Witam,
No więc jak postanowiłem, tak zrobiłem. Kupiłem przedłużkę (30 cm) do zasilania płyty głównej - żeby ją rozciąc i podłączyć do zwykłej kostki (listwy) która z kolei jest podłączona do właściwego przedłużacza (po drugiej stronie symetrycznie). Niestety nie udało mi się kupić tego małego kwadratowego gniazda (dwie pary kabli - żółte i czarne) do płyty głównej, więc niestety musiałem uciąć z zasilacza. Podobnie zresztą z wtyczką do zasilania stacji dyskietek. Właściwy przedłużacz ma 2,5 metra, i zrobiony jest z siedmiu taśm po 5 żył każda (2,5 mm kw.). Starczyło prawie na styk, żeby na strychu położyć na podłodze zasilacz (teraz się wezmę za przenoszenie reszty grzejących gratów - UPS, wszystkie pomniejsze zasilacze, modem, router). Teoretycznie jeszcze pasowałoby wymienić monitor na LCD, żeby mniej grzał. Wracając do zasilacza, to całość wygląda dość topornie (jak będą chętni, to zrobię zdjęcia i wstawię), i totalnie unieruchamia komputer (heh, trudniej go ukraść). Kosztowało to dużo mniej niż bezgłośny (fanless) zasilacz (który nie dość, że kosztuje od 600 pln w zwyż, to jeszcze grzeje) - bo poniżej 100 pln. Możliwe, że można użyć cieńszego kabla, nie wiem, na ile wpłynie to na spadki napięcia (niestety nie zmierzyłem napięć przed wyciągnięciem zasilacza - przepadło). Zajęło mi to około 1 dnia, więc nie za dużo, biorąc pod uwagę korzyści.
Pozdrawiam,
Zefcio
PS. Teraz biorę się za chłodzenie wodne pozostałych elementów (oczywiście wszystkie grzejące i hałasujące elementy tego chłodenia też wyrzucę na strych...). Zostanie tylko wyciszyć HDD, i najgłośniejszym elementem na biurku będzie radiobudzik, w którym słychać przydźwięk sieci...