miasta.Przemysl, male miasto na podkarpaciu Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość dwaIP Opublikowano 25 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 25 Stycznia 2010 Auto mające ponad dwa lata a poniżej 10 tysięcy śmierdzi na kilometr kręceniem licznika. Jaki normalny człowiek kupuje nowe auto żeby nim robić 5 tysięcy rocznie? To są sporadyczne przypadki, na które prawdopodobieństwo trafienia wynosi tyle co 6 w Totka. Poza tym optymalny zakup to granatowy Passat 1.9 TDI (kombi!!) ;) Przesadzasz z tym totkiem i stanem psychicznym właściciela (zwłaszcza relatywnie zamożnego który niechętnie kupi auto używane) Samochody będące w prywatnym użytkowaniu z takimi przebiegami nie są niczym nadzwyczajnym. Wynika to ze statystycznego rozkladu dystansów jakie musi pokonać właściciel takim autem. Policz ile przejedzie rocznie ktoś kto ma 5 km do pracy a musi korzystać z samochodu bo nie ma komunikacji miejskiej lub jest bardzo niewygodna a taxi jest za drogie. Dojazdy do pracy przy takim dystansie to 2640 kilometrów rocznie (10 kilometrów w obie strony) Jeśli ma do tego drugi większy samochód na dalsze wyprawy to oba auta mogą mieć bardzo niski przebieg bo dalsze wyprawy nie są codziennie. Jeśli przejdzie na emeryturę lub zacznie pracować w domu to roczne przebiegi takiego samochodu mogą być jeszcze mniejsze. Faktem jest że taki samochód nie trafia często do sprzedaży bo do sprzedania samochodu trzeba mieć jakiś powód i dodatkowo często znajdzie się ktoś znajomy kto to odkupi zanim trafi do publicznej oferty. Co powiesz na to ? :) http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Veilroth Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 Samochody będące w prywatnym użytkowaniu z takimi przebiegami nie są niczym nadzwyczajnym. Ciężko mi w to uwierzyć, zwłaszcza w Polsce. Wynika to ze statystycznego rozkladu dystansów jakie musi pokonać właściciel takim autem. Policz ile przejedzie rocznie ktoś kto ma 5 km do pracy a musi korzystać z samochodu bo nie ma komunikacji miejskiej lub jest bardzo niewygodna a taxi jest za drogie. Dojazdy do pracy przy takim dystansie to 2640 kilometrów rocznie (10 kilometrów w obie strony) Jeśli ma do tego drugi większy samochód na dalsze wyprawy to oba auta mogą mieć bardzo niski przebieg bo dalsze wyprawy nie są codziennie. Jeśli przejdzie na emeryturę lub zacznie pracować w domu to roczne przebiegi takiego samochodu mogą być jeszcze mniejsze. Pięknie wyemancypowane, niestety przypadki takie jak powyżej są równie prawdopodobne jak pokonanie Niemców w piłkę nożną na wyjeździe 3:0. Naprawdę, chciałbym, żeby kiedyś było mnie stać na kupno nowego auta po to, żeby nim robić 10km dziennie. A po przejechaniu 10k sprzedać je za 20k mniej - nie ma co, złoty interes. Co powiesz na to ? :) Powiem na to, że papier wszystko przyjmie. A dopóki bym nie zobaczył samochodu i facjaty sprzedającego to w żadną bajkę nie uwierzę, chociażby tam na desce rozdzielczej gołe baby tańcowały. ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ShDe Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 co do turbo, dopoki silnik sie nie rozgrzeje, to przyspieszamy spokojnie, bez buta w podloge, po dluzszej jezdzie, pozwolic mu postac z minute na luzie i tyle. Jezdzilem Clio II 1,5 dci kolegi i jakis zachwycony nie bylem, mialem wrazenie ze to auto strasznie klockowate jest, chociaz moze to przyzwyczajenie do wiekszych aut, bo z reguly takimi jezdze (megane, octavia, passat, transporter), co do plastikow, zdecydowanie lepsze wydaja mi sie te w skodzie, niz w clio, aczkolwiek nie nieguje tego ze w nowym clio moze z tym byc juz lepiej ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Powerslave Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 (edytowane) Auto mające ponad dwa lata a poniżej 10 tysięcy śmierdzi na kilometr kręceniem licznika. Jaki normalny człowiek kupuje nowe auto żeby nim robić 5 tysięcy rocznie? To są sporadyczne przypadki, na które prawdopodobieństwo trafienia wynosi tyle co 6 w Totka.Czas wyjac nos z rury wydechowej. Moj tata zawsze kupowal nowe auta (Fiaty, bo pracowal na Fiacie). Do pracy, 12km w jedna strone, jezdzil razem z kolegami na zmiane roznymi autami, autem jezdzil do sklepu, kilka razy w roku do rodziny (odpowiedznio 350 i 250km w jedna strone) i przebiegi roczne tego auta zawsze byly wlasnie ~5k. Ostatnio z racji ze jest na emeryturze do pracy nie musi jezdzic, czesciej odwiedza rodzine do tego dochodza wypady na Chorwacje i przebiegi roczne to nadal ~5k, sporadycznie troszke wiecej (patrz wakacje). Tak wiec mozna kupic auto 5 letnie z przebiegiem 25k w stanie idealnym i stwierdzenie ze smierdzi kreceniem licznika na kilometr jest zupelnie nie trafne. Osobiscie znam bardzo wielu ludzi ktorzy maja nowe auta i jezdza nimi bardzo malo, maja dwa auta lub wiecej, lub tez kupili nowe auto ale dostali firmowke, wiec "to wlasciwe" pilnuje miejsca na parkingu. To nie sa sporadyczne przypadki.. Edytowane 26 Stycznia 2010 przez Powerslave Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ULLISSES Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 A potem są wielkie wojny, gdy ktoś stwierdza że auta na F są awaryjne. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie. Dla odmiany 20K to ja robię w rok bez chuchania, dmuchania, głaskania i trzymania w ogrzewanym garażu pod kocykiem. Wracając do tematu, to co kolega powie na propozycję 1.5 Diesel? A może jakaś benzynka 1.4.-1.6? Benzynka na turbie to taki średni pomysł na oszczędne i bezproblemowe auto, szczególnie gdy jest to nasze pierwsze auto. Nad Dieslem też bym się 2 razy zastanowił. Wtryski po 1700/sztuka (z tego, co wyczytałem w opiniach). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
siwy05 Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 Czas wyjac nos z rury wydechowej. Moj tata zawsze kupowal nowe auta (Fiaty, bo pracowal na Fiacie). Do pracy, 12km w jedna strone, jezdzil razem z kolegami na zmiane roznymi autami, autem jezdzil do sklepu, kilka razy w roku do rodziny (odpowiedznio 350 i 250km w jedna strone) i przebiegi roczne tego auta zawsze byly wlasnie ~5k. Ostatnio z racji ze jest na emeryturze do pracy nie musi jezdzic, czesciej odwiedza rodzine do tego dochodza wypady na Chorwacje i przebiegi roczne to nadal ~5k, sporadycznie troszke wiecej (patrz wakacje). Tak wiec mozna kupic auto 5 letnie z przebiegiem 25k w stanie idealnym i stwierdzenie ze smierdzi kreceniem licznika na kilometr jest zupelnie nie trafne. Osobiscie znam bardzo wielu ludzi ktorzy maja nowe auta i jezdza nimi bardzo malo, maja dwa auta lub wiecej, lub tez kupili nowe auto ale dostali firmowke, wiec "to wlasciwe" pilnuje miejsca na parkingu. To nie sa sporadyczne przypadki.. i te osoby doplacaja po 5-10tys za diesla tylko po to zeby przez te 2 lata zaoszczedzic 500zl na paliwie i sprzedac auto :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jonas Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 A potem są wielkie wojny, gdy ktoś stwierdza że auta na F są awaryjne. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie. Dla odmiany 20K to ja robię w rok bez chuchania, dmuchania, głaskania i trzymania w ogrzewanym garażu pod kocykiem.Ba, królowo, wojny to są wtedy, jak ktoś napisze, że auta na F są mało awaryjne. Przebiegi - służbowe auta, na przykład Pandy, robią 20k w pół roku i nadal jeżdżą bez odprawiania egzorcyzmów i remontów. Znaczy że firmy kupują jakieś specjalne wersje czy co? Dobrze mi znany posiadacz Audi A4 z 1997 roku był bardzo zadowolony i dumny ze swojego pojazdu. Słusznie, kupił za swoje, zawsze takie chciał. Auto od pierwszego właściciela, autentyczne 170k przebiegu, 1.8 automat. I tak - a to nie wchodził trzeci bieg w tym automacie, a to się klamki zacinały, a to komputer głupiał, a to klima, a to coś tam. Nie twierdzę, że to było złe auto, tylko zwyczajnie się starzało, jak każde. Zatem ogarnij się trochę z wciskaniem każdemu laikowi dziesięciolatków - nie każdy ma tak nasrane pod deklem jak my dwaj, żeby kochać i wybaczać :> i te osoby doplacaja po 5-10tys za diesla tylko po to zeby przez te 2 lata zaoszczedzic 500zl na paliwie i sprzedac auto :)+1, moda to potężna siła. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Santi Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 Czas wyjac nos z rury wydechowej. Moj tata zawsze kupowal nowe auta (Fiaty, bo pracowal na Fiacie). Do pracy, 12km w jedna strone, jezdzil razem z kolegami na zmiane roznymi autami, autem jezdzil do sklepu, kilka razy w roku do rodziny (odpowiedznio 350 i 250km w jedna strone) i przebiegi roczne tego auta zawsze byly wlasnie ~5k. Ostatnio z racji ze jest na emeryturze do pracy nie musi jezdzic, czesciej odwiedza rodzine do tego dochodza wypady na Chorwacje i przebiegi roczne to nadal ~5k, sporadycznie troszke wiecej (patrz wakacje). Tak wiec mozna kupic auto 5 letnie z przebiegiem 25k w stanie idealnym i stwierdzenie ze smierdzi kreceniem licznika na kilometr jest zupelnie nie trafne. Osobiscie znam bardzo wielu ludzi ktorzy maja nowe auta i jezdza nimi bardzo malo, maja dwa auta lub wiecej, lub tez kupili nowe auto ale dostali firmowke, wiec "to wlasciwe" pilnuje miejsca na parkingu. To nie sa sporadyczne przypadki.. Moj kolega z pracy w tamtym roku sprzedal polowke siedmio letnia z przebiegiem 30 tysiecy. W kolejce ustawilo sie wiele osob znajomych z pracy, a tylko jeden mogl kupic. Takie auta sie zdarzaja tylko imo nie na allegro/otomoto, bo zostaja one odsprzedane znajomym lub rodzinie. A co do polecanego auta to moze kolega d0nMD by napisal ile planuje rocznie km pokonywac, pomogloby to w wyborze silnika. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość dwaIP Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 ... Pięknie wyemancypowane, niestety przypadki takie jak powyżej są równie prawdopodobne jak pokonanie Niemców w piłkę nożną na wyjeździe 3:0. Naprawdę, chciałbym, żeby kiedyś było mnie stać na kupno nowego auta po to, żeby nim robić 10km dziennie. A po przejechaniu 10k sprzedać je za 20k mniej - nie ma co, złoty interes. ... Powiem na to, że papier wszystko przyjmie. A dopóki bym nie zobaczył samochodu i facjaty sprzedającego to w żadną bajkę nie uwierzę, chociażby tam na desce rozdzielczej gołe baby tańcowały. ;) Teoretyczne wyliczenia rozładów prawdopodobieństwa przebigu mogą być obarczone sporym błedem z powodu małej ilości danych ale wbrew pozorom informacja tego typu jest do uzyskania w krótkim czasie przy niewielkich kosztach i bezbłędnie. Wystarczy że pracownik dokonujący obowiązkowych przeglądów zapisze kilkaset przebiegów samochodów będących u pierwszego właściciela w prywatnym użytkowaniu. Nawet bez zapisywania taki pracownik ma doskonałą oriientację jaki jest odsetek samochodów z przebiegiem poniżej 5 tys rocznie u pierwszego wlaściciela (a taki licznika nie przekręci chyba że jest oszustem a wtedy i tak zrobi to dopiero przed samą sprzedażą) Przebieg na poziomie 700 km rocznie to typowe przypadki gdy samochód jest wykorzystywany głównie jako wózek na zakupy w najbliższym supermarkecie. Nie jest to zbyt ekonomiczne ale się zdarza. Warto też zauważyć że cena tego 5 letniego BMW z przebiegiem 3.5 tys. jest około 15-20 tys większa niż cena rynkowa identycznego pięcioletniego samochodu z przebiegiem 50-60 tys. W Polsce niski przebieg jest niżej wyceniany rynkowo. (bo mniej takich ofert oraz więcej przekrętów i trudniej sprawdzić) Dzięki temu że jest niżej wyceniany to zakup auta z niskim przebiegiem (prawdziwym oczywiście) jest bardziej opłacalny niż u sąsiadów. .. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie.Zgsdza się, to żadne osiągnięcie, dlatego warto zwracać uwagę na przebieg kupując używany samochód. W przypadku pierwszego właściciela ryzyko przekrętu jest mniejsze i jednocześnie większe szanse na poprawne zweryfikowanie prawdziwości przebiegu. i te osoby doplacaja po 5-10tys za diesla tylko po to zeby przez te 2 lata zaoszczedzic 500zl na paliwie i sprzedac auto :)Akurat w ten model nie miał wersji z silnikiem wysokoprężnym. W przypadku silnika wysokoprężnego trafienie na przebieg 5 tys. rocznie jest mało realne bo ogranicza się do przypadków szczególnych gdy kupującemu zmienił sie nagle po zakupie pokonywany dystans na znacznie krótszy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 A potem są wielkie wojny, gdy ktoś stwierdza że auta na F są awaryjne. I padają argumenty "mam go 5 lat i nic się nie popsuło". Przy takich przebiegach to żadne osiągnięcie. Dla odmiany 20K to ja robię w rok bez chuchania, dmuchania, głaskania i trzymania w ogrzewanym garażu pod kocykiem.Też robię takie przebiegi rocznie jakże awaryjnym francuzem z mega awaryjnym 1.9dci w dodatku silnik jest "podkręcony" z nominalnych 120km/280nm na 160km/340nm, zawieszenie też nie ma lekko bo na lato mam 18 cali, i od 3 lat jeżdżę bez awarii oczywiście co jakiś czas trzeba wymienić jakiś łącznik czy klocki i jak na razie tyle, z tym, że ja olej zmieniam co 10-12tyś km a nie co 30 jak piszę w książce serwisowej :blink: Wracając do tematu, to co kolega powie na propozycję 1.5 Diesel? A może jakaś benzynka 1.4.-1.6? Benzynka na turbie to taki średni pomysł na oszczędne i bezproblemowe auto, szczególnie gdy jest to nasze pierwsze auto. wszystko zależy od tego jak się uzywa turbinki, należy tylko pamiętać o tym by po pałowaniu nie wyłączać silnika od razu, no i olej zmieniać max co 15 tyś km a nie co 30tyś. Nad Dieslem też bym się 2 razy zastanowił. Wtryski po 1700/sztuka (z tego, co wyczytałem w opiniach).Masz racje 1.5 dci jest wrażliwe na jakość paliwa, jak się zatankuje syf to pojawiają się problemy, ale jak tankujesz na dobrych stacjach dobre paliwo ten silnik odwdzięcza się fajną kulturą pracy i spalaniem na poziomie 5 litrów. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ULLISSES Opublikowano 26 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 26 Stycznia 2010 Odnośnie aut na F: Wyjątki się zdarzają - nie przeczę ;] Odnośnie turbiny: Owszem, jak się zna zasady, to nie ma problemów. Jednak dla początkującego kierowcy to już ryzykowna sprawa. Z drugiej strony podstawowe instrukcje są w tym temacie. Kwestia jeszcze wybrania zadbanego auta z takim silnikiem - a z tym może być ciężko mimo młodego wieku samochodu. Odnośnie Diesla: Znów się zgadzam. Jak jednak sam piszesz, wymaga szczególnej uwagi - w porównaniu z wolnossącą benzyną. Poza tym problem ten sam co wyżej - trzeba dobrze sprawdzić co się kupuje. Jak używał samochodu poprzedni właściciel, to możemy jedynie zgadywać. W przypadku benzyny mniej komplikacji, mniej strachu i mniejsza szansa na minę. Oczywiście jak ktoś woli TB lub TD, to niech bierze. Jednak auto trzeba wtedy dokładniej "przetrzepać". BTW: Była u mnie w okolicy do sprzedania wersja 2.0 Sport w niebieskim kolorze za 18K. Niechętnie to przyznaję, ale całkiem interesujący egzemplarz silnikowy i stylistyczny. Nazwanie go typowym miejskim maluchem nie było by na miejscu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Veilroth Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 (edytowane) Czas wyjac nos z rury wydechowej. Kiedy ja lubie zapach ropy - od razu przypominaja mi sie czasy z dziecinstwa kiedy na wsi u dziadka jezdzilem traktorem po polu...;) Wystarczy że pracownik dokonujący obowiązkowych przeglądów zapisze kilkaset przebiegów samochodów będących u pierwszego właściciela w prywatnym użytkowaniu. Nawet bez zapisywania taki pracownik ma doskonałą oriientację jaki jest odsetek samochodów z przebiegiem poniżej 5 tys rocznie u pierwszego wlaściciela (a taki licznika nie przekręci chyba że jest oszustem a wtedy i tak zrobi to dopiero przed samą sprzedażą) Troche za duzo tych warunkow. Poza tym nie jest mi wiadome zeby taka ewidencja byla gdziekolwiek prowadzona. Jesli jest inaczej, chetnie dam sie wyprowadzic z bledu. Przebieg na poziomie 700 km rocznie to typowe przypadki gdy samochód jest wykorzystywany głównie jako wózek na zakupy w najbliższym supermarkecie. Nie jest to zbyt ekonomiczne ale się zdarza. I tego nie zrozumiem nigdy. Po jaka cholere kupowac nowy samochod zeby traktowac go jako wozidlo do supermarketu, a za 2 lata liczyc sie ze spadkiem 20k na wartosci. Dzięki temu że jest niżej wyceniany to zakup auta z niskim przebiegiem (prawdziwym oczywiście) jest bardziej opłacalny niż u sąsiadów. Tej prawdziwosci nigdy nie mozesz byc pewien. Mialem okazje dosc dlugo rozmawiac z grupka handlarzy, ktorzy dlugo zajmuja sie sprowadzaniem samochodow i niejeden liczniki przekrecili. Na haslo 'oryginalna ksiazeczka serwisowa z pieczatkami' zarechotali tak glosno, ze sploszyli stado kaczek na jeziorze 2km dalej. W przypadku pierwszego właściciela ryzyko przekrętu jest mniejsze i jednocześnie większe szanse na poprawne zweryfikowanie prawdziwości przebiegu. Ryzyko jest niby mniejsze, ale szanse ze kupujesz samochod z kreconym licznikiem masz taka sama. Edytowane 27 Stycznia 2010 przez simic Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość dwaIP Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 ... I tego nie zrozumiem nigdy. Po jaka cholere kupowac nowy samochod zeby traktowac go jako wozidlo do supermarketu, a za 2 lata liczyc sie ze spadkiem 20k na wartosci. ... Tej prawdziwosci nigdy nie mozesz byc pewien. Mialem okazje dosc dlugo rozmawiac z grupka handlarzy, ktorzy dlugo zajmuja sie sprowadzaniem samochodow i niejeden liczniki przekrecili. Na haslo 'oryginalna ksiazeczka serwisowa z pieczatkami' zarechotali tak glosno, ze sploszyli stado kaczek na jeziorze 2km dalej. ... Ryzyko jest niby mniejsze, ale szanse ze kupujesz samochod z kreconym licznikiem masz taka sama. Kupiłem w 2002 r. nowy samochód wiedząc że przebiegów dużych robił nie będę. Przyczyna była prosta: kalkulacja kosztów, w tym amortyzacji i niezawodności samochodu oraz przyszłych kosztów serwisu. Nadal użytkuję ten sam samochód, jak dotychczas jest niezawodny i nie ponoszę kosztów napraw związanych z przebiegiem. Niewiele mnie interesuje utrata wartości rynkowej bo i tak nie planuję sprzedawać. (Bardzo stary samochód w dobrym stanie może kosztować więcej niż nowy bo staje się kolekcjonerski lub jako egzemplarz nadający się do muzeum :) ) W 2002 były zaporowe opłaty na samochody sprowadzane z zagranicy a rynek w Polsce bardzo płytki. (najczęściej sprowadzane były rozbite) Płytki na tyle że przez wiele miesięcy nie mogłem znaleść nic używanego i sensownego. Obecnie zamiast nowego kupił bym auto używane ok. 2-3 lata z małym przebiegiem od pierwszego właściciela i oczywiście bezwypadkowe. Do samochodu musiały by być wszystkie dokumenty i pełna informacja o każdej najmniejszej wymienionej lub naprawianej w nim drobnostce. Nie rozmawiał bym z żadnym pośrednikiem, tylko i wyłącznie z właścicielem. Dodatkowo umowa kupna sprzedaży musiała by poza stwierdzeniem że był pierwszym uzytkownikiem, zawierać zapis o bezwypadkowości i przebiegu. Wbrew pozorom istnieją bardzo proste możliwości weryfikacji prawdomówności sprzedającego jeśli jest komplet informacji o samochodzie. Coś się nie zgadza nie kupuję. Oszust miał by u mnie mizerne szanse na tranzakcję a gdyby mu się udało to po stwierdzeniu oszustwa lub fałszerstwa zglaszam sprawę do prokuratury bez żadnych negocjacji z oszustem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Powerslave Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 Kupiłem w 2002 r. nowy samochód wiedząc że przebiegów dużych robił nie będę. Przyczyna była prosta: kalkulacja kosztów, w tym amortyzacji i niezawodności samochodu oraz przyszłych kosztów serwisu. Nadal użytkuję ten sam samochód, jak dotychczas jest niezawodny i nie ponoszę kosztów napraw związanych z przebiegiem. Niewiele mnie interesuje utrata wartości rynkowej bo i tak nie planuję sprzedawać. (Bardzo stary samochód w dobrym stanie może kosztować więcej niż nowy bo staje się kolekcjonerski lub jako egzemplarz nadający się do muzeum :) ) Jesli mowisz o tym Mondeo ktore pali gume przy 100km/h to "chyba" raczej nie bedzie to nigdy auto kolekcjonerskie ktorego cena zmieni sie na plus... chyba ze chowasz w garazu Ferrari;] Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość dwaIP Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 Jesli mowisz o tym Mondeo ktore pali gume przy 100km/h to "chyba" raczej nie bedzie to nigdy auto kolekcjonerskie ktorego cena zmieni sie na plus... chyba ze chowasz w garazu Ferrari;]W przypadku tego mondeo to na zaliczenie go do grupy "kolekcjonerski zabytek" w cenie powyżej ceny zakupu trzeba by bardzo dlugo czekać bo jest tego bardzo dużo. To kwestia czasu bo nawet bardzo popularne kiedyś samochody obecnie w odpowiednim stanie i wieku są drogie: http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=2 Im większy i rzadziej kupowany gdy był w produkcji tym wcześniej jego cena rynkowa zaczyna rosnąć zamiast spadać. : http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=2 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Twój Pan Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 Czyli sugerujesz kupic nowy samochod dlatego, zeby za 100lat nasi prawnukowie sprzedali go z zyskiem? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość dwaIP Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 Czyli sugerujesz kupic nowy samochod dlatego, zeby za 100lat nasi prawnukowie sprzedali go z zyskiem?Jeśli kupisz odpowiedni samochód w dobrym stanie w wieku powyżej 20 lat (w pobliżu ceny minimalnej) to taka inwestycja bedzie odrobinę efektywniejsza :) Juz na starcie będzie za ta samą kwotę wiele zabytkowych samochodów. Nowy jest po to aby nim jeździć i nie trafiać nadmiernie często do warsztatu naprawczego. (poza wyjątkowymi modelami robionymi na zamówienie i wiesz że zostanie wkrótce zamknięta produkcja) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Niemiec Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 chyba pora poleciec po jakiegos 20 letniego gulfa w dieslu ;) potrzymam troche i zarobie na tym :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
greg505 Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 chyba pora poleciec po jakiegos 20 letniego gulfa w dieslu ;) potrzymam troche i zarobie na tym :lol:tylko szukaj po swapie na 1.9TDI!!! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość dwaIP Opublikowano 27 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 27 Stycznia 2010 chyba pora poleciec po jakiegos 20 letniego gulfa w dieslu ;) potrzymam troche i zarobie na tym :lol:Jesli ktoś wie co i kiedy kupić to naprawe można na tym zarobić i to niekoniecznie za 100 lat. (z takim gulfem to chyba trzeba by czekać ze 100 lat na zyski) Taki samochód kilka lat temu można było kupić 10 razy taniej a jak zrobiło się naprawdę mało to zdrożały: http://szukaj.pl.mobile.eu/pojazdy/showDet...mp;pageNumber=1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ULLISSES Opublikowano 28 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 28 Stycznia 2010 Pomijając już, że się OT robi i ktoś go będzie musiał posprzątać, to popatrzcie na ceny starej serii 6 - jak ładnie lecą w górę. ;] Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bamboocha Opublikowano 28 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 28 Stycznia 2010 Serii 6? Zobacz co się dzieje z W123 Coupe, jeszcze 2 lata temu jak się przymierzałem do kupna za 5-8tys można było kupić sensownego a teraz?? Bez 12-15tys nie podchodź bo Cię wyśmieją. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 28 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 28 Stycznia 2010 (edytowane) tylko chcąc sprzedawać takie samochody z zyskiem warto by były w stanie jak najbardziej zbliżonym do oryginału, pognity parch z toną szpachli, lakierowany 10x raczej nie wróży manny z nieba a o takie samochody z tamtych lat jest naprawdę ciężko. Argument z tym zarabianiem na mondeo z 2002 roku mnie wbił w ziemie :D szybciej takie mondeo zgnije niż jego wartość zacznie rosnąć... Edytowane 28 Stycznia 2010 przez slavOK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
d0nMD Opublikowano 28 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 28 Stycznia 2010 Jest mi na prawdę obojętne z tym silnikiem. Jak do tej pory to jeździłem tylko Toyotą Yaris i to z pewnym starszym Panem na siedzeniu obok ;] Wpadło mi w oko pewne S80: http://otomoto.pl/volvo-s80-s80-170km-idea...-C11275760.html Silnik bez żadnych turbo no i ten stan "idealny" (mam nadzieję, że można darować sobie " "). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 28 Stycznia 2010 Zgłoś Opublikowano 28 Stycznia 2010 (edytowane) Pierwsze sobie posprawdzaj ceny części do takiego volvo... klocki, elementy zawieszenia, komplet rozrządu itd. samochód ma nalatane 260 tyś co przy silniku benzynowym może rodzić problemy... Widzę, że sam nie wiesz czego chcesz pierwsze wrzucasz linki do oszczędnego clio a następnie do paliwożernej limuzyny volvo, z silnikiem co ma 170km... samochód jest sprowadzony i NIEOPŁACONY dodaj opłaty, silnik 2.5 czyli 18,6% akcyzy... jak się zmieścisz w 4 tyś z opłatami za ten samochód to będzie dobrze. zwróć uwagę na licznik wyświetlen strony: Liczba wyświetleń strony: 3000 Jak taki idealny to dlaczego jeszcze tego nie sprzedał, liczba wyświetleń sugeruje, że wisi na otomoto dosyć długo. S80 nie jest synonimem słowa oszczędność. Edytowane 28 Stycznia 2010 przez slavOK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...