Skocz do zawartości
kucyk

Filmy - co warto obejrzeć?

Rekomendowane odpowiedzi

Nie widziałem żadnego z powyższych, nie będę też skreślał człowieka po jednym filmie. Ale kimkolwiek by nie był, jeśli mi się nie podobało i/lub nie rozumiem, to nie będę udawał, że jest inaczej.

Tak samo mam z Davidem Lynchem, którego kilka dzieł obejrzałem i nie pojąłem chyba żadnego tak, jak by sobie twórca życzył. Albo zgoła wcale.

Co do Triera to Dogville powinno Ci się spodobać. Lyncha natomiast nie trzeba rozumieć (on sam nie "rozumie" swoich niektórych filmów, powiedział to wprost w jednym z wywiadów - zazwyczaj kręci bez żadnego scenariusza, dlatego jego filmy należy oceniać pod kątem estetyki, a nie logiki), tylko czuć. Trochę jak z wierszem czy obrazem. Polecam Mulholland Drive, jak jeszcze nie widziałeś - tu przynajmniej jest jakaś fabuła, którą można poskładać przy drugim czy trzecim seansie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem uprzedzić, że "Mulholland Drive" widziałem. Podobnie jak "Blue Velvet" i chyba coś tam jeszcze. Nic, co zapadłoby głębiej w mój prostacki umysł - nawet nie jest mi przykro, jeśli kogoś tym wyznaniem rozczarowałem. Zwłaszcza po pijaku nie mogę tego oglądać, bo w stanie wskazującym jestem nad wyraz radosnym okazem, wymagającym prostej nawalanki w rodzaju "Transformersów" albo ostatniego "Terminatora".

Co do (nie)rozumienia swoich filmów przez Lyncha - wiem o tej jego wypowiedzi. Przynajmniej nie żeni kitów o ukrytym dnie, głębszym znaczeniu i głupich masach, które nie doceniają wielkiego artysty. Ot, sztuka dla sztuki, coś jak tuning Seicento :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

G.I. Joe: The Rise of Cobra - szukałem łatwej rozrywki ale nie do przesady. Fabuła zmieści się na 1 stronie a4 o ile można to nazwać fabułą. Jednak nie to najważniejsze tylko akcja (w końcu od transformers również nie wymaga się oskarowego skryptu), która niestety siada jak całą reszta filmu. Ok, są wybuchy, pościgi, maszyny ale wszystko to takie dziwne. Efekty często trącą animacją komputerową (czytaj: nie wygląda to realnie) sytuacji nie ratuje nawet Sienna Miller w obcisłym lateksie. Film oglądałem ok. północy i mimo, że miałem prawo być trochę zmęczony to na filmach akcji nie udało mi się przysnąć, do wczoraj. W połowie tak mi się oczy kleiły, że wytrzymałem jeszcze pół godziny. Ostatnie 30 min było już tak nudne i głupkowate, że obejrzałem je metodą 1 min akcji -- 5 min przesunięcia filmu. 4.5/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

G.I. Joe: The Rise of Cobra - Amerykańskie pozerstwo a przy tym i durnota. Efekty ujdą w tłoku. Akcji sporo ale filmu to nie ratuje. Wynudziłem sie. 4/10. Transformers może i podobne, ale o niebo lepsze pod każdym względem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Banlieue 13 - po francuskich bredniach o parkourze i superbredniach z serii "Taxi 7" przyszła pora na kompilację wymienionych, wystrojoną w płaszczyk antyutopii. Mamy oto pana czarniawego i pana blondawego, którzy wespół w zespół ratują świat przed zagładą. A ściślej tytułową 13 dzielnicę, pełną nielegalnych imigrantów z Senegalu, Bangladeszu i czort jeden wie skąd jeszcze. Nieprawdopodobieństwo wykonywanych na ekranie ewolucji zniesmaczy nawet upośledzoną rozwielitkę, nie ma bowiem w całej galaktyce tak wytrzymałego materiału ani tkanki, by podołała obciążeniom podawanym na stawy skokowe bohaterów. Do tego bardzo niedobre dialogi, przy których amerykańskie propagandowe smuty w rodzaju "Pearl Harbour" to wulkany elokwencji. Śmiesznostka - wszyscy źli jeżdżą niemieckimi lub amerykańskimi samochodami, wszyscy dobrzy francuskimi. Ciekawostka - otoczenie, np. słupy, deski, samochody, jest mocno interaktywne, czyli przykładowo maska auta wgniata się okrutnie, kiedy nań skoczyć z wysoka. Nieskomplikowane widowisko pod browar, wszak dużo i szybko się dzieje, są pościgi, bójki i strzelaniny, choć nad wyraz konsolowo przedstawione. Jak się zignoruje dialogi (których i tak jest niewiele) to nie jest najgorzej. 4/10

 

Donnie Darko, Director's Cut - wyglądający na srodze napranego psychotropami małolat słyszy głosy, widzi dwumetrowe króliki i wieszczy oraz wrzeszczy, a przy okazji ostro lunatykuje, budząc się w niebanalnych miejscach. Ma nad wyraz zdrową siostrę starszą oraz nieletnią i niebraną pod seksualną uwagę siostrę młodszą oraz histeryczną matulę i wesołego jak młody szczypior na wiosnę tatula, który prawidłowo reaguje w niektórych sytuacjach. Z wrzeszczenia i wieszczenia wynika masa komplikacji, małolat dostaje szansę cofnięcia czasu i zmiany pewnych wydarzeń niemałym kosztem. Dodatkowo ś.p. Patrick Swayze w niepochlebnej roli. Kilka zabawnych scenek, brak biustów i bobrów. Ciekawym, czym różni się wersja "Director's Cut" od analogowej, bo w tej wszystko mi powskakiwało na miejsce. Miałem kiedyś niewątpliwą nieprzyjemność obejrzeć "Mad Maxa 2" w ocenzurowanej wersji, bez krwi i przemocy - było to równie bezsensowne jak wegetariański schabowy z soi. Aha, film - wciągać i nie marudzić, hasła powiązane: "Efekt motyla", ten pierwszy. 7/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Banlieue 13 Ultimatum - zagadka: jaka jest najmniejsza rzecz na świecie? Menda na rzyci komara. I nawet pasożyty trapiące ową mendę, obdarzone niewielkimi zgoła móżdżkami, poczułyby całą beznadzieję tego filmu. Ba, nawet co bardziej rozgarnięty głaz narzutowy, przyturlawszy się na seans, jąłby turlać się ochoczo do wyjścia, pomstując pod warstwą szkliwa i mchu. Fabułka jest durna do imentu, najmocniejszy materiał w galaktyce został odkryty, wzmocniony, nazwany "Mk II" i zaimplementowany w kończyny bohaterów. Duet ten sam co poprzednio, Francuzi są bezlitośni w eksploatowaniu jednego pomysłu (patrz ubernędza z serii "Taxi" czy, ze starszych dokonań, te żałosne popierdywania o policjantach z Saint-Tropez), a ich skrajne lewactwo brzydzi nawet umiarkowanych liberałów. Masa kretynizmów, choćby superważne nagranie, przechowywane na adaptrze CF-microSD (tak, adapterze, nie ma wewnątrz karty), dialogi to jawna komusza papka propagandowa. Nawet nie ma biustów ni bobrów, czego do tej pory nie brakowało w żabojadzkim kinie. Jedyny plus - muzyka, taka z wykopem i jajem, ale to za mało, by uszczęśliwić wojownika. Dobre francuskie filmy skończyły się na "Kill'em All" i "Leonie Zawodowcu". 1/10 (+1 za ścieżkę dźwiękową)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Perfect Getaway - 7.5/10 - Sprawnie zrealizowany thriller. Nic nowego, ale piękne zdjęcia Hawajów i fajne postacie są na plus.

 

Battlestar Galactica: The Plan - 9/10 - Wyjaśnienie paru rzeczy z kultowego serialu S-F. Nieznający tematu nawet niech nie próbują podchodzić :)

Edytowane przez Aquarium

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rogue/Zabójca reklamowany przez niektórych jako najlepszy z gatunku horroru z bestią w roli głównej. Może i tak jest, ale to znaczy, że reszta tego typu produkcji jest jeszcze gorsza.

» Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - "węch "
Potężny krokodyl wraca do swojej pieczary i nie zauważa, że pojawił się w niej zapach nowego człowieka xD Wychodzi na to że krokodyl pozbawiony węchu. Albo facet na oko ważący 70 kg będący w stanie odepchnąć pysk zwierzęcia które waży gdzieś 2 tony i jest właściwie zbitkiem mięśni taa i żyli długo i szczęśliwie. Niestety takich bzdur się nie daje oglądać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tournament co iles tam lat zbiera sie gromadka 30 platnych mordercow ktorzy konkuruja miedzy soba. Nagroda skromna, bo tylko 10 baniek baksow. Tak wiec kazdy poluje na kazdego bo moze zostac tylko jeden (gdzies juz to bylo). Kosza wszystko i wszystkich by zostac tym najlepszym. Niechcacy w cala zabawe miesza sie pewien ksiezulo pijaczek... ble ble bum bum mozna zobaczyc dla zabicia czasu. Niezle sceny eksterminacji ;] 7/10

 

 

Terminator:Salvation Nie wiem co wiekszosc miala do tego filmu. Calkiem fajnie przedstawiony swiat po zagladzie. Ewolucja blaszakow itd. Mnie tam sie podobalo 8/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Infestation - każdemu, kto grał choć raz w Starcrafta, tytuł ten nasunie od razu kudłate myśli o zergach. Całkiem słusznie, film traktuje o jakiejś ich odmianie, oplątującej ludzi w folię bąbelkową. Główny maniolo wyplątuje się z folii, odplątuje kilku statystów oraz maniolinę, bo inaczej fabuła nie miałaby sensu. Biegają sobie raźno tu i tam, strzelają do zergów i siebie nawzajem, sielankę psuje zazdrosna blondyna o męskich rysach i spartaczonym silikonowym biuście (pokazuje), która sprowadza zgraję mutalisków na głowy maniolstwa. Sporo śmiesznostek, wygląda to momentami jak autoironia, ale nie wiem, czy zamierzona. Na poważnie 2/10, na mniej poważnie 5/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrong Turn 3 - O ile jeszcze poprzednie czesci byly w miare i mozna bylo na luzie ogladnac, to czesc trzecia jest taka parodia, ze szkoda na to czasu. Juz po 3minutach filmu wiedzialem co bedzie dalej i jak marny ten film bedzie. Omijajcie ten tytul szerokim lukiem! - 2/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tournament - myslalem, ze nie bedzie to kolejny film typu kiszka. Jednak sie przeliczylem. Taki sam shit imo jak wrong turn 3, no moze minimalnie lepszy. Przypomina mi Mortal Kombat i takie akcje, gdzie kazdy mial jakas tam swoja specjalnosc. ogolnie film zart :D - 3/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generał Nil - oceny nie będzie, bo to kawałek naszej bolesnej historii. Dobra rola Łukasiewicza. Mnie na historii tego nie uczyli :(

 

Moon - 8/10 - no proszę, po District 9 kolejny dobry niezapowiedziany S-F - klimat mocno trąci Odyseją Kosmiczną. Historyjka o facecie, któremu kończy się trzyletni kontrakt na nadzór kopalni odkrywkowej po ciemnej stronie księżyca. Oryginalny pomysł, dobre zdjęcia i muzyka.

 

Up - 8/10 - odczucia podobne, co u kolegów wcześniej. Ratatuj to to nie jest, ale wielkie brawa za pomysł na fabułę.

 

The Tournament - 7/10 - Jak na film klasy B ubawiłem się nieźle. (+1 za rolę Roberta Carlyle'go, który gra w nowej odsłonie Stargate: Universe :P)

Edytowane przez Aquarium

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To była niedziela animacji:

Ice Age 3 - solidne kino familijne. Trochę się pośmiałem; ładnie, kolorowe orzeszek w tle :) Generalnie nie mam się do czego przyczepić ale nie było to dzieło wybitne po prostu b.fajna animacja na niedzielne popołudnie. 7,5/10

 

Up! - Po raz kolejny chylę nisko czoło przed ekipą z Pixara bo to co oni robią to mistrzostwo świata. Wspaniała, zakręcona historia, a co najważniejsze podobnie jak w wypadku Wall-E'go film operuje podstawowymi uczuciami, które tworzą kapitalną układankę. Uśmiałem się i wzruszyłem zarazem jak dzieciak. I chyba o to właśnie chodzi, Pixar robi tak uniwersalne i równocześnie perfekcyjne obrazy, że zwyczajnie nie daje szans innym animacjom. Weźmy przykład z góry z Ice Age 3 jak pisałem wszystko pięknie ładnie ale nie jest to dzieło wybitne, a dziełem wybitnym jest to co robi Pixar, a jego obrazy mają "TO COŚ ". Wall-E minimalnie bardziej mi się spodobał (czyli zamiast otarcia się o perfekcję Up! ma u mnie "dzieło wybitne") i tak daję 9/10.

 

Dlaczego mam wrażenie, że kolejny film Pixara nieważne o czym będzie traktować nie zejdzie poniżej 9/10? ;)

 

--------

 

Odchodząc od tematu animacji:

Surrogates - akcja bum! bum! cyk! cyk! akcja! ... tak mniej więcej ten film wyglądał. 90 min odprężającego odpoczynku nie-intelektualnego. 90 min po filmie jednak wiele z niego już nie pamiętamy (tak jak by było co pamiętać) 7/10 i ani klona więcej.

 

Paranormal Activity - nie wiem czy w ogóle mam prawo wystawić ocenę bo film oglądałem na zasadzie pierwsze 20 min + przesuwanie do każdej sceny nocnej. Owe pierwsze 20 min zanudziło mnie na śmierć (może o to właśnie chodziło???) stąd przesuwałem by tylko zobaczyć owe super ekstra straszne sceny nocne i tam jakoś specjalnie nic mnie nie wystraszyło. Nie wiem może przez to, że spałem nie widziałem całego obrazu to nie poczułem klimatu? 4/10?

Edytowane przez LPKorn3324

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Transformers: Revenge of Fallen - o czym będzie, wiadomo: zdegustowany wielkomiejskim zgiełkiem pisarz wyjeżdża do spokojnej mieścinki w stanie Maine, by tam otrząsnąć się po okropnym wypadku ze schowkiem samochodowym, którego drzwiczki odpadły i przebiły mu dwie puszki browara stojące przed fotelem pasażera. Czy coś takiego. Równie dobrze fabuła mogłaby być zupełnie inna i oglądałoby się tak samo, bo główną osnową, ideą, myślą przewodnią i zasadą działania jest "Żołnierze! Napier...lać!!!", jak mawiał klasyk. Miejscami roboty jakieś mało czytelne, ale widać, że starannie narysowane. Zniesmaczyła mnie nieco wszechobecna wszechmoc amerykańskiej armii, która bezbłędnie rozwala dwudziestopiętrowe roboty, a nie może podbić Afganistanu, a żeby wypompować z Iraku ropę, ucieka się do mętnych haseł o masowym rażeniu. Z drugiej strony jakaś armia musiała walczyć, więc czemu nie amerykańska. Na pewno wyszło to lepiej, niż gdyby posłać Polaków - ci zamiast eliminować kolejne monstra zajęliby się klepaniem powalonych egzemplarzy tak, by wyszedł z tego co najmniej jeden Gulf TDI. Dobre, choć długie widowisko, ale nic chwytającego za mosznę czy serce. 5/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Transformers: Revenge of Fallen - o czym będzie, wiadomo: zdegustowany wielkomiejskim zgiełkiem pisarz wyjeżdża do spokojnej mieścinki w stanie Maine, by tam otrząsnąć się po okropnym wypadku ze schowkiem samochodowym, którego drzwiczki odpadły i przebiły mu dwie puszki browara stojące przed fotelem pasażera. Czy coś takiego. Równie dobrze fabuła mogłaby być zupełnie inna i oglądałoby się tak samo, bo główną osnową, ideą, myślą przewodnią i zasadą działania jest "Żołnierze! Napier...lać!!!", jak mawiał klasyk. Miejscami roboty jakieś mało czytelne, ale widać, że starannie narysowane. Zniesmaczyła mnie nieco wszechobecna wszechmoc amerykańskiej armii, która bezbłędnie rozwala dwudziestopiętrowe roboty, a nie może podbić Afganistanu, a żeby wypompować z Iraku ropę, ucieka się do mętnych haseł o masowym rażeniu. Z drugiej strony jakaś armia musiała walczyć, więc czemu nie amerykańska. Na pewno wyszło to lepiej, niż gdyby posłać Polaków - ci zamiast eliminować kolejne monstra zajęliby się klepaniem powalonych egzemplarzy tak, by wyszedł z tego co najmniej jeden Gulf TDI. Dobre, choć długie widowisko, ale nic chwytającego za mosznę czy serce. 5/10

Fajna recka :lol2:

 

Ja dodam ze rowniez obejrzalem i poza wielkim rozpiz*em nie widzialem nic innego. Po 10min od obejrzenia zapomina sie o czym to bylo ;| Chociaz trzeba przyznac ze ladna ta rozwalka :razz: 6/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

In the valley of Elah - kolejny film do którego dobierałem się przez miesiące aż w końcu obejrzałem. Film mocno pozbawiony schematu. Temat wojny w Iraku tego co wojna robi z ludźmi i jak wyniszcza ich psychikę i pozbawia człowieczeństwa. W obrazie tym znajdziemy bardzo dużo symboliki, przesłanie jednak ujęte w taki sposób, że w zasadzie każdy z nas wybiera stopień z jakim będzie ono na nas wywierało wpływ, nic z rozlewającego się po ekranie patosu jakim raczą nas inni reżyserzy. Rola lee jones'a wyśmienita, Teron bardzo dobra. Minusem na pewno bardzo wolne tempo, które takie chyba być musiało. Uważam, że film uczciwie zasługuje na 8/10 i choć owe wolne tempo momentami dobijało mnie to jednak przy tej ocenie pozostanę bo bądź co bądź jest to film, o którym będziemy pamiętać trochę dłużej niż o Transformers II ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Huh?! Gdzie tu są jakieś podobieństwa??

Co do pytania poprzednika - ewidentnie Kula

 

Dystrykt 9 - 8/10

ten sam gatunek? w obydwu przypadkach główny bohater ma przechlapane, fabularnie Kula jest bliższa, ale jokościowo moim zdaniem słabsza... juz ciekawszym filmem był Sunshine (w wersji polskiej W stronę słońca), nawet fabularnie był bliższy niż Kula... ale to wszystko gusta, a o nich się nie dyskutuje :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ten sam gatunek? w obydwu przypadkach główny bohater ma przechlapane, fabularnie Kula jest bliższa, ale jokościowo moim zdaniem słabsza... juz ciekawszym filmem był Sunshine (w wersji polskiej W stronę słońca), nawet fabularnie był bliższy niż Kula... ale to wszystko gusta, a o nich się nie dyskutuje :wink:

Co do gatunku - częściowa zgoda, EH bliżej do horroru (zwłaszcza, jeśli rozmawiamy o wersji reżyserskiej). Co do "przechlapania" bohatera - w połowie filmów bohater ma źle, też mi podobieństwo ;) . Owszem, Kula jest nieco słabsza jakościowo ale to zrozumiałe, bo to właściwie jest EH, tylko ze spartaczonym zakończeniem (inne elementy fabuły pokrywają się w tak dużym stopniu, że nazwanie Kuli plagiatem nie byłoby wielką przesadą). Natomiast Sunshine to rzeczywiście dobry typ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Funny games - szaleństwem nie jest branie 350.000 zł kredytu na 30 lat - to jest Sparta. Szaleństwem nie jest też chodzenie na wybory - to naiwność. Nie jest również szaleństwem downhill - to adrenalina. Czym szaleństwo nie jest - próbuję zdefiniować, czym zaś jest - nie wiem, ale po obejrzeniu tego filmu mam pewne mętne wyobrażenie. A najważniejsze jest to, że kiedy spojrzeć szaleństwu w oczy, ono również spojrzy w twoje. Do tego pytanie "co ja bym zrobił", na które najstraszniejsza jest odpowiedź najprawdziwsza - "nic". I można wytrzeć siedem klawiatur na pisanie po forach o stymulującym działaniu szoku, logicznym postępowaniu, instynkcie przetrwania, "ja to bym ich ...". No co, co byś? Nic. Bo nawet nie wiadomo dlaczego, po co i jak. Dopiero po dobrej godzinie kapnąłem się, że w tym filmie nie ma za bardzo podkładu muzycznego. Jedna rana postrzałowa na prawie dwie godziny, a umysł rzeza jak Herod niewiniątka. 10/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moon - do teraz zbieram szczenę z podłogi. MAGIA!!. S-Fi w oldscholowym stylu, w najlepszym możliwym wydaniu. Ktoś kto lubi Transformersy, powie że film jest nudny. Ktoś kto uwielbia klimaty ala Odyseja Kosmiczna będzie w siódmym niebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...