Zlozylem kompjuter:
Plyta MSI 7228 z zintegrowana GF 6100 i Realtekiem 5.1
Procek Athlon 64
Ram 512 DDR 400
Dysk Samsung 60GB
Co mialem to wrzucilem w bude.
Komp dziala, uruchamia sie, dysk tez, cd rom dziala, monitor pokazuje ze wszystko gra. To wzialem Winde chcac zainstalowac. Nagle calkowity OFF. Zdziwko mysle, wlaczam znowu. Teraz OFF jeszcze szybciej. Chyba cos zle podpialem mysle. Poprzelaczalem. Wlaczam. Znowu sie wylacza. W roznych momentach. Mysle, pewnie sie grzeje procek. Poodpinalem WSZYSTKO, zostawilem tylko plyte z prockiem (ram tez wyjalem). Wlaczam. Chodzil godzine i moglby dalej. Czyli procek sie nie grzeje. Podpialem dysk i CD ROM. Komp chodzi stabilnie, nic sie nie wylacza. To chyba zasilacz tez w porzadku. Czyzby ram. Odlaczam dysk, cdrom. Zostawiam tylko procek i wrzucam kostke ddr. Wgral sie bios, wylacza sie. Wlaczam znowu. Od razu sie wylacza. Wlaczam znowu, pochodzil 3 minuty wylacza sie.
Czyzby pamiec sie uszkodzila od lezenia? Dziwne. Czy to moze jednak zasilacz. Tylko dziwne ze bez ddr wszystko moze chodzic wieki. Tyle ze bez ram nic sie nie pojawia na monitorze, ale to chyba normalne bo komp musi miec pamiec zeby wyswietlic grafike. Zgadza sie. Dopiero po wlozeniu kostki wyswietla sie obraz.
To co to moze byc. Moze kto mial podobny cyrk. DDRy dzialaly wczesniej w kompie przez kilka lat. Zasilacz tez. Chodzily razem z Athlonem XP, wszystko dzialalo a teraz nagle strajk.