A więc odpiąłem kabel sieciowy - nic to nie dało, komputer nie chciał sie włączyć. Wyjmowanie baterii Bios również żadnych rezultatów konkretnych.
Przechodzę do sedna sprawy. Rozpakowałem nowy zasilacz i okazuję się, że to również na nic... Komputer nie chciał się włączyć... Tak łatwo sie nie poddałem, wyjąłem całą płyte z obudowy procesor z chłodzeniem został gdyż nie posiadam zapasowej pasty. Podpiąłem kabel zasilający do płyty głównej, kabel CPU i nadal nic... ale, minęło 20-30 minut i komputer sie włączył...
Nastepnie go wyłączyłem. Wrzuciłem z powrotem płyte do obudowy, podpiałem to samo co poprzednim razem na "pająka" i nic. Zająłem sie innymi rzeczami, minęło około 15 min i włączył się...
Ja już nie wiem, dlaczego tak sie dzieje... Imo delikatnie odkurzaczem poczyściłem jak to można w ogóle nazwać czyszczeniem...
Jesli go wyłacze, strzelam, że jutro juz go nie włącze.
Dodam również, że sprawdzałem również u kuzyna na nowej obudowie zanim on przełożyl swój zestaw, bo myślałem, że to wina nawet przełącznika i skorzystałem z okazji.
Czy np. zrobić tak, jak uda mi sie go włączyć i go tak zostawić i oczekiwać czy nagle sam sie wyłączy, czy to coś da i można będzie coś więcej wiedzieć?
Czy to wygląda na ewidentnie uszkodzoną płyte główną?
Pzdr
Adam