qba

Free - > To w twoim linku to dotyczy innej sprawy. A na temat "Pana" Szklarskiego nie bede sie nawet wypowiadal...

Nie wiem czy było, ale w sprawie naruszenia: klik. Co do youtube to tez sie zastanawialem i na dobra sprawe, polowa internetu powinna przestac istniec jak sie tak pomysli. Bo czy np. zamieszczajac screeny z gry nie lamiemy czasem prawa autorskiego? :mur: Moze to zbyt daleko idaca analiza, ale patrzac na to co sie stalo z Kabaretonem w Opolu, to mam wrazenie ze jest to zemsta. Na kabaretach zemscili sie w ten sposob, a na mlodych ludzi usiluja wystraszyc. Paranoja. Co to jest? Panstwo strachu? Zygac sie chce.

Wypadniemy jak z kolowrotka? :lol2: Zastanawiam sie za kazdym razem jak to czytam, czy napisac cos glupiego w tym temacie, bo wyglada mi na to, ze ludzie tacy jak LCC w to wszystko szczerze wierza. Albo naogladali sie zbyt wielu filmow typu Pojutrze, albo sa z tego samego rodu co Maciej Giertych i nie potrafia sie pogodzic z rzeczywistoscia. Nawet jezeli to wszystko sie stanie: ziemia sie rozmagnesuje, obroci do gory nogami, wyleci w kosmos, spadnie na nas inna planeta, ksiezyc sie obrazi i sobie pojdzie, przyleca kosmici - jakie to wszystko ma znaczenie? Dlaczego tak bardzo chcecie, zeby to byl rok 2012 i dlaczego z tego powodu chcecie trzasc portkami? Umrzec kazdy z nas moze w kazdej chwili. Wedlug mnie lepiej jest zyc dla dnia dzisiejszego niz zastanawiac sie, czy w 2012 bedzie Judgment Day. Dla mnie EOT. Glupi temat.

Bo Polacy na emigracji sa rozni, tak jak u nas: sa ludzie, ktorzy wogole nie szanuja innych i pojechali wylacznie po kase i sa ludzie, ktorzy rozumieja co to bycie czescia spoleczenstwa, szanuja kulture Wielkiej Brytanii i chca zyc normalnie. Zawsze fascynowala mnie Irlandia i jak mialem okazje w wakacje zeszlego roku zawitac do stolicy tego zielonego kraju, to spotkala mnie niemila niespodzianka. Dublin (a przynajmniej jego wewnetrzna czesc) jest chaotyczny i ciasny. Pozytywnym zaskoczniem bylo natomiast Cardiff. Kumpel zyje tam juz 3 lata i gdyby nie to, ze od tego samego czasu mam dobra prace w Polsce wynioslbym sie tam bez wachania. Zreszta, jak bede mial okazje przeniesc sie do filii naszej firmy gdziekolwiek za granica, to to zrobie. Dlaczego? Dla kasy? Nie. Pojechalbym, poniewaz wiele rzeczy mi w tym kraju niestety nie odpowiada. Wystarczy wejsc sobie do watku o Vobisie; kolesiu, ktory zostal zlapany bez biletu; czy chociazby poczytac posty w tym watku. I tak niestety wyglada zycie w naszym kraju. Przy czym od razu napisze: mieszkam w Poznaniu, kocham swoje miasto, nie kocham tego kraju, zarabiam w miare dobrze. Wracajac do watku: w GB zyje sie inaczej i to jest fakt. Londyn zrobil na mnie pozytywne wrazenie, ale nic nie przebije Walii - to jest jak dla mnie raj. :D A nie spodziewalem sie... ps. Jeszcze lepsze wraznie zrobil na mnie Berlin, co bylo dla mnie kompletnym szokiem, poniewaz nigdy nie lubilem kultury niemieckiej, a ich jezyka nie trawie. (Nie jestem rasista, po prostu nie lubie dzwieku tego jezyka.:))

OMG ja dzisiaj ubilem jedna wiecej i tym samym przyczynilem sie do szybszej zaglady ludzkosci. :lol2:

Czy ktos juz byl w kinie na Sunshine? Dzisiaj w Wyborczej mial bardzo dobra recenzje i w sumie neci mnie, zeby sie na niego przejsc. Tym bardziej, ze w piatek wyjezdzam i juz pewnie nie bede mial okazji zobaczyc tego w kinie. Warto?

Nie zgodze sie z ta czescia. Bylem wychowany na komiksach, zwlaszcza na X-Men (pierwsze lata TM-Semic) i wydaje mi sie, ze nauczyl mnie ten komiks tolerancji. Bo czy porownanie mutantow z np. zydami, ludzmi czarnymi, czy gejami jest nieuzasadniona? Wszyscy sie czyms roznimy i trzeba sie do tego przyzwyczaic - dla mnie to bylo najwazniejszym przeslaniem tych komiksow. Spier-man, Batman, czy inne - zgodze sie, ze byc moze nie mialy glebszej tresci, ale X-Men bede bronil do upadlego. :)

Bylem na tym w kinie (pierwsze moje podejscie do Czasu Apokalipsy i tez od razu Redux) i powiem ci, ze gdy ogladasz to w ciemnym kinie bez zadnych "rozpraszaczy" - film na tym wiele zyskuje. Skupienie jednak robi swoje.

Wlasnie zmusilem sie i obejrzalem ostatnie 3 odcinki BSG. Moje wrazenia: » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Wbrew pozorom az tak tragicznie nie bylo jak bym sie spodziewal. Ale tez bez rewelacji. IMO ta czworka to nie Cyloni. W sumie cos od okolo 6 odcinkow nie bylo atakow Cylonow, wiec gdyby ich teoria byla prawdziwa, to slyszeliby muzyke wczesniej. Wedlug mnie ma to cos wspolnego z droga mleczna. Podejrzewam, ze jest to zostawiony jakis genetyczny slad dla ludzi chcacych wrocic. (Wiem, ze troche naciagane, ale jak dla mnie jednak najbardziej realne.) Jeszcze sam tytul utworu "All along the watch tower". :lol: Generalnie opcja z 5 cylonami jest troche bezsensu, bo "hisotria" ludzkiego modelu nie moze byc starsza niz okres pierwszej wolny z Cylonami, a to z roznych wzgledow wyklucza wieksza czesc bohaterow. Z ciekawosci zobacze co bedzie dalej, ale juz mnie to tak nie fascynuje... Generalnie mam wrazenie, ze tworcy graja na czas. Daja ostatnio same watki, z ktorych sie pozniej wycofuja.

Gdy jakis tydzien temu zobaczylem plakaty na miescie, to naszlo mnie niemile wspomnienie "Jądra ziemi" (bleh) i pomyslalem "Ot, kolejny bezsensowny amerykanski film pseudo-katastroficzny". Dzisiaj zobaczylem trailer, poszperalem i moze sie wykluc z tego cos ciekawego (przynajmniej dla mnie oczywiscie): Sunshine.

Deja Vu - film generalnie sie kupy nie trzyma. Jako plus jest zakonczenie, ktore uklada glowna os fabuly w jakas logiczna calosc, co wcale nie zmienia faktu, ze wszystko na okolo ma tyle wspolnego z logika co dzdzownica ze sloniem. Nawet nie ma sensu wymieniac wszystkich bzdur jakie probowali nam tworcy wcisnac. Niech Scott zostanie przy filmach sensacyjnych / thrillerach. » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Juz szczytem bezsensu byl motyw Caviezela, a wlasciwie jego kompletny brak. Dno i wodorosty.

PB » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Co nie zmienia faktu, ze bylo to strasznie naciagane. Ze ten azjata ich znajdzie i ze go akurat zabija. Ze nie uda im sie uciec, itp. Od poczatku byly w tym serialu naciagane akcje, ale teraz to zaczyna podchodzic jakims Lostem niestety...

Dzieki Przemol^N za tego linka. Przypomnialy mi sie czasy dziecinstwa. ;) Nic nie przebije nigdy Top Secret. Pamietam jak w podstawowce czesc ludzi kupowala TS a czesc SS i byly wojny, ktora lepsza. Stalem wtedy za TS, ale niestety wkrotce padlo. Pozniej kupowalem praktycznie do konca SS (juz nie ten humor co TS, ale dobrze sie czytalo) i pod koniec wzialem sie za CDA. Jakos od poczatku mi nie pasowalo za bardzo. Takie zbyt... plastikowe? Humor byl jeszcze wtedy w miare, ale mialem silne wrazenie, ze generalnie cala gazeta powstaje za pomoca sklejania roznych elementow znalezionych na sieci. Jednak TS, SS czy Gambler byly bardziej "kreatywne" jesli chodzi o zawartosc.. Plus dla CDA za dema i pelne wersje za czasow, gdy nie mialem stalki. ;)

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « Przeciez tu ewidentnie chodzilo o morale. Twoj pierwszy zarzut costi dotyczy faktow historycznych rozumiem? :unsure: Gdyby Leonidas nie sprzeciwil sie Kserksesowi to nie byloby tej drugiej walki Spartan. Oprocz tego, byl bardzo ladnie ukazany drugi plus tej bitwy: Leonidas pokazal, ze Kserkses nie jest bogiem - morale po tych wszystkich akcjach musialy poleciec na leb na szyje w jego armii. A co do tego, ze strategicznie Kserkses byl dupowaty, to tez raczej zarzut nie w strone filmu. Wedlu zrodel historycznych Spartan nie bylo wtedy 300, tylko kilka tysiecy, ale liczebnosc Kserksesa nie byla wiele mniejsza. To i tak jest ogromna przewaga na rzecz tego drugiego. A co do dziury logicznej: Tak! Oddzial Kserksesa byl na ziemiach Sparty. I to dwa razy. Pierwsza jednostka to poslaniec ze swoimi ludzmi. Druga to zwiad. Zycie to nie Command & Conquer w ktorym teleportuje sie jednostki na ziemie wroga. Zanim armia Kserksesa dobila do brzegu, wyslala niewielki patrol (pewnie jedna lodke). Nie ma w tym nic dziwnego...

O dobry pomysl! Pogadam jutro z szefowa, zeby mnie puscila na godzinke na rower... :lol2: Niestety 8h w pracy przy monitorze nie dziala najlepiej na oczy. Visine niby pomaga, ale bardzo malo... Okulary z warstwa antyrefleksyjna? Mam i chyba cos tam daja. Z tym, ze jest drugi problem: przez kompa jestem krotkowzroczny i okulary sa mi potrzebne praktycznie jedynie na dworze. Ciezko przyzwyczaic sie do siedzenia w nich przy kompie (czasami lepetyna zaczyna bolec). Najlepszym sposobem jest dac odpoczac oczom. Najlepiej co jakis czas (0,5h - 1h) patrzec sie przez 5 minut w jakis odlegly punkt (im dalej tym lepiej), dzieki temu "przestawiamy" sobie soczewki i oczy troche odpoczywaja. Grunt, zeby nie byly zbyt dlugo w jednej pozycji, bo sie potem robia problemy...

Szeroko poszedles... Jakie to ma znaczenie jakie gry mamy? To filmy, ksiazki i muzyka sa na dalszym planie? A zreszta co to ma wogole do tematu? Po pierwsze - nie generalizuj. Po drugie - wlasciwie to jestes za, czy przeciw bo nie rozumiem... :unsure: Czy ktos kogos do czegokolwiek zmusza? Jezus maria jak ktos bedzie chcial grac w gry o pier****niu, to beda takie powstawac (zreszta chyba powstaja) i nikt tego nie zmieni. Czy to jest cos zlego, to jeszcze psychologowie nie rozstrzygneli (generalnie na kazdego to dziala inaczej - u jednego to wzmorzy popedy u innego da ujscie ;) ). A pozatym znowu: to nie ten temat chyba? Kolega z LPR, czy PiS? To nie jest zlosliwy zart, ale jak dla mnie to juz nawet konserwatyzm nie jest. Nie, nie uwazam, zeby pornografia byla czyms co chce zniszczyc "zwykla rodzine". Dziwny pomysl... Rodzice sa odpowiedzialni za dzieci, a dorosli za siebie. Pornografia jest dla doroslych i tyle w tym temacie. :huh:

Co sie nie da? Co sie nie da? B) Z jednej wyspy mozna przeplynac na druga itd. :lol2:

O ile mi wiadomo, jeszcze DVDrip sie nie ukazal. Pisalem o screenerze, ktory dzisiaj wyszedl. Ludzie maja tendencje do lapania sie za to co jest dostepne, a z tym filmem po prostu nie warto - strona wizualna jest rownie wazna w Fountain co w 300 (tworzy klimat i dodatkowo jest przepiekna), wiec IMO nie warto niszczyc sobie odbioru BW wstawkami i napisami na pol ekranu. Tylko o to mi chodzilo. Od razu napisze - nie porownuje Fountain do 300 to sa dwa rozne swiaty i te filmy nie maja ze soba nic wspolnego, poza olsniewajaca strona wizualna. ;) » Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... « To, czy jest to tylko dramat psychologiczny, czy kino SF zalezy od interpretacji. Wlasnie dlatego ten film jest genialny. To troche jak z K-Pax, przy czym tutaj jest to bardziej "wewnetrzne".

Nie ogladajcie zadnego badziewnego dvdscr filmu the fountain. Jezeli cenicie dobre kino sf z elementami dramatu, to poczekajcie az to wyjdzie w DVD - inaczej nie warto do tego podchodzic. Taki maly apel, bo film genialny. :)

Bartek, nie wykrzacza ci sie na tym 9700? Pierwszy raz widze kogos z Radkiem, ktory nie ma tego problemu...

Dobrze, ze to nius z dzisiaj. ;) Wczorajszy koncert O.S.T.R. byl swietny. Nie bede sie rozpisywal - jak ktos lubi, to niech sie przejdzie. Powiem tylko: Hirek Wrona na CD'kach; Haem na vinylach; Sofa na instrumentach; Ostry, Kochan i Afront na wokalu. Jako bonus byl Ostry na klawiszach i Haem na perkusji. Dzialo sie. :)

Niczego w swiecie gier komputerowych nie oczekuje tak bardzo jak powrotu do ViceCity. Wedlug mnie nie ma gry, ktora stowrzylaby swiat bardziej klimatyczny od tej czesci GTA. Zagrywalem sie pozniej w Scarface'a, ale to juz nie to samo... Oczywiscie to moje subiektywne zdanie: Mafia jak dla mnie jest na rowni jesli chodzi o historie i klimat... tylko muzyka troche gorsza byla niz w VC.

Mam z tego niezly polew. Teraz to beefy sa nawet miedzy producentami? Samemu mi ciezko zdecydowac. Wole bity Timby, ale raczej te wczesniejsze. Poza tym teledysk Storcha wyglada cholernie amatorsko (mimo tego calego bling-bling), a sam koles jakby zaraz mial sie zeszczac w gacie. Producenci do cholery maja siedziec w studiu a nie bawic sie w jakies wojenki!

Niezbyt zaskakujace. Gra sie wywala tylko na ATI. :( Zainstalowalem - uruchomilem Chodzi rzeczywiscie bardzo ladnie (jestem w szoku) i swietnie wyglada. Gra sie niezle, chetnie bym postetowal to dluzej, niz te 2-3 mecze. Jezeli ktos sie natknie na patcha, lub jakis sposob, zeby nie bylo tych cholernych crashy, to niech da znac.

W pelni sie zgadzam. O ile plyta Lony (pewnie dlatego, ze jest taka krotka) po 10-tym przesluchaniu nudzi (nie mialem tak z wczesniejszymi jego albumami), o tyle Timbo zyskuje z kazdym przesluchaniem. Niewiele ale jednak. ;) Nie napisze, ze jest to plyta dobra, bo jest kilka rzeczy, ktore ostro mnie irytuja, ale dalem jej kolejna szanse. 1. Oh Timbaland - z czego zerznieto poczatkowe klawisze? Talib Kweli - "Listen"? Nieee, ale blisko... Mos Def? Jay-Z? Bedzie mnie to cholera meczyc za kazdym razem. Kawalek jeden z lepszych na plycie (glownie przez hi-hat i "where" w tle). 2. Give It To Me - mistrzostwo, niczego temu kawalkowi nie brakuje. Genialny feel, swietne basy i "bonga" na poczatku. Swietne "miksy" (?) w zwrotkach, zwlaszcza Nelly 3. Release - takie to jakies meczace po okolo minucie. Refren fajny, ale moglyby byc jakies zmiany tempa, or something... Taki mozgowkret, ale nieudany. 4. Way I Are - w podkladzie mamy znowu romans Timby z techno + lata 80te (?), ale jakos mnie to znowu nudzi. 5. Bounce - no co to jest? Podklad na poczatku mi sie podobal (mroczny, ciezki, yeah) ale po czasie wyszlo, ze to straszna fuszerka. Przebajerowany po prostu. W dodatku Dre nie brzmi jak Dre (jakos za mlodo), a Missy ma linijki takie, ze mozna zygnac przez okno jadac tramwajem (sry za doslownosc). 6. Come & Get Me - fajny kawalek, ale tylko jezeli ktos lubi kliamty GGGGGGGgggg :mellow:. Te wkrety z chórem wyszly troche komicznie. Gangsta w operze. B) 7. Kill Yourself - malutki powrot do korzeni hip-hop'owych. Nawet udany kawalek, zwlaszcza basy, ale to taki bardziej refleksyjny numer. 8. Boardmeeting - nie przepadam za plytami Timbalanda i Magoo wlasnie przaz taki cholerny flow Timby jak w tym kawalku. Nie podoba mi sie i juz. Podklad udany ale bez wyrazu troche. 9. Fantasy - Refren sprawil, ze przypomniala mi sie Aaliyah, niestety to tutaj do piet nie dorasta plycie "Aaliyah". Zwrotki w najgorszym popowym stylu. Podklad na drugim planie. 10.Scream - ten kawalek to juz wogole dla mnie dziwna sprawa. Refren jest swietny to powiem. Timbo na poczatku falszuje tak, ze ledwo idzie to przejsc. Zwrotki brzmia jak jeczenie kotow. Ale refren jest swietny. Nie rozumiem tylko jeszcze tych jekow w srodku (troche niepotrzebne) i wywodu Timby na koncu. 11.Miscommunication - prymitywny na calej linii, tytul oddaje caly numer. 12.Bombay - fajny poczatek. Mamy potencjal. Indian Flute sie klania... ale czegos tu brakuje. A jak juz Timbo sie wokalnie wlaczy to raczej meka dla uszu (koncowka troche to ratuje). 13.Throw It On Me - Fajna gitarka, nareszcie jakies zywe tempo. Udany track. Dobry nawet flow Timby. 14.Time - fajny podklad - Timbo go troche zepsul prymitywnym "rapem" nie pasujacym do calego numeru. I koles dziwnie spiewa. Generalnie to troche jak takie... Depeche Mode? 15.One & Only - To samo co przy Throw It On Me + niezly refren. Ale ogolnie nie lubie FOB. 16.Apologize - O dziwo jeden z moich ulubionych kawalkow z tej plyty. Genialna poscielowa :rolleyes:. Wszystko ladnie wywazone. Nie mam pytan. 17.2 Man Show - sam kawalek jest sredni. Nudzi po prostu i jest zbyt napuszony. Ale to co robi Timbo swoimi tekstami, to jest chyba parodia. "Not now Elton" :unsure:, "Do you like this?" :blink: , "Aha!", "Yeah!", "Bring it on!", "I said"... jakies to debilne. "Don't it sound good to ya, don't you agree?" :shock: luuuudzie!!! To takie kilka moich zdan na temat plyty, na ktora czekalem. ps. Na Adama ide w w ta sobote. :]