Dzis mialem tak smieszna przygode, ze postanowilem tu o tym napisac... otoz:
Wczoraj (dzis okolo 1-2 w nocy) zdejmowalem radiator ze swojego Athlonika zeby sprawdzic co to dokladnie jest (JIUCB 0251) ;), i najwidoczniej zapomnialem podlaczyc coolera :/... popracowalem jeszcze do 3 i poszedlem spac :D
Rano komp sie wlaczyl (automatycznie wlacza mi sie o 7.30), obudzilem sie cos kolo ~12 i siedzialem na necie... potem ok. 15.30 pogralem z kolesiem w CSa... i nie wiem czemu ale wlaczylem sobie EasyTune (taki shit Gigabyte`a do zmieniania FSB pod Winda); jak bylem zdziwiony gdy zobaczylem 110 stopni na procku *110* to nie blad :D:D:D:D:D. Rzucilem okiem na procka, okazalo sie, ze wentylator sie nie krecil... od jakichs 9 godzin (zasilanie wentylatora odlaczone)... Podlaczylem wentyla i wszystko luz... ;)
Czy zdarzylo wam sie kiedys cos takiego?
Ew. czy ma ktos pojecie jak to wplynie na zywotnosc procesora :DDD