dejv667 Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 U mnie gwarancja skończyła się rok temu. Pare miesięcy później wysiadł kompresor klimatyzacji. Na szczęście Honda wymieniła na swój koszt przekraczając za całą sytuację i udostępniając na czas wymiany auto zastępcze. Ale strach był! 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Doskonale wiem jak te statystyki sa robione. Jest mnóstwo rożnych statystyk robionych na podstawie rożnych danych. Żadna z nich nie pokazuje innego trendu niż ten, ze auta z wiekiem i przebiegiem sa coraz bardziej awaryjne. Tego nikt nie kwestionuje. Chodzi o to, że utrzymanie auta 15-20 letniego w dobrej kondycji kosztuje znacznie mniej niż auta 5-cio letniego. Użytkownika używanego auta mniej interesuje ilość awarii w roku a koszty z nimi związane. Stary strucel psując się w ciągu roku 5 razy wygeneruje koszty 1000zł, nowsze auta niosą ryzyko pojedynczych awarii wartych grube tysiące. Dlatego rankingi DEKRY są bezużyteczne w takich sytuacjach.. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 A ja nie wiem - serio. Nie wiem, jak je czytać. Nikt (a przynajmniej nie ja) nie twierdzi, że auta nie są z wiekiem coraz bardziej awaryjne. Twierdzę, że w 2003 roku 5-letni samochód był mniej awaryjny, niż jest 5-letni samochód w roku 2013. Statystyki decry mi nie pomogą, bo w 2003 podawali w latach, a teraz podają w przebiegach. Nie wiem, jak się ma awaryjność 7-letniego 3-er w 2003 do awaryjności 3-er z przebiegiem 100-150Kkm w 2011 :( No niektórzy tu twierdza ze auto sprzed 10-15 lat mniej sie psuje niż nowe czy tam nawet 3 letnie. Natomiast w kwesti aut 5 letnich dzis i 10 lat temu widziałem takie statystyki gdzie były ujęte auta pod wzgledem awaryjnosci w przeliczeniu na przejechany kilometr. Zestawienie obejmowało jakieś 30 lat wstecz i dotyczyło rynku amerykańskiego. Tendencja była jednoznaczna. Z czasem awaryjność spadała. Niestety nie umiem teraz odszukać tego zestawienia. Widziałem to jakieś dwa lata temu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 (edytowane) Tego nikt nie kwestionuje. Chodzi o to, że utrzymanie auta 15-20 letniego w dobrej kondycji kosztuje znacznie mniej niż auta 5-cio letniego. Użytkownika używanego auta mniej interesuje ilość awarii w roku a koszty z nimi związane. Stary strucel psując się w ciągu roku 5 razy wygeneruje koszty 1000zł, nowsze auta niosą ryzyko pojedynczych awarii wartych grube tysiące. Dlatego rankingi DEKRY są bezużyteczne w takich sytuacjach.. Cóż,moje auta wyprodukowane w latach '90-'99 zaprzeczają tej opinii. Za to honda '09 której serwis kosztuje co roku 185-195 euro jej zaprzecza. Chociaż w sumie przy 120 tyś będzie duża inspekcja i koszty pewnie będą większe. Z czego mają wynikać te niższe koszta napraw i ewentualnych awarii w starym aucie? Z tego że 15 letnie auto oddam na złom zamiast naprawiać? Edytowane 24 Marca 2014 przez dejv667 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Tego nikt nie kwestionuje. Chodzi o to, że utrzymanie auta 15-20 letniego w dobrej kondycji kosztuje znacznie mniej niż auta 5-cio letniego. Użytkownika używanego auta mniej interesuje ilość awarii w roku a koszty z nimi związane. Stary strucel psując się w ciągu roku 5 razy wygeneruje koszty 1000zł, nowsze auta niosą ryzyko pojedynczych awarii wartych grube tysiące. Dlatego rankingi DEKRY są bezużyteczne w takich sytuacjach.. Zatem zajrzyj na rankingi warranty direct. To jest firma która płaci za naprawy aut. Jakimś dziwnym trafem im starsze auto tym wiecej trzeba zapłacić za ubezpieczenie a w pewnym wieku juz sie ubezpieczyć nie da. Dodatkowo to ze suto jezdzi i przechodzi przegląd wcale jeszcze nie znaczy ze jest sprawne. Zmatowiona, wypiaskowana kamieniami szyba czy szkła reflektorów w teorii sa sprawne, ale w praktyce ograniczają widoczność. Itd itp. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Havoc Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 (edytowane) To może małe wyjaśnienie. Bo widzisz, ja nie patrzę tak, że zużycie wahacza po 300tys. jest usterką. To że takie rzeczy się psują bo mają 20 lat to normalne. Za to nowe auto 20tki nawet nie dożyje bo ilość drobnych czy większych usterek automatycznie je zezłomuje przed przekroczeniem dychy. Ale jak słyszę o problemach dzisiejszych aut to krew zalewa. Znajomy dla przykładu (pierwszego z brzegu) musi zainwestować w poszukiwania speca i ew. mody nowej vectry bo debilstwo świruje na krótkich trasach. Zapycha się ten jego odpowiednik katalizatora (w dieslu, siakoś się to zwie nie?) i auto nagle ni z gruchy ni z pietruchy pali 20l/100. Ale tego żaden raport decry czy tuv nie uwzględni bo nie ląduje w ASO z tym (gwara już poszła w zapomnienie).A jak trzeba było w tej Vectrze naprawić zamek bagażnika bo elektronika zdechła i się przestał otwierać za nacisnięciem przycisku....chyba 300zł poszło i 2tyg. w warsztacie zamek leżał :D A wystarczyłaby linka i dźwignia.. Edytowane 24 Marca 2014 przez Havoc Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Patrząc po tym jakie przebiegi robią współczesne auta będące w służbie firm to jednak 20 letnie tyle nie wytrzymują. Przykład? 4 letni C8 z przebiegiem ponad 800 tyś czy 3 letni 5er z przebiegiem 650 tyś. W obu wypadkach oryginalne silniki. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 (edytowane) Patrząc po tym jakie przebiegi robią współczesne auta będące w służbie firm to jednak 20 letnie tyle nie wytrzymują. Przykład? 4 letni C8 z przebiegiem ponad 800 tyś czy 3 letni 5er z przebiegiem 650 tyś. W obu wypadkach oryginalne silniki. A potem trafia do Polski z przebiegiem 150 tysięcy i sie nie moze sprzedać, bo kto to widział żeby tyle przebiegu auto miało, przecież to sie zaraz rozleci. Możesz wstawić jakieś fotki z licznika? Wspominałem juz tu o fabii z przebiegiem miliona km. Bez odzewu. Edytowane 24 Marca 2014 przez KvM Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dijkstra Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Znajomy dla przykładu (pierwszego z brzegu) musi zainwestować w poszukiwania speca i ew. mody nowej vectry bo debilstwo świruje na krótkich trasach. Zapycha się ten jego odpowiednik katalizatora (w dieslu, siakoś się to zwie nie?) i auto nagle ni z gruchy ni z pietruchy pali 20l/100. Ale tego żaden raport decry czy tuv nie uwzględni bo nie ląduje w ASO z tym (gwara już poszła w zapomnienie). DPF - ale tu ludzie w polsce są sami winni, kupując diesla, którego w gruncie rzeczy nie potrzebują. W PL panuje jakiś dziwny kult i polacy obok Jezusa mają na ścianie zdięcie 1.9TDI od VAG. Diesla nie kupuje się po to, żeby nim jeździć do pracy na krótkie trasy. Diesla kupuje się na przebiegi 60KKm+ rocznie, tylko wtedy ma to sens, opłaca się i się zwróci. W cywilizowanym kraju DPF się wymienia, dla polaka jest to za drogie, więc bawi się w emulatory. Ale po co kupuje tego diesla, to nie wiem. 4 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Nie mogę, ale wystarczy na mobile czy autoscout zaznaczyć w wyszukiwaniu opcję szukania auta z przebiegiem powyżej 200 tyś i znajdzie się takich dużo. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Klaus Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Cóż,moje auta wyprodukowane w latach '90-'99 zaprzeczają tej opinii. Za to honda '09 której serwis kosztuje co roku 185-195 euro jej zaprzecza. Chociaż w sumie przy 120 tyś będzie duża inspekcja i koszty pewnie będą większe. słowo klucz: nowsze auta niosą ryzyko pojedynczych awarii wartych grube tysiące. Ryzyko to nie pewność wystąpienia takiej awarii raz w roku. Z czego mają wynikać te niższe koszta napraw i ewentualnych awarii w starym aucie? Z tego że 15 letnie auto oddam na złom zamiast naprawiać? W pewnym sensie tak. Wiąże się to też z tym, że na takim szrocie można kupić np silnik za kilka kilkaset zł, podczas gdy osławione koło zębate TDI 2.0 to koszt kilku czy kilkunastu tyś. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 Czekaj, czekaj. Znaczy nowe jest drogie bo z naprawą to do ASO a stare jest tanie bo na złom żeby wymienić zużyte na mniej zużyte? Znam ceny nowych części silnikowych do mojego Fiata. Dwa razy robiłem pełny remont głowicy wymieniając niemal wszystko (pękł pasek). I tanio nie było. Znam też koszta porządnego remontu przeciętnego silnika, tzw "naprawy głównej" dla kilku aut z lat '90 i są to z małymi wyjątkami koszta przekraczające często kilkakrotnie wartość rynkową auta - mimo to nie są to naprawy tańsze niż w nowych samochodach. W każdym razie jeśli dyskusja ma iść na argumenty typu: tobie nie wypada nie wykupić drogiego AC a ja go mieć nie muszę bo auto jest warte mniej niż to co rocznie płacę na OC" lub "Ty wydajesz na przegląd w ASO tysiąc a ja zmieniam olej na podwórku" to proponuje dyskusję kończąć bo zmieni się absurdalną formę "śmiechu warte". 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 To śliczne auto http://suchen.mobile.de/auto-inserat/mercedes-benz-e-200-t-cdi-neues-modell-orginal-farbe-schwarz-hamburg/191438200.html?lang=de&pageNumber=2&__lp=40217&scopeId=C&sortOption.sortBy=specifics.mileage&sortOption.sortOrder=DESCENDING&makeModelVariant1.searchInFreetext=false&makeModelVariant2.searchInFreetext=false&makeModelVariant3.searchInFreetext=false&minFirstRegistrationDate=2010-01-01&negativeFeatures=EXPORT Trafi wkrótce do Polski z przebiegiem 60 tysięcy km i gdy dojedzie w bólach do 200 jego właściciel stwierdzi, ze mercedes to juz nie to co kiedyś tylko badziew, bo kiedyś Panie to mercedes robił pól miliona i nawet nie jęknął. DPF - ale tu ludzie w polsce są sami winni, kupując diesla, którego w gruncie rzeczy nie potrzebują. W PL panuje jakiś dziwny kult i polacy obok Jezusa mają na ścianie zdięcie 1.9TDI od VAG. Diesla nie kupuje się po to, żeby nim jeździć do pracy na krótkie trasy. Diesla kupuje się na przebiegi 60KKm+ rocznie, tylko wtedy ma to sens, opłaca się i się zwróci. W cywilizowanym kraju DPF się wymienia, dla polaka jest to za drogie, więc bawi się w emulatory. Ale po co kupuje tego diesla, to nie wiem. Można wymienić sam wkład. Nie jest to drogie, czasem wychodzi taniej niż wycięcie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 24 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 24 Marca 2014 To śliczne auto http://suchen.mobile.de/auto-inserat/mercedes-benz-e-200-t-cdi-neues-modell-orginal-farbe-schwarz-hamburg/191438200.html?lang=de&pageNumber=2&__lp=40217&scopeId=C&sortOption.sortBy=specifics.mileage&sortOption.sortOrder=DESCENDING&makeModelVariant1.searchInFreetext=false&makeModelVariant2.searchInFreetext=false&makeModelVariant3.searchInFreetext=false&minFirstRegistrationDate=2010-01-01&negativeFeatures=EXPORT Trafi wkrótce do Polski z przebiegiem 60 tysięcy km i gdy dojedzie w bólach do 200 jego właściciel stwierdzi, ze mercedes to juz nie to co kiedyś tylko badziew, bo kiedyś Panie to mercedes robił pól miliona i nawet nie jęknął. Można wymienić sam wkład. Nie jest to drogie, czasem wychodzi taniej niż wycięcie. szukaj 5er, C6, Laguna - E klasa rzadko szła do floty. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 szukaj 5er, C6, Laguna - E klasa rzadko szła do floty. Przykładów aut kilkuletnich ktore maja pól miliona jest mnóstwo. Takich pod milion pewnie tez sie troche znajdzie. Masz moze jakieś informacje na temat przebiegu pracy tych aut o których wspominałeś ? C8/5er. Dużo kosztował ich serwis podczas tego przebiegu ? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Serwis sprowadził się do tego co zaleca fabryka - przynajmniej jeśli idzie o silnik. Czy robiono jakieś rzeczy typu naprawa zamka klapy bagażnika nie wiem. 99% przebiegu autostrada. W obu wypadkach auta miały pojedynczego kierowcę przez cały okres. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piotreek Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 To nic dziwnego, że tyle pociągnęły. Autostrada to idealne warunki dla pracy samochodu, silnik pracuje z odpowiednią temperaturą, wyższe obroty zapewniają lepsze ciśnienie oleju, zawieszenie się nie dewastuje jak na naszych dziurawkach, a nawet wnętrze tak nie cierpi, bo wsiada się i wysiada znacznie rzadziej niż w mieście, to i tapicerka się tak nie przeciera. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Jak to nic dziwnego. Przecież wszystkie auta po 2006 roku maja gwarantowane problemy z alternatorem jeszcze poniżej 100 tysięcy km. To jest ściema. Nowe auto sie rozpada na śrubki i plastik maks przy 200 tysiącach. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dijkstra Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Wszystkie może nie... ale znajdź mi astrę 3, która nie miała go wymienionego po tym przebiegu. C8, 5-er i - OK, ale to nie są auta dla przeciętnego Kowalskiego. Pisałeś o skodzie Fabii z 1mln kilometrów - której? Pierwsze fabie miały całkiem niezłe silniki ze starszych VAGów, w tym nieśmiertelnego 1.9SDI, dla którego 1mln kilkometrów to nie było dużo - miałem służbowego seata inca z tym silnikiem, przy przebiegu 1.300.000 nie była nawet głowica ściągana nigdy. Wybacz sceptycyzm, ale naprawdę, najeździłem się służbówkami z tej półki, która jest najliczniej reprezentowana na polskich parkingach i wnioski z tego mam mało pocieszające. IMHO w tym momencie tylko korea i japonia trzymają jakiś poziom - samochody z UE są tragiczne - tym tragiczniejsze, niż krócej po wprowadzeniu kolejnej normy/dyrektywy unijnej wypuszczone na rynek. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzeg255 Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Japonia trzyma jako taki poziom pod względem mechanicznym,ale nie blacharskim :> Smutne jest to, że zanim cokolwiek się poważnego w nich wydarzy,to buda zaczyna chrupać.Sam to teraz przechodzę i pewnie za niedługo w żony aucie będzie to samo. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Sorry nie widzę żadnej wielkiej różnicy w jakości czy trwałości miedzy BMW a fiatem. Miałem kiedyś Hondę civic model żelazko ten przed UFO i tam sie wściekałem totalnie na jakość. Nic sie niby nie zepsuło w sensie awarii, ale w serwisie byłem częstym gościem na rożnych regulacjach i poprawkach tego co zawaliła fabryka. c8 to tez nie jest marka premium a BMW nigdy nie reklamowalo swoich aut jako szczególnie trwałych. Co wiecej F10 wręcz słynie z kiepskiej jakości pierwszych egzemplarzy. Są to relatywnie tanie auta w porównaniu z cenami sprzed 20 lat. Dziś małe nowe auto można kupić w salonie za 2-3 średnie niemieckie pensje. Tak tanio nie było nigdy wcześniej, tym bardziej ze auta urosły. Seria 1 jest większa niz seria 3 sprzed lat. Polo jest większe od golfa. Mimo tak dramatycznego spadku cen z jednoczesnym zwiększeniem funkcjonalności i wyposażenia auta są mniej awaryjne niz kiedyś. Do tego dokłada sie tez znacznie rzadsZy niz kiedyś serwis. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sysak Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 (edytowane) Nie chciało mi się czytać wszystkiego po kolei, ale po 2 latach studiów inżynierii samochodowej w UK z własnych wniosków i rozmów z ludźmi, którzy znają się na rzeczy, stwierdzam, że jest kilka powiązanych ze sobą powodów, że dziś wytrzymałość aut i podzespołów (a przy okazji innych rzeczy) jest niższa niż wcześniej. Dziś dokładność projektowania jest o wiele wyższa niż kiedyś. Przez to kiedyś projektowało się wszystko na zapas, żeby upewnić się że nie zawiedzie w jakiś niespodziewany sposób i rzeczy były zawsze bardziej wytrzymałe niż planowane minimum. Część była planowana na 250k km? Robili trochę mocniejszą na zapas ale niedokładnie i z małą zmianą juz wyszło 400k. Dziś dzięki metodzie elementów skończonych wystarczy wrzucić model CAD części do odpowiedniego oprogramowania, zasymulować obciążenia i w minutę ma się wynik wytrzymałości z dokładnością o jakiej przed latami 80/90 żaden inżynier nie marzył. Wiedza o materiałach też jest większa. To wszystko sprawia, że rozrzut jakości jest mniejszy, a przeciętna część działa mniej więcej tak długo jak ma działać. A źle zaprojektowane rzeczy, wtedy były i teraz też są bo błędów konstrukcyjnych całkiem nie da się wyeliminować, ale jak słucham opowieści ludzi o starych angielskich autach, i gadam z kolegami, którzy mają np. oryginalne MINI i wożą w nich wszystkie możliwe narzędzia, a remont to raczej proces ciągły niż okresowy, bo "jak się skończy grzebać przy silniku, to nadwozie już rdzewieje, zrobi się to to czas na elektryke, a jak ta będzie ogarnięta, to znów silnik potrzebuje poprawek", to stwierdzam, że kiedyś też tak różowo nie było. Inny powód to wielka konkurencja na rynku powodująca presję na jaknajtańszą produkcję. Więc jak część jest planowana na 250k km, a komuś wyjdzie na 400k, to jest to widziane jako marnowanie pieniędzy firmy, bo można to było zrobić taniej a potem jeszcze zarobić na części zamiennej. Nikt szcęśliwy nie będzie z tego powodu, ale firmy utrzymują się z pieniędzy, a nie z klientów całujących po rękach, że auto, które kupili 15 lat temu świetnie się trzyma. Kolejny powód chorób wieku dziecięcego i wtop jest taki, że o ile możliwości inżynierów pod względem zasobów są ogromne, to czasu jest dużo mniej. Konkurencja sprawia, że każdy model jest szybciej wypierany przez kolejny, a firmy w ofercie o wiele więcej aut (i to w różnych wariantach) niż kiedyś. Proces projektowania i wdrażania auta na rynek jest prawie 3 razy szybszy niż kiedyś, więc wpadki sa nieuniknione. Tak naprawdę producent nic nie ma z tego, że zrobi coś nadzwyczajnie dobrze, a wręcz przeciwnie. Mercedesy się świetnie trzymały w latach 70/80 i początku 90. Efekt? Taksiarze nawet w bogatych Niemczech jeździli 20 letnimi czołgami, zwykli ludzie bez parcia na zmiany auta też. Droższa produkcja, niższa sprzedaż, mniejszy zarobek na serwisie. I w bonusie imidż marki idzie nie w stronę bankowca-człowieka sukcesu jeżdżącego nowym modelem, tylko Turka sprzedającego dywany na bazarze ze styranego 20-letniego merca, którym je stamtąd przywiózł. Dla tego w latach 90-tych zdecydowali obniżyć jakość. (Z tym, że wtedy przegięli i zrobiło się nieciekawie.) Mnie też się to wszystko nie podoba, bo lubię auta i chcę, żeby były jak najlepsze, ale niestety wygląda na to że prawa rynku ich nie lubią. Gdyby ludzie mieli możliwość wglądu w proces powstawania aut i potrafili go zrozumieć to by nie było problemu. A tak wszyscy kupują auta, a większość nie wie nawet jak działają, nie mówiąc w ogóle o tym jak powstają i co decyduje o jakości, więc tą jakość mogą rozróżnić tylko przez "nowość" ilość bajerów, bajerę handlarza/sprzedawcy w salonie cenę i obraz marki który w jakiś sposób stworzył się w ich głowie, a efekt tego wpływa na wszystko inne. PS. Miałem rozmowę kwalifikacyjną na staż inżynierski w BMW Mini w Oxfordzie. Powinienem mieć odpowiedź dzisiaj albo jutro, także trzymajcie kciuki! :) Edytowane 25 Marca 2014 przez Sysak 5 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Jeden czy dwa silniki z lat '90-'99 zdarzyło mi rozbierać. W większości wypadków po przebiegu rzędu 300 tyś te silniki kwalifikowanły się do remontu. Naturalnie jeździły itd - ale rewizja najczęściej ujawniała zużycie. Wszystko były to silniki R4 o pojemności 1,8-2,0. Wielokrotnie miałem też okazję się przekonać o tym ile z fabrycznych wartości wychodzi na rolkach. Wspomniany przez kogoś argument, że jego M50 ma takie same parametry jak współczesny silnik więc domniemanego postępu brak dowodzi tylko tego, że poza wartościami maksymalnymi mało widzi. Mam w domu 3 samochody: '84, '94 i '09 i różnicę widać. Batalia o to czy te starsze napewno są takie wspaniałe sobie opuściłem już dawno bo nie widzę potrzeby naginania rzeczywistości na potrzeby teorii. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Sysak. Sensownie i logicznie napisane. Gdyby ludzie klienci rzeczywiście szukali aut wysokiej jakości to takie byłyby produkowane. Ludzie jednak szukają aut tanich, a nie trwałych na dziesięciolecia. Nawet klienci na auta premium nie oczekują ze auta bedą trwałe na 20 lat. Niejednokrotnie wręcz w ich interesie leży aby starsze auta znikły z ulic. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacimiierz Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Według Ciebie auta sprzedawane u nas są tanie? Gdzie jakaś dacia to równowartość kilku lat przeciętnej pensji? Nie czytałem ostatnich stron ale widzę, że prowadzicie smieszną dyskusję czy lepiej kupić nowe za 100 tysięcy czy używane za 20 i dołożyć kilka na naprawy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jonas Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Jak kupisz używane, to będzie apokalipsa, chłop z chłopem, baba z babą spać będą! Wszystkie stare samochody to zajeżdżone trupy, nuże do zgniatarki je hurtem, bezpieczniej będzie. No, jakby tak rzeczywiście ustawowo skasować wszystko starsze niż 10 lat, to na ulicach zrobiłoby się pusto jak w latach 60., kiedy na całe osiedle było pięć samochodów, z czego trzy należały do towarzyszy, jeden do marynarza, a jeden do kogoś, kto miał rodzinę na Zachodzie i otrzymywał przekazy w twardej walucie. Dlaczego jednak miałbym złomować sprawne auto, z którym nie dzieje się nic złego poza tym, że nie robi się coraz młodsze (dziesięć lat pyknie bumie dokładnie w czerwcu tego roku, stary samochód jak nic) - bladego pojęcia nie mam. Jakiś dziwny jestem chyba, bo jednak bezpieczniej się czuję w starym, ale dobrze utrzymanym BMW, niż w nowej Pandzie albo Hyundaiu i10 czy co tam za 20~30k się teraz dostanie. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dejv667 Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 Za to jak kupisz nowe to jeszcze przed odebraniem kluczyków trzy razy trzeba będzie wymienić silnik,,alternator wybuchnie, skrzynia biegów się rozpadnie a zamierzenie będzie się nadawało do remontu po przejeździe przez przysalonowy parking wyłożony kostką! Kostka ta jest elementem spisku i jest ułożona tak aby zaplanowane zużycie potęgować. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kacimiierz Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 No dobry sarkazm, tośmy się pośmiali. 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aurora001 Opublikowano 25 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 25 Marca 2014 (edytowane) Powiem tak, pracuje w wypozyczalni samochodow gdzie mamy we flocie 45sam. Malo jak na tutejsze warunki. Ktoregos dnia zerkne do zeszytu serwisowego to moze sie posmiejemy. W kazdym razie Micry sa niezniszczalne (16szt). Jak ktos ma kupowac dupowoz do miasta, to nie ma co sie zastanawiac, BRAC. Spokojnie robia po 300k u nas gdzie codziennie zmieniaja wlasciciela i ludzie potrafia je chamsko zarzynac robiac redukcje przy 7k rpm... Edytowane 25 Marca 2014 przez Aurora001 1 Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KvM Opublikowano 26 Marca 2014 Zgłoś Opublikowano 26 Marca 2014 Ciekaw jestem jak producenci bedą psuć swoje auta w czasach samochodów elektrycznych. Tu nie ma większości elementów ktore sie mogą zepsuć. Wchodzi tez do produkcji karbon ktory nie rdzewieje. Takie i3 kosztuje obecnie mniej wiecej tyle co inne BMW z takimi osiągami i wyposażeniem a moze byc w teorii autem wiecznym. Oczywiscie obecnie akumulatory sa drogie, ale technika idzie do przodu za 5-10 lat pewnie bedą kosztować polowe tego co teraz, zreszta można je traktować jak element eksploatacyjny, jak paliwo - i tak wychodzi taniej. Natomiast silnik, układ przeniesienia napędu jest banalnie prosty i nawet jesli trzeba byłoby go wymienić na nowy (co jest bez sensu, bo niby dlaczego nie dałoby sie zregenerować/wymienić jakiegoś zużytego łożyska ), to koszt zamiennika będzie śmieszny w porównaniu z tym ile kosztuje silnik spalinowy. Skrzyni biegow, sprzęgła, dwumasy i masy innych podzespołów nie ma w ogóle. Nie ma sie co zepsuć, nie ma co naprawiać. Według Ciebie auta sprzedawane u nas są tanie? Gdzie jakaś dacia to równowartość kilku lat przeciętnej pensji? Nie czytałem ostatnich stron ale widzę, że prowadzicie smieszną dyskusję czy lepiej kupić nowe za 100 tysięcy czy używane za 20 i dołożyć kilka na naprawy. Masa ludzi kupuje auta używane w cenie tej nowej dacii. Kiedyś auto to był zakup poza jakimkolwiek zasięgiem dla przeciętnego człowieka. Nawet używany złom miał ceny na poziomie trudnym do wyobrażenia. Auta sprzedawane u nas sa realnie kilkakrotnie tańsze niż były kiedyś. Przeciętna pensja w ciagu kilkunastu lat wzrosła kilkukrotnie, a najtańsze auta kosztują nominalnie tyle co wtedy. Na polskich drogach przybyło w ciagu tych lat 10 milionów samochodów, chyba nie dlatego, ze społeczeństwo zbiednialo ? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...