Skocz do zawartości
fi5h

Z pamiętnika serwisanta [ real story ]

Rekomendowane odpowiedzi

Cos w tym jest, jak moj kumpel zatrudnial na moje miejsce handlowca, to co drugi przychodzil z pierwszym pytaniem - "ile pan daje", a jeden to juz w ogole przebil wszystkich pytaniem w sprawie pracy przez gg - cytuje: "ile pan daje za godzine, bo nie wiem czy oplaca sie przychodzic"

Po prostu szok jak ludzie pracy szukaja, tak czy inaczej jezeli szukacie pracy w IT na stanowisku sprzedawcy/serwisanta to watpie, aby wasza placa przekroczyla 1000pln netto, po za wyjatkami... Ja wiem, że da się zarobić więcej, jak pracowałem w Sferis to i 1800 na rękę się wzieło - tylko, że trzeba było robić "wałki" :-|

Ludzie nie dostana wiekszej kasy, bo jezeli firma zajmuje sie tylko handlem (nie bierze udzialu w przetargach itp.) to pracodawca po prostu nie ma z czego zaplacic, wiem, ze do niektorych to nie dociera, ale tak jest naprawde przy marzach w tej branzy.

Wedlug mnie na takie stanowiska nie ma sensu sie pakowac, chyba, ze popracowac kilka miesiecy, aby nabyc experience i niestety wyp z tego podupczonego kraju, mi praca na tym stanowisku pozwolila dostac robote w IBM w IRL i bardzo mojemu pracodawcy za to dziekuje, ale w PL jezeli chcecie zarabiac normalne pieniadze to trzeba szukac pracy w calkiem innym kierunku

W pełni się z Tobą zgodzę. Pracowałem w sklepie komputerowym dokładnie na stanowisku sprzedawcy/serwisanta. Do łapy na koniec miesiąca było zawsze 1k. Chyba że, tak jak mówisz, robiło się przekręty. To ktoś dostarczył kompa do sprawdzenia, to komuś coś się szybko zrobiło i na kasę nie nabiło, tylko do kieszeni schowało. Ważne, aby szef tego nei widział. Kumpel pracuje na tym samym stanowisku, jego firma bieże udział w przetargach i ma dużo więcej odemnie. Obecnie zmieniłem trochę kierunek pracy. Zobaczymy co z tego dalej wyniknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi różnicami w cenach przy dużych zakupach i małych to też nie jest tak do końca. Pracowałem w dużej firmie gdzie obroty były spore, kupowało się za 10k netto codziennie prawie od 1 dystrybutora a mieliśmy ich kilku. Sprawdziłem ze różnice w cenach do firmy która zaczynała handel z dystrybutorami jest banalnie mała, typu 30-50PLN na notku. Więc nikt mi nie powie że sklep internetowy ma takie ceny z racji obrotów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi różnicami w cenach przy dużych zakupach i małych to też nie jest tak do końca. Pracowałem w dużej firmie gdzie obroty były spore, kupowało się za 10k netto codziennie prawie od 1 dystrybutora a mieliśmy ich kilku. Sprawdziłem ze różnice w cenach do firmy która zaczynała handel z dystrybutorami jest banalnie mała, typu 30-50PLN na notku. Więc nikt mi nie powie że sklep internetowy ma takie ceny z racji obrotów.

Nie ma tylu kosztow stalych - biura, magazynu, tylu pracownikow itp. Przewaznie chyba tez nie ma sprzetu na stanie, ale bierze prosto z hurtowni/od dystybutora.

 

ps. Kupowalem tak wlasnie czesci do auta - kolo jest podpiety do neta i bierze z poszczegolnych hurtowni. A caly sklep to mala kanciapka i notek. I ma taniej niz normalny sklep ;)

Edytowane przez ridczak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tylu kosztow stalych - biura, magazynu, tylu pracownikow itp. Przewaznie chyba tez nie ma sprzetu na stanie, ale bierze prosto z hurtowni/od dystybutora.

 

ps. Kupowalem tak wlasnie czesci do auta - kolo jest podpiety do neta i bierze z poszczegolnych hurtowni. A caly sklep to mala kanciapka i notek. I ma taniej niz normalny sklep ;)

To rozumiem jak najbardziej, że taka firma nie ma stałych kosztów jak pracownicy itd. Bardziej mi chodziło o sprzedawaie poniżej cen zakupu jakie obowiązują w oficjalnym kanale dystrybucyjnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W niektorych wypadkach wystarczy sie zaopatrywac poza polskim dystrybutorem kupujac towar w europie, moze to nie najlepszy przyklad ale gdy kupowalem aparat cyfrowy (Panasonic FZ30) zaplacilem 2170zl podczas gdy oficjalna cena SRP na Polske wynosila 2999zl, jedyna niedogodnosc to brak polskiej instrukcji ktora dokupilem pozniej za 30zl z wysylka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W niektorych wypadkach wystarczy sie zaopatrywac poza polskim dystrybutorem kupujac towar w europie, moze to nie najlepszy przyklad ale gdy kupowalem aparat cyfrowy (Panasonic FZ30) zaplacilem 2170zl podczas gdy oficjalna cena SRP na Polske wynosila 2999zl, jedyna niedogodnosc to brak polskiej instrukcji ktora dokupilem pozniej za 30zl z wysylka.

Gorzej jak towar spoza oficjalnego, polskiego kanału dystrybucyjnego nie ma w Polsce gwarancji, Tak z tego co wiem jest z aparatami firmy NIKON. Jeśli nie ma: importowano przez Nikon Polska to polski serwis ma to w d.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem sobie w dawnym PTR'ze(Sfreris) w Galerii Mokotów.

J.Jest Razer Coperhead albo Logitech G5?

S.Nie, nie ma.

J. To dziękuje.

//Już wychodziłem i słyszę krzyk:

S.Ale za to mamy Creativa(nie żadne Fatality tylko jakiś szajs za 25zł)

J.Czy pan na prawdę myśli że to dobra mysz do gry?

S.W sumie... nie.

....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem sobie w dawnym PTR'ze(Sfreris) w Galerii Mokotów.

J.Jest Razer Coperhead albo Logitech G5?

S.Nie, nie ma.

J. To dziękuje.

//Już wychodziłem i słyszę krzyk:

S.Ale za to mamy Creativa(nie żadne Fatality tylko jakiś szajs za 25zł)

J.Czy pan na prawdę myśli że to dobra mysz do gry?

S.W sumie... nie.

....

[ot] A czy Ty na prawdę myślisz że copperhead to dobra mysz do gier? :lol: [/ot]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Przychodzi starszy pan z karteczką, a na niej narysowany front panel i pytanie "Jaki jest w tym komputerze zasilacz?" [ miazga ]

2. Dzwoni pani i pyta się:"Dzień dobry, kupiłam sobie słuchawki, czy mogę je podłączyć i czy nie stracę gwarancji?"

3. Dzwoni pan i mówi: Dzień dobry kupiłem w MM komputer, ale w domu jak podłączam to nie mam obrazu na monitorze, mam kilka CRT i na żadnym nie działa, dzwoniłem do MM i powiedzieli mi, że komputer działa tylko z monitorami LCD, więc muszę zmienić monitor ?

 

Jak będzie coś więcej to dam znać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może trochę nie w temacie, ale przedstawiam to jako czytelnik ppc i zarazem wtajemniczony użytkownik komputera od baaardzo wielu lat.

 

Odrabiam staż w pewnej firemce, której szefem jest mój wujek (5 lat starszy) i do tego dochodzi drugi gość, również poniekąd powiązany rodzinnie. Szczerze powiedziawszy po kilku miesiącach prosperowaniu tejże firmy widzę jak to wygląda, choć dotychczas pracowałem w kilku sklepach internetowych i pracuję dla pewnego serwisu komputerowego (znanego w Polsce :)).

 

Zacznę stwierdzeniem - sukces odnoszą tylko idioci. Nie wiem, jakim cudem ludzie są tak głupi i udaje im się przetrwać. Proszę, napiszcie mi jak można prowadzić sklep komputerowy mając praktycznie zerową wiedzę odnośnie samych komponentów, tego co się dzieje aktualnie na rynku, jak i obsłudze klienta.

 

Niestety, ale trafiłem na sklep a'la wiocha o niskiej ambicji, gdzie nie myśli się, jak zarobić najwięcej, ale aby to dotrwać do pierwszego. Sklep to typowy komputerowiec, ale również oferuje internet w okolicy. Po kilku miesiącach jestem pewien - niektórzy mają super farta w życiu. Daję przykład - drugi gość ze sklepu ode mnie obsługuje klienta - większość słów na pytania klienta to "eeeee, aaaaaa". Wiem, że to trochę dziwne, ze naskakuję na własny sklep, ale po tym co widzę to chyba bym zrobił drugi Microsoft... jak można nie wiedzieć co to jest DVI lub mając przed sobą wentylator AMD pytać się mnie "zobacz do specyfikacji, jaki tu jest procesor". W locie mogę mówić o tej płycie tysiąc razy znając zaledwie jej symbol.

 

To co mnie po prostu denerwuje to to, że osoby, która się zna na rzeczy nikt nie doceni i może wylecieć w każdej chwili, a takie bałwany, które liżą dupę mają jak u pana Boga za piecem. Szczytem idiotyzmu określiłbym obsługę klienta w sklepie, podczas gdy ktoś inny rozmawia z klientem i rozmowa odbywa się na poziomie tłumaczenia co to jest LCD, to ja wychodzę do klienta i zaraz rozmowa i tłumaczenie jakie mamy typy matryc i dostosowuję się do potrzeb - grafika? PVA lub MVA / gry? TN lub nowsze PVA z lepszym czasem reakcji. W sklepie zajmuję się osobiście również telefonami komórkowymi.

 

Coraz bardziej zastanawiam się nad założeniem własnego interesu, ponieważ jak widzę, że można tak olewać ludzi, towar zamawiać rzadko, bo kasa idzie na imprezki (szefostwo młode) to dochodzę do wniosku, że jeślibym się postarał to by coś z tego wyszło.

 

Codziennie przeżywam istną śmiechawkę, jak słyszę, jak można w ogóle niektóre bzdury mówić, np. Socket 462 to AM2 lub wentylator typowo pod S775 będzie pasował pod 754. Podobne wrażenia mam z innych sklepów w moim mieście, gdzie sprzedawcy nie wiedzą co to zwykły kabel d-sub dając w zamian przedłużkę do USB :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem odebrać pamięci w jednym z Warszawskich sklepów do notebooka, czekałem chwile na gościa by mnie obsłużył i w miedzy czasie słyszę rozmowę jednego z serwisantów z nowo zatrudnionym gościem co to przez tel obsługuje. Serwisant tłumaczył mu, że jak klient pyta sie o usterke lub co zrobić to trzeba klienta olać i nie wdawać się w dyskusje. W serwisie sami tez za wiele nie wiedzieli. funkcjonują na zasadzie przyjmowania towaru na GW i koniec. Klient który nie ma zielonego pojęcia co ma kupić i chce porady na spokojnie jest zbywany bo sprzedawcy sie niechce tłumaczyć lub sam nie wie co i jak. Tak sobie myślę, że co? jaki interes mają na zbywaniu nawet tych spokojnych klientów. Po to jest sprzedawca by też pomóc a z upierdliwym klientem umieć rozmawiać. Do tej pracy pcha sie sporo ludzi, którzy myślą że sie znają (tak lub nie) i rządzą ale zapominaja że sa od pomagania.

 

Przykład mój osobisty jeszcze, umówiłem sie ze skupem w sklepie, że sprzedam im moje pamięci bo mi sie śpieszyło i nie chciało na allegro. Ustaliliśmy cene, po czym wpadam do sklepu i słyszę że cena uległa pomniejszeniu o połowę bo im jednak sie nie opłaca bo Towar im nie idzie. olałem ich, wystawiłem na allegro i dostałem więcej jak umówiłem sie na początku, co więcej to chodliwy towar a nie umieją poradzić sobie ze sprzedażą . Znaleźć dobrego sprzedawce to jak w totka wygrać xD. Przynajmniej ja na takich trafiałem dość często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkurzę temat w swoim stylu.

 

Pierwej dysklejmer - od prawie roku dorabiam na umowę-zlecenie w serwisie telefonów komórkowych. Głównie siedzę pokornie na zapleczu, dziubiąc telefony, ale zdarza się obsługiwać klientów. Ponieważ zaś bogowie nie poskąpili mi spostrzegawczości (i złośliwości), pozwoliłem sobie sklasyfikować kilka wyróżniających się próbek psychologiczno-behawioralnych tego, z czym przychodzi się zmierzyć "zza lady".

 

Ciekawski - "A co robicie z tymi numerami IMEI i nazwiskami? Macie jakąś bazę danych i tym handlujecie?" (tja, z masonerią i żydokomuną), "A co tam panu wyświetla ten monitor?" (i tu przechylenie przez biurko w celu zapuszczenia żurawia), "A czemu nie macie na półce N95 8GB, bo bym sobie zobaczył?" (zazwyczaj podobne frazy wypowiadają ludzie w wieku <18 lat, którzy nigdy nic nie kupują). Można pogadać, choć bywają męczący na dłuższą metę.

 

Specjalista - "Serwisujecie Iphone'a? Wie pan w ogóle, co to jest?", "Na jakim pasmie nadaje ten telefon?", "Jakie ISO jest dostępne w aparacie tego modelu?". Specjalista wie wszystko o wszystkim, a jeśli o czymś nie wie, to taka rzecz nie istnieje. Lubuje się w Wikipedii i innych obiektywnych źródłach wiedzy, coś tam nawet kojarzy, ale przychodzi głównie po to, by wykazać mą niższość. Na co spokojnie się zgadzam, bo a) to jednak klient b) doskonale zdaję sobie sprawę, że nie wiem wszystkiego. Inaczej niż Specjalista :> Dobrą stroną wizyt Specjalisty jest uzupełnienie wiadomości z tego czy owego zagadnienia.

 

Pan Na Stanowisku - personifikacja powiedzenia o chłopie wychodzącym ze wsi i tak dalej. Rozmowę zaczyna od przedstawienia się, po czym, już to ze względu na tytuły, już to z powodu wysoce rozwiniętego poczucia zaj...bistości, domaga się specjalnego traktowania, przywilejów i obsługi poza kolejką. Nie ma tu reguły dotyczącej zawodów, branż itp. Wariantem Pana Na Stanowisku (a.k.a. Nadętego Bufona) jest

 

Wasal - podobnie jak powyższy, żąda, nalega i tak dalej, powołując się na bliską znajomość z jakimś mitycznym Dyrektorem, Prezesem, Szefem czy coś tam jeszcze. Z reguły łże, a bajeczki pt. "bo ja znam pana szefa" można szybko zweryfikować - szef przebywa na zapleczu i jest dostępny on-line oraz live.

 

Kawaler Zakonu Fetorników Inflanckich - występuje w okresie od maja do sierpnia, charakteryzuje się potwornym odorem niemytego ciała, skarpetkami do sandałów i koszulą w kratkę noszoną trzecie lato z rzędu (bez prania). Czasem ma ciemne okulary w stylu wczesnych lat 70. Zapewne surowa reguła zakonu nie zezwala na używanie takich narzędzi szatana jak mydło czy wanna. Nie wnikam, tematy religijne to śliska sprawa. Średni czas wietrzenia serwisu po wizycie Kawalera - dwie godziny.

 

Starsza Pani/Starszy Pan - przeważnie dobrze wychowani starsi ludzie, którzy nie mogą zadzwonić do wnuczka, bo skończyła im się zdrapka albo coś nacisnęli i przestało dzwonić. Pomaga się z defaultu wszystkim (każdy z nas będzie kiedyś stary i niekumaty w nowoczesnych technologiach), choć niektórzy szybko się denerwują, jak czegoś od razu nie zrozumieją. Kupują proste modele Nokii z dużymi klawiszami i wyświetlaczami mono, kilku chciało odkupić ode mnie moją 6310i (nie sprzedałem). Niewiele poza tym wydają, ale satysfakcja z udzielenia pomocy - priceless.

 

Kondensator - Kondensator nie przychodzi załatwić jakiejś sprawy czy wyjaśniać cokolwiek. Naładowany złą energią czi (przyczyny: mizerna pensja, zrzędliwa jędza zamiast szczebioczącej żony, pyskujące bachory, deszcz, wiatr, impotencja, Golf MkII bez swapa na TDI) Kondensator rozładowuje (lub usiłuje rozładować) owąż energię na pierwszej napotkanej wewnątrz osobie. Strategia postępowania jest prosta - uśmiechać się, potakiwać, mało mówić, ćwiczyć cierpliwość, liczyć do stu. Jak się rozładuje, to sobie pójdzie.

 

Prawdziwy Wiking - "Jaki to telefon? Po ile? Biorę", "Macie XY? Poproszę dwa." Wiking nie traci czasu na rekreacyjne spacery po sklepach i przybytkach - wchodzi, rozgląda się, kupuje/nie kupuje i wychodzi. Zazwyczaj się zna, więc nie wymaga oralnej gimnastyki. Bardzo wartościowy klient.

 

Kurierzy - bardzosięspieszęwięctylkotupieczątkaijużmnieniemadojutra. Fajni ludzie, ale strasznie zabiegani.

 

Trolle - Co robi troll w serwisie telefonów komórkowych? Prawdopodobnie zabłądził. Ot, branżowy żarcik. Trolle nie rozumieją podstawowych zasad funkcjonowania instytucji karty gwarancyjnej, pre-paidu, telefonów za złotówkę (to jeszcze nie zbrodnia) ALE! wykazują tajemniczą niechęć i totalny opór wobec nabycia wiedzy w tych tematach. Trolle przeważnie nie umieją czytać, a te, które jednak umieją, i tak nie korzystają z tego skilla, więc wychodzi na jedno. Nie akceptują żadnych wyjaśnień, mają najczęściej swoją Jedynie Słuszną Wizję Świata (choć gdybym wypalił wagon haszyszu, nie wymyśliłbym niektórych nawet przez 10 lat), o którą rozbijają się wszelkie tłumaczenia, perswazje i pisemka wystawiane przez serwis czy producenta. W wierzeniach Trolla dominują krasnoludki i siły nadprzyrodzone - zawsze to ich wina, że LCD pękł lub został zgnieciony.

Co ciekawe, wiele normalnych osobników mutuje w Trolla, ilekroć zdarzy się telefon, w którym stwierdzono ingerencję cieczy. Tak otrzymany Troll, wiedziony pierwotnym instynktem, sięga po cały arsenał środków do walki z tym wstrętnym serwisem, który zepsuł jego ukochane dryń-dryń: Konstytucja, ustawy, wujek prawnik, Rzecznik Praw Konsumenta, sąd, koledzy z pracy, Policja, mama. Często powodowany gniewem pędzi do salonu operatora, w którym zawarł umowę i dostał telefon za złotówkę (bo kupuje się za wartość rynkową, a dostaje za złotówkę), by tam powtórzyć Rytuał Oburzenia i dokonać rozwiązania umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych ze skutkiem natychmiastowym. Do tego jednak dochodzi rzadko, ze względu na psikus, jaki zawierają operatorzy w umowach, a który zwie się karą za rozwiązanie umowy przed terminem. I przede wszystkim gwarancja na telefon nie ma żadnego związku z umową, więc to całkowicie bezsensowne.

 

Mała dygresja - ingerencja cieczy oznacza mniej więcej tyle, że autoryzowany (to ważne) serwis stwierdził ślady cieczy na płycie głównej telefonu i wycofuje się z naprawy, unieważniwszy pierwej gwarancję. Dlaczego? Mam to już wypalone na wewnętrznej stronie powieki - ponieważ naprawa telefonu uszkodzonego przez ciecz jest nieskuteczna i niepewna. Telefon taki, nawet wyczyszczony dobrymi środkami, może (i najpewniej będzie) zachowywał się nieprzewidywanie, podziała rok, miesiąc lub godzinę. Dlatego żaden autoryzowany serwis nie podejmuje się tematu. Rzecz przećwiczona i poparta latami doświadczeń wszystkich producentów, nie ma z czym dyskutować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jonas zgadzam sie ;)

podzial kilentow super i zyciowy

W pracy mam tak samo a podobno fabryka :>?

Niestety klauzula nie pozwala mi mowic nic na ten temat bo wyszlo by jakie Trolle siedza na wysokich stanowiskach [;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Firekage

NIestety, takie klauzule to zmora... poczytalibyscie sobie, co sie potrafi w mediach wyprawiac. ;)

Hehe , skad ja to znam :razz: Zwlaszcza jesli dotyczy to branzy IT :lol2:

 

 

Swoja droga. Z pamietnika klienta , real story. Sprawa dotyczy klienta przede mna.

 

-dzien dobry

-dzien dobry , przyszedlem z plyta glowna , nie dziala z moja grafika

-jaka pan ma grafike ?

-ati

-no to nie ma mozliwosci aby panu dzialalo , to jest plyta glowna na nvidi...

 

Stalem za... i o_0 :blink: :blink: :blink: :blink: :blink: :blink: :blink: :blink: :blink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mała dygresja - ingerencja cieczy oznacza mniej więcej tyle, że autoryzowany (to ważne) serwis stwierdził ślady cieczy na płycie głównej telefonu i wycofuje się z naprawy, unieważniwszy pierwej gwarancję.

Oznacza to tez tyle ze wystarczy aby kiedykolwiek telefon z powodów błędów konstrukcyjnych zaparował w srodku nawet w niewielikim stopniu by przy okazji calkowicie niezwiązanej z tym usterki znalezc powód do uniewaznienia gwarancji, a takie przypadki juz widziałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oznacza to tez tyle ze wystarczy aby kiedykolwiek telefon z powodów błędów konstrukcyjnych zaparował w srodku nawet w niewielikim stopniu by przy okazji calkowicie niezwiązanej z tym usterki znalezc powód do uniewaznienia gwarancji, a takie przypadki juz widziałem...

dokladnie tak mialem z N6610 gdzie uniewaznili mi gware z powodu ingerencji cieczy a oddalem telefon, bo przesunela sie tasma od przyciskow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To akurat żadne "przypadki", tylko rutyna. Bo teraz nie działa głośniczek czy tasiemka, ale niech z powodu zalania (mniejszego lub większego, no damn difference) telefon przestanie łapać zasięg po tygodniu od naprawy wspomnianej bzdurki (co nie jest niemożliwe). I weź serwisie wytłumacz się z tego klientowi - nie ma szans. Dlatego sprawdzanie ewentualnych śladów korozji, cieczy etc. to pierwsza rzecz przy każdej naprawie.

I to nieprawda, że jak serwis nie wie, co jest, to wbija "ciecz" i po sprawie. Żaden autoryzowany serwis nie pozwoli sobie na coś takiego, bo każda ciecz musi być dobrze udokumentowana zdjęciem/skanem i przesłana do producenta. A jeśli któryś serwis jednak tak robi, to pracują tam głupi ludzie, którzy stracą autoryzację szybciej, niż przypuszczają.

Serwis, który "nie wie", wysyła telefon do serwisu centralnego (zazwyczaj jeden w kraju). Jeśli i tam "nie wiedzą", to zazwyczaj wymieniają telefon na nowy. Taki Sagem, mimo że telefony robi stolcowe, za każdym razem przy wymianie telefonu przedłuża gwarancję o następne 12 miesięcy. Jest już trochę ludzi, którzy czwarty czy piąty rok bujają się z Sagemem ciągle na gwarancji :>

 

O cieczy można jeszcze długo, ale zawsze rację będzie miał serwis. Nie słyszałem o przypadku uchylenia decyzji serwisu przez Rzecznika Czegośtam, sąd czy inny poważny organ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno miał. I nie z cieczą w postaci szklanki wody dookoła czy strumienia moczu w holder SIM, ale na pewno miał. Wystarczy mieć nieco pecha przy odbieraniu rozmowy na deszczu albo nosić telefon non stop w łapie.

Fakt, że nieraz z powodu niewielkiej zielono-białej kropeczki dokonywana jest egzekucja, ale takie są procedury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno miał. I nie z cieczą w postaci szklanki wody dookoła czy strumienia moczu w holder SIM, ale na pewno miał. Wystarczy mieć nieco pecha przy odbieraniu rozmowy na deszczu albo nosić telefon non stop w łapie.

Fakt, że nieraz z powodu niewielkiej zielono-białej kropeczki dokonywana jest egzekucja, ale takie są procedury.

to moze niech robia takie telefony, ze po kilku miesiacach uzytkowania nie zbiera sie po slonka wyswietlacza kurz?? jak sie dostaje kurz to i para wodna nie jest problemem. mialem tak z 6610 a teraz kurz sie zbiera w 6300, ktora mam rok a jakos w 6310i ktora uzywalem ponad 4 lata czegos takiego nie ma....

 

a telefonu jak nie uzywam to nosze w anusie, zeby sie latnie nagrzewal i para wodna sie skraplala jak go wyciagam w celu odebrania rozmowy :evil:

Edytowane przez Niemiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

Nie słyszałem o przypadku uchylenia decyzji serwisu przez Rzecznika Czegośtam, sąd czy inny poważny organ.

Ponieważ te organy nie mają takiej kompetencji. Gwarancja jest tylko i wyłącznie dobrą wolą producenta. Może w ogóle nie dawać żadnej gwarancji na swój produkt i nikt nie może mu tego zabronić. Dlatego decyzje serwisu są ostateczne.

Sądy mogą natomiast interweniować i rozstrzygać w kwestiach dotyczących spraw uregulowanych polskim prawem. Tutaj się kłania "odstapienie od umowy" i "niezgodność towaru z umową".

Z tego też powodu lepiej korzystać z tego drugiego przywileju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Kaaban

Ponieważ te organy nie mają takiej kompetencji. Gwarancja jest tylko i wyłącznie dobrą wolą producenta. Może w ogóle nie dawać żadnej gwarancji na swój produkt i nikt nie może mu tego zabronić. Dlatego decyzje serwisu są ostateczne.

Sądy mogą natomiast interweniować i rozstrzygać w kwestiach dotyczących spraw uregulowanych polskim prawem. Tutaj się kłania "odstapienie od umowy" i "niezgodność towaru z umową".

Z tego też powodu lepiej korzystać z tego drugiego przywileju.

Eee to dlaczego na allegro jakiś czas temu był booom na "w związku z nowym prawem UE bla bla bla nie udzielam gwarancji na sprzedawany przedmiot"?? Z tamtego wynikało, że gwara jest z "Automatu" do wszystkiego, co się sprzedaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Pigmej

Eee to dlaczego na allegro jakiś czas temu był booom na "w związku z nowym prawem UE bla bla bla nie udzielam gwarancji na sprzedawany przedmiot"?? Z tamtego wynikało, że gwara jest z "Automatu" do wszystkiego, co się sprzedaje.

Można sobie napisać w aukcji co się chce. Tak jak słynne "po odejściu od kasy reklamacji nie uznaje się".

Jeszcze raz. Odstapienie od umowy ze względu na niezgodność towaru z umową masz prawnie dostępne.

Gwarancja zaś to opcja, dodawana NIEOBOWIĄZKOWO przez producenta. Wszelkie zasady takiej reklamacji, zasady serwisowania, tryb odwoławczy, czas trwania naprawy i inne określa gwarant. Jeżeli oddajesz sprzęt na takiej gwarancji, to zgadzasz się na te zasady. Jeśli zaś zasady gwarancji narzucone przez gwaranta nie są przez niego respektowane pozostaje "niezgodność".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to moze niech robia takie telefony, ze po kilku miesiacach uzytkowania nie zbiera sie po slonka wyswietlacza kurz?? jak sie dostaje kurz to i para wodna nie jest problemem. mialem tak z 6610 a teraz kurz sie zbiera w 6300, ktora mam rok a jakos w 6310i ktora uzywalem ponad 4 lata czegos takiego nie ma....

 

a telefonu jak nie uzywam to nosze w anusie, zeby sie latnie nagrzewal i para wodna sie skraplala jak go wyciagam w celu odebrania rozmowy :evil:

Czego ja bym nie chciał, żeby było :>

 

Ale doskonale cię rozumiem, nadejszly wiekopomne czasy wszechobecnej tandety i pośpiechu. Teraz nikt nie ma interesu w tym, by robić wodoodporne telefony, silniki Diesla robiące po 1mln km czy domy, które postoją 50 lat. Klient ma kupić i spi... oddalić się. Signum temporis.

 

Moja 6310i ma już 6 rok i poza słabującą baterią nic jej nie jest. Najwyraźniej wyprodukowali ją w czasach, kiedy jeszcze wszystkim się chciało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...