-
Postów
120 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez knrdz
-
W EU już za "dwójkę" zażyczyli sobie nawet nie dychę, a dwie więcej, bo 49,99€...
-
O jaką "każdorazową zmianę płyty w napędzie" chodzi? Pudełkowego OB *trzeba* zarejestrować na Steamie, a płyty *można* wykorzystać do zainstalowania z nich gier - choćbyś miał nie wiem jak szybkie łącze, z płyt pójdzie wielokrotnie szybciej (zwłaszcza, jeśli masz zaktualizowaną wersję z EA Classics, bo do premierowej Team Fortress 2 dociągany jest praktycznie w całości. Po zainstalowaniu płyty możesz wyrzucić, albo zostawić do kolejnej instalacji, ale nie są wymagane w napędzie w czasie grania. Aha - w premierowym OB (nie wiem jak w EA Classics) jest chyba jakiś błąd instalatora, przez który próba zainstalowania wszystkich gier na raz wydaje się (przynajmniej na początku) nie korzystać wcale z płyt, tylko ściągają się z internetu w całości. Przy instalowaniu po jednej grze wygląda to "normalnie": najpierw instaluje z płyty, a potem dociąga (zwykle niewielkie) aktualizacje. Jedynie przy TF2 ściąganie trwa długo, więc jeśli masz jakiegoś znajomego z zainstalowanym aktualnym TF2 poproś go żeby zrobił Ci kopię (wbudowanym narzędziem albo po prostu przegrał odpowiednie pliki cache).
-
Powinny działać, w końcu steamowy STALKER ma identyczną strukturę plików jak pudełkowy, z wyjątkiem inaczej zabezpieczonego pliku .exe. Jest jeszcze druga różnica, która przy niektórych modach może być istotna: Steam udostępnia wersję 1.0005, a nie najpopularniejszą 1.0006 (według Steama jest to wersja beta), przez co nie da się grać w multi na większości serwerów. Nawet za 5 (z wysyłką) jest trudno. I choć sam posiadam SoC z Platynowej Kolekcji kupiłem na Steamie w pierwszym rzucie za 2€. Raz, że trzeba promować porządne oferty (może inni wydawcy zrozumieją, że lepiej sprzedać 10 razy więcej egzemplarzy za 20% ceny, sami więcej zarobią i gracze będą zadowoleni), a dwa - pudełkowego sprzedam za przynajmniej 2 razy tyle, albo dam komuś w prezencie. Weryfikacja cache sprawdza tylko pliki oryginalnie dostarczone z grą, więc np. podmiana .db* w celu spolszczenia i próba weryfikacji spowoduje ponowne pobranie podmienionego pliku. Podobnie poskutkuje edycja pliku fsgame.ltx - ale przecież weryfikacja sama się nie włącza. Wgrane do katalogu cache gry dodatkowe pliki nie mają wpływu na weryfikację.
-
Nie anulują, tylko cena w koszyku zmieni się na aktualną.
-
Jednak nie łapiesz. Według Cenegi wszystko jest w porządku - przecież nie obiecywali gier za 49,99, a "od 49,99". 89,99, a nawet 139,99 jak najbardziej się na taki zakres załapuje przecież... i tak, to celowy zabieg. Ceną nie "dobijają" po dodaniu do koszyka, widać ją już na sklepie (po dodaniu do koszyka nie zmienia się automagicznie na 49,99, sprawdziałem), "promocja" ogłoszona bodajże w pierwszy dzień świąt, miała na celu przekonanie polskich graczy, żeby nie wydali wszystkich oszczędności na prawdziwe promocje na Steamie (GTA IV za 30 zł, King's Bounty Armored Princess za bodajże 40 itd.), żeby zostawili coś też na cenegową "promocję". Na szczęście nawet jeśli ktoś dał się nabrać, to nic straconego - na Steamie wciąż ma stałą ofertę do 3 I (w niej np. Riddicka za pół ceny "Platynowej Kolekcji"), a i w jednodniowych ofertach jeszcze jakieś 25 gier się pojawi.
-
Aha. Czyli Twoim zdaniem wciąż jest wszystko w porządku, skoro gra jest wraz z dodatkiem to może kosztować dwa razy więcej niż obiecuje baner (moim zdaniem - to skandal, gdyby dali tylko jedną cenę na reklamówce - np. "gry PC od 49,99" nie czepiałbym się, ale oni to "od 49,99" przykleili do konkretnych pudełek: właśnie m.in. Risena i King's Bounty ZE). Risen co prawda jest już bez dodatku, kosztuje 50% więcej niż spodziewałby się ktoś po obejrzeniu reklamy, ale to przecież nowa gra, więc "stąd cena może być wyższa". Tylko po co powtarzasz tą cenegową brednię, że "gorace premiery na pc - po 50 zl" i "teraz ta cala seria tyle kosztuje"?
-
To może łopatologicznie: sam kliknij na tego swojego linka i zauważ, że King's Bounty Złota Edycja kosztuje nie 49,99 a prawie dwa razy więcej, bo 89,99. Risen niewiele lepiej - 75,90. A może wszyscy widzą inaczej (tj. tak jak ja), a u Ciebie ceny zgadzają się z promocyjnym banerem (musi tak być, skoro twierdzisz, że "gorace premiery na pc - po 50 zl")?
-
Ani Wolfenstein nie jest od tego wydawcy, ani żadna "cała seria" wcale tyle nie kosztuje. Wolfensteina wydaje Empik i już drugi raz puszcza go za 50 zł (wcale się nie dziwię, gra to gniot jakich mało, kupię jak będzie poniżej 30 zł), a ta "cała seria" od Cenegi to kosztuje nie 50 zł, a "od 50 zł", taki to nasi "spryciarze" wykoncypowali pomysł na konkurowanie z prawdziwymi promocjami, zwłaszcza tymi steamowymi, do których masowy odpływ "swojej" kasy (GTA IV za ćwierć ich ceny na przykład) z przerażeniem odkryli w święta. A jak przyszło co do czego, to Risen za 75, a King's Bounty ZE - 90. "Prawie" jak zapowiedziane 50, prawie jak promocja. Dziękuję, nie skorzystam, pieniążki wydam na Steamie.
-
Czy aby nie przesadzasz? Fakt, dla Polaków oferta nieatrakcyjna, bo większość można u nas taniej dostać, ale nawet dla nas taka oferta pół roku temu (gdy Orange Box i Burnout Paradise nie były jeszcze dostępne w EA Classics 2za1, a Prey w KK kosztował 25zł i ludzie je za tyle kupowali, bo gry świetne) byłaby genialna. Killing Floor i Space Siege nawet dziś nie kupisz w Polsce za tyle co na Steamie...
-
Ech, jeden dzień za późno. Odpuściłem id Super Packa, bo w € wychodził 100zł. Za równowartość 60zł w cc=uk wziąłbym z pocałowaniem ręki. Może w przyszłym roku...
-
Z czytaniem to koledzy są najwyraźniej na bakier. Na głównej stronie, ale także nad listą Waszych gier wyraźnie jest napisane, że liczona jest aktualna "wartość" konta, to znaczy ile w tym momencie trzeba zapłacić, żeby wszystkie pozycje z konta kupić (stąd czasami widnieją na liście pakiety których nie posiadamy w całości, po prostu dziś taniej byłoby kupić dany pakiet niż poszczególne jego elementy). Skończą się promocje - "wartość" kont jeszcze wzrośnie... Cudzysłów niezbędny, bo kto tak naprawdę tyle by za te gry zapłacił? Mi też strona wyceniła konto na 273 dolary (300 bez pakietów, za tydzień jak się pokończą promocje będzie pewnie około 400), a zapłaciłem jakieś 240, ale złotych...
-
Ale cena ID Super Packa w funtach jest prawie 2 razy korzystniejsza niż nasza, więc jeśli ktoś ma możliwość, to za 60 zł warto wziąć choćby dla Dooma 3 z dodatkiem i Quake 4, cała reszta gratis. Sam bym chętnie wziął, ale póki co brytyjscy znajomi nie odpowiadają, oby się udało jakiegoś dorwać do jutrzejszego wieczora...
-
HISa podobno wszystkie, ale np. XFX - tylko 5850 i 5870.
-
Z punktu widzenia prawa. Technicznie oczywiście się różni, także napisem na płytce.
-
Skoro nikt nie jest (Twoim zdaniem) właścicielem danej kopii oprogramowania, to kim są pośrednicy - czyli np. sklep, który kupił Windows OEM w hurtowni i postawił na półce? Pytam poważnie, bo z tego co piszesz wynika że nie ma on żadnych praw - nie będąc właścicielem ani nawet użytkownikiem (na EULA się nie zgodził). Sprawa jest istotna, bo próbujemy tu ustalić w którym momencie nie jest się tylko właścicielem (jeśli masz lepszą nazwę to zaproponuj) danej kopii oprogramowania (jak np. wspomniany sklep), a kiedy użytkownikiem, którego obowiązuje licencja, na którą wyraził zgodę (żeby była umowa muszą być dwie strony zainteresowane jej zawarciem). Ja twierdzę, że tą granicą jest instalacja oprogramowania, a ściślej mówiąc moment w którym klikasz "zgadzam się" pod licencją a Ty - że moment zakupu (tak to odbieram). W takim razie nie wolno kupować gier na prezent, bo gdy babcia kupi wnukowi grę w empiku to ona staje się jej użytkownikiem... Ja mam Ci tłumaczyć po Microsoft pisze sobie coś na płytkach? Wyjaśniłem, pisać mogą sobie co chcą (zresztą sam zacytowałeś "do sprzedaży", a nie "do zakupu wyłacznie z...", więc jak pisałem - ewentualne roszczenia do sprzedawcy, a nie kupującego). Problem w tym, że Microsoft może sobie w licencji ograniczać prawa UŻYTKOWNIKOWI, który zgodził się (lub nie, żądając potem od sklepu zwrotu pieniędzy, co się na "dzikim zachodzie" zdarza) na dany zapis licencji np. przy instalacji oprogramowania (z czym zgodził się niemiecki sąd, stąd we wspomnianym sklepie nie sprzedają używanych kopii Windows OEM), ale nie może ograniczać metody dystrybucji sprzedawcy. Dałem przykład: istniejący od lat niemiecki sklep online z oprogramowaniem, możesz sobie od nich takiego Windows OEM "gelabelt" kupić nawet z Polski, za pół ceny "normalnego" OEMa. Następny ekspert - sprawdźcież w słownikach co znaczy słowo "integralny" (podpowiem: *nierozerwalnie* związany). Przykład absurdu takiej definicji podałem w poprzednim poscie: co się dzieje z tym "integralnie związanym" z kartą kodem steamowym po odsprzedaży karty: pozostaje na Twoim koncie czy jest przepisany na konto nabywcy karty? A może karty już nie można odsprzedawać, skoro nie da się do niej dołączyć tego "integralnego" jej elementu, jakim jest kod steam do gry? Przecież dokładnie o takiej sytuacji rozmawiamy: zaloguje się wtedy na swoje "amerykańskie" konto Steam, kupi grę i zapłaci swoją amerykańską kartą płatniczą czy amerykańskim paypalem, ale w euro czy funtach. Analogicznie: ktoś ma konto na zarejestrowane na polskim EA Store i będąc przejazdem w Finlandii (albo skutecznie symulując taką sytuację używając proxy) kupuje na fińskim EA Store Dragon Age: Origins za 10% ceny. Nie wolno? Wolno - gdyby nie było, transakcja nie doszłaby do skutku... Bo mają. Licencja to umowa cywilna między wydawcą a użytkownikiem oprogramowania. Jeśli ktoś kupił oprogramowanie a na licencję się nie zgodził (bo na przykład nie spodobał mu się jakiś jej zapis) nie jest użytkownikiem oprogramowania i trudno żeby go dotyczyła licencja, na którą się nie zgodził. Ale za produkt ZAPŁACIŁ (czy Ci się to podoba czy nie - za gry dołączane "promocyjnie" do kart graficznych nie płaci prezes firmy ATI, a użytkownicy końcowi). A nawet gdyby odsprzedając to, czego nie potrzebuje (bo na przykład nie lubi dystrybucji elektronicznej albo nie ma dość szybkiego łącza) łamał licencję: po pierwsze to on łamie, a nie kupujący (a to kupującego porównałeś do piratów), a przede wszystkim - gdzie tu piractwo? Kopia oprogramowania pozostaje legalną (nie jest podrobiona ani skradziona, ani powielona), gdzie tu czyjakolwiek strata? Steam zarejestruje dokładnie jedną kopię gry, za jedną kopię dostanie pieniądze od ATI a ATI wyciągnie z kieszeni końcowego użytkownika, który kupił, a nie ukradł kartę graficzną w promocji... Podsunę Ci kolejnych "piratów" do zaatakowania: przede wszystkim ci niegodziwcy (przyznaję, ja też się do nich zaliczam), którzy kupują gry UŻYWANE. Zgroza! Producent przecież przewidział, że dwóch graczy kupi dwie kopie gry, a nie jedną. Kolejni (znowu moja grupa): ci, którzy kupują gry na promocjach (niektórzy nawet wyłącznie na promocjach!), za 10-20 zł, gdy producent przewidział, że gracz za przyjemność obcowania z jego produktem zapłaci 5-10 razy więcej. Nie wspomnę już o tych, którzy gry wyrywają w jakichś konkursach, przecież to jest wręcz niemoralne - brać a nie płacić! Wszystkie te 3 grupy to w zasadzie piraci: przecież albo płacą tyle co za piraty "na giełdzie", albo wręcz grają w gry za darmo, tak jak w te z torrentów... Przytłoczony ciężarem argumentu pozwolę sobie jednak z nim nie zgodzić.
-
Jesteś w grubym błędzie, najwyraźniej dałeś się przekonać microshitowej propagandzie. Jeśli windows był wcześniej aktywowany na Dellu, a Tobie uda się aktywować na innym komputerze, to złamałeś licencję OEM i MS może Ci wytoczyć proces cywilny (jeśli jest w stanie to złamanie licencji udowodnić i udowodnić szkodę jaką w ten sposób poniósł), ale Twoja kopia jest jak najbardziej LEGALNA (z punktu widzenia prawa), więc nie jest piratem. Windows DOEM przeznaczony do komputerów Dell a nie instalowany wcześniej i nie aktywowany, jest normalną wersją OEM, a ograniczenie co do jego rozprowadzania nałożone jest na sprzedawców, a nie kupujących, więc kupując masz nie tylko legalną kopię, ale i w pełni zgodną z licencją (pretensje MS może mieć co najwyżej do sprzedawcy, ale jemu procesu nie wytoczy, bo przegrałby tak jak przegrał w Niemczech, gdzie teraz takie wersje DOEM możesz kupić w sklepie: 3426000[/snapback] Tylko oni mogą bez problemu sprawdzić, że kupowałeś nie z tego państwa w którym masz zarejestrowane konto i zbanować.Czyli Twoim zdaniem ta cała rewolucyjna "dystrybucja elektroniczna" (czyli podróżuję po świecie i kupuję gdzie akurat jestem) to taki pic na wodę? Nie znasz pewnie nikogo, kto raz mieszka w Polsce (np. 2 tygodnie), a raz w Anglii (pozostałą część roku)? Czy Twoim zdaniem to, że urodził się w Polsce zakazuje mu robić tańszych zakupów na Steamie (za funty a nie euro)? Dla Twojej wiadomości: dane konta na EA Store możesz dowolnie edytować, w tym zmieniać adres zamieszkania łącznie z krajem. Niebywałe, ale wpadli na to, że ludzie podróżują albo się przeprowadzają... Żeby zostać Honorowym Ochotniczym Rezerwistą Milicji Obywatelskiej musicie się bardziej postarać, Towarzyszu. Wredni kapitaliści z alledrogo mają gdzieś takie banialuki, dla nich liczy się tylko prowizja. Gdybyś sprawą zainteresował polski wymiar sprawiedliwości też pewnie niewiele osiągnąłbyś - próbowaliby Ci prawdopodobnie wmówić, że zapisy licencji które nie są zgodne z prawem kraju, na terenie którego próbuje się je egzekwować, np. ograniczając prawo właściciela (nie użytkownika, bo kod nie został aktywowany, więc właściciel nie został użytkownikiem i z warunkami licencji nie tylko nie mógł się zgodzić, ale nawet zapoznać) do swobodnego dysponowania swoją własnością, są raczej niewiele warte... Pozostaje Ci tupnąć nóżką albo się odwołać, przez okno. Integralną? Dobre sobie, to aż strach go instalować na własnym koncie Steam - przecież gdy sprzedamy komuś kiedyś swoją kartę (albo się zepsuje i wyrzucimy), będziemy zmuszeni pozbyć się i gry, a że to niewykonalne - więc może całego konta?
-
Dobre. Z taką "małą" różnicą, że: 1. zapłaciłeś 2. grę masz dodaną do swojego konta ea store...
-
Kupował ktoś na direct2drive? Mają dziś (do północy GMT) przecenę o 50% (wychodzi ~35 zł), waham się jedynie bo słyszałem narzekania na uciążliwość DRM tego sprzedawcy - podobno tylko 5 aktywacji, wiecie coś na ten temat?