Skocz do zawartości
Karuzo

Kobiety...

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie, 8 stron topicu, kazdy ma jakies złe doswiadczenia (ja tez po wczorajszym wieczorze - godz. 5:33 a ja zasnac nie moge :/ ) Co sie porobiło :/ :( :?:

 

Moze to jakies hartowanie facetow, albo taka jest natura kobiet ... Ogolnie wodka najlepszym przyjacielem ;)

 

 

Hehe, wiedziałem że zaraz ktoś tak powie. Każdemu się wydaje że jego lady nie podpada pod tą regułę. A potem rozczarowanie :)

Frajerów.. pfu, facetów nie brakuje :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nadi albo nie lapie aluzji, albo ni w pipe ni w oko ;]

no że chlebek jest niby gorszy od torta (brzydsza dziewczyna, ale wierna), ale lepiej zjeść samemu cały chleb, niż dzielić sie tortem z innymi (ładniejsza, ale taka "dla wszystkich")

 

Moja panna jest inna, takiej to szukac ze swieca ! Naprawde ukochana kobieta, pomoze, pocieszy, a poza tym wierna... mam do niej 100% zaufanie :)

ta jasne :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 29 lat, w tym roku ożeniłem się ....

 

Mam za sobą różne zawirowania, w życiu osobistym i zawodowym ...

 

Jakiś czas temu tak naprawdę zrozumiałem pewne powiedzenie: "Co cię nie zabije, to cię wzbogaci"

 

Może jest ono oklepane, pojawia się zbyt często, w idiotycznych kontekstach ....

 

Ale ważne jest, aby z tego co się przeżyło wyciągać wnioski na przyszłość ....

 

I żyć rozumnym życiem, w szacunku do innych i samego siebie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jezeli ktos ma zaufanie a do tego jeszcze 100% to niech obejrzy sobie

Chlopaki nie placza tam Fred tez mowil ze ufal kiedys kobiecie i wtedy dalby sobie reke uciac ...

mimo ze to tylko film uwazam ze akurat w tym mial racje :wink:

dalej zostawie to bez kometarza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wspulczucia, hehe po co tez tak mialem jak ty tylko w krutszym zwiazku och jak ona mnie kochala az nagle z idalnej pary nic nie zostalo i potem sie dowiedzialem ze jest z innym lamalem sie kilka dni olalem z idealu stala sie kims innym no coz zycie potrafo doje*** ale AndyN ma racje co nie zniszczy to wzmocni TRZYMAJ SIE !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh ..

Powiem ci Karuzo ze wiem co czujesz ...

 

mam te sama niemal sytuacje ...

 

Bylem z kobieta 4 lata .. w sierpniu 2003 sie rozstalismy ..nie z powodu zdrady, ogolnie wydarzylo sie dużo spraw i konflikow .. minal juz ponad rok

ja mialem po drodze 2 ale z zadna nie wytrzymalem dluzej niz 3miechy .. i wogole to nie bylo "TO" .. ona tez miala jednego ale z nim nie wyrobiła

 

od czasu do czasu sie z nia spotykam.. czasem sypiamy ze sobą :/ .. i wciaz ją kocham ... nawet ona tak twierdzi .. tylko ze to nie to samo ..

walcze bo wiem ze to nie ma sensu .. jak raz sie popsuje sie cos konkretnie to potem juz dobrze nie bedzie

 

wciaz jest o cos klotnia ... czlowiek sie wqrzy na dzien czy 2 a potem znow wszystkei drogi prowadza po jej dom ...

troche dół ... w sumie dół jak cholera ...

tak samo jak ty czekam na taka która bedzie szla ulica a ja sie za nia ogladne i bedzie w koncu git ...

ale cos nie wychodzi :/

 

Wielu ludzi Ci doradza ... ale jesli ktos nie byl w takiej sytuacji to nie ma pojecia jak to jest. Sam nie powiem Ci co dokladnie powinnes zrobic .. ale wiem jedno -> walcz... ze soba ...

nie wracaj do niej .. nie daj sie ...

 

ja przyjełem obecnie taktyke "100% szczerosci"

nie toleruje zadnego krecenia ..

jak dziewczyna robi sceny to wyp! ..

jest ciezko .. no ale co tam ..

twardym trza być ...

 

nie jestes sam w tym co przeżywasz ... jest zapewne wielu w podobnej sytuacji ... człowiek uczy sie na błedach ... a te pierwsze miłosci są najcieższe ...

 

ehh .. za duzo o tym pomyslalem .. i mnie dół znow łapie .. jak cos mi sie pomyśli jeszcze to dopisze

 

update:

ja zdrady tez przerabialem ale najbardziej razi mnie to ze robi sie to za plecami

 

powinna byc krótka piłka - albo tak albo nie

 

żadnego kręcenia i obłudy

100% prawdy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może to jest poprostu tak, że jeśli jedno z pary jest takie 100% szczere, zawsze prawdomówne i całkowicie otwarte dla drugiej osoby, to może ta druga osoba po jakimś czasie utwierdza się w przekonaniu, że tutaj ma kogoś kto jest pewny, kogoś kogo nie trzeba już zdobywać, kogoś do kogo zawsze może sobie wrócić, jeśli nie uda się z kimś innym? i tak sobie co jakiś czas próbuje coś rozkręcić z innymi, a jeśli się nie uda to ma gdzie wracać... (oczywiście wszystko za plecami)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu kobiety sa inne :( nie chce ich bronic ale dla wiekszosci kobiet to ze zaczyna o kims innym myslec ma bardzo duze znaczenie i jest podstawa do tego zeby zakonczyc zwiazek nawet udany z tym obecnym partnerem ...

A faceci - wiadomo podobaja nam sie inne kobiety czesto nawet bardzo, myslimy o innych ale nie traktujemy tego powaznie, raczej jako utwierdzanie sie w swojej meskosci a jak dochodzi co do czego to facet (wiekszosc) nie zdradzi bo inne kobiety sa nie istotne.

 

Kobiety sa wierne, oddane, dobre wlasnie do czasu az nie znajda innego ... ktory je zaintryguje - nawet jak potem okaze sie byc skonczonym idiota, - mowie nie jasno - chce powiedziec ze kobieta jak cie kocha to odrzuci milion zalecajacych sie do niej facetow ale moze przyjsc milion pierwszy ktory ja zaintryguje i bedzie gotowa poswiecic wszystko byle to sprawdzic :( - i to jest w kobietach straszne ... moze sie nie zjawic ten milion pierwszy ale rownie dobrze moze na niego trafic - i to najczesciej w najgorszym momencie dla faceta ...

 

Inna sprawa to to ze utrzymanie kobiety to taka gra strategiczna - tyle ze uprawiana przez cale zycie - jesli ja kochasz i chcesz z nia byc musisz byc czasami perfidny w swoich zachowaniach, robic niektore rzeczy z premedytacja jak juz ktos o tym wyzej wspomnial.`

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej skączcie te biadolenie, jest sylwester, były świętan nowy rok! a wy dalej smęcicie, weźcie się lepiej do jakiejś roboty :)

Ciekawe czy tak samo bys gadal jak bys stracil najwazniejsza osobe w swoim zyciu :twisted:

 

a ciekawe co powiesz jak ja powiem że straciłem... :cry: ...

 

Ale dziś jest sylwester, panowie, trochę optymizmu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze tego posta, bo po prostu musze się podzielić z Wami ostatnimi dniami.

 

Tydzień temu odwiedził mnie znajomy. Ubrany w garnitur, z kwiatkiem i wykutym na blachę wierszykiem. Stwierdził, ze właśnie idzie oświadczyć się swojej dziewczynie. Z opowieści wiem, ze było tak: Wziął kwiatek w żeby, zadzwonił do niej, ona wpuściła go do środka i stwierdziła, ze dobrze wyszło, ze akurat się pojawił, bo chciała mu cos powiedzieć. Z drugiego pokoju wyszedł jego przyjaciel i oboje oświadczyli mojemu koledze, ze chcą być razem itd. Nieważne się szczegóły tej sprawy, lecz cos innego.

Mianowicie, wspomniany wcześniej przyjaciel nawiedzał mnie codziennie i przez kilka godzin opowiadał jak bardzo jest zdołowany i jak ciężko będzie się z tego podnieść. Słuchałem go ziewając i mówiłem, że to się zdarza, ze źle trafił i żeby się nie przejmował, bo tego kwiatu jest pół światu.

Ostatnio (konkretnie wczoraj) stwierdził, ze zazdrości mi mojego związku. No i tu doszedłem do sedna tego topicu.

 

Jestem (właściwie byłem) z moją dziewczyną przez 4 lata. Mieliśmy konkretne plany. Moi rodzice kupili nam mieszkanie (w sumie kupili sobie, ale dzięki temu mogli się wyprowadzić), a ja dostałem samochód i miałem juz lada moment rozpoczynać kolejny etap w swoim życiu.

Do dzisiaj, bo tak się złożyło nieszczęśliwie (a może i szczęśliwie), że razem ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się do klubu na jakimś zadupiu. Weszliśmy na stronę główna tej dyskoteki celem sprawdzenia, gdzie będziemy się bawić. Tam w galerii wybraliśmy dział klubowicze. Na stronie była ponad setka zdjęć, a na jednym z nich o dziwo moja dziewczyna. Zacząłem przyglądać się nieco dokładniej innym zdjęciom. Na którymś tam z kolei, jest jej zdjęcie, jak całuje się z jakimś wieśniakiem, który trzyma ja za pośladek. Jestem cztery lata w plecy, chociaż ciężko mi się z tym pogodzić.

 

Topic powstał pod wpływem chwili, sorki, ze zaśmieciłem nim to forum. Pozdrawiam.

 

----------------------------------------

edit:

Poprawione zostały błędy gramatyczne i ortograficzne.

Treść została wyedytowana dla lepszej przejrzystości.

 

Moderator - romek

no to ladnie masz, ja mysle ze kazdy zwiazek niezaleznie jak sie konczy to doswiadczenia i chyba trzeba byc debilem zeby powiedziec ze sa to 4 lata w plecy...zastanow sie nad tym.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie teraz zastanawiam sie, czy nie zrobic tak, ze sprobuje o wszystkim zapomniec, jak to sie mowi "zaczac od nowa". Oczywiscie z nia. Chyba jednak wroce pomimo tych wszystkich nieprzyjemnosci z jakimi spotykalem sie w naszym bylym zwiazku. Wydaje mi sie, ze jeszcze za slabo oberwalem

A ja jestem przekonany ze ja bardzo kochasz... i wrocisz pomimo tych przewinien :twisted:

 

Bylem ze swoja dziewczyna razem na sylwestrze... pewnie mnie pojedziecie ze tak latwo sie podalem,ale wybieralem sie na impreze i o 20 niewytrzymalem i zaprosilem ja zeby poszla ze mna. Bawilem sie wysmienicie 8) mam nawet kaca :P

 

 

Nowy Rok... czas zaczac nowy rozdzial w zyciu i zapommniec stare bledy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze tego posta, bo po prostu musze się podzielić z Wami ostatnimi dniami.

 

Tydzień temu odwiedził mnie znajomy. Ubrany w garnitur, z kwiatkiem i wykutym na blachę wierszykiem. Stwierdził, ze właśnie idzie oświadczyć się swojej dziewczynie. Z opowieści wiem, ze było tak: Wziął kwiatek w żeby, zadzwonił do niej, ona wpuściła go do środka i stwierdziła, ze dobrze wyszło, ze akurat się pojawił, bo chciała mu cos powiedzieć. Z drugiego pokoju wyszedł jego przyjaciel i oboje oświadczyli mojemu koledze, ze chcą być razem itd. Nieważne się szczegóły tej sprawy, lecz cos innego.

Mianowicie, wspomniany wcześniej przyjaciel nawiedzał mnie codziennie i przez kilka godzin opowiadał jak bardzo jest zdołowany i jak ciężko będzie się z tego podnieść. Słuchałem go ziewając i mówiłem, że to się zdarza, ze źle trafił i żeby się nie przejmował, bo tego kwiatu jest pół światu.

Ostatnio (konkretnie wczoraj) stwierdził, ze zazdrości mi mojego związku. No i tu doszedłem do sedna tego topicu.

 

Jestem (właściwie byłem) z moją dziewczyną przez 4 lata. Mieliśmy konkretne plany. Moi rodzice kupili nam mieszkanie (w sumie kupili sobie, ale dzięki temu mogli się wyprowadzić), a ja dostałem samochód i miałem juz lada moment rozpoczynać kolejny etap w swoim życiu.

Do dzisiaj, bo tak się złożyło nieszczęśliwie (a może i szczęśliwie), że razem ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się do klubu na jakimś zadupiu. Weszliśmy na stronę główna tej dyskoteki celem sprawdzenia, gdzie będziemy się bawić. Tam w galerii wybraliśmy dział klubowicze. Na stronie była ponad setka zdjęć, a na jednym z nich o dziwo moja dziewczyna. Zacząłem przyglądać się nieco dokładniej innym zdjęciom. Na którymś tam z kolei, jest jej zdjęcie, jak całuje się z jakimś wieśniakiem, który trzyma ja za pośladek. Jestem cztery lata w plecy, chociaż ciężko mi się z tym pogodzić.

 

Topic powstał pod wpływem chwili, sorki, ze zaśmieciłem nim to forum. Pozdrawiam.

 

----------------------------------------

edit:

Poprawione zostały błędy gramatyczne i ortograficzne.

Treść została wyedytowana dla lepszej przejrzystości.

 

Moderator - romek

no to ladnie masz, ja mysle ze kazdy zwiazek niezaleznie jak sie konczy to doswiadczenia i chyba trzeba byc debilem zeby powiedziec ze sa to 4 lata w plecy...zastanow sie nad tym.....

 

Doswiadczenie ? Jakie doswiadczenie ? Powiedz mi czego tak cennego sie nauczylem, ze rekompensuje mi to cztery lata mojego zycia ?

Nauczylem sie tego, ze nie warto w pelni oddawac siebie kobiecie. Nauczylem sie znaczenia slowa bol. Nauczylem sie innego toku myslenia. Nauczylem sie jak to jest, gdy dajesz komus swoje serce na tacy, a on na nie pluje. Nauczylem sie, ze im jestes dla kogos lepszy, tym on staje sie gorszy dla ciebie. Nauczylem sie dokonywania wyborow miedzy rzeczami dla mnie, a prezentami dla kogos. Nauczylem sie plakac. Nauczylem sie pic. Nauczylem sie blokowac telefon, zeby nie dostawac rachunkow po kilkaset zlotych za nacinanie sie na poczte. Nauczylem sie rozmawiac o swoich problemach. Ale czy musialem dochodzic do tego wszystkiego kosztem czterech lat ? Czy tyle dni, tyle czasu, tyle zaprzepaszczonych imprez i perspektyw, tyle niespelnionych marzen i tyle wyrzeczen to ma byc nagroda za minione lata ? Nie sadze. Nie zawsze trzeba sie sparzyc, zeby cos zrozumiec. Nie trzeba rozciac sobie palca, zeby wiedziec, ze noz jest ostry.

 

p.s.

hmm.....

 

"Są Kobiety bezcenne.... za wszystkie inne zapłacisz kartą MasterCard" ..........

 

:lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze tego posta, bo po prostu musze się podzielić z Wami ostatnimi dniami.

 

Tydzień temu odwiedził mnie znajomy. Ubrany w garnitur, z kwiatkiem i wykutym na blachę wierszykiem. Stwierdził, ze właśnie idzie oświadczyć się swojej dziewczynie. Z opowieści wiem, ze było tak: Wziął kwiatek w żeby, zadzwonił do niej, ona wpuściła go do środka i stwierdziła, ze dobrze wyszło, ze akurat się pojawił, bo chciała mu cos powiedzieć. Z drugiego pokoju wyszedł jego przyjaciel i oboje oświadczyli mojemu koledze, ze chcą być razem itd. Nieważne się szczegóły tej sprawy, lecz cos innego.

Mianowicie, wspomniany wcześniej przyjaciel nawiedzał mnie codziennie i przez kilka godzin opowiadał jak bardzo jest zdołowany i jak ciężko będzie się z tego podnieść. Słuchałem go ziewając i mówiłem, że to się zdarza, ze źle trafił i żeby się nie przejmował, bo tego kwiatu jest pół światu.

Ostatnio (konkretnie wczoraj) stwierdził, ze zazdrości mi mojego związku. No i tu doszedłem do sedna tego topicu.

 

Jestem (właściwie byłem) z moją dziewczyną przez 4 lata. Mieliśmy konkretne plany. Moi rodzice kupili nam mieszkanie (w sumie kupili sobie, ale dzięki temu mogli się wyprowadzić), a ja dostałem samochód i miałem juz lada moment rozpoczynać kolejny etap w swoim życiu.

Do dzisiaj, bo tak się złożyło nieszczęśliwie (a może i szczęśliwie), że razem ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się do klubu na jakimś zadupiu. Weszliśmy na stronę główna tej dyskoteki celem sprawdzenia, gdzie będziemy się bawić. Tam w galerii wybraliśmy dział klubowicze. Na stronie była ponad setka zdjęć, a na jednym z nich o dziwo moja dziewczyna. Zacząłem przyglądać się nieco dokładniej innym zdjęciom. Na którymś tam z kolei, jest jej zdjęcie, jak całuje się z jakimś wieśniakiem, który trzyma ja za pośladek. Jestem cztery lata w plecy, chociaż ciężko mi się z tym pogodzić.

 

Topic powstał pod wpływem chwili, sorki, ze zaśmieciłem nim to forum. Pozdrawiam.

 

----------------------------------------

edit:

Poprawione zostały błędy gramatyczne i ortograficzne.

Treść została wyedytowana dla lepszej przejrzystości.

 

Moderator - romek

no to ladnie masz, ja mysle ze kazdy zwiazek niezaleznie jak sie konczy to doswiadczenia i chyba trzeba byc debilem zeby powiedziec ze sa to 4 lata w plecy...zastanow sie nad tym.....

 

Doswiadczenie ? Jakie doswiadczenie ? Powiedz mi czego tak cennego sie nauczylem, ze rekompensuje mi to cztery lata mojego zycia ?

Nauczylem sie tego, ze nie warto w pelni oddawac siebie kobiecie. Nauczylem sie znaczenia slowa bol. Nauczylem sie innego toku myslenia. Nauczylem sie jak to jest, gdy dajesz komus swoje serce na tacy, a on na nie pluje. Nauczylem sie, ze im jestes dla kogos lepszy, tym on staje sie gorszy dla ciebie. Nauczylem sie dokonywania wyborow miedzy rzeczami dla mnie, a prezentami dla kogos. Nauczylem sie plakac. Nauczylem sie pic. Nauczylem sie blokowac telefon, zeby nie dostawac rachunkow po kilkaset zlotych za nacinanie sie na poczte. Nauczylem sie rozmawiac o swoich problemach. Ale czy musialem dochodzic do tego wszystkiego kosztem czterech lat ? Czy tyle dni, tyle czasu, tyle zaprzepaszczonych imprez i perspektyw, tyle niespelnionych marzen i tyle wyrzeczen to ma byc nagroda za minione lata ? Nie sadze. Nie zawsze trzeba sie sparzyc, zeby cos zrozumiec. Nie trzeba rozciac sobie palca, zeby wiedziec, ze noz jest ostry.

 

p.s.

hmm.....

 

"Są Kobiety bezcenne.... za wszystkie inne zapłacisz kartą MasterCard" ..........

 

:lol:

to jest wlasnie doswiadczenie, wiesz czego 2 raz juz nie zrobisz, chyba lepiej jak uczyles sie tego w ciagu 4 lat niz jakbys zobaczyl to po 20 latach malzenstwa

takie wlasnie jest zycie, daje nauczke... i nie zmienisz tego... nie mysl za duzo o tym raczej doskonal samego siebie, a powiem jedno kobieta to swietny nauczyciel, nawet jesli to pozniej ma bardzo bolec

wiem cos o tym ale teraz sie z tego smieje wyciagnalem juz wnioski wiem czego juz nie robic, i ciesze sie zyciem na nowo bo rozpamietywanie i tak nic nie pomoze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość on23warszawa
Pisze tego posta, bo po prostu musze się podzielić z Wami ostatnimi dniami.

 

Tydzień temu odwiedził mnie znajomy. Ubrany w garnitur, z kwiatkiem i wykutym na blachę wierszykiem. Stwierdził, ze właśnie idzie oświadczyć się swojej dziewczynie. Z opowieści wiem, ze było tak: Wziął kwiatek w żeby, zadzwonił do niej, ona wpuściła go do środka i stwierdziła, ze dobrze wyszło, ze akurat się pojawił, bo chciała mu cos powiedzieć. Z drugiego pokoju wyszedł jego przyjaciel i oboje oświadczyli mojemu koledze, ze chcą być razem itd. Nieważne się szczegóły tej sprawy, lecz cos innego.

Mianowicie, wspomniany wcześniej przyjaciel nawiedzał mnie codziennie i przez kilka godzin opowiadał jak bardzo jest zdołowany i jak ciężko będzie się z tego podnieść. Słuchałem go ziewając i mówiłem, że to się zdarza, ze źle trafił i żeby się nie przejmował, bo tego kwiatu jest pół światu.

Ostatnio (konkretnie wczoraj) stwierdził, ze zazdrości mi mojego związku. No i tu doszedłem do sedna tego topicu.

 

Jestem (właściwie byłem) z moją dziewczyną przez 4 lata. Mieliśmy konkretne plany. Moi rodzice kupili nam mieszkanie (w sumie kupili sobie, ale dzięki temu mogli się wyprowadzić), a ja dostałem samochód i miałem juz lada moment rozpoczynać kolejny etap w swoim życiu.

Do dzisiaj, bo tak się złożyło nieszczęśliwie (a może i szczęśliwie), że razem ze znajomymi postanowiliśmy wybrać się do klubu na jakimś zadupiu. Weszliśmy na stronę główna tej dyskoteki celem sprawdzenia, gdzie będziemy się bawić. Tam w galerii wybraliśmy dział klubowicze. Na stronie była ponad setka zdjęć, a na jednym z nich o dziwo moja dziewczyna. Zacząłem przyglądać się nieco dokładniej innym zdjęciom. Na którymś tam z kolei, jest jej zdjęcie, jak całuje się z jakimś wieśniakiem, który trzyma ja za pośladek. Jestem cztery lata w plecy, chociaż ciężko mi się z tym pogodzić.

 

Topic powstał pod wpływem chwili, sorki, ze zaśmieciłem nim to forum. Pozdrawiam.

 

----------------------------------------

edit:

Poprawione zostały błędy gramatyczne i ortograficzne.

Treść została wyedytowana dla lepszej przejrzystości.

 

Moderator - romek

no to ladnie masz, ja mysle ze kazdy zwiazek niezaleznie jak sie konczy to doswiadczenia i chyba trzeba byc debilem zeby powiedziec ze sa to 4 lata w plecy...zastanow sie nad tym.....

 

Doswiadczenie ? Jakie doswiadczenie ? Powiedz mi czego tak cennego sie nauczylem, ze rekompensuje mi to cztery lata mojego zycia ?

Nauczylem sie tego, ze nie warto w pelni oddawac siebie kobiecie. Nauczylem sie znaczenia slowa bol. Nauczylem sie innego toku myslenia. Nauczylem sie jak to jest, gdy dajesz komus swoje serce na tacy, a on na nie pluje. Nauczylem sie, ze im jestes dla kogos lepszy, tym on staje sie gorszy dla ciebie. Nauczylem sie dokonywania wyborow miedzy rzeczami dla mnie, a prezentami dla kogos. Nauczylem sie plakac. Nauczylem sie pic. Nauczylem sie blokowac telefon, zeby nie dostawac rachunkow po kilkaset zlotych za nacinanie sie na poczte. Nauczylem sie rozmawiac o swoich problemach. Ale czy musialem dochodzic do tego wszystkiego kosztem czterech lat ? Czy tyle dni, tyle czasu, tyle zaprzepaszczonych imprez i perspektyw, tyle niespelnionych marzen i tyle wyrzeczen to ma byc nagroda za minione lata ? Nie sadze. Nie zawsze trzeba sie sparzyc, zeby cos zrozumiec. Nie trzeba rozciac sobie palca, zeby wiedziec, ze noz jest ostry.

 

p.s.

hmm.....

 

"Są Kobiety bezcenne.... za wszystkie inne zapłacisz kartą MasterCard" ..........

 

:lol:

to jest wlasnie doswiadczenie, wiesz czego 2 raz juz nie zrobisz, chyba lepiej jak uczyles sie tego w ciagu 4 lat niz jakbys zobaczyl to po 20 latach malzenstwa

takie wlasnie jest zycie, daje nauczke... i nie zmienisz tego... nie mysl za duzo o tym raczej doskonal samego siebie, a powiem jedno kobieta to swietny nauczyciel, nawet jesli to pozniej ma bardzo bolec

wiem cos o tym ale teraz sie z tego smieje wyciagnalem juz wnioski wiem czego juz nie robic, i ciesze sie zyciem na nowo bo rozpamietywanie i tak nic nie pomoze

 

tak genghiskhan mowi bardzo madrze

4 lata to duzo czasu

napewno nauczyles sie wlele jezel chodzi o pozycie partnerskie

wiesz co mozna , czego nie... itd

to jest EXP

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...