Skocz do zawartości

לוק

Stały użytkownik
  • Liczba zawartości

    458
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O לוק

  • Urodziny 07/02/1984

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Warszawa

לוק's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

-31

Reputacja

  1. לוק

    Topic śmiechu

    https://www.youtube.com/watch?v=oCCTAdbPIo8#t=35
  2. לוק

    Polityka i politycy

    Po pięciu latach wciąż aktualne czy będzie w jakiejś części zależy od każdego z nas! Powiem tak: jesteś wygranym dopóki walczysz, zwycięstwo częstokroć nie zawsze jest takie jakbyśmy je chcieli zobaczyć, ale dobrze że Bóg widzi je takim jakim jest i być powinno. Dlatego choć droga wiedzie stale pod górę, a siły słabną w marszu z każdym krokiem i rokiem, przecież w końcu każdy zobaczy kres tej wędrówki jak śpiewał M. Grechuta byle tylko nie ustać w drodze. Prawda, że brzegi rozejdą się w dłół rzeki, zerwane mosty braknie łódki więc nie dojdziecie nad brzeg moża co będzie brzegiem tej wędrówki! Jeśli wiesz o czym mówię zaśpiewaj: taaaa ta nanaaa taaaananaaanaaatananaaaaa! https://www.youtube.com/embed/eXzn0vjRJM4
  3. לוק

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Komuś znany jest kodi(dawny xbmc z przebudowanym api)? Bo jeśli tak, temat w sumie nie ma racji bytu, ewentualnie by wyrazić swoją opinię po obejrzeniu. Dla przykładu fusion plus lambda repository i wtyczka Genesis załatwia sprawę instalowania dodatkowych wtyczek do przeszukiwania serwerów z filmami - jest tam wszystko. Jakość HD, HQ, nie jest to oczywiście blu-ray, ale filmy w 1080 lub 720 da się komfortowo ogladać. Filmy są streamowane bezpośrednio, więc nie trzeba niczego ściągać na dysk. A jak czegoś nie ma to znaczy że jest nie cały miesiąc po premierze światowej, choć jakieś CAM version można znaleść w tydzień po premierce. Do tego darmowe konto przykładowo na podnapisi.net czy OpenSubtitles które jest domyślnie w repo jak ktoś ma problem z angielszczyzną i można odrazu wyszukiwać sobie napisy po polsku. Jest movie database z większością dobrze znanych serwisów oceniających filmy więc krótkie opisy fabuły, obsadę itp. zawsze można sobie podlukać przed filmem. Wszystko z jednego miejsca co ułatwia życie. Szczerze powiedziawszy nieznam darmowej alternatywy dla kodi. A to tylko niewielka część możliwości programu. I nie trzeba zasięgać niczyjej opinii na temat tego co warto zobaczyć. :-D Jedyne czego nie znalazłem z najnowszych filmów to nowego bonda, ale katalog z pustymi źródłami tylko czeka, więc myślę na dniach się pojawi. IMO program obowiązkowy dla kinomaniaka. :> Ja również, fakt że go pamiętam mówi mi że film nie był typowym gniotem przy którym się męczyłem.
  4. Doradzać w pierwszej kolejności proponuję sobie samemu, bo zadziwiające jest jak ludzie którzy są tak szybcy w doradzaniu, sami nie przyjmują od nikogo żadnej rady jeśli to nie leży w ich tak czy inaczej pojętym interesie i cóż taki człowiek jaka jego postwa - bywa! Nie ja powinienem nad tym ubolewać. A już tak zupełnie na marginesie to proponuję przeczytać pierwszy post w temacie odnośnie zwiększonej ilość IOPS w układzie RAID0 zanim coś "napiszemy" a nie oceniać wszystko według swojej miary bo to ogranicza. I tak już zupełnie spokojnie - jak chcesz na przyszłość być komuś do czegoś pomocny to zamiast tracić czas na czcze komentarze - zaproponuj coś od siebie w konkrecie - a radę zostaw dla siebie! Wiesz nie każdy też dysponuje nie ograniczoną ilością wolnego czasu - na szukanie benchmarków, a papierowe parametry wydajności pamięci, nie wiele mają się niekiedy do stanu faktycznego. Akurat muszę też się kierować tym by dyski współpracowały z linuxem bez większych problemów czyli potwierdzoną zgodnością producenta z systemem. A co do "klasy" człowieka to jest ona poprostu miarą jego zdolności do wykształcenia w sobie postaw i wartości z których nie zrezygnuje choćby go nawet żywcem obdzierali(taka klasa jaka postawa, jakie wybory i jakie życie - nie oszukujmy się bo i tak ostatecznie jest to daremne) - jeśli "jesteśmy" już w takim temacie, choć wolałbym jakąś konkretną propozycję w sparwie ssd. A to co jednemu nie szkodzi - drugiego zabija - tak jest, do ciebie kieruję CLAU, a propos akapitu o próżności i żuyczę wiecej pokory ona nie zabija! Koniec OT - jesli ktoś urażony proszę niech przebaczy, choć tylko głupi na prawdę się obraża! Rafa co tu się porobiło! Jak sięgnę pamięcią wstecz to założycielom przyświecał nieco inny cel - ale stare dobre czasy jak wszystko mineły - bywa! Znikam ju! Strzała!
  5. Tak wiem, że miałbym znacznie lepszy współczynnik IOPS dla zapisu przy większym dysku jednak nie potrzeba mi czegoś co teoretycznie zwiększa wydajność której i tak efektywnie nie spożytkuję. Wybrałem mniejsze dyski z kilku powodów. Pierwsza to parametry które bardzo nie odbiegają od większych i droższych odpowiedników. RAID0 z tej przyczyny - w razie gdyby któryś dysk zdechł postawienie serwera nie zajmie jakiegoś większego czasu: 20 minut ze wszystkim czego docelowo potrzebuję. Sklonowanie maszyn ręcznie czy przez zautomatyzowany proces również nie jest na tyle czasochłonne, zważywszy na wzrost liniowego zapisu w RAID0. Jeśli zrezygnuję z RAID0, to nawet gdy padnie któryś dysk, utracie ulegnie tylko niewielki procent zasobów, wystarczy podpiąć zastępczaka i postawić kilka maszyn a na małym dysku nie będzie ich wiele więc się jakoś skompensuję brak RAID0. Jeśli w praktyce na jednym dysku będę miał do 10 maszyn to przy takich IOPS dla zapisu i odczytu jakie on posiada myślę że nie ma szans tego zadusić. Odpowiadając Tobie @ryden - tak pracowałem na zwykłych HDD i wyglądało to marnie do tej pory. Odpowiadając na pierwszy post u góry: droższe dyski jak najbardziej warto kupować jeśli jest taka potrzeba. Jakimś nieporozumieniem czy absurdem jest kupowanie czegokolwiek czego nie można efektywnie praktycznie spożytkować - chyba, że ktoś karmi swoją próżność myślę jednak że bardzo wątpliwy jest wtedy jakiś wzrost korzyści i satysfakcji długoterminowej - bo wiadomo apetyt wzrasta w miarę konsumpcji. Powiem jeszcze jedno, że dla maszyny z np. Windows 7 należy zarezerwować od 5 do 20 IOPS - użytkownik korzystający z klienta poczty, przeglądarki i pakietu biurowego, przy czym niższą wartość dla typowego użytkownika biurowego a wyższą dla kadry kierowniczej z wiadomych względów wyższego użycia narzędzi w drugim przypadku. W moim przypadku nawet jeśli zakłądam teoretycznie że na jedną maszynę przeznaczę nie więcej jak 100 IOPS to i tak zapas przy obecnej budżetówce ssd jest ogromny. Na tak małym dysku nie upchnę nie wiadomo jak wielkiej liczby VM's. Jasne mogłem kupić ssd 1TB i nawet 2TB ale w jakim celu? Ja bynajmniej go nie znam. Dzieki za odzew z waszej strony chłopy. Pozdrawiam.
  6. To tymczasowe rozwiązanie! :> Grunt żeby nie było tak jak jest teraz bo się nie da efektywnie popracować. Badziew nie badziew te dyski ale IOPS do 100k dla odczytu i do 14k dla zapisu per dysk mam nadzieję wystarczą w zupełności gdyż praktycznie rzecz biorąc na maszynkach będzie odpalona tylko przeglądarka. Raz postawione będą stały. Ewentualnie mógłbym wsadzić takie dyski: Toshiba Q Series PRO 128GB ale nie wiem czy jest sens dopłacać? W każdym razie obecny zestaw musi poracować kilka miesięcy do pół roku aby zwrócić koszty włożone i zarobić na wymianę płyty i procesora. Docolowo myślę o LGA 1150 + i7. Jakiegoś asusa Z97 i cepa nawet ze zintegrowaną grafiką. Wszystko zależy jak wypadną testy w praktyce. Jeśli się okaże dla przykładu, że 10 wirtualnych maszynek na jednym dysku nie zadusi go znacząco to sobie podaruję RAID0 i będą chodziły wszystkie w pojedynkę. Wiem, że przy wirtualnych maszynach najbardziej liczą się operacje na małych blokach. Ewentualnie gdybym się uparł na tego RAID-a a nie wiem jak sobie radzą kontrolery na tych nowych płytach to jest jeszcze możliwość kupienia jakiegoś dodatkowego kontrolera - czy to ma ręce i nogi na razie nie potrafię powiedzieć! :rolleyes:
  7. Kupiłem 6 x SSD Patriot Blast 120GB. Bedą pracowały w programowym raid0 na serwerze ubuntu + xorg + openbox + któraś tam wersja VMware Workstation. Komputer to nie typowy serwer raczej stacja robocza. Bedzie sporo wirtualek(lekkich os-ów ala linux). Bezpieczeństwo danych czy nawet bezawaryjność nie są moim priorytetem - jedynie wydajność storage. Chodzi o to aby dyski przy większej ilości v-maszynek nie były wąskim gardłem. Do tej pory przy znacznej ilości maszyn zwykłe hdd(może już padały) mieliły grubo, a część maszyn(również aktywnie wykorzystywanych) zastygała do czasu aż pozostałe nie zwolniły zasobów, zależy mi aby na każdej maszynie coś się działo i nie powodowało to przestoju na innych. Wszystko będzie na tymczasowo jednym hoście/stacji roboczej, wiem że mało profesjonalne podejście ale osobny serwer/storage pod wirtualki w tym momencie odpada. Niestety płyta główna jako wynalazek minionej epoki - LGA 775 + zmodowany Xeon e5450, nie wspiera funkcji TRIM dla dysków SSD. Nie wiem czy może ktoś się orientuje czy te dyski obecnej generacji potrzebują jeszcze tego wsparcia dla wydajnej pracy w raid0? Czy może obecnie stosowane mechanizmy garbage collection na dzisiejszych dyskach ssd eliminują już pośrednio konieczność wykorzystania funkcjonalności trim na chiepsetach. A dobre w ogóle te dyski wybrałem? Może mogłem coś lepszego, póki co kompletują zamówienie i może można jeszcze zmienić. W każdym razie linux ma sterowniki dla funkcji trim w programowym raid-zie - moja płyta nie wspiera rozwiązania(GB P43T-ES3G) Dzięki za radę, dobre słowo! Pozdrawiam.
  8. Tak jakoś trafiłem na temat i podzielę się swoją opinią. Miałem 3 zasilacze Codecon 300W. Pierwszy pociągnął 9 lat i umarł śmiercią spokojną - niczego nie paląc. Pierwszymi objawami była resetująca się płyta. Kolejny też około kilku lat i również identyczny przypadek zgonu. Obecny ciągnie już 4 latka. Zrobiłem przeciążenie linii energetycznej ( za dużo rzeczy podłączyłem naraz pod jedną linię - mieszkam w domku), poza płytą (11-letnią) wszystko żyje, ale nie wiadomo czy zasilacz jest sprawny, choć nie wykluczone, że tak - musiał bym sprawdzić miernikiem napięcia. Kolejny siedzi na obecnym zestawie, Wszystkie zasiłki to model: 300X1(300W) - bo tylko takie kupuję. Wszystkie zestawy to Pentium 4, grafiki typu GeForce 6600, wszystkie banki pamięci zajęte, masa USB podopinana. Z czystym sumieniem polecam ten model każdemu kto składa coś pokroju P4. Miałem różne zasiłki. Kilkukrotnie z powodu wadliwej linii spaliłem wsio w komputerze. Miałem u siebie Szefy, BeQuiet-y, Amarox-y i powiem raz jeszcze dla zestawu pokroju P4 nie widzę nic lepszego. Zasilacze kupowałem na Allegro w kwocie poniżej 20 zł. Czasem i za 15 zł. Chodzą i chodziły ponad 10 lat. Wniosek jest prosty. Można kupić i za 200 zł. Można oczywiście. Pozdrowionka. EDIT. Dokładnie coś takiego: http://allegro.pl/za...2519633598.html ...chyba się skuszę żeby mieć zapas niech se leży w szafie... choć troszku przydrogi - kupowałem znaczniej taniej.... ( jakiś zaczarowany ten model - zdarza się )
  9. לוק

    Czy 12v Może Zabić ;?

    Dziękuję, ale prąd o natężeniu 10 mA jest nie odczuwalny dla człowieka, a 20 mA może już spowodować np. paraliż dróg oddechowych. Wyższe natężenia prowadzą do migotania przedsionków, a nawet zawału. Jest jeszcze coś takiego jak elektroliza krwi, podczas której dochodzi do zatrucia. Objawy mogą wystąpić szybko albo i nie. Na pewno przy wyższym napięciu i podobnym natężeniu odczuł bym to na palcu np: poczerniał by :) Jednak chodzi mi o to czy przy takich wartościach może człowiekowi coś grozić. Niby 12 V to nie dużo ale i 20mA też nie jest w bańkę dmuchał. Przepraszam nie znam się i wolę mieć pewność, liczę na zrozumienie. Dziękuję raz jeszcze. PS. Diody kupione na bazarze, ale wyglądają tak : http://www.allegro.pl/item716228466_dioda_...12v_rezyst.html
  10. Witam, Kupiłem ostatnio kilka diodek LED 12V. Chciałem sprawdzić czy działają. Podpiąłem wiec jedną z nich pod wtyczkę na wentylator na płycie głównej. Zaświeciła. Jednak ja poczułem się jakoś tak dziwnie. Błędem było że trzymałem druciki od diody w dwóch palcach u lewej reki. Trzeba było za sama plastykową oprawkę. No cóż mówi się trudno. Nie jestem elektrykiem, jednak wiem że 20 mA to już spora wartość i może być niebezpieczna dla człowieka, zwłaszcza przy wysokim napięciu. Ale w końcu były i przypadki że zabiło człowieka 12V. Nie wiem jaki płynie prąd w diodach ale myśle że 20 mA jest spokojnie. Jakoś tak dziwnie się czuję nawet jak pisze tego posta. Może to sugestia albo strach mnie ogarną. Ważne jest też czy był to prąd stały czy zmienny. Czy może mi ktoś z powiedzieć czy było/jest niebezpieczne dla zdrowia to co zrobiłem. Dziękuję.
  11. Tylko bezpośrednio po zmienianiu czegoś w biosie. Potem BOOT jest tylko raz. Ze strapem to jest tak: im niższy tym wolniejsza częstotliwość ale za to wydajniej, im wyższy tym wyższe możliwe taktowanie cepa ale za to mniej wydajnie. Reasumując, wszystko wychodzi w testach, jeśli masz niższe taktowanie cepa, ale strapa ustawionego najniżej tym samym powinieneś mieć nawet lepszą wydajność niż gdy ustawisz wyższy strap i wyższe MHz dla CPU. Dla mnie nie ma to już takiego znaczenia. Jeśli masz dobre ramy to w ogóle się strap nie liczy i najlepiej ustawić go jak najniżej. W sumie po to on był aby można było podkręcać CPU z użyciem słabego Ram-u. Czasem na wysokim starpie można lepiej podkręcać ramy ale i tak wszystko wychodzi w testach i widać co warto. Czy mniejszy czy większy strap.
  12. לוק

    Call Of Duty 5

    Wreszcie ktoś kto mówi w moim języku :D Według mnie w dwójce fajny był tylko SP, w trójkę nie grałem, a pozostałe części to majstersztyki jeśli chodzi o MP. Singla traktuje się w serii jako miły dodatek, gra żyję w MP, przy całym szacunku do SP w jedynce, United Offensive, dwójce i czwórce. Na pewno MP jest dobry w V, choć nie maiłem jeszcze przyjemności zagrać. Po tym co widać na filmach jest dobrze ;-)
  13. Nic, bo ja nie buduje swoich twierdzeń. Dawno już stwierdziłem że wszelkie moje próby stworzenia jakichś myśli czy światopoglądów, mijają się z celem, bo po pierwsze mając tyle lat co ja, raczej w kwestii światopoglądu nic się nie zmieni, po drugie wszystko co wiem jest spuścizną kulturową oraz wynikiem edukacji i dedukcji. To co jest wynikiem edukacji jest cudzym wkładem w mój światopogląd, to co jest wynikiem mojej osobistej dedukcji jest również cudzym wkładem czyjejś myśli bo budowałem na czymś czego się nauczyłem lub dowiedziałem, więc w stu procentach niczego sam nie wymyśliłem. Po za tym był czas że zadałem sobie trud i wnikliwie siebie poznawałem, swoje umiejętności , wady, zalet, swoje zdolności, utalentowania i predyspozycję. Zobaczyłem co mi przychodzi łatwo a co trudno, gdzie muszę pracować i właściwie po co. Tak więc doszedłem do wnikliwej analizy swojej osobowości. Jako człowiek bardzo ciekawy świata chciałem odpowiedź na wszystkie moje pytania. Bóg postawił mnie przed dokonaniem wyboru. Poznanie owszem, ale nie za wszelką cenę i nie za cenę moralności. Tu rozpoznałem że Bóg żąda ode mnie określenia się czy układam życie tylko na podstawach światowych czyli tym czego nauczyłem się w szkole, tym jak ukształtowało mnie środowisko, koledzy, koleżanki, przyjaciele, wrogowie, znajomi i wszyscy ludzie z którymi maiłem jakikolwiek kontakt, czy przyjmuję inną naukę nie pochodzącą od ludzi, a przynajmniej nie taką jaką znałem z ulicy. Właściwie dokonało się we mnie oddzielenie tego co jest chwastem od tego co pożyteczne. I tak znajomości które prowadziły mnie na złą drogę zerwałem. Stary ja praktycznie od 7 klasy podstawówki do I roku studiów jarałem trawę w ilościach kilku gramowych dziennie. Imprezy, najebki, melanże, wypady na osiedle, draki to było moje życie, zresztą nie tylko moje. O innych narkolach i nałogach nie wspomnę, fakt po żadne heroiny nie sięgałem ale to nie istotne. Widzisz i wtedy miałem szereg zainteresowań. Nagrywaliśmy z chłopakami kawałki, na wspomnienie niektórych do dziś uśmiecha mi się buzia. W dzieciństwie wychowywali mnie rodzice, jak dorosłem zacząłem się sam wychowywać. Efekt był taki że zniszczyłem w sobie wszelka wrażliwość i dobroć. Zapatrzony w siebie nie raz byłem powodem łez matki, nerwów ojca. Głuchy na wszystko. Ty mi tu gadasz jakim ja prawem śmiem to czy tamto. Uśmiecham się w duchu bo wiem doskonale dlaczego tak mówisz. Stary dopóki się nie otworzysz na Boga nie zrozumiesz kim on jest. Gdybyś to pojął to wiedział byś że to nie żadne nauczanie księdza, Zosi czy Jacusia, a po prostu to co jest wolą Boga. Ja też się zastanawiałem i myślałem jako to, a co z innymi wiarami, ja mam być zbawiony, muszę się starać a pozostali. Otóż nie mi decydować w jaki sposób dowiedziałem się o wierze, Bogu. To nie istotne. Choć było to na pewno zamiarem Boga abym się dowiedział. To jednak ja mam określone cele do zrealizowania teraz gdy już wierzę. Koniec. Na tym to polega. Nie na godzinnych wykładach na temat wiary i ciągłej polemice. Wystarczy raz się czegoś dowiedzieć i zapamiętać, przyjąć czy zachować. Interesuje Cię co zaobserwowałem? Otóż nie nic. Po przeczytaniu książki doznałem głębokiego zniechęcenia. Ponieważ odczytałem że ogrom obowiązków przy mojej leniwej naturze jest dla mnie nie do wykonania. I tak o własnych siłach nic nie dokonam. Nie o to chodzi Bogu. Bóg może wszystko. Może w jednej chwili mnie tak uzdolnić do wykonywania tego co mu się podoba, że moja słabość do grzechu zniknie od zaraz. Tyle tylko że nie tak Bóg działa. On kształtuje aby to była twoja świadoma i dojrzała decyzja. Wolna wola. A nie przymus. Dobrze wiedziałem że teraz niestety koniec z tym wszystkim co było do tej pory. Czy wydaje Ci się że sam bylem w stanie porzucić wszystkie nawyki, skłonności itp. Otóż nic z tych rzeczy. Zaczęła się dla mnie praca i z czasem zrozumiałem że im później bym zaczął tym więcej i trudniej by mi była od nowa zaczynać. Tak to jest ze wszystkim. Na początku jak nie modlisz się całe życie to dobrze odmówić Ojcze nasz jest trudno. Bo nie chodzi o odklepanie i człowiek wierzący dobrze to wie gdyż z odklepania nie ma spokoju ducha, najcenniejszego daru od Boga. Dopiero jak nauczyłem się odmawiać modlitwy skierowanie osobowo do Boga, w czasie rzeczywistym ze świadomością że mnie słucha i widzi z uwaga przy każdym słowie skierowaną na Niego, zrozumiałem że Bóg Jest i słyszy i widzi wszystko. Że jestem kompletnie nagi przed Nim. Że nie ukryje niczego. W Piśmie przeczytalem że Bóg przenika nerki i trzewia, i wiem już co to znaczy. Jasno zdałem sobie sprawę że teraz grzeszyć już tak łatwo się nie da, bo mam świadomość wszystkiego. Oczywiście stało się tak że do grzechów wróciłem a łaska się zmniejszyła i już nie odczuwałem tak silnie obecności Bożej. Potem jednak gdy próbowałem nawiązać z Nim kontakt zaraz stawały przede mną grzechy i skłonności na które się zgodziłem odrzucając Boga. Nie dało się zbliżyć. Jedynie spowiedź i pójście do tak znienawidzonego przez ciebie księdza jest tu ratunkiem, ale ponieważ nie byłem do końca szczery to znaczy nie wyznawałem wszystkich grzechów bo mi z nimi dobrze było i nie chciałem się od nich oderwać do końca, nie miałem spokoju. Długo i dużo musiałem i muszę pracować nad sobą teraz aby zachować czystość intencji i szczerość, widzę do czego jestem przywiązany ale mam obowiązek z tym walczyć, jak nie daję rady to prosić Boga żeby zabrał te złe skłonności. Najgorszą drogą jest im ulegać. Bo to gubi i niszczy. O innych cudownych łaskach nawet nie powiem bo i tak nie pojmiesz, więc niech to będzie tajemnica. Dla ciebie też Bóg ma przeznaczone pewne szczególne łaski które są silniejsze niż twoja słabość. Ale to ty musisz o nie prosić nie ja. Jedno jest pewne decydując się na Boga wtedy czy tu teraz w tej chwili trzeba sobie uczciwie powiedzieć: od teraz robię wszystko co w mojej mocy aby nie grzeszyć, nie sam le z pomocą Boga, której jednak nie zlekceważę. I ma to być szczere inaczej nici ze wszystkiego skoro samego siebie oszukujemy. Jeśli jednak ta postawa jest szczera Bóg natychmiast bez czekania na cokolwiek z naszej strony przychodzi z wielką mocą i miłością do naszych dusz. Jednak jak ktoś chce trwać w grzechu i wie że to grzech nie może cieszyć się pokojem wynikającym ze spotkania z Bogiem. Nie może nic wiedzieć o Bogu. Nie łudź siebie i innych, bez szczerości nie można nic zrozumieć z pisma. Wszystko pozostaje nie zrozumiałe, dalekie i nie ważne. Pisma pouczają jak ma wyglądać twoja relacja z Bogiem. To nie pisma zbawiają, choć niewątpliwie są pożyteczne, to relacja osobista i wyznanie że Jezus jest twoim Zbawicielem, który umarł za twoje grzechy oraz że jest Panem bo jest nim faktycznie i wszytko jest Mu poddane zbawia. Możesz tego nie widzieć ale zapewniam cie że tak jest. Co za rozpacz gdy dowiadujesz się tego w najmniej oczekiwanym momencie, a każdy jest taki gdy nie jesteś z Nim w przyjaźni. Wtedy zaczyna się piekło w duszy. Oczywiście z grzechów nikt się sam nie podnosi, może w nie tylko wpaść. Wyciągając ręce do Boga o pomoc Ten natychmiast nas ratuje. No i co? Myślisz że kłamię. Sprawdź sam. Tylko postanów sobie że jak już osiągniesz kontrole nad samym sobą będziesz się starać nie popadać w grzechy więcej. Bóg może wszystko. Ale niektórym nie pomaga bo jest to daremne. Bóg wie kogo ratować, kto tego chce. On nawrócić może każdego w jednej chwili, tylko czy taki człowiek będzie chciał pozostać w łasce? Ano właśnie. Bóg nie robi nic na darmo. To są moje wnioski w świetle tego co doświadczyłem na sobie a nie przeczytałem w piśmie drogi Pigmeju. A co do porównywania porównywania praw fizycznych do stanów duchowych to Ci powiem są one świetnym obrazem tego co zachodzi w człowieku. Skoro nie widzisz tej zależności to już ja nie mogę pomóc. Bóg powiedział że człowiek jest właściwie takim mikro wszechświatem. Ma w sobie wszystkie żywioły bo z nich jest zbudowany. Widzisz taka teoria że wszystko na siebie oddziałuje jest świetnym obrazem duchowość. Owszem dobrzy na dobrych oddziałują tak jak źli na złych, również źli na dobrych bo wszyscy na siebie oddziałujemy czy tego chcemy czy nie i jest to prawo w nas. To że jabłko spada, bo jest siła która go przyciąga do siebie to świetny obraz. Tak jest z Bogiem i nami. Można jednak oddalić się tak daleko że siła ta już nas nie przyciągnie. Po przekroczeniu granicy lecimy już sobie jednostajnie w próżnie, zimną i odległą a planeta jest coraz mniejsza i znika. Żeby tak się stało trzeba było jednak pewnego procesu. Samo wyrzucenie jabłka do góry nic nie dało, bo nie mieliśmy na tyle siły aby wyrzucić je w kosmos. Ale poprzez odpowiednie silniki można już to zrobić. Zadziałała jednak pewna przeciwstawna siła. Tak też jest z Bogiem i z nami. Jeśli pozwolimy by jakaś siła przeciwstawna oddaliła nas od Boga, z trudem bo z trudem ale w końcu się oddalimy. Tak to przyrównam-wyrzucanie jabłka do góry to takie małe grzechy i niewierności bo nie gubimy celu i tak zawsze spadniemy na ziemię. Ale wystrzelenie rakiety to już pewne ryzyko. Nie wiadomo czy wrócimy szczęśliwie. My możemy mieć tylko taką nadzieję, a jak się stanie do końca nie zależy od nas. Tak jest z większymi niewiernościami. Ale cóż ja będę gadać przecież nie mam zamiaru o niczym nikogo przekonywać. To ma właśnie wspólnego prawo fizyczne z bajkami o Jezusie Chrystusie i jego nauce :D
  14. Świat został stworzony przez Boga, ale Bóg jest odwiecznym dżentelmenem :D. Nie będzie pchał się na siłę tam gdzie Go nie chcą. On wie co jest najlepsze dla tego co stworzył. W końcu kto inny ma to wiedzieć lepiej? Stworzenie? Ale Bóg nie uczynił nikogo swoim niewolnikiem. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Jednak nie wiadomo jeszcze czym się staniemy. Napisane jest "uczyniłeś człowieka niewiele mniejszego od Aniołów", ale nie wiadomo czy będziemy więksi czy mniejsi od tych Aniołów. Napisane jest również"bracia nie wiadomo jeszcze czym będziemy, gdy się objawi nasz Pan, wiemy tylko że będziemy do Niego podobni, ponieważ zobaczymy Go takim jakim Jest" twarzą w twarz bez zasłony i wysiłku to jest wkładu własnego aby poznawać Go i uwielbiać będąc na ziemi. W Raju nie ma już trudu, tam jest wieczna nagroda za trud na ziemi, za wiarę, za dobre czyny, za miłość. Bóg nas stworzył z miłości ale i dla miłości. Ponieważ zapragną aby stworzenie miało udział w Jego chwale w Jego Boskości i Świętości. Skoro Żydzi wierzyli i wierzą że Bóg istniał od zawsze i że uczynił Siebie z Samego Siebie, co w tłumaczeniu znaczy tyle że to kim jest Bóg i jaki jest Bóg wynika z tego że taki właśnie chce być. Od wiecznie znał dobro i zło, sam będąc zawsze świętym. Wiem że to przerasta rozumowe podejście ale na tym polega wiara. W sumie jest to kolejny dowód bo człowiek sam by nie wymyślił takich prawd, nawet by nie przypuszczał o ich istnieniu gdyby nie zostały mu objawione. Dlatego nauczanie wielu filozofów mówi że wiara jest aktem Bożym w nas bo człowiek na podstawie tego co materialne, namacalne i doczesne nie jest w stanie wyprowadzić odwiecznych prawd. Po prostu to przerasta twórcze możliwości umysłu ludzkiego. Głownie chodzi mi o to że Bóg skoro w sposób wolny jest taki jaki jest to czyniąc człowieka na swój wzór, też dał mu szansę zdecydowania czy chce stać się jak Bóg. Tą samą drogą. Dlatego dał człowiekowi wolną wolę. Bo wie że tylko w sposób wolny wybierając dobro, człowiek osiągnie taką pełnię szczęścia jaką ma Bóg w Sobie. My ludzie jesteśmy powołani do uczestnictwa w życiu Trójcy Najświętszej. Do życia Ich wewnętrznym życiem. Taki jest sens i cel ludzkiego bytu. Na skutek wolności człowiek może radykalnie zdecydować o własnej samotności na wieki. Jest wolny więc może to uczynić. Jak kolwiek Bóg będzie cierpiał z tego powodu, uszanuję wolną decyzje swojego stworzenia. Szkoda tylko że decyzja ta nie sprowadza się do samej tylko decyzji. Bo tak naprawdę ten kto z Boga zrezygnował dawno już nic nie czuje, nawet jak ktoś mu powie Bóg przez ciebie cierpi. Zawsze znajdzie inne wytłumaczenie dlaczego z nim jest tak a nie inaczej, szukając własnego usprawiedliwienia. To odpowiadając na pierwszy człon wypowiedzi. Dalej. Oczywiście dlatego tak robią bo pomimo powołania o którym wiedzą i czują wybrali co innego. Skutkiem jest ich niemoralność i obłuda, bo wolą zaspokajać swoje potrzeby niż dbać o stado powierzone im przez Pana. Są ludźmi. Ale też mają nieporównywalnie większe łaski niż zwykli wierni. Gdyż zadanie jakim są obdarowani jest inne niż u wiernego. Wierny ma wprowadzić w czyn to o czym naucza ksiądz. Ksiądz natomiast przez swoja heroiczność powinien dbać by nauczanie jego było bardzo zgodne z nauczaniem Jezusa. Po za tym sam ma być świętym przykładem. Jednak jest człowiekiem a nie Bogiem. Dlatego wystarczy jeśli będzie robił co w jego mocy. To czy robi wie tylko sam Bóg i rozliczy go wedle tego co mu dał. Podobnie jest z wiernym. Tak naprawdę nie ma wyższości po mimo hierarchiczności. Bo bez wiernych Kościół i ksiądz był by niepotrzebny. I odwrotnie. Niech więc każdy wywiązuje się ze swoich zadań. Trzeba to wytykać jeśli się widzi że jest inaczej. Ale pamiętać należy że nie dla samego wytykania się to winno robi. Jeśli nie porusza nas wewnętrzna i silna potrzeba dobra drugiego, wszelka krytyka jest tylko próżnym egoizmem. Bardzo łatwo to u siebie ustalić. Co do cytatu. Jeśli rozpatrywać to pod kątem logicznego twierdzenia to powiedziałeś nie prawdę, gdyż: co nie zgodne z Bożym prawem nie jest korzystne dla człowieka(sprawdzamy prawdziwość twierdzenia) jeśli '' co jest nie zgodne to jest nie korzystne" to "co jest zgodne to jest korzystne" Logia mówi: jeśli nie to nie=prawda jeśli nie(nie) to nie=fałsz jeśli nie (nie) to tak=prawda W tym wypadku tylko prawdziwym twierdzeniem jest zaprzeczenie wszystkiemu czyli jeśli "co jest nie zgodne z Bożym prawem jest nie korzystne" to "co jest zgodne z Bożym prawem jest korzystne" Oczywiście przyjęliśmy pewne założenia i sprawdzamy tu poprawność logiczną. Miałem to kiedyś na prawie na I roku ale nie pamiętam już tych symboli, tabelek itp. Ty zrobiłeś co innego próbujesz obalić logiczność powyższego twierdzenia tworząc sam nowe, a nowym jest to: "wszystko co nie zgodne jest korzystne" jest to twoja teoria i założenie. Ja przyjąłem to co Bóg twierdzi. Najwyżej przy końcu zwalę winą na Pana :D Ale nie zarzuci się mi, że tego nie zrobiłem choć mogłem. To co Boże jest zgodne z logiką. Natomiast zawsze jest to założenie. Powiedz mi co człowiek może więcej zrobić? Może tylko się nie zgodzić albo zaprzeczyć temu co Bóg objawia i żąda. Nie da się obalić prawdziwości twierdzeń one są logiczne. Po tym wnioskuje ograniczoność ludzkiego rozumowania w pojmowaniu i tworzeniu koncepcji. Wybitni ludzie tworzyli teorie i wzory matematyczne. Ale opierali to na obserwacji. Nie byli by w stanie wymyślić niczego sami z siebie, gdyby Newton nie widział spadającego jabłka nie doszedł by do prawa grawitacji. A nawet, cóż z tego że je odkrył ono i tak było, tylko nikt o tym nie wiedział. Ale ono było. Cała wiedza to nauka i doświadczenie. Nie świadczy o mądrości czy głupocie człowieka. Głupi to ten który po mimo objawionej prawdy zaprzecza jej. Czyż to nie głupota? Oczywiście on wytłumaczy że zaprzecza jej bo... i poda setkę swoich powodów. Skoro coś jest prawdą to mówienie że nią nie jest, jest kłamstwem. Czyż nie? Nie tak bardzo się od siebie różnimy. Ludzie wierzący też mają rozum i nim się posługują. To nie żaden ciemnogród czy zacofanie. Po prostu przyjmują założenia moralne za najwyższe dobro swojego życia, bo tak chcą w świetle tego co zostało im objawione. Przyjmują to i nie walczą. Czy to znaczy że pod względem naturalnym różnią się od tych nie wierzących? Czy też nie odczuwają podniet, przyjemności, zadowolenia, smutku radości? Cóż za bzdura. Czują i rozumieją tak samo, różnica polega tylko na wyznaczeniu sobie granic i uznawania czegoś za dobro a czegoś za zło. Skoro jest złe to nie korzystne, coż dobre nie znaczy łatwe ale znaczy dobre.
  15. 1. Zapewne chodzi o pogląd że do zbawienia wystarczy wiara i można sobie grzeszyć, a Bóg i tak nam wybaczy. Cytat Spór ten szczególnie określa stosunek katolików do protestantów. Przyjmuje się ogólnie, że protestanci głoszą zbawienie przez wiarę, niezależnie od uczynków. Natomiast katolicy głoszą konieczność nie tylko wiary, ale i uczynków do zbawienia. Popularnie nawet się często upraszcza to zagadnienie i mówi się tak: katolicy przypisują protestantom tezę: możesz grzeszyć, ile chcesz, bylebyś wierzył i będziesz zbawiony. Natomiast protestanci zarzucają katolikom, że oni głoszą, niezgodnie z Pismem Świętym, zbawienie przez uczynki człowieka. Jak rozwiązać ten problem? Co mamy czynić, aby się zbawić? Uwierzyć Chrystusowi i przyjąć zbawienie jako dar czy też zabrać się gorliwie do pełnienia dobrych uczynków, aby zapewnić sobie zbawienie? Jest to prawdziwy dylemat i z obu rozwiązaniami łączy się pewien lęk. Katolicy boją się, że jeżeli zaakceptujemy to pierwsze rozwiązanie, to wtedy może to doprowadzić do lekceważenia grzechów i zaniechania gorliwości w spełnianiu dobrych uczynków. Natomiast protestanci boją się, ze przyjęcie drugiego rozwiązania podważy biblijną prawdę o darmowości łaski, o tym, że zbawienie jest wyłącznie dziełem Boga, które staje się naszym udziałem przez wiarę. Otóż powyższy dylemat w gruncie rzeczy jest pozorny, bo wynika z jakiegoś powierzchownego rozumienia Pisma świętego i wynika z jakiegoś błędnego rozumienia nauki Kościołów. To znaczy, katolicy błędnie rozumieją naukę protestantów i odwrotnie. Bo w gruncie rzeczy ani protestanci nie uczą, że dobre uczynki są niepotrzebne i że można grzeszyć, byleby się miało wiarę. Ani też z drugiej strony katolicy nie uczą, że uczynki człowieka same z siebie mają moc zbawczą i mogą usprawiedliwić człowieka przed Bogiem. W jaki więc właściwy sposób należy pojmować stosunek wiary do uczynków, płynących z wiary? Aby znaleźć właściwe rozwiązanie problemu, sięgnijmy jeszcze raz do Ewangelii. Kluczowy tekst, to przypowieść o faryzeuszu i celniku, modlących się w świątyni. ,,Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony''. (Łk 18, 9-14) Przypowieść ta przede wszystkim symbolizuje postawę religijną faryzeuszy. Byli to ludzie, prześcigający się w gorliwości: w wypełnianiu przepisów Prawa i w spełnianiu dobrych uczynków. Wierzyli przy tym, że te uczynki zapewnią im zbawienie. Bóg w nagrodę za wierne wypełnienie uczynków Prawa musi im dać Królestwo Boże jako nagrodę. Była to więc postawa samousprawiedliwienia się przed Bogiem. Postawa samo wybawienia. Chrystus stanowczo odrzuca taką postawę i tu leży najgłębsza przyczyna tej nieprzejednanej postawy Chrystusa wobec faryzeuszy, a raczej postawy przez nich reprezentowanej. Postawa ta jest ostatecznie wyrazem ludzkiej pychy przed Bogiem, pychy z kolei rodzącej zakłamanie i obłudę, bo gdy człowiek stanie przed Bogiem w całej prawdzie, w pokorze, jak ów celnik, musi uznać swoją grzeszność, niegodność i nieudolność do autentycznego dobra i bezinteresownej miłości. Ta postawa prawdy wewnętrznej, pokory, czyni dopiero człowieka zdolnym do zawierzenia Bogu, do zdania się na Jego miłosierdzie. Takiej postawy oczekuje Chrystus i ona uzdalnia do przyjęcia zbawienia. Św. Paweł, dawny Szaweł, gorliwy faryzeusz, najlepiej zrozumiał później błędność chlubienia się przed Bogiem z uczynków zakonu i stał się gorliwym głosicielem Ewangelii przez wiarę w Chrystusa, która usprawiedliwia człowieka przed Bogiem. Kościół w swoich dziejach zawsze bronił tej biblijnej nauki o darmowości zbawienia, łaski, o zbawieniu przez wiarę. W średniowiecznej dyskusji o stosunku łaski do wolnej woli została odrzucona koncepcja tzw. synergizmu, głoszącego, że czyn zbawczy jest wynikiem zsumowania się dwóch energii: łaski i woli człowieka. Ilustruje to następujący przykład, który stosowano właśnie w ramach wykładów na ten temat, mianowicie środkiem rzeki jest holowana łódź przeciw prądowi. Do tej łodzi są przyczepione dwie liny. Za jedną linę ciągnie ktoś na lewym brzegu, za drugą na prawym brzegu i w wyniku zsumowania się tych dwu energii, łódź posuwa się do przodu. Otóż, mówiono, na tym polega synergizm. Dwie energie, człowiek i Bóg, obaj ciągną, i w wyniku zsumowania się wysiłku człowieka i łaski Bożej powstaje czyn zbawczy - zbawienie. Otóż ta nauka, z punktu widzenia katolickiego, jest błędna. Dlatego, że Pismo święte jasno zaświadcza, że zbawienie jest wyłącznie dziełem łaski Bożej. Beze mnie nic uczynić nie możecie, mówi Chrystus. Dlatego nie możemy sobie wyobrazić zbawienia jako wyniku współdziałania Boga i człowieka, z których każdy coś wnosi dla zbawienia. Oczywiście, że Bóg działa przez człowieka, ale łaska Boża przenika jak gdyby od wewnątrz człowieka, porusza jego wolę, tak, że człowiek działa, współdziała w sposób wolny, ale musi mieć tę świadomość, że to jego współdziałanie jest dziełem łaski i ta jego wolność jest również już dziełem łaski i Ducha Świętego. Człowiek więc nie może się chlubić przed Bogiem, nie może sobie przypisywać zbawienia, ale wszystko, całą chwałę oddaje Bogu, bo tylko dzięki Jego łasce może człowiek być zbawiony. Otóż jeżeli protestanci tak mocno bronią nauki o darmowości zbawienia przez wiarę to, oczywiście, jest to nauka słuszna, biblijna i my, katolicy, nie możemy głosić innej nauki. Natomiast protestanci nie odrzucają potrzeby dobrych uczynków. Nie odrzucają np. tekstu z listu św. Jakuba, apostoła, który mówi w ten sposób: ,,Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą.'' (Jk 2, 14-19) Otóż słowa powyższe nie są sprzeczne ze słowami św. Pawła z listu do Rzymian. Jest prawdą, że tylko wiara w Chrystusa ma moc zbawczą. Wiara natomiast przynosi owoce dobrych uczynków, z których człowiek nie może się chlubić, bo one są dziełem Ducha Świętego w nas. Problem: wiara a uczynki jest problemem bardzo dyskutowanym, napisano o tym całe tomy, jest to jednak problem bardziej teoretyczny. Właściwie nie jest to problem dla konkretnego człowieka, który ze swoją wiarą staje w obliczu Chrystusa, który do Niego się modli. Bo wtedy sytuacja nasza jest taka, że wiemy, iż wszystko zawdzięczamy Chrystusowi a równocześnie wyrażamy swoją gotowość spełniania Jego woli. Nie chcemy Go zasmucać, bo Go miłujemy. Dlatego spełniamy dobre uczynki. a jak nam się nie uda, jak upadniemy ze słabości, nie rozpaczamy, bo wiemy, że Chrystus jest gotów nam znów przebaczyć i możemy wrócić do Niego i zacząć od nowa, opierając się na Jego miłosierdziu i na Jego łasce. A propos punktu 2 i 3 powiem Ci pokrótce co sam Jezus nauczał wyjaśniając szóste przykazanie. W Ewangelii czytasz że: kto by się dopuścił cudzołóstwa popełnia grzech śmiertelny, a Jezus na to" a Ja wam powiadam, kto by pożądliwie patrzył na kobietę już się z nią dopuścił cudzołóstwa" w sercu i jest to grzech. Nie raz ksiądz przy spowiedzi mówił że należy odróżnić co jest myślą która sama w sobie nie jest grzechem, a tym co jest zgodą na rozwijanie w sobie podniet. Myśli ma każdy, ale grzeszy ten który ich nie odrzuca tylko w sobie pomnaża, zapewne skosztuje później owocu tego rozważania, bo nie ma wśród ludzi takiego który roznamiętnił by się do granic, a później powiedział sobie, dosyć nie będę robił z tego uczynków. Jednak pismo naucza że zapłatą za grzech jest śmierć. Gdybyś szukał może i znalazł byś takie księgi jak pisma Valtorty, jej Jezus ukazywał wszystkie etapy swojego życia, Maryji, a nawet Noego i wielu innych. Była ona sparaliżowana i po zamachu na jej życie do końca pozostawała leżąc w łóżku. Może dlatego Bóg ją tak wynagrodził a może ze względu na jej serce i oddanie. Jest ogłoszona świętą. Sporządziła wiele szczegółowych map miejscowości w których nauczał Jezus. Umarła po II Wojnie Światowej. A dziś dopiero badania archeologiczne potwierdzają to o czym pisała, ale to tak na marginesie bo nie o tym chciałem. Tam Jezus nauczając i wyjaśniając szóste przykazanie powiedział że o związku mężczyzny z mężczyzną nie będzie nawet wspominał, bo jest to bezeceństwo i ohyda. Skoro nawet Bóg przemilczał ze wstrętem te kwestię znaczy iż jasno określa swój stosunek do takich zboczeń. Zboczenie to odstępstwo od normy. W tym przypadku od natury. Bo z natury człowiek jako mężczyzna łączy się z kobietą tak iż staja się jednym ciałem. Owocem tego związku jest nowe życie, potomstwo. Jak przeczytasz w Wikipedii homoseksualizm jest to fałszywy popęd do tej samej płci. Fałszywy bo nie naturalny. Z natury mężczyzna odczuwa pragnienia w stronę kobiety. Skoro przez własne wyuzdanie i uprawianie nieczystość można sobie samemu spaczyć to co z natury mamy od Boga to już nie wina Boga czy natury a nasza. Choć nie wiem na pewno ale wydaje mi się że homoseksualistom nikt się nie rodzi, jest to pewien proces na który trzeba sobie pozwolić. Może dlatego właśnie mówi się w stanach że ktoś w wieku 40 lat odkrył w sobie że jest pedziem. Wszystko bierze się z wyuzdania, nikt kto żyje w czystości, a nawet w małżeństwie można żyć w czystości i nie mówię tu o żadnym celibacie nie stanie się zboczeńcem. Po prostu człowiek musi sam określić czy kocha się z partnerem tylko dla własnej przyjemności czy też po to aby i druga połowa była szczęśliwa. KK nigdy nie zabraniał ludziom wiązania się w pary i konsumowania związków, przestrzegał jedynie przed rozpustą czyli takim traktowaniu swojego bądź cudzego ciała iż przynosi to nam tylko przyjemność. O dziwo wszędzie tam gdzie w związkach dojrzewa miłość seks jest zawsze bardziej głębszy bo bardziej osobowy. Jeśli seks jest tylko przyjemnością dla jednej strony a przynajmniej tak przez nią postrzegany dochodzi to wielkiego spłycenia tego przeżycia duchowego i cielesnego. W konsekwencji człowiek który sam tylko pragnie dla siebie rozkoszy nie potrafi nawet zaspokoić partnera. Jakoś pary wierzące i praktykujące nie narzekają na nieudane stosunki, bo też i nie najważniejsze jest to dla nich, a to że samo wychodzi to nagroda za życie zgodne z normami Bożymi:D. I taka jest prawda poczytajcie co mówią ludzie nie tylko zagorzali przeciwnicy tzw. KK choć faktycznie to nie z kościołem walczą a z samym Bogiem. Ja mogę się nie zgadzać z poglądem tego czy tamtego księdza, ale jeśli Bóg mówi nie cudzołóż to nie cudzołóż, jeśli Bóg mówi że gdy mężczyzna dorasta odchodzi od ojca i matki i wiąże się z kobietą, tak ściśle że tworzą jedno ciało, z którego ma narodzi się człowiek, to przyjmując to nie mogę sobie wysuwać wniosków iż może mężczyzna wiązać się ż mężczyzną a kobieta z kobietą. Co wy myślicie że za czasów Chrystusa nie robili tego? A Rzym? Nawet Judzcy Królowie dopuszczali się tej ohydy. Skoro Bóg zabronił tego to widocznie wiedział dlaczego. Jeśli człowiek potem oszaleje i staje się zboczeńcem to dlatego że nie potrafił na początku kiedy był czysty zachować przykazania. Bóg potrafi wyleczyć ze wszystkich schorzeń ale człowiek musi z nim współpracować a po pierwsze gdy jest normalny nie dopuścić do spaczeń u siebie. Tak myślę. 4. Prawdziwy katolik wyznaje poglądy Boga i jego zamysł co do swojego życia. Jeśli to pokrywa się z nauką kościoła tzn. że Kościół wywiązuje się ze swoich obowiązków. Jeśli nie, można i trzeba wytykać takie nieprawidłowości to oczyszcza ten że Kościół od patologii. Chyba wiecie o czym mówię. 5. Otóż tajemnica potępienia polega na tym że to nie Bóg potępia człowieka a on sam się potępia. Mówi się że to Bóg potępia, jeśli wziąć pod uwagę że Bóg każdemu dał głos sumienia czyli Jego głos w nas, to faktycznie jeśli wiem że coś jest złe i nie wolno nam tego robić to robiąc to bedę musiał siebie potępić. Bo nie znajdzie się żaden racjonalny argument ani wytłumaczenie na naszą obronę bo też sami nie możemy się obronić przed Sprawiedliwym Bogiem. Według Sprawiedliwości nas Bóg osądzi skoro odrzucimy jego przebaczenie i łaskę. A sprawiedliwość Boża jest straszliwa i wielka bo przenika rzeczy, wszystkie do ich samej istoty, tak więc nic nie ukryjemy przed Bogiem, nie ma żadnego wytłumaczenia na grzech. Łaska jest silniejsza od naszej słabości skoro ją odrzucamy to jest to nasz wybór a Bóg i tak mógł nas uratować, my tego nie chcieliśmy. Jeśli natomiast przyjmiemy Boże Miłosierdzie i będziemy współpracowali z łaską, naszym Obrońcą jest Duch Święty, bo Mu ulegliśmy i jesteśmy posłuszni i pomimo wpadek mniejszych czy większych robimy wszystko co w naszej mocy, gdybyśmy nie robili nie mieli byśmy Ducha Świętego w sobie, a przynajmniej On by w nas nie działał swojej woli, a Duch Święty jak wyjaśniał Jezus to jest "Ten który działa bo działa" taka Jego natura do wszystkiego pobudza i uzdalnia jest samym życiem w nas jak piszą świeci to Dusza naszej duszy, Treść naszej treści to Wszystko w nas co jest Boże oby tylko wszystko w nas było Bożę. Człowiek skruszony przed Bogiem poznawszy swój prawdziwy stan duszy niezależny od empirycznych odczuć wie co mu się należy za takie a takie zbrodnie jakich się dopuścił i wie ze sam nie jest wstanie wynagrodzić za to Bogu bo wewnętrznie jest martwy i zbrukany czyli silnie związany z grzechem. Człowiek który nie prosi Boga o przebaczenie i nie chce się zmienić tym różni się od tego pierwszego że on nie uznaje jakoby zrobił coś złego, choć wie że nie może nic zrobić ze swoim stanem duchowym aby go odmienić tak jak tamten, to też wcale się nie poczuwa do zmiany. Czyli już bluźni Bogu bo skoro sam Bóg mu objawia że jego stan jest fatalny ale On mu przebaczy a tamten nie chce czyli zaprzecza nieskończonemu Miłosierdziu które chce go podźwignąć z jego niewdzięczności. Tak jak już kiedyś pisałem. Bóg jest nieskończonym bogactwem i potrafi zaspokoić każdego i każde pragnienie. Jeśli ktoś sam w sobie rozwija pragnienia inne niż te Boże to nie skończy się to dla niego pomyślnie, gdyż Bóg powiedział że tylko On jest Bogactwem i Tym który potrafi uszczęśliwić serce człowieka, każdego. Skoro ktoś twierdzi inaczej uległ Kłamstwu i się o tym prędzej czy później przekona. Bóg nigdy nie głosił wolności nieskrępowanej to że na świecie i dziś panuje taki pogląd nie jest dziełem Boga. A i powiem że szatan działa tak samo u wszystkich. Przeczytałem tu na forum że ktoś pisał że skoro Bóg może wszystko niech sprawi aby sam przestał istnieć, skoro tego nie może to znaczy że nie Jest wszechmogący. O zgrozo człowieku który to napisałeś, miałem takie same myśli, ty nie wiesz ale szatan już Cię urabia po swojemu, choć wydaje Ci się że myślisz sam, nie wiesz nawet że niema czegoś takiego. Człowiek to istota rozumna ale taka która się uczy, samego w dziedzinie duchowej nie może nic wymyśleć, nic co nie było by już znane od zawsze. Może do tego dojść na skutek działań które jednak wychodzą poza zasięg ludzki. Jeśli ty miałeś takie wnioski i ja też to nie ty sam doszedłeś do takich przemyśleń tylko ktoś wskazał Ci do nich drogę. Ja też tak myślałem, a po pierwsze było to wtedy gdy nie przestrzegałem 10 przykazań. Coraz bardziej oddalałem się od Boga, do kogo zatem się upodobniałem i przybliżałem? Domyśl się. Skutki jak już pisałem były i nawet do dziś są opłakane. Skoro mysleliśmy podobnie więc ostrzegam Cię obyś nie skończył podobnie. Ale twoja sprawa każdy ma to na co zasługuję. Ja dziś wiem że nie każde poznanie jest dobre dla człowieka, ale ta wiedza nie przynosi mi chluby ani sławy i nic z niej nie mam, choć wydawało mi się że będzie inaczej. Było natomiast dokładnie tak jak podaje pismo. Skoro masz takie przemyślenia to pewnie tak jak ja wtedy już przestałeś kochać bo gdybyś kochał nigdy nie chciał byś dla drugiej istoty jej unicestwienia. Tym bardziej dla Boga który jest samym dobrem dla twojej duszy. Czyli już u Ciebie ten proces zachodzi i będzie się posuwał jeśli czegoś z tym nie zrobisz. Poza tym pycha. Ty będziesz decydował o życiu i śmierci o byciu i unicestwieniu. Jaki jest twój wkład dla życia? Czy oddałeś siebie do końca komuś, bez zastrzeżeń, obiekcji? Bez marudzenia, porostu aby uszczęśliwiać? Czy jesteś wolny tak jak Bóg od egoizmu by stać się Panem i Sędzią dla bytów? Czy jesteś Altruistą w prawdziwym i doskonałym tego słowa znaczeniu? Czy posiadasz taką wiedzę a przede wszystkim mądrość którą Bóg udziela komu zechce, a chciał by każdemu, ale nie może bo wielu tego nie chce? Jeśli nie możesz odpowiedzieć twierdząco na jedno choćby pytanie nie możesz być sprawiedliwym by decydować tak jak Bóg. A przecież Bóg nikomu nie ograniczył drogi do stania się takim. Przecież Jezus powiedział bądźcie wy tak doskonali jak doskonały jest wasz ojciec w Niebie. Cóż, ja Cię nie oceniam, wiem natomiast że Ci którzy nie przyjmą zbawczej miłości Boga będą sądzeni według ich własnych słów i poglądów. Pewnie tak jak kiedyś pisałem. Wedle sprawiedliwości na ich miarę. Bo miłosierdzie Boga zawsze przekracza ludzkie wyobrażenie. Jeśli odrzucasz Boga to pewnie Bóg Cie osądzi i wytknie wszystko to co wziąłeś dla siebie a czego odmówiłeś drugiemu. I tu ucinają się wszelkie dyskusje na temat aborcji, eutanazji itp. Skoro dla siebie chcesz życia a kogoś tego życia pozbawisz jesteś niesprawiedliwy. Jak to sam żyjesz jesteś zdrowy a nakłaniasz matkę aby usunęła? Wedle twoich słów Cię Bóg osądzi. Nawet w Ewangelii dziś jest napisane że sługa który nie pomnożył talentu od Pana tylko go zakopał spotkał się z gniewem i oburzeniem, on nie stracił tego zadania, po prostu je zakopał, czyli tak jak by odrzucił zadanie jakie mu Pan zlecił. Miał pomnożyć to co otrzymał. Chodzi tu o dobro duchowe i bogactwo przed Bogiem. Dostał za darmo i mógł się cieszyć ale miał też pomnożyć w sobie ten dar. Przez pracę i dzięki swoim zdolnościom które ma każdy. Ponieważ zakopał w ziemi czyli nie pracował, nie obracał i nie pomnażał tego dobra, stwierdził w końcu że:wiedziałem Panie żeś jest człowiek twardy i chcesz żąć tam gdzie nie posiałeś, zbierać tam gdzieś nie rozsypał, po pierwsze już Boga fałszywie ocenił bo Bóg nie jest twardy. Udziela natomiast każdemu według jego zdolności i charakteru. Jednemu daje dużo bo ten jest pracowity i może to pomnożyć, innemu daje mniej bo wie że ten bardziej leniwy dla niego już będzie dużo jak wypełni to co ma. Jednak w tej Ewangelii nie chodzi o to że Bóg komuś daje więcej a komuś mniej. Dla Boga to nie ma znaczenia bo On udziela każdemu wedle tego co o nim wie wcześniej zanim jeszcze się człowiek stanie. My dla Boga jesteśmy poznani od zawsze bo Bóg istniał zawsze i zawsze bedzię. Chodzi o to że przy końcu życia to naczynie które mamy w sobie ma być wypełnione po brzegi, nieważne czy będzie to dzban, kielich czy naparstek. Ważne aby gdy staniemy przed Bogiem był pełny dobrych czynów. Bóg każdemu udziela sprawiedliwie i zgodnie z Jego nieskończoną miłością. Nie można zatem zwalać winy ze ktoś ma więcej od nas albo może więcej, chodzi o to że to nie ma znaczenia my w tym co nam Bóg zaplanował musimy osiągnąć pełnię. I napewno będziemy szczęśliwi ponad miarę. Coż dwóm Pan odpowiedział"dobrze sługo wierny byłeś wierny w rzeczach niewielu nad wieloma Cię postawię, wejdź do radości twojego Pana" Do sługi niewiernego tak się odezwał, wedle jego własnych słów, osądził go wedle tego co on sam o Nim powiedział nie potwierdził jednak mówi"skoro wiedziałeś żem jest twardy i chce żąć tam gdziem nie posiał i zbierać tam gdziem nie rozsypał, dlaczego nie oddałeś tego bankierom? Po powrocie z zyskiem bym odebrał to co dałem. Weście tego sługę nieużytecznego zwiążcie i wyrzućcie tam gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów" Tu każde słowo jest ważne w tej Ewangelii. Po pierwsze sługa który nie pomnożył przez prace i wysiłek darów nie poją że było to jego największym szczęściem. Ponieważ nic nie zrobił, lub może robił co chciał ale nie to co mu zlecił Pan, gdy ten przybył odrazu zarzucił Mu że jest twardy, w konsekwencji Pan mu odpowiedział tak jak czytacie, i kazał go jeszcze związać, czyli że tam gdzie go wyrzucono nie będzie już mógł nic zrobić. Ten był nieszczęśliwy i został wyrzucony precz. Tamci weszli natomiast do radości Pana. Może się to wydawać niesprawiedliwe czytając dalej bo Jezus mówi "Weście ten talent i dajcie temu który ma dziesięć, każdemu bowiem kto ma będzie dodane tak iż nadmiar mieć będzie, temu zaś kto nie ma zabiorą i to co ma" Może to się wydawać niesprawiedliwe, ale tylko po ludzku patrząc. Że jak to temu kto nie ma Bóg każe zabrać a ten kto ma jeszcze mieć będzie więcej? Ale tak właśnie jest u Boga. Bo nie ważne jest co się robi i gdzie się żyje czy też coś się ma i ile. Ważne jest tylko na dobrą sprawę jak się żyje i pomnaża to co za darmo mamy. Można być ubogim mieć kiepski samochód, małe mieszkanie a przy tym być bogaczem przed Bogiem i najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Można też mieć 10 samochodów, 5 mieszkań itp. rzeczy a czuć się nieszczęśliwym duchowo i wiecznie niezaspokojonym, w sensie mam już 100 to i muszę mieć 200 bo to za mało i tak w kółko. Oczywiście analogicznie może też być sytuacja odwrotna. I ten kto ma dużo dóbr materialnych jest szczęśliwy i niczego mu nie trzeba, ten zaś kto mam mało narzeka i oskarża Boga o swoje nieszczęście. Tyle tylko że przyczyna nieszczęścia nie leży w mniejszym czy większym posiadaniu czegokolwiek, jest to po prostu niewdzięczność za Dary jakie się otrzymało od Boga. Jest to lenistwo i nie pomnażanie tego do czego zostaliśmy powołani. Jest to szukanie swoich dróg i wygód. I jest to złorzeczenie wszystkim łącznie z Bogiem jeśli nie mamy tego czego porządamy. Tymczasem najcenniejszej wartości nie doceniamy? I czyja to wina? Na pewno nie Boga. Bo Bóg nam dał na nasza miarę i z nieskończoną miłością. Jeśli twierdzimy inaczej tzn. że z Boga uczyniliśmy kłamcę, a Bóg przy końcu nam objawi całą prawdę o Sobie i o nas, obyśmy tylko mogli wejść jak Ci dwaj słudzy wierni do radości Pana. "Dobrze sługo wierny, byłeś wierny w rzeczach nie wielu nad wieloma Cię postawię" Najpierw jednak wierność w rzeczach drobnych. Pewnie tu tkwi tajemnica szczęścia wiecznego. By być wierny w tych rzeczach do których powołał nas Bóg w swej Miłości. Zaznaczam jednak że nie wszyscy dochodzą do tego szczęścia lecz wszyscy mogą. Pytanie zatem dlaczego? Tu każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Nie ma reguły. Każdy jest powołany do czegoś innego. I tak naprawdę w głębi duszy dobrze wiemy do czego:) 6. Media to świat. Trudno aby to co czysto świeckie propagowało poglądy Bożę. Jeśli to robi to znaczy że nie jest już czysto światowe i świeckie. Może księdzu nie chodziło o potępianie poglądów mediów tylko tego co w nim propagują. Jeśli znajdują się w nich prowokacje, propagowanie tego co nie moralne, a co opłacalne, jeśli są nie rzetelne albo stronnicze, to ksiądz ma obowiązek przestrzegać wiernych przed ich wpływem. Nic co nie zgodne z Bożym Prawem nie jest korzystne dla człowieka. I każdy się o tym w końcu przekona. 7 i 8. Czysta prawda. Co do 8. Powinieneś to zrozumieć jako Boże podejście, ale nie do seksu, tylko do rozpusty, czyli seksu bez moralności dla samej przyjemności. Ani to seks małżeński ani celowy akt prokreacji. Jedynie żądza. To Bóg stanowczo potępia. Co czytasz w piśmie? " Nie łudźcie się, żaden rozpustnik, cudzołożnik, bałwochwalca, pijak, nie odziedziczy Królestwa Niebieskiego" Skoro jest to nauczanie św. Piotra czyli tego o którym Jezus powiedział że jest skałą i na tej skale zbuduje Jego Kościół tak iż bramy piekła nigdy go nie przemogą, znaczy to tyle że jeśli dziś nauczanie KK pokrywa się z nauczaniem pierwszej głowy Kościoła na ziemi to wszelkie ataki na to nauczanie są walką nie z KK, a z Bogiem. Spełzną na niczym. Bo jeszcze nie zdażyło się aby to co zapowiedziane przez Boga nie było prawdą. Bramy piekielne nigdy go nie przemogą. Ot tyle od mojej osoby:D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...