Skocz do zawartości
jonas

[recenzja] Samsung SGH-G810

Rekomendowane odpowiedzi

Przyzwyczailiśmy się już do "wszystkomających" telefonów, które obecnie przewyższają mocą obliczeniową komputery stacjonarne sprzed dziesięciu lat. Przyzwyczailiśmy się nawet do widoku takich urządzeń w rękach dzieci, którym obsługa wszelkich klawiatur idzie sprawniej niż analogowe pisanie ręczne.

Jako plugawy starzec z rocznika '83 z nieufnością podchodziłem do głośno i natrętnie reklamowanych plastikowych zabawek, które owszem, mają "wszystko", ale właściwie nic - rozdzielczość i kontrast ekranu poniżej poprawnej, czas czuwania mizerny, funkcjonalność dyskusyjna (pozdrawiam firmę Siemens, niech wam bogowie wybaczą pomysł wejścia w branżę GSM i sowicie wynagrodzą pomysł jej porzucenia - trzymajcie się przemysłu, to wam wychodzi), aparat określany parametrem "jest", odtwarzacz mp3 zdolny pomieścić kilka utworów i tak dalej. Ponieważ jednak producenci nie śpią, a postęp pędzi jak Subaru Impreza WRX, zaczęto usprawniać i modyfikować telefony, dodając i rozwijając funkcje i możliwości, a moje starcze marudzenie stało się bezzasadne.

Zachęcony okazyjnie kupionym SE K750i (dwie puszki Pepsi to przecież okazja) postanowiłem schować uprzedzenia do kieszeni i ostatecznie przeprosiłem się z kolorowym ekranem, mp3 i aparatem w jednym urządzeniu.

Do rzeczy, bom w dygresję poszedł niczym dzik w lebiodę - model G810 reklamowany był jako "okręt flagowy" tej marki oraz konkurencja dla Nokii N95-1. Koreańczycy wyzwali na pojedynek Finów i choć ich zwycięstwo nie jest spektakularne, to jednak wygrali bitwę na wielu polach.

 

Design i ergonomia

post-6941-1269364935,04_thumb.jpg

post-6941-1269364947,02_thumb.jpg

G810 można scharakteryzować trzema słowami, przy czym żadne nie jest wulgarne, choć mogą kojarzyć się dwuznacznie: duży, gruby i ciężki. Mimo lansowanej przez metroseksualistów mody wszystkie te cechy są dla mnie zaletami - miałem kiedyś ładny, leciutki i cieniutki telefon, Motorolę T205. Była tak leciutka i cieniutka, że spadła mi z paska razem z kaburą i nawet tego nie zauważyłem, a tak ładna, że już do mnie nie wróciła. Zdaję sobie jednak sprawę, że 139 gramów nie każdemu będzie odpowiadać, podobnie jak imponująca grubość - 18 mm. Dużo do dodania ma tu osłona soczewki aparatu, która w wyraźny sposób wystaje poza obrys urządzenia, jest jednak dość wygodna w obsłudze.

post-6941-1269364859,37_thumb.jpg

Budowa telefonu to klasyczny slider, bez przekręcanych czy rozjeżdżanych w nieoczekiwanych kierunkach udziwnień. Samsung robi znakomite niemal wszystkie slidery, ten za każdym razem chodzi tak samo gładko, obudowa nie przekrzywia się ani nie wygina, jak mawiają sprzedawcy używanych samochodów "nic nie stuka i nie puka", śmiga jak złe.

post-6941-1269364958,29_thumb.jpg

post-6941-1269364967,31_thumb.jpg

Jedyną niespodzianką jest tu umieszczenie klawiszy zielonej i czerwonej słuchawki zaraz nad klawiaturą numeryczną, przez co dostępne są dopiero po rozsunięciu. Ale dziwni ci Koreańczycy. Klawisze numeryczne są duże, o wyczuwalnym skoku i sensownym rozmieszczeniu. Ponieważ mówię szybko i niewyraźnie, o wiele bardziej wolę pisać SMSy, co na tym telefonie jest po prostu, zwyczajnie i po ludzku wygodne.

post-6941-1269364896,71_thumb.jpg

Jakość użytych materiałów oraz spasowanie poszczególnych elementów jest nienaganne - telefon w pełni zasługuje tu na miano "flagowego modelu". Wspomniana Nokia N95-1 sprawia przy tym wrażenie chińskiej podróbki i to podróbki atrapy, która ma wielką ochotę rozpaść się samoczynnie, nawet leżąc na półce. Tu i ówdzie użyto w Samsungu aluminium, co zapewne wpływa na wagę, ale też dodaje poczucia solidności. Ani jednego głupiego pomysłu na błyszczący plastik, który wprawdzie wygląda gejowsko i jest bezsensowny z użytkowego punktu widzenia, ale za to świetnie zbiera odciski palców i najdrobniejsze nawet ryski. Brawo. Jedynie szybka chroniąca ekran (znów - N95-1 nie ma żadnej szybki, LCD jest całkowicie odsłonięty!) gromadzi podobne rzeczy, ale matowy pleksiglas w tym miejscu raczej średnio poprawiałby czytelność liter.

Złącze ładowania wykonano w standardzie micro USB B, służy ono jednocześnie do podłączenia telefonu do komputera. To wspaniały pomysł, by przejść na jeden typ złączy USB w telefonach - wielka szkoda, że każdy producent ma swój własny wspaniały pomysł na to, jaki to typ złącza.

 

Ekran

Krótko i po żołniersku: powala na cycki. 2,6 cala, 16 milionów kolorów, rozdzielczość 240x320 pikseli. Dopiero mając ten telefon przestałem śmiać się z ludzi, zachwycających się Internetem "w komórce". Tu nawet Youtube jest niestraszne, choć dłuższe oglądanie tego obiektywnie małego ekraniku jest zwyczajnie męczące. Samej jakości obrazu nie można nic zarzucić. Trochę gorzej sprawa ma się w pełnym słońcu, ale przy ustawionym maksymalnym kontraście i jasności można od biedy odczytać SMSa czy zobaczyć, kto dzwoni.

 

Aparat

post-6941-1269364837,83_thumb.jpg

post-6941-1269364848,24_thumb.jpg

Pojedynku na megapiksele wygrać nie sposób (5 MPix to obecnie standard), ale niewiele aparatów montowanych w telefonach może poszczycić się zoomem optycznym. Wprawdzie tu jest zaledwie trzykrotny, jednak w połączeniu z rozdzielczością stawia to G810 obok prostych tanich kompaktów. Odwzorowanie kolorów nie jest niestety mocną stroną zastosowanej matrycy - zdjęcia są blade, robione z lampą błyskową (prawdziwa wyładowcza, czyli ksenonowa, nie jakieś tam diodki) już bardzo blade. Sytuację ratuje nieco możliwość ręcznego ustawienia poziomów nasycenia i kontrastu, ale tu N95-1 wygrywa bez mydła - robi zwyczajnie lepsze kolorystycznie zdjęcia mimo braku zoomu optycznego. Wychodzi brak doświadczenia Samsunga w fotografii, Sony Ericsson z serią Cyber-shot jeszcze długo będzie liderem peletonu. Do zalet aparatu należy fenomenalny tryb makro, czytelne i ostre zdjęcia uzyskać można nawet z odległości 7~8 centymetrów.

post-6941-1269365803,08_thumb.jpg

post-6941-1269365821,78_thumb.jpg

post-6941-1269365829,2_thumb.jpg

post-6941-1269365835,56_thumb.jpg

post-6941-1269365841,51_thumb.jpg

post-6941-1269365848,49_thumb.jpg

Funkcji zoomu można używać również w trybie filmowania, co nieraz nawet w dobrej klasy aparatach fotograficznych nie jest takie oczywiste.

 

Dźwięk

Wspominałem coś o dziwnych Koreańczykach? Wyobraźcie sobie Audi A8, do którego ktoś zamontował starego, rzężącego kaseciaka i bazarowe głośniki w plastikowych koszach i o takichże membranach. Jeśli przenieść analogię na G810, będzie to jakiś obraz tego, co wydobywa się z głośnika (jednego!) tego telefonu. Tradycyjnie już (ale dla niższych modeli tej firmy, na demony i diabły!) jest jeden, zarówno do rozmów jak i dzwonków/muzyki. Wiadomo, że jakby w tego tłuściocha upchnąć jeszcze jakieś dodatkowe głośniczki, przyrost masy i gabarytów byłby zauważalny, ale dajcie spokój - stareńka Nokia 6310i, którą do tej pory trzymam w szufladzie, ma osobny głośnik do rozmów i pipka-dręczyciela do dzwonków. No i jakość rozmów w 6310i jest nie do pobicia, ale to akurat nie udało się jeszcze żadnemu innemu telefonowi, w który sapałem. Niemniej konwersacja przy użyciu Samsunga nikogo nie pozostawi w stanie szoku, bo jej jakość jest zaledwie poprawna. Odtwarzanie muzyki przez ten przetwornik elektroakustyczny (nie mam śmiałości nazywać tego głośnikiem w tym kontekście) sprawi, że wyśmieją cię gimnazjaliści - dźwięk jest płaski i nijaki, co nawet moje drewniane ucho jest w stanie wyłapać. Dołączone do zestawu słuchawki poprawiają sytuację, ale są okrutnie niewygodne - lewa ciągle mi wypada, za to prawa podejmuje próby zajrzenia mi do mózgu. Na szczęście złącze to zwykły, niemagiczny jack 3,5 mm, więc można podłączyć co się żywnie podoba. Złącze to jest również wykorzystywane jako TV-Out, a chroni je taka śmieszna dyndająca klapka, którą często mam perwersyjną ochotę urwać, choć rozsądek podpowiada, że lepiej tego nie robić.

post-6941-1269364919,73_thumb.jpg

Znów brak doświadczenia - K750i miał po pierwsze dwa głośniki, do rozmów i grajkowania, po drugie wygodne słuchawki, po trzecie przy projektowaniu pomogły lata doświadczeń firmy SE w telefonach muzycznych z serii W. Zdecydowanie największa wada G810 to właśnie kwestie akustyczne - leży i kwiczy, w dodatku z jednego nędznego głośnika. Mordę wydziera jedynie budzik, może ma jakieś specjalne, superbrutalne sterowniki dźwięku.

 

Oprogramowanie

post-6941-1269364908,38_thumb.jpg

Okręt flagowy to okręt flagowy - w Samsungu mieszka Symbian 9.2 S60 v3.0, żadnych kompromisów. Szybkość działania telefonu jest bardzo dobra, nie udało mi się go jeszcze zawiesić, nawigacja po menu i uruchamianie aplikacji nie pozostawia nic do życzenia. Przewijanie skrzynki odbiorczej czy galerii zdjęć odbywa się bez dłuższych namysłów, choć same zdjęcia mogłyby ładować się szybciej z karty pamięci - niestety nie miałem szybszej microSD do przetestowania. Nokia N95-1 dostaje tu ostro popalić, starsze modele serii E i N (megamuły jak E65 czy N70) nie mają co podchodzić do zawodów, nowsze już owszem. Procesor G810 to ARM1136 330 MHz. Oklaski na stojąco.

Ponieważ Symbian znany jest już nawet w podstawówkach, nie ma co długo rozwodzić się nad możliwościami systemu. Nie wrzuciłem jak dotąd zbyt wiele (Opera Mini, Garmin Mobile, jakieś duperele w rodzaju motywów, kilka gierek), ale prawie wszystko uruchomiło się bez problemów. Prawie, ponieważ mobilna wersja Quake 2 ruszyć nie chciała bez podania przyczyn.

Firma Apple wyznacza jakoby nowe szlaki w wielu dziedzinach. Ostatnie ich dziecko, iPad, przeczy tej tezie wszystkimi swoimi upośledzonymi cechami, których zresztą jest raptem kilka (włączanie i wyłączanie liczą się jako dwie dla poprawienia statystyk), jednak nie przeszkodziło to Samsungowi wejść na ścieżkę nadgryzionego jabłka - dostęp do pamięci telefonu jest możliwy wyłącznie przez Samsung PC Studio, który wygląda może ładnie (to kwestia indywidualna, pulpit Windows 2000 jest wg mnie przekozacki w swej spartańskiej prostocie), ale ma kilka beznadziejnych ficzerów (brak miniaturek zdjęć na przykład), które mocno mnie drażnią. Szczęściem tryb podłączenia telefonu do komputera jako pamięci masowej umożliwia omijanie niewygodnego PC Studio, choć widać wtedy tylko kartę pamięci.

 

Czas czuwania

Jeśli telefonu tego używać jedynie jako telefonu, ładowarki można zacząć szukać po czterech, pięciu dniach, choć bez pośpiechu. Jeśli jednak wykorzystać w pełni zawartość obudowy, czas czuwania skraca się do trzech, dwóch, przy bardzo intensywnym korzystaniu nawet jednego dnia. Bez rewelacji, ale też bez wstydu.

 

GPS

Telefon posiada wbudowany moduł nawigacji satelitarnej, przy czym jest to rasowy GPS, nie jakieś tam A-GPSowe substytuty. Zainstalowana na próbę darmowa wersja Garmina Mobile wraz z darmowym pakietem map prowadziła mnie całkiem sprawnie, po złapaniu "fixa" nie zdarzyło się go zgubić. Przyczyna jest w sumie dość prosta - telefon po uruchomieniu programu nawigacyjnego ciągle na nowo szuka sobie sygnału, co powoduje wyssanie baterii do zera w sześć do ośmiu godzin. Zdecydowanie rekomenduję tu ładowarkę samochodową, jeśli ktoś myśli o dłuższej zabawie w nawigowanie po świecie. Ciekawostka przyrodnicza - Samsung w Europie Zachodniej sprzedaje ten model z ładowarką samochodową oraz uchwytem na szybę w standardzie. Europa Środkowa nie ma tyle szczęścia, ale jakoby Wschodnia i Rosja ma go jeszcze mniej - tam "standardem" jest telefon, bateria i ładowarka.

 

Dodatki

Czy jest coś, czego ten model nie ma? Zobaczmy - jest Bluetooth, HSDPA 3,6 Mbps, wideorozmowy, GPRS, WiFi, 150 MB pamięci wewnętrznej, w zestawie są słuchawki, kable do USB i TV-Out ... Nie ma IrDA (ktoś z dzisiejszych dwudziestolatków pamięta w ogóle, do czego to było?) i wybierania głosowego, którego ciekawe zastosowanie widziałem tylko raz: kolega wołając do swojego telefonu "k...wa mać!" nawiązywał połączenie z szefem.

 

Podsumowanie

Mimo pewnych wad (kolory zdjęć i ten, ekhm, dźwięk!) kupiłbym sobie G810 jeszcze raz - dobrze leży w dłoni, rozsuwanie obudowy jest bezproblemowe, materiały i spasowanie wzorowe. Aparat spisuje się na tyle przyzwoicie, że niekonieczne jest taszczenie ze sobą małej cyfrówki. Czas czuwania nie powala na kolana, jednak nie jest uciążliwie krótki. W zalewie cienkiej, delikatnej, błyszczącej pedalszczyzny ten model Samsunga bezczelnie drwi sobie z trendów mody GSM, dowodząc że da się jeszcze zrobić telefon, który będzie miał wszystkie (nie)zbędne w nowoczesnym urządzeniu cechy przy zachowaniu pewnego konserwatywnego wyglądu. Jedne z lepiej wydanych 899 złotych.

 

+ jakość wykonania

+ "optyka" aparatu

+ szybkość działania

+ klawiatura

+ praca slidera

+ design, waga i gabaryty - to już nie każdemu podpasuje, stąd kursywa jako, powiedzmy, opcjonalna zaleta

 

- blade kolory zdjęć

- mizerna jakość dźwięku

- kiepskie słuchawki dołączone do zestawu

- Samsung PC Studio!

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spytaj mnie za dwa lata :> Nie wiem, model nie zdobył popularności i ciężko coś powiedzieć na ten temat, ale na pewno daleko mu do E250, w którym taśma przecierała się średnio raz na trzy miesiące.

No i tutaj slider jest metalowy, jeśli wierzyć manualowi serwisowemu, co chyba dobrze rokuje żywotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...