No, no... Sprezentowanie dziewczynie łańcuszka jest bardziej dresiarskie, od dania jej dziurawych gaci... Cóż. Są gusta i guściki :lol:
Ale wracając do tematu. Jak miałem naście lat i podobała mi się pewna dziewczyna to miałem tyle oszczędności, że mogłem ją raz, może dwa, zaprosić do kina (albo kilka razy na zozole ;)), a co potem? Spacery były fajne, ale czasem człowiek chce jakoś zaimponować kobiecie. Nie każdy ma taki komfort, że starzy mu regularnie dają pieniądze, a w takim wieku to dorobić można raczej w wakacje, a nie w roku szkolnym. Tu nie chodzi o problem typu, żeby wydać 10PLN, zamiast 100PLN, tylko o stałość dochodów.
Poza tym chłopak jest w takim wieku, że nie ma się czym przejmować. Niektórzy jak mają naście lat to mieli już pare dziewczyn, a niektórzy z różnych powodów w wieku dwudziestu paru wciąż nie mają :).
A co do informatycznych dziewczyn, to moja nosi w torebce śrubokręt, jak coś trzeba to z komputera wykręci, linuksa sama zainstaluje :D. Nie to, żeby było to do czegoś potrzebne kobiecie, ale całkiem fajne.
8)