Aktualnie sprawa z kompem ma się tak: 
  
CPU: cel 2,66 
MOBO: Asus p5gd1 (przykładowa specyfikacja) 
RAM: Kingston 2x256 DDR 
GPU: Winfast PX6200 128 MB 
(Seagate 80GB, zasilka Codegen 350) 
  
Sprawa ma się tak, że nie do końca stać mnie na optymalną przesiadkę na c2d (by Sysak, czyli ~2000 zł), więc chciałbym coś dodać do obecnego zestawu i rok albo dwa posiedzieć na tym co mam, a sprawić sobie nową maszynkę, kiedy będę mieć prawdziwą potrzebę i być może lepszą kasę. 
  
Generalnie chciałbym kupić  
-p4 3Ghz (dla przykładu ~300) 
-GF 7300 (dla przykładu ~ 200) 
-2x512 DDR (dla przykładu ~160) 
w sumie ~680 zł (z przesyłką). 
Wydaje się być bardzo dużo, bo za niewiele większe pieniądze mogę mięc am2, dx10 itp, ale... nie odpowiada mi minimum w kwestii nowej platformy. 
  
Zmiana każdego elementu da widoczną poprawę, nie wiem czy jednak wartą ceny :). 
Chciałbym się dowiedzieć, czy faktycznie jest sensowny taki upgrade w stosunku wydajność/cena. 
  
Jest też opcja sprzedaży kompa i myślę że do 500 zł dałoby się dociągnąć (w najlepszej opcji, jeżeli ktoś ma pewność, że nie, proszę o wyprowadzenie z błędu), i po kombinacjach znalazłbym fundusze na to i owo, ale to jest ostateczność. Wiem, że nadchodzący rok i Gwiazdka mają jawić się w nowych GF-ach czy innych prockach od Intela i ceny pójdą w dół, ale równocześnie mogą mi z rynku zniknąć p4, a na sensowne c2d wciąż mnie pewnie nie będzie stać. 
  
Na kompie grywam, ale do q3 (picmip 5 o/) i wc3 raczej nie trzeba mi specjalnej maszyny (jedynie to do Wiedźmina jak wyjdzie:) ), ostatnio częściej korzystam z AutoCADa (studia) i wiążę z nim przyszłość, plus standardowy net, filmy itp. 
  
Takie nubowskie pytanie przy okazji, ale chcę się upewnić - stary radiator i wentylator z procka będzie użyteczny z nowym? Wiem, że rozmiary będą mieć takie same, ale czy nie tkwi w tym jakiś haczyk? O paście wiem :). 
  
Bez o/c :(.