Skocz do zawartości
costi

Ksiazka vs Film

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie nie, tak samo jak niewazny jest Tom Bombadil, ale tak samo niewazni sa dwaj hobbici Merry i Pipin bodajze... I tak cud, ze w filmie sa enty,(tez poboczny watek)...

Rzeczywiscie, entowie to bardzo poboczny watek. W koncu zniszczenie Isengardu bylo kompletnie bez znaczenia dla fabuly. Tak samo ostateczne rozgromienie sarumanowych orkow pod Helmowym Jarem.

 

Merry i Pippin tez mogliby nie istniec. Najwyzej nie byloby przyczynku do rozdzielenia druzyny, albo nikt by nie wpoiedzial entom o zagrozeniu ze strony Sarumana (dzieki czemu nie byloby problemu z powyzszym akapitem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, ze zmieszczenie tych wszystkich pobocznych watkow sprawiloby, ze filmy trwalyby 4-5 godzin zamiast 3. Ksiazki czytalem tuz przed premiera pierwszej czesci filmu i od poczatku wiedzialem, ze Tom Bombadil sie nie pojawi (chociaz bardzo mi sie ten watek podobal) - po prostu opowiedzenie tej historii zajeloby jakies 1,5 godziny. Juz bardziej zabolal mnie brak zakonczenia ksiazkowego, ale takie mial prawo Jackson.

 

Mozna wieszac psy na Jacksonie za wszystkie odstepstwa od dziela Tolkiena, jednak nadal jestem zdania, ze wyszedl z tego zadania na tarczy. Piszesz MeWho, ze gdyby dac ci miliardy $ to by ci to lepiej wyszlo - watpie. Tez znam sie na kinie (nie zamierzam ci tego w zaden sposob udowodnic), ale podziwiac i byc znawca czegos, a tworzyc to cos to dwie zupelnie inne sprawy. Nie lubie takiego pustego przechwalania sie.

 

Wam (Szymoon i MeWho) na pewno o wiele bardziej podobala sie wersja Bakshiego prawda?

 

I nie obrazajcie sie za nazwanie was fanatykami - sam uwazam siebie za fanatyka Star Wars i zdaje sobie z tego sprawe.

Edytowane przez q-b-a

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za 300 mln $ byle rezyser cos takiego zrobi, nie trzeba zadnego talentu, wizjonierstwa, to jest KASA i tyle.

 

Po obejrzeniu wielu hollywoodzkich superprodukcji z Armageddonem na czele smiem powiedziec, ze sie z Toba absolutnie nie zgadzam.

 

i jeszcze MeWho:

 

[qote]

Walka pomiędzy takimi gigantami magii prawdopodobnie skończyłaby się zawaleniem Wierzy Sarumana i doszczętnym zniszczeniem okolicy

 

Taka wieza to raczej odporna na magie powinna byc, nie sadzisz? A orkowie (nawet w takiej ilosci) to dla Gandalfa raczej problemem by nie byli - tak mi sie przynajmniej wydaje.

 

Czy scena miała pokazać widzowi, że w Rivendell wiedzą o tajemnicy Strażnika?

 

Bingo!

 

Chodzi mi o scenę wrzucenia Pierścienia do rozpalonego kominka

 

Wybacz, ale w takim kominku to nawet tombakowego pierscionka bys nie zniszczyl - wrzucenie pierscienia do kominka mialo na celu sprawdzenie, czy nie pojawia sie na nim ten kosmiczny napis - zapomniales purysto? ;)

 

A tak na marginesie - mozesz podac przyklad lepszego filmu fantasy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I po co taki topic jak juz musztarda po obiedzie :] Tolkiena tworczosc doceniam, ale rezyser ma prawo do wlasnej interpretacji. Jezeli sie to komus nie podoba to jest rozwiazanie:

- nie ogladac ekranizacji trylogii,

- nakrecic wlasna ekranizacje

 

Malkontentom polecam zalozyc topic, czy Jacko wykorzystywal Bubblesa :P

Edytowane przez limerro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Pustostan

OT

Taka wieza to raczej odporna na magie powinna byc, nie sadzisz? A orkowie (nawet w takiej ilosci) to dla Gandalfa raczej problemem by nie byli - tak mi sie przynajmniej wydaje.

A z czego ona miałaby być zbudowana? Rozumiem wznieść budowle przy pomocy zaklęć. Ale w jaki sposób budowla ma być odporna na magie? Kompletnie tego nie rozumiem. Jakieś zaklęcie chroniące budynek owszem, ale w tym przypadku ten czar musi być i tak podtrzymywany przez maga ( tu kłania się kunszt danego czarodzieja, czy musi poświęcać temu sporo uwagi czy też nie) Poza tym przy walce takich facetów jak Gandalf i Saruman, moc zostaje zewsząd uwolniona i staje się nieobliczalna. Fundamentalnym zadaniem czarodzieja jest panować nad mocą i wykorzystywać jej określoną ilość do rzucenia jakiegoś zaklęcia. W walce stres gra istotną rolę. Zrobienie z wierzy niezniszczalnego monstrum jest absurdem.

Co do rozpierduchy armii orków. No wybacz, ale tak jak ilość pocisków w pistolecie zmniejsza się w miarę ich wystrzeliwania, tak energia, koncentracja i siła woli maga w końcu się wyczerpie. Mówimy o dobrze uzbrojonej armii skurczybyków, a nie o bandzie wściekłych chomików.

EOT

Co takiego w scenie walki Gandalfa i Sarumana przekonało Cię, że są gigantami magii?

---------------

Bingo!

No i? Rozwiń trochę myśl bo inaczej zmuszasz mnie do drapania się po głowie :) i siakiś takiś przypuszczeń.

Wybacz, ale w takim kominku to nawet tombakowego pierscionka bys nie zniszczyl - wrzucenie pierscienia do kominka mialo na celu sprawdzenie, czy nie pojawia sie na nim ten kosmiczny napis - zapomniales purysto?

No wybacz, ale robi się niesmacznie. Pojawiający się napis na Pierścieniu to tylko efekt, dowód na to, że jest niezniszczalny ( kłania się w ogóle odczytanie języka nie tylko filmowego ) i ukazanie, że nie mamy do czynienia ze “złotym pierścionkiem, którego pier....ł Bronek z wystawy”. Mam wrażenie, że jednak uważasz ludzi za totalnych imbecyli.

Niech ktoś podniesie rękę, że DOPIERO scena w której Gimli próbuje rozwalić Pierścień toporem, pokazuje zasadność misji drużyny i Froda. No bez jaj.

A tak na marginesie - mozesz podac przyklad lepszego filmu fantasy?

Mogę, ale nie podam Ci tytułów bo rozmawiamy o LOTR Jacksona i zrobiłby się OT. Załóż ( jak chcesz ) jakiś temat o filmach fantasy to pogadamy.

 

@q-b-a

Mam wrażenie, że całą tę dyskusje bierzesz zbyt poważnie.

 

@Szymon

Jeśli się wkurzasz to idź zapalić, jak nie palisz to zacznij ( dobry moment ku temu :D :D ) Jeśli się nie irytujesz to gites. Widzisz My tutaj jesteśmy nazywani fanboyami, a Panowie bezkrytycznie wręcz podchodzą do Jacksona i ekranizacji ;) zrzucając wszystko na karb interpretacji i tzw. rozrywkowości filmu. Jedno i drugie w wielu momentach kuleje IMO ale co tam.

Pozdr.

 

@limerro

Mamy gadać o filmach, które jeszcze nie powstały? :] - To odnośnie tej musztardy.

Malkontentom (...)

Nom.... przyganiał kocioł garnkowi :D

 

------------------

Jeszcze odnośnie filmu i dyskusji. Widzę, że kompromisu nie będzie. Detalami nazywacie nawet sceny istotne w odczytaniu pełnego przesłania książki, momenty których można było nie zmieniać ( reZyseZyna zrobił to z czysto marketingowego podejścia, vide Liv Tyler ), nie przeinaczać, a w szczególności nie dopowiadać – bo akurat w tym dał plamę na całej linii i wychodzi popelina.

Zastanawiam się czy jest sens wypisywać różnice z 2 i 3 części...Eeeeeeee chyba NIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki wtret: czy powstala choc jedna adaptacja powiesci, ktora mozna by nazwac pelna? Zawsze cos trzeba przyciac, wyciac, a w innym miejscu dodac i dopowiedziec.

Im wieksze dzielo, tym takich interwencji sila rzeczy musi byc wiecej. Dajcie spokoj - niedlugo zaczniecie sie czepiac tego, ze filmowe "Dwie wieze" skonczyly sie niemal w polowie ksiazkowego "Powrotu Krola" - przesadzam oczywiscie, ale jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ho ho ho :D jaki fajny temat - pisałem o tym maturę :D "Książka, a jej adaptacja: Władca Pierścieni J.R.R Tolkiena a jego adaptacja filmowa w reżyserii Petera Jacksona"

 

No wiec - niecnie i mimo waszych sprzeciwów się wypowiem ;)

Otóż. W obecnych czasach występuje wtórny analfabetyzm. Niestety - by przekazać i upowszechnić dzieła warte zapamiętania należy je przekazywać za pomocą obrazów, a nie liter. Przeciętnego pożeracza chleba nudzi tekst, on woli popatrzeć. Woli by treść została mu wepchnięta do głowy, by nie musiał nad nią jakkolwiek pracować (wyobrażenie sobie czegokolwiek). Woli wszystko podane na tacy. I do tego z dubbingiem, żeby nie musiał męczyć się czytając.

Władca jako przedstawiciel epiki napisanej z niebagatelnym rozmachem aż prosił się o ekranizacje. Jednakże monumentalne i widowiskowe sceny, które Tolkien bez najmniejszego problemu maluje słowem były przeszkodą dla ekranizacji. Lecz i na to znalazł się sposób i powstała adaptacja filmowa. Jackson jako fan Władcy pragną odwzorować jak najwięcej wątków, lecz pierwsza wytwórnia kazała mu zmieścić 3 tomy w jednym 2 godzinnym filmie (!!!!!!!!). Na szczęście New Line Cinema zgodził się podzielić i mamy trzy częściową historię wojny o pierścień.

Na temat wartości filmu można długo dyskutować, lecz najlepiej przedstawić parę punktów widzenia i wyciągnąć z tego wnioski. Pierwszy punkt widzenia:

- przeciętny zjadacz chleba - analfabeta: "Ojezu, jaka wielka książka... I trzy całe tomy! Nie chce mi się jej czytać, nudna jak cholera i akcja się powoli rozwija... Na szczęście to nie lektura szkolna wiec nie musze się męczyć.". Dla takiego człowieka film jest błogosławieństwem - krótko, zwięźle i widowiskowo. I po 8 godzinnym sensie taki delikwent może się pochwalić znajomością treści Władcy Pierścieni.

- Osoba czytająca książki, lecz lubiąca akcję, nie opisy - takie osoby zabijają opisy, w których Tolkien się lubuje. Sławnym przykładem są opisy widoku doliny na 1,5 strony. Dla takich osób książka jest prawdziwa męczarnią, nie wierzą ze ona może być w ogóle ciekawa. I tu się pojawia film - bądź zastępując książkę bądź zachęcając do jej przeczytania.

- Osoby, które Władcy nie czytały przed obejrzeniem filmu - osoby takie po obejrzeniu filmu najczęściej sięgają po książkę. Niestety - okraja to wrażania z czytania książki, choćby z powodu tego ze film narzuci wyobrażenia postaci i lokacji, lecz wciąż taki osobnik ma szanse odkryć wszelkie wątki poboczne.

- fan Władcy - ci dzielą się na dwa obozy - osoby uważające film za profanacje i uważające film za niezłe uzupełnienie książki. to już zależy od indywidualnych preferencji. ja należę do drugiego grona.

Patrząc na powyższe hipotetyczne spojrzenia na dzieło Tolkiena można wywnioskować ze nakręcenie filmu było wręcz potrzebne. ALE! Problemem pozostaje to, co Jackson zrobił z fabułą. Obcięcie wątków pobocznych było oczywistym zabiegiem, który pojawia się przy każdej ekranizacji - gdyby uwzględnić wszystkie wątki jeden film trwałby ze 4 godziny lub więcej. Jednakże - ingerencja np. w sprawie Sarumana i zabicie go jeszcze w Isengadzie było już jak dla mnie poważną przesada. Wątek ten można było rozwiązać inaczej, bardziej zbliżając go do książki. Podział na części zbiega się z podziałem na tomy, lecz krytyka tego nie ma sensu - pamiętajmy ze Tolkien chciał wydać władcę jako JEDNA książkę, jeden gruby tom. Pierwszy wydawca narzucił podział, przez co miał z Tolkienem pozwane problemy. Wiec sam podział uważam za całkowicie nieważny. Co trzeba przyznać Jackson pokazał sceny bitew w pięknym stylu, naprawdę widowiskowym i wg mnie godnym Władcy. Praca kamery, muzyka i efekty specjalne naprawdę wtłaczają w fotel i pokazują ogrom tych bitew. Tutaj ogromny plus dla filmu. Także cała strona techniczna filmu - od widoków i otoczenia przez przedmioty kończąc na doborze aktorów została wykonana niemalże perfekcyjnie.

Trzeba jednak pamiętać ze najważniejszym w tym wszystkim była fabuła, która Jackson mówiąc dosłownie, skrzywdził w paru momentach.

Osobiście uważam ze sam film powinien być traktowany jako wabik na potencjalnych czytelników. Bo do czytania Tolkiena potrzeba tylko wyobraźni i odrobiny samozaparcia. Jak powiedział syn pierwszego wydawcy Tolkiena (syn ten, od 6 roku życia, decydował czy drukować książki czy nie. Takie małe wariactwo jego ojca ;) ale dzięki temu wydano dzieła Tolkiena) po przeczytaniu Hobbita: "Ta książka, z dodatkiem map, nie potrzebuje ŻADNYCH ilustracji". Taki sam werdykt wydał po przeczytaniu władcy.

 

Sorka za przydługi wykład, ale wiem o czym pisałem ;) za podobny wykład na maturze dostałem 100% punktacji B) No, koniec chwalenia się.

 

Jeszcze jedna sprawa - mocno dyskutowany tu wybor aktorów... Jackson zaryzykowal i wybral nowe twarze. SZLAK by mnie trafil gdybym w obsadzie zabaczyl Willisa jako Aragorna, Brata Pitta jako Legolasa itd :/ Niestety - tamci aktorzy juz sa przejedzeni. Nowe twarze i powiew świerzości to atuty tego filmu.

 

i taki oftop... CO WAS W OGOLE OBCHODZI KTO ILE ZAROBIŁ? je pierdziu, normalnie pOLACY z was jakich mało. do fiskusa sie zapiszcie :/ a moze zazdrosc was zzera? bo gościu który nakrecil film który sie wam nie podoba zarobił wiecej niz wy przez 10 lat? NO I CO? ktos sie zdecydowal i dał mu taka kase za taki film. Naprawde - wchodzenie komus w kieszen uwazam za ostatni juz stopien pOLACZKOWOSCI...

Edytowane przez igomako

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

EDIT:

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

Nie chce mi się juz odpisywac na posta ponizej, wiec dodam tylko kilka zdan w ramach wyjaśnienia i podsumowania.

Po pierwsze, uważam LOTR Jacksona za bardzo udany film (nie jest co prawda pozbawiony wad, ale przewaga zalet jest przytłaczająca) i jest to moje zdanie - nikt nie musi sie z nim zgadzac.

Po drugie, moim zdaniem Jacksona mozna nazwac wizjonerem, z powodow jakie wymieniłem w tekscie ponizej. Dla MeWho wizjoner to jak widac synomim slowa pionier, co nie jest prawdą. Owszem, trzeba byc wizjonerem, zeby zostac pionierem, ale NIE TRZEBA byc pionierem, zeby byc wizjonerem. Wizjonerem mozemy nazwac architekta, ktory projektuje budynki, wyrozniajace sie posrod innych i nadające miastu charakter; mozemy nazwac tak malarza, ktory tworzy niebanalne obrazy, mieszając rozne style i szukając wlasnego; i wreszcze, mozemy tak nazwac rezysera, ktory eksperymentuje z wieloma gatunkami czy podejmuje sie ekranizacji wielkiego dziela i wychodzi z tego zadania obronną reką (imho). Generalnie wizjonerem mozemy nazwac kazdego, kto tworzy cos, realizując swoje wizje, daje upust wyobraźni, podejmuje sie wyzwan, ktorym jeszcze nikt nie sprostał.

Po trzecie, pisałem swojego posta o 5 w nocy (a właściwie rano), a poniewaz nie uzywam opcji "podgląd" przed wysłaniem, zdarzyly mi sie literowki - teraz, kiedy przeczytalem swojego posta (po raz pierwszy od wyslania go) zauwazylem dwie: spacja pomiędzy "nie", a "związanego", oraz brak "ch" w nazwisku Daniela Olbrychskiego - za obie przepraszam, zwłaszcza za tą drugą.

Po czwarte, nie mam zamiaru nikogo przekonywac, dlaczego Władca jest filmem dobrym - zdaje sobie sprawe, ze to w znacznej mierze kwestia gustu. Jednak nawet jeśli nie podoba Ci się Władca, postaraj się chociaz mowic z szacunkiem o rezyserze, ktory podjął sie tej wyjątkowo trudnej ekranizacji.

I wreszcie po piąte - wciąz uwazam, ze ocene atrakcyjnosci mężczyzn nalezy pozostawic kobietom ;)

 

Ps.

Tutaj jest post (według MeWho jest on OffTopiciem i przyznam, ze moze on miec racje w tej kwestii, poniewaz zdązyłem sie juz przekonac, ze na tym forum definicja OT jest nieco dziwna), ktory był w tym miejscu przed moim EDITem:

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

Poczekałem kilka dzionków na reakcję moderatorów, niestety brak jakiejkolwiek.

Czyli można rypać OT ( OT bez uprzedzenia jak widzę ) obrażać i atakować.

Przypominam, dyskusja dotyczy LOTR i Jacksona, było miło ale się skończyło po

"wejściu smoka pewnego forumowicza" ;)

:lol:

Wskaż mi proszę, w ktorym dokladnie miejscu popełnilem OT, czyli napisałem cos nie związanego z LOTR, Jacksonem, lub Twoimi poprzednimi wypowiedziami. Możesz mi tez pokazać przy okazji, gdzie kogos obraziłem. Jezeli określenie "fanboy" jest dla Ciebie obrazą, to śpiesze zapewnić, ze oznacza to tyle co "fanatyczny fan czegos" (wiem, brzmi troche jak masło maślane ;) ). Nie uwazam tego zwrotu za obraze - nie mam nic do takich ludzi, pod warunkiem, ze nie mieszają z błotem kazdej proby interpretacji danego dziela (a jesli juz, to niech przynajmniej nie wypisują bzdur).

 

. Rozumiem, że mówisz o sobie, jako fanboy Jacksona musisz cos o tym

wiedzieć.

Nie jestem nawet zagorzałym fanem Jacksona (fakt, ogladałem niemal wszystkie jego filmy, ale to samo mogę powiedziec o rzeszy innych rezyserow) - wiele elementow jego twórczosci mi się nie podoba (w LOTR jest to chociazby przesadne "gloryfikowanie" Legolasa, jego zjazd na tarczy, powalenie mumakila, itp.; w King Kongu zaś miejscami nieudany pastisz - to jesli chodzi o nowe produkcje).

 

 

Przepaść się powiększa między nami i zaczyna Twoja kompromitacja...

Myślisz, że wielcy aktorzy to jakieś dinozaury? Oni żyją i mają się znakomicie.

To jakaś kpina, żeby wymienić nazwiska aktorów znanych nawet 5 letniej Basi z piaskownicy.

Że to świetni aktorzy? To nawet dziecko wie...ale ten sam szkrab wymieni kolejnych

20 z holyłut.

Wiesz co, określenie "kompromitacja" z ust takiego "konesera" jak Ty jest dla mnie komplementem.

Gdzie niby napisalem, ze moim zdaniem wielcy aktorzy to dinozaury? Wiesz ile lat ma Norton?

Co do "Basi z piaskownicy"... cóż - imho taki szkrab prędzej wymieniłby podanego przez Ciebie Marka Kondrata, niz Nortona, mimo iż ten drugi jest aktorem o klase wyższą (z całym szacunkiem dla Kondrata, ktorego bardzo cenie).

 

 

Mogę wymienić wiele nazwisk ( o połowie nawet nie słyszałeś, yhm przepraszam, nie czytałeś ),

ale nie o licytację tutaj chodzi.

Z miejsca wymienię 10 nazwisk, tak dla zabawy pfffff....

Pod własnym nosem masz plejadę wyśmienitych aktorów z wielkim warsztatem,

ale skąd Ty możesz o tym wiedzieć, skoro szukając ich udajesz się momentalnie do jedynego

znanego Tobie świata filmowego jakim jest holyłut.

 

Oto oni: ( kolejność przypadkowa )

Jan Peszek, Wojciech Pszoniak, Jan Nowicki, Franciszek Pieczka, Marek Kondrat, Janusz Gajos,

Krzysztof Majchrzak, Daniel Olbrychski, Maciej Kozłowski, Andrzej Seweryn .....

Łooo Boze :lol: :lol: :lol:

Wydawało mi się, ze rozmawiamy tutaj o LOTR - gigaprodukcji za ponad 300 mln zielonych. Pisząc: "...a jednocześnie są obecnie w branży" uznałem za zbędne dodawanie, iż chodzi o branze miedzynarodową. Jak widac, przeliczyłem się. Swietnych aktorow niszowych, znanych tylko jednej narodowości, bądź nie władajacych płynnie językiem angielskim mozna wymieniac na pęczki. Jednak tacy aktorzy z oczywistych (a przynajmniej mam taką nadzieje) przyczyn nie są angazowani do megaprodukcji. Rynek filmow za grube miliony $ rządzi się własnymi prawami i zaden rezyser nie pozwolilby sobie na zatrudnienie kompletnie nieznanych szerszej publicznosci osob. Film za 300 000 000 musi się zwrocic (zatem obsada musi przyciągnąc do kin jak największą rzeszę ludzi), wytwornie to nie instytucje charytatywne.

Napisałeś, ze w obsadzie LOTR brakuje aktorów wybitnych (jak sam twierdziłeś, takich ludzi jest "więcej, niż mogę sobie wyobrazić"). Prosiłem więc, zebys wymienił mi 10, na co Ty wymieniłes 10 aktorów polskich :lol: - rozumiem zatem, iż według Ciebie Gimliego powinien zagrac Olbryski, Aragorna Kondrat, Gandalfa Gajos, itp.? :lol:

 

Oczywiście tacy delikwenci z listy najlepiej zarabiających aktorów po kilkadziesiąt baniek za film, robią wyjątki i potrafią zagrać za połowę honorarium lub zrezygnować z zapłaty w ogóle, ale.....W takim przypadku ich grę musi prowadzić mistrz w swoim fachu: Quentin Tarantino, Woody Allen ( niestety ), Von Trier, Gus Van Sant, swojego czasu Kubrick, Scorsese, Copolla, ale też Wayne Wang i bracia Cohen.

Niestety Mysta Dżakson nie dorasta im do pięt.

To żes teorie wysnuł... Kasowy aktor moze zagrac za drobny ułamek honorarium niezależnie od rezysera - wystarczy, ze spodoba mu się scenariusz (przykładowo Bruce Willis zagrał w Szóstym Zmysle za smieszne 100k$), albo nie będzie miał chwilowo co robic.

 

Wtoooopa?

No prosze, a dopiero co pisałes o logicznym myśleniu... Powiedz, na czym niby polega ta wtopa?

 

Tu drogi Panie obrażasz mnie i wykazujesz się dodatkowo brakiem logicznego

myślenia > dot. Cytatu:

Napisałes, ze nazywanie Jacksona wizjonerem jest absurdalne. Jak mniemam, nie znałeś wtedy definicji tego słowa, gdyz w przeciwnym razie nie walnałbys takiej glupoty (chociaż kto wie...). Wizjonerem mozemy nazwac praktycznie kazdego, kto ma jakąs wizje (wizjonerami mogą być rezyserzy, kompozytorzy, architekci, itd). Oprócz Jacksona, przykładami wizjonerów we współczesnym kinie (nie licząc produkcji niszowych) są Burton, Spielberg, itd. Mam podać argumenty, potwierdzające wizjonerstwo Jacksona? Cóż, zazwyczaj staram się nie udowadniać ludziom, ze woda jest mokra, ale skoro nalegasz... Otóż, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że Jackson nie był pierwszym reżyserem, który chciał nakręcić Władce (taka powieść była łakomym kąskiem dla twórcow filmowych praktycznie od momentu powstania) - jednak wszyscy przed Jacksonem ostatecznie rozkładali recę. Dlaczego? Dochodzili do wniosku, ze zadanie, którego się podjęli jest za trudne. Niektorzy twierdzili wręcz, że Władca nigdy nie zostanie nakręcony (jako powód podawali koszty oraz fakt, iz swiat stworzony przez Tolkiena będzie zbyt trudny do wykreowania na planie). Mimo to, Jackson doprowadził ekranizacje do końca, mimo kontrowersji i wielu trudności (wytwornie obawialy sie wylozyc kase). Już samo to pozwala mi nazwac Jacksona wizjonerem, a jesli dodac jeszcze trylogię gore oraz Forgotten Silver (najsłynniejszy chyba film mockumentary, którego niestety nie miałem jeszcze przyjemności obejrzec) - tytuł wizjonera wydaje mi się wręcz nieodzowny.

 

Pisałem, że dzieli nas przepaść

Owszem, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak duza.

 

Jakie to sceny skoro jest ich wiele to wymień je. Dodatkowo jest jedna ważna uwaga.

Jackson łaski nie robi kłaniając się zagorzałym fanom. Porywając sią na knigę Tolkiena

i zapewniając oczekujących “wyznawców”, że jego film będzie wierny dziełu literackiemu,

to był to wręcz jego obowiązek.

Film był wierny dziełu literackiemu. Szczerze mówiac, spodziewałem się, iż fabuła będzie znacznie bardziej odbiegać od pierwowzoru - jak na produkcję za 300 zielonych baniek LOTR był WYJĄTKOWO więrną ekranizacją (inne znane powieści nie miały tyle szczęścia). Pytasz, jakie jeszcze sceny były ukłonem w stronę zagorzałych fanów? Cóż, moim zdaniem najważniejsza jest własnie scena znikających koni, jednak sa jeszcze inne. Przykładowo, w ksiązce Legolas przed bitwą pod Helmowym Jarem wypowiada takie słowa (cytuję z pamięci): "wielka to szkoda, ze nie ma u mojego boku chociaż setki łucznikow z Mrocznej Puszczy". Co mamy w filmie? Do twierdzy przybywa setka elfickich łuczników (co prawda żadne ujęcie nie obejmuje ich wszystkich, wiec nie da się dokladnie policzyc, jednak kiedy ok. połowa regimentu przekracza bramę, mozemy doliczyc się 40-paru łuczników; poza tym w rozszerzonej wersji DVD Haldir mowi chyba nawet, ze jest ich setka). Wygląda na to, ze Jackson postanowił spełnić wypowiedziane przez Legolasa życzenie. Ze świetnym skutkiem - scena wkroczenia łuczników do twierdzy jest imho jedną z najlepszych w Dwoch Wiezach. Dla Ciebie pewnie jest to "niedopuszczalna i bezczelna zmiana w powieści", dla mnie - mrugnięcie do fanów (to tak jakby Jackson mówił: "Brakowało wam elfów w walce? Macie elfy!").

 

Aha perfekcyjny, rozrywkowy film powiadasz? Oczekiwałem więcej, znacznie więcej i

nie chodzi mi tylko o FX-y.

Wybacz, ale jeśli oczekiwałeś całkowitej zgodności z ksiązką i przedstawienia wątkow pobocznych, to jestes niesamowicie naiwny. Od samego początku było wiadomo (a przynajmniej wiedziała to ta część widowni, ktora interesuję się kinem), ze częsc wątkow zostanie pominięta, częsc zmieniona, a cześć przejaskrawiona.

 

Byłem zawsze na premierach kolejnych części ( godz. 24.00 )

z żoną i przyjaciółmi, autentycznie ziewaliśmy wszyscy a moja “lepsza połowa” zasnęła

na I części po jakimś czasie.

Wybacz zatem raz jeszcze, ale dla mnie fakt, iż Twoja "lepsza połowa" zosneła na jakims filmie nie jest absolutnie żadnym wyznacznikiem jakości tego filmu. Jeżeli moge coś doradzic - nie zabieraj na przyszłość zony na film, który jej nie interesuje. Tak się składa, ze moja "lepsza (zdecydowanie lepsza ;) ) połowa" jest zagorzałą fanką Tolkiena (czytala Władce rowniez w oryginalnej wersji językowej) i to właśnie u niej miałem przyjemności obejrzeć rozszerzone wydanie DVD (12 godzin). W przeciwieństwie do innych fanatykow Tolkiena ona uważa, iż zmiany w fabule wyszły filmowi na dobre, a ja zgadzam się z nią w całej rozciągłości.

 

Miałem wrażenie, jakby reZyser przeczytał streszczenie Trylogii.

Nawet w filmie trwającym 12 godzin (w rozszerzonej wersji) nie da się zawrzeć całej fabuły trylogii literackiej, zatem nie ma w tym nic dziwnego.

 

Powycinał, pozmieniał pozbawiając film naturalizmu i głębi. Byle szybko i efekciarsko,

a reszta sama się wybroni.

Ok, jak Ty będziesz krecił LOTR to nie bedziesz nic wycinał i zmieniał - powodzenia w szukaniu wytwórni :lol:

 

Nie chodzi o to czy wygląd aktora pasuje do postaci z książki. Od tego jest charakteryzacja.

To swoja grą ma nas do tego przekonać a ja miałem wrażenie w kilku momentach,

że oglądam pastiż.

:blink: Nie no, nie wierzę. Taki wytrawny krytyk, "amator kina", człowiek ogladający "mase filmow" nie potrafi napisac poprawnie słowa pastisz??? Skoro tak interesujesz się kinem, musiałeś wielokrotnie widzieć to słowo i posługiwac się nim... Nie mow tylko, ze masz dysortografię :lol: .

 

Maszynką do zaraobienia kaski ( nie takiego kalibru jak LOTR ) był Kill Bill Quentina Tarantino.

Powiedział amator kina :lol: . Jeśli wszystkie "maszynki do zarabiania kaski" miałyby być takimi arcydziełami jak Kill Bill, to dla mnie bilety do kina mogą byc nawet po 1000 zł, zeby rezyserzy opływali w luksusach do konca zycia i zostawiali w spadku miliardy swoim rodzinom:>

 

Dyskusje przeczytalem - bardzo ciekawa, dowiedzialem sie, ze jestem fanatykiem - bo nie mozna po prostu nie lubic filmu, a lubic ksiazke ? :) Chcialem tylko napisac pare zdan ku pokrzepieniu MeWho - zgadzam sie z wiekszoscia tego co napisales. Czasem przyklady roznic miedzy filmem a ksiazka, rzeczywiscie sa zbyt naciagane, ale ogolnie popieram. Bardzo mnie ugodzil brak Toma Bombadila - ktos napisal, ze to pobocnzy watek, no ludzie, w ksiazce znalazloby sie masa pobocznych watkow, tez bardzo dawno czytalem, i tylko ze dwa razy ale np. spotkanie Froda z elfami na drodze, gdzie Frodo popisal sie znajomoscia mowy elfow - tez poboczny watek (gdzies na poczatku historii, nie wiem czy nie czegos nie pomylilem) - wazny ? Pewnie nie, tak samo jak niewazny jest Tom Bombadil, ale tak samo niewazni sa dwaj hobbici Merry i Pipin bodajze... I tak cud, ze w filmie sa enty,(tez poboczny watek)...

Costi już Ci powiedział, co rozumiemy przez "wątek poboczny" i zgadzam się z nim całkowicie.

 

(...) ci aktorzy, ktorzy zagrali po prostu spaprali sprawe

Możesz wskazać mi, w ktorych momentach aktorzy spaprali sprawę? Które sceny były źle zagrane?

 

fabula - w filmie prosta, nieskomplikowana, jak juz MeWho sugerowal - po najmniejszej linii oporu, z krasnoluda zrobic glupka, jakis niepotrzebnie rozwlekany watek milosny(moze Jackson powinien ekranizowac powiesci Sapkowskiego) - chyba nie trzeba sie o tym ponownie rozpisywac, po prostu dno

No sorry, ale prosta i nieskomplikowana fabuła (oparta przede wszystkim na motywie walki dobra ze złem) to była już w ksiązce - i nie mów mi, ze Władca w wydaniu Tolkiena miał skomplikowaną fabułe, bo w takim razie powieści takie jak (biorę pierwszą z brzegu, tą którą ostatnio przeczytałem) "Mroczna Wieża" Kinga trzeba by czytac po 5 razy, zeby połapać się o co chodzi (przykład celowo przejaskrawiony).

 

jeszcze co do aktorow - ELFY - po przeczytaniu ksiazki, bylem pewien, ze elfy sa olsniewajaco piekne, no to do [ciach!]y nedzy mogli poszukac jakis pieknych aktorow, a zatrudnili brzydali, Legolas i "zapomnialem jak sie nazywa" przewodniczacy rady w Rivendell starszawy elf - zupelne zaprzeczenie idealu piekna

Jesteś facetem i jako facet nie możesz niestety oceniać "piękna" innych facetów - od tego jest płec piękna, a jak wiesz ta masowo wzdycha do Blooma ;)

 

Wiec jak to jest, ze ten film dostal tyle oscarow, ze tyle ludzi go obejrzalo ? Przede wszystkim pojechal na ksiazce, oprocz tego, jest to TYPOWA holywoodzka produkcja, dla malo inteligentnego widza (czyli taka, ktora wiekszosc ludzi moze obejrzec), no i efekty specjalne, podobnie jak King Kong, tak i WP jest pele efektow specjalnych, bez nich bylby niczym niestety.

Filmów za 300 mln nie robi się dla elity intelektualnej, poniewaz wtedy by się nie zwróciły (aczkolwiek część pozornie mało wymagających filmow zawiera w sobie ukryte warstwy interpretacyjne, przez co stają się interesujące równiez dla wymagających widzów - przykładem może byc Matrix). Jak chcesz oglądac naprawdę inteligentne kino, sięgnij do niskobudżetowych produkcji niemieckich, węgierskich, skandynawskich, itd. Oczywiście w Hollywood także powstają ambitne fimy.

 

Za 300 mln $ byle rezyser cos takiego zrobi, nie trzeba zadnego talentu, wizjonierstwa, to jest KASA i tyle.

Jakoś nikt inny nie zrobił...

 

Tylko, ze zmieszczenie tych wszystkich pobocznych watkow sprawiloby, ze filmy trwalyby 4-5 godzin zamiast 3.

Powiedziałbym, ze gdyby chcieć zamieścić wszystkie wątki, film trwałby minimum 15 godzin ;)

 

Mozna wieszac psy na Jacksonie za wszystkie odstepstwa od dziela Tolkiena, jednak nadal jestem zdania, ze wyszedl z tego zadania na tarczy. Piszesz MeWho, ze gdyby dac ci miliardy $ to by ci to lepiej wyszlo - watpie. Tez znam sie na kinie (nie zamierzam ci tego w zaden sposob udowodnic), ale podziwiac i byc znawca czegos, a tworzyc to cos to dwie zupelnie inne sprawy. Nie lubie takiego pustego przechwalania sie.

Dokładnie - gadanie, ze za daną ilość kasy nakręcicie lepszy film, jest załosne - nie napisalibyście pewnie nawet scenariusza do krótkometrazowki. I nie mówię tego, aby komuś ubliżyc - nawet uznani krytycy rzadko kiedy mogą się pochwalić udanym filmem własnego autorstwa.

 

Jeszcze a propos Orthanku... MeWho, piszesz jako fan Tolkiena, a nie wiesz, ze wieża Sarumana była chroniona potężną magią, przez co była praktycznie niezniszczalna? Zadna znana w Srodziemiu bron nie mogła jej uszkodzic (enty ciskaly w wieze olbrzymie kamienie, a wieza nie miała nawet zadrapania - bylo to opisane w ksiazce) i wątpie, czy walka dwoch czarodziejow (nawet pokroju Gandalfa i Sarumana) mogłaby jej zaszkodzić.

 

I mała rada na koniec - powstrzymaj się od tekstow w stylu:

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

Takich artystów jest więcej niż sobie wyobrażasz, tylko trzeba ich odnaleźć oglądając masę filmów, a nie w kółko wałkując

te same tytuły

------------------------------

Trzeba odrobiny wyczucia i mieć podstawową wiedzę o kinematografii, ale nie wynikającą ze studiowania FilmWeb i Stopklatki.

------------------------------

Przepaść się powiększa między nami i zaczyna Twoja kompromitacja...

------------------------------

Mogę wymienić wiele nazwisk ( o połowie nawet nie słyszałeś, yhm przepraszam, nie czytałeś )

------------------------------

Pod własnym nosem masz plejadę wyśmienitych aktorów z wielkim warsztatem,

ale skąd Ty możesz o tym wiedzieć, skoro szukając ich udajesz się momentalnie do jedynego

znanego Tobie świata filmowego jakim jest holyłut.

Nie obchodzi mnie, za kogo się uważasz - postaraj się po prostu poskromic jakos swe nabrzmiałe ego...

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OT @und3r

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

Człowieku proponuję Ci zaprzestać pisania MEGA-OT a skupić się na temacie!!!!

Mógłbyś przynajmniej wyspojlerować swoje wypociny skierowane do mnie, ale oczywiście nie zrobisz tego... z prostej przyczyny okraszając dodatkowo swoj tekst jako OT i ukrywając go nikt nie zwróciłby na niego uwagi a tak dajesz przynajmniej upust swojemu .......................?......................... ( napisałbym dosadnie jak to widzę, ale rozsądek mi nie pozwolił ).

NIE MASZ NICZEGO DO PRZEKAZANIA FORUMOWICZOM NA TEMAT LOTR LUB JACKSONA i zamiast używać merytorycznych kontrargumentów dot. filmu i interpretacji, dostosować się do tonu dyskusji, próbujesz zdyskredytować osobę, która ma odmienne zdanie od ogólnie przyjętego jakoby LOTR był wielkim dziełem. Nie masz za grosz dystansu do siebie i prowadzonego dialogu – jeśli chciałbyś mi to samo zarzucić to zauważ, że od momentu Twojego zniknięcia z tegoż tematu pojawili się kolejni obrońcy ekranizacji a jednak dyskusja jest spokojna i w miarę rzeczowa – kilka prztyczków w nos z obu stron “konfliktu” i nic ponadto. Niestety pojawiłeś się ponownie i temat prawdopodobnie zostanie zamknięty. Były dziesiątki fajnych topiców na oslej i znikały dzięki takim charakterkom. Apelowałem by powrócić do tematu..

:lol:

Wskaż mi proszę, w ktorym dokladnie miejscu popełnilem OT, czyli napisałem cos nie związanego z LOTR, Jacksonem, lub Twoimi poprzednimi wypowiedziami. Możesz mi tez pokazać przy okazji, gdzie kogos obraziłem. Jezeli określenie "fanboy" jest dla Ciebie obrazą, to śpiesze zapewnić, ze oznacza to tyle co "fanatyczny fan czegos" (wiem, brzmi troche jak masło maślane ;) ). Nie uwazam tego zwrotu za obraze - nie mam nic do takich ludzi, pod warunkiem, ze nie mieszają z błotem kazdej proby interpretacji danego dziela (a jesli juz, to niech przynajmniej nie wypisują bzdur).

Nie jestem nawet zagorzałym fanem Jacksona (fakt, ogladałem niemal wszystkie jego filmy, ale to samo mogę powiedziec o rzeszy innych rezyserow) - wiele elementow jego twórczosci mi się nie podoba (w LOTR jest to chociazby przesadne "gloryfikowanie" Legolasa, jego zjazd na tarczy, powalenie mumakila, itp.; w King Kongu zaś miejscami nieudany pastisz - to jesli chodzi o nowe produkcje).

Wiesz co, określenie "kompromitacja" z ust takiego "konesera" jak Ty jest dla mnie komplementem.

Gdzie niby napisalem, ze moim zdaniem wielcy aktorzy to dinozaury? Wiesz ile lat ma Norton?

Co do "Basi z piaskownicy"... cóż - imho taki szkrab prędzej wymieniłby podanego przez Ciebie Marka Kondrata, niz Nortona, mimo iż ten drugi jest aktorem o klase wyższą (z całym szacunkiem dla Kondrata, ktorego bardzo cenie).

Łooo Boze :lol: :lol: :lol:

Wydawało mi się, ze rozmawiamy tutaj o LOTR - gigaprodukcji za ponad 300 mln zielonych. Pisząc: "...a jednocześnie są obecnie w branży" uznałem za zbędne dodawanie, iż chodzi o branze miedzynarodową. Jak widac, przeliczyłem się. Swietnych aktorow niszowych, znanych tylko jednej narodowości, bądź nie władajacych płynnie językiem angielskim mozna wymieniac na pęczki. Jednak tacy aktorzy z oczywistych (a przynajmniej mam taką nadzieje) przyczyn nie są angazowani do megaprodukcji. Rynek filmow za grube miliony $ rządzi się własnymi prawami i zaden rezyser nie pozwolilby sobie na zatrudnienie kompletnie nieznanych szerszej publicznosci osob. (...)

Napisałeś, ze w obsadzie LOTR brakuje aktorów wybitnych (jak sam twierdziłeś, takich ludzi jest "więcej, niż mogę sobie wyobrazić"). Prosiłem więc, zebys wymienił mi 10, na co Ty wymieniłes 10 aktorów polskich :lol: - rozumiem zatem, iż według Ciebie Gimliego powinien zagrac Olbryski, Aragorna Kondrat, Gandalfa Gajos, itp.? :lol: (...)

To żes teorie wysnuł... Kasowy aktor moze zagrac za drobny ułamek honorarium niezależnie od rezysera - wystarczy, ze spodoba mu się scenariusz (przykładowo Bruce Willis zagrał w Szóstym Zmysle za smieszne 100k$), albo nie będzie miał chwilowo co robic.(...)

Proponuję przeanalizować/wczytać się DOKŁADNIE w swoje poprzednie wypowiedzi..

Nie rozumiesz fragmentów ( cytowanych przeze mnie ) lub sensu własnych postów? - Litości. To efekt dysleksji i potrzebujesz pomocy specjalisty!!!!

Mam Ci tłumaczyć i wskazać gdzie popełniałeś orty? - Nie.... bo to twój sposób dyskusji lub zadanie moderatora. Na domiar złego nie ma to nic wspólnego z tematem.

I dodatkowo. ( niewybaczalne )

Nie istnieje aktor o nazwisku “Olbryski”.

Rozumiem popełnić błąd lub literówkę w pisowni nazwiska zagranicznego aktora, ale to coś zrobił to autentycznie żenada.

(...)Film za 300 000 000 musi się zwrocic (zatem obsada musi przyciągnąc do kin jak największą rzeszę ludzi), wytwornie to nie instytucje charytatywne. (...)

Napisałes, ze nazywanie Jacksona wizjonerem jest absurdalne. Jak mniemam, nie znałeś wtedy definicji tego słowa, gdyz w przeciwnym razie nie walnałbys takiej glupoty (chociaż kto wie...). Wizjonerem mozemy nazwac praktycznie kazdego, kto ma jakąs wizje (wizjonerami mogą być rezyserzy, kompozytorzy, architekci, itd). Oprócz Jacksona, przykładami wizjonerów we współczesnym kinie (nie licząc produkcji niszowych) są Burton, Spielberg, itd. Otóż, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że Jackson nie był pierwszym reżyserem, który chciał nakręcić Władce (taka powieść była łakomym kąskiem dla twórcow filmowych praktycznie od momentu powstania) - jednak wszyscy przed Jacksonem ostatecznie rozkładali recę. Dlaczego? Dochodzili do wniosku, ze zadanie, którego się podjęli jest za trudne. Niektorzy twierdzili wręcz, że Władca nigdy nie zostanie nakręcony (jako powód podawali koszty oraz fakt, iz swiat stworzony przez Tolkiena będzie zbyt trudny do wykreowania na planie). Mimo to, Jackson doprowadził ekranizacje do końca, mimo kontrowersji i wielu trudności (wytwornie obawialy sie wylozyc kase). Już samo to pozwala mi nazwac Jacksona wizjonerem, a jesli dodac jeszcze trylogię gore oraz Forgotten Silver (najsłynniejszy chyba film mockumentary, którego niestety nie miałem jeszcze przyjemności obejrzec) - tytuł wizjonera wydaje mi się wręcz nieodzowny.

Twoje dowody na to jakoby Jackson był wizjonerem są chybione na całej linii. Wiesz czemu? Bo rozmawiamy o Jacksonie – reZyseZe, a nie Jacksonie – KOMBINATORZE – ktorego zadaniem jest zebranie gro gotówki na realizacje projektu. Całe to komiczne tłumaczenie pokazało kolejne babole, które to trzeba wychwycić, by nie wprowadzać forumowiczów w błąd. – otóż:

1.Zasadą jest by producenci zarobili na produkcji, a nie pracowali za zwrot kosztów.

2.wg Ciebie każdy człowiek na globie jest wizjonerem bo:

- większość z nas kombinuje lub pracuje ( wizjonerstwo? )

- Dworce i Monary pełne są wizjonerów ( wizji im nie brakuje )

3. Drogi panie odnoszenie się jedynie do definicji danego słowa bez głębszego przemyślenia i wniosków prowadzi do absurdu.

Od samego początku było wiadomo (a przynajmniej wiedziała to ta część widowni, ktora interesuję się kinem), ze częsc wątkow zostanie pominięta, częsc zmieniona, a cześć przejaskrawiona.

I to właśnie oceniam. Dopiero teraz to do Ciebie trafia? Mało tego Jackson co innego twierdził podczas realizacji i przed premierą.

Wybacz zatem raz jeszcze, ale dla mnie fakt, iż Twoja "lepsza połowa" zosneła na jakims filmie nie jest absolutnie żadnym wyznacznikiem jakości tego filmu. Jeżeli moge coś doradzic - nie zabieraj na przyszłość zony na film, który jej nie interesuje.

Naprawdę nie mogę się powstrzymać, a że przy okazji tekst dotyczy osoby trzeciej, jestem zmuszony zareagować:

Po pierwsze: Odp. Nie możesz mi doradzać.

Po drugie: Nie mierz innych własną miarą. Bo czy dany film jest interesujący dowiadujemy sie dopiero podczas seansu. Nie przed nim..... i to niezależnie od tematu jaki porusza, na podstawie czyjej książki został nakręcony oraz jak \ co mówiło się o nim zanim trafił na duży ekran.

Po trzecie: Była to odpowiedź na poziomie Twojego (vide. “rozrywkowa perfekcyjność”) nie popartego NICZYM poza STWIERDZENIEM. ( masz problemy z pamięcią czy kłania się zagubienie w dialogu? )

Po czwarte: Trylogia jest bardzo dobrze znana i lubiana wszystkim osobom, z którymi byłem tamtej nocki w kinie.

Po piąte: W ogóle odnosząc się do tego fragmentu dowodzisz jedynie, że brak Ci dystansu i emocje biorą górę nad zwykłą poprawnością w rozmowie.

Jesteś facetem i jako facet nie możesz niestety oceniać "piękna" innych facetów - od tego jest płec piękna, a jak wiesz ta masowo wzdycha do Blooma ;)

A wpierdaczę się “między wódkę a zakąskę”.

Kolejna teoria, którą można by zabić niejednego forumowicza.

Otóż drogi panie...To właśnie facet może i powinien oceniać piękno drugiego faceta. Wiesz czemu?

Bo jest w tym obiektywny. Odpada kwestia gustu, płytkiego i krótkotrwałego zauroczenia.

Zacznij od rzeźbiarzy antycznych (starożytnych) poprzez malarstwo o tematyce religijnej, średniowiecze, renesans a kończąc na realistach, współczesnych artystach pop-artu (z Andym Warhol'em na czele ), fotografikach i właśnie reżyserach - estetach.

(...) nie napisalibyście pewnie nawet scenariusza do krótkometrazowki.(...)

Wyssałeś to z palca?

I nie mówię tego, aby komuś ubliżyc - nawet uznani krytycy rzadko kiedy mogą się pochwalić udanym filmem własnego autorstwa.

Krytyk filmowy nie jest od robienia filmów, pisania scenariuszy i grania. To coś napisał nie jest nawet śmieszne.

(...)(enty ciskaly w wieze olbrzymie kamienie, a wieza nie miała nawet zadrapania - bylo to opisane w ksiazce) i wątpie, czy walka dwoch czarodziejow (nawet pokroju Gandalfa i Sarumana) mogłaby jej zaszkodzić.

Enty jak sam napisałeś używały broni konwencjonalnej. Do walki między Gandalfem a Sarumanem nie doszło, więc o czym tutaj gadać?

Cóż, zazwyczaj staram się nie udowadniać ludziom, ze woda jest mokra, ale skoro nalegasz.

-----------

Tylko niezdrowa ciekawośc każe mi kontynuować tę rozmowę.

-----------

Dałes juz popis swojej wiedzy o kinematografii w tym topicu, a ja nie mam zamiaru udowadniac swojej (stali uzytkownicy forum, ktorzy czytają topic o filmie, cos o tym wiedzą).(...)

Nie masz zamiaru dowodzić swojego punktu widzenia z racji czego?

Nieomylności?

Jedyne czego dowiodłeś takimi zdaniami jest podważenie zasadności działania jakiegokolwiek forum dyskusyjnego. W dyktatora się bawisz?

Nie obchodzi mnie, za kogo się uważasz - postaraj się po prostu poskromic jakos swe nabrzmiałe ego...

Co to za metafora? Wiesz co może być nabrzmiałe i co najważniejsze.... od czego?

 

Jak masz mi coś jeszcze do powiedzenia to pisz na PW bo niepotrzebnie zaśmiecamy forum.

EOT @und3r

 

Jako pośredni współautor tematu dodam na koniec - Chyba pora zamknąć ten wątek. :sad:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...