Skocz do zawartości
berkut

Leczenie depresji

Rekomendowane odpowiedzi

Hmm...idz do apteki i popytaj, napewno cos ci doradza ;] Powaznie mowie, moja mama jest magistrem farmacji. no chyba ze to cos powaznego, to wizyta u lekarza bylaby zalecana.

Mozesz spytac o Superoptiom tudziez Panaxeum, moze poleca ci cos jeszcze innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huh.....

na depreche lecze sie od jakis 4-5 lat :]

i jestem idealnym przykladem na to, ze niekazdemu mozna pomoc ;p

 

co mnie wku**** u psychiatrow......

cholera jasna oni zawsze sa najmadrzejsi....

zasugerowalem lek, ktory jak go sobioe kiedys zalatwilem na lewo super na mnie dzialal i co?

i najmadrzejsza w swiecie pani psycjiatra stwierdzila, ze lek jest dla mnie za mocny, chociaz leki, ktore mi przepisywala na mnei nie dzialaly ;)

to jest dopiero dobry joke ;]

 

jak bys chcial namiary na zajebistego psychiatre, to daj znac na priv, z tym ze on bierze 100 pln za wizyte.....

ogolnie mam troche kontaktow do psychiatrow, ktore polecil mi najlepszy psycholog, jakiego w zyciu spotkalem (powaznie...lepszego chyba nie ma, a bylem u wielu) , tylko ten psycholog mieszka i przyjmuje w garwolinie (80 km od wawy) ;/

 

inna kwestia.....mi deprecha sama przeszla, ale mam czasem cholernie mocne napady.....

podczas jednego z nich ostatnio mialem eske (jak juz na forum psialem) itp.....

 

co ciekawe tego typu sprawy zdarzaja mi sie tylko, kiedy mam kontakt z rodzicami :/

 

huh

 

no....jak by co, to daj znac, ide do sql ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączona grafika

 

 

 

 

:twisted:  dżołk ofkors

jakos wcale nie jest smieszne to co zaprezentowales

pamietaj ze ludzka psychika jest bardzo delikatna i takim zwyklym zrob to moglbys wyslac osobe w ciezkiej depresji na odleglosc 6 stop pod ziemia

wiec zastanow sie nad soba

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

berkut, jak czujesz, że sam sobie nie radzisz to koniecznie do psychiatry - nie ma sensu zwlekać, bo samo leczenie jest długotrwałe (to nie grypa). Trzeba trafić na właściwy lek (antydepresanty mają bardzo subtelne działanie - w końcu to chemia kontra dusza że tak powiem), a zazwyczaj dopiero któryś z kolei okazuje się w danym przypadku skuteczny. Poza tym leki antydepresyjne nie działają od razu - teoretycznie pozytywne skutki powinno się odczuć gdzieś po 2 tygodniach ich brania, a często jest tak, że dopiero po miesiącu odczuwasz poprawę. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można mieć w takim wieku depresje :| z jakiego powodu... ludzie jesteśmy młodzi przynajmniej większość tego forum i jedynym zmartwieniem jest szkoła... nie wierze by z tego powodu można było mieć depreche... Trzeba cieszyć się życie korzystać z niego w każdym momencie bawić się znaleźć sobie kogoś z kom można spędzać czas dziewczynę czy kolegów bo potem tego nie będzie jak już w 100% wejdziemy w dorosłe życie to będziecie żałować że ne wykorzystaliście tego co wam było dane za młodu. BAWIĆ SIĘ I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM ŻYĆ CHWILĄ to lekarstwo na depresje założyć różowe okulary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slavOK a mozna, moglo sie cos zdarzyc, pozniej przez to zdarzenie cos innego sie dzialo i pozniej prosta droga do zamartwiania sie i depresji. Albo inna droga jest to co ty napisales " wejdziemy w dorosłe życie to będziecie żałować że ne wykorzystaliście tego co wam było dane za młodu "

Ale ale ja powiem tak, jesli nie mozesz liczyc na rodzine (nie dziwie sie), to moze sproboj do psychologa czy psychiatry, ew. jakies leki, albo mozesz przeczekac - bo da sie, ale to przeczekanie moze trwac dluugo i pociagnie za soba wiele konsekwencji (zebys na przyszlosc nie zamartwial sie, ze czegos nie zrobiles !!). Mozesz sprobowac zapomniec i nie wracac do tego, pominac to, wyciac z zyciorysu. Ale najlatwiej chyba jednak isc do psychiatry i tam zobaczyc co orzekna, moze leki jakos pomoga - oczywiscie nie mozna sie szprycowac cale zycie, nie wiem jak takie leki dzialaja, ale napewno pomoga w przejsciu przez ten okres.

 

Zycze szczescia, i jak mowie - najpierw udaj sie do psychiatry/psychologa, a pozniej rozwazaj inne mozliwosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można mieć w takim wieku depresje :| z jakiego powodu... ludzie jesteśmy młodzi przynajmniej większość tego forum i jedynym zmartwieniem jest szkoła... nie wierze by z tego powodu można było mieć depreche... Trzeba cieszyć się życie korzystać z niego w każdym momencie bawić się znaleźć sobie kogoś z kom można spędzać czas dziewczynę czy kolegów bo potem tego nie będzie jak już w 100% wejdziemy w dorosłe życie to będziecie żałować że ne wykorzystaliście tego co wam było dane za młodu. BAWIĆ SIĘ I CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM ŻYĆ CHWILĄ to lekarstwo na depresje założyć różowe okulary.

mozna miec, i to nie tylko w takim wieku, nie znasz sytuacji berkuta to nie dawaj takich glupich rad w stylu baw sie dobrze, zyj chwila, slyszalem o przypadku dziecka 6 letniego, ktore w wyniku depresji popelnilo samobojstwo (!!!), tak 6 latek, doprowadzila do tego patologiczna sytuacja w domu, niczego nie sugeruje, i nie znam sytuacji berkuta, depresja to choroba, ktora moze dotknac kazdego, i chory nie poradzi z nia sobie sam, potrzebne jest zrozumienie i wsparcie bliskich, oraz pomoc lekarza

 

@berkut

przykre jest to, ze rodzice Cie nie rozumieje i Cie nie wspieraja, jezeli zle sie czujesz to napewno ktos powinien Ci pomoc, jezeli nie ma kogos takie wsrod bliskich to poszukaj pomocy u lekarza, nie jest to nic dziwnego, kazdy ma chwile slabosci, wazne aby z nich wyjsc, dobrze, ze nie wstydziles sie i napisales o tym tutaj, dobrze tez, ze powiedziales o tym rodzicom

 

 

 

ps. @LPC

jestes idiota, idz stad

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem (chociaz nie wiem jakiego rodzaju - w sensie jak gleboka - jest Twoja depresja) to powinienes sie czyms zajac. No ja mam nie tyle depresje, co bardzo ciezki stan emocjonalny i radze sobie z nim tak, ze calutenki dzien mam zapelniony. Od chwili kiedy sie obudze, do jakiejs 21 mam w glowie tylko cyferki, pozniej 2-3 godziny dola i spac. Ale i tak jest lepiej, niz jak zamartwialem sie calymi dniami. Jak nie wiesz co zrobic, to mam koncepcje. Od jakiegos czasu usiluje otworzyc wlasny pub. I jestem juz blizej niz dalej. Moze wymyslisz cos fajnego, co nadawalo by sie na wystroj wnetrza ? Tylko nie jakas przerosnieta lodowke, tudziez palnik. Wiem, ze zdolny z Ciebie gosc, wiec napewno bys cos skonstruowal. Oczywiscie zaplace. Przemysl i trzymaj sie cieplo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

duzo witamin (naturalnych), dobry sen i monty python - always look on the bright side of life - mi pomaga

Dolaczyl bym do tego takie rzeczy jak Magnezin B6 + Memotropil/Nootropil ( piracetamum) dostaniesz od lekarza pierwszego kontaktu jak powiesz ze nie mozesz sie skupic itp .. zwieksza poziom glukozy w mozgownicy ;p takze calkowicie niegrozne :)

 

Z antydepresyjnych pokarmow : banany, ryby , sery zolte.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak napisac tego posta, pisze go juz chyba 5 raz.

 

to co teraz czuje moge porownac do piekla czy do scen z filmow w ktorych sa wampiry czy jacys nieumarli. obdarzeni wiecznym zyciem, luksusami, wszystkim czego tylko mozna pragnac nic z tego nie maja.

 

jestem otoczony przez wiele rzeczy, robie wiele rzeczy ktore powinny mi dawac przyjemnosc. nie ma jej. nie ma takiego glebokiego poruszenia, czegos takiego co mogloby poruszyc "mnie". gdy usmiecham sie albo "mam dobry humor" jest to tylko i wylacznie rodzaj maski, jakby swiadomy spolecznie kawalek mojego umyslu, jakby 2 osoba przejmuje wladze i stara sie wypasc spolecznie poprawnie. robie rozne rzeczy bo wiem ze musze je robic, zmuszam sie do roznych czynnosci, majac nadzieje ze cos z tego osiagne, nagly przyplyw endrofin, adrenaniny, czegokolwiek.

 

robienie rzeczy niebezpiecznych z roznego punktu widzenia, glupich itd. nie wyzwala we mnie zadnego poruszenia, nie boje sie. wpadajac w poslizg samochodem kiedy prowadzi znajomy, on robi ostatnie pacieze i widzi swoje zycie przed oczami ja nic nie czuje. moze czuje ale tego nie zouwazam, jest to cos dla mnie obojetnego.

 

mam jakis tlumik na emocje. nie czuje tak jak powinienem strachu, radosci, milosci, podniecenia (zarowno fizycznego jak i emocjonalnego). moje wnetrze. porownac mozna to do technika w elektrowni ktory faktycznie widzi lampke kontrolna ale olewa ja. znam tylko jedna skrajnosc - niesamowity, pierwotny, nie porownywalny do niczego gniew. nie umiem tego opisac. nic co do tej pory czulem nie jest czyms co moze sie rownac. zaden bol, uczucie, przezycie nie jest tak wrzechogarniajace i zmieniajace mnie.

 

nie robie roznych rzeczy w stylu wejscie na ulice ruchliwa, czy bijatyke z 2x wiekszym kolesiem tylko dlatego ze wiem ze to sie zle skonczy, tak to mam nadzieje na cokolwiek.

 

2 rzecz jaka czuje to rozpacz. moge sie usmiechac, rozmawiac, miec nadzieje ale w srodku placze i plone. no nie umiem tego opisac slowami, po prostujest to dla mnie pieklo. pieklo za zycia.

 

milosc, dziewczyny. jest to cos tak nieuchwytnego dla mnie jak gwiazdka na niebie. jak tort za szyba. czuje jego zpach, widze go wszedzie wokolo, ale nie moge go miec.

nie jestem glupii, brzydki, maly, gruby,nie jakam sie itd. jestem raczej kims kto wybija sie ponad norme. i nic z tego nie ma. owoc zakazany.

milosc, przyjazn... heh, nie czuje jej. teoretycznie powinienem czuc milosc rodzicow, widze toze mi ja okazuja ale nie ma tego "czegos". nie czuje tego inaczej niz przez rozum. nie czuje tego do dziewczyn. czuje conajwyzej jakas fascynacje ktora moge jedna mysla zniszczyc jak robaka. ta moze byc silniejsza badz slabsza, bez roznicy, szybko przemija w odmetach piekla. kobiety dla mnie reprezentuja 2 typy: takie ktore traktuje jako przedmioty pozadania seksualnego i moge traktowac jak zabawki, bez emocji i uczuc, wspolczucia czegokolwiek. i takie ktorych nie moge skrzywdzic. tych 2 jak mozna sie domyslic jest zdecydowanie mniej i granica takze jest miekka, latwo ja zniszczyc.

nie mam scisle okreslonych potrzeb socjalnych mozna by to ujac. wiekszosc ludzi budzi we mnie niechec. chcialbym byc aniolem smierci, albo demonem ktory moze ich po prostu zabic. to takze jest silna rzecz. dalszy problem jest taki ze nie czuje przed tym strachu. nie wiem jak to okreslic, nie jest to dla mnie emocjonalnie wzruszajace widziec czyjas smierc, mysl o zabojstwie kogos, cokolwiek z tych rzeczy.

 

ludzie za mna raczej nie przepadaja, zdarzaja sie wyjatki ale tu pojawia sie kolejny problem. nie "czuje" tej przyjazni. z mojej strony jest uczucie sympatii, rodzaju przywiazania, wszytskiego tego co powinno byc na miejscu ale nie ma jakiegos ostatniego gestu, trybika finalizujacego to. zreszta i tak ci ktorzy niby sa traktuja mnie jako wielofunkcyjne narzedzie umiejace zrobic wszystko.

 

nie mam na szczescie mysli samobojczych, tylko to mnie pociesza. mam po prostu jakas niesamowita wole przetrwania, tego ze musze trwac niezaleznie od tego co sie stanie, czy upieprze studia i bede zyl jako zebrak, czy bede kontynuowac moja gehenne. nie mam nadziei ze bedzie lepiej.

 

z tym wszystkim jakos sobie zylem przez dluuuuuuuuuugggiiiiiiii czas, rok ? poltora ? nie wiem, nie znam kalendaza, rzadko kiedywiem jaki jest dzien tygodnia, po prostu kiedys stracilem to by nie zdawac sobie sprawy z tego jak leci czas. licze czas od zdarzenia do zdarzenia.

 

tylko ze to poszlo o krok dalej.

 

ostatnio stracilem zupelnie taka wole walki. owszem jestem. trwam. ale nic pozatym. nie jestem w stanie sie uczyc, najprawdopodobniej juz zawalilem studia. wiekszosc czasu nie jestem w stanie wskrzesic w sobie czegokolwiek, siedze patrzac sie w monitor albo w sciane. i tylko slysze "nonstop na tym komputerze siedzisz i nie uczysz sie". jak ja mam sie uczyc. nie wierze w swoj sukces. nie mam motywacji. ja wiem ze jak skoncze studia to bede zarabiac duzo pieniedzy, jak sa pieniadze to bede mial dziewczyny, jest preciez nawet powiedzonko ze najprzystojniejszy mezczyzna to ten ktory ma milion dolarow i wiecej na koncie. majac pieniadze bede mogl robic wszystko co tylko chce. fajnie. i? nic... moglbym tak smigac na rozkazach innych, czesto to robilem, tak zdalem mature. "Ucz sie". To sie ucze.

 

ale ja juz nie mam pamieci. nic we mnie nie wchodzi. co mysle ze umiem, co czytalem milion razy, powtarzalem z pamieci, recytowalem 80 stron na pamiec. nie ma. zniknelo. 4 dni na marne. 4 dni zasowalem i nic z tego nie ma. amnezja jakas ??? myslenie, heh nie rozsmieszajcie mnie. nie jestem w stanie liczyc ostatnio, nad problemem ile 2 doby maja godzin siedzialem ze 30min i dopiero kalkulator mi pomogl. nie umiem na kolosie glupiej formulki ulozyc. przeciez wiem to, jest to oczywiste jak 2+2=4. ale nie wychodzi.

 

to nie jest stres. stres zawsze dzialal na mnie motywujaco, dzialalem lepiej pod wplywem stresu. im go bylo wiecej tym bylem sprawniejszy. teraz nie dzialam wogole. od kilku dni wstanie z fotela czy lozka jest dla mnie katorga psychiczna. bol psychiczny jest najgorszy. z fizycznego czerpie sie przyjemnosc i ekstaze, z dobrego wysilku fizycznego, z 200 powtorzen na dany miesien, z biegu na 7km, z jazdy rowerem na 100km. dopiero teraz gdy nie moge kontynuowac dotychczasowej gry pozorow ze wszystkojest ok, bo juz po prostu nie moge sie uczyc postanowilem powiedziec o tym rodzicom. i co ?

 

matka mi mowi ze zaslaniam depresja swoje lenistwo. ze nie chce mi sie uczyc. no krwa mac, moge byc nawet najbardziej leniwy na swiecie ale mam dosc rozumu by wiedziec ze MUSZE sie uczyc.... gdy to slysze to nie wiem czy plakac czy co robic.

 

ojciec wykazuje bardziej konstruktywna postawe, chce mi pomoc zalatwiajac mi korki. ale nie pomoze mi to. do mnie nie dochodzi nic, nie jestemw stanie wpoic sobie wiedzy, nie jestemw stanie jej z siebie wydobyc. rzeczy takie jak to ze spada moja charyzma, czy elokwencja, sposob wypowiedzi, to jak mowie to mozna to olac. moge sie seplenic i jakac. i tak niewiele mowie, wiec poco mi te umiejetnosci. spada mi iq. nawet najlepsza maszyna nie moze pracowac majas w sobie za duzo brudu ktory ja zwalnia.

 

dopiero teraz zamierzam pojsc do lekaza... bo juz NIE MOGE. projekty, podrygi 1 dniowe, kilkugodzinne. chwile energii, jakby zejscia ze mnie ciemiezenia, euforia pracy, brak zmeczenia, tylko tak pracowac moge i zyc.

 

nie cierpie "dragow". szczerze ich nienawidze, ludzi wcinajacych pigulki, jarajacych zielsko mam w szczerym powazaniu. gardze nimi. alkoholu nie pije. papierosow nie pale. nie mam do tego ciagot. prowadzilem zdrowe zycie o owocach, zdrowym jedzonku itd. zadnych fanatyzmow w diecie, wszystko jest dobre i dla ludzi. i teraz o irionio losu pewnie skonczy sie to tym ze bede z wlasnej woli wsowac psychotropy ktore ze mnie zrobia rozchichotanego debila. i znam juz reakcje rodzicow.

 

no tomek, minelo 2h od wziecia 1 tabletki, napewno dobrze sie juz czujesz, do lekcji. pierwsza terapia ? no, teraz musisz byc w tak wysmienitym stanie ze napewno sobie poradzisz.

 

super. umieram ze szczescia widzac takie zrozumienie. nie wiem co teraz zrobic. od 2 dni nie spie. 2-3h kiedy juz doslownie gasne. jest 2.30 w nocy. normlanie bym teraz gleboko spal. a do 5 nad ranem nie usne. wygladam jak umarly, dzis na zajeciach nie wiedzialem co sie wokol mnie dzieje. a jutro kolejne. i kolos z fizyki. pojutrze z zajec komputerowych. w piatek kolos z matmy. zart. pora dolaczyc do kasty robotnikow niewykwalifikowanych z umiejetnosciami poslugiwywania sie koparka reczna. albo wojsko, szeregowa jednostka o znikomym instynkcie samozachowawczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie panikuj, to pierwsze co powinienes zrobic, znam to co teraz przechodzisz, ja tez jestem na pw, tutaj wlasnie tak jest, ale jak przez to przebrniesz to bedzie lepiej, zapewniam Cie ze pozniej jest lzej, nie jest lekko ale jest lzej, pierwszy rok jest najgorszy, kazdy kto przychodzi na dobra uczelnie przechodzi taki wlasnie zimny prysznic, ale mysl pozytywnie, pomysl jaki bedziesz zahartowany jak to przejdziesz, zdobedziesz duzo doswiadczenia i sie utwardzisz, nie martw sie jak cos oblejesz, trudno to sie zdarza, nie kazdy musi zdawac za pierszym razem, i pamietaj, ze nie musisz byc najlepszy, niewazne co mowia rodzice, mozesz byc przecietny, przejsc to piekielko i potem czerpac z zycia garsciami, nie bierz do glowy chwilowych niepowodzen, u nas na uczelni zawsze tak jest, ze na pierwszy rok daja najwiekszych katow, podchodz do tego z dystansem, rob swoje, jak nie uda Ci sie teraz to w najgorszym wypadku podejdziesz do tych egzaminow za rok, nie warto rujnowac sobie zdrowia i psychiki dla jednego roku, pamietaj, ze juz osiagnales wiele dostajac sie na ta uczelnie, i to, ze idze Ci slabo to nie ozanacza, ze jestes slaby, u mnie na roku jest tylko kilka osob z wawy, reszta to ludzie z calej polski, do nas przychodza najlepsi z najlepszych - the best of the best, dlatego twoje niepowodzenia na 95% innych uczelni bylyby ogromnymi sukcesami, przedstaw rodzicom sytuacje jasno i rzeczowo, popros zeby nie wymagali od Ciebie za wiele, bo kazdy by sie zalamal, napewno zrozumieja i moze obedzie sie bez lekow, ktore nie sa niczym dobrym, zawsze lepiej leczyc zrodlo problemu, a nie objawy

 

co do kobiet, to na pierwszym roku na pw masz na to malo czasu, ale to sie zmieni z czasem, nie musisz sie spieszyc, przebrniesz przez pierwszy rok, zmiennisz lekko tryb zycia - wiecej przebywania z ludzmi, mniej spedzania czasu w samotnosci i wszystko przyjdzie samo, nie patrz na innych, czasami na swoja druga polowke czeka sie dlugo ale warto czekac, z tego co przeczytalem w twoim poscie to nie trafiles na odpowiedznia kobiete, zazwyczaj spotyka sie wiele, a tylko do nielicznych cos sie czuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

berkut nie wiem czy jest to dla ciebie pocieszeniem - ale nie jestes jedynym ktoremu jest teraz zle :/// i mysle ze to jest jakims pocieszeniem bo wtedy zawsze czujemy sie lepiej mimo wszystko.

 

 

Ja ci powiem ze czuje sie okrutnie zle stracilem ochote do wszystkiego, powod komus moze sie wydac banalny - zawod milosny - rzucila mnie najukochansza mi osoba po 4 latach bycia razem i to nagle i palac za soba mosty ... Tez mi jest wszystko obojetne teraz moze poza nia bo ja strasznie kocham ...

Wczortaj rozbil bym sie autem jak wpadlem w poslizg - jechalem szybko i nie wychamowalem przed skrzyzowaniem i najgortsze jest to ze nie czulem zadnych emocjii ... Doslownie zero strachu a znam siebie i wiem ze takie sytuacje normalnie wyprowadzaja mnie z rownowagi na kilka godzin ... a dla mnie bylo to obojetne mialem to totalnie gdzies ...

 

Liczy sie tylko ona czekam codziennie na telefon za kazdym razem jak telefon dzwoni mam nadzieje, za kazdym razem jak podjezdza auto biegne do okna, za kazdym razem jak wychodze z pracy patrze czy nie czeka przed drzwiami, i najgorsze jest to ze ona podjela decyzje i wiem ze i tak na nia nie wplyne ;((((((((((((((

 

Jadac samochodem przez miasto patrze czy gdzies nie idzie ...

to jest straszne - nie moge zajac sie niczym innym bo nie moge przestac o niej myslec :////////////// ogolnie straszny dol ............

:((((((((((((((((((((

 

przez 5 dni nie spalem wogole ! nigdy nie myslalem ze jestem do tego zdolny zawsze 2 dni bezsenne powodowaly ze bylem na trzeci dzien zywym trupem - teraz nie czuje zmeczenia ... pije na noc po jednym piwie majac nadzieje ze mnie zmuli ze pozwoli zasnac choc na chwile zapom,niec ale nic to nie daje ...

Chodze jak nacpany - nie zmeczony nie czuje wogole zmeczenia tylo czuje beznadzieje ....

Siedze bezmyslnie przed wylaczonym kompem nawet godzine i nagle gdy woidze ze ida rodzice to go odpalam zeby nie widzieli w jakim jestem stanie ...

Nie potrafie myslec o totalnie niczym poza nia

I najgorsze ze nie moge jej tego powiedziec bo wiem ze tym sposobem przegram z kretesem .... chcialbym zeby ona tu weszla sama zeby sama to przeczytala zeby mnie zrozumiala zeby wybaczyla bo wiem ze zbabralem strasznie sprawe ...

Wiem ze nigdy nie wysle jej linka do tej strony mimo iz pragne zeby to przeczytala bo ona mi wtedy nie uwierzy ze mowie szczerze ... bo pomysli ze zrobilem to na pokaz .............. chcial bym zeby sama tu trafila zeby mnie zrozumiala ze jest dla mnie wszystkim i mysle ze ty czujesz to samo - chcial bys zeby rodzice zaczeli sie toba interesowac zeby sami weszli na ta strone zeby to przeczytali i zeby zrozumieli co sie z toba dzieje zeby ci pomogli ....

Doskonale cie rozumiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zupelnie jakbym widzial siebie sprzed jakichs 3 lat :)

Ale nie leczylem sie, ani nie chodzilem do zadnych specjalistow. Niby prosta rzecz, a mi pomoglo .. Mianowicie przebywalem prawie caly czas ze znajomymi. Pochlanialo to wystarczajaco duzo mojej uwagi, zeby nie myslec o czyms innym. Pozatym sluchalem sporo pozytywnej muzyki (przeplatanka roznych gatunkow metalu .. :P), ale jedno co mi zapadlo w pamiec, to piosenka The Cure - Boys don't cry :) To co teraz napisze, wiekszosc uzna za glupote itd., ale to tez w jakis sposob mi pomoglo .. Mianowicie zaczalem sporo pic :) Trwalo to mniej wiecej tydzien, ale o dziwo zadzialalo .. po jakichs 2 tyg, moze troche mniej bylo juz po calej depresji. Teraz gdy o tym mysle, to wlasciwie chce mi sie smiac .. no ale widac trzeba przez to przejsc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy pisales do mnie ale jeszce mnie dobiles the cure ://// blood flowers to nasza ulubiona plyta wspolna byla tzn z nia wiaza sie moje najwspanialsze wposmnienia ://///

 

Wioem ze nie miales zlych zamiarow i sorry ze tak pisze ale czuje sie okrutnie:////

 

Wogole ona jest zarejestrowana na tym forum ale wiem ze nie mogla sie ostatnio zalogowac :///

zarejestrowana jest jako pidzama ://///// i tez jest mi ciezko bo wiem ze juz tu nie wiejdzie i ze nie ma szans zeby to wszystko przeczytala :////// nie wiem co mam robic ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciężka sprawa najważniejsze żeby nie siedzieć w domq i wyjść gdzieś z kumplami ( tak mi się wydaje ) Ja teraz mam coś innego . Coś w stylu kaca moralnego . Bo wczoraj pobiłem się z kolesiem który od pewnego czasu mnie prowokował . Pomimo że sobie zasłużył to sumienie mnie rusza że tak go pobiłem i jestem na siebie zły że poddałem się tym emocjom ... dziwne uczucie ... wiem jedno . Na mafioza się nie nadaje :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IGI: przepraszam, ze tak wyszlo, ale z drugiej strony skad mialem wiedziec :) Oczywiscie, zlych zamiarow nie mialem. Swoja droga, najsensowniejszym wyborem wydaje sie to co napisal Sphinx (i nie mowie, o biciu jakiegos kolesia .. :P). Wyjdz gdzies, nie siedz sam w domu i nie kis sie ze swoimi myslami, bo to jest bez sensu. Tak, wiem, ze teraz to mi latwo mowic i w ogole, ale sproboj, a napewno zrobi Ci sie lepiej :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...