no ja tez se tak jechalem z kumplem na rowerze (na maxa jak sie dalo) i sie okazalo ze mam drzewo przed sobom no to ja za hamulec i zmieniam kierunek aby ominonc drzewo, a tu [gluteus maximus] zmienilem tylko kierunek roweru ale kierunek jazdy zostal !!!!, naszczescie w ostatniej chwili smignolem kolo drzewa, drugi przypadek to bylo jak kumpel zjezdzal pierwszy ale potem na samym dole zachamowal bo postanowil ze mu sie neche zjezdzac a ja w niego sruuuu , polamalem przeednie kolo :) , i na supermena przez kierownice , kolano cale walniete , jeszcze go glowom walnolem w ucho (zamortyzowal :))) fakt ze on w kulko biegal przez 5 minut ale ja lep mialem caly :) , poduszki na renkach cale obite bo wylondowalem na renkach (dobrze ze za hamulce nie zlapalem bo okazalo sie ze sie stopily o asfalt)