GuC!o^ Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 Dzień dobry ! Otóż mam taki problem. Pół roku temu miałem stłuczke z mojej winy. Dostałem mandat w wysokości 100zł. Zapłaciłem w ciągu tygodnia od "gonga". Dzisiaj zadzwonił kolo z Urzędu Skarbowego z zapytaniem czemu nie zapłaciłem mandatu. Dowodu wpłaty nie mam. Przez pół roku miał prawo pójść w piździet. Czy jest jakaś szansa na wyjście z tego obronną ręką ? Może można takie informacje wyegzekwować od Poczty Polskiej ? Hilfe ! Nie widzi mi się tym skurkowańcom płacić drugi raz przez ich niedopatrzenie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wheelerfan Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 (edytowane) Dzień dobry ! Otóż mam taki problem. Pół roku temu miałem stłuczke z mojej winy. Dostałem mandat w wysokości 100zł. Zapłaciłem w ciągu tygodnia od "gonga". Dzisiaj zadzwonił kolo z Urzędu Skarbowego z zapytaniem czemu nie zapłaciłem mandatu. Dowodu wpłaty nie mam. Przez pół roku miał prawo pójść w piździet. Czy jest jakaś szansa na wyjście z tego obronną ręką ? Może można takie informacje wyegzekwować od Poczty Polskiej ? Hilfe ! Nie widzi mi się tym skurkowańcom płacić drugi raz przez ich niedopatrzenie. Co do poczty to najlepiej pójść osobiście i zapytać, ewentualnie od razu z pisemkiem z pytaniem w tej sprawie. Jeżeli poczta Ci nie pomoże to kiepsko to widzę, bowiem najwyraźniej wpłata z mandatu nie dotarła. A jedynego dowodu na to, że było inaczej nie masz. Generalnie dowód wpłaty radzę trzymać do końca przedawnienia zobowiązania tj. 5 lat liczone od końca roku na jaki przypadał termin płatności. Bo właśnie tyle czasu mają aby się o kasę upomnieć. A czy trzymałeś dowód wpłaty jeden dzień czy pół roku to już bez znaczenia, w jednym i drugim wypadku za krótko. Edytowane 7 Marca 2007 przez wheelerfan Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Pigmej Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 Przede wszystkim poszedłbym wyjaśnić to do US (mimo że to nic nie da). Potem PP. Wniosek do naczelnika danej placówki. Muszą mieć to w dokumentach że wpłaciłeś. Jak Ci tego nie wydadzą, to pozostaje Ci przerzucić do góry nogami dom, albo... zapłacić. Na przyszłość nie wyrzucisz żadnego kwita wpłaty. Nauka kosztuje. pzdr Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
GuC!o^ Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 Na przyszłość nie wyrzucisz żadnego kwita wpłaty. Nauka kosztuje. pzdr Święte słowa. W zasadzie chyba nie bede się kłócił o te 100zł. Jeśli miałbym tak jeździć po tych urzędach i się domagać należności to na benzyne więcej bym wydał niż to jest warte. Ech niech już strace i niech sie skubańce cieszą że, znalazł sie kolejny jeleń. Drugi raz się nie dam wkręcić. Dziękuje za odpowiedzi. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Smol__ar Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 (edytowane) Miałem taką samą sytuację, że niby "nie zapłaciłem" tylko chodziło o mandat za przechodzenie przez jezdnię w nieprzepisowym miejscu. Mówię od razu, że nie masz, co szukać i nerw tracić, bo nie ma sensu. Zapłać 100 i zachowaj dowód wpłaty (Mimo tego ze było to 1 rok temu to trzymam ten papierek w dokumentach i drugi raz go nie wyrzucę :)) Edytowane 7 Marca 2007 przez Smol__ar Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaeres Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 Ja co prawda nie mam rady ale przypomina mi to pewna abstrakcyjna sytuacje ale z ZUSem. Znajoma miala z nimi problemy bo nie uzyskali jakies wplaty na ktore UWAGA miala kwitki. Czujecie to, ze nie uznali jej tych kwitkow PRZEZ NICH WYPISANYCH bo oni po prostu tego nie widza w komputerach ? Oczywiscie mogla isc do sadu ale to bylo jakies marrne 250pln wiec sobie darowala bo z tymi ch*** sie chandryczyc to trzeba byc naprawde w sytuacji grozacej utrata zycia bo inaczej nie ma sensu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jacek Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 Marne 250 z? haha. 1. satysgakcja wygranej z zusem 2. Strata paru stowek to jednak uszczerbek na koncie, a jesli to na pewno moralny ;) No, ale.. :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wheelerfan Opublikowano 7 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 7 Marca 2007 Ja co prawda nie mam rady ale przypomina mi to pewna abstrakcyjna sytuacje ale z ZUSem. Znajoma miala z nimi problemy bo nie uzyskali jakies wplaty na ktore UWAGA miala kwitki. Czujecie to, ze nie uznali jej tych kwitkow PRZEZ NICH WYPISANYCH bo oni po prostu tego nie widza w komputerach ? Oczywiscie mogla isc do sadu ale to bylo jakies marrne 250pln wiec sobie darowala bo z tymi ch*** sie chandryczyc to trzeba byc naprawde w sytuacji grozacej utrata zycia bo inaczej nie ma sensu. No w życiu, nie odpuszczę żadnemu urzędowi, może dlatego, że sam byłem urzędnikiem i wiem czego w urzędach się boją. A najogólniej mówiąc boją się świadomych swoich praw klientów, sądów, odwołań itp. A już taka sytuacja o jakiej piszesz, to już niedopuszczalny prezent. Dajcie urzędnikom poczuć, że się ich boicie to już ze spirali strachu nie wyjdziecie nigdy, dając jednocześnie przyzwolenie na dalsze trwanie totalnego burdelu w rozmaitej maści urzędach. No ale każdy robi ze swoimi pieniędzmi co lubi, brakiem oporu napędza się jednak ten burdel. A nie od dziś wiadomo, że twardym trza być nie miętkim! :) I cwanym, a nie potulną owcą co się pozwoli orzynać na każdym kroku. Rozumiem jeszcze jak wszystko przemawia przeciwko nam i wina jest ewidentna, ale kiedy prawo i fakty są po naszej stronie to odpuszczenie takiej sprawy to grzech ciężki. Ale to tylko takie moje skromne zdanie, starego wygi, który zaznał chleba po obydwu stronach barykady i na której by nie był zawsze walczył o końcową victorię! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jick Opublikowano 9 Marca 2007 Zgłoś Opublikowano 9 Marca 2007 (edytowane) Masz rację trzeba walczy o swoje.Kiedyś się pokłóciłem z babą w US.Chodziło o podatek za samochód.Ja miałem na umowie kupna-sprzedaży wartośc auta 100zł a ona mi wyciąga jakąś książkę i mówi , że zapłace podatek od sumy 11500zl.A powiem wam że chodziło o Żuka którego kupiłem naprawde za stówkę :-P Pytam sie jej na jakiej podstawie mi naliczyla taka kwotę a ona mówi że w tej ksiażce jest napisane że ma by tyle.No to jej mówię żeby mi pokazała jakiś przepis albo rozporządzenie że ma mi to liczyc z jakiejś książki i to w dodatku nie wydanej przez Ministerstwo Finansów.W końcu po wymianie jeszcze kilku zdań przybiła mi pieczątke "zwolnione z opłaty skarbowej" Edytowane 9 Marca 2007 przez jick Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...