Witam,
Od jakiegoś czasu zacząłem mieć problemy z moim GTX 770. Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu, kiedy jak się domyślam windows zainstalował nowsze sterowniki, co skutkowało zawieszaniem się komputera. Obraz freezował, dźwięk również (zaczynało się jednostajne buczenie, ostatniego wybrzmiewającego dźwięku). Pomagało tylko twarde wyłączenie komputera i odczekanie około minuty, bo inaczej karta nie wysyłała żadnego sygnału do monitora. Z tego co pamiętam był to kod 43. Pomogło zainstalowanie starszych sterowników i było ok. Do czasu :/ Dzisiaj, czyli po tym mniej więcej miesiącu stało się to samo (mimo tych samych, dobrych sterowników), z tym, że komputer już się nie uruchomił jak trzeba. Po włączeniu jakby ciągle się włączał na nowo i tak w kółko. Mogę się domyślać że taki był efekt, po zapalającej się co chwilę klawiaturze i charakterystycznym dźwięku, który idzie od dźwiękówki po uruchamianiu. Zmieniłem kartę na zintegrowaną, sprawdziłem w menadżerze urządzeń i niby wszystko tam było ok, jednak po chwili wyskoczył bluescreen z jakimś błędem video. Działo się tak nawet po odinstalowaniu GTXa w menadżerze urządzeń. Dopiero po fizycznym usunięciu karty problem ustąpił. Tzn. chodzi tak z godzinę i wszystko jest ok. I tu moje pytanie, czy to wygląda na śmierć GTXa? Pytam, bo nigdy mi żadna karta nie padła i nie wiem czy to może być objaw. Żadnych artefaktów nie wyświetlała, ani nic podejrzanego się nie działo. Karta była czyszczona i wymieniana pasta ze dwa miesiące temu. Czy miał ktoś podobny problem? Łudzę się że może to jednak jakiś problem ze sterownikami czy coś, ale sam już nie wiem, czy nie nastawiać się na zakup nowej grafiki. Proszę o pomoc mądrzejszych ode mnie :)