Jesli jest to włączone automatycznie w świeżym systemie, to mozliwe, że mam to włączone. System świeżutki, ale nie w tym problem; czytałem, że może być to wynik działalności rootkita i pamietam też, że wcześniej system zajmował o wiele mniej miejsca.
Moja wiedza informatyczna jest raczkująca, ale z tego, co wiem (albo wydaje mi się, że wiem), to w przypadku takich spryciarzy jak choćby przykładowo Hacker Defender (a tym bardziej wersja komercyjna w wersji Golden) mógłbym sprawdzać, sprawdzać, a i tak bym nic nie sprawdził... przynajmniej nie żadnym programem skanującym i z tą wiedzą, którą posiadam. I tu pytanie do Was: czy logi z Gmera, OTL i hijackthis są wystarczającym źródłem informacji, aby wykluczyć rootkita? Ten wiadomo ukrywa szkodliwe procesy przed użytkownikiem komputera. Pytanie brzmi tylko: w jakim stopniu? Ze nie wykryje go skanowanie - to wiem, ale czy jego obecność byłaby widoczna w logach i mogłaby je odczytać osoba potrafiąca je czytać?
No i czy rootkity zostają usunięte wraz z wgraniem nowego systemu czy mogą się również znajdować na pozostałych partycjach? Wirusa w MBR raczej wykluczam, bo wgrałem w kompa z dyskietki zrobionej na innym komputerze świeży MBR jeszcze przed formatowaniem.
Co mogę zrobić aby zyskać pewność? Strasznie mnie ta cała sytuacja denerwuje (mało powiedziane) i bardzo proszę o pomoc.
Przeleć Spybotem, dla pewności puść też Malwarebytes Anti Malware.
Spybotem skanowałem i nic nie wykrył. Malwarebytes zapuszczę jutro (dziś już po prostu nie mam siły się dalej z tym męczyć).
Dzieki za zainteresowanie i pozdrawiam 8O