Skocz do zawartości
fi5h

Z pamiętnika serwisanta [ real story ]

Rekomendowane odpowiedzi

Serwis gigabyte - płyta nie wstaje. Przyczyną okazuje się pin od portu agp - od nowości jest wypięty. Wystarczy wcisnąc go szpilką i płyta chodzi. Serwis wydaje ekspertyzę ze uszkodzenie mechaniczne i anuluje gwarancję na tą płytę. PO wciśnięciu pina płyta chodzi pewnie do dziś.

Nastęny przypadek - po włożeniu czegokolwiek w port PCI - płta zwiesza system a po następnym restarcie system gubi wszystko co jest na PCI. Wykluczamy tutaj urządzenia PCi gdyż gdzie indziej działają poprawnie. Płyta jedzie na serwis - wraca UNS - oczywiście dzieje się to samo. Po interwencji i kolejnymi tygodniami bez płyty - klient odbiera i okazuje się ze z UNS płyta jakoś dziwnie odżyła.

A to ze coś wraca jako UNS a jest rwidentnie naprawiane - to juz nie będę wspominał - połowa serwisów w polsce tak robi.

Ten kto próbuje bronić tych przekrętów to albo sam pracuje w którymś serwisie albo jest pracownikiem hurtowni.

Hurtownicy mają gdzieś sklepy detaliczne - piorą sobie poserwisówki poprzez te sklepy, robią wałki. A ktokolwiek próbuje to zmienić - kończy jak jedna firma z warszawy gdzie niby tto przypadkiem, gdy próbował koleś rozwalić te układziki - miał w CIĘAGU tygodnia skarbówkę, BSA, i inspekcję pracy na główie..

To są brudne tematy i wolę ich nie poruszać ale nie myślcie koledzy że tzw "ukłądziki" istnieją tylko w farmacji..

Ta ostatnia afera z Jelfą.. w każdej aptece są przynajmniej raz w tygodniu takie afery. Ispektorat nadzoru farmaceutycznego co chwila takie listy wysyła o wycofanie jakiejś partii kremów, leków itd..

Ciekawe komu zależało by to o Jelfie się do mediów przedostało..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Święte słowa, zgadzam się w pełni z tym co Galago mówi...w końcu nie jest laikiem i wie co w "bagnie" piszczy.

Edytowane przez apo5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serwis gigabyte - płyta nie wstaje. Przyczyną okazuje się pin od portu agp - od nowości jest wypięty. Wystarczy wcisnąc go szpilką i płyta chodzi. Serwis wydaje ekspertyzę ze uszkodzenie mechaniczne i anuluje gwarancję na tą płytę. PO wciśnięciu pina płyta chodzi pewnie do dziś.

Nastęny przypadek - po włożeniu czegokolwiek w port PCI - płta zwiesza system a po następnym restarcie system gubi wszystko co jest na PCI. Wykluczamy tutaj urządzenia PCi gdyż gdzie indziej działają poprawnie. Płyta jedzie na serwis - wraca UNS - oczywiście dzieje się to samo. Po interwencji i kolejnymi tygodniami bez płyty - klient odbiera i okazuje się ze z UNS płyta jakoś dziwnie odżyła.

A to ze coś wraca jako UNS a jest rwidentnie naprawiane - to juz nie będę wspominał - połowa serwisów w polsce tak robi.

Ten kto próbuje bronić tych przekrętów to albo sam pracuje w którymś serwisie albo jest pracownikiem hurtowni.

Hurtownicy mają gdzieś sklepy detaliczne - piorą sobie poserwisówki poprzez te sklepy, robią wałki. A ktokolwiek próbuje to zmienić - kończy jak jedna firma z warszawy gdzie niby tto przypadkiem, gdy próbował koleś rozwalić te układziki - miał w CIĘAGU tygodnia skarbówkę, BSA, i inspekcję pracy na główie..

To są brudne tematy i wolę ich nie poruszać ale nie myślcie koledzy że tzw "ukłądziki" istnieją tylko w farmacji..

Ta ostatnia afera z Jelfą.. w każdej aptece są przynajmniej raz w tygodniu takie afery. Ispektorat nadzoru farmaceutycznego co chwila takie listy wysyła o wycofanie jakiejś partii kremów, leków itd..

Ciekawe komu zależało by to o Jelfie się do mediów przedostało..

 

i to jest niestety szczera prawda :( nie wspominajac juz o przeciaganiu terminow napraw w nisekonczonosc :/ najlepszy byl asus i abit gdzie 4 czy 5 tygodni potrafilo byc norma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Pc_Speaker

Ja nie wiem skąd tacy ludzie na serwisie biorą bez wiedzy niekompetętni. Skoro czytając ogłoszenia o prace wymagania ( u mnie są ciut wysokie :)) ). Ostatni HIT inż. do montażu komputerów wymagania: dogłębna znajomość Linuxa, programowanie Low Level, projektowanie układów elektronicznych. Ostatnio składałem papiery do firmy spedycyjnej jako informatyk i człowiek od pracy biurowej z dobrą znajomością niemieckiego , (cytat przyjmiemy pana na staż z urzędu pracy od 6 miesięcy do 10, być może od końca lutego...). Tak więc powiem płaca i atmosfera w serwisach jest odpowiedzialna za efektywność a raczej jej brak.

@Galago mówisz że firmy uciekają z produkcji sprzętu. Wide IBM itd. Poczytajcie jakie skale jakie rozwiązania są wykorzystywane do produkcji ? Weźcie przykład np napędów Cd jaka była maksymalna prędkość odczytu 52 były jakieś napędy chyba 56 lub ciut szybsze. Czemu nie było szybszych napędów ? Granice techniczne :> ? Postęp wymaga gigantycznych nakładów jak i potem dopracowania .. Czasami materiały nie wytrzymują lub koszt produkcji musi spadać, efekty jak widać.

A naśmiewanie się z sprzedawców/serwisantów są ludzie i ludzie. Czasami na młota się trafi czasami na fachowca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Firekage

Ja nie wiem skąd tacy ludzie na serwisie biorą bez wiedzy niekompetętni. Skoro czytając ogłoszenia o prace wymagania ( u mnie są ciut wysokie :)) ).

Zdziwisz sie.

 

Nikogo nie bronie , ale czy wam by sie chcialo dymac 10 h za 5 zl....Sam nie pracuje w serwisach glownych. Ale wiem jakie sa realia plac za sztuke. Gigabyte ma na naprawe 14 dni z czego te 14 dni to oddanie do sklepu , wysylka do serwisu , testowanie przez testerow , oddanie serwisantowi , zrobienie , oddanie na FT , wysalanie na magazyn , wyslanie do sklepu i odbior. To tylko wyglada na 14 dni. Serwisant ma srednio 2-3 dni na naprawe. A jesli wezmiemy czynnik POLSKI pod lupe to jeszcze gorzej to wychodzi. Tylko POLACY chca zawsze nowki i robia wszystko aby ubic mobasa. Przykladem za po 4 zwarcia napiec....samo moze padnie 1-2 ale nie wszystko co sie da na plycie..

Edytowane przez Firekage

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Firmy mają coraz większe wymagania - tylko że to nie idzie wogóle w parze z wypłatami. Moja firma za najniższą krajową szuka handlowców do sklepu.. ehe.. czekaj Tadka latka.

Ludzie którzy się zgłaszali na rekrutację - nie wiem bo ja mam pokój w innej częsci budynku - ale widzialem ich.. potem rozmawiałem z osobą od rekrutacji - jeden się spożnił 30 minut. Drugi specjalista nie potrafił poprowadzić instalki od windowsa, trzeci na rozmowę o pracę przyszedł w skateowskich spodniach z tyłkiem na wierzchu i krokiem na wyskoości kostek. Było tez dużo ludzi którzy strasznie chcieli pracować ale nie mieli za grosz wiedzy.

Ludzie wreście zaczynają się cenić. To bardzo dobrze, wrescie skończą się te chore sytuacje ze jako informatyk robiło sie wszystko, od pomocy pani Krysi we wprowadzaniu dokumentów do programu kadrowego, po zamiatanie... a niestety tak w wielu firmach jest.

 

Mi się podobają przetargi do urzędów. Zawsze się boję złożyc papiery bo mają takie wymagania że i dział nowinek programistycznych Microsoftu by nie pogardził takim człowiekiem - a pensja - zasadnicza...

Ciekawi mnie zawsze - ze potem jak spotykam takich informatyków z urzędu to najczęsciej jest ich 15stu a jeden mówi.. nie wiem może reszta niemowy, a moze tylko jeden umie, a reszta z rodziny naczelnika? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cos w tym jest, jak moj kumpel zatrudnial na moje miejsce handlowca, to co drugi przychodzil z pierwszym pytaniem - "ile pan daje", a jeden to juz w ogole przebil wszystkich pytaniem w sprawie pracy przez gg - cytuje: "ile pan daje za godzine, bo nie wiem czy oplaca sie przychodzic"

Po prostu szok jak ludzie pracy szukaja, tak czy inaczej jezeli szukacie pracy w IT na stanowisku sprzedawcy/serwisanta to watpie, aby wasza placa przekroczyla 1000pln netto, po za wyjatkami... Ja wiem, że da się zarobić więcej, jak pracowałem w Sferis to i 1800 na rękę się wzieło - tylko, że trzeba było robić "wałki" :-|

Ludzie nie dostana wiekszej kasy, bo jezeli firma zajmuje sie tylko handlem (nie bierze udzialu w przetargach itp.) to pracodawca po prostu nie ma z czego zaplacic, wiem, ze do niektorych to nie dociera, ale tak jest naprawde przy marzach w tej branzy.

Wedlug mnie na takie stanowiska nie ma sensu sie pakowac, chyba, ze popracowac kilka miesiecy, aby nabyc experience i niestety wyp z tego podupczonego kraju, mi praca na tym stanowisku pozwolila dostac robote w IBM w IRL i bardzo mojemu pracodawcy za to dziekuje, ale w PL jezeli chcecie zarabiac normalne pieniadze to trzeba szukac pracy w calkiem innym kierunku

Edytowane przez kucyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cos w tym jest, jak moj kumpel zatrudnial na moje miejsce handlowca, to co drugi przychodzil z pierwszym pytaniem - "ile pan daje", a jeden to juz w ogole przebil wszystkich pytaniem w sprawie pracy przez gg - cytuje: "ile pan daje za godzine, bo nie wiem czy oplaca sie przychodzic"

Przedni żart - rozbawiłeś mnie, ale masz rację! I to nie tylko w tej branży takie numery! I nie tylko w Polsce!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cos w tym jest, jak moj kumpel zatrudnial na moje miejsce handlowca, to co drugi przychodzil z pierwszym pytaniem - "ile pan daje", a jeden to juz w ogole przebil wszystkich pytaniem w sprawie pracy przez gg - cytuje: "ile pan daje za godzine, bo nie wiem czy oplaca sie przychodzic"

 

A dla mnie smieszne jest ukrywanie do ostatniej chwili przez pracodawcow stawki jaka oferuja. Wstydza sie tego, czy co? Raz, jedyny raz - juz dosc dawno temu jak szukalem roboty - zadzwonil do mnie facet w odpowoedzi na moje CV prosto z mostu mi mowiac ile moze zaoferowac i... jezeli bylbym zainteresowany praca za takie pieniadze, to zaprasza na rozmowe. I to jest uczciwe podejscie do tematu. Siostra moja mieszka w Rzeszy Niemieckiej i z tego co opowiadala, to na tamtym rynku jest to normalne - o stawce jaka oferuje potencjalny pracodawca dowiaduje sie juz przez telefon. I nikt nie wymaga od kandydatow na proste stanowiska typu sprzedawca, kierowca lub inny robotnik przysylania CV, listow mot., podan, czy innych pierdół. Chyba tylko u nas chcac zostac sprzedawca trzeba wyslac poczta tone papieru i pare miesiecy stracic na rozmowach kwalifikacyjnych :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie smieszne jest ukrywanie do ostatniej chwili przez pracodawcow stawki jaka oferuja. Wstydza sie tego, czy co? Raz, jedyny raz - juz dosc dawno temu jak szukalem roboty - zadzwonil do mnie facet w odpowoedzi na moje CV prosto z mostu mi mowiac ile moze zaoferowac i... jezeli bylbym zainteresowany praca za takie pieniadze, to zaprasza na rozmowe. I to jest uczciwe podejscie do tematu. Siostra moja mieszka w Rzeszy Niemieckiej i z tego co opowiadala, to na tamtym rynku jest to normalne - o stawce jaka oferuje potencjalny pracodawca dowiaduje sie juz przez telefon. I nikt nie wymaga od kandydatow na proste stanowiska typu sprzedawca, kierowca lub inny robotnik przysylania CV, listow mot., podan, czy innych pierdół. Chyba tylko u nas chcac zostac sprzedawca trzeba wyslac poczta tone papieru i pare miesiecy stracic na rozmowach kwalifikacyjnych :)

No stary, jeżeli dla Ciebie jest normalne na rozmowie kwalifikacyjnej pierwsze pytanie cytuję: "ile pan daje" to powodzenia w szukaniu pracy.

Oczywiście, że płacy nie ma co ukrywać, ani bać się pytać o nią, to chyba normalne, że chcesz wiedzieć ile zarobisz, ale nie w ten sposób?

Nikt do mnie nie dzwonił w PL w sprawie pracy, ale w Irlandii zdarzyło mi się już to kilka razy i zawsze informują o stawkach. Nawet nie trzeba takiego pytania zadawać na rozmowie, bo idąc na nią znasz odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Firekage

No stary, jeżeli dla Ciebie jest normalne na rozmowie kwalifikacyjnej pierwsze pytanie cytuję: "ile pan daje" to powodzenia w szukaniu pracy.

No to cos ci powiem. Przez 2 czy 3 tygodnie Viscoplast zawracal mi tylek. Testy z angielskiego :blink: , chemi , matematyki :blink: , polskiego :blink: , psychologiczne :blink: . Na starcie kazali wpisac sobie kase. Ten co wpisal 1800BRT od razu mial mowione do widzenia. Gdy wszystko juz przeszedles...dowiedziales sie , ze chca abys robil za cos kolo 1000 NETTO w 4 brygadowce czyli w ruchu bardziej niz ciaglym lacznie z weekendami nie po 8h a po 12 , na tasmach w pomieszczeniach po 50-60 stopni :lol2:

 

Dlatego sam nie mialem problemow z pytaniem typu : ile. Bo jesli potrzebuja pracownika , ten sie sprawdzi , ma doswiadczenie to i tak go przyjma , a ten bedzie na starcie wiedzial na czym stoi. Co to za robota , gdzie kasy o zarobku dowiadujesz sie z paska.

 

Poszedlbys za 1000 do tego Viscoplastu?? Jesli szukam pracy to chce wiedziec na starcie ile aby nie tracic czasu , aby nie wydawac na bilety czy paliwo jesli mam auto. I u nas takie sa realia. Pamietam znajomiego...zarabial 500 a za bilety placil 200...tylko , ze on nie zadal pytania ile na starcie...i po czasie sam sie wyautowal....po co zawracal sobie tylek...

 

Ponadto bawiloby cie jakies dluzsze staranie o prace i nagle wiadomosc 1000 BRT?? Bo firma sie czaila?? Wszystkie firmy w jakich bylem mowily na starcie , bez sciemy o warunkach , placy itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu chyba bardziej chodzi o to, żeby zamiast "dzień dobry" nie walić od wejścia "ile na godzinę?". Tym bardziej, że czasem takie pytanie na rozmowie może wyjść od prowadzącego, choćby żeby sprawdzić ambicję kandydata albo znajomość zarobków w branży, a więc i zainteresowanie tematem.

 

1000 netto na produkcji to i tak nieźle, w Najlepszej Firmie Świata zarobki na produkcji, w czterobrygadówce rzecz jasna, zaczynają się od 800 pesos. A zarząd bardzo się dziwi, że nie może znaleźć ludzi i nikt nie chce przystać na te wspaniałe warunki. Strange, no? :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasy płacenia psich groszy ludziom z doświadczeniem się skończyły. Bardzo dobrze. Im więcej ludzi zwieje do irlandii, tym szybciej u nas się poprawią warunki. Bo chorą sytuacją była ta niby "wolnorynkowość" pracy w polsce - gdy polacy nie mieli wyboru i musieli pracować w polsce gdzie panowała zmowa milczenia pracodawców. Teraz się skończyło i dobrze. Jakbym był bardziej odważny - to bym jechał na 2 miesiące do irlandii a potem rok siedział w domu - bo mniej więcej tyle wychodzi suma wypłat z całego roku u mnie w pracy w porównaniu dwóch miesięcy pracy za granicą.

 

A to jak sytuacja wygląda na serwisach to tyko i wyłacznie wina szefów nie pracowników. Szef nie widzi ze ludzie czekają po 3miesiące za towarem z serwisu? kto dodstaje zażalenia na serwisanta, który wali co drugą UNS?

Pracownik nakłada na sprzedawców ograniczenia w limicie wysyłania paczek na serwisy czy szef?

 

Oszczędzają na czym mogą, gdy się nie wyrabiają to walą unsy na czym kolwiek, bo dostają kasę od ilości nie jekości - czasem włączenie 3d marka nie wystarcza by sprawdzić czy karta jest ok czy nie.. a polowa uns tak wlasnie wygląda ... jak chodzi przez 5 minut w 3d marku to jest ok ..lool..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zle mnie zrozumieliscie - nigdzie nie napisalem, ze pierwsze pytanie kandydata powinno byc o warunki placowe! Zasugerowalem jedynie, ze dobrze by bylo, gdyby pracodawca informowal o tym juz w rozmowie telefonicznej. Wiedzialbys wtedy na czym stoisz i czy wogole warto o ta robote sie starac? Bezsensowne jest rowniez zadawanie pytania: "ile chcialby pan zarabiac" w rozmowie na jakies pomniejsze i malo istotne stanowiska, gdy nie ma "widełek" a tylko jedna stawka, ktora moga ci zaoferowac. No bo co w ten sposob pracodawca chce osiagnac? Znalezc pracownika, ktory bedzie szczesliwy zarabiajac... dajmy na to 1500brutto? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze to co teraz powiem to nie ma doczynienia ze sklepami ale jest ciekawe.

 

Naprawialem 'kumplowi' kompa.

Sprawdzilem wszystko - zasilacz, procka, grafe, no i mobo..

zaden procesor sie na niej nie odpalal.

powiedzialem mu ze chyba na 99% uszkodzona i zeby na serwis ja dal.

po rygodniu kumpel do mnie dzwoni . pierwsze co slysze to to ze jestem poj..... , ze nic nie umiem i takie tam. ja sie pytam o co chodzi, a on mi na to, ze w serwisie wymieniwi tylko baterie jakiegos 'divixa' (pewnie o baterie biosu chodzilo ;) i wszystko dziala, i na koniec dodal ze juz nigdy mnie sie o nic pytal nie bedzie bo ja n00b jestem...

 

 

kurde, no. naprawde sie staralem mu pomoc, o baterii nawet nie pomyslalem. ale 'kumpel' zamiast mi podziekowac za probe "pomocy" to jeszcze mnie wyzwal. i po co sie starac? :?:?:?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skąd ja to znam :huh:

Kumpel 2 tygodnie temu kupił ode mnie grafę (7600gt na AGP). Przyniósł do domu. Założył grafe. Wszystko pięknie. Telefon do mnie: "Wcisnąłeś mi jakiś shit bo niedziała". No to nic. Idę przez całe miasto. rzeczywiście, nie działa. Patrze na zasilacz. Co widzę? "rubikon 230w". z grafą nic się nie da zrobić a ten mnie od złodziei i że nic więcej u mnie nie kupi. Sp********. I skąd mogłem wiedzieć że ma taki shit a nie zasilacz.

:damage_wall:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Grzechu_1990

Zauważone i zasłyszane dzisiaj pod czas wycieczki na giełdę komputerową w Warszawie (Batorego).

 

Sprzedający trzyma pudełko z sempronem i pyta drugiego:

-On jest na fsb 533?

-Tak

Klient: -To nie jest 800?

Sprzedawca trzymający pudełko: -800 mają tylko athlony na AM2.

Sądziłem że tacy ludzie mają jednak troszeczkę większe pojęcie o tym co sprzedają... :?

 

Ja brałem udział bierny, byłem tylko poszukać ciekawego ramu [;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed pracą w sklepie dorabiałem sobie jako serwisant wolny strzelec.

Kiedyś mialem "założyć internet" do 'komputera' (p100 i 16MB RAMU) - po modemie.

Myślę sobie - niech ten procek się nie poci nad systemowym dekomponowaniem tego gigantycznego strumienia danych jaki mozna otrzymać dzwoniąc na 0202122 - i zakupimy modem srzętowy.

 

Dzwonie do jednego sklepu, nie ma. Do drugiego to samo.. w trzecim koleś pyta mnie:

- koleś - chodzi panu o tai zwenętrzny na kabelku

 

- ja - nie może być wewnętrzny..

 

- koleś - ale przecież wewnętrznych nie ma,..

 

Okazało się ze dla tego pana modem sprzętowy - to modem zewnętrzny.. :/ a systemowy to każdy wewnętrzny... nie chciałem mu burzyć światopoglądu pytaniem o "jego sposób rożrózniania winmodemów" - :)

 

Była też taka firma, gdzie o pytanie na temat radiatora cooler master pod A , z miedzianą podkładką, i 60mm cichym wentylem (chyba 5p6jib) - (wentyl był już z 6 miesiecy na rynku) - kal na tamte czasy to nawet był polecany ze wzgęłdu na cenę - a koleś do mnie "takie rzeczy to tylko w gazetach" - najśmiesznejsze jest to ze ta firma w oczach klientów była najlepsza na rynku (lool) - dobrze powiedziane była.. juz ich nie ma..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak a propos tematu obejrzyjcie sobie to http://www.weakendproductions.co.uk/movs/jebsjobs.html job no1.

 

A sprawa serwisu/sprzedazy to mozna ksiazki pisac. Pracowalem w duzej sieci sprzedajacej Notebooki. Jako jedyny w sklepie po IT, a szefostwo na miejscu mialo slabe pojecie o sprzecie. Koledzyw sklepie mimo ze nie po infie, niezle zoorientowani, kolo po geografii np . jesli klient go zaginal to mówil szczerze "nie wiem" i wtedy staralem sie pomoc.

Jedna z historii, moze nie zabawna ale :

 

klient kupil w ostatnim dniu miesiac laptopa, zeby odpisac sobie VAT itp

wraca w nastepnym tygodniu:

K: ten lapto mi sie nie podoba, znalazlem lepszego na stronie

J: I chcialby pan zebym wymienil tak? Ale ten komputer co sie panu podoba to 1k wiecej

K: to pan mi zrobi taka cene, wiem ze macie duza marze a po drugiem pan mi chlam wcisnal

J: no bardzo mi przykro ale nie da rady, a notebooka sam pan wybral

K: To ja chce zwrot gotowki

J: Przykro mi , to nie jest mozliwe

K: co wy k... tu sprzedajecie , i tylko wciskacie klientom, banda zlodziei (no i tu rozne epitety)

 

2 lata pracowalem tam, dorobilem sie problemów zolądkowym z powodu stresu.

 

Przetargi to w ogole inna bajka: trzeba zlozyc tone papierkow, a jak jednego zabraknie to w ogole oferta nie wazna i na starcie masz przechlapane, bo szef cie zabije.

Przetarg na kompy czesto ustawiony pod konkretny model kompa, ktory ma tylko jeden dostawca i za chiny ludowe nie da sie dobrac czegos podobnego, bo musi sie zgadzac ze specyfikacja. Albo w ogole specyfikacja z kosmosu, bo mysla ze notka da sie zlozyc jak PC i wlozyc co tylko dusza zapragnie.

 

A ludzi ktorzy wchodza do sklepu i mowi np, czy jest dfi x6x czy jakis inny symbol, nawet nie wspominajac ze chodzi o mobo - takich to tylko mi szkoda, bo mysli jaki pro a potem sie okaze ze g wie. Mam troche wiedzy ale jakby ktos sie mnie, jak handlowca zapytal jak podkrecac, jaki mnozniki i co i jak to bym rece rozlozyl - sam nie podkrecam bo wole nie tracic gwary w razie jakby co.. A z drugiej strony jak sprzedawca mowi, a po co ci to itp , to nic daje - to co go obchodzi, klient chce, klient placi wiec prosze bardzo. Plyty asrock - wiem ze teraz sa niektore modele dobre, ale swojego czasu to bylo to na rowni z ECS - a jakos mam brak zaufania do takich tanszych marek.

 

I jeszcze historia ze sklepu z kompami:

 

J: chcilabym obudowe z zasilaczem, tak 350-400W, ale porzadny

S: no to ta ma pozradny codegen 450w , ciagnie ostro

J: no za codegen to ja dziekuje, a cos lepszego pan ma?

S: a jasne, no to moze megabajt, tez w miare dobry

J: chodzi zeby nie byl w miare, ale dobry. (tu sie brat zdenerwowal i telefon do swojego speca w pracy, kolo mowi jesli dobry a nie drogi to fortron albo chef)

J: ma pan chefa albo fsp?

S: tak, mamy chefa ale duzo drozej niz codegen a nie lepszy

J: jednak poprosze jednak tego szefa, wlozy mi pan do tej budy i odejmie cene codegena?

S: Jasne , nie ma sprawy

 

 

W sumie kolo w porzo byl, zrobil mi wymiane PSU, nie musial sie az tak bardzo znac, ale tekst ze codegen jest tak samo dobry to sorry. No ale co sie dziwic, biedy tyra za max 1k to jak ma sie znac, skoro nikt go nie doksztalci a sam za taka kase to nie ma motywacji - tez bym nie mial.

 

Co do wymiany, to jak ktos napsial wczesniej to prawo konsumencki w PL jest gowno warte. Nie dosc ze jezyk pisany jest nie do zrozumienia dla Kowalskiego to jego zawartosc jest mnie warta niz papier na ktorym jest wydrukowany.

 

Od pracy tego typu ucieklem do GB, dalej w branzy, teraz jako support w szkole - sprawy typu nie ma papieru w drukarce itp na porzadku dziennym i zapominanie hasel. TU w sklepie mozesz oddac kazda rzecz w ciagu 14 dni - tzw coolling of period. Tylko musi byc w dobrym stanie. Oddanie rzeczy na gware, czesto konczy sie wymiana na nowa rzecz. Grafe wymienialem w malym sklepie, dalem paragon i grafe i mowie ze pasy sie pojawiaja - kolo czy chce kase czy nowa grafe, wzialem grafe innej firmy i super zadowolony i teraz czesto tam kupuje - dbanie o klienta :)

 

A dla informacji co do animacji powyzej, na koncu w neseserku ten papier to P-45 - dostaje sie to od pracodawcy przy rozwiazaniu umowy o prace w UK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klient kupil w ostatnim dniu miesiac laptopa, zeby odpisac sobie VAT itp

wraca w nastepnym tygodniu:

K: ten lapto mi sie nie podoba, znalazlem lepszego na stronie

J: I chcialby pan zebym wymienil tak? Ale ten komputer co sie panu podoba to 1k wiecej

K: to pan mi zrobi taka cene, wiem ze macie duza marze a po drugiem pan mi chlam wcisnal

J: no bardzo mi przykro ale nie da rady, a notebooka sam pan wybral

K: To ja chce zwrot gotowki

J: Przykro mi , to nie jest mozliwe

K: co wy k... tu sprzedajecie , i tylko wciskacie klientom, banda zlodziei (no i tu rozne epitety)

 

2 lata pracowalem tam, dorobilem sie problemów zolądkowym z powodu stresu.

nie rozumiem tylko jak mozna sie stresowac takimi rzeczami, ja tam miale kupe ubawu przy takich akcjach :-P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klienci którzy chca nie wiadomo czego a ty masz wszytsko dla nich zrobic (rozumiemklient nasz Pan , ale o interesie firmy tez tzreba pamietac, co Boss czesto przypomina) a po drugie duze sieci maja tzw plan sprzedazy i handlowcy maja go wykonac, jak kiepsko idzie masz szefa na glowie, który co dziennie ci mowi ze cie zwolni, mozna sie denerwowac. Wynik musi byc, i podejrzewam ze wiekszosc handlowcow pewnie zna ten bol. No i te cholerne przetargi, zawsze sie balem ze czegos zapomnialem dolaczyc do dokumentacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Firekage

nie rozumiem tylko jak mozna sie stresowac takimi rzeczami, ja tam miale kupe ubawu przy takich akcjach :-P

Do momentu az cie z roboty by nie wywalili. To nie jest tak rozowo...Masz byc grzeczny i opanowany...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorobę żołądka to pewnie załatwią mi klienci którzy nigdy nie mająć styczności z branżą myślą że na notkach mamy z 1000zł marży a tu taka lipa że marże 1 cyfrowe i jeszcze każdy kto kupuje sprzęt za 2k chce z 200 rabatu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swatkat tylko wiesz każdy klient chciałby zapłacić choć troche mniej i nie ma się co dziwić, że się ludzie pytają . Zresztą ty chyba też jak idziesz do jakiegoś sklepu to się czasem spytasz czy coś Ci nie opuszczą. A ludzie którzy się nie znają na danej branży to czasem im wychodzą rabaciki ze śmiesznymi sumkami.

 

było by tego typu pytań mniej gdyby ludzie wreszcie zaczęliby jakoś zarabiać a nie po 1000 zł nawet mniej. I gdzie im wyszła tutaj średnia krajowe powyżej 2500 zł.

 

Żal.pl

Edytowane przez Puchacz1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorki za mały offtop ale w związku z tym nasuwa mi się inny pytanie: jak to jest że załóżmy laptop za 5800 PLN brutto gdzie marża jest bardzo niska z racji wysokiej i tak już ceny sklep internetowy ma za 5300 co wychodzi poniżej ceny zakupu u dystrybutora ??. Dodam ze różnice w cenach zakupu u dystrybutorów rzadko kiedy przekraczają 50 PLN netto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie tez to zastanawialo, jak to jest mozliwe ze w sklepach netowych ceny sa takie jak na pronoxie zakup i to najlepsze - bez zadnego zarobku pronoxu.

A sklep w ktorym pracowalem mial dobre poziomy cen na hurtowni - duze obroty robil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U dystrybutorow ceny tez sa rozne zaleznie od tego na jakim poziomie wspolpracy jestes, duzo kupujesz dostajesz lepsze ceny a czesto mozna cos indywidulanie negocjowac.

Standardowa marza sklepu tradycyjnego oscyluje wokol 10-15%.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...