Witam,
mój problem wygląda nastepująco. Przyszedł do mnie kolega sprawdzić czy jakaś tam karta graficzna którą chce od kogoś kupić jest sprawna, więc odłączyłem komputer wyjąłem swoją i włożyłem jego. I tutaj zaczyna się problem bo od tego momentu komputer przestał się uruchamiać, wygląda to tak, że po podłączeniu kabla od zasilania i przełączenia przełącznika w pozycje ON wszystkie wiatraczki (od procka, karty graficznej, zasilacza i wentylator z tyłu na obudowie) zaczynają się kręcić i po wykonaniu jakoś jednego obrotu wszystkie się wyłączają i nic dalej sięnie dzieje, no świeci się jakaś dioda na płycie na zielono, wszystko trwa ułamek sekundy. Nie mam już pomysłów co się mogło stać, zasilacz był 400W, możliwe ze sięspalił? i czy wtedy wykonywałby ten obrót wiatraczków?
Spróbowaliśmy podłączyć też stary zasilacz kolegi, 350W, z rozklekotanym gniazdem kablowym i co prawda wtedy wiatraczki zaczęły szaleć, ale też z płyt wydobywał się taki strasznie długi pisk (plyta: asus p5k). Szybko wyjęliśmy ten zasila i włożzyliśmy jakiś mój stary z szafy (Xilencer 580W), tyle że ten zachowywał się podobnie do tego pierwszego, możliwe ze też może być spalony bo pamiętam że kiedyś był w naprawie, może nie do końca usunęli usterkę albo coś inego mi się skopało. Jeśli moglibyści jakoś pomóc lub wskazać możliwe przyczyny tego złego stanu rzeczy byłbym bardzo wdzięczny, aha dodam jeszcze że reset biosu nie pomógł. Wykonałem też rozruch na sucho na tym pierwszym zasilaczu i wiatraczek pokrecil się również przez chwile, czy to może byc oznaką jego przepalenia?