Ładną dziś miałem akcje po 5 nad ranem. Jadę spokojnie poniżej 50 km/h zbliżałem się do ostrego zakrętu a tu nagle brat krzyczy SARNA! zdążyłem przyhamować i odpić w lewo. Na całe szczęście zwierze i samochód cały. Po prostu jakby to powiedzieć otarła się o prawe nadkole mimo tego i tak był ładny huk, myślałem ze po reflektorze i prawym boku, fakt że duża raczej nie była. Wole nie myśleć co by było jakbym jechał pow 80 a jest gdzie. Są takie miejsca że zawsze zwalniam bo wiem że tędy przebiega zwierzyna leśna, tyle że ta sarna to musiała być gdzieś w rowie bo widać było że coś ją spłoszyło, może warkot silnika. W każdym razem %@%@#% co nie miara bo dopiero co samochód po naprawie a ojciec by się nie za bardzo ucieszył.