Witajcie!
Poszła mi płyta od firmowego "serwera"[1] - pociekły kondensatory, które sa blisko złączki zasilania ATX i procesora. Płyta głowna to Lucky Star 6VA694 _ver2+_ (Socket 370) i nie mam do niej manuala (ma ktoś?).
Chciałbym reanimować płytę i pomyślałem, że przy okazji przetestuję swoją teorię. Mianowicie płyta padła, bo podłaczyłem urządzenia chyba we wszystko co się dało (2xfaxmodem,drukarki lpt i usb, neostrada, 2x kostki ram, 2xHDD). Wydaje mi się, że pojemności kondensatorów były zbyt małe albo ich jakość była poniżej wymagań. Wiek też pewnie nie bez znaczenia (4-5 lat chyba).
Czy można sobie od-tak wymienić kondensatory na większe (pojemnościowo, cieplnie i napięciowo - zamiast 6,3V 1000uF 50st dać Sanyo/inne dobre do układów cyfrowych 18V 2200uF 85st)? Ja uważam, że tak :)
Martwi mnie jednak to, czy wogóle można je wymieniać w taki sposób jak ja chcę, czyli:
pogrzać cynę, odsysarka, wyrwanie, włożenie nowego, lutowanie.
W okolicy nie widać z góry ani dołu ścieżek, ale płyta może być wielowarstwowa. Jak dużej precyzji i ostrożności w rozgrzewaniu elementów tu potrzeba? Może lepiej odciąć kondziołki zepsute a nowe dolutować od dołu, dbając o jak najniższą temp. płyty głównej?
[1] serwerek na celeronie? Oczywiście, 300MHz, 192MB ram a wyrabiał się z zadaniami lepiej niż serwer IBM 1GHz PIII Xeon ;P Linux, wszystko linux ;)