Skocz do zawartości
WebCM

Reforma edukacji a rzeczywistość w polskich szkołach

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę historii

Chyba każdy gabinet modyfikował system oświaty. Każdy minister ma własną wizję i próbuje ją zastosować bez poparcia przez ekspertów, dyrektorów, nauczycieli i uczniów (tych mądrzejszych).

 

Oceniamy działalność Giertycha

Zmiany były bardzo kontrowersyjne. Teraz, jako uczeń III LO, spróbuję ocenić niektóre z nich i wyciągnąć wnioski. Etapy przed Giertychem zostawiam, bo niewiele pamiętam z tamtego okresu oprócz tego, że minister Łybacka skróciła wakacje - pamiętam bunt całej Polski i słynne hasło "Łybacka na Sybir!". 8)

 

Mundurki

Jak szybko weszły, tak wyszły. Niektóre szkoły nawet nie przejmowały się tym i bardzo dobrze. Pomysł nietrafiony. Co właściwie miałby zmienić? Dziecko A z biednej rodziny w skromnym ubraniu, a ten su... B, co ma willę z basenem, chodzi w markowych ciuchach z brylantami? Takich sytuacji raczej nie ma zbyt wiele, a przynajmniej nie spotkałem się. Każdy ma swój styl. Nie można podążać za modą. Przymus ubierania mundurków prowadzi do tego, że szkołę traktuje się jako surowy obowiązek a nie przyjazną instytucję. Więcej problemów dla nauczycieli - nie wiadomo, co zrobić z uczniem, który nie przyjdzie w mundurku lub jego strój będzie różnić się nieznacznie. NIE POPIERAM.

 

Program ZERO tolerancji i trójki giertychowskie

Jeden z elementów akcji "Zero tolerancji dla przemocy w szkole". Na czym one polegały? Do szkoły przychodzi ekipa w składzie: policjant, kurator i starosta. Wybiera się delegację, która powie, że w szkole jest wszystko w porządku. W efekcie skutek jest niewielki. W najlepszym przypadku wizytatorzy dowiadywali się, co można zrobić, aby zwiększyć bezpieczeństwo, a nie, jaki jest obecnie stan. Niestety, zakazami ciężko cokolwiek zmienić. Problem przemocy dotyczy głównie gimnazjów.

 

Minister chciał dobrze, ale nie jest dobrym psychologiem i założenia nie były do końca trafne.

 

Amnestia maturalna

Kiedyś popierałem. Teraz widzę, że to próba zdobycia poparcia po głośnych protestach. NIE POPIERAM.

 

Lektury

Jak większość ministrów, Giertych też wprowadził zmiany. Zaczęło się chyba od poprzednich ekip, a skutki zamieszania odczuwamy do dziś. Przez długi czas nie śledziłem polityki. Niech ktoś mnie pokieruje, co się zmieniło po upadku trójkoalicji.

 

Był jeszcze pomysł, aby rozdzielić historię na powszechną i narodową - NIE POPIERAM.

 

Nowy okres - minister Katarzyna Hall

Kto śledzi politykę, niech poda źródła do wiadomości o zmianach w systemie edukacji i reformie. Chcę ten temat poświęcić głównie temu etapowi, bo zdaje się, że zmiany też idą w złym kierunku.

 

Kiedyś czytałem informator o nowej podstawie programowej. Skomentuję:

 

Obowiązkowa matematyka

Decyzja, którą popieram w 100%. Współcześni humaniści znają tylko 4 podstawowe działania, a potęgi, funkcje, logika, statystyka, geometria, obliczenia procentowe, logarytmy, a tym bardziej trygonometria i geometria analityczna to czarna magia! Nie ma się czego obawiać - obowiązkowy jest tylko poziom podstawowy. Dziwię się, że próbną maturę zdał tylko 76%. Satysfakcjonowałby mnie wynik przynajmniej 96%, bo zadania są banalne. Każdy może mieć inne zdanie, ale rozszerzenia mat-* muszą zdawać j. polski (czyt. znajomość lektur i ich analizy zgodnie z kluczem).

 

Powrót do podstawówki w liceum

W liceum już nie będzie biologii, chemii, fizyki i geografii, jeśli przedmioty nie są realizowane na poziomie rozszerzonym. Zastąpi go PRZYRODA. Zadaję sobie i pani minister kilka pytań:

 

1. Czy jeden nauczyciel wyłoży porządnie 4 lub więcej przedmiotów na raz i zainteresuje uczniów tematem, nauką? Raczej będzie traktował to jako obowiązek. Znam "uniwersalnych nauczycieli". Wszystko i NIC. Może obowiązek kwalifikacji i odpowiedniego wykształcenia coś zmieni.

 

2. Czy 4 przedmioty to duże obciążenie? Niekoniecznie. Częstą praktyką jest realizacja przedmiotu przez 2 klasy, a w trzeciej (albo pierwszej) już go nie ma.

 

3. Większy bałagan - poziom rozszerzony / podstawowy, kwestia podręczników... Wyobraźcie sobie, że w książce do przyrody są elementy fizyki. To samo jest w podręczniku do fizyki, tylko w rozszerzonym zakresie. Zamiast tego można efektywniej wykorzystać czas i przestrzeń.

 

Z drugiej strony rozwarstwienie czasami prowadzi do konfliktu - uczymy się czegoś z biologii, co wymaga dużej wiedzy z zakresu chemii albo kilka razy tego samego materiału. Mimo wszystko 1 przedmiot nie jest lekarstwem na ten problem.

 

Historia

W gimnazjum uczymy się od prehistorii do XIX wieku, a w I kl. szkoły średniej - XX wiek. W teorii wszystko dobrze, ale w praktyce inaczej.

 

1. Nie wszyscy w gimnazjum są na tyle dojrzali i wykształceni, aby zrozumieć wszystkie problemy polityczne i społeczne w dziejach świata i Polski.

 

2. Poziom nauczania w gimnazjum i LO może różnić się diametralnie. Ma to też związek z rozwalaniem lekcji na niższych szczeblach.

 

3. Może komuś odbije w III klasie, aby zdawać historię na maturze?

 

Inne kontrowersyjne strony reformy wyszukam potem. Zachęcam wszystkich do dyskusji. :)

 

Dobre strony

Skrótowo wymienię dobre strony istotne dla procesu nauczania z mojego punktu widzenia:

 

1. Dodatkowa godzina dla chętnych

2. Minimalna liczba godzin przedmiotów w ciągu całego cyklu - czyli bez zmian

3. Więcej decyzji może podejmować szkoła

4. Większy nacisk na odkrywanie talentów u dzieci i wskazywanie im drogi

5. Duży nacisk na przedmioty kierunkowe

 

Wiele akapitów zwraca uwagę na aspekty, które są pomijane w szkołach. Za to należy się PLUS.

 

A teraz każdy sam może ocenić: http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/stories/reforma.pdf

 

To nie wszystko. Nie wiem, gdzie szukać dalszych wiadomości, ale nie o tej porze.

 

Poza reformami - czyli odwieczne problemy

 

Język obcy

Kiedyś nauczany od IV klasy SP, teraz od I. Zazwyczaj angielski, ale w niektórych szkołach - niemiecki lub rosyjski. Jeżeli tego nie zmienimy, będzie dochodzić do takich sytuacji:

 

SP: A uczy się niemieckiego, B angielskiego - wszyscy od IV klasy

G: Wszyscy uczą się niemieckiego

LO: Angielski jest obowiązkowy, A coś umie, B nic nie umie i ma same dwóje

 

Moja wizja: język angielski obowiązkowy (bo jest międzynarodowy), inne języki dodatkowe. Nie wystarczą jedynie zajęcia w szkole. Bardziej ambitni zainteresują się we własnym zakresie, aby korzystać z niego w praktyce.

 

Informatyka

Na ten temat pisałem na wielu forach - zainteresowani mogą znaleźć w Google, używając mojego identyfikatora oraz frazy "poziom informatyki w polskich szkołach" (bez cudzysłowu, bo różnie mogłem nazwać temat). Jednym słowem: totalna porażka.

 

Podstawowy wniosek na sukces

1. Dobrzy nauczyciele - z szeroką wiedzą i wykształceniem

2. Umiejętność radzenia sobie z "rozwalaczami lekcji" (dotyczy głównie gimnazjów)

3. Umiejętność zainteresowania uczniów i przekazywania wiedzy

4. Dobre warunki do poszerzania wiedzy i rozwijania zainteresowań

5. Program nauczania dostosowany do poziomu i potrzeb (obecnie tak nie jest)

 

Licencja postu: © 2010 - Public Domain - rozpowszechnianie dozwolone

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, ale długo by jeszcze można pisać. Nie interesuję się polityką w ogóle, więc nie skomentuję spraw tyczących się jej.

Na wstępie - poruszasz ważny problem tj "rozwalaczy lekcji". Mam w klasie kilku osłów, którzy nie wiem jakim sposobem zdali 4. klasę podstawówki. W szkołach nie ma żadnej dyscypliny, nauczyciele nie radzą sobie w ogóle z "buntownikami" i najgłupsze co może być, czyli minimalna frekwencja 50%. Po co uważać na lekcji? Przecież wystarczy przychodzić na połowę lekcji i mieć średnią ocen >1,65 (o ile dobrze pamiętam oczywiście) - a trzeba być chyba debilem (albo celowo dążyć do samych jedynek), żeby takiej nie uzyskać.

Na podstawie własnego doświadczenia uważam, że szkoła to marnotrawstwo czasu. Chce uczyć wszystkiego, a nie uczy niczego.

Również kończę liceum w tym roku i sądzę, że przydałoby się sporo zmian.

 

Pierwsze 3 klasy podstawowe to jest przedłużenie przedszkola. Kształcenie elementarne? Przecież czytać, pisać, dodawać i odejmować to mogliby z powodzeniem nauczyć rodzice, i to w krótszym czasie i lepszych warunkach.

Bez żadnych przeciwwskazań można by połączyć kolejne 3 klasy podstawówki z 3 klasami gimnazjum (i to spokojnie do zrealizowania w ciągu nie 6, a 3 lat). To i tak ciągle nauka tego samego, a dochodzą jeszcze problemy różnej wiedzy poszczególnych uczniów, jakichś dziwnych podziałów na grupy "początkującą" i "zaawansowaną", różnych języków obcych itp. Język angielski obowiązkowy dla wszystkich, w-f, muzyka i plastyka dla chętnych. Język polski to powinien wyglądać jak język polski, a nie literaturoznawstwo - dany delikwent ma rozumieć czytany tekst, umieć napisać coś samemu i poprawnie się wysłowić. Nie skłamię chyba twierdząc, że lwia część maturzystów prezentuje taki właśnie poziom? Na koniec klasyczny egzamin gimnazjalny.

Następnie uczeń powinien móc wybrać co go interesuje. Interesuje go informatyka - no to dajcie mu informatykę (prawdziwą, a nie licealną), matematykę i fizykę. Na litość boską - zmuszanie do nauki historii i biologii wcale nie spowoduje niczego dobrego. Mogłyby być nawet gotowe profile 3-przedmiotowe przygotowujące do studiów. Mogłyby być nawet zajęcia zawodowe - coś na kształt szkół zasadniczych, ale w teorii a nie praktyce. Takie przedmioty jak WOK czy PO w ogóle usunąć z programu. Oczywiście jakieś jednostki wybitne mogłyby chodzić nawet i 3 takowe profile. Kończymy to normalną maturą. Zakładam, że już na egzaminie gimnazjalnym była cała esencja matematyki - toteż na maturze nie jest już obowiązkowa. Podział na poziom podstawowy i rozszerzony też chyba nie jest zbyt trafiony. Co stało na przeszkodzie, żeby był to jeden egzamin? Zadania "podstawowe" po mało punktów, zadania "rozszerzone" po więcej punktów. Proste.

 

Wiem, że to absurdalna wizja, ale dochodzi 4. rano a ja ciągle nie mogę spać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego że połowe albo i 3/4 nauczycieli należało by wypierniczyć żeby cokolwiek zmienić jeżeli chodzi o wychowanie jak i dyscypline w szkole.

 

Gdyby nauczyciele byli jak mój wychowawca... chociaż żeby się ze 3 na szkołe takich znalazło to by było jedno wielkie sranie po kątach a nie kozaczenie.

Na wstępie była pogadana i od razu było wiadomo że szacunek działa w dwie strony i nie ma zabawy.

Efekt? Paru olimpijczyków i frekwencja na poziomie 96%.

 

Co do Giertycha.. może i był oszołom ale wprowadził jedną dobrą rzecz, mianowicie nauczyciel jest urzędnikiem państwowym. Czyli prokurator wchodzi na głowę jak by doszło do obrazy czy gorszych incydentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze 3 klasy podstawowe to jest przedłużenie przedszkola. Kształcenie elementarne? Przecież czytać, pisać, dodawać i odejmować to mogliby z powodzeniem nauczyć rodzice, i to w krótszym czasie i lepszych warunkach.

Część pierwszaków umie pisać na swój sposób, zanim pójdzie do klasy 0, a pozostali uczą się od podstaw. Najbardziej wybitni mają problemy nawet z czytaniem przez całą podstawówkę. Nie można wymagać od rodziców, aby sami przygotowali dzieci do szkoły, ale za to można poważniej podejść do tego w klasach 0 (czy są potrzebne, to już inne zagadnienie).

 

jakichś dziwnych podziałów na grupy "początkującą" i "zaawansowaną", różnych języków obcych itp.

W zasadzie tak. Wspomniałem o braku synchronizacji nauczania języka obcego. Teraz uczeń będzie miał do wyboru język obowiązkowy? :damage_wall: Taka sytuacja doprowadzi do tego, że nie będziemy znać podstaw żadnego w stopniu, aby sprawnie porozumieć się tekstowo ani głosowo. Może jestem w błędzie, ale nie... przecież angielski to język międzynarodowy! Czy ktoś tu nie lobbuje, aby więcej zarobić na kursach?

 

Widzę w praktyce, że podział na grupę "początkującą" i "zaawansowaną" jest tylko po to, aby posegregować uczniów wg stanu ich wiedzy (1 test jej nie sprawdzi!). W rzeczywistości może być odwrotnie. Wszelkie pomoce naukowe i podręczniki i tak muszą być identyczne. Podział ma sens tylko wtedy, gdy są osoby w klasie z zaległościami (bo mógł mieć np. niemiecki lub rosyjski).

 

Lektury - nierozwiązana zagadka reform?

Przeglądałem informator maturalny. Na poziomie podstawowym obowiązują prawie wszystkie leORT: ORT: ktury. Kto ich nie czytał, ale potrafi rozumieć tekst, powinien zdać. Komu zależy na wyższym wyniku, musi znać szczegóły.

 

Obecnie na profilach mat-* nie ma czasu na przeczytanie do końca wszystkich lektur. No, chyba że ktoś w każdej wolnej chwili czyta książki i zaniedbuje inne przedmioty. Ostatecznością są wakacje, ale kto wtedy ma na to ochotę?

 

Język polski to powinien wyglądać jak język polski, a nie literaturoznawstwo

Popieram. Pełny zakres lektur powinni czytać uczniowie na profilach humanistycznych. Czy ktoś z tego forum przeczytał w całości Potop albo Lalkę?

 

Nie znam oficjalnej listy lektur. Z większych w LO przerobiliśmy:

* Mity (sięganie na siłę do antycznych wierzeń)

* Król Edyp

* Makbet [O]

* Świętoszek

* Cierpienia młodego Wertera [R]

* Król Olszyn [R]

* Giaur [R]

* Pan Tadeusz [R]

* Konrad Walenrod [R]

* Dziady [R]

* Kordian [R]

* Potop [P]

* Lalka [P]

* Zbrodnia i kara [P]

* Nad Niemnem [P]

* Gloria victis [M]

* Chłopi cz. I [M]

* Wesele [M]

* Jądro ciemności [M]

* Ludzie bezdomni [M]

* Przedwiośnie [D]

* Granica [D]

* Ferdydurke [D]

* Dżuma [W]

* Tango [W]

 

Mam nadzieję, że czegoś nie pominąłem. Wymieniłem tylko pozycje książkowe. Pominąłem utwory, które można z powodzeniem zmieścić w podręcznikach (wiersze, legendy, pieśni, treny, sztukę, filozofię, opowiadania, fragmenty opracowań naukowych). Na pierwszy rzut oka może się zdawać, że nie jest ich dużo. W praktyce to wygląda inaczej. Najwięcej lektur jest w romantyzmie [R], pozytywizmie [P] i modernizmie [M]. W przypadku mojego LO co najmniej 10 lektur pozostało do omówienia w III klasie, pomijając inne utwory, np. wiersze. Nie ma czasu na wszystko. Listę lektur dla poziomu podstawowego należy zredukować albo zmienić formę zapoznawania się z nimi (fragmentowanie też nie jest najlepszym pomysłem). Część książek można bezpiecznie usunąć. Kto nawet przeczyta, zazwyczaj sięga do opracowań i streszczeń, aby przyswoić informacje, z których będzie kartkówka, odpowiedź...

 

A ludzie zasad poprawnej polszczyzny nie znają.

 

Teraz dobre strony. W porównaniu do gimnazjum dopiero w LO zaczyna się prawdziwa podróż po epokach literackich. Chronologicznie. Poznajemy także filozofię, sztukę, poglądy twórców i okoliczności (trochę historii, sytuacji na świecie) każdej z nich. Łatwiej wszystko zapamiętać i posegregować w pamięci. W efekcie podczas omawiania literatury mamy podstawy teoretyczne. :)

 

Takie przedmioty jak WOK czy PO w ogóle usunąć z programu.

WOK jest rzeczywiście niepotrzebny (większości nauczysz się w lepszej formie na polskim lub na historii). Pewnie go nie wycofają, bo nagle nauczyciele straciliby pracę. Co do PO - spokojnie wystarczy 1 godzina zamiast 2 - należy postawić głównie na praktykę. Chyba jest niewielu nauczycieli, którzy potrafią przekazać umiejętności. To ma być przecież przeszkolenie z zakresu obronności i ratownictwa, a nie obijanie się (w tym profesorów) tylko po to, aby wystawić jakieś oceny.

 

Interesuje go informatyka - no to dajcie mu informatykę (prawdziwą, a nie licealną), matematykę i fizykę

W dobrych szkołach z matematyką i fizyką nie ma problemu. Są na wysokim poziomie. Niestety, informatyka jest wciąż przedmiotem zacofanym w Polsce. Mamy tylu świetnych programistów tylko dlatego, że uczą się sami albo na dobrych uczelniach. Edytowane przez WebCM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Historia

W gimnazjum uczymy się od prehistorii do XIX wieku, a w I kl. szkoły średniej - XX wiek. W teorii wszystko dobrze, ale w praktyce inaczej.

 

To dziwne, bo ja się uczyłem w gimnazjum od prehistorii do czasów współczesnych (przynajmniej w teorii, bo czasy współczesne są pod koniec 3 klasy, a wiadomo jak się wtedy chodzi do szkoły). W liceum od nowa to samo, czyli prehistoria -> czasy współczesne (teraz jestem w klasie maturalnej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już się coraz głośniej mówi o kolejnej reformie polskiej edukacji. Ogólnie powstanie gimnazjów nie przysłużyło się do końca polskiej edukacji. Tutaj Paweł Zakrzewski proponuje wprowadzenie bonów edukacyjnych. W ogóle polecam obejrzeć całość:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...