Skocz do zawartości
kucyk

Filmy - co warto obejrzeć?

Rekomendowane odpowiedzi

Intouchables (Nietykalni) - 9,5/10.

Dramat, a jednak brzuch mnie od śmiechu bolał. "K*****, śpiewające drzewo"

Must see.

 

O tak, rewelacja, więcej takich filmów proszę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie Nietykalni - 10/10, coś pięknego, brakuje dziś filmów, które poruszają tyle emocji, jak widać nie potrzeba milionów i kosmicznych efektów specjalnych, aby zrobić tak dobry film. Wszystko się teraz kręci wokół fantastyki i nowszych to rozwiązań a tu po opiniach i ilości widzów widać, co ludzie tak naprawdę chcą oglądać.

Polecam wybrać się do kina, póki jeszcze grają w niektórych, dla muzyki, która jest w tym filmie niebanalna i ma duże znaczenie ;)

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam wybrać się do kina, póki jeszcze grają w niektórych, dla muzyki, która jest w tym filmie niebanalna i ma duże znaczenie ;)

 

No i warto posłuchać tego Maserati w kinie:)

  • Upvote 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Avengers 7/10. Kilka na prawdę śmiesznych motywów i całkiem w pytkę efekty, ale mimo, że lubię komiksówki to mnie lekko znudził.

 

Iron Sky 10/10. Jak dla mnie mistrzostwo świata, śmiałem się od 1 do ostatniej sekundy filmu, aż mi głupio w kinie było.

 

Dyktator 10/10. Jak wyżej. Świetny humor i dużo krzywych akcji :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Girl with the Dragon Tattoo - ekscentryczny milioner (to zaleta bycia milionerem, można sobie być ekscentrycznym - biedak jest zwyczajnie pociach!y) wynajmuje sprytnego pismaka (w tej roli Blond Bond), żeby ten pogmerał mu w brudach rodzinnych i nie o kosz z bielizną tu chodzi. Wszystko odbywa się w szaroburej zimowej skandynawskiej scenerii, rolę dziewczyny Bonda pełni dziewoja o aparycji wystraszonego wróbla i skillu "Nerd" wymaksowanym na poziomie nightmare. Brudy okazują się coraz brudniejsze, ludzie coraz podlejsi, zakończenie niekoniecznie słodkopierdzące tęczą. Na deser sroga kara, jaka może spaść na nikczemnie wykorzystujących słabszych i stanowisko służbowe. 8/10

 

Killer Elite - Jason Statham jako badass tough mofo cyngiel do wynajęcia, krążący po pustyni jako lew ryczący, szukający komu by odstrzelić prącie. Na przykład, ale głowa też się nada. Owegoż cyngla pociotek Osamy wynajmuje, by na zabójcach jego zaturbanionych pastowanych synów zemścił się krwawo a widowiskowo (każe sobie podsyłać filmiki, które potem wrzuca na jakiś serwis z mondo movies). Sprawa się komplikuje, kiedy fumfle zabójców ogarniają, że z myśliwych stali się zwierzyną. Nieco to pogmatwane, jakoby na faktach (autentycznych, a jakże), biegają, strzelają, kopią i okładają się po ryjach, trochę jeżdżenia starymi angielskimi samochodami, jest też biust, zabrakło niestety, mimo sporej ilości brytyjskich scenografii, bałakania cockneye'em i choćby sławetnego "OI!", jedno czy drugie "lads" wiosny nie czyni. 6/10

 

Intouchables - byłem przekonany, że francuskie kino nie jest w stanie spłodzić niczego ponad narkotyczne brednie o latających taksówkach, epatujące bezsensownym okrucieństwem gore i dystopijne wizje Paryża, opanowanego przez rozpasane arabstwo. O jakże naiwnym łosiem byłem. Dawno nie widziałem czegoś tak dobrego: sensownie zagrane postacie, żadnego dętego moralizatorstwa, żadnego lewackiego pieprzenia o tym, że wszyscy ludzie są równi, ale to biali muszą zasuwać na zasiłki dla czarnych. O czym to ach o czym - sparaliżowany facet poszukujący niańka (niańki rodzaju męskiego, czyli niańka, ten nianiek) trafia przypadkiem na leniwego czarnucha, któremu zasadniczo i malowniczo powiewa właściwie wszystko. Mija nieco wspólnie spędzonego czasu i obaj panowie dowiadują się o sobie rzeczy, o które nawet sami się nie podejrzewali. Wisienką na torcie jest świetna muzyka, na którą składa się nieco klasyki, ryk Maserati i fortepianowy motyw, wygodnie moszczący się w ciemnych zakamarkach mózgu. 10/10

Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

The raid - 8/10 - w skrócie: OMG, esencja kina azjatyckiego - fabuła niby jakaś jest, ale esencją jest totalna naparzanka, najpierw na kule a potem wręcz. Do tego dynamiczna muza i kontuzje rodem z "Fail compilation of ..." że aż człowieka ciarki przechodzą. Fatality nam autorzy oszczędzili, ale i tak jest ostro :) Edytowane przez Aquarium

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podbijam się do wypowiedzi o Intouchables, bardzo fajny i ciekawy film, a co do maserati to dźwięk piękny. 10/10

 

Z takich lekkich komedii polecam też 21 Jump Street, można się trochę pośmiać 7/10

 

Jeżeli ktoś lubi filmy akcji, polecam też Eagle Eye, film bardzo fajny, mnie z chwili na chwilę coraz bardziej wciągał. 9/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nawet w kreskówce, którą oglądałem jako dzieciak było "Hulk niiiiszczyyyć!!!! Hulk miaaaażdżyyyć!!!!" ;-)

 

Aha i angielskie tłumaczenie intouchables jest dokładniejsze i śmieszniejsze niż polskie. śmiałem sie z drzewa, ale jak driss dodał, że śpiewa po niemiecku to już w ogóle umarłem. W PL wersji tego nie ma. Komentarze na temat północy francji (moja dziewczyna stamtąd jest, więc podwójnie mocne dla mnie) i pogawędka z kudłatym też o wiele śmieszniejsza z angielskimi napisami.

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tunnel - dajcie mi "Blair Witch Project", dajcie mi "REC", dajcie mi wszystkie te filmy silące się na pamiętniki znalezione w Saragossie, wszystko na faktach, autentycznych oczywiście. O co chodzi - w tunelach przedwojennego metra-schronu pod Sydney zaczynają ginąć menele, jeden ocalały zamiast składnie o sprawie opowiedzieć szlocha gorzkiemi ślozy, co tak wzrusza grupkę żądnych sensacji hien dziennikarskich, że złażą do owych tuneli sprawdzić, co to za złe mzimu się tamoj zalęgło. Tani film - kilku aktorów z dobrą paszczową ekspresją, dwa plenery, czyjaś piwnica, kilka latarek i kamer, trochę wody. Wybełtajmy to wszystko, doprawmy krzykami i bieganiną, do tego zapodamy trochę losowego zoomu i gotowe. Po pięciu minutach od rozpoczęcia wiadomo, jak to się skończy, po pięciu minutach od zakończenia zapomina się, o czym to było. 4/10

 

The Thing 2011 - prequel "The Thing" z 1982, różni się gorszą muzyką (brak Ennio Morricone), gorszą fabułą (brak Johna Carpentera), lepszymi FXami (cóż, postęp). I właściwie tyle, temat znany i lubiany - chciwi wiedzy i branżowej sławy naukowcy wydłubują z lodu kosmiczne mzimu, mzimu się budzi, odzyskuje wizję, fonię i motorykę i zaczyna się rzeź. Krew, trupy, flaki, miotacze ognia, ale to już nie to samo, jak mawiali żołnierze kapitana Bomby. 5/10

 

Eaters: Rise of the Dead - cokolwiek z "of the Dead" w tytule zapowiada zombiaki i flaki, tak też jest tym razem. Różnica polega na kraju powstania (słoneczna Italia) i chyba autoparodystycznym podejściu do tematu. Wszak dialogi typu "- Hej, czemu go zastrzeliłeś? Ten zombie mówił! - Ja też mówię, co z tego." albo zgraja neonazioli skandująca "sieg heil" z silnym włoskim akcentem (przez co brzmi to jak "spaghetti") to regularne jaja z pogrzebu. Właściwie oprócz kilku śmiesznostek w dialogach trudno powiedzieć coś dobrego o tym filmie. 3/10

 

Train - schemat "Amerykanie w Europie Wschodniej" naciągnięty do granic możliwości. Oto z tajemniczego miasta X do Odessy wyrusza pociągiem grupka jankeskich gajsów z hajskula zawodników w zapasach amatorskich. Jadą dobre dwa dni, m.in. przez Warszawę, malowniczo położoną w bałkańskich górach, gdzie wszyscy mówią po rosyjsku (nie ja to wymyśliłem). Pociąg okazuje się być mobilną kliniką transplantacyjną, narządy i organy pozyskuje się ze wspomnianych jankesów za pomocą brudnych paluchów, kombinerek i szlifierki kątowej, wszystko w sterylnych warunkach bydlęcego wagonu klasy G. Są biusty, ale dominuje rzeźnia. Podejrzewam, że po zakończeniu Igrzysk Kompromitacji 2012 powstanie więcej takich filmów. 2/10

 

Don't be afraid of the dark - a light in the black or just a FEAR OF THE DARK! Ekhm, pardon, to odruch, uruchamiany frazą "of the dark". Do rzeczy, bom w dygresję wpadł niczym dzik w lebiodę - wiktoriańskie domiszcze kryje w piwnicy mroczny sekret, o czym nie wie młody obiecujący architekt, młoda druga żona architekta i nieletnia córeczka owegoż z pierwszego małżeństwa, którą znudzona mamusia wykopała do tatusia, niech on teraz poniańczy swojego plemnika. Plemniczkę, wszak to dziewczynka. Piwniczny sekret zwabia dziewczynkę dość blisko, judzi i łudzi, po czym próbuje dobrać się do niej w celach konsumpcyjnych. Trochę juchy, biegania z latarką i aparatem systemu Polaroida, wrzaski i syczenie, rany cięte i kłute oraz miażdżone. Można i kręci się setki takich filmów, choć różnią się tylko rodzajem sekretu - a to gremliny w piwnicy, a to pożeracz dusz na strychu, a to analny kamikaze w schowku na miotły. Reszta to nuda, banał i zgaga. 3/10

Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IRON SKY- z początku myślałem ze ten film jest choć trochę poważny i będzie całkiem nieźle. Jednak po pierwszej scenie już wiedziałem jaki to jest gatunek ... osobiście zaliczam go do grona Betonów, gdzie koło Opony czy filmie o gościu co zabijał marchewkami (nie pamiętam nazwy) zajmuje wysoką pozycję. Owszem można się pośmiać, jednak jest to specyficzny humor i nie każdemu się spodoba. Ode mnie dostaje 3/10.

 

Avengers- bez komentarza ... 11/10.

Edytowane przez bielski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba tylko za granicą - u nas premiera za miesiąc :(

 

Wrath of the titans 7.5/10 - jak na zamerykanizowaną historyjkę luźno opartą na mitologii greckiej to muszę przyznać że podobało mi się. Przyczyny: Parandowskiego czytałem do znudzenia, Titan Questa męczyłem długo i namiętnie, a do tego film baaardzo zalatuje Shadow of the Colossus, ew. God of war ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Był ktoś na Prometeuszu?

 

Taka ciekawostka

 

Ja mysle czy by nie pojsc. Graja od tygodnia w Kanadyjskich kinach. Oceny raczej ma przychylne. Ale ze to SF i jezyk angielski w slowach nieco trudniejszy to tez mi szkoda. Musialbym w Polsce obejrzec to jeszcze raz o ile beda jeszcze grac w kinach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwól mi wejść (Let Me In) - bardzo dobry remake. Świetnie dobrani aktorzy, klimatyczna muzyna, ale co ważniejsze film nie jest kalką oryginału (ma IMO całkiem inną wymowę). 8/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem w końcu Projekt X - szczerze polecam, 2 godziny odmóżdżającej rozrywki. Świetne zdjęcia, aż chciało się tam być - zdecydowanie najlepsze jakościowo found footage na świecie. Aha - oglądanie w akompaniamencie komputerowych pierdziawek nie ma sensu, muzyka odgrywa dużą rolę.

  • Upvote 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem w końcu Projekt X - szczerze polecam, 2 godziny odmóżdżającej rozrywki. Świetne zdjęcia, aż chciało się tam być - zdecydowanie najlepsze jakościowo found footage na świecie. Aha - oglądanie w akompaniamencie komputerowych pierdziawek nie ma sensu, muzyka odgrywa dużą rolę.

 

Dokładnie. Motyw przewodni:

Kid Cudi - Pursuit of Happiness (Steve Aoki Remix)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z ostatnich filmów, które widziałem:

 

Łowcy 2

Szwedzkie kino, którego pewnie większość z nas nie za bardzo zna. Mnie film zaskoczył pozytywnie, Ot trzymający thlirell bez durnot w stylu amerykańskim. W skrócie - dobre europejskie kino, które zresztą możecie oblukać w C+, bo zaczęli molestować to od miesiąca.

5/6 spokojnie.

 

Niepowstrzymany

Tym razem amerykańce i Denzel w roli głównej. Film na faktach autentycznych. Jak sięgniecie pamięcią to pewnie zajarzycie, że gadali swego czasu w programach informacyjnych o pociągu bez maszynisty, który pędził po stanach. I o tym własnie jest ten film. Bez zbytniego patetyzmu co może zaskoczyć, ale i bez polotu. Film na raz, jednak ujdzie - 3/6.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cosmopolis - byłem i chyba jestem zbyt tępy na ten film ;) 3/4 akcji toczy się w limuzynie a sama akcja to głównie dialogi pomiędzy Pattisonem i innymi uczestnikami kapitalistycznego świata. Może gdybym znał książkę, to lepiej bym go odebrał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...