Do szkoły na 12:00 poszliśmy. O 14:00 zakończenie roku. Bardzo ładna część artystyczna ( no kur.. szkoła Kieślowskiego, co nie? ;] ) , potem świadectwa w sekretariacie do odebrania.
Wiadomo, cholernie smutna atmosfera w klasie. Tyle się z tymi ludźmi przeżyło. Moja klasa była bardzo zżyta. Trzy lata stanowczo za mało. Plany utrzymania znajomości szalone. Wątpię żebym z tymi ludźmi utrzymał większy kontakt. Są wyjątki oczywiście ;]
Wróciłem dopiero po 18 do domu. Nogi mi odpadały. Znaczy się, panny miała większe problemy. Obcasy i te sprawy ; P
Eh, jednak to prawda że LO to fajna sprawa ;]